sobota, 21 marca 2020

(87) Żywoty Świętych: Kutbert z Lindisfarne

Żywot Ś. Kutberta biskupa Lindyfarneńskiego,
wypisany od Doktora Kościelnego wielebnego Bedy,
 Tom. 3. Lib. 4. hist. Angl. Cap. 27. 28. &c.
 Żył około roku Pańskiego, 680.1

   Kutbertus kmiecego i podłego stanu, do ośmi lat był barzo dziecinnym, a do próżności, igrania, biegania, skakania, biedzenia, i innych chłopięcych zabaw skłonny – miedzy rówienniki chciał być we wszystkim pierwszy. Czasu jednego, będąc miedzy wielką kupą dzieci, gdy z innymi skacząc coś nieprzystojnie sobie poczynał – 2dzieciątko jedno we trzech lat do niego przystąpiło, i jako kto stateczny, pocznie go upominać, aby onego grania i śmiechów przestał, a statecznie się zachował. On się z niego śmiał i gardził im – a dziecię do nóg jego przypadszy, tak barzo płakało, iż się wszytki dzieci zbieżały, a utulić go nie mogły – pytały go: coć się dzieje, coć się dzieje? A ono drugi raz na Kutberta zawoła: czemu święty biskupie Kutbercie, stanu swego nie czcisz, a tak z dziećmi igrać śmiesz, ty, który i starszych nauczycielem być masz? Dopiero Kutbertus słowa one w serce wziął, a barzo się strwożył, i ujął, tak iż napotym nigdy nic dziecinnego sobie nie poczynał – ale wszytko serce swe ku Panu Bogu obrócił – i mało co potym, przepuścił nań Pan Bóg wielki ból w kolanie – iż go nikt zleczyć i ulżyć bólu nie mógł. Wyniesiony na podwórze, gdy stękając leżał, jeden młodzieniec na koniu do niego przyjachał, i pytał go – jeśliby go chciał do gospody przyjąć. On rzekł: radbych barzo tobie służył panie mój, ale widzisz co się zemną dzieje – stać na nogi nie mogę, a wielką boleść cierpię – a on z konia zsiadszy nogę oglądał – i kazał mu, aby pszenicznej mąki z mlekiem uwarzywszy, kolano mazał – i to rzekszy pojachał – a ś. Kutbertus tak uczynił, i prędziuchno ozdrowiał. 3Tedy zrozumiawszy iż to był Anioł Boży, na jego zleczenie posłany – barzo się Pana Bog rozmiłował, i służyć Mu tym pilniej umyślił, a Pan Bóg łaski mu swojej przyczyniał, i takie rzeczy objawiał, którymi się do goręcszej służby Jego pobudzić mógł.
   Jednego czasu, gdy w nocy nad trzodą straż czynił – 4ujźrzał niebo otworzone, a jednę duszę prowadzoną z wielką czcią i silnym pocztem Aniołów Bożych. Które widzenie powiedział towarzyszom – i skoro dzień, dowiedzieli się iż umarł biskup Lindyfarneński Aidanus, człowiek świętego żywota. Raz w drodze jadąc w piątkowy dzień, stąpił do jednego dobrego gospodarza, który go do stołu swego prosił – a on się postem piątkowym wymawiał, jeść aż wieczór niechcąc. Dawał mu na drogę nieco ku jedzeniu, widząc iż nic na koniu nie ma, a gospoda druga daleko była, ale on nic wziąć niechciał. A gdy w drodze zamierzknął – stanął przy jednej jatce pasterskiej, chcąc tam przenocować, a dnia w poście i na modlitwie czekać. Koń jego słomę z onej jatki wywłócząc, wytrząsnął coś w chustce obwinionego – którą gdy podniesie, nalazł w niej bochen chleba i część mięsa. 5Tedy chwalić P. Boga począł, który postniki i sługi swe opatruje – a niechawszy mięsa, połowicę dał chleba koniowi, a sam się drugą połowicą posilił. Od tego czasu, myślić o klasztorze i ciasnym żywocie począł, żadnej się nędze i głodu nie bojąc, gdyż już był doznał, jako P. Bóg opatrować umie, tych co Mu w prostocie serca służą. I wstąpił do klasztoru na imię Mairlos, i tam przyjęty od Boizyla sławnego żywotem świętym człowieka, w cnotach wszytkich zakonnych kwitnął.
   Był człowiek ludzki i wdzięczny a rozmowny – a na siłę duży do wszytkiej roboty, i dowcipny do czytania i nauki. Wpadł raz w wielką niemoc, iż o zdrowiu jego bracia zwątpiwszy, całą noc zań modląc się nie spali – bo rozumieli zdrowie jego być klasztorowi potrzebne. Powiedziano mu rano, iż bracia za cię się dziś modląc nie spali – a on rzekł: a czemuż ja leżę? Izali te modlitwy takich ludzi od Pana Boga wysłuchane nie są? Daj mi laskę a ubranie – i wstał zaraz i chodził i był zdrów. 6Dziwna wiara tego człowieka, a tak proste ku Panu Bogu serce, umiał u siebie i modlitwę braciej swej tak drogo uważyć. Gdy wyzdrowiał, zawołał go k sobie tajemmnie Boizylus ś. przełożony jego, i rzecze (bo miał ducha Prorockiego na wielu rzeczach) 7otoś zdrów, bracie, już teraz nie umrzesz – ale ja po siedmi dni umrę – zostańże tu, nauczę cię rzeczy potrzebnych póki mogę – bo wiem że ty biskupem będziesz. A ś. Kutbertus nie śmiał w niwczym wątpić co powiedział – bo wiedział o świątobliwości jego – tedy go spytał: A co mamy przez te siedm dni przeczytać? Powie:8 Jana ś. Ewangelią – i czytali ją, nie dwornie się w rzeczy trudne wdając – ale tylo wiarę w sobie, która w miłości robi, czytanim pomnażali. Gdy siódmy dzień przyszedł, powiedziawszy wiele przyszłych a Prorockich rzeczy świętemu Kutbertowi, Boizylus wesoło tego żywota dokończył.
   Po śmierci jego za starszego Kutbertus obrany jest – sprawował świątobliwie klasztor i bracią w bojaźni Bożej i powinności zakonnej. A na tym nie przestając (tak jako też to czynił przodek jego Boizylus) do miast i wsi wyciekał, i słowo Boże ludziom opowiadał – i wiele ich, zwłaszcza w powietrze z grzechów i z czarów, którzy plagę onę Bożą czartom przypisowali, wyswabadzał. 9Był ten obyczaj u Anglików starych, skoro się do wsi kapłan abo zakonnik i ksiądz ukazał, wnetże się do niego lud zbieżał, słowa Bożego słuchał, i zdrowemu a zbawiennemu upominaniu dosyć czynił. A święty Kutbertus człowiek był wymowny, w kazaniu i w pojźrzeniu wdzięczny, słowa jego serca przenikały – tak iż wszyscy jawnie mu swoje grzechy i złości powiadali, mnimając aby wszytki myśli ich wiedział – a żałując, lepszy żywot zaczynali. 10A tam naczęściej chodził, gdzie miedzy górami ludzie prości i grubi rzadko kapłana widali, starając się o ich zbawienie – tak iż się drugdy i przez miesiąc do klasztora nie wracał. Brat go jeden wypatrzył, a on w nocy po szyję zabrnąwszy w morze, chwalił P. Boga – modlitwę czyniąc, a dręcząc ciało swoje – a skoro dniało, do godzin zwykłych z bracią nie omieszkał. Miał jednego starostę królewskiego, Hidmera imieniem, u którego często, wychodząc na naukę ludzką, gospodę miewał – jego też żona barzo była nabożną i jałmużnicą wielką, i za dopuszczeniem Pańskim srodze od czarta trapiona, trząść się, wołać, i prawie umierać poczęła. Bieżał mąż jej do świętego Kutberta, prosząc aby kapłana do spowiedzi i z naświętszym Sakramentem posłał do żony jego – wstydził się powiedzieć iż od czarta nagabana była – i przeto samego mieć niechciał, aby nie pomyślił, iż obłudnie P. Bogu służyła. 11Ale ś. Kutbertus duchem Prorockim poznał co było – i sam z nim jachał, a w drodze mu powiedział: wiem iż twoję żonę czart trapi, a ty się wstydzisz tego mnie oznajmić – mniemasz aby czarta tylo na złe a grzeszne P. Bóg dopuszczał – 12często za tajemnym sądem a mądrością Bożą i na dobre a niewinne to przychodzi. Lecz bądź tego pewien, nim tam dojedziem, czart ten nas czekać nie będzie – ale uciecze, a żona twoja zdrowa przeciwko nam wynidzie. I tak się wszytko zstało. Wyszła, i uzdy się konia ś. Kutberta dotykając, zupełne zdrowie z weselem wzięła.
   Był potym ten ś. Kutbertus do innego klasztoru z posłuszeństwa na wysep Lindyfareński przeniesiony. Bo ten wysep acz jest mały, a ma biskupa swego – wszakże wszytko tam mniszy mieszkają. 13Bo pierwszy tego wyspu biskup był Aidanus mnich, i żył z swymi kleryki i kapitułą po mnisku, i do tego czasu każdy biskup tak się sprawuje – iż jego wszyscy kapłani i księża obrawszy sobie jednego opata, wszyscy zakonny żywot wiodą. Taki obyczaj sprawowania Kościoła pochwalił Grzegorz ś. Wielki,14 gdy go o to pytał Augustyn, który z posłania jego pierwszym był biskupem w Angliej. Dając mu znać, iż taka społeczność jest na wzór Kościoła Apostolskiego na początku, gdy żaden nic swego, ale wszytko spólnie wszyscy mieli. Tam tedy i do tego klasztoru przyszedszy, gdy nalazł bracią nieco od reguły i ustaw świętych ojców odeszłą – pięknie je i skromnie znosił – pomału je na pierwsze od zwyczajów niedobrych odwodząc. A gdy o zakonnych ustawach upominania do nich czynił – srodze mu się drudzy sprzeciwili, i bystro odmawiali – a on cichuchno mówiąc, wstał, i odchodził i im odiść kazał. 15A nazajutrz, jakoby nic wczora nie ucierpiał – o tymże mówiąc, lekkuchno ich skromił, i unosił, iż to czynił co chciał.
   Bo był człowiek wielki w cierpliwości, a zasmucić się nigdy i złej myśli pokazać nie umiał, zawżdy na twarzy wesołym zostając – i w pracej i niespaniu był mocny, cztery nocy drugdy na łóżku nie postał, modlitwy i posługi braterskiej pilnując. A jeśli się trochę po obiedzie abo czasu innego przedrzymał – a brat go który, mając potrzebę, przebudzić nie śmiał – tedy go karał o to, mówiąc: nikt mi się tym nie uprzykrzy, ale mię raczej uweseli, gdy mię przebudzi – abych co mógł pożytecznego czynić i myślić. Przy Mszej i naświętszej ofierze dar miał skruchy i łez, tak iż śpiewając więcej jęczał niżli śpiewał. Długo on klasztor sprawując, za dozwolenim starszych swoich, 16udał się na osobny i pustelniczy żywot, kryjąc się już z oczu ludzkich, a chcąc samym się tylo niebieskich dóbr rozmyślanim bawić – postępując, jako Pismo mówi, z cnoty w cnotę, od żywota działającego, do żywota szczerze bogomyślnego. I nalazł sobie daleki wysep na morzu, Farne nazwany – na którym nikt nigdy, prze nagabanie czartów zmieszkać nie mógł. On mocą Chrystusową ziemię opanowawszy, i nieprzyjaciele wypędziwszy, żywot tam wiódł rajski, samej modlitwie i chwale Bożej a rozmyślaniu służąc.
   Gdy go bracia tam nawiedzali, często ich upominał – aby się jego pustelniczemu żywotowi nie dziwowali – a przeto mu więcej świątobliwości nie przyczytali. 17Bo słusznie, powiada, żywot zakonny a klasztorny chwalić się ma, i doskonałość tych jest dziwna, którzy się we wszytkim starszemu swemu poddają, i na jego rozkazanie czynią modlitwy, posty, i inne duchowne i cielesne roboty. Znam zakonników, powiada, wiele, z których serca czystością zrównać nigdy nie mogę – a zwłaszcza mego miłego Boizyla, który mię wychował i nauczył – i wiele mi prorokował – co mi się wszytko spełniło – okrom jednej rzeczy, której mię uchowaj Boże – a to rozumiał około biskupstwa. Zachorzała jedna Ksieni albo Abbatyssa, siostra królewska, barzo bogobojna i zakonna panna, na imię Elfleda – gdy niemoc lekarstwa nie miała – zawołała mówiąc: bych mogła mieć lada rzeczkę z szat mego Kutberta, byłabych zdrową. I pochwili jeden jej przyniósł pas od ś. Kutberta, który już o jej niemocy wiedział. 18Ona skoro się im opasała, i sama ozdrowiała, i druga panna chora barzo na głowę tymże pasem (jako niegdy ścierką ś. Pawła Apostoła) zleczona jest. Duchem prorockim tejże Ksieni, o śmierci i zabiciu króla brata jej, tajemnie opowiedział – i o tym kto królem po nim być miał, oznajmił.
   Potym rychło na biskupstwo Lindyfarneńskie mocą z onej pustyniej wzięty, nic chęci ku P. Bogu nie odmienił – ale tenże żywot prowadząc, jeszcze więtszemi cudy wsławionym zostawał. 19Żonę jednego Komesa pokropieniem wody święconej uzdrowił – żegnanym olejem drugiego także zleczył – i wiele innych cudownych dobrodziejstw ludziom przez niego P. Bóg czynił. Będąc dwie lecie na biskupstwie, i wiedząc o swej bliskiej śmierci – złożył biskupstwo, a do onej się swej pustyniej na wysep on Farne puścił, aby już tam w samej zabawie rzeczy Boskich pokoju, i od ludzkiego towarzystwa, bliższy Anielskiego będąc, ducha P. Bogu oddać mógł. 20Gdzie przez dwa miesiące przemieszkawszy, srogą i wielce ciężką niemocą przez pięć dni zjęty, bez żadnej pomocy ludzkiej sam jeden zostając, i ciężkie szatańskie pokusy, około wiary, cierpiąc, jako sam powiadał, doświadczenie cierpliwości swej, i koronę nadzieje swej odniósł. I przez one pięć dni, żaden brat prze niepogody przypłynąć do niego nie mógł, aż dnia szóstego – przyjachawszy bracia, ledwie żywego zastali, i mówili mu: znać iżeś barzo zjęty niemocą, a niechciałeś mieć nikogoż przy sobie. I spytali go co jadł przez te pięć dni? A on im pod słomą pięć cybul ukazał – jedna tylo z nich była na poły skąsana – i rzekł: iż tak była wola Boża, iżem bez ludzkiej pomocy tak wiele złego ucierpiał – przez wszystek czas któregom tu, moi nieprzyjaciele cięższy mi nigdy nie byli, jako przez te pięć dni. I tam już bracią żegnając – upominał je do spólnej miłości i zgody i pokory, a wiarowania się odszczepieńców, i tych którzy nie swego czasu Wielkąnoc święcą, a w jedności Kościoła powszechnego nie żyją – 21lepiej, powiada, jeśli na to przyjdzie, żebyście i z tej ziemie wyszli, a miejsca sobie innego szukali, i moje kości proszę was z sobą weźmicie, a niżlibyście pod odszczepieńcy i heretyki żyć mieli. Potym Przenaświętszą Świątość wziąwszy, oczy i ręce w niebo podniózszy, duszę do wiecznego wesela wypuścił, roku P. 688. umarł. Po śmierci niezliczonymi cudy jako i za żywota słynął, i ciało jego po lat jedennaście podniesione, żadnej skazy nie znało – na wieczną sławę i pokłon P. Bogu naszemu, który w jedności Trójce Ś. króluje na wieki. Amen.

1  XXII. Martii. Marca. Mart. R. 20. eiusdem.
Dziecię trzyletne na ś. Kutberta Pan Bóg naprawił.
Anioł Boży na zleczenie jego posłany.
Duszę do nieba idącą widział.
Postniki jako P. Bóg żywi.
Wielka wiara o modlitwach braterskich uzdrowiła go.
Boizylus ducha Prorockiego miał.
Ewangelia Jana ś. przed śmiercią czytana.
Nabożeństwo starych Anglików.
10  Pragnienie dusz ludzkich.
11  Duch Prorocki.
12  Czart i dobre na ciele trapi.
13  Patrz jakie biskupie kapituły.
14  Lib. 12. Epist. in fine.
15  Obyczaj postępowania z nieposłusznemi, barzo mądry.
16  Udał się na żywot pustelniczy.
17  Pustelniczy żywot z zakonnym zrówna.
18  Pasem swym choroby leczył.
19  Wodą święconą chorą uzdrowił.
20  Ciężka niemoc i wielkie pokusy przez pięć dni.
21  Odszczepieńców jako się strzec kazał.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

środa, 18 marca 2020

Niedojrzałe wybryki

Stroisz się na pana
przybierasz jego pozy
ale jesteś tylko przebierańcem
dzieckiem w szatach ojca
dopóki sam nie staniesz się panem
w całej swej osobowości

Stroisz się na damę
przybierasz jej pozy
ale jesteś jeszcze dzieckiem
nieodłączonym od piersi matki
póki nie staniesz się kobietą
w całej jej rozpiętości

To nie pozory odmieniają życie

sobota, 14 marca 2020

(133) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Palec Boży na złe duchy

   22 Wówczas przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. 23 A całe tłumy pełne były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? 24 Lecz faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy. 25 Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo od wewnątrz skłócone pustoszeje. I nie ostoi się żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócone. 26 Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam z sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo? 27 I jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. 28 Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże. (Mt 12,22-28)

   14 Raz wyrzucał złego ducha [z człowieka], który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. 15 Lecz niektórzy z nich rzekli: Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy. 16 Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. 17 On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. 18 Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. 19 Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. 20 A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. (Łk 11,14-20)

   22 Τότε προσηνέχθη αὐτῷ δαιμονιζόμενος τυφλὸς καὶ κωφός, καὶ ἐθεράπευσεν αὐτόν, ὥστε τὸν κωφὸν λαλεῖν καὶ βλέπειν. 23 καὶ ἐξίσταντο πάντες οἱ ὄχλοι καὶ ἔλεγον· μήτι οὗτός ἐστιν ὁ υἱὸς Δαυίδ; 24 οἱ δὲ Φαρισαῖοι ἀκούσαντες εἶπον· οὗτος οὐκ ἐκβάλλει τὰ δαιμόνια εἰ μὴ ἐν τῷ Βεελζεβοὺλ ἄρχοντι τῶν δαιμονίων. 25 Εἰδὼς δὲ τὰς ἐνθυμήσεις αὐτῶν εἶπεν αὐτοῖς· πᾶσα βασιλεία μερισθεῖσα καθ’ ἑαυτῆς ἐρημοῦται καὶ πᾶσα πόλις ἢ οἰκία μερισθεῖσα καθ’ ἑαυτῆς οὐ σταθήσεται. 26 καὶ εἰ ὁ σατανᾶς τὸν σατανᾶν ἐκβάλλει, ἐφ’ ἑαυτὸν ἐμερίσθη· πῶς οὖν σταθήσεται ἡ βασιλεία αὐτοῦ; 27 καὶ εἰ ἐγὼ ἐν Βεελζεβοὺλ ἐκβάλλω τὰ δαιμόνια, οἱ υἱοὶ ὑμῶν ἐν τίνι ἐκβάλλουσιν; διὰ τοῦτο αὐτοὶ κριταὶ ἔσονται ὑμῶν. 28 εἰ δὲ ἐν πνεύματι θεοῦ ἐγὼ ἐκβάλλω τὰ δαιμόνια, ἄρα ἔφθασεν ἐφ’ ὑμᾶς ἡ βασιλεία τοῦ θεοῦ. (Mt 12,22-28)

   14 Καὶ ἦν ἐκβάλλων δαιμόνιον [καὶ αὐτὸ ἦν] κωφόν· ἐγένετο δὲ τοῦ δαιμονίου ἐξελθόντος ἐλάλησεν ὁ κωφὸς καὶ ἐθαύμασαν οἱ ὄχλοι. 15 τινὲς δὲ ἐξ αὐτῶν εἶπον· ἐν Βεελζεβοὺλ τῷ ἄρχοντι τῶν δαιμονίων ἐκβάλλει τὰ δαιμόνια· 16 ἕτεροι δὲ πειράζοντες σημεῖον ἐξ οὐρανοῦ ἐζήτουν παρ’ αὐτοῦ. 17 αὐτὸς δὲ εἰδὼς αὐτῶν τὰ διανοήματα εἶπεν αὐτοῖς· πᾶσα βασιλεία ἐφ’ ἑαυτὴν διαμερισθεῖσα ἐρημοῦται καὶ οἶκος ἐπὶ οἶκον πίπτει. 18 εἰ δὲ καὶ ὁ σατανᾶς ἐφ’ ἑαυτὸν διεμερίσθη, πῶς σταθήσεται ἡ βασιλεία αὐτοῦ; ὅτι λέγετε ἐν Βεελζεβοὺλ ἐκβάλλειν με τὰ δαιμόνια. 19 εἰ δὲ ἐγὼ ἐν Βεελζεβοὺλ ἐκβάλλω τὰ δαιμόνια, οἱ υἱοὶ ὑμῶν ἐν τίνι ἐκβάλλουσιν; διὰ τοῦτο αὐτοὶ ὑμῶν κριταὶ ἔσονται. 20 εἰ δὲ ἐν δακτύλῳ θεοῦ [ἐγὼ] ἐκβάλλω τὰ δαιμόνια, ἄρα ἔφθασεν ἐφ’ ὑμᾶς ἡ βασιλεία τοῦ θεοῦ. (Łk 11,14-20)

   Powiedziałem to gdzie indziej tym, którzy Mnie oskarżali o wypędzanie demonów z pomocą Belzebuba: „Każde królestwo wewnętrznie podzielone dojdzie do upadku”. I istotnie, gdyby szatan sam siebie przepędzał, upadłby on i jego mroczne królestwo. Ja – z powodu miłości, jaką Bóg ma dla stworzonej przez Siebie ludzkości – przyszedłem przypomnieć, że jedno jedyne Królestwo jest święte: królestwo Niebios. Przyszedłem głosić je, żeby najlepsi do niego doszli. O! Chciałbym, żeby wszyscy, nawet najgorsi doszli do niego przez nawrócenie, wyzwalając się od demona, który trzyma ich w niewoli. [Czyni to] otwarcie w opętaniach cielesnych, oprócz duchowych, lub skrycie – w opętaniach tylko duchowych. To dlatego chodzę – uzdrawiając chorych, wyrzucając demona z opętanych ciał, nawracając grzeszników, przebaczając w imię Pana, pouczając o Królestwie, dokonując cudów – żeby was przekonać Moją mocą, iż Bóg jest ze Mną. Nie można bowiem czynić cudów, gdy nie ma się Boga za przyjaciela. Skoro palcem Bożym wyganiam demony, uzdrawiam chorych, oczyszczam trędowatych, nawracam grzeszników, głoszę Królestwo, daję pouczenie, jak je osiągnąć, i w Imię Boga do niego wzywam, to jasny i bezsprzeczny [znak, że] Bóg jest dla Mnie łaskawy. Jedynie nieuczciwi wrogowie mogą mówić coś przeciwnego. Wszystko to jest znakiem, że Królestwo przyszło do was i musi być zbudowane, gdyż nadeszła godzina jego wzniesienia. (III [cz. 3-4], 152: 20 września 1945. A, 6478-6505)

   Io l'ho detto altrove a chi mi accusava di cacciare i demoni con l'aiuto di Belzebù: "Ogni regno diviso in se stesso andrà in rovina". Infatti, se Satana cacciasse se stesso, esso e il suo regno tenebroso rovinerebbe. Io, per l'amore che Dio ha per l'Umanità da Lui creata, sono venuto a ricordare che un Regno solo è santo: quello dei Cieli. E venuto sono a predicarlo perché i migliori accorrano ad esso. Oh! Io vorrei che tutti, anche i peggiori, venissero, convertendosi, liberandosi dal demonio che palesemente, nelle possessioni corporali oltre che spirituali, o segretamente, in quelle tutte spirituali, li tiene schiavi. Per questo Io vado guarendo i malati, cacciando i demoni dai corpi posseduti, convertendo i peccatori, perdonando in nome del Signore, istruendo al Regno, compiendo miracoli per farvi persuasi del mio potere e che Dio è con Me. Perché non si può fare miracolo se non si ha amico Iddio. Perciò, se Io caccio i demoni col dito di Dio e guarisco i malati, mondo i lebbrosi, converto i peccatori, annuncio e istruisco al Regno e chiamo ad esso in nome di Dio, e la condiscendenza di Dio è con Me, chiara e indiscutibile, e solo i nemici sleali possono dire il contrario, segno è che il Regno di Dio è giunto fra voi e va costituito perché questa è l'ora della sua fondazione. (4, 288)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

 

niedziela, 1 marca 2020

W pocałunkach

Jestestwo zawarło swe pocałunki
w tysiącach milionach miliardach
drobnych ludzkich spraw i niespraw
w śpiewie płycie odtwarzaczu
w drodze kole samochodzie
w śpiewaku i kierowcy
w ciepłej herbacie wodzie i ogniu
w kochającej kobiecie
która teraz to wszystko naraz
i jeszcze więcej wciąż rosnąco
przynosi do mych stóp
i zamieszkuje w sercu
obejmując mnie całego