sobota, 4 lutego 2017

Dziecięce dary

Maria Magdalena wylała funt maści nardowej na stopy Jezusa. Bardzo drogie, ale cóż to jest dla Boga? To jak proch i pył. Bo prawdziwie droga w Jego oczach jest dziecięca miłość i ufność (zawierzenie). Czy nie zachwycają rodziców dzieci, które z wielką radością przynoszą im kwiaty z łąki? Te kwiaty na niewiele przydadzą się rodzicom, ale ich serce raduje dziecięca prostota i miłość, jakie wyrażają się w darze. Złote bibelociki, serduszka, różańczyki i inne świecidełka przynoszone Bogu z czystym, ufnym i kochającym sercem zachwycają i rozczulają serce Boga, który kocha swoje niesforne dzieci. One na chwile zapominają o świecie i są w przestrzeni kwiatów. Zejdą jeszcze na ziemię i się obiją. Stłuką sobie nieraz kolano i zobaczą, że innych też coś boli, ale na razie cieszą się z chwili spotkania i chcą oddać Bogu wszystko, co najlepsze. Nic z ziemi nie zdoła oddać odpowiedniej chwały Bogu, bo On przerasta wszystko, co ziemskie, ale jeśli mamy już jakieś klejnoty ‒ ziemskie kamienie, które uważamy za cenne, to czemu miałyby one służyć tylko przyozdobieniu człowieka, a nie przyozdobieniu Boga w Jego ziemskich siedzibach, jakimi są kościoły i różne świątynie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz