Życie
wątpliwych składa się z wielu „a może?”
poniedziałek, 29 lutego 2016
sobota, 27 lutego 2016
O wolnej woli: Księga trzecia (15)
Nie każda wada jest
zawiniona
XV–42. Skoro więc
ganiąc wady głosimy piękno i godność samych nawet wadliwych
natur, o ileż większą chwałę powinien odbierać Bóg, stwórca
wszystkich natur, nawet z powodu ich wad. Wszak od Niego otrzymały
to, że są naturami. W takim stopniu są wadliwe, w jakim oddalają
się od boskiego wzoru, według którego zostały stworzone. Nagany
zaś o tyle mają słuszność, o ile ten, kto gani, widzi wzór,
według którego powstały natury, i gani w nich to, czego nie widzi
we wzorze.1
A jeżeli sam wzór, według którego wszystko zostało stworzone, to
jest najwyższa i niezmienna mądrość Boża, jest prawdziwym i
najwyższym bytem – a tak jest naprawdę – spójrz, dokąd zdąża
to, co się od niej oddala. A jednak to oddalenie2
nie byłoby godne nagany, gdyby nie było dobrowolne. Proszę cię,
zastanów się, czy masz rację ganiąc to, co jest takie, jakie
powinno być. Nie sądzę. Ale na pewno słusznie ganisz to, co nie
jest takie, jakie być powinno. Otóż nikt nie jest winien tego,
czego nie otrzymał. A ten, kto jest winien, czy nie jest winien
temu, od kogo otrzymał rzecz, którą ma zwrócić? Przecież i to,
co zwracamy na ręce prawnych pełnomocników, wróci do tego, kto im
dał pełnomocnictwo, i to, co zwracamy prawnym spadkobiercom
wierzycieli, zwracamy faktycznie samym wierzycielom, po których
spadkobiercy prawnie dziedziczą. W przeciwnym razie należałoby to
nazwać prawnym ustąpieniem albo darem albo czymś podobnym, a nie
zwrotem. Nie ma więc sensu mówić, że byty doczesne nie powinny
ginąć.3
Przecież zajmują one takie miejsce w porządku ogólnym, że gdyby
nie ginęły, przyszłość nie mogłaby następować po przeszłości
i całe piękno świata doczesnego nie mogłoby się rozwinąć. Czas
ich trwania jest proporcjonalny do otrzymanych sił żywotnych i w
jakiej mierze posiadają istnienie, w takiej zwracają je temu,
któremu są winne. Kto ubolewa nad tym, że giną, ten powinien zwrócić
uwagę na swoją własną mowę, tę samą, w której wyraża swe
skargi. Czy uważa, że jest słuszna i podyktowana przez
roztropność? Dajmy na to, że ktoś ma jeden ulubiony dźwięk i
nie chce, żeby on ustał i dał miejsce innym dźwiękom; a przecież
cała mowa jest spleciona z kolejno ustępujących i następujących
dźwięków. Taki człowiek z pewnością będzie miał opinię
jakiegoś osobliwego maniaka.
43. Nikt więc nie ma
racji, gdy krytykuje proces zaniku w tych stworzeniach, które giną
dlatego, że nie dano im istnieć tak długo, żeby w czasie ich
istnienia wszystko mogło dojść do skutku. Bo skoro jakaś istota
nie była w stanie wyjść poza to, co otrzymała, nikt nie może
powiedzieć, że powinna była nadal istnieć.
Przejdźmy do stworzeń
rozumnych, które wnoszą harmonijne wykończenie w piękno
wszechświata bez względu na to, czy są grzeszne, czy niewinne.
Tutaj możemy przypuścić trzy możliwości: albo stworzenia rozumne
nie mają w ogóle grzechów, albo ich grzechów nie trzeba ganić.
Oba twierdzenia są w najwyższym stopniu niedorzeczne. W pierwszym
wypadku grzeszy przynajmniej ten, kto potępia jako grzech to, co nie
jest grzechem.4
W drugim wypadku dojdzie do tego, że zaczniemy chwalić także złe
czyny (wprowadzi to zamieszanie w nasze myśli i podkopie całe
życie) albo będziemy ganić czyn spełniony tak, jak należy, a
będzie to wprost odrażająca głupota, czy – mówiąc delikatniej
– godne pożałowania omamienie. W trzecim wypadku – skoro zdrowy
rozum zmusza, żeby ganić grzechy, i wszystko, co ganimy
sprawiedliwie, ganimy dlatego, że nie jest takie, jakie powinno być
– zastanów się, co winna jest grzeszna natura; przekonasz się,
że winna jest dobrze czynić. Poszukaj dalej, komu jest to winna –
zobaczysz Boga. On dał jej możność czynienia dobrze, gdy chce, i
On także przeznaczył jej nieszczęście, jeżeli zaniedba dobro, a
szczęście, jeżeli je spełni.
44. Ponieważ prawa
wszechmocnego Stwórcy panują nad wszystkim, dusza nie ma innego
wyjścia, jak zwrócić swoją należność. Zwraca albo w ten
sposób, że robi dobry użytek z otrzymanych darów, albo traci to, z czego nie chciała
dobrze korzystać. I tak odda przez cierpienie i nieszczęście to,
czego nie chce zwrócić przez pełnienie sprawiedliwości. W obu
wypadkach pobrzmiewa to słowo: należność. Tę samą myśl możemy
przecież wyrazić jeszcze następująco: Jeżeli dusza nie zwraca
należności przez spełnianie tego, co należy spełnić, zwróci
ją, cierpiąc to, co należy wycierpieć. A te dwie okoliczności
zachodzą jednocześnie, tak że dusza nie spełniając tego, co
powinna, w tym samym czasie cierpi to, co powinna. Dzieje się tak w
tym celu, żeby piękno wszechświata nie uległo zeszpeceniu nawet
przez jedną chwilę z tego powodu, że kara nie przywróciła w
duszy równowagi zachwianej przez grzech. Ale to, co teraz odbiera
karę w zupełnym ukryciu, zostanie zachowane do przyszłego sądu,
aby stało się jawne i żeby w ten sposób doprowadziło do szczytu
poczucie nieszczęścia w duszy grzesznika. Przecież kto nie czuwa,
ten śpi. Tak samo kto nie czyni tego, co powinien czynić, bez
przerwy cierpi to, co powinien cierpieć, ponieważ szczęście,
jakie daje sprawiedliwość, jest tak wielkie, że oddalenie od niej
prowadzi wprost do nieszczęścia. A więc we wszystkich wypadkach,
gdy zaczyna ubywać jakiegoś bytu, działa któraś z tych dwóch
przyczyn. Albo bytom niszczejącym nie przeznaczono dłuższego
istnienia i nie ma w tym ich winy (podobnie, gdy istnieją, nie
ponoszą winy za to, że nie otrzymały istnienia w wyższym stopniu,
niż mają), albo nie chcą być tym, czym dano im być, gdyby
zechciały. A ponieważ takie przeznaczenie jest dobrem, ponoszą
winę, jeżeli go nie chcą.
1 Wzorem
tym są idee Boże; por. wyżej 3, 13, przyp. 1.
2 W
oryg. defectus – ubytek, zepsucie, wada,
polegająca właśnie na oddaleniu się od Bytu Najwyższego.
3 W
oryg. deficere – doznawać ubytku, słabnąć, psuć się
aż do zupełnego rozkładu i zaniku.
4 Myśl
dość zawiła. Chodzi, zdaje się, o Boga, który potępia grzechy
i karze grzeszników. Gdyby stworzenia rozumne naprawdę nie
grzeszyły, kara za ich rzekome grzechy byłaby grzechem.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.piątek, 26 lutego 2016
Zachwianie
Przyroda
mnie zastała
ze swoim
bezruchem
w tej
bezwietrznej chwili
ja się
chwieję
przez
bezruch przyrody
co wprawił
mnie w ruch
i w postoju
zaskoczył
poniedziałek, 22 lutego 2016
piątek, 19 lutego 2016
Sprawiedliwie potępiony
Około
tego czasu – roku 1082 – był Brunon podobno świadkiem okropnego
i przerażającego wydarzenia w Paryżu. Umarł tam był nagle sławny
i ceniony z nieposzlakowanego żywota profesor, a przyjaciel Brunona.
Gdy przed pogrzebem kapłani i klerycy przy otwartej trumnie
kościelne śpiewali egzekwie, a w czwartej części pacierzy za
zmarłych śpiewano te słowa „Responde
mihi”,
„Odpowiedz
mi”,
zmarły, podniósłszy się w trumnie, zawołał głosem donośnym:
„Stawiony jestem na straszny Sąd Boży”. Przeraziło to
wszystkich i odłożono z tego powodu nabożeństwo na dzień
następny, w którym zgromadziło się jeszcze więcej osób, a gdy
znowu powyższe słowa pacierzy odczytano, umarły jeszcze głośniej
i jeszcze żałośniej się odezwał: „Sądzony jestem strasznym
Sądem Bożym”. Przestrach był nadzwyczajny, więc postanowiono i
tą razą nie robić pogrzebu. Trzeciego dnia katedra już tłumu
ludzi pomieścić nie zdołała, a zmarły po raz trzeci po tychże
słowach lekcyi brewiarzowej „odpowiedz mi” przeraźliwym głosem
zawołał: „Potępiony jestem na wieki sprawiedliwym Sądem Bożym
i żadne modlitwy już mi nie pomogą”. Jakie to wrażenie na
wszystkich wywarło, łatwo sobie wystawić.
Z
„Żywota świętego Brunona, Zakonodawcy” (Żył około roku
Pańskiego 1101), na dzień 6-go października, w Żywoty
Świętych Pańskich, Mikołów-Warszawa
1910 (wyd. szóste), s. 981-982.
Szukajmy
rady i pomocy, uczył św. Brunon, u tych, którzy żyją bojaźnią
Boga i drogami kroczą bożemi. Zwracajmy się mianowicie do
wielkiego pośrednika swego u Boga Ojca, do Jezusa Chrystusa, który
jest przebłaganiem i ofiarą za grzechy ludzkie. Słuchajmy, co mówi
Zbawiciel: Czas się wypełnił, Królewstwo Boże się zbliżyło,
czyńcie pokutę, wierzcie słowom ewangelii; jeśli się nie
nawrócicie i w Moje nie wstąpicie ślady, w grzechach swych
pomrzecie.
Z
Żywotów
Świętych Pańskich
ułożonych przez ks. Władysława Hozakowskiego, Poznań (ok. 1908).
czwartek, 18 lutego 2016
Dopust
Kiedy
Judasz już postanowił, a zły duch szarpał go ku zbrodni, nie
dając spokojnie siedzieć przy wieczerzy, sam Jezus widząc, że dla
niego nie ma już odwrotu, rzekł mu: „Co czynisz, czyń szybko” (J 13,27: „Ὃ
ποιεῖς ποίησον τάχιον”).
I w tym nie pogwałcił Bóg woli człowieka. Dopuścił i
przyspieszył nawet złe i zgubne działanie, które w ostateczności
okazało się zbawiennym dla świata. Niestety, nie zbawiennym dla
Judasza – tego, który ze złej woli przyczynił się do zbrodni i
nie okazał potem żadnej skruchy.
A tak
to zdarzenie widziała Maria Valtorta:
«Nauczycielu,
kto to jest?»
A
Jezus bardzo łagodnie, całując jego włosy, mówi:
«Ten,
któremu podam kawałek umoczonego chleba».
I
biorąc chleb jeszcze cały – a nie resztę tego, który posłużył
do Eucharystii – odrywa duży kęs, macza go w sosie baranka na
półmisku, wyciąga ramię nad stołem i mówi:
«Weź
Judaszu. Ty to lubisz».
«Dziękuję,
Nauczycielu. Tak, lubię to» – i je ten kawałek chleba, nie
wiedząc, czym on jest.
W
tym czasie Jan, przejęty grozą, zamyka oczy, aby nie widzieć
straszliwego uśmiechu Iskarioty, który swymi pięknymi zębami
zjada oskarżycielski chleb.
«Dobrze!
Idź teraz, gdy cię uszczęśliwiłem – mówi Jezus do Judasza –
Tutaj (kładzie bardzo silny akcent na to słowo) wszystko jest
dokonane. To, co jest do zrobienia jeszcze gdzie indziej, zrób
szybko, Judaszu, synu Szymona».
(Maria
Valtorta, Poemat
Boga-Człowieka
VI, 19 (Ostatnia wieczerza), Vox Domini, Katowice 1998, s. 198)
Słowa
„co czynisz, czyń szybko” powtórzyła św. Dorota, gdy poddana
była męce. Oto opowieść: „A starosta grozić jej mękami
począł. Ona rzekła: «Świeckiej
męki i śmierci się nie boją, którzy o innych piekielnych a
wiecznych mękach i śmierci wiedzą».
Tedy ją zawiesić i rozciągnąć na palach kazał. I gdy ją drapać
i bić poczęto, rzekła: «Co
mnie łechcesz? Czyń prędzej, co czynić masz, abym tego oglądała,
któregom miłością zjęta. Twoich się tych okrucieństw nie
boję»”.
(Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok, przekł.:
Piotr Skarga, Kraków 1605, s. 116. Pisownia uwspółcześniona)
środa, 17 lutego 2016
wtorek, 16 lutego 2016
O wolnej woli: Księga trzecia (14)
Nie każde zepsucie
zasługuje na naganę
XIV–39. Trzeba
zastanowić się i nad tym, czy słuszne jest twierdzenie, że jakaś
natura ulega zepsuciu na skutek cudzej wady, nie mając własnej.
Przecież natura, która zbliża się do drugiej, żeby ją zepsuć
przez swoją wadę, nie osiąga tego, o ile nie znajduje w niej
zepsutych skłonności.
Jeżeli zaś znajdzie, dołącza jej wadę do swojej i tak dopełnia
jej zepsucia. Natura słabsza nie może popsuć silniejszej, jeżeli
ta nie chce. Jeżeli zaś chce, jest już zepsuta przez własną
wadę, zanim zaszkodziła jej cudza wada. Tak samo jedna natura nie
może popsuć drugiej natury wbrew jej woli, o ile obie są sobie
równe.1
Bo gdy natura obarczona wadą zbliża się do natury wolnej od wady,
aby ją popsuć, nie podchodzi jako równa właśnie z tego powodu,
że osłabiła ją własna wada. Może zaś silniejsza psuć słabszą.
I wtedy albo obie przyczyniają się do tego, każda przez swą wadę,
o ile obie są pod wpływem złej pożądliwości, albo decyduje wada
silniejszej, o ile jej natura jest tak doskonała, że nawet zepsuta
przez wadę, wyprzedza naturę niższą, którą deprawuje. Kto
miałby rację ganiąc płody ziemi za to, że ludzie, zepsuci przez
swoje wady, nie używają ich dobrze, lecz niszczą je przez
nadużycie, żeby zaspokoić żądzę zbytku? A jednak żaden
człowiek rozumny nie może mieć wątpliwości, co jest doskonalsze
i potężniejsze: wszystkie płody ziemi wolne od wady, czy natura
ludzka, nawet spaczona przez wadę.2
40. Może zdarzyć się
również, że natura potężniejsza psuje jakąś niższą naturę,
mimo że obie są bez wady (wadą nazywamy właśnie to, co zasługuje
na naganę). A chyba nikt nie odważy się ganić człowieka
umiarkowanego, który w płodach ziemi szuka tylko środków
podtrzymania swych sił fizycznych, tak jak nikt nie odważy się
ganić samych tych płodów, że służąc człowiekowi jako pokarm,
ulegają zepsuciu. Takiego bowiem zepsucia przez zużycie nie
nazywamy zepsuciem, ponieważ tak nazywamy przede wszystkim wadę.
Łatwo można zauważyć i
takie zjawisko, że natura potężniejsza psuje często naturę
niższą wcale nie po to, żeby zaspokoić swoje potrzeby. Dzieje się
to w dwóch wypadkach: albo gdy karze winę w imię porządku
nakazanego przez sprawiedliwość (na tej zasadzie opierają się
słowa Apostoła: „A jeśli kto świątynię Bożą narusza,
zatraci Go Bóg”),3
albo utrzymuje porządek wśród zmiennych rzeczy, które ustępują
sobie nawzajem w kolejności odpowiedniej
do stopnia trwałości, jaką każdej części wszechświata nadały
zgodne prawa. Przypuśćmy, że blask słońca zniszczy oczy
człowieka, który z natury ma tak słaby wzrok, że nie może znieść
światła. Chyba nie można sądzić, że tę zmianę wywołało
słońce, czy to z powodu swojej wady, czy to chcąc uzupełnić
jakieś braki w swoim świetle. Nie można ganić nawet samych oczu,
że posłuchały swego pana i otworzyły się na światło, a także,
że dały się zniszczyć samemu światłu. A więc ze wszystkich
rodzajów zepsucia na sprawiedliwą naganę zasługuje tylko to
zepsucie, którego dokonuje wada. Innych zaś nawet nie można nazwać
zepsuciem, a w każdym razie nie mogą zasługiwać na naganę,
ponieważ nie wynikają ze złej skłonności. Utrzymuje się bowiem
mniemanie, że sama nagana otrzymała swą nazwę od tego, że jest
„parata”, to znaczy odpowiednia i należna samej
tylko wadzie, czyli „vitio”, i stąd nazywa się po
łacinie „vituperatio”.4
41. Wada zaś, jak już
powiedziałem na początku, tylko dlatego jest złem, że sprzeciwia
się naturze tej właśnie rzeczy, do której należy. Jasne więc,
że ta sama rzecz, którą ganimy za jej wadę, zasługuje na
pochwałę z powodu swojej natury. Wobec tego przyznajemy, że ganiąc
wady chwalimy natury, oczywiście te, których wady ganimy. Ponieważ
zaś wada sprzeciwia się naturze, tym bardziej rośnie jej
złośliwość, im bardziej zmniejsza się doskonałość natury.
Kiedy więc ganisz wadę, w rzeczywistości chwalisz tę rzecz, którą
pragniesz widzieć w stanie doskonałym. A cóż to za rzecz jak nie
natura? Przecież doskonała natura nie zasługuje na żadną naganę;
przeciwnie, jest nawet godna swojego rodzaju chwały. A więc wadą
nazywamy brak, jaki dostrzegłeś w doskonałości natury. W ten
sposób dajesz świadectwo, że podoba się tobie natura, ganisz
bowiem jej niedoskonałość, ponieważ chciałbyś widzieć ją
doskonałą.5
1 Por.
wyżej 1, 20 ns.
2 Por.
De moribus Manichaeorum
5 ns.
3 1
Kor 3,17.
4 Etymologia
ta (vituperare z
vitium i parare)
jest mało prawdopodobna.
5 Ta
argumentacja, skierowana przeciw manichejczykom, zbija jednocześnie
plotyńską teorię materii jako źródła zła. Wydaje się jednak,
że sam Augustyn o tym nie myślał. Por. F. J. Thondard, Oeuvres
de saint Augustin 6 (Dialogues
philosophiques), 3, 404, przyp.
1.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.poniedziałek, 15 lutego 2016
Dobra Nowina
Oto Dobra
Nowina:
Będziesz
jęczał
będziesz
skomlał
będziesz
się bał
ale Ja
przyjdę
i cię
wskrzeszę
w dniu
ostatnim
niedziela, 14 lutego 2016
Noszę z sobą Twoje serce
Noszę
z sobą Twoje serce (noszę je w
moim sercu) nigdy bez niego nie jestem (gdziekolwiek
idę idziesz ty, moja kochana; i cokolwiek sam czynię
to Twoje czynienie, moja kochana)
żadnego losu
się nie lękam (boś Ty mym losem, moja słodka) żadnego świata
nie pragnę (bo piękna Ty jesteś mym światem, moja szczera)
i Ty jesteś tym cokolwiek księżyc zawsze miał na myśli
i cokolwiek słońce będzie zawsze śpiewać to Ty
tu największa tajemnica nikomu nie znana
(tu korzeń korzenia i pęk pęku
i niebo nieba z drzewa zwanego życiem; co rośnie
wyżej niż dusza może się spodziewać czy umysł ukryć)
i to cud co trzyma gwiazdy w poniewierce
noszę Twe serce (w moim noszę Twe serce)
Edward Estlin Cummings, i carry your heart with me
moim sercu) nigdy bez niego nie jestem (gdziekolwiek
idę idziesz ty, moja kochana; i cokolwiek sam czynię
to Twoje czynienie, moja kochana)
żadnego losu
się nie lękam (boś Ty mym losem, moja słodka) żadnego świata
nie pragnę (bo piękna Ty jesteś mym światem, moja szczera)
i Ty jesteś tym cokolwiek księżyc zawsze miał na myśli
i cokolwiek słońce będzie zawsze śpiewać to Ty
tu największa tajemnica nikomu nie znana
(tu korzeń korzenia i pęk pęku
i niebo nieba z drzewa zwanego życiem; co rośnie
wyżej niż dusza może się spodziewać czy umysł ukryć)
i to cud co trzyma gwiazdy w poniewierce
noszę Twe serce (w moim noszę Twe serce)
Edward Estlin Cummings, i carry your heart with me
Przekład z angielskiego: Jakub Szukalski
Nabożeństwa (14)
5.
Zarzut.
O
Boże, mój Boże, Twój
Syn
nie miał tego za chore ze strony Marty,
iż gdy rzekł do niej, Twój
brat Łazarz jeszcze wstanie,1
zarzucała
Mu to tak bardzo, że odpowiedziała, Wiem,
że wstanie jeszcze przy Zmartwychwstaniu, w ostatni dzień;
ponieważ pragnąc go, była wówczas zasmucona. Nie miej u
mnie tego, O
mój Boże,
za
chore, że chociaż mianowałeś to błogosławieństwem,
i dostojeństwem
dla
Twych ludzi, Że
będą mieszkać sami, i nie będą zaliczani do Narodów,2
(bo powinni być ponad nimi) i że będą
mieszkać sami bezpiecznie3
(wolni
od najazdu wrogów), mimo to, żegnam się z Tobą, by przypomnieć
sobie Ciebie, jak to też rzekłeś, iż Dwoje
lepsi są od jednego;
I, Biada
temu, który jest sam, kiedy upada;4
a także, kiedy jest upadły, i leży w łożu choroby.
Sprawiedliwość
jest nieśmiertelna;5
wiem, że Twa mądrość tak rzekła; ale żaden Człowiek,
choćby osłonięty sprawiedliwością Twego Syna,
nie jest tak nieśmiertelny, ażeby nie umrzeć; bo Ten, który był
samą Sprawiedliwością,
umarł. Wiem, że Syn
sprawiedliwości,
Twój Syn,
nie odmawiał, nieudawanej samotności,
opuszczoności, wiele,
wiele razy;6
lecz we wszystkich czasach, był zdolny rozkazywać więcej
niż dwunastu zastępom Aniołów7
do
swoich usług; a kiedy tak nie zrobił, był daleki od bycia sam; bo,
nie
jestem sam,
powiada,
lecz
Ja, i Ojciec który Mnie posłał.8 Nie mogę się obawiać, o nic jak tylko o to, że mam być zawsze z
Tobą, i z Nim; lecz czy ta choroba
nie
wyobcuje, i nie usunie mych przyjaciół, tak że będą stronić
od mojej boleści, a krewni moi staną z daleka,
tego nie mogę rzec. Nie mogę się obawiać, o nic jak tylko o to,
że rozliczysz mnie z tej chwili, w której, przez łaskę, Ciebie
widzę; czy owo zrozumienie,
i owa wola,
i owa pamięć,
nie zanikną, aż do zniechęcenia,
i chorego
wyjaśnienia tych,
którzy widzą tę ciężką zmianę we mnie, tego nie mogę rzec. To
Twój błogosławiony, sam Twój potężny Syn, miał sam ugniatać prasę winną,
a z Nim żaden z ludzi;9
nie potrafię przejść tego zmagania sam; sam bez Ciebie
nie;
Tyś jest Twym duchem; sam bez Twoich
nie; Lekarze
duchowi
i docześni, są Twoimi;
nie sami bez moich;
Ci, których więzy krwi
lub
przyjaźni,
uczyniły moimi,
są moimi;
I jeśli Ty,
lub Twoi,
lub moi,
porzucicie mnie, będę sam, i biada mi, jeśli sam będę. Nawet
Eliasz
zasłabł
od tej obawy, Oto
zostałem sam;10
i Marta
narzekała
na to, i rzekła Chrystusowi,
Panie,
czy to Ciebie nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą do
posługi?11
Nawet
Jeremiasz
nie
mógł wejść w swoje Lamentacje,
z wyższego poziomu, a raczej powiedział, Jakże ostaje się miasto opuszczone, które było pełne ludzi.12
O mój Boże,
to Trędowatego,
skazałeś na życie
w samotności;
Czyż to taki mam Trąd
w
mojej Duszy,
iż muszę umierać w samotności; w samotności bez Ciebie? Czyż to
ma dojść aż do takiego trądu
w
mym ciele,
iż muszę umierać w samotności? W samotności bez tych, którzy
powinni mnie wspomagać, którzy powinni mnie pocieszać? Ale czy
ten Zarzut
nie
zbliża się zbytnio do szemrania?
Czy mam zakończyć tym, iż Mojżeszowi
polecono zbliżyć się do Pana samemu?13
Ta samotność, zaniedbanie i odrzucenie przez innych, lepiej nas
usposabia dla Boga,
który towarzyszy nam przeważnie w samotności. Czyż mógłbym nie
pamiętać i nie odnieść się do tego; że chociaż Bóg
nie przyszedł do Jakuba,
aż nie znalazł go samego, to gdy znalazł go samego, mocował
się z nim i go okaleczył?14
Że kiedy w zaniedbaniu i zaniechaniu przyjaciół i Lekarzy,
człowiek jest pozostawiony sam Bogu,
Bóg
może
tak się mocować z tym Jakubem,
z tym Sumieniem,
że wywichnie mu staw,
i tak mu się ukaże, że nie będzie śmiał spojrzeć na Niego
twarzą w twarz, kiedy to jakby za sprawą przebłysku,
w pociesze swych tymczasowych lub duchowych służebników, i
obrządków stawia opór, jak gdyby tam byli? Ale wierny
przyjaciel jest lekarstwem życia, i znajdą go ci, co boją się
Pana.15
Dlatego Pan
sprowadził mi dwóch w jednej osobie, tego Lekarza
który jest wiernym przyjacielem.
Przypisy:
1 J
11,23. [Biblia Tysiąclecia: „Brat twój zmartwychwstanie”.]
2 Lb
23,9. [Biblia Tysiąclecia: „oto lud, który mieszka osobno, a nie
wlicza się do narodów”.]
3 Pwt
33,28. [Biblia Tysiąclecia: „Izrael zamieszkał bezpiecznie”.]
4 Koh
4,10. [Biblia Tysiąclecia: „samotnemu biada, gdy upadnie”.]
5 Mdr
1,15 [podane błędnie 1,9 – przyp. tłum.]
6 Mt
14,23.
7 Mt
26,53 [podane błędnie 26,13 – przyp. tłum.]
9 Iz
63,3. [Biblia Tysiąclecia: „Sam jeden wygniatałem je do kadzi,
żadnego z narodów nie było ze Mną”.]
10 1
Krl 19,14 [podane błędnie 14,14 – przyp. tłum.; Biblia
Tysiąclecia: „ja sam tylko zostałem”.]
11 Łk
10,40. [Biblia Tysiąclecia: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja
siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?”]
12 Lm
1,1. [Wcześniejsze wydania podają tutaj Jr 1,1 – przyp. tłum.
Biblia Tysiąclecia: „Jakże zostało samotne miasto tak ludne”.]
13 Wj
19,24. [Powinno być Wj 24,2: „Mojżesz sam podejdzie do Pana”.
Przyp. tłum.]
14 Rdz
32,24. [Biblia Tysiąclecia (Rdz 32,25-26): „Gdy zaś Jakub
pozostał sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu
jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego
stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania
się z nim”.]
15 Syr
6,16. [Biblia Tysiąclecia: „Wierny przyjaciel jest lekarstwem
życia; znajdą go bogobojni”.]
Przekład z angielskiego:
Jakub Szukalski
Źródła:
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923
Jahwe, mój Boże...
Jahwe, mój
Boże, niech moja modlitwa dotrze do Ciebie,
wysłuchaj naszego wołania o miłosierdzie i pomoc,
wybacz tym, którzy nie mają wiary w Ciebie, mój Boże,
ani ufności w Twą moc do zbawienia nas;
nie wydmuchuj świateł z naszych dni,
wysuszając przez to błyskawicznie ziemię;
ale w Twoim Ojcowskim Współczuciu,
ulituj się nad nami i wybacz nam;
nie dozwól złemu przelewać naszą krew jak wodę;
wybacz naszą winę, pohamuj swój gniew,
pomnąc na naszą słabość;
wstrzymaj Twe anioły zagłady,
dając nam jeszcze jedną możliwość wykazania się
bycia godnymi Twojej Życzliwości;
pokładam ufność w Tobie; amen
Modlitwa podana od Boga przez Vassulę Ryden 13 lutego 2016.
Przekład z angielskiego: Jakub Szukalski.
wysłuchaj naszego wołania o miłosierdzie i pomoc,
wybacz tym, którzy nie mają wiary w Ciebie, mój Boże,
ani ufności w Twą moc do zbawienia nas;
nie wydmuchuj świateł z naszych dni,
wysuszając przez to błyskawicznie ziemię;
ale w Twoim Ojcowskim Współczuciu,
ulituj się nad nami i wybacz nam;
nie dozwól złemu przelewać naszą krew jak wodę;
wybacz naszą winę, pohamuj swój gniew,
pomnąc na naszą słabość;
wstrzymaj Twe anioły zagłady,
dając nam jeszcze jedną możliwość wykazania się
bycia godnymi Twojej Życzliwości;
pokładam ufność w Tobie; amen
Modlitwa podana od Boga przez Vassulę Ryden 13 lutego 2016.
Przekład z angielskiego: Jakub Szukalski.
sobota, 13 lutego 2016
Początki szatana
Lucyfer był aniołem,
najpiękniejszym z aniołów, duchem doskonałym, niższym jedynie od
Boga. Jednak w jego świetlistym bycie zrodził się opar pychy,
której nie tylko nie rozproszył, lecz nawet ją umacniał,
wysiadując ją. Z tego wylęgania zrodziło się Zło. Istniało
przed człowiekiem. Bóg strącił z Raju przeklętego Wylęgającego
Zło – tego, który kalał Raj. Pozostał on jednak wiecznym
Wylęgającym Zło, który – nie mogąc już kalać Raju – skaził
ziemię.
Słowa
Jezusa w Poemacie
Boga-Człowieka
(I, 24. Nieposłuszeństwo pierwszej Ewy) Marii Valtorty, Vox Domini, Katowice bez roku, s. 102.
Uwaga:
Duch
doskonały w języku włoskim Maria Valtorta zapisała spirito
perfetto.
Tam, gdzie mowa o oparze pychy powinno być przetłumaczone, „którego nie tylko nie rozproszył, ale nawet go zagęszczał [albo skraplał: wł. condensò], wysiadując go”. Rzecz dotyczy bardziej oparu niż pychy. Choć tutaj i tak pycha złączona jest z oparem.
Tam, gdzie mowa o oparze pychy powinno być przetłumaczone, „którego nie tylko nie rozproszył, ale nawet go zagęszczał [albo skraplał: wł. condensò], wysiadując go”. Rzecz dotyczy bardziej oparu niż pychy. Choć tutaj i tak pycha złączona jest z oparem.
piątek, 12 lutego 2016
czwartek, 11 lutego 2016
O wolnej woli: Księga trzecia (13)
Wszelka natura jest dobra
XIII. Dobra jest wszelka
natura,1
która może stać się mniej dobra; a każda staje się mniej dobra,
gdy ulega zepsuciu. Zepsucie bowiem może nie szkodzić jej, a wtedy
ona mu nie ulega; jeżeli zaś ulega zepsuciu, ono jej szkodzi. I
jeżeli szkodzi jej, odejmuje jakąś część z jej dobroci i czyni
ją mniej dobrą. Bo gdy zepsucie wyzuje ją zupełnie z wszelkiego
dobra, to, co pozostanie w niej, nie będzie się mogło popsuć.
Wskutek tego zepsucie, nie mając już
czego odebrać, nie będzie mogło jej szkodzić. Czemu zaś zepsucie
nie może szkodzić, to nie psuje się. A dalej: natura, która nie
psuje się, jest odporna na zepsucie. A więc wynika z tego
niedorzeczny wniosek, że przez zepsucie uodporniła się przeciwko
zepsuciu. Prawdziwe zatem jest powiedzenie, że każda natura jako
natura jest dobra. Jeżeli bowiem opiera się zepsuciu, jest lepsza
od tej, która mu ulega; jeżeli zaś jest mu poddana, niewątpliwie
jest dobra, ponieważ psując się ponosi uszczerbek w dobroci.
Istnieją zaś tylko dwie kategorie natur: na jedne działa zepsucie,
wobec drugich jest bezsilne. A więc wszystkie natury są dobre.
Przez naturę zaś rozumiem to, co zazwyczaj nazywamy także
substancją. Wobec tego każdy byt jest albo Bogiem, albo pochodzi od
Boga, ponieważ każde dobro albo jest Bogiem, albo pochodzi od Boga.
37. Ustaliliśmy te
prawdy, które mają posłużyć nam jakby za punkt wyjścia w
rozumowaniu. A teraz uważaj, co powiem. Każdej rozumnej naturze,
obdarzonej władzą wolnej woli, na pewno należy się pochwała,
jeżeli wytrwale cieszy się najwyższym dobrem. Trzeba chwalić
także i tę, która dąży do takiej trwałej radości. Ale musimy
ganić każdą naturę, która nie jest zjednoczona z dobrem i nie
stara się o to. I musimy ganić ją w takim stopniu, w jakim nie
dąży do tego zjednoczenia. Jeżeli więc rozumne stworzenie
otrzymuje pochwałę, nikt nie wątpi, że należy chwalić jego
Stwórcę; jeżeli wywołuje naganę, każdy przyzna, że sama nagana
stworzenia jest pochwałą oddaną Stwórcy. Przecież kiedy ganimy
je dlatego, że nie chce cieszyć się najwyższym i niezmiennym
dobrem, to jest swoim Stworzycielem, niewątpliwie głosimy chwałę
Tego, kto je stworzył. Jakże więc wielkim dobrem jest Bóg,
Stwórca wszystkiego, jak niewymownie powinny wychwalać Go i czcić
wszystkie języki i wszystkie myśli, skoro zarówno pochwały, jak
nagany, które nas spotykają, przyczyniają się do Jego chwały!
Tylko dlatego można nas ganić za oddalenie się od Niego, że
łączność z Nim jest naszym najwyższym i najpierwszym dobrem. A
dlaczego? Ponieważ On sam jest dobrem niewypowiedzianym. Jakże
można ganić Go z powodu naszych grzechów, skoro ganiąc nasze
grzechy oddajemy Mu chwałę?
38. Po co mówić?
Przecież nawet w rzeczach, które ganimy, nagana dotyka tylko tego,
co jest w nich wadliwe. A ganimy wadliwość rzeczy tylko w tym
wypadku, gdy pochwalamy jej naturę. Kiedy bowiem objaw, który
ganimy, jest zgodny z naturą, wtedy nie jest wadą. I nie to trzeba
poprawiać, co ganisz bez powodu, lecz raczej ciebie, żebyś nauczył
się ganić sprawiedliwie. Jeżeli zaś to, co ganimy, jest wadą,
musi być, jako wada, sprzeczne z naturą, aby mogło zasłużyć na
naganę. Z pewnością każda wada z samej swojej istoty sprzeciwia
się naturze. Nie jest wadą, jeżeli nie szkodzi naturze. Jeżeli
zaś jako wada szkodzi naturze, jest przez to samo sprzeczna z
naturą. Niesprawiedliwie ganimy naturę, która jest zepsuta na
skutek cudzej wady a nie swojej. Trzeba zbadać, czy tamta natura nie
jest zepsuta przez swoją wadę, która potrafiła popsuć przez nią
obcą naturę. Ale czy wadliwy to nie taki, który jest zepsuty na
skutek wady? A dalej: natura, która nie jest wadliwa, jest wolna od
wady. Z pewnością zaś natura ma wadę, jeżeli jej wada doprowadza
do zepsucia inną naturę. A więc ta natura, która przez swą wadę
może popsuć także drugą naturę, pierwsza jest wadliwa i pierwsza
jest zepsuta przez swoją wadę. Stąd wniosek, że każda wada jest
sprzeczna z naturą nawet tej rzeczy, do której należy. W każdej
rzeczy ganimy nie co innego, tylko jej wadę, a istotą wady jest
sprzeczność z naturą tej rzeczy, która ją posiada. Dlatego tylko
wtedy mamy prawo ganić wadę jakiejś rzeczy, kiedy pochwalamy jej
naturę. I tylko dlatego czujemy słuszną odrazę do wady, że psuje
ona to, co podoba się nam w naturze.2
1 Terminu
„natura” używa
tu Augustyn równoznacznie ze słowem „substancja”
i określa nim byty stworzone. W dalszym ciągu niniejszego dialogu
oraz w innych dziełach (np. „O naturze dobra”)
termin ten zbliża się znaczeniowo do pojęcia istoty rzeczy.
2 Por. De moribus Manichaeorum 2 ns; P. Alfaric, dz. cyt. 508.
2 Por. De moribus Manichaeorum 2 ns; P. Alfaric, dz. cyt. 508.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.Przekład: Anna Trombala.
Subskrybuj:
Posty (Atom)