sobota, 21 listopada 2020

(141) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Przypowieść o dobrym ogrodniku

   6 I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 7 Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia? 8 Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; 9 i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć. (Łk 13,6-9)

   6 Ἔλεγεν δὲ ταύτην τὴν παραβολήν· συκῆν εἶχέν τις πεφυτευμένην ἐν τῷ ἀμπελῶνι αὐτοῦ, καὶ ἦλθεν ζητῶν καρπὸν ἐν αὐτῇ καὶ οὐχ εὗρεν. 7 εἶπεν δὲ πρὸς τὸν ἀμπελουργόν· ἰδοὺ τρία ἔτη ἀφ’ οὗ ἔρχομαι ζητῶν καρπὸν ἐν τῇ συκῇ ταύτῃ καὶ οὐχ εὑρίσκω· ἔκκοψον [οὖν] αὐτήν, ἱνατί καὶ τὴν γῆν καταργεῖ; 8 ὁ δὲ ἀποκριθεὶς λέγει αὐτῷ· κύριε, ἄφες αὐτὴν καὶ τοῦτο τὸ ἔτος, ἕως ὅτου σκάψω περὶ αὐτὴν καὶ βάλω κόπρια, 9 κἂν μὲν ποιήσῃ καρπὸν εἰς τὸ μέλλον· εἰ δὲ μή γε, ἐκκόψεις αὐτήν. (Łk 13,6-9)

   Posłuchajcie tej przypowieści. Można by ją zatytułować: „Przypowieść o dobrym ogrodniku”.
   Pewien bogaty człowiek posiadał wielką i piękną winnicę. Znajdowały się w niej figowce różnych gatunków. Winnicą zajmował się jeden ze sług, doświadczony ogrodnik. Znał się na przycinaniu drzew owocowych. Wypełniał to zadanie z miłości do swego pana i do drzew. Co roku, w najlepszej porze, bogaty człowiek przychodził wiele razy do swej winnicy, żeby popatrzeć, jak dojrzewają winogrona oraz figi. Sam zrywał je z drzew i kosztował. Pewnego dnia podszedł do figowca, który rodził wspaniałe owoce. Było to jedyne drzewo tego gatunku istniejące w jego winnicy. Jednak w tym dniu, podobnie jak w dwóch poprzednich latach, znalazł na nim tylko liście. Nie było na nim owoców. Zawołał pracownika winnicy i powiedział do niego:
   „To już trzeci rok przychodzę po owoce z tego drzewa, a znajduję tylko liście. Widocznie to drzewo przestało owocować. Wytnij je. Bez pożytku zajmuje tu tylko miejsce i zabiera ci czas, nic nie dając w zamian. Wytnij je, spal i oczyść teren z jego korzeni, a na jego miejsce posadź nowe drzewo. Za kilka lat wyda owoce”.
   Ogrodnik, pełen cierpliwości i miłości, odpowiedział: „Masz rację. Ale pozwól mi zająć się nim jeszcze w tym roku. Nie chcę go wycinać. Przeciwnie, z jeszcze większą troską okopię je dokoła, włożę nawóz i oczyszczę je. Kto wie, może wyda jeszcze owoc? Jeśli po tej ostatniej próbie nie będzie owocować, wytnę je, zgodnie z twoim życzeniem”.
   Korozain jest figowcem, który nie owocuje. Ja jestem dobrym Ogrodnikiem, a niecierpliwym bogaczem – wy. Pozwólcie działać dobremu Ogrodnikowi» [– wyjaśnia Swą przypowieść Jezus.]
   «Dobrze, jednak Twoja przypowieść nie ma zakończenia. Czy figowiec w następnym roku przyniósł owoce?» – pyta Zelota.
   «Nie dał owoców i wycięto go. Jednak ogrodnik nie był obwiniony za wycięcie drzewa jeszcze młodego i bujnego, bo wypełnił cały swój obowiązek. Ja też nie chcę być obwiniony z powodu tych, do których muszę przyłożyć topór, żeby ich wyciąć z Mojej winnicy. Znajdują się bowiem w niej drzewa nie przynoszące owocu i zatrute, gniazda żmij, pochłaniających ich odżywcze soki, pasożyty i szkodniki... Psują uczniów lub im szkodzą. Wnikają szkodliwymi korzeniami, rozrastając się w Mojej winnicy, choć nie są wezwani... Buntują się przeciw jakiemukolwiek szczepieniu. Weszli jedynie po to, żeby szpiegować, oczerniać, wyjaławiać Moje pole. Tych wytnę, kiedy już uczynię wszystko w celu ich nawrócenia. A na razie, zanim użyję siekiery, próbuję nożyc, ogrodniczego noża, przycinam gałęzie i przeszczepiam... O! To będzie ciężka praca dla Mnie, który pracuję, oraz dla tych, którzy są jej poddawani. Ale trzeba to zrobić, żeby można było powiedzieć w Niebie: „On wszystko uczynił, lecz tamci stawali się coraz bardziej jałowi i źli. [Stawali się coraz gorsi,] im bardziej przycinał, szczepił, okopywał, nawoził – w pocie i we łzach, w trudzie i krwi...» (IV [cz. 1-2], 26: 22 listopada 1945. A, 7050-7061)

   Sentite questa parabola. Potrebbe essere intitolata: “La parabola del buon coltivatore”.
   Un ricco aveva una grande e bella vigna, nella quale erano anche piante di fichi di diverse qualità. Alla vigna attendeva un suo servo, esperto vignaiolo e potatore di piante da frutto, che faceva il suo dovere con amore al padrone e alle piante. Tutti gli anni il ricco, nella stagione migliore, andava a più riprese alla sua vigna per vedere maturare le uve e i fichi e gustarne, cogliendoli con le sue mani dalle piante. Un giorno, dunque, si diresse a un fico che era di qualità buonissima, l’unica pianta di quella qualità che fosse nella vigna. Ma anche quel giorno, come nei due anni precedenti, lo trovò tutto fogliame e niente frutta. Chiamò il vignaiolo e disse: “Sono tre anni che vengo a cercare frutta su questo fico e non trovo che foglie. Si capisce che la pianta ha finito di fruttificare. Tagliala, dunque. È inutile che sia qui ad occupare posto e ad occupare il tuo tempo, per poi non concludere niente. Segala, bruciala, ripulisci il terreno dalle sue radici e nel posto suo mettici una pianticina novella. Fra qualche anno darà frutto essa”. Il vignaiolo, che era paziente e amoroso, rispose: “Tu hai ragione. Ma lasciami fare ancora per un anno. Io non segherò la pianta. Ma, anzi, con ancora maggior cura le zapperò intorno il suolo, la concimerò e la poterò. Chissà che non fruttifichi ancora. Se dopo quest’ultima prova non farà frutto, ubbidirò al tuo desiderio e la taglierò”.
   Corozim è il fico che non dà frutti. Io sono il buon Coltivatore. E il ricco impaziente siete voi. Lasciate fare al buon Coltivatore».
   «Va bene. Ma la tua parabola non conclude. Il fico, l’anno di poi, fece frutto?» chiede lo Zelote.
   «Non fece frutto e fu reciso. Ma il coltivatore fu giustificato del recidere una pianta ancora giovine e fiorente, perché aveva fatto tutto il suo dovere. Io pure voglio essere giustifico per causa di coloro sui quali dovrò mettere la scure e reciderli dalla mia vigna, dove sono piante sterili o velenose, nidi di serpi, succhiatori di succhi, parassiti o tossici che guastano e nuocciono i compagni discepoli, o anche che penetrano strisciando con le loro radici malevole per proliferare, non chiamati, nella mia vigna, ribelli ad ogni innesto, entrati solo per spiare, denigrare e sterilire il mio campo. Questi li reciderò quando tutto sarà tentato per convertirli. E per intanto, prima della scure, alzo la cesoia e il coltello del potatore e sfrondo ed innesto… Oh! sarà un lavoro duro. Per Me che lo faccio, per coloro che lo subiranno. Ma va fatto. Perché si possa dire in Cielo: “Egli ha tutto compiuto, ma essi sono divenuti sempre più sterili e malvagi più Egli li ha potati, innestati, scalzati, concimati, con sudore e lacrime, con fatiche e sangue”…» (5, 338)


Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28


Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz