sobota, 23 sierpnia 2025

Dociekania ludzko nieludzkie

   Jeśli chcielibyśmy rozpatrzyć punkty styczne prawdy Objawienia z prawdami przedstawianymi przez wiedzę nauk przyrodniczych, należałoby raczej spytać, kim w Objawieniu jest człowiek. Może ten człowiek, który upadł w grzech, trwał przez pewien czas w postaci duchowej zanim ukazał się w ciele. Śmierć wtedy weszłaby na świat po grzechu człowieka, ale człowiek nie ujawniłby się jeszcze w ciele. Ale kto był fizycznie przy człowieku w tym pierwotnym czasie, jak nie tylko Bóg? Po cóż więc nam, ludzikom rozważać takie wydarzenia, skoro takie czy inne rozumienie tego nie wnosi niczego do naszego życia? skoro sam Bóg nie objawia nam tych prawd? Jest to zbędna dociekliwość umysłu, który może drążyć bez ustanku nawet i w najdrobniejszym atomie. 



wtorek, 19 sierpnia 2025

(168) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Na kwas faryzeuszów – jawność i śmiałość przeciw obłudzie

   1 Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. 2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głoszone będzie na dachach.
   4 A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. 5 Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! 6 Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. 7 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
   8 A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; 9 a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. 10 Każdemu, kto powie jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone.
   11 Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, 12 bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć». (Łk 12,1-12)


   1 Ἐν οἷς ἐπισυναχθεισῶν τῶν μυριάδων τοῦ ὄχλου, ὥστε καταπατεῖν ἀλλήλους, ἤρξατο λέγειν πρὸς τοὺς μαθητὰς αὐτοῦ πρῶτον· προσέχετε ἑαυτοῖς ἀπὸ τῆς ζύμης, ἥτις ἐστὶν ὑπόκρισις, τῶν Φαρισαίων.
   2 Οὐδὲν δὲ συγκεκαλυμμένον ἐστὶν ὃ οὐκ ἀποκαλυφθήσεται καὶ κρυπτὸν ὃ οὐ γνωσθήσεται.
   3 ἀνθ’ ὧν ὅσα ἐν τῇ σκοτίᾳ εἴπατε ἐν τῷ φωτὶ ἀκουσθήσεται, καὶ ὃ πρὸς τὸ οὖς ἐλαλήσατε ἐν τοῖς ταμείοις κηρυχθήσεται ἐπὶ τῶν δωμάτων.
   4 Λέγω δὲ ὑμῖν τοῖς φίλοις μου, μὴ φοβηθῆτε ἀπὸ τῶν ἀποκτεινόντων τὸ σῶμα καὶ μετὰ ταῦτα μὴ ἐχόντων περισσότερόν τι ποιῆσαι. 5 ὑποδείξω δὲ ὑμῖν τίνα φοβηθῆτε· φοβήθητε τὸν μετὰ τὸ ἀποκτεῖναι ἔχοντα ἐξουσίαν ἐμβαλεῖν εἰς τὴν γέενναν. ναὶ λέγω ὑμῖν, τοῦτον φοβήθητε. 6 οὐχὶ πέντε στρουθία πωλοῦνται ἀσσαρίων δύο; καὶ ἓν ἐξ αὐτῶν οὐκ ἔστιν ἐπιλελησμένον ἐνώπιον τοῦ θεοῦ. 7 ἀλλὰ καὶ αἱ τρίχες τῆς κεφαλῆς ὑμῶν πᾶσαι ἠρίθμηνται. μὴ φοβεῖσθε· πολλῶν στρουθίων διαφέρετε.
   8 Λέγω δὲ ὑμῖν, πᾶς ὃς ἂν ὁμολογήσῃ ἐν ἐμοὶ ἔμπροσθεν τῶν ἀνθρώπων, καὶ ὁ υἱὸς τοῦ ἀνθρώπου ὁμολογήσει ἐν αὐτῷ ἔμπροσθεν τῶν ἀγγέλων τοῦ θεοῦ· 9 ὁ δὲ ἀρνησάμενός με ἐνώπιον τῶν ἀνθρώπων ἀπαρνηθήσεται ἐνώπιον τῶν ἀγγέλων τοῦ θεοῦ.
   10 Καὶ πᾶς ὃς ἐρεῖ λόγον εἰς τὸν υἱὸν τοῦ ἀνθρώπου, ἀφεθήσεται αὐτῷ· τῷ δὲ εἰς τὸ ἅγιον πνεῦμα βλασφημήσαντι οὐκ ἀφεθήσεται.
   11 Ὅταν δὲ εἰσφέρωσιν ὑμᾶς ἐπὶ τὰς συναγωγὰς καὶ τὰς ἀρχὰς καὶ τὰς ἐξουσίας, μὴ μεριμνήσητε πῶς ἢ τί ἀπολογήσησθε ἢ τί εἴπητε· 12 τὸ γὰρ ἅγιον πνεῦμα διδάξει ὑμᾶς ἐν αὐτῇ τῇ ὥρᾳ ἃ δεῖ εἰπεῖν. (Łk 12,1-12)


   Jakiś prosty człowiek bardzo rozsądnie stwierdza:
   «Ale w takim razie... faryzeusze... służyli szatanowi!»
   Wielu przytakuje tej słusznej uwadze.
   «Nie osądzajcie. Jest Ktoś, kto sądzi» [– mówi im Jezus.]
   «My jednak osądzamy prawdziwie... Bóg widzi, że sądzimy oczywiste winy. Oni udają, że są tym, czym nie są. Ich czyny są obłudne, a ich intencje nie są dobre. A jednak udaje im się bardziej niż nam, ludziom uczciwym i szczerym. Są naszym postrachem. Rozciągają swą władzę nawet nad wolnością wiary. Trzeba wierzyć i praktykować to, co im się podoba, a nam grożą, bo kochamy Ciebie. Próbują sprowadzić Twe cuda do czarów, wzbudzić lęk przed Tobą. Knują, uciskają, szkodzą...»
   Tłum mówi ze wzburzeniem. Jezus wykonuje gest dla zaprowadzenia ciszy i mówi:
   «Nie przyjmujcie do waszych serc tego, co od nich pochodzi, ani ich posądzeń, ani ich wyjaśnień, ani myśli...
   „Są źli, a jednak odnoszą zwycięstwo”. Czy nie pamiętacie słów z Księgi Mądrości: „Krótko trwa tryumf przestępców”,1 oraz z Księgi Przysłów: „Nie idź, o synu, za przykładem grzeszników i nie słuchaj ich słów bezbożnych, gdyż zostaną pochwyceni więzami swych win i zgubi ich własna głupota”?
   Nie przyjmujcie w siebie tego, co pochodzi od tych, których wy sami, mimo waszej niedoskonałości, osądzacie jako niesprawiedliwych. Włożylibyście do swego wnętrza kwas, który ich psuje. Kwasem faryzeuszów jest obłuda. Niech ona nigdy w was nie istnieje: ani w odniesieniu do form kultu oddawanego Bogu, ani w waszych relacjach z braćmi. Strzeżcie się kwasu faryzeuszów.
   Myślcie o tym, że nie ma nic tajemnego, co by nie mogło być ujawnione, ani nic ukrytego, co nie zostanie w końcu poznane. Widzicie. Pozwolili Mi odejść, a potem posiali kąkol tam, gdzie Pan posiał dobre ziarno. Uważali, że działają sprytnie i że odnieśli zwycięstwo. I wystarczyłoby, żebyście Mnie nie znaleźli, aby zatryumfował zły czyn ukazywany w dobrym świetle. [Wystarczyłoby,] żebym przeszedł przez rzekę, nie pozostawiając śladów na wodzie, przybierającej dawny wygląd po rozdarciu jej przez dziób [łodzi]. Jednak ich gra szybko została odkryta i ich złe działanie – udaremnione. I tak jest ze wszystkimi czynami człowieka. Jest Jeden – Bóg, który je zna i zaradza im. To, co zostało powiedziane w ciemnościach, w końcu zostaje ujawnione przez Światłość. To, co knuje się w ukryciu izby, może zostać ujawnione tak, jakby to przygotowywano na placu. Każdy człowiek może przecież mieć kogoś, kto go zdemaskuje. Każdego człowieka widzi przecież Bóg, który może zadziałać, aby ujawnić winnych. Trzeba zatem działać zawsze uczciwie, aby żyć w pokoju. I niech ten, kto tak żyje, nie lęka się ani w tym życiu, ani w przyszłym. Nie, Moi przyjaciele, powiadam wam: niech postępujący sprawiedliwie nie lęka się.
   Nie bójcie się tych, którzy zabijają, tak, tych, którzy mogą zabić ciało, lecz nie mogą potem nic innego uczynić. Ja wam powiadam, kogo macie się bać. Bójcie się tych, którzy po zabiciu was mogą jeszcze wysłać was do piekła, to znaczy grzechów, złych towarzyszy, fałszywych nauczycieli; wszystkich tych, którzy wzbudzają grzech lub wątpliwość w sercu; tych, którzy usiłują zepsuć nie tylko ciało, lecz i duszę – doprowadzając was do oddalenia od Boga i do myśli rozpaczy w odniesieniu do Bożego Miłosierdzia. Tego powinniście się lękać, powtarzam wam, gdyż wtedy umarlibyście na zawsze.
   Co do reszty zaś – to nie bójcie się o wasze istnienie. Wasz Ojciec nie traci z oczu nawet jednego z tych małych ptaszków, które wiją gniazda w gałęziach drzew. Żaden z nich nie wpada bez wiedzy swego Stwórcy do sideł. A przecież ich wartość materialna jest bardzo mała: pięć wróbli za dwa asy. I nie posiadają też żadnej wartości duchowej. Pomimo to Bóg się nimi zajmuje. Jakże by więc nie miał zatroszczyć się o was? O wasze życie? O wasze dobro?
   Ojciec zna nawet włosy na waszej głowie i żadna niesprawiedliwość, jaką się popełnia wobec Jego dzieci, nie przechodzi niezauważona. Wy zaś jesteście Jego dziećmi, a zatem – o wiele więcej warci niż wróble, które wiją swe gniazda na dachach i w gałęziach. Jesteście synami tak długo, jak długo przez waszą wolną wolę sami nie rezygnujecie z tego, żeby nimi być.
   A [człowiek] wyrzeka się tego synostwa, kiedy się wypiera Boga i Słowa, które Bóg posłał do ludzi, aby ich doprowadzić do Boga. Kiedy więc ktoś nie będzie chciał Mnie uznać przed ludźmi – bojąc się, żeby to uznanie mu nie zaszkodziło – wtedy też Bóg nie uzna w nim Swego dziecka, a Syn Boży i Człowieczy nie przyzna się do niego wobec aniołów w Niebie. Kto się Mnie wyprze przed ludźmi, ten nie zostanie uznany za syna wobec aniołów Bożych.2
   Temu jednak, który mówił źle przeciw Synowi Człowieczemu, zostanie wybaczone, gdyż Ja poproszę Ojca o przebaczenie dla niego. Ten zaś, kto bluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nie otrzyma przebaczenia. Dlaczego? Ponieważ nie wszyscy potrafią poznać wielkość Miłości, Jej doskonałą nieskończoność, i widzieć Boga w ciele podobnym do ciała każdego człowieka. Poganie, bałwochwalcy nie mogą w to uwierzyć z powodu swych wierzeń, gdyż ich religia nie jest miłością. Nawet pośród nas bojaźliwy szacunek, jakim Izrael darzy Jahwe, może przeszkadzać uwierzyć, że Bóg stał się człowiekiem – i to najpokorniejszym z ludzi. Grzechem jest nie wierzyć we Mnie. Kiedy jednak wynika z nadmiernego lęku przed Bogiem, jest jeszcze do wybaczenia.
   Nie może jednak uzyskać przebaczenia człowiek, który nie zwraca się ku prawdzie, jaka ukazuje się przez Moje czyny, i odmawia Duchowi Miłości tego, że mógł dotrzymać danego słowa o wysłaniu Pana w określonym czasie: Zbawiciela, którego poprzedzały i któremu towarzyszą przepowiedziane znaki. Ci, którzy Mnie prześladują, znają proroków. Proroctwa są Mną napełnione. Oni znają proroków i wiedzą, co Ja czynię. Prawda jest oczywista. Oni jednak zaprzeczają jej, bo chcą jej zaprzeczać. Stale zaprzeczają temu, że Ja jestem nie tylko Synem Człowieczym, ale i Synem Boga, przepowiedzianym przez proroków: Tym, który się zrodził z Dziewicy, a nie z woli męża – z Miłości Wiecznej, z Ducha Wiecznego. On to Mnie zapowiedział, aby ludzie mogli Mnie rozpoznać. Oni – aby móc mówić, że trwa jeszcze noc oczekiwania na Chrystusa – uporczywie zamykają oczy, aby nie widzieć Światłości, która jest już na świecie. Dla nich sąd będzie surowszy niż dla tych, którzy nie wiedzą. I nazwanie Mnie „szatanem” nie zostanie im wybaczone, gdyż Duch dokonuje przeze Mnie dzieł Boskich, a nie szatańskich. I doprowadzanie innych do rozpaczy – gdy Miłość doprowadziła ich do pokoju – nie zostanie im wybaczone, gdyż wszystko to są zniewagi Ducha Świętego: Tego Ducha Pocieszyciela, który jest Miłością. On daje miłość i prosi o miłość. On czeka na Moją całopalną ofiarę miłości, aby się rozlać w sercach Moich wiernych jako miłość... mądra, oświecająca.
   Ale kiedy to się stanie, oni dalej będą was prześladować, oskarżając was przed urzędnikami sądowymi i książętami w synagogach i trybunałach. Wtedy nie troszczcie się, rozmyślając o sposobie waszej obrony. Sam Duch powie wam, co macie odpowiedzieć, aby służyć Prawdzie i zdobyć Życie – tak samo jak Słowo właśnie udziela wam tego, co jest potrzebne, aby wejść do Królestwa Życia Wiecznego.
   Idźcie w pokoju, w Moim Pokoju, w tym Pokoju, którym jest Bóg i którym Bóg tchnie, aby przesycić nim Swoje dzieci. Idźcie i nie lękajcie się. Ja nie przyszedłem, aby was oszukać, lecz aby was pouczyć; nie po to, aby was zatracić, ale – aby was zbawić. Błogosławieni ci, którzy będą wierzyć Moim słowom.
   A ty, mężu dwukrotnie ocalony, bądź silny i pamiętaj o Moim pokoju, aby powiedzieć kusicielom: „Nie usiłujcie mnie zwieść. Ja wierzę, że On jest Chrystusem.” Idź, o niewiasto. Idź z nim i zachowaj pokój.
   Żegnajcie. Powróćcie do waszych domów i pozostawcie Syna Człowieczego Jego pokornemu wypoczynkowi na trawie, nim wejdzie na nowo na Swą drogę prześladowanego, w poszukiwaniu innych osób potrzebujących ocalenia – aż do kresu. Niech Mój pokój zostanie z wami».
   Błogosławi ich i wraca na miejsce, gdzie jedli. Apostołowie idą z Nim. Kiedy ludzie odchodzą, kładą się z głowami na torbach i szybko zasypiają w ciężkim powietrzu popołudnia i w ciszy tych upalnych godzin. (IV, cz. 3, 112: 22 kwietnia 1946. A, 8293-8305)

Przypisy:
1  Por. Mdr 1,8. (Przyp. wyd.)
2  Por. Mt 12,31nn; Mk 3,28. (Przyp. wyd.)


   Con molto buon senso un popolano dice: «Ma allora… i farisei… hanno servito satana!», e molti applaudono alla giusta osservazione.
   «Non giudicate. C’è chi giudica».
   «Ma almeno noi siamo schietti nel giudicare… e Dio vede che giudichiamo su colpe palesi. Essi si fingono ciò che non sono. Agiscono con menzogna e con mire non buone. Eppure trionfano più di noi che siamo onesti e sinceri. Sono il nostro terrore. Estendono la loro potenza persino sulla libertà di fede. Si deve credere e praticare come a loro piace. E ci minacciano perché ti amiamo. Tentano ridurre i tuoi miracoli a stregonerie, a mettere paura di Te. cospirano, opprimono, nuocciono…».
   La folla parla tumultuosamente. Gesù fa un gesto imponendo silenzio e dice:
   «Non accogliete nel cuore ciò che è loro. Non le loro insinuazioni e non i loro sistemi. E neppure l’idea:
   “essi sono cattivi eppure trionfano”. Non ricordate le parole della Sapienza: (2, 5; 5,9) “Breve è il trionfo dello scellerato”, e l’altra dei Proverbi: (5, 22-23) “Non seguire, o figlio, gli esempi dei peccatori e non ascoltare le parole degli empi, perché essi rimarranno impigliati nelle catene delle colpe loro e ingannati dalla loro grande stoltezza”? Non mettete in voi ciò che è di coloro che voi stessi, benché imperfetti, giudicate ingiusti. Mettereste in voi lo stesso lievito che corrompe loro. Il lievito dei farisei è ipocrisia. Essa non sia mai in voi, né rispetto alle forme del culto verso Dio, né rispetto al modo di usare coi fratelli. Guardatevi dal lievito dei farisei. Pensate che non c’è nulla d’occulto che non possa essere scoperto, nulla di nascosto che non finisca ad esser noto.
   Voi vedete. Essi mi avevano lasciato partire e poi avevano seminato zizzania dove il Signore aveva gettato seme eletto. Credevano di aver fatto sottilmente e vittoriosamente. E sarebbe bastato che voi non mi aveste trovato, che Io avessi passato il fiume non lasciando traccia di Me sull’acqua che si ricompone dopo che la prua l’ha aperta, perché il loro mal fare, sotto aspetto di ben fare, trionfasse. Ma presto è stato scoperto il gioco e la loro mala opera è annullata. E così di tutte le azioni dell’uomo. Uno almeno, Dio, le conosce e provvede. Quanto viene detto all’oscuro finisce ad esser svelato dalla Luce, e quello che viene tramato in segreto in una camera può esser disgelato come fosse stato preparato su una piazza. Perché ogni uomo può avere il suo delatore. E perché ogni uomo è visto da Dio, il quale può intervenire a smascherare i colpevoli.
   Perciò occorre agire sempre con onestà per vivere con pace. E chi così vive non abbia paura. Non paura in questa vita, non paura per l’altra vita. No, amici miei, Io ve lo dico: chi agisce da giusto non abbia paura. Non paura di coloro che uccidono, sì, di coloro che possono uccidere il corpo, ma che dopo di ciò non possono fare altro. Io vi dico di che avere a temere. Temete di quelli che, dopo avervi fatto morire, vi possono mandare all’inferno, ossia dei vizi, dei cattivi compagni, dei falsi maestri, di tutti coloro che vi insinuano il peccato o il dubbio nel cuore, di quelli che tentano di corrompere l’anima più del corpo e portarvi al distacco da Dio e a pensieri di disperazione nella divina Misericordia. Di questo avete a temere, Io ve lo ripeto. Perché allora sarete morti in eterno. Ma per il resto, per la vostra esistenza, non temete. Il Padre vostro non perde d’occhio neppure uno di questi minimi uccelli che nidificano fra le fronde degli alberi. Non uno di essi cade nella rete senza che il suo Creatore lo sappia. Eppure è ben piccolo il loro valore materiale: cinque passeri per due assi. E nullo è il loro valore spirituale. Ciononostante, Dio se ne cura. Come dunque non avrà cura di voi? Della vostra vita? Del vostro bene? Anche i capelli del capo vostro sono noti al Padre, né alcuna ingiuria che viene fatta ai suoi figli gli passa inosservata, perché voi siete i suoi figli, ossia molto più dei passeri che nidificano sui tetti e fra il fogliame.
   E figli rimanete finché da voi non rinunciate ad esserlo, di vostra libera volontà. E si rinuncia a questa figliolanza quando si rinnega Iddio e il Verbo che Dio ha mandato fra gli uomini per portare gli uomini a Dio. Allora, quando uno non mi vuole riconoscere davanti agli uomini, perché teme da questo riconoscimento del danno, allora anche Dio non lo riconoscerà per suo figlio, e il Figlio di Dio e dell’uomo non lo riconoscerà davanti agli angeli del Cielo, e chi mi avrà rinnegato davanti agli uomini sarà rinnegato per figlio davanti agli angeli di Dio. E chi avrà parlato male e contro il Figlio dell’uomo sarà ancora perdonato, perché Io perorerò il suo perdono presso il Padre, ma chi avrà bestemmiato contro lo Spirito Santo non sarà perdonato. Questo perché? Perché non tutti possono conoscere l’estensione dell’Amore, la sua perfetta infinità, e vedere Dio in una carne simile ad ogni carne d’uomo. I gentili, i pagani non possono credere questo per fede, perché la loro religione non è amore. Anche fra noi il rispetto pauroso che ha Israele per Jeové può impedire che si creda che Dio si sia fatto uomo e il più umile degli uomini. Una colpa il non credermi. Ma quando si appoggia su un eccessivo timore di Dio è ancora perdonata. Ma perdonato non può essere chi non si arrende alla verità che traluce dai miei atti e nega allo Spirito d’Amore di aver potuto mantenere la parola data di mandare il Salvatore al tempo stabilito, il Salvatore preceduto e accompagnato dai segni predetti.
   Essi, coloro che mi perseguitano, conoscono i profeti. Le profezie sono piene di Me. Essi conoscono le profezie e conoscono ciò che Io faccio. La verità è palese. Ma essi la negano per volontà di negarla. Sistematicamente negano che Io sia non solo il Figlio dell’uomo, ma il Figlio di Dio predetto dai profeti, il Nato da una Vergine non per voler dell’uomo ma dell’Amore eterno, dell’eterno Spirito che mi ha annunciato perché gli uomini mi potessero riconoscere. Essi, per poter dire che il buio dell’attesa del Cristo dura, si ostinano a tener chiusi gli occhi per non vedere la Luce che è nel mondo, e perciò rinnegano lo Spirito Santo, la sua Verità, la sua Luce. E per costoro sarà giudizio più severo che per coloro che non sanno. E dirmi “satana” non sarà loro perdonato, perché lo Spirito per Me fa opere divine e non sataniche. E portare altri a disperazione quando l’Amore li ha portati alla pace non sarà perdonato. Perché queste sono tutte offese allo Spirito Santo. A questo Spirito Paraclito che è Amore e dona amore e chiede amore, e che attende il mio olocausto d’amore per effondersi in amore sapiente, illuminante nei cuori dei miei fedeli. E quando ciò sarà avvenuto e ancora vi perseguiteranno accusandovi davanti ai magistrati e ai principi nelle sinagoghe e nei tribunali, non vi preoccupate pensando a come vi scagionerete. Lo stesso Spirito vi dirà ciò che avete a rispondere per servire la Verità e conquistarvi la Vita, così come il Verbo vi sta dando quanto occorre per poter entrare nel Regno della Vita eterna.
   Andate in pace. Nella mia pace. In quella pace che è Dio e che Dio emana per saturarne i suoi figli. Andate e non temete. Io non sono venuto per ingannarvi, ma per istruirvi, non a perdervi ma a redimervi. Beati quelli che sapranno credere alle mie parole. E tu, uomo, due volte salvato, sii forte e ricorda la pace mia per dire ai tentatori: “Non tentate di sedurmi. La mia fede è che Egli è il Cristo”. Và, o donna. Và con lui e state in pace. Addio. Tornate alle case e lasciate il Figlio dell’uomo all’umile riposo sull’erba prima di riprendere il perseguitato suo cammino alla ricerca di altri da salvare, fino alla fine. La mia pace stia con voi».
   Li benedice e torna là dove hanno mangiato. E gli apostoli con Lui. E, sfollata la gente, si stendono col capo sulle sacche e presto il sonno li prende, nel calore afoso del pomeriggio e nel silenzio pesante di queste ore torride. (6, 421) 

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001


poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Nabożeństwa (32)

11. Zarzut.


   BOŻE mój, Boże mój, wszystko o co mnie prosisz, to me Serce, Synu Mój, daj mi twe serce;
1 Czyżbym był twym synem, dopóki nie mam niczego poza swoim sercem? Czy dasz mi Dziedzictwo, Rodowód, cokolwiek w zamian za moje serce? O ty, któryś rzekł do Szatana, Czy zważyłeś na mego sługę Hioba, że nie ma na ziemi drugiego jak on,2 czy pozwolisz memu lękowi, memu zapałowi, mej zazdrości, aby rzekła tobie, Czy zważyłeś na me Serce, że nie ma na ziemi Serca tak przewrotnego; i czy byłbyś je posiadał, i czy będę twym Synem, Współdziedzicem twego przedwiecznego Syna, za to że je oddam? Serce jest ponad wszystko zwodnicze, i rozpaczliwie nikczemne; któż je pozna? 3 Kto zadaje to pytanie, tworzy odpowiedź, Ja Pan badam Serce. Kiedyż zbadałeś moje? Czy myślałeś że je znajdziesz, gdy utworzyłeś je w Adamie? Badałeś odtąd, i znajdowałeś wszystkie te stopniowania w chorobliwości naszych Serc, Że każde wyobrażenie, z myśli serc naszych, jest wciąż tylko złe.4 Czy pamiętasz o tym, i czy chciałbyś me Serce? O Boże wszelkiego światła, wiem że wiesz wszystko;5 i to Ty, ogłaszasz człowiekowi, czym jest jego Serce. Bez ciebie, o niepodległa dobroci, nie mógłbym wiedzieć, jak chore było me serce. Tyś mi ogłosił, w swoim Słowie, że dla całego tego zalewu zła, który otoczył wszystkie Serca, ty jednak szukałeś i znalazłeś człowieka według własnego serca;6 Że mogłeś i mógłbyś dać swemu ludowi Pasterzy według własnego serca;7 I mogę zebrać z twego Słowa tak dobre świadectwo serc człowieczych, żeby znaleźć serca niepodzielne, uległe i serca zatrwożone; Serca które umieją, Serca które się nauczyły; serca mądre, na jednym miejscu, a na drugim, w dużym stopniu, serca mądre, doskonałe; serca proste, żadnej przewrotności na zewnątrz, i serca czyste, żadnej głupoty wewnątrz; takie serca mogę znaleźć w twoim Słowie; i jeśli moje serce byłoby takim sercem, dałbym ci moje Serce. Ale znajduję też serca kamienne,8 i uczyniłem takim swoje – znalazłem Serca, które są sidłami;9 i obcowałem z takimi; serca które jak Piece parzą; a paliwo Pożądliwości, i Zazdrości, i Żądzy, zapaliło moje; Serca którym ufają ich Panowie, A ten kto ufa własnemu sercu, jest głupcem;10 Zdradzi go, jego ufność w własną Stałość moralną i Bezpieczność obywatelską, gdy rzucisz na niego duchowe zawilgocenie, ociężałość, i przygnębienie ducha. Znalazłem te Serca, i gorsze od nich, Serce do którego wszedł sam Diabeł, serce Judasza.11 Pierwszego rodzaju serca, niestety, mój Boże, nie mam; ostatnie nie są Sercami które daje się tobie; Cóż pocznę? Bez tego obecnego nie mogę być twoim Synem, a ja go nie mam. Dla tych pierwszego rodzaju dajesz radość serca,12 a ja jej nie mam; Dla tych drugiego rodzaju, dajesz omdlałość serca13 – I bądź błogosławiony, o Boże, za tę wyrozumiałość, nie mam jej jeszcze. Jest więc pośredni rodzaj Serc, nie tak doskonały żeby być obdarowanymi, ale których naprawia samo dawanie; Nie tak zrozpaczone, żeby nie być przyjętymi, ale których podnosi samo przyjmowanie. To serce topniejące,14 i serce stroskane; i serce zranione, i serce złamane, i serce skruszone; i dzięki potężnemu działaniu twego przeszywającego Ducha, takie Serce mam; Twój Samuel mówił do całego domu Izraela, i powiedział, Jeśli powrócicie do Pana z całych swych serc, przygotujcie swe serca na Pana.15 Jeśli moje serce będzie przygotowane, będzie ono sercem powracającym; A jeśli ujrzysz je na drodze, zaprowadzisz je do domu; Owszem, przygotowanie jest także twoje; owo topnienie, owo ranienie, owo łamanie, owo kruszenie, które teraz mam, jest twoją Drogą, do twego Kresu; A te niewygody, są za to wszystko, zadatkiem twego Ducha w moim sercu;16 a gdzie ty dasz zadatek, tam dobijesz targu. Nabal był ufny wobec swego wina, ale nad ranem zamarło w nim serce;17 Ty, o Panie, dałeś mi Piołun, i miałem wobec niego pewną nieufność; a ty rozjaśniłeś znów dla mnie Poranek, i moje serce żyje. Serce Dawida uderzyło go, gdy odciął rąbek szaty Saula;18 i uderzyło go serce gdy zliczył swój lud19 – Serce moje poraziło mnie, gdy doszedłem do zliczenia swych grzechów; lecz cios ten nie jest na śmierć, ponieważ grzechy te nie są na śmierć, a serce me żyje w tobie. Dopóki jednakże pozostaję w tym wielkim Szpitalu, tym chorym, tym chorobliwym świecie, dopóki pozostaję w tym trędowatym domu, to ciało moje, to Serce, choć tak na ciebie przygotowane, przez ciebie przygotowane, będzie jeszcze przedmiotem najazdu złośliwych i zaraźliwych wyziewów. W twojej obietnicy mam jednak Środki nasercowe; kiedy poznam zarazę mego serca, i pomodlę się do ciebie w twoim domu,20 ty zachowasz to serce, od wszelkiej śmiertelnej siły, od tego zakażenia – a Pokój Boży, który przekracza wszelkie zrozumienie, zachowa me Serce i Umysł przez Chrystusa Jezusa.21
 

Przypisy:
1  Prz 23,26. [Biblia Tysiąclecia: „Synu, daj mi serce swoje”. Przyp. JS.]
2  Hi 1,8. [Biblia Tysiąclecia: „A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego (…) jak on”. Przyp. JS.]
3  Jr 17,9. [Biblia Tysiąclecia: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?” Przyp. JS.]
4  Rdz 6,5. [Biblia Tysiąclecia: „że usposobienie ich jest wciąż złe”; Wujek: „á wſzytká myśl ſercá byłá nápięta ku złému po wſzytek czás”. Przyp. JS.]
5  Am 4,13.
6  1 Sm 13,14. [Biblia Tysiąclecia: „Pan wyszukał sobie człowieka według swego serca”. Przyp. JS.]
7  Jr 3,15. [W książce błąd: „Jer. 13. 15”. Biblia Tysiąclecia: „I dam wam pasterzy według mego serca”. Przyp. JS.]
8  Ez 11,19.
9  Koh 7,26.
10  Prz 28,26. [Biblia Tysiąclecia: „Kto swemu sercu zaufał, jest niemądry”. Przyp. JS.]
11  J 13,2.
12  Syr 50,23.
13  Kpł 26,36.
14  Joz 2,11. [King James Version: „our hearts did melt” – „nasze serca stopniały”; Wujek: „y zemdláło ſerce náſzé”; Biblia Tysiąclecia: „zatrwożyły się serca nasze”. Przyp. JS.]
15  1 Krl 7,3 [Biblia Tysiąclecia: „Jeśli chcecie się nawrócić do Pana z całego serca, (…) a skierujcie wasze serca ku Panu”. Przyp. JS.]
16  2 Kor 1,22.
17  1 Sm 25,37. [Biblia Tysiąclecia: „Ale kiedy do rana Nabal wytrzeźwiał od wina, (…) serce jego zamarło”. Przyp. JS.]
18  1 Sm 24,6. [Biblia Tysiąclecia: „zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula”; Wujek: „vderzyło Dawidá ſerce jego/ przeto że vrznął kray płaſczá Saulowégo”. Przyp. JS.]
19  2 Sm 24,10. [Biblia Tysiąclecia: „Serce Dawida zadrżało, dlatego że zliczył lud”; Wujek: „Y vderzyło ſerce Dawidowé iego/ po zliczeniu ludu”. Przyp. JS.]
20  1 Krl 8,38. [Parafraza; Biblia Tysiąclecia: „skoro przejęty klęską wyciągnie ręce ku tej świątyni”; Wujek „ieſliby kto poznał ránę ſercá ſwego/ á rozćiągnął ręce ſwé w tym domu”. Przyp. JS.]
21  Flp 4,7. [Biblia Tysiąclecia: „A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”.]

Przekład z angielskiego: Jakub Szukalski

Źródła:
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923

 

+

niedziela, 3 sierpnia 2025

(139) Żywoty Świętych: Antonin Pierozzi

Żywot Świętego Antonina,
Arcybiskupa Florenckiego,

pisany od Wincentego Mejnarda Dominikana.
Żył około roku Pańskiego, 1400.
1


   Antoninus abo Antonius (bo prze mały wzrost ciała swego Antoninus był nazwany) ojczyznę miał sławną, i miedzy pierwszemi we Włoszech miasty, Florencją – rodzice uczciwe, Mikołaja i Tomasją. Młodziuchny w ciele, rad często i długo na modlitwie, aż ku podziwieniu ludu pospolitego, przebywał – kazania rad słuchał, i dziecinnych się igrzysk, statek nad lata zachowując, wiarował.
2Mając lat piętnaście, prosił się do zakonu ś. Dominika – lecz starszy widząc młodość jego, i szczure, chude, a subtelne ciała jego wiązanie, rozumiał iż ciężarów zakonnej powinności znieść nie mógł. A gdy go pytał o naukę – obaczył w nim ostry rozum, a iż się w czytaniu dekretu, to jest praw kościelnych, kochał. I rzekł mu: gdy prawa kościelne i wszytek dekret przebieżysz, a dobrze się go napijesz, tedy cię przyjmę synu – a też nie wiem jeśli przez mięsa żyć będziesz mógł – bo my nigdy mięsa nie jadamy. Młodzieniec odszedszy, cały rok się w dekrecie we dnie i w nocy ćwiczył – a siedząc u stołu z rodzicami, tajemnie pod stół szczeniętom i kotkom mięso miotał – już się do życia onego sposobiąc. W rok się wrócił do onegoż starszego, prosząc aby przyjęty był – 3i gdy go doznawał w nauce praw kościelnych – nic spytać nie mógł, na co by mu z pamięci wszytko mówiąc, niedosyć uczynił. 4Dziwując się pamięci wielkiej i chuci ku zakonnemu życiu – przyjął go i oblókł starszy on. Prędko się w zakonne życie i cnoty doskonałe wprawił – ubóstwo miłując, a posłuszeństwo, matkę cnót wszytkich, ze wszelaką powolnością i chucią czyniąc – im dalej tym więcej sobie skarbów duchownych przymnażał. 5W czystości cielesnej tak się kochał, iż jeszcze młodziuchnhym u rodziców będąc, w kościele ś. Michała tak pilnie o nię prosił, iż mu się zdało, że tego daru pewien był od Pana Boga – jakoż się niepokalanym aż do śmierci pokazał – a jednak rozmów się z białą płcią pilnie strzegł, okrom duchownej jakiej potrzeby, abo spowiedzi. Pierwszy do śpiewania i na jutrznią, niespaniem się i robotą w nauce i pisaniu trudził – 6żadnego nieprzyjaciela barziej się nie strzegł jako próżnowania – modlitwa, nauka, i pisanie, jego wszytka była zabawa – 7i napisał wiele ksiąg kościołowi barzo pożytecznych, a zwłaszcza Historie, w których nawięcej żywoty świętych sławi, i innych wiele uczonych. 
   W czym jest więtszy dziw, iż nie mając nigdy nauczyciela po lat szesnaście, w których trochę tylko Dialektyki słuchał, sam przez się wszytkiego się nauczył, i tak wiele pisma uczonego zostawił – iż na samo czytanie, tego co napisał, cały żywot jego mały się być zda – a zwłaszcza, iż nigdy nie miał zdrowia mocnego, a przełożeństwem klasztorów ustawicznym zabawiony był.
8W których, naprawując dyscyplinę i porządki osłabionych obyczajów i życia zakonnego, wielką pracą podjął – pieszo nawięcej do klasztorów, drogi dalekie i cięszkie odprawował – podeszły w leciech i schorzały, na osiełku się wlókł, zimna i upalenia cierpiąc. Reguły doskonale barzo chował, i chować sobie poruczone, przyzwyczajał. Włosiennicę nosił, i pas drugdy żelazny na gołym ciele. Łoże jego było deszczki, a naroskoszniejsza pościel, wór słomiany – powrózkami częste dyscypliny czynił – w kuchennej i podłej domowej braterskiej posłudze, garnki i miski pomywając, kochał się, i przełożonym już będąc. Wielką miłością ku braciej zapalony był – co znając bracia, prędko się upominaniem jego budowali – ku pomocy też bliźnich użyteczną a niespracowaną pracą podejmował. W mądrej radzie (jakoż był barzo poradny), w słuchaniu spowiedzi i w kazaniu, w miłosierdziu nad nędzą ludzką, był też nie pomału gorący. 
   Raz w drodze idąc z drugim bratem, potkał dziewkę u wody barzo narzekającą i płacząc – pytał jej: coć się dzieje? powie: rąbekem matce piorąc zdarła, boję się gniewu jej, i uciekać gdzie mię oczy niosą, muszę. On ją cieszył i prosił aby szła do matki – lecz jej namówić nie mógł –
9i żałując jej, jako miał serce do miłosierdzia miękkie, a bojąc się aby gdzie we złe ręce nie wpadła, a czystości swej nie straciła, prosił P. Boga samego o pomoc – i wziąwszy on rąbek, gdy imienia Jezusowego nad nim wzywał, a krzyżem świętym żegnał – wnet się tak spoiła nić do nici, jakoby nigdy rozdarty nie był. Takim cudem Pan Bóg uczcił miłosierdzie jego nad bliźnim. 
   Eugenius czwarty Papież o takich cnotach jego i nauce słysząc –
10nad inne którzy się na Arcybiskupstwo Florenckie wmagali, tego samego przełożył, i Arcybiskupem go uczynił. Uciekał i długo się krył ś. Antoninus od takiej dostojności – i pisał do Papieża, prosząc z wielką pokorą, aby tego nie czynił – a gdy wyprosić nic nie mógł – posłuszeństwo czyniąc, wolej się Boskiej i Papieskiej nie sprzeciwił – miłość też ku Panu Jezusowi, w sprawowaniu owiec jego chcąc pokazać. Przyjął go lud wszytek w Florencjej z wielkim nabożeństwem – wszędzie jako Papieżowi przyklękając, a przeżegnanie od niego biorąc. Na Biskupstwie nic nie odmienił – ale też życia świątobliwości przyczynił – a bojąc się naprzód dostatku, i w nim jakiego podniesienia – więcej nad sześci sług, i to barzo uczciwych a jako zakonników, nie chował – śrebra żadnego u stołu nie używał – koni, psów nie chował – jednegoż muła małego w domu miał, i to darownego, na wielkie go tylko potrzeby starości swej i chorób używając. Dochody wszytkie, opatrzywszy swe małe potrzeby, na ubogie obracał, mówiąc: nie godzi się ubogich chleba, z szkapami i sługami niepotrzebnymi trawić. Jedzenie jego było mierne i niewydworne – nigdy się co miał jeść nie pytał – co nagotowano, jadł. Zakonny żywot i reguły, ile mogło być, pilnie w onym stanie chował, i odzienia nie odmieniał. Jutrznie z kapłany i Kanoniki swymi śpiewał, i drugdy je w nocy budził, sam sygnując i dzwoniąc. Mszej sam mieć żadnego dnia, aż z potrzeby, nie opuścił. Łaskawym się i rozmownym każdemu stawił, pięknie każdego odprawując – gniewem się i o szkodę na czeladź nigdy nie wzruszył, aby co ujźrzeć miał gniewliwego. Nad pospolite modlenie godzin kapłańskich, Panny Mariej godziny, siedm Psalmów i za umarłe przydawał, i rzadko to kiedy z potrzeby opuścił. 
   
11W rozmaitych trwogach i nieszczęściu i sprawach, zawżdy spokojną myśl zachować umiał, tak iż żadna przygoda i zabawa świecka, wybić mu pokoju jego i wesela serdecznego nie mogła. Raz gdy jego Sekretarz narzekał na zabawy i trudności świeckie, które na Biskupstwie być muszą – iż człowiek nigdy sam swej wolności użyć nie może, ale zawżdy ludzkim niewolnikiem być musi. On mu powiedział: synu miły, być nie może, abychmy w takich frasunkach i trudnościach świeckich spokojni być na myśli mogli, 12jeśli sobie jednego w sercu kącika nie zostawim, do którego by żadne trudności i zabawy świeckie przebić się nie mogły. Do tego kącika odprawiwszy ludzkie rzeczy, jako do pokoju nawdzięczniejszego i komórki namilszej uciekać – a jako mówi Paweł ś. od zwierzchnego człowieka do wnętrznego bieżąc, ucieszyć się tam i wszytkiego zapomnieć mamy. Jednak w tak wysokiej bogomyślności, na którą się gdy czas miał podnosił i zamykał – żadnego urzędu namniejszego Biskupowi należącego nie opuścił – sam plebany wiejskie nawiedzał – klasztorów panieńskich obecnie doglądał – duchowne święcił – kościoły, ołtarze, ornaty, naczynia poświącał – 13za co nie tylko jednego pieniążka, ale i kwiatków nie brał. Z duchownych, wiele złych obyczajów pomału i łaskawie wykorzenił. Lichw wiele, jako Florencja ma wiele kupców, z miasta wyszczwał. 
   
14Wsławił go P. Bóg i cudy niemałymi za żywota. Nad plebanem jednym barzo chorym czytając Ewangelią niektórą, wnetże go zleczył. Drugi pleban we wsi Kornikaria nazwanej, wiedząc iż Biskupa swego mieć u siebie miał – frasując się jakoby go uczcić mógł, w sadzawczynie (w której tylko trochę drobiazgu miewał) wielkie i nigdy tam niewidane ryby nalazł. Niepłodnej jednej, domu zacnego Kastylionów w Florencjej, błogosławieństwo rodzaju u Pana Boga uprosił. Dziecię zczarowane, które z kolebki czart wynosił, i od piersi mamki odrywał i miotał, chusteczką swoją zleczył, i czarta pohańbił – od dzieci jednego barwierza Piotra, które czart po kątach nosił, i wielkie w domu niepokoje czynił, napisawszy kartkę w której czarta zaklinał, onego nieprzyjaciela odegnał. Dzieciątko jedno umarłe do żywota jednego ojca z domu Filikariów, który tylko tego jedynaka miał, przywrócił. I inne niemałe dobrodziejstwa nad przemożenie ludzkie cudownie Pan Bóg przezeń czynił. 15Bractwo abo Kollegium świętego Marcina ustawił – w którym chciał mieć dwanaście cnych i bogobojnych mężów, którzyby jałmużny po mieście prosili, na te, którzy się żebrać, zwłaszcza z domów zacnych, wstydzą – mając wielki na się niedostatek, z którego do złych się rzeczy puszczają, i córki swe drugdy na nieczysty zysk wydają gospodarze. To miłosierdzie barzo miedzy ludźmi potrzebne, wielki potym pochop wzięło, tak iż z niego o sześćset domów gospodarskich pomoc miewa. Sam święty Antonius na takie i inne jałmużny, gdy mu pieniędzy i dochodów Biskupich nie zstało, szaty i naczynia domowe dawał. Czasu powietrza z miasta nigdy nie wyjezdżał, ale owcom swoim służył, i służyć aż do gardła chciał. 
   
16Raz idąc przez ulicę w Florencjej, ujźrzał na jednym domku ubogim anioła – i dziwując się co by to był za dom, wszedszy, nalazł tam ubożuchną wdowę ze trzemi córkami pannami, wszytki odarte i bosse, ale pilnie robiące około kądziele i przędziw, na chleb i wyżywienie. Obaczywszy wielkie ich ubóstwo, a dowiedziawszy się od sąsiad o dobrym zachowaniu ich, żywił je hojnymi jałmużnami – których one po chwili na próżnowanie i strojenie się używać poczęły. Idąc tedy drugi raz onąż drogą, ujźrzał na onymże domku czarty sprośne, i domyślał się że one białegłowy w grzech jaki upadły. Zawoła sąsiad ich, dowie się iż robić przestały, a dostateczniejszy on żywot, za przyczynę sobie próżnowania i świeckich strojów i myśli wzięły – gromił je barzo, i widzenie im ono opowiedział, od czarta ich przestrzegając, a do Anielskiego towarzystwa, w żywocie i robocie pierwszej, wzywając. Ująć im tedy obroku kazał, a jednak ubóstwa ich wspomagać nie opuszczał. 
   
17Dwu ślepych żebraków u kościoła Zwiastowania Bogarodzice siedzących jeden dobry człowiek wysłuchał – iż się jeden przed drugim chlubił, mówiąc: ja mam zaszytych dwieście – a drugi rzekł: ja mam trzysta czerwonych złotych w sukni. Pojmał je, i prowadził do ś. Antonina – który je jako złodzieje ubogich prawych zfukał, i pieniądze im pobrać, nieco im zostawiwszy, i rozdać ubogim kazał. Jeden mu jabłek pięknych darować przyniósł, spodziewając się za nie pieniędzy jakich od niego – on tylko rzekł: Bóg ci zapłać – odchodząc tedy on człowiek, szemrał mówiąc: jam się od ciebie spodziewał czego, jako ubogi człowiek chcąc się wspomóc, a ty mnie słowa dajesz? 18To słysząc Antoninus, kazał sobie szale przynieść, i na jednę włożył jego jabłka, a na drugą swoje słowa napisane na kartce, Bóg ci zapłać – i skoro podniósł, kartka ona wszytki jabłka przeważyła. Widząc to on człowiek, zlękł się – a Biskup mu rzekł: widzisz iż to słowa lepsze i ważniejsze niżli twoje jabłka – idźże a umiej z tego słowa pożytek sobie uczynić – mocen jest Pan Bóg ciebie wspomóc, gdy cierpliwym będziesz. 
   O sprawiedliwość i o kościelną wolność wielkim się a nieustraszonym sercem zastawiał.
19Urząd świecki, w nocy pojmał dwu kapłanów na grzechu, i nie mogąc ich karać, tą ich zelżywością skarał, iż je we dnie z trąbami do Biskupa aby je sam karał, prowadzono – tak się o to święty poruszył – iż szedszy do rady ich, wszytki wyklął, i do Rzymu im po rozgrzeszenie iść kazał, iż taką zelżywość stanowi duchownemu uczynili, mogąc je inaczej do urzędu duchownego posyłać – musieli do Rzymu. Papież pokutę ich złecił ś. Antoninowi, który u drzwi kościelnych z powrozami na szyi stać im kazał – i bijąc je rózgą po plecach (jako jest obyczaj) od klątwy rozgrzeszył. 
   Drugi raz Florenczykowie, posła Papieskiego zatrzymali, i w więzieniu prze niejakie przyczyny mieli. Święty Antoninus wnetże je zaklął, i wyniść im z kościoła, i Mszej przestać kazał – na koniec, szedszy do rady ich, więtszymi im klątwami, jeśliby się nie upamiętali, groził. Jeden mu rzekł: nie przestanieszli szczekać księże, z okna cię tego zrzucim.
20A on na to odpowiedział: nie jestem tak święty, abych się męczeńskiej korony godnym zstał, a jeśli mi Biskupstwo, na którem poniewolnie wszedł, wezmą – rad temu będę – nie zamkniona mi komórka w klasztorze, do której jeszcze kluczyk noszę – i ukazał kluczyk. To była słowna jego krzywda. Powiem więtszą, krwawą. 21Kapłan jeden Cjardus wszeteczny i zły, o zbrodnie swoje przedeń pozwany, wziąwszy miecz pod rewerendę, a stojąc jako przed sędzim, upatrzywszy czas, ciął nań, chcąc mu głowę aż do zębów przeciąć. Antoninus ś. się uchylił, rana w stołku została, i on jako zapalony, i w jadzie onym ślepy, mniemał aby Biskupa zabił, i skrył się do jednej niewiasty – której gdy oznajmił swoję złość, ona brzydząc się niecnotą jego, w łeb go stolcem uderzyła, i z domu wypędziła. A on do Fessule w zakon ś. Franciszka uciekł, i kapicę wziąwszy, ujść karania chciał. 22Antoninus ś. nie tylko o żadnej pomście jego nie myślił – ale i Pana Boga chwalił, iż go ona zbrodnia do kapice wegnała, a iż lepiej żyć począł. 
   Klątwy o rzeczy świeckie i podłe nie dawał – której gdy raz od niego jeden o małą szkodę na drugiego prosił, dać mu jej nie chciał żadną miarą. A on gdy to sobie za wzgardę poczytał –
23kazał sobie bochen chleba pięknego białego przynieść święty Biskup – i wyrzekszy słowa klątwy na chleb, wnetże się chleb on stał czarny jako wągl i spalony – i ukazał onemu człowieku: widzisz, powiada, jako to chleb, a kto by go jeść mógł? daleko się dusza szpetniejszą i brzydszą przed Bogiem i Anioły jego, po klątwie kościelnej zstaje – idźże, a bliźniemu tego dla świeckiej utraty nie życz – i obróciwszy się do chleba, rzekł: oto cię już z klątwy wypuszczam, i wnet się chleb on zstał tak piękny jako pierwej. Z kościoła niewiasty z niewstydem a wszetecznie przybrane, i młodzieńce na nie patrzące, jako psy jakie sam wyganiał, i sieciami diabelskimi je nazywał – 24kostery i jednym pojźrzeniem straszył – a gdy gry szkodliwe, jawnie na jednym miejscu zacni i wielcy ludzie mieli – sam tam szedł, i stoły, karty, kostki, pieniądze poprzewracał i rozsypał, a kostery rozegnał. Jeden zacny młodzieniec Dardanus, słowy się nań o to sprośnemi puszczający, wkrótce pomstę Bożą uznał – iż ten język którym łajał świętemu, stracił – i gardłową niemocą umarł. 
   
25Jana Kanina Doktora lekarskiego Nigromantyka, heretyka, Bogarodzicę bluźniącego, spalić dał. Mikołaj piąty Papież, gdy jeszcze był żyw, mówił: tak ten godny kanonizacjej będzie, jako ś. Bernardyn. Gdy mu jeden pochlebca mówił, uczynią cię Kardynałem – powiedział mu: Bracie, o grobie mnie myślić nie o Kardynalstwie potrzeba. Będąc lat trzynaście na Arcybiskupstwie, na które był w piącidziesiąt i siedm leciech wstąpił – gdy już umierał, wziąwszy wszytki Sakramenta kościelne, śpiewać około łóżka Wigilie kazał. Gdy już Laudes śpiewali, biedząc się z śmiercią, krzyknął: 26Deus in adiutorium meum intende. Boże przyśpiej na pomoc moję. I po chwilce rzekł: Servire Deo regnare est. Służyć Bogu, jest królować z nim – pewnie zapłatę przed sobą widząc to mówił. I potym zawołał: Sancta & immaculata Virginitas. O święte a niepokalane dziewictwo, Matki Bożej wzywając, a czystości koronę bacząc. Gdy bracia potym Psałterz zaczęli, usłyszał w konaniu słowa ony, i wzniózszy ręce, rzekł po nich: Oculi mei semper ad Dominum, quoniam ipse evellet de laqueo pedes meos – to jest: Oczy moje zawżdy ku Panu, bo on z sidła wyzwoli nogi moje. A gdy już ostatni Psalm śpiewano, Laudate Dominum de coelis – (w którym się on za żywota barzo kochał) z tymi słowy prawie już umierał powtarzając: Laudate Dominum de coelis – wysławiajcie Pana z nieba – i na koniec obraz męki Pańskiej całując, ducha Chrystusowi oddał, roku P. 1459. Pius wtóry Papież, jadąc na Synod do Mantui, na jego się pogrzeb trafił. 27Majętność pozostała po nim, na cztery czerwone złote szacowana była, z szatami i wszytkim domostwem, okrom jednej łyszki śrebrnej – tak iż go nie było czym pogrześć. Lecz Papież kazał wielce uczciwy pogrzeb uczynić, i sam ciało prowadził. Po śmierci cudy wielkimi sławny został, kanonizowany od Hadriana szóstego, w 74. leciech po śmierci, to jest, roku Pańskiego, 1523. Na cześć niewysłowionemu i nieogarnionemu Bogu, który w Trójcy straszliwy i łaskawy króluje na wieki wiekom. Amen.
 

1  VII. Maii. Maja.
Prosił się do zakonu ś. Dominika.
Pamięć wielka.
Przyjęty do zakonu ś. Dominika.
Czystości cielesnej dar sobie z młodu uprosił.
Próżnowanie nieprzyjaciel.
Napisał historie żywotów świętych.
Sposób życia jego i cnoty.
Cudo Benedyktowi ś. równe.
10  Arcybiskupstwo mu dane.
11  Pokój serdeczny w świeckich zabawach zachować się jako ma.
12  Kącik jeden w sercu.
13  Za święcenie i kwiatków nie brał.
14  Cuda jego.
15  Bractwo na zbieranie jałmużny tym co się żebrać wstydzą.
16  Aniołowie z jakiemi pannami mieszkają, a z jakimi czarci.
17  Żebracy jałmużnę chowający złodzieje.
18  Słowo Bóg zapłać, patrz jako jest ważne.
19  O zelżywość kapłańską jako się zastawiał.
20  Na pogróżkę zabicia jako odpowiedział.
21  Kapłan go jeden chciał zabić.
22  Jakim się stawił nieprzyjacielowi.
23  Patrz na dziwny cud, jako się na klątwy skwapiać nie trzeba.
24  Kostery jako rozganiał.
25  Heretyka i Nigromantyka spalił.
26  Słowa jego przy śmierci.
27  Majętność jego po śmierci została. 

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Por. Spis świętych.


+

sobota, 2 sierpnia 2025

Wciągnięte do nieba

   Księgę Rodzaju i całe Pismo Święte należy interpretować przez Jezusa. Jezus w Ewangelii nie pokazuje nam bezpośrednio prawdy o nieśmiertelności zwierząt czy niewiędnięciu roślin, ale można się spotkać z różnymi objawieniami, w których widziano w niebie rośliny i zwierzęta. Możliwe, że tak jak człowiek za sprawą diabła wniósł ze sobą na świat śmiertelność i zniszczenie, tak za sprawą odkupienia przez Syna przynosi światu nieśmiertelność i niezniszczalność – odnawia przyrodę, wciąga swoje środowisko do nieba. Zdaje się, że można to wyczytać ze zdarzenia wniebowstąpienia Jezusa, kiedy to zabiera On ze sobą do nieba swoje ciało odziane w zwykłą szatę.