Przekazywali
winogrona z rąk do rąk, ale nikt ich nie zasmakował. Krążyły
tak i krążyły, aż stawały się rodzynkami. Ale nawet wtedy nikt
ich nie zasmakował. Nazywali to kręgiem radości, ale jakaż może
być radość z dawania czegoś, czego smaku się nie zna?
Przekazywali słowa z ust do ust, ale nikt ich nie przyjął do serca. Krążyły tak i krążyły, aż stawały się pustymi słowami. Ale nawet wtedy nikt ich nie przyjął do serca. Nazywali to kręgiem radości, ale jakaż może być radość z głoszenia czegoś, czego znaczenia się nie zna?
Przekazywali słowa z ust do ust, ale nikt ich nie przyjął do serca. Krążyły tak i krążyły, aż stawały się pustymi słowami. Ale nawet wtedy nikt ich nie przyjął do serca. Nazywali to kręgiem radości, ale jakaż może być radość z głoszenia czegoś, czego znaczenia się nie zna?
To napisałem w oparciu o opowieść o Makarym Aleksandryjskim i jego braciach w Chrystusie. Tak bardzo byli powściągliwi, że oduczyli się przyjmować i pominęli we wdzięczności radość spożywania i świętowania.
OdpowiedzUsuńTak oddaje tę opowieść Palladiusz (w przekładzie ks. Piotra Skargi SJ w Żywotach Świętych Stárego i Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, s. 35, pisownia uwspółcześniona):
„Jednego czasu, gdy temu Makaremu posłano pięknych winnych jagód, i chęć mu do nich przyszła, chcąc powściągliwości swojej doznać, posłał je bratu drugiemu mdlejszemu. Lecz on także uczynił, chęć do smacznej potrawy umorzył, i drugiemu bratu je posłał. On trzeci także innemu, aż się wszyscy bracia onemi jagody obesłali, a na koniec się do Makarego wróciły całe. Każdy chciał na nich jako na pięknych i smacznych żądzę swoją i smaku rozkoszowanie umartwić. Ta rzecz Makaremu wielkie wesele przyniosła, iż bracią miał takiemi cnotami ozdobioną. Na koniec i sam ich pożywać nie chciał”.
Porównaj:
http://jakub-szukalski.blogspot.com/2013/02/dobrodziejstwo.html
Zapewne Bóg im wynagrodził spożywaniem i świętowaniem bardziej duchowym.