Żywot
Ś. Juliana męczennika, i towarzyszów jego,
który
szeroce wypisany jest od Symeona Metafrasta.
Żyli około roku
Pańskiego, 306.1
2Julian
ś. z młodości będąc bogatych rodziców Antiocheńskich jedyny
syn, czystości się panieńskiej rozmiłował – którą sobie do
innych cnót wielkich, jako fundament założywszy, w bojaźni Bożej
i w mądrości nauk świeckich, i Pisma Ś. wielki pochop brał. Gdy
miał lat ośmnaście – upominali go rodzice, aby żonę wziął,
żeby się potomstwem jego cieszyć mogli – wymawiał się długo,
ślubu swego który był P. Bogu uczynił, nie objawiając – aż
gdy mu barzo z inemi przyjacioły przykrzy byli – z rady i z
natchnienia Ducha Ś. obiecał im ożenić się, tą nadzieją, iż
mu P. Bóg taką miał dać małżonkę, z którąby czystości nie
stracił, a swemu ślubu dosyć uczynił. Tedy z sprawy Bożej
zmówiona zań jest niejaka zacna, a jemu bogactwy i rodzajem równa,
także i u rodziców jedynaczka Bazylissa – którą gdy na swój
pokój wprowadził, uczuła zimie dziwną w komorze liliej i różej,
i innych niewymownych wonności kochanie – iż spytać małżonka
musiala, coby to było tak dziwnego, co w niej i chęci do wszytkiej
cielesności gasiło – on zatym czując dar Boży w niej, radzić
jej czystość wieczną począł – mieniąc iż to jest wonność
czystości panieńskiej, która się używaniem małżeństwa traci,3
i łacno serce już od Boga sprawione ktemu przywiódł. 4Za
co oboje na ziemię upadszy, P. Bogu dziękowali, i tam łaską Bożą
dziwną posileni, i o dokonaniu upewnieni byli. Ale skarbu tego
taili, samemu tylo Bogu i Aniołom Jego chcąc być z tym wiadomi –
wszakże się to taić potym nie mogło. Oboje się na to zmówili, i
Duchem Ś. zgodzili, aby się o ludzkie zbawienie starali, i dla tego
osobno mieszkać poczęli, Bazylissa panienki i białegłowy – a
Julianus młodzieńce i mężczyznę Panu Bogu pozyskując. Nakoniec
jako byli ludzie majętności wielkiej, dwa klasztory zbudowali,
jeden panieński, a drugi męski – 5i
poszczęścił im tak Pan Bóg za czasem, iż Julianus był ojcem
dziesiąci tysięcy ludzi, którzy jego uczniami będąc, żywota
jego zakonnego naśladowali – domy, ojce, majętności, oblubieńce,
opuszczając – na sławę jego, do tej ciasnej uliczki biegli,
zbawienie swoje pod jego rządem pozyskując. Tak on wiek był
szczęśliwy, i w cnotę a miłość Bożą rodzajny.
Z
drugiej strony Bazylissa, nie mniej się też obłowiła – bo tak
się klasztor jej napełnił, iż tysiąc panienek w dziewictwie Bogu
pozyskała. A gdy nastało ono okrutne prześladowanie Dioklecjana i
Maksymina, kościelną i pospolitą nędzą zafrasowane one panienki,
za radą starszej swej Bazylissy, prosiły P. Boga i swego oblubieńca
Jezusa, aby je do królestwa swego wziąć raczył. I miała
Bazylissa objawienie iż tak być miało. 6I
w krótkim czasie wszytki pomarły, i na wesele swego oblubieńca
poszły, sama została Bazylissa – której się potym wszytki w
widzeniu ukazały w jasnych i pięknych szatach – jej też prędkie
z nimi towarzystwa użycie opowiadając. Pódź, mówiły, matko
nasza, oddaj nas Temu któremuś nas poślubiła – abyśmy wspołem
Pana i Króla naszego bez końca w tej radości wielbiły. I tak się
zstało, modląc się w kila dni po tym widzeniu skonała.
W
ten czas w Antiochiej gdzie się to działo, wielkie morderstwo nad
Chrześciany czynił starosta Marcjanus, z żoną swoją i synem. I
gdy się dowiedział o Julianie wiedząc iż był zacnego ojca syn –
posłał do niego, aby rozkazaniem Cesarskim nie gardził, a bogom
ofiarę czynił – w domu jego zebrało się było wiele barzo
kapłanów i diakonów, którzy miłując P. Jezusa, śmierci i
korony męczeńskiej czekali. Oni wszyscy jednym sercem przez Juliana
odpowiedź dali – iż mają Pana innego na niebie, który im tego
czynić zakazał, aby samemu Jemu ofiarę czynili, a bałwany i
diabły się brzydzili. To gdy odniósł poseł do Marcjana –
wszytkie one Biskupy, kapłany, diakony, spalić zaraz i z domem, a
samego Juliana stawić rozkazał. 7I
tak uczyniono – na onymże miejscu on święty poczet, ogniem
przeczyściony koronę męczeńską odniósł. 8Na
tym miejscu przez długi czas, na Godziny kościelne, Jutrznią,
Nieszpór, Tercję, Sekstę, Nonę, słychana była dziwna muzyka i
śpiewanie chwalących Boga – tak iż wiele chorób tam na tym
miejscu, którzy na ten czas trafili a śpiewanie ono usłyszeli,
zleczonych zostawało.
Gdy
Juliana stawiono Marcjanowi, dziwnemi go namowami używał, aby
Chrystusa odstąpił. A gdy nic nie wyprosił – bić go kijmi
kazał, i w onym biciu kije się łamiąc, oko jednemu powinnemu
starościnemu wybiły. I rzecze Julianus: posłuchaj mię starosto.
Zezwi wszytkich swoich kapłanów, a rozkaż im aby to oko zleczyli,
a moc bogów swoich pokazali – a jeśli oni nie zleczą, ja wnet
mocą Boga mego Jezusa Chrystusa zleczę oko to – aby znał mały i
wielki, iż potępione i pohańbione jest wasze w takim
bałwochwalstwie głupstwo. Przestał na tym starosta, i kazał
wszytkim do jednego się kościoła zejść, a bogów o pokazanie
mocy tej prosić. Lecz im powiedzieli czarci: Jako my w cięmnościach
siedząc, mamy kogo oświecić i wzrok jemu dać? 9I
wnetże pięćdziesiąt bałwanów śrebrnych i złotych na proch
skruszone i starte zostały. Tedy krzyknął Marcjan: O czarowniku,
tak mocne są czary twoje, iżeś nam bogi nasze w proch obrócił?
Ale obaczmy jako obietnicy swej dosyć uczynisz. Tedy kazał polać
Juliana ś. uryną, aby czary od niego odeszły, ale ona uryna w
wonną się wódkę obróciła, gdy była na świętego wylana –
ono tedy oko krzyżem ś. przeżegnawszy zaraz zleczył – ten cud
widział Marcjan, przeć nie mógł, ale go czarom przyczytał. A on
zleczony wołać począł: Jeden jest Bóg prawy Chrystus, Temu się
kłaniać ma każdy i Jego chwalić. Co gdy mówił, ściąć go
starosta kazał.
A
Juliana jeszcze męcząc kazał po rynku i wszytkich ulicach wodzić,
i woźnemu wołać: tak karać będą bogów naszych wzgardziciele i
Cesarzowi nieposłuszne. A gdy przyszli z męczennikiem na miejsce
gdzie się syn starościn, nad którego inego nie miał, uczył,
patrząc na męczennika on młodzieniec, rzekł do towarzyszów:
dziwną rzecz widzę około tego Chrześcianina, którego wiodą
żołnierze – wojsko jakieś białe, jedni mu złotą koronę na
głowę kładą, drudzy mu służą. Słuszna rzecz w takiego Boga
wierzyć, który tak umie bronić i ozdabiać sługi swoje. 10I
to mówiąc, do ś. Juliana pobieżał wołając: wielki jest Bóg
Chrześciański, ja z tobą weń wierzę, i z tobą dla Niego
wszytkim światem wzgardzić i umrzeć sobie obieram – a ojca się
swego takiego okrutnika ludzi dobrych, przę, i odstępuję. Gdy tę
staroście o synie nowinę powiedziano – jako wosk od ognia, tak
się serce jego smutkiem rozpłynęło. Każe syna porwać od ś.
Juliana. Ale Pan Bóg tak sprawił, iż kto rękę na to ściągnął,
ból w ręce uczuł i skurczenie, iż się go nikt dotknąć nie
śmiał. Obudwu zaraz przed się przywieść kazał. Syna dziwnemi
namowy, i sieroctwa swego przekładaniem, i macierzyńskiemi łzami,
od wiary ś. odwieść nie mógł. I nie wiedząc co czynić z nimi,
do Cesarza o radę napisał, a tymczasem do smrodliwego i cięmnego
więzienia wsadzić oboje kazał – które gdy się im w wonność
obróciło i jasność, dwadzieścia żołnierzów i stróżów ich w
Chrystusa uwierzyli. 11Julianus
sam kapłanem nie będąc, starał się jakoby pochrzczeni być
mogli. I tak mu się zdarzyło.
Był
w Antiochiej jeden barzo zacny mieszczanin, pierwszy prawie w
mieście. 12Na
tego Dioklecjan, iż szedł z narodu Cesarza Karyna, był wielce
łaskaw – i dał mu był ten przywilej, aby wespołek z domem swym
wiary Chrześciańskiej, którą barzo mocnie trzymał, wolnie i w
pokoju używał. Ten z żoną swoją odumarł był siedmi synów
prawych Chrześciańskiego wychowania dzieci. Ci tedy synowie mieli
przy sobie kapłana Antoniusa, z którym gdy Juliana ś. i Celsa syna
tego starosty nawiedzali, prosił aby one żołnierze Antonius
pochrzcił – i tak uczynił. 13A
synaczki one siedm braciej, gdy patrzyli na Juliana i onego
starościnego syna Celsa, wzięła je chuć w więzieniu z nimi
zostać, a także Chrystusowi ofiarę z krwie swej uczynić –
chociaż im było wolno wierzyć jako chcieli, za onym ojcowskim
przywilejem. Zdziwił się temu starosta, i namawiał je aby wyszli z
więzienia. Ale namówić ich nie mógł, które sobie Chrystus, jako
niewinne baranki, na ofiarę w młodych leciech poświęcił – aby
na starość złość ich nie przemogła. Młodziuchne to były
dziatki, a tak mężne i wielkie serca miały, miłością
Chrystusową zapalone. Gdy Marcjanowi od Cesarza listy przyniesiono,
aby Juliana i Celsa ogniem spalił, abo którą inną śmiercią
zgubił – nagotowany był wielki ogień, w który gdy miał być
syn jego wrzucon, patrzyć na to nie mogąc, inym miejsce swe
zasadził. Ale oni dwa w ogniu nic nie ucierpieli, wszytka ona tłusta
materia zgorzała, a oni jako złoto zdrowo z ognia wyszli. Co bacząc
Marionilla matka Celsa, żona starosty, w Chrystusa uwierzyła.
14Nakoniec
wszytkich i onych dwadzieścia żołnierzów i siedm braciej, i
Antoniego kapłana, i żonę swoję i syna, i ś. Juliana, Marcjan
mieczem ścinać kazał. I tak chwalebnie dokonali, i po dziwnych
mękach, wieczną koronę odnieśli, na cześć Bogu w Trójcy
jedynemu, a ku przykładu naszemu, i pomocy z modlitew ich ś. za
nami grzesznemi. Amen.
15Nie narzekaj czysty powściągliwy stanie, iż potomstwa cielesnego nie masz. Nie mów, źle żyje przez kogo drugi nie żyje. Patrz iż panieństwo płodniejsze jest daleko niżli małżeństwo. Częstokroć małżeństwo niepłodnością zjęte frasunek ma z osierocenia swego – a stan duchowny czysty zawżdy rodzić może, i ludzie przykładem, nauką, ćwiczeniem Bogu pozyskować. I jako mówi Apostoł: Jam was urodził przez Ewangelią. Żadne małżeństwo sta dziatek mieć i urodzić nie może – a dziewictwo dziesięć tysięcy synów temu Julianowi urodziło – i tysiąc panienek u tej Bazylissy powiło. Małżeństwo drugdy złe barzo i szkodliwe dzieci i Bogu ku zelżywości i ku skazie Rzeczypospolitej i bliźniego rodzi – a powściągliwy i bogomyślny żywot, zawżdy dobre syny ma, i ze złych dobre czyni, i ku czci Panu Bogu i pożytku bliźniego. Małżeństwo drugdy światu, a dziewictwo Bogu zawżdy płód swój wypuszcza, nasienie żywota swego świątobliwego i nauki swej zostawując w miłym potomstwie swoim duchownym. O jako wiele święty Benedykt, Dominik, Franciszek, Augustyn, Bazyliusz, synów czystości – i Klara, Brygida, Cecylia, córek w Bogu narodzili – i po dziś dzień, jako Pismo mówi,16 z nasienia ich wszytko dobre trwa, święte dziedzictwo wnukowie ich, w testamencie stoi nasienie ich, i synowie ich dla nich trwają na wieki.
2.
Patrz jako rozmaicie Pan Bóg do siebie ludzi przyciąga. Bazylissę
dziwną wonnością czystości, Celsa widzeniem Aniołów, siedm tę
bracią przykładem innych przywabił. O dziwne młode serca, jako
się Boga zamiłowały, w dobrowolnym więzieniu za Chrystusa
zostając, a przywileju odstępując, woleli więzienie Chrystusowo,
niżli nawiętsze na świecie królestwo i wolność. 17Tak
i Mojżesz wolał być z ludem Bożym niewolnikiem, niżli z
grzeszniki Egiptczjany synem królewskim.
1 XXVI. Febru. Lutego. Mart.
R. 16. Febru.
2 Czystość fundamentem cnót
Chrześciańskich.
3 Mylne to pojęcie pochodzi z ludzkich wyobrażeń czystości. W
Objawieniu Bożym nie ma mowy o tym, aby współżycie cielesne
małżonków było nieczystością. Także urzędowe nauczanie
Kościoła nie potwierdza takiej nauki. Współżycie cielesne
małżonków jest dopełnieniem małżeństwa. W szczególnym
przypadku Juliana, współżycie z żoną mogło być nieczystością
względem wcześniej złożonego przez niego ślubu czystości
panieńskiej. Przyp. J.Sz.
4 Małżonkę do czystości
namówił ś. Julian.
5 Dziesięć tysięcy zakonników
pozyskał ś. Julian.
6 Panienki wszytki z swoją
matką pomarły.
7 Wielki poczet duchownych
spalon.
8 U grobów męczennickich
śpiewanie niebieskie.
9 Bałwany modlitwą obalone.
10 Syn starościn do wiary
Chrześciańskiej cudownie przystał.
11 Chrzcić nie śmiał ś. Julian.
12 Siedm braciej za przywilejem wiarę Chrześciańską trzymali.
13 Dobrowolnie siedm braciej męczeństwo przyjęli.
14 Dokonanie męczenników.
15 Obrok duchowny.
16 Syr 44.
17 Hbr 11.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz