poniedziałek, 18 lutego 2019

(69) Żywoty Świętych: Austreberta

Żywot Ś. Austreberty
Panny klasztora Pauliaceńskiego,
pisany od człowieka zacnego, tegoż wieku żyjącego.
Żyła około roku Pańskiego, 638. Surius Tom. 1.1

   Austreberta w domu zacnym z ojca Badefryda Groffa, i matki Framehildy (która była rodzaju królów Niemieckich, bogobojnych i wielkich jałmużników) urodzona – z młodości światem i jego rozkoszami marnymi gardzić, a Duchem Ś. napełniona, P. Boga i służby Jego pragnąć poczęła – więcej o klasztorze, niżli o ubiorach abo świeckich a młodości pospolitych zabawach myśląc. 2Mając lat dziesięć, patrząc na twarz swoję w wodzie, ujźrzała na głowie swej zasłonę zakonną, abo velum – które widzenie tak się jej serca chwyciło, iż od tego czasu, wszytkę myśl swoję do żywota czystego i służby Bożej obracała. Chcieli ją rodzicy za mąż dać, ale ona innemu mężowi przystając, sercem zupełnym, z płaczem prosiła P. Boga, aby jej to ziścił, co jej był jako przez cień w onej wodzie ukazał. Słyszała podobno abo czytała pismo ono:3 kto tylo słowa Bożego słucha, a nie czyni, podobny jest temu, który na twarz swoję w źwierciedle patrzy – ujźrzał ją, ale wnet jaka jest, odszedszy zapomniał. Niechciała ta zapomnieć tego, co oglądając się widziała – ale wnet skutkiem wypełnić uprzejmie pragnęła. Już rodzicy zmówili ją za mąż, i upominki zmowne z obu stron pobrane, i dzień wesela małżeńskiego naznaczony był – a ona w wielkiej trwodze została, smucąc się, a niewiedząc co innego czynić, 4tajemnie Bogu się poruczywszy uszła, brata maluczkiego rodzonego z sobą wziąwszy, i bieżała do swego Biskupa Tarnańskiego Audomara. A iż przez most jeden u rzeki Kwancjej przebyć miała – gdy na to miejsce przyszła, ujźrzy a ono rzeka wezbrała, a woda wyższa mostu, przechodu wszytkim jadącym nie dopuści. 5Panna Boża pomniąc z czym szła i w czyjej obronie, przeżegnawszy się, szła w wodę, i innym za sobą iść kazała – i tak wielkim cudem mocy Bożej prawie po wodzie chodząc z innymi którzy za nią szli, przebywszy rzekę – do onego Biskupa przyszła. I przezeń Panu Bogu oddana i poświęcona jest, i ono velum abo zasłonę zakonną na wieczną czystość swoję, którego pragnęła, z weselem odniosła. Biskup potym łacno jej rodzice bogobojne przejednał – do których potym panienka przyszła, i z wielką pociechą ich do klasztoru, Porkus nazwanego, oddana jest.
   Tam cnotom doskonałym przyuczając się, a co dzień więtszy w nich postępek biorąc – 6pokorę a posłuszeństwo za fundament duchownemu budowaniu kładła. Miała się ze wszytkich naliższą, i grzeszniejszą – każdej siestrze służyć, każdej się ukorzyć umiała. Kazano jej czasu jednego, wedle zwyczaju zakonnego, chleb piec, gdy kolej na nię przyszła – małą tylo dzieweczkę przy sobie ku pomocy miała, która jej była wychowanicą, i to dziś jeszcze o niej powiada. Piekąc tedy chleb, gdy już piec wygorzał i węgle się wygarnęły – gdy ostatek już wyczyścić było trzeba, a chleb kłaść – trafiło się, iż się pomiotło zapaliło i wszytko zgorzało – 7a ona rękoma klasnąwszy, westchnęła, mówiąc: Ach mię co czynić, chleb się skazi – i prędko drzwi zawarszy aby nikt nie widział w piec wlazła sama i swoimi go rękawami wyczyściła. A włos jej jeden nie ugorzał, i na sukni ognia nic znać nie było – i tak chleb spiekła i posługę powinną uczyniła. Co gdy z prostoty przed jednym duchownym powiedziała – obaczył cud on w niej człowiek baczny, i wielką jej świątobliwość, której przed nią tając nie jako fukać począł: nie czyń tego, powiada, drugi raz, córko, abyś od czarta skuszona nie była.
   Potym tego klasztoru za starszą obrana była, długo szczęśliwie panienki w nim sprawując, i one P. Bogu przykładem i nauką swoją pozyskując, do inego klasztoru z rozkazania starszych swoich za starszą przeniesiona była, z takiej przyczyny. 8Jeden zacny i możny człowiek Amelbertus niejaki córkę swoję, Aureą imieniem, Panu Bogu na czysty żywot oddając, na swym gruncie w Pauliaku klasztor panieński zbudował dla córki swej, i nadał. Do tego ś. Austreberta od starszych swoich przyzwana jest, aby on nowy klasztor, nauką i przykłady swemi i zwyczajmi zakonnemi ufundowała. Co ona z wielką chęcią czyniła. Lecz z poduszczenia czartowskiego, inne zakonne panny, którym się sroga być zdała – barzo ją źle do onego Amelberta fundatora odniosły, i niesprawiedliwie obżałowały. A on jako człowiek gniewliwy a nieludzki, przyzwawszy a sprawy jej nie wysłuchawszy, fukać na nię i grozić jej tak barzo pocznie, iż się do miecza na nię potargnie. A ona rozumiejąc iż czas męczeństwa jej, do którego zawżdy ochotną była przyszedł – zjąwszy subtelne a święte głowy swej pokrycie, i na szyję spuściwszy, 9nie niewieścim sercem męstwo swe w rzeczach Boskich pokazując, szyję ku ścięciu nastawiła. Lecz Amelbertus jako wryty stanął – dziwując się takiej mężności, jakiej w wielu mężach nie doznał. I zlęknąwszy się, miecz porzucił. By się była ta za onych okrutników, i wylewców krwie Chrześciańskiej urodziła – rozumiej jakoby była na męczeństwo za Chrystusa bieżała – której i ogień, jako onym dziatkom w piecu Babilońskim, straszny nie był.
   Sprawowała on klasztor z wielką miłością ku siostrom, w czystym sercu, w prostocie umysłu, w cierpliwości i znoszeniu człowieczych w siostrach swoich nieudolności, i w wielkim przykładzie wszytkiej bogomyślności i żywota świętego. Czytaniem, całej nocy modlitwami, posty, i pokornymi posługami, zabawiała życie swoje, i w to inne wprawowała – w doległościach cierpliwa, i w pokusach dziwnie Bogu ufająca była. Poście trzykroć tylo, okrom Niedziele, w tydzień jadła. Nikt z nią gadać nie mógł, żeby z jej rozmowy zmiękczony nie odszedł ku lepszemu. Siestrze jednej ból wielki przypadł, iż jej twarz spuchnęła, tak, iż jednego oka widać nie było – a ona skoro się twarzy jej ręką swoją dotkła, wnetże ból przestał, a uzdrowiona była.
   Roku jednego wstąpiwszy w post, w nocy siostra jedna śpiąc, głos usłyszy: wstań prędko, idź do starszej, aby wstała a siostry na służbę Bożą pobudziła – a ona snem zjęta nie wstała. Drugi raz także usłyszy: wstań, powiedz starszej, iż już czas do służby Bożej – a przedsię nie wstała. Aż trzeci raz, z fukiem na nię zawoła: jużci trzeci raz mówię a ty niechcesz wstać? Idź rychło powiedz starszej, aby siostry do służby Bożej wzbudziła – ona się przelęknąwszy porwie, i bieży do starszej, najdzie ją już w kościele czującą – powie jej onę rzecz, wszytka drżąc. Tedy wnet zadzwonią, i barzo się prędko wszytkie zejdą, tak iż żadna nie została na łożnicy. I dziwuje się starsza iż tak prędko i wszytkie zaraz wstały – co się nigdy tak nie trafiło. Nie zostało na łożnicy jedno dwoje małych dzieweczek. Zaczną jutrznią, ledwie pierwszy Psalm poczynają, a u łożnice się mur obalił, i wielki grom i trzask, że się ziemia strzęsła, uczynił – zlękły się wszytkie onego gromu i umilkły, i poczęły wychodzić – a święta Austreberta zakaże aby żadna nie wychodziła – i wróciły się wszytkie do zaczętego śpiewania i modlitwy. 10Wynidzie sama krzyżem się ś. przeżegnawszy, dowie się iż się u łożnice mury obaliły. Dziękuje Panu Bogu, iż siostry sam wyprowadzić raczył – 11a o ono dwoje dziatek frasować się pocznie – jęli ich szukać, i naleźli obiedwie z łaski Bożej zdrowe – jednę pod stołem miedzy upadłymi mury, a drugą w oknie ściany tej, która była cała została – kto je tam posadził i jako, tego nikt powiedzieć nie umiał, ani się domyślić nie mógł. 12Jedna siostra powinowata onych dzieweczek, nad rozkazanie z Kościoła wyszła, i szukając po onych rozwalinach dzieweczek, znowu na nię część muru upadła, i wiele w niej kości połamała, iż ledwie żywą na płachcie wynieśli. Święta Austreberta nawiedzając ją, olejem żegnanym pomazała i cudownie ją zleczyła. Koniec swój i dzień śmierci wiedziała – przeto dnia tego, gdy przeniesiona być do wiecznej radości miała – zezwawszy sióstr, upominała je, do pokory, spólnej miłości, i statecznego w zakonie świętym wytrwania. A ony gdy płacząc nad nią Litanią mówiły, bacząc konanie jej, jako ze snu, rzecze do nich: słuchajcie a milczcie – nie widzicie jako wdzięczna a dziwna processja przyszła, tych świętych któreście mianowały, wielka liczba tu jest. I to mówiąc, oddała ducha Panu Bogu, w samę Niedzielę Wielkonocną na świtaniu. Cudy i po śmierci wsławił ją Pan Bóg, na cześć swoję i wieczną chwałę. Amen.

   13Przypatrz się jaką obronę Aniołów swoich ma Pan Bóg nad sługami swemi, którzy się służbą świętą Jego bawią. Właśnie jako Lota, tak te panienki wywiódł, gdy się komórki ich z murem zawalić miały. Prawie się ziściło, co P. Bóg swym obiecał: Postawiłem stróże na murach twoich.
   2. Widzisz i kaźń nieposłuszeństwa, gdy ta jedna wyszła nad rozkazanie starszej, jako nie uszła pomsty Bożej. Mniemała nędzna, aby ten P. Bóg który obmyślił obronę jej samej, o onych też niewinnych dziateczkach myślić, i zdrowia ich opatrzyć nie miał. A ono o nas i o rzeczach naszych lepiej Pan Bóg radzi, niżli my chcemy i umiemy.

1  IIII. Martii. Marca. Mart. R. 10. Febru.
Widzenie zasłony panieńskiej w wodzie.
3  Jk 1.
Uciekła do Biskupa gdy ją za mąż chciano dać.
Woda czystości służy.
Posłuszeństwo a pokora, fundament cnót świętych.
Ten to pisał co tegoż wieku żył.
Ociec dla córki klasztor zbudował i nadał.
Szyje na śmierć nastawiła.
10  Cudo w obronie panienek.
11  Dwoje dziatek w obaleniu muru zachowanych.
12  Kaźń nieposłuszeństwa.
13  Obrok duchowny.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz