niedziela, 18 listopada 2018

(61) Żywoty Świętych: Julian Egipski

Żywot Ś. Juliana męczennika, i towarzyszów jego,
który szeroce wypisany jest od Symeona Metafrasta.
Żyli około roku Pańskiego, 306.1

   2Julian ś. z młodości będąc bogatych rodziców Antiocheńskich jedyny syn, czystości się panieńskiej rozmiłował – którą sobie do innych cnót wielkich, jako fundament założywszy, w bojaźni Bożej i w mądrości nauk świeckich, i Pisma Ś. wielki pochop brał. Gdy miał lat ośmnaście – upominali go rodzice, aby żonę wziął, żeby się potomstwem jego cieszyć mogli – wymawiał się długo, ślubu swego który był P. Bogu uczynił, nie objawiając – aż gdy mu barzo z inemi przyjacioły przykrzy byli – z rady i z natchnienia Ducha Ś. obiecał im ożenić się, tą nadzieją, iż mu P. Bóg taką miał dać małżonkę, z którąby czystości nie stracił, a swemu ślubu dosyć uczynił. Tedy z sprawy Bożej zmówiona zań jest niejaka zacna, a jemu bogactwy i rodzajem równa, także i u rodziców jedynaczka Bazylissa – którą gdy na swój pokój wprowadził, uczuła zimie dziwną w komorze liliej i różej, i innych niewymownych wonności kochanie – iż spytać małżonka musiala, coby to było tak dziwnego, co w niej i chęci do wszytkiej cielesności gasiło – on zatym czując dar Boży w niej, radzić jej czystość wieczną począł – mieniąc iż to jest wonność czystości panieńskiej, która się używaniem małżeństwa traci,3 i łacno serce już od Boga sprawione ktemu przywiódł. 4Za co oboje na ziemię upadszy, P. Bogu dziękowali, i tam łaską Bożą dziwną posileni, i o dokonaniu upewnieni byli. Ale skarbu tego taili, samemu tylo Bogu i Aniołom Jego chcąc być z tym wiadomi – wszakże się to taić potym nie mogło. Oboje się na to zmówili, i Duchem Ś. zgodzili, aby się o ludzkie zbawienie starali, i dla tego osobno mieszkać poczęli, Bazylissa panienki i białegłowy – a Julianus młodzieńce i mężczyznę Panu Bogu pozyskując. Nakoniec jako byli ludzie majętności wielkiej, dwa klasztory zbudowali, jeden panieński, a drugi męski – 5i poszczęścił im tak Pan Bóg za czasem, iż Julianus był ojcem dziesiąci tysięcy ludzi, którzy jego uczniami będąc, żywota jego zakonnego naśladowali – domy, ojce, majętności, oblubieńce, opuszczając – na sławę jego, do tej ciasnej uliczki biegli, zbawienie swoje pod jego rządem pozyskując. Tak on wiek był szczęśliwy, i w cnotę a miłość Bożą rodzajny.
   Z drugiej strony Bazylissa, nie mniej się też obłowiła – bo tak się klasztor jej napełnił, iż tysiąc panienek w dziewictwie Bogu pozyskała. A gdy nastało ono okrutne prześladowanie Dioklecjana i Maksymina, kościelną i pospolitą nędzą zafrasowane one panienki, za radą starszej swej Bazylissy, prosiły P. Boga i swego oblubieńca Jezusa, aby je do królestwa swego wziąć raczył. I miała Bazylissa objawienie iż tak być miało. 6I w krótkim czasie wszytki pomarły, i na wesele swego oblubieńca poszły, sama została Bazylissa – której się potym wszytki w widzeniu ukazały w jasnych i pięknych szatach – jej też prędkie z nimi towarzystwa użycie opowiadając. Pódź, mówiły, matko nasza, oddaj nas Temu któremuś nas poślubiła – abyśmy wspołem Pana i Króla naszego bez końca w tej radości wielbiły. I tak się zstało, modląc się w kila dni po tym widzeniu skonała.
   W ten czas w Antiochiej gdzie się to działo, wielkie morderstwo nad Chrześciany czynił starosta Marcjanus, z żoną swoją i synem. I gdy się dowiedział o Julianie wiedząc iż był zacnego ojca syn – posłał do niego, aby rozkazaniem Cesarskim nie gardził, a bogom ofiarę czynił – w domu jego zebrało się było wiele barzo kapłanów i diakonów, którzy miłując P. Jezusa, śmierci i korony męczeńskiej czekali. Oni wszyscy jednym sercem przez Juliana odpowiedź dali – iż mają Pana innego na niebie, który im tego czynić zakazał, aby samemu Jemu ofiarę czynili, a bałwany i diabły się brzydzili. To gdy odniósł poseł do Marcjana – wszytkie one Biskupy, kapłany, diakony, spalić zaraz i z domem, a samego Juliana stawić rozkazał. 7I tak uczyniono – na onymże miejscu on święty poczet, ogniem przeczyściony koronę męczeńską odniósł. 8Na tym miejscu przez długi czas, na Godziny kościelne, Jutrznią, Nieszpór, Tercję, Sekstę, Nonę, słychana była dziwna muzyka i śpiewanie chwalących Boga – tak iż wiele chorób tam na tym miejscu, którzy na ten czas trafili a śpiewanie ono usłyszeli, zleczonych zostawało.
   Gdy Juliana stawiono Marcjanowi, dziwnemi go namowami używał, aby Chrystusa odstąpił. A gdy nic nie wyprosił – bić go kijmi kazał, i w onym biciu kije się łamiąc, oko jednemu powinnemu starościnemu wybiły. I rzecze Julianus: posłuchaj mię starosto. Zezwi wszytkich swoich kapłanów, a rozkaż im aby to oko zleczyli, a moc bogów swoich pokazali – a jeśli oni nie zleczą, ja wnet mocą Boga mego Jezusa Chrystusa zleczę oko to – aby znał mały i wielki, iż potępione i pohańbione jest wasze w takim bałwochwalstwie głupstwo. Przestał na tym starosta, i kazał wszytkim do jednego się kościoła zejść, a bogów o pokazanie mocy tej prosić. Lecz im powiedzieli czarci: Jako my w cięmnościach siedząc, mamy kogo oświecić i wzrok jemu dać? 9I wnetże pięćdziesiąt bałwanów śrebrnych i złotych na proch skruszone i starte zostały. Tedy krzyknął Marcjan: O czarowniku, tak mocne są czary twoje, iżeś nam bogi nasze w proch obrócił? Ale obaczmy jako obietnicy swej dosyć uczynisz. Tedy kazał polać Juliana ś. uryną, aby czary od niego odeszły, ale ona uryna w wonną się wódkę obróciła, gdy była na świętego wylana – ono tedy oko krzyżem ś. przeżegnawszy zaraz zleczył – ten cud widział Marcjan, przeć nie mógł, ale go czarom przyczytał. A on zleczony wołać począł: Jeden jest Bóg prawy Chrystus, Temu się kłaniać ma każdy i Jego chwalić. Co gdy mówił, ściąć go starosta kazał.
   A Juliana jeszcze męcząc kazał po rynku i wszytkich ulicach wodzić, i woźnemu wołać: tak karać będą bogów naszych wzgardziciele i Cesarzowi nieposłuszne. A gdy przyszli z męczennikiem na miejsce gdzie się syn starościn, nad którego inego nie miał, uczył, patrząc na męczennika on młodzieniec, rzekł do towarzyszów: dziwną rzecz widzę około tego Chrześcianina, którego wiodą żołnierze – wojsko jakieś białe, jedni mu złotą koronę na głowę kładą, drudzy mu służą. Słuszna rzecz w takiego Boga wierzyć, który tak umie bronić i ozdabiać sługi swoje. 10I to mówiąc, do ś. Juliana pobieżał wołając: wielki jest Bóg Chrześciański, ja z tobą weń wierzę, i z tobą dla Niego wszytkim światem wzgardzić i umrzeć sobie obieram – a ojca się swego takiego okrutnika ludzi dobrych, przę, i odstępuję. Gdy tę staroście o synie nowinę powiedziano – jako wosk od ognia, tak się serce jego smutkiem rozpłynęło. Każe syna porwać od ś. Juliana. Ale Pan Bóg tak sprawił, iż kto rękę na to ściągnął, ból w ręce uczuł i skurczenie, iż się go nikt dotknąć nie śmiał. Obudwu zaraz przed się przywieść kazał. Syna dziwnemi namowy, i sieroctwa swego przekładaniem, i macierzyńskiemi łzami, od wiary ś. odwieść nie mógł. I nie wiedząc co czynić z nimi, do Cesarza o radę napisał, a tymczasem do smrodliwego i cięmnego więzienia wsadzić oboje kazał – które gdy się im w wonność obróciło i jasność, dwadzieścia żołnierzów i stróżów ich w Chrystusa uwierzyli. 11Julianus sam kapłanem nie będąc, starał się jakoby pochrzczeni być mogli. I tak mu się zdarzyło.
   Był w Antiochiej jeden barzo zacny mieszczanin, pierwszy prawie w mieście. 12Na tego Dioklecjan, iż szedł z narodu Cesarza Karyna, był wielce łaskaw – i dał mu był ten przywilej, aby wespołek z domem swym wiary Chrześciańskiej, którą barzo mocnie trzymał, wolnie i w pokoju używał. Ten z żoną swoją odumarł był siedmi synów prawych Chrześciańskiego wychowania dzieci. Ci tedy synowie mieli przy sobie kapłana Antoniusa, z którym gdy Juliana ś. i Celsa syna tego starosty nawiedzali, prosił aby one żołnierze Antonius pochrzcił – i tak uczynił. 13A synaczki one siedm braciej, gdy patrzyli na Juliana i onego starościnego syna Celsa, wzięła je chuć w więzieniu z nimi zostać, a także Chrystusowi ofiarę z krwie swej uczynić – chociaż im było wolno wierzyć jako chcieli, za onym ojcowskim przywilejem. Zdziwił się temu starosta, i namawiał je aby wyszli z więzienia. Ale namówić ich nie mógł, które sobie Chrystus, jako niewinne baranki, na ofiarę w młodych leciech poświęcił – aby na starość złość ich nie przemogła. Młodziuchne to były dziatki, a tak mężne i wielkie serca miały, miłością Chrystusową zapalone. Gdy Marcjanowi od Cesarza listy przyniesiono, aby Juliana i Celsa ogniem spalił, abo którą inną śmiercią zgubił – nagotowany był wielki ogień, w który gdy miał być syn jego wrzucon, patrzyć na to nie mogąc, inym miejsce swe zasadził. Ale oni dwa w ogniu nic nie ucierpieli, wszytka ona tłusta materia zgorzała, a oni jako złoto zdrowo z ognia wyszli. Co bacząc Marionilla matka Celsa, żona starosty, w Chrystusa uwierzyła. 14Nakoniec wszytkich i onych dwadzieścia żołnierzów i siedm braciej, i Antoniego kapłana, i żonę swoję i syna, i ś. Juliana, Marcjan mieczem ścinać kazał. I tak chwalebnie dokonali, i po dziwnych mękach, wieczną koronę odnieśli, na cześć Bogu w Trójcy jedynemu, a ku przykładu naszemu, i pomocy z modlitew ich ś. za nami grzesznemi. Amen.

   15Nie narzekaj czysty powściągliwy stanie, iż potomstwa cielesnego nie masz. Nie mów, źle żyje przez kogo drugi nie żyje. Patrz iż panieństwo płodniejsze jest daleko niżli małżeństwo. Częstokroć małżeństwo niepłodnością zjęte frasunek ma z osierocenia swego – a stan duchowny czysty zawżdy rodzić może, i ludzie przykładem, nauką, ćwiczeniem Bogu pozyskować. I jako mówi Apostoł: Jam was urodził przez Ewangelią. Żadne małżeństwo sta dziatek mieć i urodzić nie może – a dziewictwo dziesięć tysięcy synów temu Julianowi urodziło – i tysiąc panienek u tej Bazylissy powiło. Małżeństwo drugdy złe barzo i szkodliwe dzieci i Bogu ku zelżywości i ku skazie Rzeczypospolitej i bliźniego rodzi – a powściągliwy i bogomyślny żywot, zawżdy dobre syny ma, i ze złych dobre czyni, i ku czci Panu Bogu i pożytku bliźniego. Małżeństwo drugdy światu, a dziewictwo Bogu zawżdy płód swój wypuszcza, nasienie żywota swego świątobliwego i nauki swej zostawując w miłym potomstwie swoim duchownym. O jako wiele święty Benedykt, Dominik, Franciszek, Augustyn, Bazyliusz, synów czystości – i Klara, Brygida, Cecylia, córek w Bogu narodzili – i po dziś dzień, jako Pismo mówi,16 z nasienia ich wszytko dobre trwa, święte dziedzictwo wnukowie ich, w testamencie stoi nasienie ich, i synowie ich dla nich trwają na wieki.
   2. Patrz jako rozmaicie Pan Bóg do siebie ludzi przyciąga. Bazylissę dziwną wonnością czystości, Celsa widzeniem Aniołów, siedm tę bracią przykładem innych przywabił. O dziwne młode serca, jako się Boga zamiłowały, w dobrowolnym więzieniu za Chrystusa zostając, a przywileju odstępując, woleli więzienie Chrystusowo, niżli nawiętsze na świecie królestwo i wolność. 17Tak i Mojżesz wolał być z ludem Bożym niewolnikiem, niżli z grzeszniki Egiptczjany synem królewskim.

1  XXVI. Febru. Lutego. Mart. R. 16. Febru.
Czystość fundamentem cnót Chrześciańskich.
3  Mylne to pojęcie pochodzi z ludzkich wyobrażeń czystości. W Objawieniu Bożym nie ma mowy o tym, aby współżycie cielesne małżonków było nieczystością. Także urzędowe nauczanie Kościoła nie potwierdza takiej nauki. Współżycie cielesne małżonków jest dopełnieniem małżeństwa. W szczególnym przypadku Juliana, współżycie z żoną mogło być nieczystością względem wcześniej złożonego przez niego ślubu czystości panieńskiej. Przyp. J.Sz.
Małżonkę do czystości namówił ś. Julian.
Dziesięć tysięcy zakonników pozyskał ś. Julian.
Panienki wszytki z swoją matką pomarły.
Wielki poczet duchownych spalon.
U grobów męczennickich śpiewanie niebieskie.
Bałwany modlitwą obalone.
10  Syn starościn do wiary Chrześciańskiej cudownie przystał.
11  Chrzcić nie śmiał ś. Julian.
12  Siedm braciej za przywilejem wiarę Chrześciańską trzymali.
13 Dobrowolnie siedm braciej męczeństwo przyjęli.
14  Dokonanie męczenników.
15  Obrok duchowny.
16  Syr 44.
17  Hbr 11.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz