sobota, 5 czerwca 2021

(149) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Stopniowe uzdrowienie wzroku

   22 Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. 23 On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» 24 A gdy [ten] przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». 25 Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. 26 Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!» (Mk 8,22-26)

   22
Καὶ ἔρχονται εἰς Βηθσαϊδάν. Καὶ φέρουσιν αὐτῷ τυφλὸν καὶ παρακαλοῦσιν αὐτὸν ἵνα αὐτοῦ ἅψηται. 23 καὶ ἐπιλαβόμενος τῆς χειρὸς τοῦ τυφλοῦ ἐξήνεγκεν αὐτὸν ἔξω τῆς κώμης καὶ πτύσας εἰς τὰ ὄμματα αὐτοῦ, ἐπιθεὶς τὰς χεῖρας αὐτῷ ἐπηρώτα αὐτόν· εἴ τι βλέπεις; 24 καὶ ἀναβλέψας ἔλεγεν· βλέπω τοὺς ἀνθρώπους ὅτι ὡς δένδρα ὁρῶ περιπατοῦντας. 25 εἶτα πάλιν ἐπέθηκεν τὰς χεῖρας ἐπὶ τοὺς ὀφθαλμοὺς αὐτοῦ, καὶ διέβλεψεν καὶ ἀπεκατέστη καὶ ἐνέβλεπεν τηλαυγῶς ἅπαντα. 26 καὶ ἀπέστειλεν αὐτὸν εἰς οἶκον αὐτοῦ λέγων· μηδὲ εἰς τὴν κώμην εἰσέλθῃς. (Mk 8,22-26)

   Idą pierwszą uliczką Betsaidy, między ogrodami pełnymi świeżej zieleni. Piotr, wraz z innymi mieszkańcami Betsaidy, właśnie prowadzi do Jezusa jakiegoś niewidomego człowieka. Margcjama nie ma. Z pewnością został, żeby pomóc Porfirei. Z ludźmi z Betsaidy i z rodzicami niewidomego jest wielu uczniów, którzy przybyli do Betsaidy z Szikaminon oraz z innych miast. Pomiędzy nimi znajduje się Szczepan, Hermas, kapłan Jan oraz uczony w Piśmie Jan i wielu innych. Mam wielki kłopot z zapamiętaniem [ich imion]! Jest ich tak wielu.
   «Przyprowadziłem Ci go, Panie. Czekał tutaj od wielu dni» – wyjaśnia Piotr, podczas gdy niewidomy i jego krewni nie przestają zawodzić: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nad nami!»
   «Połóż rękę na oczach mojego syna, a przejrzy!»
   «Miej litość nade mną, Panie! Wierzę w Ciebie!»
   Jezus bierze niewidomego za rękę i odchodzi z nim na odległość kilku kroków, żeby stanąć w cieniu, a nie w słońcu, które zalewa teraz ulicę. Ustawia go plecami w stronę domu, całego okrytego liśćmi. To pierwszy dom osady. Sam staje naprzeciw niego. Ślini Swoje palce wskazujące i pociera jego powieki wilgotnymi palcami. Potem przykrywa mu oczy dłońmi. Czubki palców ma we włosach nieszczęsnego. Modli się w tej [postawie], potem odejmuje dłonie i pyta: «Co widzisz?»
   «Widzę ludzi... to z pewnością są ludzie. Tak wyobrażałem sobie drzewa okryte kwiatami. Ale to są na pewno ludzie, bo się poruszają i podchodzą do mnie».
   Jezus na nowo kładzie mu dłonie na oczach, a potem odejmuje je i mówi: «A teraz?»
   «O! Teraz widzę dobrze różnicę pomiędzy drzewami wrośniętymi w ziemię i tymi ludźmi, którzy na mnie patrzą... I widzę Ciebie! Jaki jesteś piękny! Twoje oczy przypominają niebo, a Twoje włosy są jak promienie słońca... a Twoje spojrzenie i uśmiech są od Boga. Panie, uwielbiam Ciebie!»
   I klęka, żeby ucałować kraj Jego szaty.
   «Wstań i idź do twojej matki, która przez tak wiele lat była dla ciebie światłem i pociechą. Znasz jedynie jej miłość».
   Bierze go za rękę i prowadzi do matki, która klęczy w odległości kilku kroków, uwielbiając Jezusa tak samo, jak przedtem Go błagała.
   «Wstań, niewiasto. Oto twój syn. Widzi światło dnia. Niech jego serce zechce iść za Światłością wieczną. Wróćcie do domu. Bądźcie szczęśliwi i święci z wdzięczności dla Boga. Ale przechodząc przez wioski, nie mówcie nikomu, że to Ja go uzdrowiłem. Tłum bowiem pospieszyłby tutaj i przeszkodziłby Mi udać się tam, gdzie powinienem pójść, żeby zanieść umocnienie wiary, światła i radości innym dzieciom Mojego Ojca».
   Małą ścieżką przez ogrody żwawo kieruje się ku domowi Piotra. Wchodzi tam, pozdrawiając Swym słodkim powitaniem Porfireę. (IV [cz. 1-2], 35: 1 grudnia 1945. A, 7164-7170)

   Entrano nella prima via di Betsaida, fra ortaglie piene di verde novello. Pietro, con altri di Betsaida, sta conducendo a Gesù un cieco. Marziam non c’è. Certo è rimasto ad aiutare Porfirea. Con quelli di Betsaida e i parenti del cieco sono molti discepoli venuti a Betsaida da Sicaminon e altre città, fra i quali Stefano, Erma, il sacerdote Giovanni e Giovanni lo scriba e molti altri. (Ormai a tenerli a mente è un bel pasticcio. Sono tanti).
   «Te l’ho condotto, Signore. Era qui in attesa da più giorni », spiega Pietro mentre il cieco e i parenti fanno una nenia di: «Gesù, Figlio di Davide, pietà di noi», «poni la tua mano sugli occhi del figlio mio ed egli vedrà», «abbi pietà di me, Signore! Io credo in Te!».
   Gesù prende per mano il cieco e retrocede con lui di qualche metro per metterlo al riparo dal sole che innonda ormai la via. Lo addossa al muro fronzuto di una casa, la prima del paese, e gli si pone di fronte. Si bagna i due indici di saliva e gli strofina le palpebre con le dita umide, poi gli preme le mani sugli occhi, con la base della mano nell’incavo delle occhiaie e le dita sperse fra i capelli dell’infelice. Prega così. Poi leva le mani: «Che vedi?», chiede al cieco.
   «Vedo degli uomini. Certo sono uomini. Ma così mi figuravo gli alberi vestiti di fiori. Ma certo sono uomini perché camminano e si agitano verso di me».
   Gesù impone nuovamente le mani e poi le torna a levare dicendo: «Ed ora?».
   «Oh! ora vedo bene la differenza fra gli alberi piantati nella terra e questi uomini che mi guardano… E vedo Te! Come sei bello! I tuoi occhi sono uguali al cielo e i tuoi capelli sembrano raggi di sole… e il tuo sguardo e il tuo sorriso sono da Dio. Signore, io ti adoro!», e si inginocchia a baciargli l’orlo della veste.
   «Alzati e vieni da tua madre, che per tanti anni ti è stata luce e conforto e della quale tu conosci solo l’amore».
   Lo prende per mano e lo conduce alla madre, che è inginocchiata a qualche passo di distanza in adorazione come prima lo era in supplicazione.
   «Alzati, donna. Ecco tuo figlio. Egli vede la luce del giorno, e voglia il suo cuore seguire la Luce eterna. Và a casa. Siate felici. E siate santi per riconoscenza a Dio. Ma passando dai villaggi non dite a nessuno che Io ti ho guarito, acciò la folla non si precipiti qui per impedirmi di andare dove è giusto che Io vada a portare conferma di fede e luce e gioia ad altri figli del Padre mio».
   E rapido, per un sentierino fra gli orti, scantona andando verso la casa di Pietro, nella quale entra salutando Porfirea col suo dolce saluto. (5, 347)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)


Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28


Przekład polski 
Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)


Zapis włoski: Maria Valtorta, 
L’Evangelo come mi e' stato rivelato, 
Edizioni Paoline, Pisa 2001


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz