sobota, 25 marca 2023

(123) Żywoty Świętych: Pięciu papieży

Męczeństwo piąci Papieżów,
których kościół w tym miesiącu święci,
to jest: Kleta 26. Kwietnia, Aniceta 17. Sotera i Gaja 22.
Marcellina 26. pisane od Damasa, Platyny, i innych.
1

 
   2Kletus Rzymianin, z ojca Emiliana, wtóry po Pietrze ś. papież, prośbą świętego Klemensa (któremu Piotr święty ustnie, umierając za Chrystusa na krzyżu, kościół polecił) zniewolony, wstąpił na stolicę Papieską, za czasów Wespazjana Cesarza i Tyta syna jego – którzy Jeruzalem zburzyli, i ono karanie nad Żydowskim narodem, którym im groził Jezus, od nich ukrzyżowany, wykonali. Był uczony i święty ten to Kletus, i osobną pilnością, i pracą, kościół Boży miedzy onym pogaństwem, i dopiero w prześladowaniu rostącą wiarę sprawował. Z roskazania Piotra świętego poświęcił i postawił dwadzieścia i pięć kapłanów w Rzymie, na chrzest i naukę ludu do Chrystusa, i wiary świętej nowo przystającego. Napierwszy pozdrowienia onego na listach używać począł: Pozdrowienie wam, i Apostolskie błogosławieństwo. Dobrze sprawując i stanowiąc kościół Boży, gdy wtóre po Neronie, Domicjanus Cesarz na Chrześcijany prześladowanie wzruszył (w którym i Jan ś. Ewangelista, jeszcze na on czas żyjący, w Rzymie u bramy Łacińskiej we wrzącym oleju smażony był) ten jako głowa i Biskup Chrześcijański Kletus, naprzód pozwany był do Domicjana, przed którym gdy wyznał Chrystusa ukrzyżowanego być prawym Bogiem – a inne Rzymskie fałszywe i zdradliwe ganił, i chytrość w nich czartowską, w zgubie ludzkiej ukazował – srodze zmęczony, bity, palony, gdy nic nie spuszczał, ale raczej w mękach stateczniejszym zostawał – ścięty na koniec, ofiarą się zstał Bogu, i ten żywot który od niego miał, jemu na posługę i wyznanie prawdy, i nauki jego, z radością oddał. Żył na Papiestwie lat dwanaście – pogrzebiony wedle ciała Piotra ś. wziąwszy na duszy wieczną a nieodmienną zapłatę, czeka na ciele zmartwychwstania na on dzień sądu świata wszytkiego – na który daj nam Boże z nim i wszytkimi świętymi, uczestnictwo na wieki. Amen.

  
3Drudzy tu (iż cię przestrzegę Czytelniku) dziury szukać chcą heretykowie, aby prawdzie kościelnej uwlekli – powiadając, iż Piotr ś. w Rzymie nigdy nie był, przeto iż jedni historykowie mówią, iż po Pietrze świętym wstąpił Klemens, a drudzy kładą Lina i tego to Kleta, toż dopiero Klemensa: ta, powiadają, niestateczność powieści i niezgoda, fałsz pokazuje. Przeto niech wiedzą, iż Piotr ś. naznaczył był Klemensa po sobie, jako Damasus świadczy i inni4 – wszakże iż Piotr ś. tych dwu, Lina i Kleta, jako pomocników za żywota swego do sprawowania kościoła używał – brać im tego Klemens nie chciał, pókiby byli żywi – prosząc ich pokornie, aby tak, jako za żywota Piotra ś. czynili – kościół Boży sprawowali – a sam po wielu królestwach, jako zacny z rodzaju i znajomy wszytkim, biegał, rozsiewając Ewangelią, aż dopiero po ich śmierci, czwartym od Piotra ś. stolicę Apostolską zasiadł. Przeto i wtóry się liczy, i czwarty po ś. Pietrze. O czym czytaj u Greckiego Epifaniusza: Haeres. 27. & Concil. Tom. 1. in vita Clementis.

  
5Anicetus z Syriej rodem, ojca miał Jana z miasta Humisjej, abo Aniza – po Piusie męczenniku, dwanasty od Piotra ś. na Papiestwie siedział, za czasów Antonina Cesarza Filozofa. Kościół Boży w onych trudnych, cięszkich, i w srogich prześladowaniach, szczęśliwie i w wielkiej cierpliwości sprawował przez lat jedennaście. Miedzy innemi porządkami postanowił, aby klerykowie i duchowni włosów nie zapuszczali. Naukę swoję i pasterstwo krwią potwierdził – mężnie za Pana swego, i wiarę tę której nauczał, w rękach pogańskich, gdy się sprośnością bogów ich brzydził, a im prawego Boga Chrystusa ukazował, umarł – i koronę męczeńską odniósł. Pogrzebiony w Cmyntarzu Kalista, z Chrystusem króluje na wieki. Amen.

  
6Soter Włoch, w Fundys mieście Kampaniej urodzony, z ojca Konkordiusa, trzynasty od Piotra ś. sprawował po Anicecie kościół Boży, za czasów Antoninów Cesarzów, przez lat dziewięć. Miedzy innemi postępki, nauki i obyczajów kościelnych, gdy się dowiedział, iż mniszki abo panny Chrystusowi oddane, ołtarzowi służących naczynia i korporałów dotykały się, i kadzielnice w służbie Bożej, jako kapłani zwykli, używały – zakazał tego, stanowiąc to, aby się w te rzeczy, które tylko mężczyźnie w służbie Bożej wolne są, nie wdawały, a na swym nabożeństwie przestawały. Postanowił też, aby wszyscy synowie kościelni na dzień wieczerzy Pańskiej ciała Chrystusowego pożywali – okrom tych którymby jaki wielki grzech tego czynić nie dopuścił. Z taką pilnością i czucim nad trzodą Bożą dobry pasterz, naukę swoję i rząd sprawując, nie umarł na łóżku swoim – ale jako inni przodkowie jego pojmany od Cesarzów, krwią poprawił tego co uczył – statecznie zostając przy Panie i Bogu naszym Jezusie. Siedział lat dziewięć na Papiestwie – i odniósł za pracą swoję koronę męczeńską – przez tegoż Pana naszego Jezusa, który z Ojcem i z Duchem świętym ma równą chwałę na wieki wiekom. Amen.

  
7Obacz jako to stare są Apostolskie podania – iż około ofiary przenaświętszej, to jest Mszej, taka uczciwość w obrządkach, w naczyniach, obrusach, korporałach, zachowała się, i tych rzeczy dotykać się białymgłowom (chociaż w czystości Chrystusowi poświęconym) nie godziło – nie przecz innego, jedno iż tam na ołtarzu jest straszliwa ona i drżenia pełna służba, i prawoista obecność ciała i krwie Pana Jezusowej, którą sami tylko kapłani poświęcają i sprawują.
   2. Widzisz też, jako jeszcze za onych czasów klasztory panieńskie były.


   Gajus Słowieńskiego z Dalmacjej narodu, i powinowaty Dioklecjana Cesarza, po umęczonym Eutychianie, za czasów tegoż Dioklecjana, dwudziesty i ósmy po Pietrze ś. i zaraz jako na pewną męczeńską śmierć wstąpił. Ten jako Mojzesz wolał być miedzy wzgardzonymi Chrześcijany, których krew srodze rozlewano, a niżli w powinowactwie Cesarskim, dóbr, sławy, i rozkoszy cielesnych użyć.
8Za czasu jego Chromacjus starosta Rzymski, Tyburcjus syn jego, Markus i Marcellinus, Sebastian, i innych wiele zacnych barzo z Senatu Rzymskiego ludzi, tajemnie i jawnie wiarę świętą, i z nią wszystko złe na świecie i gotową śmierć przyjmowali i wyznawali. A gdy na on czas Chrześcijanie wielkie uciśnienie cierpieli, tak iż i wody z rzeki brać, i kupić nic sobie ku żywności bez niebezpieczeństwa żywota swego nie mogli – skupiwszy wszytki tajemnie w domu Chromacjusa Gajus papież – radził aby jedni z Rzymu uciekali – a którzyby z nim zostać, a tak wiele serca z daru Bożego mieć mogli, aby gardła dla Chrystusa mężnie nastawali – aby to na ich wolej było. Krył się i sam niemały czas w Rzymie w pieczarach i dziurach ziemnych, gdzie i Chrześcijany nauczał, i służbę Boską sprawował – ale gdy czas jego przyszedł – ochotnie za naukę i wiarę, którą sławił o Panu naszym Jezusie, krew swoję w ręku prześladowników P. Bogu ofiarował. Miedzy innymi kościoła porządkami, postanowił, aby nikt na biskupstwo obrany nie był, któryby we wszytkich siedmi święceniach, porządnie na nie wstępując, Panu Bogu nie służył. Koronowany męczeństwem, na cmyntarzu Kalista pochowany jest. Sprawował kościół lat jedennaście, na cześć Bogu w Trójcy jedynemu. Amen.

  
9Marcellinus Rzymianin, z ojca Projekta, po tym świętym Gaju nastąpił, za panowania tegoż Dioklecjana – gdy się już barzo na prześladowanie Kościoła Bożego szerzyło, 10tak iż przez dni trzydzieści po siedmnaście tysięcy Chrześcijan obojej płci w rozmaitych stronach, rozmaitymi mękami zabijano, po wszytkim świecie i państwie Rzymskim – w którym się już było bez liczby Chrześcijan (chociaż pod mocą pogańską i ustawicznymi uciskami) rozmnożyło – niewypowiedziane okrucieństwo oni krwie żarłocy nad sługami Bożymi czynili, tak iż miasta niektóre puste zostawały. W tym i ten Papież Marcellinus w Rzymie pojmany jest, i za zdradą Urbana Biskupa pogańskiego nawyższego, tudzież i za postrachem i obietnicami a prośbami Dioklecjana Cesarza, dał się nędznie uwieść, i w srogi grzech upadł. Po długiej rozmowie prowadził go Cesarz do kościoła Westy i Isydy – co gdy ujźrzeli dwa kapłani, Gajus i Innocencjus, i trzej diakoni, Urbanus, Kastorius, Juwenalis, którzy szli za nim, iż w kościół pogański idzie Biskup ich, przelękli się, i u progu się wrócili, i uciekli do swoich – 11a Marcelinus na postrach obietnice i na prośbę Dioklecjanowę, kadzidło ręką swą wrzucił na ogień, i ofiarę uczynił diabelską, i cięszki wielki grzech popełnił. Duchowni którzy go odbieżeli, powiedzieli Chrześcijanom, iż z Cesarzem jest w kościele Westy – i pobieżeli tam, i widzieli on grzech jego, i jako Cesarz kładł nań drogą szatę, za przyjaciela go sobie biorąc. Zasmucił się wielce z tego wszytek kościół Boży, iż nawyższy pasterz ich to uczynił, od czego sam inne odwodził, a ten który wiele męczenników upominaniem swym Bogu pozyskał, i do mężnej śmierci za Chrystusa przyprawił. 12Tedy się wszytko duchowieństwo zebrało na Synod w Sennuesse w Kampaniej sto ośmdziesiąt Biskupów – abo jako drudzy piszą trzysta (podobno kapłanów) radząc o dobrym kościelnym, aby mu on upadek Marcellina szkody w wierze nie uczynił. Dotkniony Duchem ś. Marcellinus, sercem skruszonym cięszko żałować grzechu swego począł – i wziąwszy na szyję włosiennicę, w płaczu rzewnym pobieżał do Sennuessy do onych Biskupów, wyznawając grzech swój, i upadek swój opłakiwając – i dawał się na sąd i karanie ich. 13A oni zgodnie wszyscy powiedzieli: sam się sądź, sam się karz nawyższy kapłanie – z ust twoich potępiony, z ust twoich usprawiedliwiony będziesz. Nawyższa stolica od nikogoż sądzona być nie może. Tedy się sam potępił Marcellinus, mówiąc: odsądzam się kapłaństwa, któregom godzien już nie jest – a zaklinam wszystkich, którzyby ciało moje pogrześć śmieli – bom i ziemie aby mię przyjęła niedostojny. A Biskupi mu mówili:14 Piotr ś. przodek twój także upadł – a jednak go żaden Apostoł nie potępił – ale za takimiż łzami i pokutą, dostąpił miłosierdzia u Pana swego. Tak się w Sennuesse odprawiwszy Marcellinus, do Rzymu pobieżał – i wszedszy do Cesarza Dioklecjana – gromił go słowy straszliwymi, iż go o tak wielki grzech przyprawił – i rzucił przedeń onę szatę w którą go był ubrał – a z płaczem żałość wielką z grzechu swego pokazował – i sławiąc przed nim Chrystusa Boga prawego, który pokutujące przyjmuje, hańbił fałszywe i diabelskie bogi jego. Dioklecjan rozgniewany, długo go męczyć, i na koniec ściąć kazał. Szli z nim na śmierć drudzy trzej Chrześcijanie, Klaudius, Cyrynus, i Antonius – prowadził ich Marcellus kapłan, który po nim na Papiestwo wstąpił, i poprzysiągł go Marcellinus, prosząc aby Dioklecjana nie słuchał, a ciała jego nie grzebł: bom się, powiada, zaprzał Pana mego, ziemiem tej nie godzien jest – 15tak mężnie krew za Pana swego rozlewając, upadek swój nagrodził, we krwi swej dla Chrystusa obmył zmazaną szatę swego sumnienia – i zstał się po onym grzechu w pokucie i nagrodzie milszym Bogu, i dostojnym korony męczeńskiej. Ciało jego przez trzydzieści dni niepogrzebione leżało – żaden go Chrześcijanin dla onej klątwy pogrześć nie śmiał. Lecz Piotr ś. ukazał się Marcellowi temu, który na Papiestwo po Marcellinie wstąpił – i pytał go, czemuby onego ciała tak długo nie pogrzebł? A on odpowiedział: Boję się klątwy jego, którą dał na wszytki którzyby się tego ważyć śmieli – a Piotr ś. rzekł: Nie pomnisz co pisano – kto się poniża, podwyższon będzie? idźże a pogrzeb go, i połóż wedla mnie. I tak uczynił Marcellus. Sprawował kościół Marcellinus przez lat dziewięć, na chwałę Bogu żywemu, którego sławią święci bez końca na wieki. Amen.

  
16Dziwniejszy są Święci gdy z grzechu na pokutę powstają – wszytko Boga miłującym ku dobremu służy, i sam grzech pożytek im do więtszej w cnotach gorącości i doskonalstwa, gdy z niego powstają przynosi, i tak się iszczą one słowa o Panu Bogu jako o ścisłym gospodarzu,17 iż tam zbiera gdzie nie rozsypał, i tam żnie gdzie nie siał. Pan Bóg grzechu nie sieje, a przedsię z niego w pokucie Świętych swoich cześć wielką ma, gdy się lepszymi zstają, i lepiej mu służą po grzechu, niż przed grzechem.
   2.
18Obacz jako ci święci Biskupi 180. Papieża sądzić nie chcieli – wiedząc iż ojca synowie, poddani przełożonego, sądzić nie mogą – jedno go prosili, aby się sam sądził. Co rozumiesz jako ci wiele o zwierzchności Papieskiej, i stolicy Piotra świętego trzymali? iż jest nad wszystkim nawyższa – a fałsz takim świadkom, i tak zgodnym, i tak świętym, onego zwłaszcza wieku, przyczytać – a ktoby się nie wstydził?
   3. Papież nawyższa głowa wszytkiego Chrześcijaństwa, upaść w grzech może jako inny człowiek – ale w błąd około nauki póki na tym urzędzie jest, i z urzędu Apostolskiego skazuje i uczy, nie jako który bez urzędu doktor – ale jako namiestnik Chrystusów – tam nigdy zbłądzić, by był nagorszy nie może. Bo na to ma obietnice Chrystusowe,
19 iż jest opoka wyznania tajemnic wiary – która się nigdy zachwiać dla kościoła, który nie błądzi, nie może – a iż wiara jego nigdy ustać nie ma. Przetoż się doznało, iż drudzy przed Papiestwem, mieli niektóre błędy, z kościołem się nie zgadzające – a skoro na Papiestwo wstąpili, wnetże się w nich upamiętali, i stać przy nich, ani się z nimi odkryć, za przywilejem osobnym tej stolice Piotrowej nie mogli.
 

1  XXVI. April. Kwietnia.
2  Hiero. in Catalog. August. epist. 165. Epiphan. Haeresi. 27.
3  Obrok duchowny.
4  Damasus in vita Clementis.
Kładzie się 17. dnia Kwietnia. Żył około Roku Pańskiego, 163.
22. dnia Kwietnia. Cierpiał około Roku Pańskiego, 172.
7  Obrok duchowny.
Część żywota Papieża Gaja czytaj w żywocie ś. Sebastiana 20. Ianua. Tyburcjusa 30. Ianuarii.
26. dnia Kwietnia.
10  Wielkie prześladowanie.
11  Marcellinus Papież upadł w grzech bałwochwalski dla bojaźni.
12  Synod w Sennuesse. [Obecnie w mianowniku pisownia „Sinuessa” – przyp. JS.]
13  Sądzić Papieża nie chcieli Biskupi oni.
14  Concil. Tom. 1.
15  Marcellinus męczeństwem zaprzenie nagrodził.
16  Obrok duchowny.
17  Mt 25.
18  Zwierzchność stolice Rzymskiej.
19  Mt 16, Łk 22.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

+

sobota, 11 marca 2023

(159) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Czystość małżeństwa i samotności

   1 Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan. 2 Poszły za Nim wielkie tłumy, i tam je uzdrowił.
  
3 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» 4 On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?» 5 I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». 6 A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». 7 Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» 8 Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».
   10 Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić». 11 On zaś im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. 12 Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» (Mt 19,1-12)

   1
Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju.
  
2 I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. 3 Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?» 4 Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę 8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. 9 Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».
   10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. 11 Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. 12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». (Mk 10,1-12)


   1
Καὶ ἐγένετο ὅτε ἐτέλεσεν ὁ Ἰησοῦς τοὺς λόγους τούτους, μετῆρεν ἀπὸ τῆς Γαλιλαίας καὶ ἦλθεν εἰς τὰ ὅρια τῆς Ἰουδαίας πέραν τοῦ Ἰορδάνου. 2 καὶ ἠκολούθησαν αὐτῷ ὄχλοι πολλοί, καὶ ἐθεράπευσεν αὐτοὺς ἐκεῖ.
   3 Καὶ προσῆλθον αὐτῷ Φαρισαῖοι πειράζοντες αὐτὸν καὶ λέγοντες· εἰ ἔξεστιν ἀνθρώπῳ ἀπολῦσαι τὴν γυναῖκα αὐτοῦ κατὰ πᾶσαν αἰτίαν; 4 ὁ δὲ ἀποκριθεὶς εἶπεν· οὐκ ἀνέγνωτε ὅτι ὁ κτίσας ἀπ’ ἀρχῆς ἄρσεν καὶ θῆλυ ἐποίησεν αὐτούς ; 5 καὶ εἶπεν· ἕνεκα τούτου καταλείψει ἄνθρωπος τὸν πατέρα καὶ τὴν μητέρα καὶ κολληθήσεται τῇ γυναικὶ αὐτοῦ, καὶ ἔσονται οἱ δύο εἰς σάρκα μίαν 6 ὥστε οὐκέτι εἰσὶν δύο ἀλλὰ σὰρξ μία. ὃ οὖν ὁ θεὸς συνέζευξεν ἄνθρωπος μὴ χωριζέτω. 7 Λέγουσιν αὐτῷ· τί οὖν Μωϋσῆς ἐνετείλατο δοῦναι βιβλίον ἀποστασίου καὶ ἀπολῦσαι [αὐτήν]; 8 λέγει αὐτοῖς ὅτι Μωϋσῆς πρὸς τὴν σκληροκαρδίαν ὑμῶν ἐπέτρεψεν ὑμῖν ἀπολῦσαι τὰς γυναῖκας ὑμῶν, ἀπ’ ἀρχῆς δὲ οὐ γέγονεν οὕτως. 9 λέγω δὲ ὑμῖν ὅτι ὃς ἂν ἀπολύσῃ τὴν γυναῖκα αὐτοῦ μὴ ἐπὶ πορνείᾳ καὶ γαμήσῃ ἄλλην μοιχᾶται.
   10 Λέγουσιν αὐτῷ οἱ μαθηταὶ [αὐτοῦ]· εἰ οὕτως ἐστὶν ἡ αἰτία τοῦ ἀνθρώπου μετὰ τῆς γυναικός, οὐ συμφέρει γαμῆσαι. 11 ὁ δὲ εἶπεν αὐτοῖς· οὐ πάντες χωροῦσιν τὸν λόγον [τοῦτον] ἀλλ’ οἷς δέδοται. 12 εἰσὶν γὰρ εὐνοῦχοι οἵτινες ἐκ κοιλίας μητρὸς ἐγεννήθησαν οὕτως, καὶ εἰσὶν εὐνοῦχοι οἵτινες εὐνουχίσθησαν ὑπὸ τῶν ἀνθρώπων, καὶ εἰσὶν εὐνοῦχοι οἵτινες εὐνούχισαν ἑαυτοὺς διὰ τὴν βασιλείαν τῶν οὐρανῶν. ὁ δυνάμενος χωρεῖν χωρείτω. (Mt 19,1-12)


   1 Καὶ ἐκεῖθεν ἀναστὰς ἔρχεται εἰς τὰ ὅρια τῆς Ἰουδαίας [καὶ] πέραν τοῦ Ἰορδάνου, καὶ συμπορεύονται πάλιν ὄχλοι πρὸς αὐτόν, καὶ ὡς εἰώθει πάλιν ἐδίδασκεν αὐτούς.
   2 Καὶ προσελθόντες Φαρισαῖοι ἐπηρώτων αὐτὸν εἰ ἔξεστιν ἀνδρὶ γυναῖκα ἀπολῦσαι, πειράζοντες αὐτόν. 3 ὁ δὲ ἀποκριθεὶς εἶπεν αὐτοῖς· τί ὑμῖν ἐνετείλατο Μωϋσῆς; 4 οἱ δὲ εἶπαν· ἐπέτρεψεν Μωϋσῆς βιβλίον ἀποστασίου γράψαι καὶ ἀπολῦσαι. 5 ὁ δὲ Ἰησοῦς εἶπεν αὐτοῖς· πρὸς τὴν σκληροκαρδίαν ὑμῶν ἔγραψεν ὑμῖν τὴν ἐντολὴν ταύτην. 6 ἀπὸ δὲ ἀρχῆς κτίσεως ἄρσεν καὶ θῆλυ ἐποίησεν αὐτούς· 7 ἕνεκεν τούτου καταλείψει ἄνθρωπος τὸν πατέρα αὐτοῦ καὶ τὴν μητέρα [καὶ προσκολληθήσεται πρὸς τὴν γυναῖκα αὐτοῦ] , 8 καὶ ἔσονται οἱ δύο εἰς σάρκα μίαν· ὥστε οὐκέτι εἰσὶν δύο ἀλλὰ μία σάρξ. 9 ὃ οὖν ὁ θεὸς συνέζευξεν ἄνθρωπος μὴ χωριζέτω.
   10 Καὶ εἰς τὴν οἰκίαν πάλιν οἱ μαθηταὶ περὶ τούτου ἐπηρώτων αὐτόν. 11 καὶ λέγει αὐτοῖς· ὃς ἂν ἀπολύσῃ τὴν γυναῖκα αὐτοῦ καὶ γαμήσῃ ἄλλην μοιχᾶται ἐπ’ αὐτήν· 12 καὶ ἐὰν αὐτὴ ἀπολύσασα τὸν ἄνδρα αὐτῆς γαμήσῃ ἄλλον μοιχᾶται. (Mk 10,1-12)


   «Pokój tym, którzy Mnie słuchają!
   Jest powiedziane w Księdze Ezdrasza, w modlitwie Ezdrasza:
1 „Teraz, Boże nasz, co powiemy, żeśmy po tym znowu przekroczyli Twoje przykazania, któreś nadał przez swoje sługi...”»
   «Przestań mówić Ty, który przemawiasz. To my damy Ci temat» – woła grupka faryzeuszy, którzy torują sobie drogę poprzez tłum. Niemal natychmiast pojawia się ponownie uzbrojona eskorta i zatrzymuje się blisko, z boku. Faryzeusze stoją teraz naprzeciw Jezusa. [Pytają:] «Ty jesteś Galilejczykiem? Jezusem z Nazaretu?»
   «Tak!» [– odpowiada Jezus.]
   «Niech Bóg będzie uwielbiony, że Cię znaleźliśmy!»
   Na ich twarzach maluje się jednak wielka nienawiść i nie wydają się szczęśliwi z powodu spotkania... Najstarszy mówi:
   «Idziemy za Tobą od wielu dni, lecz przybywaliśmy zawsze po Twoim odejściu».
   «Dlaczego idziecie za Mną?» [– pyta Jezus.]
   «Bo jesteś Nauczycielem, a my chcemy otrzymać pouczenie o pewnym mrocznym punkcie Prawa».
   «Nie ma mrocznych punktów w Prawie Boga».
   «W nim – nie. Ale... cha!... cha!... ale na Prawie są „nakładki”, jak powiadasz... cha!... cha!... i one wywołały zaciemnienie» [– tłumaczą faryzeusze.]
   «Najwyżej cienie. I wystarczy zwrócić swój rozum ku Bogu, aby je rozproszyć» [– wyjaśnia Jezus.]
   «Nie wszyscy ludzie to potrafią. My, na przykład, pozostajemy w mroku. Ty jesteś Rabbim. Cha! Cha! Cha!... Pomóż nam więc».
   «Co chcecie wiedzieć?» [– pyta Jezus.]
   «Chcemy wiedzieć, czy wolno mężczyźnie porzucić własną żonę z jakiegoś powodu. To często się zdarza i za każdym razem tam, gdzie się to dzieje, wywołuje wrzawę. Ludzie zwracają się do nas, żeby się dowiedzieć, czy to jest dozwolone, my zaś odpowiadamy w zależności od przypadku...»
   «Udzielając zgody w dziewięćdziesięciu przypadkach na sto. [– mówi im Jezus –] Te dziesięć, których nie uznajecie, dotyczy biednych lub waszych wrogów».
   «Skąd to wiesz?» [– dopytują się.]
   «Bo tak dzieje się we wszystkich ludzkich sprawach. Dodaję jeszcze trzecią grupę, [której wy przyznajecie prawo do rozwodu]. Gdyby rozwód był dozwolony ta grupa najbardziej miałaby do niego prawo, gdyż chodzi o wypadki naprawdę ciężkie, takie jak nieuleczalny trąd, dożywotni wyrok lub wstydliwe choroby...»
   «Zatem, według Ciebie, to nigdy nie jest dozwolone?»
   «Ani według Mnie, ani według Najwyższego, ani według żadnej duszy prawej. Czy nie czytaliście, że Stwórca, u początku dni, stworzył mężczyznę i niewiastę? I stworzył ich jako męża i żonę. Nie musiał tego robić. Gdyby zechciał, mógłby dla króla Stworzenia – uczynionego na Swój obraz i podobieństwo – ustanowić inny sposób rozmnażania się, który też byłby dobry, chociaż różniłby się całkowicie od każdego [istniejącego] naturalnego sposobu. I powiedział: „To dlatego mężczyzna opuści swego ojca i swoją matkę i połączy się ze swoją żoną i dwoje stanie się jednym ciałem”.
2 Bóg połączył ich więc w jedno. Nie są już „dwoje”, lecz „jedno”. Tego, co Bóg złączył – gdyż widział, że to jest „dobre” – niech człowiek nie rozdziela, gdyby bowiem tak się stało, to nie byłoby już dobre».
   «A dlaczego Mojżesz powiedział:
3 „Jeśli mężczyzna pojął żonę i nie znalazła ona łaski w jego oczach, z jakiegoś haniebnego powodu, niech napisze jej pismo o porzuceniu jej, niech odda je do rąk własnych i niech odeśle ją do jej domu”?»
   [Jezus odpowiada:] «Powiedział tak z powodu twardości waszych serc, aby zapobiec przez tę praktykę o wiele poważniejszemu nieładowi. To dlatego pozwolił wam porzucać wasze żony.
   Lecz na początku tak nie było. Niewiasta bowiem jest kimś więcej od zwierzęcia, które – zależnie od kaprysów swego pana lub różnych naturalnych okoliczności – poddaje się temu czy innemu samcowi, jako ciało pozbawione duszy, łączące się jedynie dla rozmnażania. Wasze żony mają duszę, jak wy, i to niesprawiedliwe, byście je deptali bez współczucia. Jest powiedziane w jej potępieniu: „Będziesz poddana władzy twego męża i on będzie panował nad tobą”.
4 Musi się to jednak odbywać w sposób zgodny ze sprawiedliwością, a nie przemocą, która uchybia prawom duszy – wolnej i godnej szacunku.
   Wy, porzucając [żonę] – wtedy gdy to nie jest dozwolone – znieważacie duszę waszej towarzyszki; [znieważacie] bliźniacze ciało, które połączyło się z waszym, [znieważacie] wszystko, czym jest poślubiona przez was małżonka. Wymagacie od niej cnotliwości, podczas gdy sami, krzywoprzysięzcy, idziecie do niej nieuczciwi, okaleczeni, a czasem – popsuci. I nadal takimi pozostajecie, korzystając z każdej okazji, by ją zranić i dać upust swym nienasyconym namiętnościom. Uprawiacie nierząd z własnymi żonami! Z żadnego powodu nie możecie się odłączać od żony, z którą związaliście się zgodnie z Prawem i Błogosławieństwem. Jedynie wtedy, gdy dotknie was łaska, pojmiecie, że żona nie jest posiadanym przedmiotem, lecz – duszą. Ma ona zatem równe prawa jak wy. Powinna być uznana za część mężczyzny,
5 a nie za przedmiot przyjemności.
   Tylko w przypadku gdy wasze serce jest tak twarde, że nie potrafi nadać godności małżonki [niewieście], którą się rozkoszowaliście jak nierządnicą, możecie ją oddalić. Usuniecie wtedy zgorszenie wspólnego życia dwóch osób, bez błogosławieństwa Bożego nad ich związkiem. Wtedy bowiem nie jest to związek małżeński, lecz nierząd, który często rezygnuje z zaszczytu posiadania dzieci, bo zostają one poronione, wbrew naturze, lub oddalone, jakby były hańbą. W żadnym innym wypadku, w żadnym innym...
   Kiedy macie nieprawne dzieci z jakąś kobietą, powinniście położyć kres zgorszeniu, poślubiając ją, jeśli jesteście wolni. Nie rozważam przypadku cudzołóstwa dokonanego ze szkodą dla małżonki nieświadomej tego. Święte są wtedy kamienie ukamienowania i płomienie Szeolu. Jednak dla tego, kto porzuca swą własną prawowitą żonę, bo się nią znudził, i kto bierze inną, jest tylko jeden osąd: to cudzołóstwo. Cudzołoży także ten, kto pojmuje porzuconą.
   Choć bowiem mężczyzna przypisał sobie prawo rozdzielenia tego, co Bóg połączył, to związek małżeński trwa nadal w oczach Boga i przeklęty jest ten, kto bierze drugą żonę, choć nie jest wdowcem. I przeklęty ten, kto – po porzuceniu swej żony, po wydaniu jej na pastwę lęków o życie, z powodu których zgadza się ona na nowy ślub, aby mieć chleb – bierze ją ponownie, gdy zostanie wdową po drugim mężu. Choć bowiem została wdową, cudzołożyła z waszej winy i wy uczyniliście podwójnym jej cudzołóstwo.
   Zrozumieliście to, wystawiający Mnie na próbę faryzeusze?»
   Ci odchodzą zawstydzeni bez odpowiedzi.
   «Ten człowiek jest surowy. Gdyby był w Rzymie, ujrzałby, jak gnije błoto jeszcze bardziej cuchnące» – mówi Rzymianin.
   Także niektórzy [mieszkańcy] Gadary szemrzą: «Ciężko być mężczyzną, skoro trzeba być tak wstrzemięźliwym!...»
   Niektórzy mówią głośniej: «Jeśli taka jest sytuacja męża w odniesieniu do żony, to lepiej się nie żenić».
   Także apostołowie są tego zdania, kiedy podejmują marsz w kierunku pól, po opuszczeniu mieszkańców Gadary. Judasz mówi o tym drwiąco. Jakub – z szacunkiem i rozwagą. Jezus odpowiada jednemu i drugiemu:
   «Nie wszyscy to pojmują lub rozumieją nie tak, jak trzeba. I tak niektórzy wolą bezżenność, aby być wolnymi dla zaspokajania swych pożądliwości. Inni zaś – dla uniknięcia sposobności do grzechu, jako niedobrzy mężowie. Tylko niektórym dane jest pojąć piękno wyzbycia się zmysłowości i nawet uczciwego pragnienia małżonki. I ci są najbardziej świętymi i wolnymi, najbardziej anielskimi na ziemi. Mówię o tych, którzy stali się bezżenni ze względu na Królestwo Boże. Pośród ludzi są niezdolni do małżeństwa, którzy się takimi rodzą, oraz inni – których takimi uczyniono. W przypadku pierwszych to coś okropnego, co powinno budzić współczucie, u drugich – to nadużycie godne potępienia. Jest jednak także trzecia grupa: dobrowolnie rezygnujących z małżeństwa.
6 Ponieważ nie [dokonują tego pod wpływem] przemocy,7 mają podwójną zasługę i potrafią spełnić wymaganie Boże. Żyją jak aniołowie, aby opuszczony ołtarz ziemi posiadał jeszcze kwiaty i kadzidła dla Pana. Ci ostatni wyrzekają się zaspokojenia swoich zmysłów,8 aby doprowadzić do wzrostu wyższą część [swego bytu], stąd rozkwita ona w Niebiosach na kobiercach najbliższych tronu Króla. I zaprawdę powiadam wam, że oni nie są okaleczeni. To istoty wyposażone w to, czego brakuje większości ludzi. Nie są przedmiotem głupiej kpiny, lecz raczej – wielkiej czci. Niech pojmie to ten, kto powinien, i niech szanuje, jeśli umie».
   Apostołowie, którzy mają żony, szepczą.
   «Cóż wam jest?» – dopytuje się Jezus.
   «A my? – odzywa się Bartłomiej w imieniu wszystkich – Nie wiedzieliśmy o tym i poślubiliśmy żony. Podobałoby nam się być takimi, jak mówisz...»
   «Odtąd możecie takimi być. Żyjcie we wstrzemięźliwości, widząc w waszych towarzyszkach siostry, a będziecie mieć wielką zasługę w oczach Boga. Ale przyśpieszcie kroku, żebyśmy doszli do Pelli przed deszczem». (IV, cz. 2, 47: 11 grudnia 1945. A, 7283-7299)

1  Zob. Ezd 9,10-11. (Przyp. wyd.)
2  Por. Rdz 2,24. (Przyp. wyd.)
3  Por. Pwt 24,1nn. (Przyp. wyd.)
Zob. Rdz 3,16. (Przyp. wyd.)
5  Por. Rdz 3,23. (Przyp. wyd.)
Dosłownie: eunuchów. (Przyp. tłum.)
7  W starożytności z różnych powodów kastrowano mężczyzn, dla zapewnienia sobie np. ich silnego związania z władcą oraz bezinteresownej służby. (Przyp. tłum.)
8  Dosłownie: niższej części. (Przyp. tłum.)


   «A chi mi ascolta, pace! È detto nell’Esdra, nella preghiera di Esdra: (Esdra 9, 6-15. La parte ripresa inizia al versetto 10) “E che diremo ora, o Dio nostro, dopo le cose avvenute? Che, se abbiamo abbandonato i tuoi comandamenti da Te intimati a mezzo dei tuoi servi…”».
   «Fermati, Tu che parli. Il soggetto te lo diamo noi», urla un pugno di farisei che si fanno largo fra la gente. Quasi subito riappare la scorta armata e si ferma all’angolo più vicino. I farisei sono ora di fronte a Gesù.
   «Sei Tu il Galileo? Gesù di Nazaret sei?».
   «Lo sono».
   «Lode a Dio che ti abbiamo trovato!». Veramente hanno certi ceffi così astiosi che non mostrano di essere in gioia per l’incontro…
   Il più vecchio parla: «Ti seguiamo da molti giorni, arrivando sempre dopo che Tu się partito».
   «Perché mi seguite?».
   «Perché sei il Maestro e vogliamo essere ammaestrati in un punto oscuro della Legge».
   «Non vi sono punti oscuri nella Legge di Dio».
   «In essa no. Ma, eh! eh!… Ma sulla Legge sono venute le “sovrapposizioni”, come Tu dici, eh! eh!… e hanno fatto oscurità».
   «Penombre, al massimo. E basta volgere l’intelletto a Dio per distruggere esse pure».
   «Non tutti lo sanno fare. Noi per esempio, rimaniamo in penombra. Tu sei il Rabbi, eh! eh! Aiutaci dunque».
   «Che volete sapere?».
   «Volevamo sapere se è lecito all’uomo ripudiare per un motivo qualsiasi la propria moglie. È una cosa che spesso avviene, ed ogni volta crea molto rumore là dove avviene. Si rivolgono a noi per sapere se è lecito. E noi, a seconda del caso, rispondiamo».
   «Approvando l’avvenuto nel novanta per cento dei casi. E il dieci per cento che resta disapprovato è nella categoria dei poveri o dei nemici vostri».
   «Come lo sai?».
   «Perché così avviene in tutte le cose umane. E unisco nella categoria la terza classe, quella che, se fosse lecito il divorzio, più ne avrebbe diritto, perché quella dei veri casi penosi, quali una lebbra incurabile, oppure una condanna a vita, o malattie innominabili…».
   «Allora per Te non è mai lecito?».
   «Né per Me, né per l’Altissimo, né per nessuno che sia di animo retto. Non avete letto che il Creatore, nel principio dei giorni, creò l’uomo e la donna? E li creò maschio e femmina; e non aveva bisogno di farlo, che, se avesse voluto, avrebbe potuto, per re della creazione, fatto a sua immagine e somiglianza, creare altro modo di procreazione, e ugualmente buono sarebbe stato, pur essendo dissimile da ogni altro naturale. E disse: “Così per questo l’uomo lascerà il padre e la madre e si unirà con la moglie e i due saranno una sola carne”. Dunque Dio li congiunse in una sola unità. Non sono dunque più “due” ma “una” sola carne. Ciò che Dio ha congiunto, perché vide che “è buona cosa”, l’uomo non lo divida, perché se così avvenisse, cosa non più buona sarebbe».
   «Ma perché allora Mosè disse: “Se un uomo ha preso una donna con se, ma essa non ha trovato grazia ai suoi occhi per qualcosa di turpe, egli scriverà un libello di ripudio, glielo consegnerà in mano e la manderà via di casa sua”?».
   «Lo disse per la durezza del vostro cuore. Per evitare, con un ordine, dei disordini troppo gravi. Per questo vi permise di ripudiare le mogli. Ma dal principio non fu così. Perché la donna è da più della bestia, la quale è, a seconda del capriccio del padrone o delle libere circostanze di natura, sottoposta a questo o a quel maschio, carne senz’anima che si accoppia per riprodurre. Le vostre mogli hanno un anima come voi l’avete, e non è giusto che voi la calpestiate senza sentirne compassione. Ché se è detto nella condanna: “Tu sarai sottoposta alla potestà del marito ed egli ti dominerà”, ciò deve avvenire secondo giustizia e non con prepotenza che lede i diritti dell’anima libera e degna di rispetto. Voi, ripudiando, come lecito non vi è, portate offesa all’anima della vostra compagna, alla carne gemella che alla vostra si è unita, al tutto che è la donna che avete sposata esigendo la sua onestà, mentre, o spergiuri, andate ad essa disonesti, menomati, talora corrotti, e continuate ad esserlo, cogliendo ogni occasione per poterla colpire e dare maggior campo alla libidine insaziabile che è in voi. Prostitutori delle mogli vostre! Per nessun motivo potete separarvi dalla donna che vi è congiunta secondo la Legge e la Benedizione. Solo nel caso che la grazia vi tocchi, e comprendiate che la donna non è un possesso ma un’anima, e perciò ha diritti uguali ai vostri di essere riconosciuta parte dell’uomo e non suo oggetto di piacere, e solo nel caso che sia tanto duro il vostro cuore da non sapere elevarla a moglie, dopo averla goduta come una prostituta, solo nel caso di levare questo scandalo di due che convivono senza benedizione di Dio sulla loro unione, voi potete rimandarla. Perché allora la vostra non è unione ma fornicazione, e sovente senza onore di figli, perché disciolti contro natura o allontanati come vergogna. In nessun altro caso. In nessun altro. Perché se figli illegittimi avete dalla vostra concubina, avete il dovere di porre fine allo scandalo sposandola, se liberi siete. Non contemplo il caso dell’adulterio consumato ai danni della moglie ignara. Per quello sono sante le pietre della lapidazione e le fiamme dello sceol. Ma per chi rimanda la propria moglie legittima perché di essa è sazio e ne prende un’altra, non c’è che una sentenza: costui è adultero. E adultero è chi prende la ripudiata, perché se l’uomo si è arrogato il diritto di separare ciò che Dio ha congiunto, l’unione matrimoniale continua, agli occhi di Dio, e maledetto è chi passa a seconda moglie senza essere vedovo. E maledetto è chi riprende la donna prima sua e poi, rimandatala per ripudio e abbandonatala alle paure della vita, onde essa cede a nuove nozze per il suo pane, la riprende se resta vedova del secondo marito. Perché, anche che vedova sia, ella fu adultera per colpa vostra, e voi raddoppiereste il suo adulterio. Avete compreso, o farisei che mi tentate?».
   Questi se ne vanno scornati, senza rispondere.
   «Severo è l’uomo. Se fosse a Roma vedrebbe però che il fango ribolle ancor più fetente », dice un romano.
   Anche alcuni di Gradara brontolano: «Dura cosa essere uomini, se bisogna essere casti così!…».
   E alcuni più forte: «Se tale è la condizione dell’uomo rispetto alla donna, meglio stare senza nozze».
   E questa ragione ripetono anche gli apostoli mentre ripigliano la via verso la campagna, dopo aver lasciato quelli di Gadara. Lo dice Giuda con scherno. Lo dice Giacomo di Zebedeo con rispetto e riflessione; e Gesù risponde a l’uno e all’altro: «Non tutti capiscono questo, né lo capiscono bene. Alcuni infatti preferiscono il celibato per essere liberi di secondare i vizi. Altri per evitare di poter peccare essendo mariti non buoni. Ma solo alcuni, ai quali è concesso, comprendono la bellezza di essere scevri di sensualità e di anche onesta fame di donna. E sono i più santi, i più liberi, i più angelici sulla Terra. Parlo di coloro che si fanno eunuchi per il Regno di Dio. Ci sono negli uomini quelli che nascono tali. Altri che tali vengono fatti. I primi sono mostruosità che devono suscitare compassione, i secondi abusi che vanno repressi. Ma c’è infine la terza categoria: gli eunuchi volontari che, senza usarsi violenza, e perciò con doppio merito, sanno aderire alla richiesta di Dio e vivono da angeli perché l’abbandonato altare della Terra abbia ancora fiori e incensi per il Signore. Costoro negano alla parte inferiore soddisfacimento per crescere la parte superiore, onde fiorisca in Cielo nelle aiuole più prossime al trono del Re. E in verità vi dico che non sono dei mutilati, ma sono degli esseri dotati di ciò che manca ai più fra gli uomini. Non oggetto perciò di stolto scherno, ma anzi di grande venerazione. Comprenda ciò chi deve, e rispetti, se può».
   Gli ammogliati fra gli apostoli bisbigliano fra di loro.
   «Che avete? », chiede Gesù.
   «E noi? Noi non sapevamo questo e abbiamo preso donna. Ma ci piacerebbe essere come Tu dici…», dice per tutti Bartolomeo.
   «Né vi è interdetto farlo d’ora in poi. Vivete in continenza, vedendo nella compagna la sorella, e grande merito ne avrete agli occhi di Dio. Ma affrettate il passo. Per essere a Pella prima della pioggia». (5, 357)


Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)


Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28


Przekład polski 
Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)


Zapis włoski: Maria Valtorta, 
L’Evangelo come mi e' stato rivelato, 
Edizioni Paoline, Pisa 2001