piątek, 8 lipca 2016

(15) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Mały Jezus w świątyni

   43 Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. 44 Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. 45 Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. 46 Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. 47 Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. 48 Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. 49 Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? 50 Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. (Łk 2,43-50)

   43 καὶ τελειωσάντων τὰς ἡμέρας, ἐν τῷ ὑποστρέφειν αὐτοὺς ὑπέμεινεν Ἰησοῦς ὁ παῖς ἐν Ἰερουσαλήμ, καὶ οὐκ ἔγνωσαν οἱ γονεῖς αὐτοῦ. 44 νομίσαντες δὲ αὐτὸν εἶναι ἐν τῇ συνοδίᾳ ἦλθον ἡμέρας ὁδὸν καὶ ἀνεζήτουν αὐτὸν ἐν τοῖς συγγενεῦσιν καὶ τοῖς γνωστοῖς, 45 καὶ μὴ εὑρόντες ὑπέστρεψαν εἰς Ἰερουσαλὴμ ἀναζητοῦντες αὐτόν. 46 καὶ ἐγένετο μετὰ ἡμέρας τρεῖς εὗρον αὐτὸν ἐν τῷ ἱερῷ καθεζόμενον ἐν μέσῳ τῶν διδασκάλων καὶ ἀκούοντα αὐτῶν καὶ ἐπερωτῶντα αὐτούς· 47 ἐξίσταντο δὲ πάντες οἱ ἀκούοντες αὐτοῦ ἐπὶ τῇ συνέσει καὶ ταῖς ἀποκρίσεσιν αὐτοῦ. 48 Καὶ ἰδόντες αὐτὸν ἐξεπλάγησαν, καὶ εἶπεν πρὸς αὐτὸν ἡ μήτηρ αὐτοῦ· τέκνον, τί ἐποίησας ἡμῖν οὕτως; ἰδοὺ ὁ πατήρ σου κἀγὼ ὀδυνώμενοι ἐζητοῦμέν σε. 49 καὶ εἶπεν πρὸς αὐτούς· τί ὅτι ἐζητεῖτέ με; οὐκ ᾔδειτε ὅτι ἐν τοῖς τοῦ πατρός μου δεῖ εἶναί με; 50 καὶ αὐτοὶ οὐ συνῆκαν τὸ ῥῆμα ὃ ἐλάλησεν αὐτοῖς. (Łk 2,43-50)

   Pomiędzy „uczonymi” znajduje się grupa, której przewodzi mąż zwany Gamalielem i inny jeszcze, starszy, niemal niewidomy, który wspomaga Gamaliela w dyskusji. Słyszę, że nazywają go Hillelem. (Dodaję ‘h’, bo słyszę przydech na początku imienia). Wydaje się być nauczycielem albo krewnym Gamaliela, gdyż jest przez niego traktowany z zażyłością i z szacunkiem zarazem. Ludzie należący do grupy Gamaliela mają szersze spojrzenie niż ci, którzy należą do znacznie liczniejszego stronnictwa, kierowanego przez [uczonego] zwanego Szammajem. Jest zawzięty, zamknięty i nieprzejednany, jak o tym mówi Ewangelia [w odniesieniu do faryzeuszy].171
   Gamaliel, otoczony tłumnie uczniami, mówi o przyjściu Mesjasza. Opiera się na proroctwie Daniela.172 Utrzymuje, że Mesjasz już się zapewne narodził. Mniej więcej bowiem dziesięć lat temu wypełniło się zapowiedziane [przez proroctwo] siedemdziesiąt tygodni od dekretu o odbudowie Świątyni.
   Szammaj zaprzecza temu. Zgadza się tylko, że Świątynia została odbudowana. Mówi jednak, że powiększyła się niewola Izraela. Światu bardzo daleko do pokoju, jaki miał przynieść ze sobą Ten, którego Prorocy nazywali „Księciem Pokoju”.173 Zwłaszcza [brak tego pokoju] Jerozolimie, uciemiężonej przez wroga, który ośmielił się posunąć swe panowanie aż do wejścia w obręb Świątyni. Kontroluje [ją] z Wieży Antonia, pełnej rzymskich legionistów, którzy gotowi są stłumić orężem wszelkie ewentualne zamieszki niepodległościowe.
   Długo trwa zawiła dysputa. Każdy mistrz popisuje się erudycją. Czyni to nie tyle dla przekonania rywala, ile dla wzbudzenia podziwu słuchaczy. Intencja ta jest widoczna. Z grupy wiernych, dochodzi młody, chłopięcy głos: «Gamaliel ma słuszność».
   W tłumie i w grupie uczonych powstaje poruszenie. Usiłują znaleźć Tego, który się wtrącił. Nie trzeba Go jednak wcale szukać. Nie chowa się. Toruje Sobie drogę. Podchodzi do grupy „rabbich”. Poznaję mojego młodego Jezusa. Jest pewny siebie i śmiały, z iskrzącymi się, inteligentnymi oczyma.
   «Kim jesteś?» – pytają.
   «Synem Izraela, który przyszedł wypełnić, co nakazuje Prawo».
   Pewna i śmiała odpowiedź podoba się. Wzbudza uśmiechy uznania i życzliwości. Okazują zainteresowanie małym Izraelitą.
   «Jak się nazywasz?»
   «Jezus z Nazaretu».
   W grupie Szammaja przychylność gaśnie. Natomiast bardziej życzliwy Gamaliel, oraz Hillel prowadzą nadal rozmowę. Właśnie Gamaliel, zwracając się z szacunkiem do starca, prosi:
   «Zapytaj o coś Chłopca».
   «Na czym opierasz swoją pewność?» – pyta Hillel.
   (Dla lepszego zrozumienia, umieszczam imiona na początku każdej wypowiedzi).
   Jezus: «Opieram się na proroctwie, które nie może się mylić co do czasu ani co do znaków, jakie miały towarzyszyć, kiedy nastał czas Jego przyjścia. Prawdą jest, że Cezar rządzi nami. Kiedy jednak wypełniło się siedemdziesiąt tygodni, świat był w wielkim pokoju, a w Palestynie panował taki spokój, że umożliwiło to Cezarowi zarządzenie spisu w swoich podbitych państwach. Gdyby trwała w Imperium wojna i gdyby były w Palestynie rozruchy, nie mógłby tego uczynić. Jak ten czas się wypełnił, tak się też wypełnia inny czas sześćdziesięciu dwóch [tygodni] i jednego od wykończenia Świątyni, żeby Mesjasz został namaszczony i aby się wypełniła dalsza część proroctwa o ludzie, który Go nie chce.
   Jakże możecie mieć wątpliwości? Nie pamiętacie, że Mędrcy ze Wschodu ujrzeli gwiazdę, która rozbłysła, by spocząć dokładnie na niebie nad Betlejem w Judei i że proroctwa, i widzenia, poczynając od Jakuba, wyznaczyły to miejsce jako przeznaczone na narodziny Mesjasza, będącego Synem syna syna Jakuba, poprzez Dawida, który pochodził z Betlejem? Nie pamiętacie Balaama? „Gwiazda narodzi się z Jakuba”.174 Mędrcy ze Wschodu – którym czystość i wiara dała wzrok i otwarła uszy – ujrzeli gwiazdę i pojęli jej imię: „Mesjasz”. Przybyli więc, aby uwielbić Światło, zstępujące na świat».
   Szammaj (z posępnym spojrzeniem mówi): «Twierdzisz, że Mesjasz narodził się w Betlejem Efrata w czasie [ukazania się] Gwiazdy?»
   Jezus: «Tak twierdzę».
   Szammaj: «W takim razie już nie żyje! Czy nie wiesz, Chłopcze, że Herod kazał pozabijać w Betlejem i okolicy wszystkich chłopców urodzonych z niewiast, mających nawet jeden dzień życia – aż po dwuletnich? Ty, tak znający Pismo, musisz także wiedzieć o tym, że: „Dał się słyszeć krzyk... To Rachela opłakuje swoich synów”.175 Betlejemskie szczyty i doliny zebrały płacz umierającej Racheli i zostały napełnione jej łzami, a matki żądały zwrotu zabitych synów. Pośród nich z pewnością była także Matka Mesjasza».
   Jezus: «Mylisz się, starcze. Płacz Racheli zmienił się w okrzyk: hosanna! Tam bowiem, gdzie ona wydała na świat „syna swojej boleści”, nowa Rachela dała światu Beniamina Ojca Niebieskiego, Syna Jego prawicy. [Zrodziła] Tego, który przeznaczony jest na to, aby zgromadzić pod Swoim berłem lud Boży i wyzwolić go z najstraszniejszego jarzma».
   Szammaj: «W jaki sposób [to zrobi], skoro został zabity?»
   Jezus: «Czy nie czytałeś o Eliaszu? Został porwany przez ognisty wóz.176 Czyżby Pan Bóg nie mógł ocalić Swego Emmanuela, skoro jest Mesjaszem Jego Ludu? Ten – który rozwarł przed Mojżeszem morze, żeby Izrael przeszedł przezeń suchą stopą [podążając] ku swej ziemi177czy nie mógł, wobec okrucieństwa człowieka, posłać aniołów na ratunek Swojemu Synowi, Swemu Chrystusowi? Zaprawdę powiadam wam: Chrystus żyje i jest wśród was. Gdy nadejdzie Jego godzina, objawi się w Swej potędze».
   Jezus wypowiadający słowa, które podkreślam, ma głos jak dzwon wypełniający [swym brzmieniem] przestrzeń. Oczy błyszczą Mu jeszcze bardziej, a w zdecydowanym geście, wyrażającym obietnicę, wyciąga ramiona, opuszczając potem prawą rękę, jakby przysięgał. Jest chłopcem, ale ma w sobie dostojeństwo mężczyzny.
   Hillel mówi: «Chłopcze, któż Cię nauczył tych słów?»
   Jezus: «Duch Boga. Nie mam nauczyciela ludzkiego. To Słowa Pana, który przemawia do was Moimi wargami».
   Hillel: «Podejdź do nas, abym ujrzał Cię z bliska, o Chłopcze! W zetknięciu się z Twoją wiarą ożywi się moja nadzieja i dusza rozjaśni się w słońcu Twojej duszy».
   Jezus podchodzi i siada na wysokim stołku między Gamalielem a Hillelem. Przynoszą Mu zwoje, żeby czytał i tłumaczył. Jest to wyjaśnianie zgodne z [wszelkimi] zasadami. Tłum ciśnie się i słucha. Jezus czyta dziecięcym głosem:
   «Pociesz się, o mój ludu! Przemówcie do serc w Jerozolimie, pocieszcie je, bo jego niewola jest skończona... Głos woła na pustyni: przygotujcie drogi Pańskie... Wtedy ukaże się Chwała Pana...»178
   Szammaj: «Widzisz, o Nazarejczyku! Tu jest mowa o skończonej niewoli. Nigdy nie byliśmy w takiej niewoli jak dziś. Jest tu mowa o Poprzedniku. Gdzież on jest? Bredzisz».
   Jezus: «Powiadam ci, że wezwanie Poprzednika zwrócone będzie bardziej do ciebie niż do innych... do ciebie i tobie podobnych... [Jeśli nie posłuchasz], nie ujrzysz chwały Pańskiej i nie zrozumiesz słów Bożych, bo nikczemność, pycha i obłuda przeszkodzą ci zobaczyć i usłyszeć».
   Szammaj: «Tak mówisz do nauczyciela?»
   Jezus: «Tak mówię. I tak będę mówił aż do śmierci. Albowiem ponad własną korzyścią stoi sprawa Pana i miłość do Prawdy, której jestem Synem. A tobie, o rabbi, dopowiem, że niewola – o jakiej mówi Prorok i o której Ja mówię – nie jest tą, o jakiej ty myślisz. Podobnie i królowanie nie będzie takie, jakie sobie wyobrażasz. Przez zasługi Mesjasza człowiek zostanie wyzwolony z niewoli Zła, które oddala go od Boga. Znak Chrystusa będzie w duchach, wyzwolonych od wszelkiego jarzma i uczynionych prawdziwymi poddanymi Wiecznego Królestwa. Wszystkie narody pochylą głowę, o rodzie Dawida, przed Kiełkiem z ciebie zrodzonym. Stanie się on drzewem, które okryje całą ziemię, wznosząc się do Nieba. A w Niebiosach i na ziemi wszystkie usta chwalić będą Jego Imię i zegnie się każde kolano przed Pomazańcem Bożym, Księciem Pokoju, Wodzem; przed Tym, który sam Sobą napoi każdą wyczerpaną duszę i nasyci każdą duszę złaknioną; przed Świętym, który zawrze przymierze pomiędzy ziemią a Niebem. Nie [będzie to takie przymierze] jak to, które zostało zawarte z Ojcami Izraela, gdy Bóg wywiódł ich z Egiptu,179 gdy traktował ich jeszcze jak sługi. Bóg wyryje Niebiańskie ojcostwo w duchach ludzkich przez wlaną w nie na nowo Łaskę, dzięki zasługom Odkupiciela. Dzięki Niemu wszyscy dobrzy poznają Pana, a Przybytek Boży nie zostanie już powalony ani nie będzie zniszczony».
   Szammaj: «Nie bluźnij, Chłopcze! Przypomnij sobie Daniela.180 Mówi on, że po zabójstwie Chrystusa Świątynia i Miasto zostaną zniszczone przez jakiś lud i jego przywódcę, który nadejdzie. Ty zaś utrzymujesz, że Świątynia Boża nie zostanie już zniszczona! Szanuj Proroków!»
   Jezus: «Zaprawdę powiadam ci, że jest Ktoś większy niż Prorocy. Ty Go nie znasz i nie poznasz, bo tego nie pragniesz. Ale zapewniam cię, że to, co wypowiedziałem, jest prawdą. Prawdziwa Świątynia nie zazna więcej śmierci. Kiedy Uświęcający ją zmartwychwstanie do życia wiecznego, aż do skończenia dni świata będzie żyła w Niebiosach».
   Hillel: «Posłuchaj mnie, Chłopcze. Aggeusz mówi: „...Przyjdzie Upragniony od narodów... Wielka będzie wtedy chwała tego domu, a ta ostatnia będzie większa od pierwszej.181 Mówił chyba o tej samej Świątyni, o której Ty mówisz?»
   Jezus: «Tak, nauczycielu. To chciał powiedzieć. Twoja prawość prowadzi cię do Światła, a Ja ci mówię: kiedy dopełni się Ofiara Chrystusa, przyjdzie do ciebie pokój, jesteś bowiem nie znającym podstępu Izraelitą».
   Gamaliel: «Powiedz mi, Jezu, jak można spodziewać się pokoju, o którym mówią Prorocy, skoro mają na ten lud nadejść zniszczenia wojny? Powiedz mi, żebym i ja otrzymał światło».
   Jezus: «Nie pamiętasz, nauczycielu, co powiedzieli ci, którzy byli obecni tej nocy, gdy narodził się Chrystus? Śpiewały anielskie chóry: „Pokój ludziom dobrej woli”. Ten lud nie ma jednak dobrej woli i dlatego nie otrzyma pokoju. Nie zechce rozpoznać swego Króla, Sprawiedliwego, Zbawiciela. Spodziewa się bowiem króla, mającego ludzką potęgę, a tymczasem [Zbawiciel] jest Królem ducha. Nie umiłują Go, gdyż Chrystus będzie głosił to, co się temu ludowi nie spodoba. Chrystus nie pokona wrogów z ich rydwanami i jeźdźcami. Zwycięży natomiast nieprzyjaciół duszy, którzy skłaniają serce stworzonego przez Pana człowieka do poddawania się panowaniu piekielnemu. Ale nie takiego zwycięstwa oczekuje Izrael od Niego. I przybędzie, o Jerozolimo, twój Król jadąc na „oślicy i oślęciu”,182 co oznacza sprawiedliwych Izraela i pogan. Zaprawdę powiadam wam, że oślę będzie Mu wierniejsze. Pójdzie ono za Nim, wyprzedzając oślicę, i będzie wzrastać na drodze Prawdy i Życia. Izrael zaś, z powodu swej złej woli, utraci pokój. Będzie sam cierpiał przez wieki to, co każe przecierpieć swemu Królowi, którego zamieni w Króla boleści, przepowiedzianego przez Izajasza».183
   Szammaj: «Z Twoich ust, Nazarejczyku, wychodzą dziecinady i niedorzeczności zarazem. Odpowiedz: gdzie jest Poprzednik? Kiedyśmy go mieli?»
   Jezus: «Już jest. Czyż nie mówi Malachiasz: „Oto Ja posyłam mego anioła, żeby przygotował drogę przede Mną; a natychmiast przybędzie do swojej Świątyni oczekiwany przez was Władca i Anioł Przymierza, którego tak gorąco pragniecie”?184 Prekursor zatem poprzedza Chrystusa bezpośrednio. On już jest, podobnie jak żyje już Chrystus. Gdyby pomiędzy tym, który przygotuje drogi Panu, a Chrystusem upłynęły lata, wszystkie te drogi stałyby się ponownie kręte i wykrzywione. Bóg wie o tym i sprawia, że Poprzednik wyprzedza Nauczyciela tylko o jedną godzinę. Kiedy więc ujrzycie Poprzednika, będziecie mogli powiedzieć: „Rozpoczęła się misja Chrystusa”. Tobie zaś mówię: Kiedy Chrystus wejdzie na te drogi, otworzy oczy i uszy wielu. Nie otworzy jednak ani twoich ani ludzi tobie podobnych, albowiem w zamian za Życie, które wam przyniesie, zadacie Mu śmierć. Kiedy jednak Odkupiciel będzie na Swoim tronie i ołtarzu – wyższym od tej Świątyni, wyższym od zamkniętej w Świętym Świętych Arki Przymierza, wyższym od podtrzymywanej przez Cheruby Chwały – wtedy z tysięcy Jego skaleczeń spłynie przekleństwo na bogobójców, a życie na pogan. On – o nauczycielu, który nie wiesz! – nie jest, powtarzam to, królem królestwa ludzkiego, lecz Królestwa duchowego. Jego poddanymi staną się jedynie ci, którzy przez swą miłość potrafią odrodzić się duchowo, ażeby po pierwszych narodzinach jak Jonasz185 odrodzić się już na innych wybrzeżach, „Bożych”, dzięki duchowemu zrodzeniu dokonanemu przez Chrystusa, który ofiaruje ludzkości prawdziwe Życie».
   Szammaj i jego stronnicy: «Ten Nazarejczyk to szatan!»
   Hillel i jego [uczniowie]: «Nie. Ten Chłopiec jest Bożym Prorokiem. Pozostań z nami, Dziecko. Moja starość przekaże Twojej wiedzy to, co potrafi, i staniesz się Nauczycielem ludu Bożego».
   Jezus: «Zaprawdę powiadam ci, gdyby wielu było podobnych do ciebie, przyszłoby do Izraela ocalenie. Nie nadeszła jednak jeszcze Moja godzina. Przemawiają do Mnie głosy z Nieba i muszę przyjmować je w samotności, aż nadejdzie Moja godzina. Wtedy przemówię do Jerozolimy ustami i krwią, a los Mój będzie podobny do losu Proroków przez nią ukamienowanych i zabitych. Nade Mną jednak jest Pan Bóg. Jemu poddaję samego Siebie, jako wierny sługa, żeby stać się podnóżkiem dla Jego chwały, czekając, aż On uczyni ze świata podnóżek dla stóp Chrystusa. Oczekujcie Mnie w Mojej godzinie. Te kamienie znowu usłyszą Mój głos i zadrżą na Moje ostatnie słowo. Szczęśliwi ci, którzy usłyszą Boga w tym głosie i dzięki niemu uwierzą w Niego. Chrystus da im to Królestwo, które z powodu waszego egoizmu pojmujecie po ludzku. Ono jednak jest Niebiańskie i ze względu na nie mówię: „Oto Twój sługa, Panie, przyszedł wypełnić Twoją wolę. Niech się spełni, albowiem płonę z niecierpliwości, ażeby się wypełniła”...»
   I tak wizja kończy się dla mnie tym widzeniem Jezusa. [Pozostaje mi Jego obraz], jak stoi wyprostowany, otoczony przez uczonych, z rozwartymi ramionami. Oblicze ma rozpalone duchowym żarem i wzniesione ku niebu. (I, 68: 28 i 29 stycznia 1944. A, 1630-1649 i 1655-1657)

   Mieć Boga znaczy nie tylko radość, lecz także wysiłek. Mój ojciec musiał w trudzie miłować, a Moja Matka trudziła się troszcząc się o duszę i ciało. Okrywając tajemnicą Mesjasza-Dziecko unikano nawet tego, co było dozwolone. I niech to wyjaśni wielu ludziom, którzy nie rozumieją, podwójny powód niepokoju, kiedy zgubiłem się na trzy dni. [Pierwszy wynikał z] miłości matczynej i miłości ojcowskiej do Dziecka zgubionego. [Drugi –] z obawy opiekunów z powodu Mesjasza, który mógł zostać odkryty przed czasem. Przerazili się, że źle strzegli Zbawienia świata i wielkiego daru Boga. To był powód niezwykłego okrzyku: „Synu, dlaczegoś nam to uczynił? Twój ojciec i Ja z niepokojem szukaliśmy Ciebie!” Twój ojciec i twoja matka – zasłona zarzucona na blask Słowa Wcielonego. I odpowiedź: „Dlaczego Mnie szukaliście? Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w sprawach Mojego Ojca?” Sens odpowiedzi został przyjęty i zrozumiany przez Pełną Łaski, to znaczy: „Nie bójcie się. Jestem mały, jestem dzieckiem. Ale chociaż jako człowiek wzrastam fizycznie, w mądrości i w łasce w oczach ludzi, jednak jestem Doskonały jako Syn Ojca i dlatego potrafię postępować doskonale, służąc Ojcu, by rozbłysło Jego światło; służąc Bogu, by zachować dla Niego Zbawiciela”. (II, 103: 22 marca 1945. A, 4808-4826 i 4832-4838)

   [Jezus do Marii Valtorty w osobnej mowie:]
   Wróćmy do Świątyni, w której prowadzę rozmowę jako dwunastoletni [chłopiec]. Powróćmy też na drogi prowadzące do Jerozolimy i z Jerozolimy do Świątyni.
     Zobacz niepokój Maryi, bo kiedy połączyły się gromady mężczyzn i niewiast, Ona spostrzegła, że nie ma Mnie z Józefem. Nie podnosi głosu, nie robi ostrych wymówek małżonkowi. Wszystkie kobiety by tak uczyniły. Robicie to z powodu czegoś o wiele mniej ważnego, zapominając, że mężczyzna jest zawsze głową domu.
   Cierpienie, które ujawnia się na obliczu Maryi, przeszywa Józefa bardziej niż jakakolwiek wymówka. Maryja nie robi dramatycznych scen. A wy z powodów mniej ważnych czynicie to, lubicie bowiem, jak was się zauważa i okazuje współczucie. Jej ukrywana boleść jest jednak widoczna przez ogarniające Ją drżenie, przez blednące oblicze, przez powiększające się oczy. [Ten ukrywany ból] porusza bardziej niż jakaś scena płaczu lub krzyku.
   Maryja nie odczuwa już zmęczenia ani głodu. A przecież droga była długa i od bardzo wielu godzin nie jadła! Porzuca wszystko: i nędzne posłanie, które właśnie jest przygotowywane, i jedzenie, które mają rozdzielić. Idzie z powrotem. Jest wieczór. Zapada noc. To nie ma znaczenia. Każdy krok kieruje Ją w stronę Jerozolimy. Zatrzymuje karawany, pielgrzymów. Pyta. Józef Jej towarzyszy, pomaga. Jeden dzień marszu i potem męczące poszukiwanie w Mieście.
   Gdzie, gdzież może być Jej Jezus? A Bóg pozwala, żeby [Moja Matka] nie wiedziała przez tyle godzin, gdzie Mnie szukać. Szukanie dziecka w Świątyni wydawało się bezcelowe. Cóż mogłoby robić dziecko w Świątyni? Mogło zgubić się w mieście i powrócić tam, niesione małymi krokami, płaczliwym głosem wzywając mamy. Przyciągnęłoby uwagę dorosłych, kapłanów, którzy staraliby się odszukać rodziców przy pomocy obwieszczeń na bramach. Ale nie było żadnego ogłoszenia. Nikt w mieście nie wiedział o tym Dziecku. Piękny? Jasnowłosy? Mocny? O, jest ich tak wielu! To zbyt mało [szczegółów], żeby można było powiedzieć: „Widziałem go. Był tam i tam”!
   Potem, po trzech dniach – symbolu trzech innych dni przyszłej udręki – wyczerpana Maryja wchodzi do Świątyni, przebiega dziedzińce i przedsionki. Nikogo. Biega i podbiega biedna Mama tam, gdzie słyszy jakiś dziecięcy głos. A w końcu nawet beczące baranki przypominają Jej płacz poszukiwanego Dziecka.
   Jezus jednak nie płacze. Naucza. Nagle Maryja słyszy dochodzący spoza bariery, złożonej z ludzi, drogi Jej głos, mówiący: „Te kamienie zadrżą...”. Usiłuje więc przedrzeć się przez ścisk, co udaje się Jej tylko z wielkim trudem. Oto On: Syn, z otwartymi ramionami, stojący prosto pośród uczonych.
   Maryja jest Dziewicą Roztropną. Ale tym razem niepokój góruje nad Jej powściągliwością. On przewyższa wszystko inne. Biegnie do Syna, obejmuje Go. Podnosi Go ze stołeczka i, stawiając na ziemi, wykrzykuje: „O, dlaczego nam to uczyniłeś? Od trzech dni Cię szukamy. Twoja Mama umiera z bólu, Synu. Ojciec Twój jest wyczerpany ze zmęczenia. Dlaczego, Jezu?”
   Nie stawia się pytania: „dlaczego” Temu, który wie. Nie pyta się Go, „dlaczego” działa w jakiś sposób. [Również] powołanych [przez Boga] nie pyta się, „dlaczego” porzucają wszystko, aby pójść za Jego głosem. A Ja byłem Mądrością, która wie. Byłem też „powołany” do wypełnienia zadania i wykonałem je. Ponad ojcem i ziemską matką jest Bóg, Ojciec Boski. Jego sprawy górują nad naszymi, uczucia do Niego są wyższe od każdego innego. Mówię to Mojej Matce. Kończę nauczanie doktorów pouczeniem Maryi, Królowej doktorów. I Ona nigdy tego nie zapomniała. Słońce powróciło do Jej serca, kiedy ujęła za rękę Mnie, pokornego i posłusznego. Moje słowa pozostały w Jej sercu. (I, 69: 22 lutego 1944. A, 1996-2001)

171  Np. Mt 9,1nn; 12,1-14.22-32.38-39; 15,1nn; 16,1nn; 19,1nn; 21,23nn; 22,15nn; J 5,9nn; 8,2nn; 9,1nn; 11,45-54 i inne.
172  Zob. Dn 9.
173  Zob. Iz 9,5-6.
174  Zob. Lb 24,17.
175  Zob. Jr 31,15.
176  Zob. 2 Krl 2,11.
177  Zob. Wj 14,15-22.
178  Zob. Iz 40,1-5.
179  Zob. Wj 24.
180  Zob. Dn 9,26.
181  Zob. Ag 2,8-9.
182  Zob. Zch 9,9; Mt 21,5; J 12,15.
183  Zob. Iz 42,13; 43,12nn.
184  Zob. Ml 3,1.
185  Zob. Jon 2.

   Fra i "dottori" vi e un gruppo capitanato da uno chiamato Gamaliele e da un altro, vecchio e quasi cieco, che sostiene Gamaliele nella disputa. Costui, che sento chiamare Hillel (metto l'h perché sento una aspirazione in principio al nome) mi pare maestro o parente di Gamaliele, perché questo lo tratta con confidenza e rispetto insieme. Il gruppo di Gamaliele ha vedute più larghe, mentre un altro gruppo, ed è il più numeroso, è diretto da uno che chiamano Sciammai, ed è dotato di quell'intransigenza astiosa e retriva che il Vangelo tanto bene ci illustra.
   Gamaliele, circondato da un folto gruppo di discepoli, parla della venuta del Messia e, appoggiandosi alla profezia di Daniele, sostiene che il Messia deve ormai essere nato, perché da una decina d'anni circa le settanta settimane profetate sono compiute da quando era uscito il decreto di ricostruzione del Tempio. Sciammai lo combatte asserendo che, se è vero che il Tempio è stato riedificato, è anche vero che la schiavitù di Israele è aumentata, e la pace, che avrebbe dovuto portare seco Colui che i Profeti chiamavano «Principe della Pace», è ben lontana d'essere nel mondo e specie a Gerusalemme, oppressa da un nemico che osa spingere la sua dominazione fin entro il recinto del Tempio, dominato dalla torre Antonia piena di legionari romani, pronti a sedare con la spada ogni tumulto di indipendenza patria.
   La disputa, piena di cavilli, va per le lunghe. Ogni maestro fa sfoggio di erudizione, non tanto per vincere il rivale, quanto per imporsi all'ammirazione degli ascoltatori. È palese questo intento.
   Dal folto del gruppo dei fedeli esce una fresca voce di fanciullo: «Gamaliele ha ragione».
   Movimento della folla e del gruppo dottorale. Si cerca l'interruttore. Ma non occorre cercarlo. Non si nasconde. Si fa largo da sé e si accosta al gruppo dei "rabbi". Riconosco il mio Gesù adolescente. È sicuro e franco, con due sfavillanti occhi pieni di intelligenza.
   «Chi sei?» gli chiedono.
   «Un figlio di Israele venuto a compiere ciò che la Legge ordina».
   La risposta ardita e sicura piace e ottiene sorrisi di approvazione e benevolenza. Ci si interessa del piccolo israelita.
   «Come ti chiami?».
   «Gesù di Nazareth».
   La benevolenza si smorza nel gruppo di Sciammai. Ma Gamaliele, più benigno, prosegue il dialogo insieme ad Hillel. Anzi è proprio Gamaliele che con deferenza dice al vecchio: «Chiedi al fanciullo qualcosa».
   «Su cosa fondi la tua sicurezza?» chiede Hillel.
   (Metto i nomi in testa alle risposte per abbreviare e rendere chiaro).
   Gesù: «Sulla profezia che non può errare nell'epoca e sui segni che l'hanno accompagnata quando fu il tempo del suo avverarsi. È vero che Cesare ci domina. Ma il mondo era tanto in pace e la Palestina tanto in calma quando si compirono le settanta settimane, che fu possibile a Cesare ordinare il censimento nei suoi domini. Non lo avrebbe potuto se la guerra fosse stata nell'Impero e le sommosse in Palestina. Come era compito quel tempo, così si sta compiendo l'altro delle sessantadue più una dal compimento del Tempio, perché il Messia sia unto e si avveri il seguito della profezia per il popolo che non lo volle. Potete avere dubbi? Non ricordate che la stella fu vista dai Savi d'Oriente e che andò a posarsi proprio sul cielo di Betlemme di Giuda e che le profezie e le visioni, da Giacobbe in poi, indicano quel luogo come il destinato ad accogliere la nascita del Messia, figlio del figlio del figlio di Giacobbe, attraverso Davide che era di Betlemme? Non ricordate Balaam? "Una stella nascerà da Giacobbe". I Savi d'Oriente, che la purezza e la fede rendevano occhi e orecchi aperti, hanno visto la stella e compreso il suo nome: "Messia", e sono venuti ad adorare la Luce scesa nel mondo».
   Sciammai, con sguardo livido: «Tu dici che il Messia nacque nel tempo della stella a Betlemme-Efrata?».
   Gesù: «Io lo dico».
   Sciammai: «Allora non vi è più. Non sai, fanciullo, che Erode fece uccidere tutti i nati di donna, da un giorno a due anni d'età, di Betlemme e dintorni? Tu, tanto sapiente nella Scrittura, devi sapere anche questo: "Un grido s'è sentito nell'alto... È Rachele che piange i suoi figli". Le valli e le cime di Betlemme, che hanno raccolto il pianto di Rachele morente, sono rimaste piene di pianto, e le madri l'hanno ripetuto sui figli uccisi. Fra esse era certo anche la Madre del Messia».
   Gesù: «Ti sbagli, o vecchio. Il pianto di Rachele s'è volto in osanna, perché là dove essa ha dato alla luce il "figlio del suo dolore", la nuova Rachele ha dato al mondo il Beniamino del Padre celeste, il Figlio della sua destra, Colui che è destinato a riunire il popolo di Dio sotto il suo scettro e a liberarlo dalla più tremenda schiavitù».
   Sciammai: «E come, se Egli fu ucciso?».
   Gesù: «Non hai letto di Elia? Egli fu rapito dal cocchio di fuoco. E non potrà il Signore Iddio aver salvato il suo Emmanuele perché fosse Messia del suo popolo? Egli, che ha aperto il mare davanti a Mosè perché Israele passasse a piede asciutto verso la sua terra, non avrà potuto mandare i suoi angeli a salvare il Figlio suo, il suo Cristo, dalla ferocia dell'uomo? In verità vi dico: il Cristo vive ed è fra voi, e quando sarà la sua ora si manifesterà nella sua potenza». Gesù, nel dire queste parole, che sottolineo, ha nella voce uno squillo che empie lo spazio. I suoi occhi sfavillano più ancora e, con mossa d'impeto e promessa, Egli tende il braccio e la mano destra e li abbassa come per giurare. È un fanciullo, ma è solenne come un uomo.
   Hillel: «Fanciullo, chi ti ha insegnato queste parole?»
   Gesù: «Lo Spirito di Dio. Non ho maestro umano. Questa è la Parola del Signore che vi parla attraverso le mie labbra».
   Hillel: «Vieni fra noi, che io ti veda da presso, o fanciullo, e la mia speranza si ravvivi a contatto della tua fede e la mia anima si illumini al sole della tua».
   E Gesù viene fatto sedere su un alto sgabello fra Gamaliele e Hillel, e gli vengono porti dei rotoli perché li legga e spieghi. È un esame in piena regola. La folla si accalca e ascolta.
   La voce fanciulla di Gesù legge: «Consolati, o mio popolo. Parlate al cuore di Gerusalemme, consolatela perché la sua schiavitù è finita... Voce di uno che grida nel deserto: preparate le vie del Signore... Allora apparirà la gloria del Signore».
   Sciammai: «Lo vedi, o nazareno! Qui si parla di schiavitù finita. Mai come ora siamo schiavi. Qui si parla di un precursore. Dove è egli? Tu farnetichi».
   Gesù: «Io ti dico che a te più che agli altri va fatto l'invito del Precursore. A te e ai tuoi simili. Altrimenti non vedrai la gloria del Signore né comprenderai la parola di Dio, perché le bassezze, le superbie, le doppiezze ti faranno ostacolo a vedere ed udire».
   Sciammai: «Così parli ad un maestro?».
   Gesù: «Così parlo. E così parlerò sino alla morte. Poiché sopra il mio utile sta l'interesse del Signore e l'amore alla Verità di cui sono Figlio. E ti aggiungo, o rabbi, che la schiavitù di cui parla il Profeta, e di cui Io parlo, non è quella che credi, come la regalità non sarà quella che pensi. Ma sibbene per merito del Messia verrà reso libero l'uomo dalla schiavitù del Male che lo separa da Dio, e il segno del Cristo sarà sugli spiriti, liberati da ogni giogo e fatti sudditi dell'eterno Regno. Tutte le nazioni curveranno il capo, o stirpe di Davide, davanti al Germoglio nato da te e divenuto albero che copre tutta la terra e si alza al Cielo. E in Cielo e in terra ogni bocca loderà il suo Nome e piegherà il ginocchio davanti all'Unto di Dio, al Principe della Pace, al Condottiero, a Colui che con Se stesso avrà inebriato ogni anima stanca e saziato ogni anima affamata, al Santo che stipulerà una alleanza fra terra e Cielo. Non come quella stipulata coi Padri d'Israele quando Dio li trasse d'Egitto trattandoli ancora da servi, ma imprimendo la paternità celeste nello spirito degli uomini con la Grazia nuovamente infusa per i meriti del Redentore, per il quale tutti i buoni conosceranno il Signore e il Santuario di Dio non sarà più abbattuto e distrutto».
   Sciammai: «Ma non bestemmiare, fanciullo! Ricorda Daniele. Egli dice che, dopo l'uccisione del Cristo, il Tempio e la Città saranno distrutti da un popolo e da un condottiero che verrà. E Tu sostieni che il Santuario di Dio non sarà più abbattuto! Rispetta i Profeti!».
   Gesù: «In verità ti dico che vi è Qualcuno che è da più dei Profeti, e tu non lo conosci e non lo conoscerai, perché te ne manca la voglia. E ti dico che quanto ho detto è vero. Non conoscerà più morte il Santuario vero. Ma, come il suo Santificatore, risorgerà a vita eterna e alla fine dei giorni del mondo vivrà in Cielo».
   Hillel: «Ascolta me, fanciullo. Aggeo dice: "... Verrà il Desiderato delle genti... Grande sarà allora la gloria di questa casa, e di quest'ultima più della prima". Vuol forse parlare del Santuario di cui Tu parli?».
   Gesù: «Si, maestro. Questo vuol dire. La tua rettezza ti porta verso la Luce ed Io te lo dico: quando il Sacrificio del Cristo sarà compiuto, a te verrà pace, poiché sei un israelita senza malizia».
   Gamaliele: «Dimmi, Gesù. La pace di cui parlano i Profeti come può sperarsi se a questo popolo verrà distruzione di guerra? Parla e da' luce anche a me».
   Gesù: «Non ricordi, maestro, cosa dissero coloro che furono presenti la notte della nascita del Cristo? Che le schiere angeliche cantarono: "Pace agli uomini di buona volontà". Ma questo popolo non ha buona volontà e non avrà pace. Esso misconoscerà il suo Re, il Giusto, il Salvatore, perché lo spera re di umana potenza, mentre Egli è Re dello spirito. Esso non lo amerà, dato che il Cristo predicherà ciò che a questo popolo non piace. Il Cristo non debellerà i nemici coi loro cocchi e i loro cavalli, ma i nemici dell'anima, che piegano a possesso infernale il cuore dell'uomo creato per il Signore. E questa non è la vittoria che Israele si attende da Lui. Egli verrà, Gerusalemme, il tuo Re, cavalcando "l'asina e l'asinello", ossia i giusti di Israele e i gentili. Ma l'asinello, Io ve lo dico, sarà a Lui più fedele e lo seguirà precedendo l'asina e crescerà nella via della Verità e della Vita. Israele per la sua mala volontà perderà la pace e soffrirà in sé, per dei secoli, ciò che farà soffrire al suo Re, che sarà da esso ridotto il Re di dolore di cui parla Isaia».
   Sciammai «La tua bocca sa insieme di latte e di bestemmia, nazareno. Rispondi: e dove è il Precursore? Quando lo avemmo?».
   Gesù: «Egli è. Non dice Malachia: "Ecco, io mando il mio angelo a preparare davanti a Me la strada; e subito verrà al suo Tempio il Dominatore da voi cercato e l'Angelo del Testamento, da voi bramato"? Dunque il Precursore precede immediatamente il Cristo. Egli già è come è il Cristo. Se anni passassero fra colui che prepara le vie al Signore e il Cristo, tutte le vie tornerebbero ingombre e contorte. Dio lo sa e predispone che il Precursore anticipi di un'ora sola il Maestro. Quando vedrete questo Precursore, potrete dire: "La missione del Cristo ha inizio". A te dico: il Cristo aprirà molti occhi e molti orecchi quando verrà a queste vie. Ma non le tue e quelle dei tuoi pari, che gli darete morte per la Vita che vi porta. Ma quando più alto di questo Tempio, più alto del Tabernacolo chiuso nel Santo dei santi, più alto della Gloria sostenuta dai Cherubini, il Redentore sarà sul suo trono e sul suo altare, maledizione ai deicidi e vita ai gentili fluiranno dalle sue mille e mille ferite, perché Egli, o maestro che non sai, non è, lo ripeto, Re di un regno umano, ma di un Regno spirituale, e suoi sudditi saranno unicamente coloro che per suo amore sapranno rigenerarsi nello spirito e, come Giona, dopo esser già nati, rinascere, su altri lidi: "quelli di Dio", attraverso la spirituale generazione che avverrà per Cristo, il quale darà all'umanità la Vita vera».
   Sciammai e i suoi accoliti: «Questo nazareno è Satana!».
   Hillel e i suoi: «No. Questo fanciullo è Profeta di Dio. Resta con me, Bambino. La mia vecchiezza trasfonderà quanto sa al tuo sapere, e Tu sarai Maestro del popolo di Dio».
   Gesù: «In verità ti dico che, se molti fossero come tu sei, salute verrebbe ad Israele. Ma la mia ora non è venuta. A Me parlano le voci del Cielo e nella solitudine le devo raccogliere finché non sarà la mia ora. Allora con le labbra e col sangue parlerò a Gerusalemme, e sarà mia la sorte dei Profeti lapidati e uccisi da essa. Ma sopra il mio essere è quello del Signore Iddio, al quale Io sottometto Me stesso come servo fedele per fare di Me sgabello alla sua gloria, in attesa che Egli faccia del mondo sgabello ai piedi del Cristo. Attendetemi nella mia ora. Queste pietre riudranno la mia voce e fremeranno alla mia ultima parola. Beati quelli che in quella voce avranno udito Iddio e crederanno in Lui attraverso ad essa. A questi il Cristo darà quel Regno che il vostro egoismo sogna umano, mentre è celeste, e per il quale Io dico: "Ecco il tuo servo, Signore, venuto a fare la tua volontà. Consumala, perché di compierla Io ardo". E qui, con la visione di Gesù col volto infiammato di ardore spirituale alzato al cielo, le braccia aperte, ritto in piedi fra i dottori attoniti, mi finisce la visione. (1, 41)

   Avere Dio è anche avere sforzo, non solo avere gioia. E sforzo ebbero il padre mio d'amore e la Madre mia d'anima e di carne. Anche il lecito fu vietato perché il mistero fasciasse d'ombra il Messia fanciullo.
   E questo spieghi, a molti che non comprendono, la ragione duplice dell'affanno quando fui smarrito per tre giorni. Amore di madre, amore di padre per il fanciullo smarrito, tremore di custodi per il Messia che poteva essere disvelato anzi tempo, terrore di avere mal tutelato la Salute del mondo e il grande dono di Dio.
   Questo il motivo dell'insolito grido: "Figlio, perché ci hai fatto questo? Tuo padre ed io, angustiati, ti cercavamo!". Tuo padre, tua madre... Il velo gettato sul fulgore del divino Incarnato. E la rassicurante risposta: "Perché mi cercavate? Non sapevate che Io devo essere attivo nelle cose del Padre mio?".
   Risposta raccolta e compresa dalla Piena di Grazia per quanto essa vale, ossia: "Non abbiate tema. Piccolo sono, un fanciullo. Ma se cresco, secondo umanità, in statura, sapienza e grazia agli occhi degli uomini, Io sono il Perfetto in quanto sono il Figlio del Padre e perciò so regolarmi con perfezione, servendo il Padre col farne splendere la luce, servendo Dio col conservargli il Salvatore". (2, 136)

   Torniamo al Tempio, dove Io dodicenne sto disputando. Anzi torniamo nelle vie che conducono a Gerusalemme e da Gerusalemme al Tempio.
   Vedi l'angoscia di Maria quando, riunitesi le schiere degli uomini e delle donne, Ella vede che Io non sono con Giuseppe.
   Non alza la voce in rimproveri aspri verso lo sposo. Tutte le donne l'avrebbero fatto. Lo fate per molto meno, dimenticando che l'uomo è sempre il capo di casa. Ma il dolore che traspare dal volto di Maria trafigge Giuseppe più d'ogni rimprovero. Non si abbandona Maria a scene drammatiche. Per molto meno lo fate, amando d'esser notate e compatite. Ma il suo dolore contenuto è così palese, dal tremito che la prende, dal volto che impallidisce, dagli occhi che si dilatano, che commuove più d'ogni scena di pianto e clamore.
   Non sente più fatica, non fame. E il cammino era stato lungo e da tante ore non s'era preso ristoro! Ma Ella lascia tutto. E il giaciglio che si sta preparando e il cibo che sta per essere distribuito. E torna indietro. È sera, scende la notte. Non importa. Ogni passo la riporta verso Gerusalemme. Ferma le carovane, i pellegrini. Interroga. Giuseppe la segue, la aiuta. Un giorno di cammino a ritroso e poi l'affannosa ricerca per la città.
   Dove, dove può essere il suo Gesù? E Dio permette che Ella non sappia per tante ore dove cercarmi. Cercare un bambino nel Tempio era cosa senza giudizio. Che ci doveva fare un bambino nel Tempio? Al massimo, se s'era sperduto per la città ed era tornato là dentro, portato dai suoi piccoli passi, la sua voce piangente avrebbe chiamato la mamma ed attirato l'attenzione degli adulti, dei sacerdoti, i quali avrebbero provveduto a ricercare i genitori con dei bandi messi alle porte. Ma non c'era nessun bando. Nessuno in città sapeva di questo Bambino. Bello? Biondo? Robusto? Eh! ce ne sono tanti! Troppo poco per poter dire: "L'ho visto. Era là e là"!
   Poi, dopo tre giorni, simbolo di altri tre giorni di angoscia futura, ecco che Maria esausta penetra nel Tempio, scorre i cortili e i vestiboli. Nulla. Corre, corre, la povera Mamma, là dove sente una voce di bimbo. E fin gli agnelli col loro belare le paiono il pianto della sua Creatura che la cerca. Ma Gesù non piange. Ammaestra. Ecco che Maria sente, oltre una barriera di persone, la cara voce che dice: "Queste pietre fremeranno...". Ella cerca di fendere la calca e vi riesce dopo molto stento. Eccolo, il Figlio, a braccia aperte, ritto fra i dottori.
   Maria è la Vergine prudente. Ma questa volta l'affanno soverchia la sua riservatezza. È una diga che abbatte ogni altra cosa. Corre al Figlio, lo abbraccia, levandolo dallo sgabello e posandolo al suolo, ed esclama: "Oh! perché ci hai fatto questo? Da tre giorni ti andiamo cercando. La tua Mamma sta per morire di dolore, Figlio. Il padre tuo è sfinito di fatica. Perché, Gesù?
   Non si chiedono i "perché" a Chi sa. I "perché" del suo modo di agire. Ai vocati non si chiede "perché" lasciano tutto per seguire la voce di Dio. Io ero Sapienza e sapevo. Io ero "vocato" ad una missione e la compivo. Sopra il padre e la madre della terra vi è Dio, Padre divino. I suoi interessi superano i nostri, i suoi affetti sono superiori ad ogni altro. Io lo dico a mia Madre.
   Termino l'insegnamento ai dottori con l'insegnamento a Maria, Regina dei dottori. Ed Ella non se lo è più dimenticato. Il sole le è tornato nel cuore avendomi per mano, umile e ubbidiente, ma le mie parole le sono pure nel cuore. (1, 41).

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz