piątek, 28 kwietnia 2017

(10) Żywoty Świętych: Symeon Słupnik Starszy

Żywot Ś. Symeona Słupnika starszego,
wypisany przez Teodoreta Biskupa Cyreńskiego,
który sam na niektóre rzeczy patrzył – 
i przez Metafrasta miejscy skrócony,
miejscy z Ewagriusza Historyka Greckiego rozszerzony.
Żył około roku Pańsk. 380.1

   Znają wszyscy dobrze Symeona męża zacnego, wielkie świata wszytkiego cudo – nie tylo ci, którzy Rzymskiemu Państwu podlegli – ale i Persjani, i Indowie, Etiopiani, Tatarzy, u których się jego żywot wsławił. A choćże mam wszytkie prawie ludzie za świadki powieści mojej – wszakże przedsię z bojaźnią żywot taki, który wszystko przyrodzenie ludzkie przechodzi, wypisuję – aby tego za baśni jakie, od prawdy dalekie nie poczytano. Bo ludzie te rzeczy, które słyszą, sami z siebie miarkują, co się im zda iżby to sami uczynić mogli, temu radzi wierzą – ale co nad siły swoje być rozumieją, za zmyśloną rzecz, chociaż jest prawdziwa, rozumieją. Ale iż się to tym tylo przydaje, którzy w rzeczach Boskich biegłemi nie są, a wiele jest bacznych i pobożnych ludzi, którzy za radą Ducha Ś. bez wątpienia temu wiarę dadzą – ochotnie ten dziwny żywot tego męża przebieżę, i stąd pocznę.
   2Urodzony w miasteczku Sysan ten Symeon na granicach Cylicjej, z młodu owce pasł u ojca. Zimy jednej prze wielkie śniegi, gdy owce po polu chodzić nie mogły, trochę miawszy czasu, szedł z rodzicami do kościoła, tak jako mi sam powiadał (mówi Teodoretus) w którym usłyszał Ewangelią onę:3 Błogosławieni którzy płaczą, a nędzni którzy się tu weselą – szczęśliwi którzy czystą duszę mają. 4I spytał jednego wedle siebie stojącego: Jakoby kto taki sobie skarb kupić mógł? Rzekł mu: Ktoby zakonny a bogomyślny żywot wiódł, przyść ktemu błogosławieństwu może. Padło na dobrą rolą nasienie ono – i wnet do inego bliskiego kościoła szedszy, krzyżem leżał – prosząc P. Boga, aby mu drogę do jego zbawienia ukazał – i będąc długo na modlitwie, zasnął, i takie miał widzenie. 5Zdał się, iż fundamenty jakieś kopał ku zbudowaniu, i słyszał głos mówiący: trzeba głębiej kopać – i kopał – a mniemając iż już dosyć, przestał – ale wnet usłyszał drugi raz, kopaj głębiej, i brał głębiej – aż za trzecim, abo za czwartym upominaniem kopając usłyszy: już przestań – a jeśli chcesz budować, róbże ustawicznie, bo bez ustawicznej pracej nic nie zrobisz. To się proroctwo w nim ziściło. Bo taki fundament, do żywota dziwnego, i służby Bożej, i tak głębokie samego siebie wzgardzenie i poniżenie założył – iż na nim wyższe cnoty, niżli snadź ludzkie przyrodzenie znosi, budować mógł. I zatym wnet do klasztora pobieżał, i prędko w surowości żywota i wszystkich bogomyślnych cnotach postępek wziął, tak iż pierwszym w tej mierze był. 6A gdy inni poszcząc trzeciego dnia jedli – on sam raz tylo w tydzień jadł (acz mu tego starszy nie chwalili) 7i uplótszy sobie gruby łańcuch z palmowego liścia, ściągnął mocno lędźwie swoje, tak iż rany się na ciele poczyniły – z których gdy jeden towarzysz płynącą krew obaczył – pytał, skąd ta krew? On milczał – aż go mocą przymusili, iż oglądane są one rany. I sfukał go starszy, upominając i prosząc, aby tego okrucieństwa nad sobą nie czynił – posłuchał w tym, iż łańcuch on zjął – ale żeby rany one leczyć dał – na to go nikt namówić nie mógł. Dla tego i dla innych ciężkich brzemion, które sam na się kładł, precz mu z klasztora kazali – bojąc się, aby inni na ciele słabszy, chcąc go naśladować, śmierci sobie przyczyną nie byli.
   Wyszedszy od nich, tułał się po górach pustych, aż trafił na jeden rów nie barzo głęboki i suchy, i weń się spuścił, Bogu śpiewając. A po piątym dniu, oni co go z klasztoru wygnali, wielce tego żałować poczęli, i wnet dwu wysłali, aby go naleźć i przyzwać do braciej mogli. Długo szukali, aż niektórzy pasterze o nim powiedzieli. Tedy oni podawszy mu powróz, z ciężkością go wywlekli. Wróciwszy się do klasztoru, i małoco z bracią pomieszkawszy, u miasteczka Talanissa na górze domeczek nalazł, i w nim przez trzy lata zamkniony mieszkał. A rozmnażając sobie cnót świętych bogactwa, umyślił przykładem Mojzesza i Eliasza post czterdziestdniowy, i nic nie jedząc pościć. 8Prosił tedy niejakiego Bassa, który mając nad kapłany po miasteczkach zwierzchność, wiele kościołów doglądał, aby go zamurować na dni czterdzieści kazał, nic ku jedzeniu nie dając. Ale on tego uczynić niechciał, powiadając mu: mordercą samemu sobie być, nie jest to żadna cnota, ale wielki i napierwszy grzech. I rzekł mu Symeon: Połóż mi dziesięcioro chleba a kusz wody, będzieli trzeba, posilać się będę. I tak uczynił – zamurował go z onym chlebem i wodą. Po dniu czterdziestym wrócił się Bassy, i wykowawszy drzwi, nalazł cały chleb i wodę, lecz samego napoły umarłego, bez mowy, bez władzej ujźrzał. 9I obmywając a zakrapiając gębką usta jego, dał mu Przenaświętszy Sakrament, i ochłodził go, i dopiero pokarm wziął. Dziwował się cudowi takiemu Bassus, i sławił to wielce przed bracią.
   Od onego czasu aż do tego roku, przez dwadzieścia i ośm lat, co rok tak pościł w wielki post, nie jedząc, ani pijąc przez dni czterdzieści. Acz wedle czasu i mdłości nie jednako to czynił. Bo pierwej stojąc się modlił, potym gdy stać od postu nie mógł, siedząc – a gdy już prawie siły nie miał, tedy leżąc napoły żywy, pacierze swe w onym poście odprawował – a gdy na słupie mieszkał, jako się niżej powie, w ten post, a schodzić przedsię na dół nie chciał – drabinę do słupa przywiązał, i na niej nie tylo wsparty, ale też i przywiązany, czterdzieści dni postu przetrwał, a potym inych lat łaską Bożą wspomożony, i bez drabin stojąc on post odprawował.
   Wymieszkawszy, jako się rzekło, trzy lata w domeczku onym – 10potym na wierzch jednej góry wstąpił, i tam, aby z niej nie schodził, a myśli z nieba nie spuścił, łańcuchem się żelaznym na dwadzieścia łokiet za nogę przykował. Gdy go Melecjus Antiocheński Biskup nawiedzał – zganił mu ono przykowanie, mówiąc: 11iż bez tego sam nad sobą człowiek panem być, a wiązać się na jednym miejscu, nie łańcuchem, ale wolą i rozumem, może. I wnet to słysząc, kowala przyzwać, i odkować się kazał. Około żelaza u nóg była skóra kosmata, aby ciała żelazo nie żarło – w tej skórze pluskiew się wiele namnożyło, których on mogąc zbyć, niechciał, aby się na male więtszej cierpliwości uczył. 12Zatymże barzo się wsławił, tak iż zewsząd z rozmaitemi przygodami i chorobami do niego ludzie szli – a każdy z pociechą odchodząc, tym go więcej sławnym po wszytkim świecie czynił. Przetoż naleźć było u niego ludzie z dalekich barzo krajów, Izmaelity, Persjany, Ormiany, Hibery, Homeryty, i z zachodu słońca, Hiszpany, Angliki, Galle, którzy do niego z daleka przychodzili. O Włochach próżno mówić, ponieważ męża tego Rzymianie tak uwielbiają, iż i po warstatach rzemiesłniczych, obrazki małe osoby jego stawiają.
   Gdy tak wielkie ludzi mnóstwo do niego chodziło, a błogosławieństwo od niego biorąc, każdy się dotykać jego chciał, cześć mu wielką wyrządzając – 13on żeby onej próżnej czci i niepokoju uszedł – słup sobie wysoko postawił, na którym we dnie i w nocy przemieszkał, komórkę sobie na nim na dwa łokcia uczyniwszy, w której przez trzydzieści lat przetrwał. 14Na przodku sześć tylo łokiet wysoki on słup był, potym dwanaście, potym dwadzieścia, potym trzydzieści sześć, nakoniec czterdzieści. Z takiej jego sprawy i z tego jego słupa, acz się wielu ludzi i dobrze bacznych śmiało, gardząc takim jego wedle zdania swego niepotrzebnym postępkiem – wszakże jako się potym pokazało, nie bez wolej Bożej, i wielkiego pożytku ludzkiego zbawienia, i niezmiernej miłości swej ku P. Bogu zaleceniem, to uczynił – taki krzyż cierpliwości, dla Chrystusa, na się kładąc. 15Święci Ojcowie oni zakonni na puszczy, jako dokłada Ewagrius w swej historiej, chcąc doznać coby był za duch w nim, którym onę rzecz tak nową a niesłychaną zaczął – wyprawili do niego takie poselstwo, z taką nauką. Pytać go kazali, czemu utartą drogą świętych Ojców nie idzie, a inej niesłychanej używa? Upominając go, aby tego przestał, a zszedł na ziemię, a z inemi od Boga wybranemi ojcy, na ich postanowieniu życia, abo regule przestawał. 16I dołożyli posłom tego: jeśli będzie gotów zleźć z onego słupa, aby mu wolność dali żywot on zaczęty prowadzić – bo już onym posłuszeństwem dosyć się pokaże, iż onę przeciw sobie srogą wojnę z Boga zaczął – a jeśliby więc niechciał powolnym być, a swej wolej używał, a na upominaniu nie przestał – aby go mocą z onego słupa zjęli. Gdy tedy posłowie to jemu oznajmili, a zleźć mu kazali – wnetże nogę jednę ściągnął, i zniść a posłusznym być chciał. Tedy nań zawołali: Bóg cię wspomóż ś. mężu, nie złaź, ale mężnie do końca trwaj – po tym znamy, iż twoje przedsięwzięcie z Boga jest.
   17Co się pożytku zbawienia ludzkiego dotycze – stojąc na onym słupie, niezliczony poczet Poganów Izmaelitów, do Chrystusa i wiary Jego słup on oświecił. Pobudzeni jego Anielskim żywotem Poganie, z dalekich stron przybiegając, pod słupem jego, bałwochwalstwo pomiatali – a Chrystusowi się kłaniając, i wiarę ś. przyjmując, naukę jego w sercu do domu odnosili, i gorącą miłością pełnili. Na co (powiada Teodoretus) samem patrzył, nie bez mego, mówi, niebezpieczeństwa. Bo gdy im rozkazał, aby odemnie kapłańskie błogosławieństwo wzięli – rzucili się do mnie grubi oni ludzie, jedni z tyłu, drudzy w oczy, do siebie mię targali, i jeden na drugiego wstępując, i ręce mi podawając, brodę mi niebacznie wyrywali, i suknią drapali – i podobnoby mię byli umorzyli, by był Symeon ś. nie zawołał na nie, i onych swym rozkazaniem nie odegnał. 18Drugi raz gdy Izmaelitów było dwie rocie żołnierskie – jedna rota prosiła, aby ich staroście błogosławieństwo swoje posłał – Druga zawołała, iż tego niegodzien, bo jest niesprawiedliwy i niepobożny, ale nasz, powiada, Rotmistrz lepszy jest, i godniejszy twojego błogosławieństwa. I gdy się o to swarzyli – Teodoretus je ugadzał, mówiąc: iż obiema będzie dano. Lecz jedna strona zawołała, iż się to nie godzi, tak złemu i niezbożnemu, takie dary Boskie posyłać. Aż sam je z góry gromiąc, i psami je prze nieobyczajność nazywając, uspokoił.
   19Jeden Saraceński Rotmistrz prosił go, aby jego powinnego powietrzem zarażonego uzdrowił – kazał go przywieść, i mówił onemu choremu, aby się zarzekł błędów ojców swoich pogańskich. Co gdy on uczynił, spytał go: wierzysz w Ojca i jedynego Syna Jego i Ducha Ś. – odpowiedział: wierzę. I rzekł: Jeśli wierzysz – wstań. I wstał wnetże on zarażony zdrowym. I na znak doskonałego zdrowia, kazał mu onego Rotmistrza dosyć tłustego, który się za nim przyczyniał, aż do namiotu o swej mocy odnieść. Tedy go wziął na ramiona swoje, on, co się sam ruszyć dopiero nie mógł, i niósł tam gdzie on kazał. Innych bez liczby cudów czynił, iż prawie wypowiedzieć wszytkie, rzecz jest niepodobna. 20Miał i Prorockiego ducha. Morowe powietrze i głód, przed dwiema laty opowiedział – o szarańczach także, iż wiele ich przyść miało, a iż w ludzkim pożywieniu niewielką szkodę uczynić miały. I tak było. 21Dowiedziawszy się, iż Cesarz Teodozjus rozkazał w Antiochiej Żydom ich bożnicę wracać, którą im byli Chrześcianie odjęli – wnet listem Cesarza srodze zgromił, tak iż Cesarz dekret swój odmienić, jego się pogróżki zlęknąwszy, musiał – a tego Starostę, który mu to radził, z urzędu złożył. I posłał prosić onego powietrznego męczennika, aby zań mianowicie modłę do Pana Boga uczynił, i swoje mu błogosławieństwo posłał. 22Królowa Perska jego sławą wzbudzona, o pożegnany olej do niego posłała, i za wielki dar od niego odniosła. 23Królowa Izmaelitów będąc niepłodną, posłała do niego, aby za jego modlitwą, matką być mogła. I tak się zstało. Ona synaczka do niego potym posłała, aby mu błogosławił, tak wskazując: to jest owoc modlitwy twojej ś. – jam z wielkim płaczem błogosławieństwo twoje przyjęła, i tenem owoc łaski Bożej powiła.
   24Nade wszytko nachwalebniejsza jest i nadziwniejsza jego cierpliwość – ustawicznie się modlił, we dnie i w nocy, nawięcej stojąc. Na dni świąt uroczystych, przez noc i dzień cały, podniósszy wzgórę ręce, na modlitwie snem i pracą niezwyciężony, stawał. Jednę nogę staniem tak zepsował, iż z niej ropa ustawicznie płynęła, a on ból modlitwy mu nie psował. 25Przyszedł był do niego niejaki kapłan, człowiek roztropny, i rzekł do niego: powiedz mi na onę prawdę która ludzki naród do siebie przyciągnęła, jeśliż26 cielesna jest czyli nie cielesna natura? Tym pytanim drudzy obrażeni byli – a on każąc wszytkim milczeć, rzekł: Czemu mię o to pytasz? Odpowie: Bo słyszę od wszytkich, iż nie jesz, ani śpisz, to co człowieku własno jest. I kazał drabinę przystawić, i wleźć onemu księdzu, i ciała się swego dotykać, i onego wrzodu, z którego ropa ciekła. Przestał na tym on kapłan, a zwłaszcza gdy usłyszał, iż je raz w tydzień. A będąc tak wielkim i cudownym człowiekiem, tak był pokornym, iż się naliższym ze wszytkich poczytał – łaskawość jego i cichość taka była, iż z każdym ochotną i ludzką twarzą rozmawiał, tak z panem, jako z kmieciem.
   27Dwoje na dzień ludziom kazanie czynił, wielką wymową i nauką duchowną – upominając nawięcej, aby tylo w niebo patrzyli, a do niego się mieli, a temi ziemskiemi dobry gardzili. Po kazaniu prośby każdego słuchał, a co mógł pomagał. Nakoniec swary i niezgody, i prawne niesnaski, sprawiedliwemi wynalazki kończył. Mając tak wielką pracą, jednak o Kościelnym dobrym myślił. 28Pogańskie, Żydowskie, i heretyckie błędy psował. Króle i Pany Chrześciańskie, w niektórych rzeczach należytych przestrzegał. Starosty i urzędniki Królewskie, ku miłości Bożej, i obronie Kościoła pobudzał, aby się o dobre Kościelne więcej snadź niżli sami pasterze duchowni starali.
   W takich pracach i dziwnym Anielskim żywocie, lat pięćdziesiąt i sześć od swego nawrócenia przetrwał – dwadzieścia i sześć w rozmaitych a wielkich utrapieniach, a na onym 40. łokiet wysokim słupie, trzydzieści lat wycierpiawszy, potym jako człowiek umarł. Jego ciało do Antiochiej przeniesione było.29 Po które gdy Leo Cesarz posyłał, żądając Antiochianów, aby je do Carogrodu przenieść dopuścili – żadną miarą tego uczynić niechcieli – ale tak do Cesarza wskazali: miasto nasze murów nie ma – bo za gniewem Cesarskim obalone są – 30dla tegośmy ciało Symeona ś. do miasta wprowadzili, aby nam było murem i obroną, za pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i z Duchem Ś. równa cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

   31Prawym murem jest i świętym słupem nie tylo jednemu miastu, ale wszystkiemu Kościołowi Bożemu, ten dziwny Słupnik, powietrzny męczennik, ziemski w ciele Anioł, ptak duchowny, ziemie się i pomazania jej nie dotykający, którego tak wysoko latającego, ledwie dojźrzeć możem, poścignąć nie możem – bo tych dwu skrzydeł nie mamy – któremi się on tak wysoko na takie cnoty wynosił, to jest tak wielkiej chęci i miłości ku Panu Bogu, i tak wielkiej a osobnej łaski Jego na tak cudowny żywot. 32Czego się miłość ku Bogu nie waży? O jako wiele może człowiek za pomocą Tego, który go posila, gdy wszystkę siłę swoję na służbę Bożą obrócić chce. 33Iż się nie cale na zamiłowanie Jego oddajem, wina jest nasza – a iż takiej łaski do tej surowości żywota, którą w tym widzim, i my nie mamy i inni Święci nie mieli – może to być bez żadnej winy naszej – bo tej łaski Bóg użycza, komu, kiedy, i jako chce. Przetoż ktoby się o taki żywot kusił jaki tu widzi, nie mając z wolej Bożej takiej łaski Jego pomocy, nie pomałuby pobłądził – budowaćby wieżę chciał, z mieszkiem się nie obliczywszy, i mordercąby sam sobie został. Wedle wzrostu jest suknia – a małemu, rosłego pachołka szata nie służy. 34Wszakże iż święci w gorącości Ducha Bożego, takie ekscessy i męczeństwa nad samemi sobą czynili – nie bez przejźrzenia Bożego, i z wielkim pożytkiem naszym, to się na nich działo. Naprzód, abyśmy się sami siebie zawstydzili, i gnuśność naszę potępili, patrząc na tak wielką miłość ku Bogu i cierpliwość Świętych, z której tak ciężki krzyż dobrowolnie na się kładli – iż my z małym barzo w pokucie tesknim, z trudnością go nosim, a o więtsze się i równe rzeczy w cierpliwości świętej i pokucie za wielkie grzechy nasze, nie kusimy – i szczodrą rękę Bożą, która nas na więtszą pokutę wspomóc gotowa jest, sami sobie zamykamy, gdy się o więtszą łaskę Jego ku doskonalszemu żywotowi nie staramy. 35A nie tylo na pobudkę naszę daje Pan Bóg takie wysokie przykłady – ale i na strach nasz. Jako gdy Pan Bóg prorokom swoim rozkazował – Ezajaszowi, aby boso chodził36 – Ezechielowi, aby długo na jeden bok leżał37 – Hieremiaszowi, aby okowy drzewiane i żelazne nosił, a wołał, i straszył ludzie do pokuty,38 tak i Symeonowi tak surowy i ciężki żywot nieść Pan Bóg kazał – aby nas pobudził do pokuty, i ustraszył do pokory. A kto się nie zlęknie, i nie poniży w dobrych uczynkach swoich, gwałt od niego królestwo Boże cierpi?39 A gdy na się wejźrzy, jako przestrono sobie czyni, a jako za tym świętym daleko nazad został, upokorzyć się przed Bogiem musi. 40A chociaż tak wysoko nie zajdziem, wżdy się o co miernego pokusim, nic nie rozpaczając, byśmy dobrze tak daleko nie zaszli. Bo w domu Bożym wiele jest mieszkania, a inna światłość jest słoneczna, inna gwiazd innych – i gwiazda od gwiazdy różno świeci, a przedsię wszytkie piękne, i niebo jemi osadzone jest. Naśladując tedy tego Symeona świętego wedla onego widzenia jego, kopaj cny Chrześcianinie, głębokie grunty, pokory i wzgardy samego siebie – a słuchaj co mówi święty Augustyn: Chceszli być w cnotach wysokim, bądź w pokorze niskim – na wysokie pałace, kopaj głębokie fundamenty. Tym mocniejsze budowanie postawisz, im nagłębsze osnowanie puścisz. A rób nigdy nie przestając, aby się budowanie zbawienia twego zawżdy podnosiło, a do nieba doszło.

1  VII. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 6. Ianuar.
Ojczyzna ś. Symeona.
3  Mt 5.
Nawrócenie ś. Symeona z słuchania słowa Bożego w kościele.
Widzenie ś. Symeona o kopaniu fundamentu.
Raz w tydzień jadł Symeon ś.
Łańcuch z palmowego liścia na ciele ś. Symeona.
Wielki post chciał pościć ś. Symeon, nic nie jedząc przez dni czterdzieści.
Sakrament pod jedną osobą u pustelników.
10  Przykował się łańcuchem ś. Symeon.
11  Rozumem się i własną wolą człowiek wiązać może.
12  Cudy się wsławił ś. Symeon.
13  Słup sobie postawił ś. Symeon na którym przemieszkał lat 30.
14  Słup Symeonowy jako był wysoki.
15  Lib. 1. Eccle. hist. cap. 13.
16  Po posłuszeństwie Ducha Bożego poznać.
17  Jaki pożytek duszom ludzkim słup Symeonów uczynił.
18  Swar o błogosławieństwo.
19  Cudo wielkie.
20  Prorockiego ducha miał ś. Symeon.
21  Cesarza gromił ś. Symeon, iż Żydom bożnicę wrócić kazał.
22  Żegnany olej.
23  Niepłodnej potomstwo uprosił ś. Symeon.
24  Cierpliwość wielka w niespaniu i w modlitwie.
25  Wątpili ludzie o Symeonie, żeby był człowiekiem.
26  Tu raczej „jeśliś”, ale w obu wydaniach – 1605 i 1598 – podane wyraźnie „jeśliż”. Dlatego tak zostawiam. Przyp. J. Szukalski.
27  Kazanie dwoje na dzień czynił ś. Symeon.
28  Pożytki Symeona w Kościele Bożym.
29  Evagrius li. 1. Eccl. hist. cap. 13. 14.
30  Ciała śś. Bożych, miastom za mury stoją.
31  Obrok duchowny.
32  Miłość ku Bogu wiele się waży.
33  Czemu ini święci tak ostrego żywota nie wiedli.
34  Czemu święci takie (jako się zdać komu może) zbyteczne nad sobą męczeństwa czynili.
35  Na nasz postrach i poniżenie, daje Pan Bóg wysokie przykłady świętych swoich.
36  Iz 20. [U Skargi mylnie 50. Przyp. J.Sz.]
37  Ez 4.
38  Jer 28.
39  Mt 11.
40  Rozpaczać nie trzeba, chociajże tak wiele nie czyniem jako niektórzy święci.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz