W
szkole muzycznej muzycy dbale uczą się gry na instrumentach. Mistrz
musi znać nie tylko nuty, ale ducha twórcy, włożyć w to własne
serce i do tego zachować właściwy umiar. W głębi serca prawdziwy
muzyk często pozostaje niezadowolony. Często uważa, że można coś
ulepszyć, że można to zagrać inaczej itd. Tacy bywają także
wspaniali wirtuozi, wyciskający ludziom łzy z oczu, a mimo tego,
często pozostający niezadowoleni.
Podobnie
jest z miłością. Człowiek kocha – uczy się kochać. Ucząc
się, już kocha, ale nabiera wprawy dopiero, gdy wkłada w to
wszystkie swe siły i powtarza tę czynność w nieskończoność. I
choćby wyciskał ludziom łzy z oczu, jak wirtuoz na koncercie, to
często pozostaje niezadowolony swoim kochaniem. Często widzi w nim
niedoskonałość. Dlatego człowiek marzy, myśli o miłości, modli
się o nią, ćwiczy się w niej i do niej zmierza, aż stanie się
doskonała.
Bywają
oprócz tego wirtuozi spełnieni – tacy, którzy
nie oceniają, ale grają, i dobrze im to wychodzi. Uczmy się od
nich, nie oceniając i nie mierząc, ale grając. ...spalając się w daniu siebie w miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz