czwartek, 29 listopada 2018

(62) Żywoty Świętych: Fausta, Ewelazy i Maksymin

Żywot i Męczeństwo ś. Fausty panny,
i Ewelazego z Maksyminem,
pisany od Symeona Metafrasta. Żyli około roku Pańskiego, 300.1

   Za Maksymiana Cesarza, w Czyzyku mieście, była Fausta panienka lat trzynaście mająca, wychowana w wierze ś. a prędko osierocona śmiercią rodziców swoich, służyła pilnie P. Bogu w pościech i modlitwach i rozmyślaniu rzeczy Boskich, które z Pisma Ś. wiedziała. O której dowiedziawszy się Maksymian, posłał do Czyzyku Ewelazego z tym poruszeniem – aby ją nalazszy, ofiarę bogom czynić jej – a jeśliby niechciała, aby ją utopić kazał. Przyjachał Ewelazjus, i ujźrzawszy ją iż barzo młoda, zdała mu się rzecz łacna namówić abo ustraszyć panienkę onę. Lecz po mowie obaczył stary rozum w niej, i rzecze aby czyniła ofiary bogom – a ona odpowie: jakim bogom? Czy tym ślepym i głuchym dziełu ludzkiemu? Mam ja Ojca i Oblubieńca mego Jezusa w niebie – odstąpić Go, i tego dziedzictwa które mi nagotował, nie mogę. Rzecze sędzia: źle zginiesz jeśli tego nie uczynisz. Odpowie: nie rozumiej tego o moich leciech młodych, abych miała być tak głupią, a twoich się pogróżek zlęknąć. 2Tedy ją na pośmiewisko pierwej ogolić kazał, a potym ją z jego rozkazania zawieszoną na drewnie mocnie sieczono i bito. To gdy czyniono, piorun z nieba uderzył, i wiele ludzi pobił. A Ewelazjus się barzo przelękł, i przestać onego bicia kazał, a przyzwawszy jej, rzecze: powiedz mi dziewko coś zacz jest? 3Widzę iż wielkie rzeczy czarnoksięskie czynisz. A ona rzekła: słuchaj Ewelazy, uczyń słup na tę miarę jako mię widzisz, a na nim każ zawiesić wszystkie naczynia do mąk rozmaitych – każże on słup bić i siekać, jeśli on słup rzecze, boli mię, przestań – tedy i ja gdy mię wszytkimi mękami o tę moję wiarę i Pana mego męczyć będziesz, rzekę, boli mię, przestań – stateczne ja serce mam ku Bogu, czyń co chcesz. Tedy ją kazał gwoźdźmi do drzewa przybić, i żelaznymi naczyniami targać. Czynili to oni słudzy, ale się zmordowawszy, próżno robili – bo panna śpiewała sobie jako nic nie czując. A onym i żelaza i piłki tępe zostawały, gdy przez sześć godzin ono morderstwo czynili – aż do Sędziego bieżeli, mówiąc: próżna praca nasza, ręce ustały, i żelaza i ogienieśmy już pod nię kładli – a ona śpiewa: gdy pójdę przez ogień, płomień mię nie spali.
   Gdy to usłyszy Sędzia, trwożyć z sobą pocznie i rzecze jej: Dziewko, przywiodłaś mię do dziwnych rzeczy, jakichem jak żyw mając już ośmdziesiąt lat nie widział. Na Boga w którego wierzysz poprzysięgam cię, powiedz mi prawdę co masz, czyją to mocą takie męki wytrwasz? A ona rzecze: 4Posłuchaj panie mój. To co zowią moc Boża, to ja mam, jakoś widział. Bo ty mnie towarzyszem w wierze mej zostaniesz. Bóg wieczny nieśmiertelny w nas, którzy mu służym, dziwną moc swoję pokazuje – przeto iż się bałwany waszemi brzydzim a diabły hańbim – żyjem cnotliwie, świeckich rzeczy nie pragniem, onych niebieskich a wiecznych czekamy i patrzym – w dziewictwie się i w czystości kochamy, męki i śmierci tej docześnej, za nic sobie nie mamy, chowając rozkazanie Jego. I wiemy zapewne, iż nie masz inego Boga nad tego, który zstąpił na ziemię w żywot czystej dziewice, tak jako On sam wie, i dobrowolnie za nas umarł i zmartwychwstał i króluje w niebie – a przyść ma sądzić żywych i umarłych, i przyjdzie widomie płacić każdemu wedle wysługi jego. A my Jego naśladując dla onego żywota który nam obiecał, i uchodząc potępienia, którym przestępce swego rozkazania karać będzie, nie żałujem się na męki na żadne, i na śmierć, a wszytko to nam w słodkość się wielką obraca – wszak tu żywota tego nie długo – a tam żyć bez końca. 5Ewelazjus gdy to usłyszał – poznał moc Bożą nieprzekonaną, i z Ducha Ś. skruszony, żałować tego co czynił nad niewinną począł – i myślił o swym zbawieniu i nawróceniu myśli swej do Boga. Tedy świętą puścić kazał.
   A jeden sługa jego, prędko do Cesarza bieżał z tą nowiną – iż Ewelazjus ciebie zdradza Cesarzu, a chce zostać Chrześcianinem. A on prędko do Czyzyku wyśle Maksymina, człowieka okrutnego nad wszystki sługi swe, poprzysięgając go na bogi, aby był wiernym a złe karał. Tedy pojmać i przywieść przed się kazał Ewelazego mówiąc mu: zły człowiecze, czemuś opuścił a wzgardził bogi nasze, a głupim tym Chrześcianom uwierzył? Odpowie mu: Słuchaj jedno tej Fausty, zaprawdę i ty sam prawdę poznasz i Boga prawego, a błogo tobie będzie. Tedy on gniewliwy a srogi Maksymin wnet go zawiesiwszy srodze bić kazał. 6A Ewelazy wołał: Panie Jezu Chryste wspomogłeś Faustę w mękach jej, którem ja jej zadawał z niewiadomości, wspomóż i mnie. Bo ja sługą Twoim być chcę, a Ciebie pragnę – bom widział wielkie cuda Twoje. Tedy go on Maksymin ogniem, k temu wielkimi świecami palić kazał – a on na ś. Faustę wołał, aby zań P. Boga prosiła – przyzwie Sędzia on okrutny i ś. Fausty, i rzecze: Czemuś uczciwego starca i kapłana naszego zwiodła, i uczyniłaś go Chrześcianinem? A ona odpowie: I ciebie tak zwiodę, abyś z nami temuż się jednemu i prawdziwemu Bogu kłaniał. A on rzecze: nie będę tak głupi jako on – i kazał ją związać, i goleni jej gwoździami przebijać. A święta tego nic nie czuła.
   7Tedy zezwał roty swoje żołnierskie pytając, wiedziałliby który o jakiej męce więtszej? Jeden rzekł: Daj ją lwom i bestiom. I rzucono ją lwicy jadowitej, ale się jej dotknąć niechciała. Kazał ją potym nagą wlec za nogi po ziemi – tedy wołała ś. Fausta na Pana Boga swego: pokryj Panie nagość moję. I był wnet około niej jako obłok. Drugi potym radził aby kowala przyzwano, i kazał jej dwiema gwoźdźmi głowę przebić, i oczy, i czoło, i piersi i kolana. A ona P. Boga za Maksymina starostę prosiła mówiąc: Panie daj mu poznać prawdę Twoję, aby Ciebie Boga prawego z nami pospołu chwalił. Gdy jej i ony gwoździe nie przemogły, krew srodze płynęła – 8kazał ją w kocieł wielki wespołek z Ewelazjuszem włożyć, i wielkim ogniem podniecać – a święci stali w kotle jako na pięknej łące, śpiewając a Boga chwaląc. A ogień pod nimi zgasnął.
   9Tu już ono okrutne Maksyminowe serce się skruszyło, widząc wiarę ich i wielką cierpliwość – i krzyknął wielkim głosem: Boże tych ludzi, przyjmi mię z nimi trzeciego. Tedy w ocemgnieniu ujźrzał Jezusa Chrystusa Pana naszego z wielkim wojskiem Aniołów. Dopiero wołać więcej począł: Panie uczyń mię takim jako ci dwa słudzy Twoi – a nie pamiętaj na złości moje. I porwawszy się, do ognia bieżał. A ine pogaństwo i słudzy jego to widząc, wołać nań poczęli: zdrajca Cesarski, zdrajca – każcie go w tenże ogień wrzucić. A on znak krzyża ś. na się włożył, mówiąc: w imię Ojca i Syna i Ducha Ś. jam też z wami – i wskoczył w on kocieł. A ś. Fausta z onych dwu lwu takie baranki widząc, wielbiła imię niezwyciężonego Boga, Tego który na złości ludzkie nie pamięta, a wszytkim pokutującym, wrota swego miłosierdzia otwarza. I prosiła aby już tak dusze swoje Temu oddali, w którego uwierzyli. I wszyscy trzej tejże godziny skonali, a święte dusze swoje, jako on Łotr na krzyżu Pańskim, ci dwa oddali, wespołek z swoją nauczycielką, która je w mękach swoich urodziła, mordercom swoim dobrze czyniąc – na cześć niezwyciężonemu Bogu i Panu naszemu Jezusowi, któremu z Ojcem i z Duchem Ś. Równa cześć na wieki. Amen.

   10Napisał Kassjanus o jednym starcu w Aleksandriej, gdy go pogaństwo obskoczyło i szarpało, łając mu sprośnie, i pytając go coby za cuda czynił Bóg jego Chrystus? Odpowiedział: Te na które patrzycie, iż ja krzywdę od was taką niewinnie cierpiąc, o to się nie gniewam, ani wam źle życzyć, ale raczej dobrze czynić chcę – i jeszcze jeśli mi co gorszego uczynić chcecie i możecie, gotowym na cierpienie będę – a przedsię Boga za wasze dobro prosić i miłować was z serca nie zaniecham. Oni to usłyszawszy, poszli precz od niego. Wielkie zaprawdę cudo takiej cierpliwości Świętych, które się na tej świętej Fauście pokazało. Więtsze mi się zda niżli kiedy w ogniu zgorzeć nie mogła, gdy jej krzywda tak wielka, w żądaniu pomsty na nie od Boga, nie spaliła – iż i swym prześladownikom, i krwie rozlewcom, tak dobrze uczyniła, modlitwą swoją świętą. W czym iż jej Bóg poszczęścił – rozumiej iż patrzył na gorącą miłość jej i uprzejmość ku bliźniemu, której woda takiej krzywdy, zagasić nie mogła, jako Pismo mówi:11 Wielkie wody zagasić miłości, i rzeki jej zalać nie mogą. Tak i Szczepan ś. Pawła, swego mordercę pozyskał. Dzielna rzecz jest i ważna przed Bogiem, miłość ku zbawieniu ludzkiemu, z którego Pan Bóg uwielbiony zostaje, i cześć się Jego święta wynosi.

1  XXVII. Februar. Lutego. Mart. R. 20. Sept.
We trzynaście lat męczona.
Dziwnie mężne słowa.
Rzecz panny barzo mądra do sędziego.
Sędzia się nawrócił do Boga.
Ewelazjus męczony, patrz co mówi.
Rada ktoby mógł więtszą mękę wymyślić.
W kocieł wrzuceni w ogniu.
Drugi się okrutnik Maksyminus nawrócił.
10  Obrok duchowny.
11  Pnp 8.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

sobota, 24 listopada 2018

(109) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Świadectwo o Janie

   7 Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Coście wyszli obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? 8 Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. 9 Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. 10 On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę. 11 Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. 12 A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni. 13 Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. 14 A jeśli chcecie uznać, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. 15 Kto ma uszy, niechaj słucha!
   16 Ale z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: 17 „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili”. 18 Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. 19 Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny». (Mt 11,7-19)

   24 Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Coście wyszli zobaczyć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? 25 Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. 26 Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. 27 On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę. 28 Powiadam wam bowiem: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on». 29 I cały lud, który Go słuchał, a nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. 30 Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.
   31 «Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? 32 Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali”. 33 Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. 34 Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. 35 A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność». (Łk 7,24-35)

   7 Τούτων δὲ πορευομένων ἤρξατο ὁ Ἰησοῦς λέγειν τοῖς ὄχλοις περὶ Ἰωάννου· τί ἐξήλθατε εἰς τὴν ἔρημον θεάσασθαι κάλαμον ὑπὸ ἀνέμου σαλευόμενον; 8 ἀλλὰ τί ἐξήλθατε ἰδεῖν ἄνθρωπον ἐν μαλακοῖς ἠμφιεσμένον; ἰδοὺ οἱ τὰ μαλακὰ φοροῦντες ἐν τοῖς οἴκοις τῶν βασιλέων εἰσίν. 9 ἀλλὰ τί ἐξήλθατε ἰδεῖν; προφήτην; ναὶ λέγω ὑμῖν, καὶ περισσότερον προφήτου. 10 οὗτός ἐστιν περὶ οὗ γέγραπται·
      ἰδοὺ ἐγὼ ἀποστέλλω τὸν ἄγγελόν μου πρὸ προσώπου σου,
      ὃς κατασκευάσει τὴν ὁδόν σου ἔμπροσθέν σου.
   11 Ἀμὴν λέγω ὑμῖν· οὐκ ἐγήγερται ἐν γεννητοῖς γυναικῶν μείζων Ἰωάννου τοῦ βαπτιστοῦ· ὁ δὲ μικρότερος ἐν τῇ βασιλείᾳ τῶν οὐρανῶν μείζων αὐτοῦ ἐστιν. 12 ἀπὸ δὲ τῶν ἡμερῶν Ἰωάννου τοῦ βαπτιστοῦ ἕως ἄρτι ἡ βασιλεία τῶν οὐρανῶν βιάζεται καὶ βιασταὶ ἁρπάζουσιν αὐτήν. 13 πάντες γὰρ οἱ προφῆται καὶ ὁ νόμος ἕως Ἰωάννου ἐπροφήτευσαν· 14 καὶ εἰ θέλετε δέξασθαι, αὐτός ἐστιν Ἠλίας ὁ μέλλων ἔρχεσθαι. 15 ὁ ἔχων ὦτα ἀκουέτω.
   16 Τίνι δὲ ὁμοιώσω τὴν γενεὰν ταύτην; ὁμοία ἐστὶν παιδίοις καθημένοις ἐν ταῖς ἀγοραῖς ἃ προσφωνοῦντα τοῖς ἑτέροις 17 λέγουσιν·
      ηὐλήσαμεν ὑμῖν καὶ οὐκ ὠρχήσασθε,
      ἐθρηνήσαμεν καὶ οὐκ ἐκόψασθε.
18 ἦλθεν γὰρ Ἰωάννης μήτε ἐσθίων μήτε πίνων, καὶ λέγουσιν· δαιμόνιον ἔχει. 19 ἦλθεν ὁ υἱὸς τοῦ ἀνθρώπου ἐσθίων καὶ πίνων, καὶ λέγουσιν· ἰδοὺ ἄνθρωπος φάγος καὶ οἰνοπότης, τελωνῶν φίλος καὶ ἁμαρτωλῶν. καὶ ἐδικαιώθη ἡ σοφία ἀπὸ τῶν ἔργων αὐτῆς. (Mt 11,7-19)

   24 Ἀπελθόντων δὲ τῶν ἀγγέλων Ἰωάννου ἤρξατο λέγειν πρὸς τοὺς ὄχλους περὶ Ἰωάννου· τί ἐξήλθατε εἰς τὴν ἔρημον θεάσασθαι κάλαμον ὑπὸ ἀνέμου σαλευόμενον; 25 ἀλλὰ τί ἐξήλθατε ἰδεῖν ἄνθρωπον ἐν μαλακοῖς ἱματίοις ἠμφιεσμένον; ἰδοὺ οἱ ἐν ἱματισμῷ ἐνδόξῳ καὶ τρυφῇ ὑπάρχοντες ἐν τοῖς βασιλείοις εἰσίν. 26 ἀλλὰ τί ἐξήλθατε ἰδεῖν προφήτην; ναὶ λέγω ὑμῖν, καὶ περισσότερον προφήτου. 27 οὗτός ἐστιν περὶ οὗ γέγραπται·
      ἰδοὺ ἀποστέλλω τὸν ἄγγελόν μου πρὸ προσώπου σου,
      ὃς κατασκευάσει τὴν ὁδόν σου ἔμπροσθέν σου.
28 λέγω ὑμῖν, μείζων ἐν γεννητοῖς γυναικῶν Ἰωάννου οὐδείς ἐστιν· ὁ δὲ μικρότερος ἐν τῇ βασιλείᾳ τοῦ θεοῦ μείζων αὐτοῦ ἐστιν. 29 Καὶ πᾶς ὁ λαὸς ἀκούσας καὶ οἱ τελῶναι ἐδικαίωσαν τὸν θεὸν βαπτισθέντες τὸ βάπτισμα Ἰωάννου· 30 οἱ δὲ Φαρισαῖοι καὶ οἱ νομικοὶ τὴν βουλὴν τοῦ θεοῦ ἠθέτησαν εἰς ἑαυτοὺς μὴ βαπτισθέντες ὑπ’ αὐτοῦ.
   31 Τίνι οὖν ὁμοιώσω τοὺς ἀνθρώπους τῆς γενεᾶς ταύτης καὶ τίνι εἰσὶν ὅμοιοι; 32 ὅμοιοί εἰσιν παιδίοις τοῖς ἐν ἀγορᾷ καθημένοις καὶ προσφωνοῦσιν ἀλλήλοις ἃ λέγει·
      ηὐλήσαμεν ὑμῖν καὶ οὐκ ὠρχήσασθε,
      ἐθρηνήσαμεν καὶ οὐκ ἐκλαύσατε.
33 ἐλήλυθεν γὰρ Ἰωάννης ὁ βαπτιστὴς μὴ ἐσθίων ἄρτον μήτε πίνων οἶνον, καὶ λέγετε· δαιμόνιον ἔχει. 34 ἐλήλυθεν ὁ υἱὸς τοῦ ἀνθρώπου ἐσθίων καὶ πίνων, καὶ λέγετε· ἰδοὺ ἄνθρωπος φάγος καὶ οἰνοπότης, φίλος τελωνῶν καὶ ἁμαρτωλῶν. 35 καὶ ἐδικαιώθη ἡ σοφία ἀπὸ πάντων τῶν τέκνων αὐτῆς. (Łk 7,24-35)

   Jezus mówi:
   «Jan jest święty i wielki. Nie patrzcie na jego [surowy] sposób zachowania się ani na brak cudów. Zaprawdę, mówię wam: „To wielki Królestwa Bożego”. To tam ukaże się w całej swej wielkości.
   Wielu uskarża się, że on był i jest surowy, aż do stania się twardym. Zaprawdę powiadam wam, że on dokonał pracy olbrzyma dla przygotowania dróg Panu. A ten, kto pracuje w ten sposób, nie ma czasu do stracenia na słabości. Czyż on nie wypowiedział, kiedy był nad brzegiem Jordanu, słów, w których Izajasz264 ogłasza jego i Mesjasza: „Podniosą się wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką”? A wszystko to dla przygotowania dróg Panu i Królowi. Ale naprawdę on uczynił więcej niż cały Izrael, aby Mi przygotować drogę! Ten zaś – który musi obniżyć góry i podnieść doliny, wznieść drogi, a straszliwe szczyty uczynić łagodnymi – musi pracować w sposób twardy. To, że on był Prekursorem i wyprzedzał Mnie zaledwie o kilka miesięcy, było konieczne, żeby wszystko dokonało się, zanim jeszcze Słońce będzie wysoko nad dniem Odkupienia. Dzień ten nadszedł. Słońce wznosi się, aby rozbłysnąć nad Syjonem, a stamtąd – nad całym światem. Jan przygotował drogę tak, jak miał to uczynić.
   Co poszliście zobaczyć na pustyni? Trzcinę, którą wiatr wygina we wszystkie strony? Cóż poszliście więc zobaczyć? Człowieka odzianego w delikatne szaty? Ależ ludzie tacy mieszkają w królewskich domach. Są odziani w miękkie szaty i otaczają ich honorami tysiące sług i dworzan – dworzan, chociaż [chodzi tylko o] biednego człowieka. Tu nie ma takiego. Zapytajcie Jana, czy ma odrazę do życia na dworze i czy zachwyca go samotna i szorstka skała – taka, o którą daremnie uderza piorun i grad, z którą walczą głupie wichry, chcąc ją wyrwać. Ona tymczasem stoi mocno, smukła z każdej strony, [zwrócona] ku niebu, a jej szczyt ogłasza swą radość – tak jest wyprostowana, [skierowana ku górze], jakby wychodzący płomień. Oto kim jest Jan. Takim go widzi Manaen, bo on pojął prawdę życia i śmierci. Widzi wielkość tam, gdzie się ona znajduje, nawet jeśli ukrywa się pod surową powierzchownością.
   A wy co ujrzeliście w Janie, kiedy poszliście go oglądać? Proroka? Świętego? Powiadam wam: on jest większy od proroka, jest większy niż wielu świętych. Jest większy niż święci, o nim bowiem napisano: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przed Tobą”.265
   Anioł. Zastanówcie się. Wiecie, że aniołowie to duchy czyste, stworzone przez Boga na Jego duchowe podobieństwo. Są łącznikami pomiędzy człowiekiem, będącym doskonałością stworzenia widzialnego i materialnego, a Bogiem: doskonałością Niebios i Ziemi, Stworzycielem Królestwa duchowego i królestwa zwierzęcego. W człowieku, nawet najbardziej świętym, zawsze jest ciało i krew, tworzące przepaść pomiędzy nim a Bogiem. A przepaść tę pogłębia jeszcze grzech, który obciąża także to, co duchowe w człowieku.
   Otóż Bóg stwarza aniołów, stworzenia, które dotykają szczytu drabiny stwórczej, tak jak minerały są jej podstawą; minerały, proch, które tworzą ziemię, materie nieorganiczne w ogóle. Czyste zwierciadła Myśli Bożej, płomienie usłużne, działające z miłości, gotowe zrozumieć, szybko podejmujące działanie, mające wolną wolę jak my, ale wolę całkowicie świętą. Ona nie zna buntów ani bodźców [skłaniających do] grzechu. Tym są aniołowie – wielbiciele Boga, Jego posłańcy do ludzi, nasi opiekunowie dający nam Światłość, która ich ogarnia i Ogień, który oni, adorując, gromadzą.
   Słowo prorockie nazywa Jana „aniołem”. Otóż Ja wam powiadam: „Między zrodzonymi z niewiasty, nie powstał większy niż Jan Chrzciciel”. A jednak najmniejszy w Królestwie Niebieskim będzie większy niż on – człowiek. Albowiem ktoś [należący] do Królestwa Niebieskiego jest dzieckiem Bożym, a nie dzieckiem niewiasty. Dążcie zatem wszyscy do tego, by stać się obywatelami Królestwa... O co pytacie jeden drugiego?»
   «Mówimy: „Czy Jan będzie w Królestwie? I jaki tam będzie?”»
   «On w swoim duchu już [należy] do Królestwa. Będzie tam po śmierci jako jedno z najbardziej jaśniejących słońc wiecznego Jeruzalem. A to z powodu Łaski, która jest w nim bez rysy, i z powodu jego własnej woli. Albowiem on był i jest gwałtowny także wobec siebie samego i dla świętego celu. Od Chrzciciela Królestwo Niebieskie należy do tych, którzy potrafią je zdobywać siłą przeciwstawianą Złu, i zdobywają je gwałtownicy. Teraz bowiem znane jest to, co należy czynić, i wszystko jest dane dla [dokonania] jego podboju. Nie jest to już czas, kiedy mówiło tylko Prawo i Prorocy. Ci przemawiali do [czasu] Jana. Teraz mówi Słowo Boże. Nie ukrywa Ono ani jednej joty z tego, co trzeba znać, żeby osiągnąć [Królestwo]. Jeśli wierzycie we Mnie, winniście widzieć w Janie Eliasza, który ma przyjść. Kto ma uszy do słuchania, niech słucha.
   A do kogo porównam to pokolenie? Jest podobne do tych, których opisują dzieci siedzące na placu i krzyczące do swoich towarzyszy: „Graliśmy, a wyście nie tańczyli; zaczęliśmy lamentować, a wy nie płakaliście”. Faktycznie, przyszedł Jan, który nie jadł ani nie pił, a to pokolenie mówi: „Może tak robić, bo ma demona, który mu pomaga”. Przyszedł Syn Człowieczy, który je i pije, a mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. Oto jak synowie Mądrości oddają jej sprawiedliwość! Zaprawdę powiadam wam, że tylko dzieci potrafią rozpoznać prawdę, bo w nich nie ma przebiegłości». (III (cz. 3–4), 129: 29 sierpnia 1945. A, 6303-6322)

264 Zob. Iz 40,4.
265 Zob. Ml 3,1.

   Gesù dice:
   «Giovanni è santo e grande. Non guardate il suo modo di fare né l’assenza di miracoli. In verità ve lo dico: “Egli è un grande del Regno di Dio”. Là apparirà in tutta la sua grandezza.
   Molti si lamentano perché egli era ed è severo fin ad apparire rude. In verità vi dico che egli ha lavorato da gigante per preparare le vie del Signore. E chi lavora così non ha tempo da perdere in mollezze. Non diceva egli, mentre era lungo il Giordano, le parole di Isaia in cui lui e il Messia sono profetizzati: “Ogni valle sarà colmata, ogni monte sarà abbassato, e le vie tortuose saranno raddrizzate e le scabre fatte piane”, e ciò per preparare le vie al Signore e Re? Ma in verità ha fatto più egli che non tutto Israele per prepararmi la via! E chi deve abbattere monti e colmare valli e raddrizzare vie o rendere dolci le salite penose, non può che lavorare rudemente. Perché egli era il Precursore e solo il giro di poche lune lo anticipava da Me, e tutto doveva essere fatto prima che il Sole fosse alto sul giorno della Redenzione. Il tempo è questo, il Sole ascende per splendere su Sionne e da lì su tutto il mondo. Giovanni ha preparato la via. Come doveva.
   Che siete andati a vedere nel deserto? Una canna che ogni vento agita in diversa direzione? Ma che siete andati a vedere? Un uomo vestito mollemente? Ma questi abitano nelle case dei re, avvolti in morbide vesti e ossequiati da mille servi e cortigiani, cortigiani essi pure di un povero uomo. Qui ve ne è uno. Interrogatelo se in lui non è il disgusto della vita di Corte e ammirazione per la rupe solitaria e scabra, sulla quale invano si avventano fulmini e gragnuole e i venti stolti giostrano per svellerla, mentre essa sta solida con lo slancio di tutte le sue parti verso il cielo, con la punta che predica la gioia dell’alto tanto è eretta, puntuta come una fiamma che sale. Questo è Giovanni. Così lo vede Mannaen, perché ha compreso la verità della vita e della morte, e vede grandezza là dove è, anche se nascosta sotto le apparenze selvagge.
   E voi, che avete visto in Giovanni quando siete andati a vederlo? Un profeta? Un santo? Io ve lo dico: Egli è da più di un profeta. Egli è da più di molti santi, da più dei santi perché è colui del quale sta scritto: “Ecco, Io mando dinnanzi a voi il mio angelo a preparare la tua via dinnanzi a Te”.
   Angelo. Considerate. Voi sapete che gli angeli sono spiriti puri, creati da Dio a sua somiglianza spirituale, messi a congiunzione fra l’uomo: perfezione del creato visibile e materiale, e Dio: Perfezione del Cielo e della terra, Creatore del Regno spirituale e del regno animale. Nell’uomo anche più santo vi è sempre la carne e il sangue a porre un abisso fra lui e Dio. E l’abisso si sprofonda per il peccato che appesantisce anche ciò che è spirituale nell’uomo. Ecco allora Dio creare gli angeli, creature che toccano il vertice della scala creativa così come i minerali ne segnano la base; i minerali, la polvere che compone la terra, le materie inorganiche in genere. Specchi tersi del Pensiero di Dio, fiamme volenterose operanti per amore, pronti a comprendere, solleciti ad operare, liberi nel volere come noi, ma di un volere tutto santo che ignora le ribellioni e i fomiti del peccato. Questo sono gli angeli adoratori di Dio, suoi messaggeri presso gli uomini, protettori nostri, datori a noi della Luce che li investe e del Fuoco che essi raccolgono adorando.
   Giovanni è detto “angelo” dalla parola profetica. Ebbene Io vi dico: “Tra i nati di donna non ne è mai sorto uno più grande di Giovanni Battista”. Eppure, il più piccolo del Regno dei Cieli sarà più grande di lui-uomo. Perché uno del Regno dei Cieli è figlio di Dio e non figlio di donna. Tendete dunque tutti a divenire cittadini del Regno.
   Che vi chiedete l’un l’altro?».
   «Dicevamo: “Ma Giovanni sarà nel Regno? E come vi sarà?”».
   «Egli nel suo spirito è già del Regno e vi sarà dopo la morte come uno dei soli più splendidi dell’Eterna Gerusalemme. E ciò per la Grazia che è senza incrinatura in lui e per la sua volontà propria. Perché egli fu ed è violento anche con se stesso per fine santo. Dal Battista in poi, il Regno dei Cieli è di coloro che sanno conquistarselo con la forza opposta al Male, e se lo acquistano i violenti. Perché ora sono note le cose da farsi e tutto è dato per questa conquista. Non è più il tempo che parlavano solo la Legge ed i Profeti. Questi hanno parlato sino a Giovanni. Ora parla la Parola di Dio e non nasconde un iota di quanto è da sapersi per questa conquista. Se credete in Me, dovete perciò vedere Giovanni come quell’Elia che deve venire. Chi ha orecchi da intendere, intenda. Ma a chi paragonerò questa generazione? È simile a quella che descrivono quei ragazzi, che seduti sulla piazza gridano ai loro compagni: “Abbiamo suonato e non avete ballato; abbiamo intonato lamenti e non avete pianto”. Difatti è venuto Giovanni che non mangia e non beve, e questa generazione dice: “Può fare così perché ha il demonio che lo aiuta”. È venuto il Figlio dell’uomo che mangia e beve, e dicono: “Ecco un mangione e un beone, amico di pubblicani e peccatori”. Così alla Sapienza viene resa giustizia dai suoi figli! In verità vi dico che solo i pargoli sanno riconoscere la verità, perché in essi non è malizia». (4, 266)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

poniedziałek, 19 listopada 2018

Teraz

Teraz nie jest tym samym co teraz
teraz teraz nie równe
przed chwilą minęło
zaraz się zacznie
teraz nieuchwytne
właśnie się wydarza
umyka
gdy je zauważasz

niedziela, 18 listopada 2018

(61) Żywoty Świętych: Julian Egipski

Żywot Ś. Juliana męczennika, i towarzyszów jego,
który szeroce wypisany jest od Symeona Metafrasta.
Żyli około roku Pańskiego, 306.1

   2Julian ś. z młodości będąc bogatych rodziców Antiocheńskich jedyny syn, czystości się panieńskiej rozmiłował – którą sobie do innych cnót wielkich, jako fundament założywszy, w bojaźni Bożej i w mądrości nauk świeckich, i Pisma Ś. wielki pochop brał. Gdy miał lat ośmnaście – upominali go rodzice, aby żonę wziął, żeby się potomstwem jego cieszyć mogli – wymawiał się długo, ślubu swego który był P. Bogu uczynił, nie objawiając – aż gdy mu barzo z inemi przyjacioły przykrzy byli – z rady i z natchnienia Ducha Ś. obiecał im ożenić się, tą nadzieją, iż mu P. Bóg taką miał dać małżonkę, z którąby czystości nie stracił, a swemu ślubu dosyć uczynił. Tedy z sprawy Bożej zmówiona zań jest niejaka zacna, a jemu bogactwy i rodzajem równa, także i u rodziców jedynaczka Bazylissa – którą gdy na swój pokój wprowadził, uczuła zimie dziwną w komorze liliej i różej, i innych niewymownych wonności kochanie – iż spytać małżonka musiala, coby to było tak dziwnego, co w niej i chęci do wszytkiej cielesności gasiło – on zatym czując dar Boży w niej, radzić jej czystość wieczną począł – mieniąc iż to jest wonność czystości panieńskiej, która się używaniem małżeństwa traci,3 i łacno serce już od Boga sprawione ktemu przywiódł. 4Za co oboje na ziemię upadszy, P. Bogu dziękowali, i tam łaską Bożą dziwną posileni, i o dokonaniu upewnieni byli. Ale skarbu tego taili, samemu tylo Bogu i Aniołom Jego chcąc być z tym wiadomi – wszakże się to taić potym nie mogło. Oboje się na to zmówili, i Duchem Ś. zgodzili, aby się o ludzkie zbawienie starali, i dla tego osobno mieszkać poczęli, Bazylissa panienki i białegłowy – a Julianus młodzieńce i mężczyznę Panu Bogu pozyskując. Nakoniec jako byli ludzie majętności wielkiej, dwa klasztory zbudowali, jeden panieński, a drugi męski – 5i poszczęścił im tak Pan Bóg za czasem, iż Julianus był ojcem dziesiąci tysięcy ludzi, którzy jego uczniami będąc, żywota jego zakonnego naśladowali – domy, ojce, majętności, oblubieńce, opuszczając – na sławę jego, do tej ciasnej uliczki biegli, zbawienie swoje pod jego rządem pozyskując. Tak on wiek był szczęśliwy, i w cnotę a miłość Bożą rodzajny.
   Z drugiej strony Bazylissa, nie mniej się też obłowiła – bo tak się klasztor jej napełnił, iż tysiąc panienek w dziewictwie Bogu pozyskała. A gdy nastało ono okrutne prześladowanie Dioklecjana i Maksymina, kościelną i pospolitą nędzą zafrasowane one panienki, za radą starszej swej Bazylissy, prosiły P. Boga i swego oblubieńca Jezusa, aby je do królestwa swego wziąć raczył. I miała Bazylissa objawienie iż tak być miało. 6I w krótkim czasie wszytki pomarły, i na wesele swego oblubieńca poszły, sama została Bazylissa – której się potym wszytki w widzeniu ukazały w jasnych i pięknych szatach – jej też prędkie z nimi towarzystwa użycie opowiadając. Pódź, mówiły, matko nasza, oddaj nas Temu któremuś nas poślubiła – abyśmy wspołem Pana i Króla naszego bez końca w tej radości wielbiły. I tak się zstało, modląc się w kila dni po tym widzeniu skonała.
   W ten czas w Antiochiej gdzie się to działo, wielkie morderstwo nad Chrześciany czynił starosta Marcjanus, z żoną swoją i synem. I gdy się dowiedział o Julianie wiedząc iż był zacnego ojca syn – posłał do niego, aby rozkazaniem Cesarskim nie gardził, a bogom ofiarę czynił – w domu jego zebrało się było wiele barzo kapłanów i diakonów, którzy miłując P. Jezusa, śmierci i korony męczeńskiej czekali. Oni wszyscy jednym sercem przez Juliana odpowiedź dali – iż mają Pana innego na niebie, który im tego czynić zakazał, aby samemu Jemu ofiarę czynili, a bałwany i diabły się brzydzili. To gdy odniósł poseł do Marcjana – wszytkie one Biskupy, kapłany, diakony, spalić zaraz i z domem, a samego Juliana stawić rozkazał. 7I tak uczyniono – na onymże miejscu on święty poczet, ogniem przeczyściony koronę męczeńską odniósł. 8Na tym miejscu przez długi czas, na Godziny kościelne, Jutrznią, Nieszpór, Tercję, Sekstę, Nonę, słychana była dziwna muzyka i śpiewanie chwalących Boga – tak iż wiele chorób tam na tym miejscu, którzy na ten czas trafili a śpiewanie ono usłyszeli, zleczonych zostawało.
   Gdy Juliana stawiono Marcjanowi, dziwnemi go namowami używał, aby Chrystusa odstąpił. A gdy nic nie wyprosił – bić go kijmi kazał, i w onym biciu kije się łamiąc, oko jednemu powinnemu starościnemu wybiły. I rzecze Julianus: posłuchaj mię starosto. Zezwi wszytkich swoich kapłanów, a rozkaż im aby to oko zleczyli, a moc bogów swoich pokazali – a jeśli oni nie zleczą, ja wnet mocą Boga mego Jezusa Chrystusa zleczę oko to – aby znał mały i wielki, iż potępione i pohańbione jest wasze w takim bałwochwalstwie głupstwo. Przestał na tym starosta, i kazał wszytkim do jednego się kościoła zejść, a bogów o pokazanie mocy tej prosić. Lecz im powiedzieli czarci: Jako my w cięmnościach siedząc, mamy kogo oświecić i wzrok jemu dać? 9I wnetże pięćdziesiąt bałwanów śrebrnych i złotych na proch skruszone i starte zostały. Tedy krzyknął Marcjan: O czarowniku, tak mocne są czary twoje, iżeś nam bogi nasze w proch obrócił? Ale obaczmy jako obietnicy swej dosyć uczynisz. Tedy kazał polać Juliana ś. uryną, aby czary od niego odeszły, ale ona uryna w wonną się wódkę obróciła, gdy była na świętego wylana – ono tedy oko krzyżem ś. przeżegnawszy zaraz zleczył – ten cud widział Marcjan, przeć nie mógł, ale go czarom przyczytał. A on zleczony wołać począł: Jeden jest Bóg prawy Chrystus, Temu się kłaniać ma każdy i Jego chwalić. Co gdy mówił, ściąć go starosta kazał.
   A Juliana jeszcze męcząc kazał po rynku i wszytkich ulicach wodzić, i woźnemu wołać: tak karać będą bogów naszych wzgardziciele i Cesarzowi nieposłuszne. A gdy przyszli z męczennikiem na miejsce gdzie się syn starościn, nad którego inego nie miał, uczył, patrząc na męczennika on młodzieniec, rzekł do towarzyszów: dziwną rzecz widzę około tego Chrześcianina, którego wiodą żołnierze – wojsko jakieś białe, jedni mu złotą koronę na głowę kładą, drudzy mu służą. Słuszna rzecz w takiego Boga wierzyć, który tak umie bronić i ozdabiać sługi swoje. 10I to mówiąc, do ś. Juliana pobieżał wołając: wielki jest Bóg Chrześciański, ja z tobą weń wierzę, i z tobą dla Niego wszytkim światem wzgardzić i umrzeć sobie obieram – a ojca się swego takiego okrutnika ludzi dobrych, przę, i odstępuję. Gdy tę staroście o synie nowinę powiedziano – jako wosk od ognia, tak się serce jego smutkiem rozpłynęło. Każe syna porwać od ś. Juliana. Ale Pan Bóg tak sprawił, iż kto rękę na to ściągnął, ból w ręce uczuł i skurczenie, iż się go nikt dotknąć nie śmiał. Obudwu zaraz przed się przywieść kazał. Syna dziwnemi namowy, i sieroctwa swego przekładaniem, i macierzyńskiemi łzami, od wiary ś. odwieść nie mógł. I nie wiedząc co czynić z nimi, do Cesarza o radę napisał, a tymczasem do smrodliwego i cięmnego więzienia wsadzić oboje kazał – które gdy się im w wonność obróciło i jasność, dwadzieścia żołnierzów i stróżów ich w Chrystusa uwierzyli. 11Julianus sam kapłanem nie będąc, starał się jakoby pochrzczeni być mogli. I tak mu się zdarzyło.
   Był w Antiochiej jeden barzo zacny mieszczanin, pierwszy prawie w mieście. 12Na tego Dioklecjan, iż szedł z narodu Cesarza Karyna, był wielce łaskaw – i dał mu był ten przywilej, aby wespołek z domem swym wiary Chrześciańskiej, którą barzo mocnie trzymał, wolnie i w pokoju używał. Ten z żoną swoją odumarł był siedmi synów prawych Chrześciańskiego wychowania dzieci. Ci tedy synowie mieli przy sobie kapłana Antoniusa, z którym gdy Juliana ś. i Celsa syna tego starosty nawiedzali, prosił aby one żołnierze Antonius pochrzcił – i tak uczynił. 13A synaczki one siedm braciej, gdy patrzyli na Juliana i onego starościnego syna Celsa, wzięła je chuć w więzieniu z nimi zostać, a także Chrystusowi ofiarę z krwie swej uczynić – chociaż im było wolno wierzyć jako chcieli, za onym ojcowskim przywilejem. Zdziwił się temu starosta, i namawiał je aby wyszli z więzienia. Ale namówić ich nie mógł, które sobie Chrystus, jako niewinne baranki, na ofiarę w młodych leciech poświęcił – aby na starość złość ich nie przemogła. Młodziuchne to były dziatki, a tak mężne i wielkie serca miały, miłością Chrystusową zapalone. Gdy Marcjanowi od Cesarza listy przyniesiono, aby Juliana i Celsa ogniem spalił, abo którą inną śmiercią zgubił – nagotowany był wielki ogień, w który gdy miał być syn jego wrzucon, patrzyć na to nie mogąc, inym miejsce swe zasadził. Ale oni dwa w ogniu nic nie ucierpieli, wszytka ona tłusta materia zgorzała, a oni jako złoto zdrowo z ognia wyszli. Co bacząc Marionilla matka Celsa, żona starosty, w Chrystusa uwierzyła. 14Nakoniec wszytkich i onych dwadzieścia żołnierzów i siedm braciej, i Antoniego kapłana, i żonę swoję i syna, i ś. Juliana, Marcjan mieczem ścinać kazał. I tak chwalebnie dokonali, i po dziwnych mękach, wieczną koronę odnieśli, na cześć Bogu w Trójcy jedynemu, a ku przykładu naszemu, i pomocy z modlitew ich ś. za nami grzesznemi. Amen.

   15Nie narzekaj czysty powściągliwy stanie, iż potomstwa cielesnego nie masz. Nie mów, źle żyje przez kogo drugi nie żyje. Patrz iż panieństwo płodniejsze jest daleko niżli małżeństwo. Częstokroć małżeństwo niepłodnością zjęte frasunek ma z osierocenia swego – a stan duchowny czysty zawżdy rodzić może, i ludzie przykładem, nauką, ćwiczeniem Bogu pozyskować. I jako mówi Apostoł: Jam was urodził przez Ewangelią. Żadne małżeństwo sta dziatek mieć i urodzić nie może – a dziewictwo dziesięć tysięcy synów temu Julianowi urodziło – i tysiąc panienek u tej Bazylissy powiło. Małżeństwo drugdy złe barzo i szkodliwe dzieci i Bogu ku zelżywości i ku skazie Rzeczypospolitej i bliźniego rodzi – a powściągliwy i bogomyślny żywot, zawżdy dobre syny ma, i ze złych dobre czyni, i ku czci Panu Bogu i pożytku bliźniego. Małżeństwo drugdy światu, a dziewictwo Bogu zawżdy płód swój wypuszcza, nasienie żywota swego świątobliwego i nauki swej zostawując w miłym potomstwie swoim duchownym. O jako wiele święty Benedykt, Dominik, Franciszek, Augustyn, Bazyliusz, synów czystości – i Klara, Brygida, Cecylia, córek w Bogu narodzili – i po dziś dzień, jako Pismo mówi,16 z nasienia ich wszytko dobre trwa, święte dziedzictwo wnukowie ich, w testamencie stoi nasienie ich, i synowie ich dla nich trwają na wieki.
   2. Patrz jako rozmaicie Pan Bóg do siebie ludzi przyciąga. Bazylissę dziwną wonnością czystości, Celsa widzeniem Aniołów, siedm tę bracią przykładem innych przywabił. O dziwne młode serca, jako się Boga zamiłowały, w dobrowolnym więzieniu za Chrystusa zostając, a przywileju odstępując, woleli więzienie Chrystusowo, niżli nawiętsze na świecie królestwo i wolność. 17Tak i Mojżesz wolał być z ludem Bożym niewolnikiem, niżli z grzeszniki Egiptczjany synem królewskim.

1  XXVI. Febru. Lutego. Mart. R. 16. Febru.
Czystość fundamentem cnót Chrześciańskich.
3  Mylne to pojęcie pochodzi z ludzkich wyobrażeń czystości. W Objawieniu Bożym nie ma mowy o tym, aby współżycie cielesne małżonków było nieczystością. Także urzędowe nauczanie Kościoła nie potwierdza takiej nauki. Współżycie cielesne małżonków jest dopełnieniem małżeństwa. W szczególnym przypadku Juliana, współżycie z żoną mogło być nieczystością względem wcześniej złożonego przez niego ślubu czystości panieńskiej. Przyp. J.Sz.
Małżonkę do czystości namówił ś. Julian.
Dziesięć tysięcy zakonników pozyskał ś. Julian.
Panienki wszytki z swoją matką pomarły.
Wielki poczet duchownych spalon.
U grobów męczennickich śpiewanie niebieskie.
Bałwany modlitwą obalone.
10  Syn starościn do wiary Chrześciańskiej cudownie przystał.
11  Chrzcić nie śmiał ś. Julian.
12  Siedm braciej za przywilejem wiarę Chrześciańską trzymali.
13 Dobrowolnie siedm braciej męczeństwo przyjęli.
14  Dokonanie męczenników.
15  Obrok duchowny.
16  Syr 44.
17  Hbr 11.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

środa, 14 listopada 2018

Poznanie Kościoła

Trzeba wejść do serca Kościoła. Dopiero wtedy można Go poznać – Ją poznać. Tak po skórze patrząc, to bywa obrzydliwie.

wtorek, 6 listopada 2018

Lekkie staranie

Staraj się z poddaniem. To wypośrodkowanie polega na tym, żeby starać się, ale nie własnymi siłami, a siłami nieba. Do tego trzeba się poddać działaniu niebiańskiej łaski. Wtedy działanie nawet bardzo ciężkie może być wykonane z lekkością, albo przynajmniej znośnie.

piątek, 2 listopada 2018

Piekło dotykające Boga

Piekło mieści się w jednej ranie Chrystusa.
Niegasnące cierpienie zasklepione blizną
na zmartwychwstałym ciele
pozostaje tętniące
pod mięsem i skórą Kościoła.
Piekło się w nim czai, ale jego bramy nie przemogą.
Jest zamknięte w swych granicach.
Między nim a ciałem przepaść nie do przebycia.
W ciele mego Pana rana,
którą leczę ilekroć ją miłością zasklepiam
i łzami mymi głaszczę.