poniedziałek, 10 lipca 2017

(18) Żywoty Świętych: Paweł z Teb

Żywot Pawła Ś. pierwszego pustelnika,
napisany od Heronyma ś. Epist. 21. Żył około roku Pańskiego, 298. – wyszedł z ciała roku Pańskiego 343.1

   2Wszytkim pustelnikom przodek i powód był, Paweł z Tebaidu pierwszy pustelnik. Ten za czasu Cesarza niewiernego, prześladownika i morderce wielkiego Chrześciańskiej krwie, uchodząc nie tak śmierci, jako cieżkiego a wymyślanego katowania (którym przewłócząc skonanie, rozmaitością mordowania, ku niecierpliwości przywodzili wierne Boże) mając bogate imienie, zeszciem swych rodziców pozostałe, gdy wydał za mąż siostrę, którą jednę miał – w piącinaście lat swoich, udał się na puste miejsca, aby krom bojaźni mógł w wierze świętej żywota swego dokonać, i cało ją P. Bogu, z niepokalaną duszą oddać – żeby też na modlitwę, i rozmyślanie dobrodziejstwa Bożego, wolny czas, i miejsce spokojne mieć mógł. Był młodzieniec dobrze w Greckim i Egiptskim piśmie uczony – pokorą serdeczną, i miłością gorącą ku Bogu zjęty. Przez niektóry czas doznawając sam siebie, jeśliby mógł on żywot na puszczy wytrwać – wracał się często do domu, do siostry i zięcia swego – jeszcze się nie śmiejąc na wieczne osierocenie w pustynią puścić – 3aż gdy niechuć i zdradę po zięciu swoim poznał, iż go pogaństwu, jako Chrześcianina, na śmierć, dla nędznej majętności która śmiercią jego przypaść nań miała, myślił – znając po tym nieprzyjaźń, od którego się powinnej i krwią poprawionej życzliwości spodziewał, w głęboką się pustynią udał.
   I idąc dalej a dalej, trafił to miejsce, gdzie z starodawna fałszywą myńcę tajemnie kowano – gdzie był sklep w skale wykowany, i ine komory, które się wielkim a gałęzistym palmowym drzewem pokrywały. Miała i wodę żywą jaskinia ona, której strumyczek tamże ponikał, dalej z jaskinie nie wyciekając. Gdy to miejsce oglądał, Boga pełny młodzieniec, porozumiał, iż mu to Bóg mieszkanie nagotował – aby w nim w pokoju chwaląc święte imię Jego, na Bogomyślności żywota dokonał – a na świat się, który w sprośnych grzechach, bałwanom służąc, bluźnił Boga prawego, a wolnej służby Jego nie dopuścił, więcej nie ukazował – a oczu i uszu swoich, od tak nieznośnych rzeczy uchronił. 4Wspomniał sobie na Heliasza, który przez takąż przyczynę na pustynią uchodząc, śmierć sobie raczej obierał, a niżli na rozsypanie ołtarzów Bożych, i skrócenie czci Boskich patrzyć miał.5 6A myśląc, jakoby bez wiadomości ludzkiej wyżywienie i odzienie mógł mieć – ujźrzał na palmie owoc, który dactili zowią: przestanę, powiada, na tym obroku, wszak nie samym chlebem człowiek żyw – czego nie doje ciało, dusznym się pokarmem, na którym mi schodzić nie może, nagrodzi. Owo i wodę, prawi, Bóg mi ku ochłodzeniu zrządził. Jeśli dłużej żyć będę, niżli się ta suknia zedrze, mogę sobie z palmowego listu inną udziać. Niechże tu położę głowę moję – i zawoła gorącym sercem: Boże Heliasza i Jana Chrzciciela, pierwszych żywota takiego mistrzów – bądź przy mnie, a przyjmi mię osierociałego w obronę Twoję, uczyń mię z Anioły Twemi uczestnikiem chwały Twej, tu na ziemi, w duchu czystym, i niepokalanym ciele; straży Twej i skrzydła Twego nie oddalaj ode mnie. 7Takiemi i inemi się rozmowami ciesząc, postanowił do śmierci już z onej jaskinie nie wychodzić. I żył tam aż do sta i trzynaście lat żywota swego.
   Jakie jego tam życie, modlitwy, i zabawy, i bogomyślności były – wiedzieć się nie może – na dzień się to sądny pokaże. Nie chcąc P. Bóg takiego skarbu przed światem zataić, chcąc cnoty jego i cierpliwość, nam wszystkim ku przykładu, obwieścić, i na lichtarzu tę świecę postawić – 8przepuścił taką myśl na sługę swego drugiego Antoniego, na on czas pierwszego w wiadomości ludzkiej pustelnika – jakoby nadeń nie było doskonalszego sługi Bogu. I usłyszał głos k sobie mówiący: Jest iny doskonalszy niżli ty – szukaj go na puszczy, bo go nawiedzić i poznać masz. Na ten głos ś. Antoni prędko się porwał, szedł gdzie go oczy niosły – i sprawą a wodzem Ducha Ś. nalazł onę jaskinią w której się był zamknął Paweł ś. – zakołace, nie słyszy nic – otworzyć niechce, ten który przez kila dziewięćdziesiąt i dalej lat człowieka nie widział. Aż głosem wielkim z płaczem Antoni ś. pocznie go prosić, mówiąc: Ty wiesz ktom jest, i pocom przyszedł – boć ten objawił, który mi cię szukać kazał – aczem oczu twoich godzien nie jest, wszakże kołatać nie przestanę, aż mię puścisz – bych i u tych drzwi skonać miał, nie odejdę aż cię oglądam – wżdy mię umarłego pogrzebiesz. Na takie słowa otworzy mu, mile się własnemi imiony swemi przywitają, a obłapią, Boga za ono spólne poznanie wychwalając.
   I rzecze Paweł ś. – po coś się tak daleko strudził? Ujźrzałeś zgrubiałego starca, i te stare członki, które się wnet w proch rozsypią – wszakże iżeś to zmiłości uczynił, powiedz proszę cię, co się tam na świecie dzieje – jeśli już pogaństwo kłania się Bogu jednemu i Panu naszemu Jezusowi, ustałoli przelewanie krwie Chrześciańskiej? Kto teraz na Państwie Rzymskim siedzi? 9O czym gdy rozmawiają, kruk przyleciał, i bochenek chleba cały przed nimi położył, i odleciał. Patrzy dziwując się takiej posłudze Antoni – a Paweł ś. rzecze: już sześćdziesiąt lat jako mi ten ptak po pułbochenka co dzień nosi, a dziś dla gościa przyczynił P. Bóg obroku, i posłał żywność żołnierzom swoim – proszę cię gościa mego miłego, z weselem pożywaj, a z drogi tak dalekiej posil ciało swoje. 10Siadszy tedy nad onym źrzódełkiem, w dziękowaniu i w chwaleniu P. Boga, był spór miedzy nimi, kto on chleb pierwej w ręce wziąć i łamać miał, i dzielić. Paweł mówił: tyś gość, na cię ta cześć przyjdzie. A on mówił, nie: tyś jest starszy, tobie to przystoi, niech mam z ręki i błogosławieństwa twego ten obrok Boga twego. I tak się długo czestując, chleb na poły rozłomili i jedli, i wody się onej nachyliwszy z samej rzeczki napili. Całą noc onę na modlitwie i chwaleniu Pana Boga, i świętych rozmowach strawiwszy – skoro słońce wschodziło, rzekł Paweł ku Antoniemu – Wiedziałciem ja, bracie mój miły, żeś ty na tej pustyni mieszkał, i miałemci spólnego towarzystwa pomóc, lecz już koniec żywota mego i zeszcie z tego świata przychodzi, abych z Chrystusem był, czegom zawżdy czekał i pragnął – ciebie dla tego tu P. Bóg posłał, abyś mię pogrzebł, a tę ziemię ziemi oddał.
   Co słysząc Antoni ś. rzewno płakał – i prosił go, mówiąc: zjednaj mi to u Pana swego, abych z tobą pospołu umarł, a tobie towarzyszem na tę drogę został. 11Nie, (powiedział Paweł ś.) nie patrz co tobie, ale co drugiemu pożyteczno jest – jeszcze ciebie dla braciej zostawić chce P. Bóg, abyś im nauką i przykładem, do zbawienia był powodem. Nie mieszkaj a biegaj po ten płaszcz, który masz od Atanazego Biskupa, żebyś im to moje ciało ku pogrzebu pokrył, bo niewiem jeśli mię żywym zastaniesz. To słysząc Antoni, a dziwując się kto mu o tym płaszczu powiedział – z pokorą go i z płaczem pożegnawszy, i ręce jego i oczy całowawszy, po płaszcz pobieżał. 12Co nie dla tego uczynił Paweł ś. żeby o przykrycie ciała swego (które tak wiele lat plecioną z palm rogożą pokrywał) staranie miał – ale żeby go boleści, swym konaniem nie nakarmił. Antoni ś. prędko bieżał, i gdy przyjdzie na swe miejsce – pytają go bracia: gdzieś tak długo był ojcze? A on nic nie rzekł, jedno: Biada mnie grzesznikowi, który fałszywie się pustelnikiem i mnichem zowię – widziałem Heliasza, widziałem Jana na puszczy, widziałem Pawła w raju. Chcąc co więcej wiedzieć, pytają: co to jest powiedz nam? A on: czas mówieniu, czas milczeniu, rzekąc: płaszcz na się wziąwszy, nic nie odpoczywając, i nie jadszy pobieżał – Pawła tylo na myśli i na oczu mając.
   13Nazajutrz gdy drogę konał, ujźrzał między chóry Anielskiemi, w Prorockim i Apostolskim poczcie, duszę Pawła poniesioną w niebo – i padszy na ziemię, prochem głowę posypując, płakał a wołał: Czemu mię tak Pawle ś. towarzyszu miły opuszczasz? Czemuś mię nie pożegnał? Tak nie rychłom cię poznał, a takem cię rychło stracił. 14Z wielką potym prędkością do jaskinie przybieżawszy – nalazł ciało Pawła ś. tak jako na modlitwie przyklękał – z prostą głową, i z rękoma podniesionemi ku niebu – i mniemając aby jeszcze był żyw, przystąpiwszy, ducha nie baczy, płaszczem onym pokryje, 15Psalmy i Hymny wedle zwyczaju Chrześciańskiego śpiewać pocznie – o pogrzebie myśli. A iż był motyki prze wielkie kwapienie zsobą wziąć zapomniał – zdała mu się wielka trudność i żałość. I płacząc nad onym ciałem: cóż mam czynić, Panie mój, mówił – trzy dni chodzenia po motykę – niż z nią przyjdę, boję się aby ciała źwierz nie stargał – tu mieszkając nic nie sprawię: wolę tu przy straży ciała tego umrzeć, jeśli mię nie wspomożesz. 16Na tę modlitwę posłał P. Bóg dwu wielkich lwów, którzy przed jego oczyma dół dostateczny wygrzebli. W którym go uczciwie pogrzebszy, do domu się do swych braciej wrócił – i wszytkę rzecz dostatecznie opowiedział. A suknię z liścia palmowego jako testamentem oddany skarb, i wielkie dziedzictwo, Antoni ś. sobie wziął – i w takiej ją cenie miał, że jej jedno dwakroć do roku na Wielkanoc, i Świątki używał – na cześć i chwałę Ojcu, Synu, i Duchu Ś. jedynemu Bogu, któremu pokłon na wieki wieków. Amen. Żył lat 113.

   17Położę napominanie ś. Hieronyma, którym ten żywot wypisując rzecz swoję zamyka. Spytam tych, powiada, którzy tak wiele imion mają, tak pyszne budowania, tak bogate odzienia, tak rozkoszne używania? Co macie nad tego starca? Wy z złotych kubków pijecie, a on się garścią wedle potrzeby wody napił. Wy w szatach złotem przeplatanych chodzicie – a on i sukniej najpodlejszego sługi waszego nie miał. Wy tak wiele rozkosznie używacie – a on na chlebie, który mu kruk nosił, przestawał. (i był żyw jako i wy, a podobno dłużej, i w lepszym zdrowiu) Lecz z drugiej strony – on wiele ma nad was. On w rogoży do nieba – a wy we złocie do piekła. On szaty Chrystusowej, to jest niewinności, którą wziął na Chrzcie ś. w nagości swej nie stracił – a wy tak bogato przybrani, obnażeni z niej jesteście. On w prochu pogrzebionym leżąc, wstanie w wielkiej chwale – a wy z groby waszemi tak ozdobionemi wstaniecie na ogień wieczny w niesławie. Nie traćcie ale i tych bogactw które miłujecie – w złote suknie owijać trupów przestańcie. Izali zgnić ciało jedno w jedwabiu nie może? I w smutku a w płaczu, pysze swej czynić dosyć chcecie. Proszę cię Czytelniku, wspomni na grzesznego Hieronyma – któremu gdyby Pan Bóg dał obierać – wolałby suknią Pawłowę z wysługą jego, a niżli królewskie odzienie z potępieniem ich.

1  XV. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 10. Ianu.
Paweł ś. przed okrutniki kryjąc się, na puszczą zabiegł.
Zdrada zięcia Pawła ś. przeciw jemu.
Paweł ś. Heliasza naśladownik.
5  1 Krl 19.
Roku Pańskiego 253. zaczął pustelniczy żywot, miał na ten czas lat 23.
Jako długo w jaskini przemieszkał Paweł ś.
Myśl ś. Antoniego, jakoby nadeń nie było.
Kruk nosił chleb ś. Pawłowi.
10  Spór między śś. kto miał żegnanie dać i chleb łamać.
11  Proroctwo ś. Pawła.
12  Niechciał Paweł ś. aby był ś. Antoni przy śmierci jego.
13  Duszę Pawła ś. niesioną w niebo widział Antoni ś.
14  Ciało Pawła ś. po śmierci z rękoma w niebo podniesionemi.
15  Śpiewanie Psalmów przy pogrzebie.
16  Lwi służyli ciału ś. Pawła.
17  Obrok duchowny.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz