wtorek, 3 kwietnia 2018

(43) Żywoty Świętych: Juwentyn i Maksym

Kazanie ś. Chryzostoma
o męczeństwie ś. Juwentyna i Maksyma.
Tom. 3. na niektórych miejscach skrócone.
Żyli około roku Pańskiego, 356. Nicef. lib. 10. cap. 12.1

   Wczora nas tu ś. Babilas i troje dziatek zgromadziło – a dziś para świętych żołnierzów postawiła nas w tej wojszcze Chrystusowej. Nie równo laty, ale wiarą równo żyli – rozmaite ich męczeństwo, ale męstwo jedno było. To tam starszy, a ci dzisiejszy nowszy są. Taki jest kościelny skarb, iż ma nowe i stare perły, a przedsię jednaka jest wszytkich zacność. Ich kwiat z czasem nie zbiega ani mdleje – bo jasności tej żadna starość nie wadzi. Inne cielesne dostatki z czasem giną, szaty się wycierają, domy upadają, i złoto rdza zje, i wszytkie, krótko mówiąc, docześne bogactwa czas traci i niszczy. 2Lecz skarby te duchowne, to jest święci męczennicy, zawżdy w jednym stanie trwają, zawżdy w tymże kwieciu młodość, jasności swej sławę wypuszczają. I to my wiedząc, nie inaczej czcim stare święte – a inaczej nowe – ale wszytkie z jednakim weselem obchodzim. Bo się nie o czasie ale o męstwie, o wierze, o gorącej chęci ich pytamy - i o tych cnotach które święci mają, ci, dla których czci zeszlichmy się dnia tego. Był król (Cesarza Juliana Apostatę chcę rzec) wieków tych naszych, o którym i wczoram wzmiankę uczynił, inne którzy przed nim byli niezbożnością przechodzący.
   3Ten gdy widział, iż wiara Chrześciańska więcej się sławiła śmiercią męczenników – i gdy nie tylo dorosłe ale i małe dziatki i panienki na męczeństwo za wiarę ś. bieżały – frasując się o to, niechciał już jawnie Chrześcian męczyć. Bo powiadał, na śmierć za wiarę swoję pójdą jako pszczoły do ulów – i więcej się tym wsławią. A to miał i z przodków swoich tyrannów, onych Cesarzów, którzy z ludem swym pogańskim, na Kościół Boży powstawszy, i małą onę iskierkę Chrześciaństwa zagasić chcący – temu dosyć nie uczynili, ale sami zginęli. Iskierka ta żarzyła się i wzgórę postępowała, i wszytek świat oświeciła. Gdy je zabijano, palono, wieszono, z gór zmiatano, bestiom porzucano – szli na ogień jako na błoto, na morze jako na jaką łąkę, pod miecz jako pod jaki wieniec i koronę. Tak wszytkie wymyślone męki za nic sobie mieli – iż nie tylo mężnie ale i z weselem i rozkoszą na nie szli. 4Jako młode szczepy polewane lepiej rostą, tak wiara nasza prześladowaniem kwitnie a więcej ku górze roście. Nie tak ogród polewany owoc daje – jako Kościół gdy się męczeńską krwią pokrapia. To gdy baczył ten to król (Juljanus Cesarz), bał się jawnej wojny z Kościołem podnosić. Abychmy im, powiada, sami zwycięstwa i sławy nie czynili. Ale patrz jaka złość, co uczynił? Kazał wszytkim uczonym Chrześcianom, Doktorom i Filozofom, i stanu rycerskiego ludziom, aby jedno z tych uczynili – abo się niechaj wiary Chrześciańskiej zaprzą, abo niechaj powołania swego i stanu odstąpią.
   5I tak chytro jakoby z daleka szkodliwą barzo wojnę z nami zaczął. Bo jeśli kto wiary odstąpił, sromotę miał – przeto iż dla świeckiego bogactwa i dostojeństwa wiarę Bogu stracił. A jeśli kto statecznym był, tedy małą z tego cześć miał, iż tak małe rzeczy, rzemięsło i stan swój dla wielkiej opuścił. Wszakże na tym jego okrucieństwo nie przestawało. Bo jeśli kogo do niego odniesiono, iż za onych dobrych królów, który Chrześcianin, abo ołtarz pogański obalił, abo kościół spalił, abo ofiary rozmiatał – tedy je na samo odniesienie, bez wywodów i przeświadczenia zabijać kazał. Wymyślał i inne na Chrześciany przyczyny, tak iż każdy ciężkość uczuł, a płakać musiał. A to tylo czynił aby sławę onę i zwycięstwo męczeńskie zaćmił i wzgardzonym uczynił – a przedsię niewinne zabijać, i tracić mógł. Wszakże i tak tą chytrością nic nie wygrali. Bo Święci tak tajemnie umierający, nie na świecką sławę u ludzi, ale na onego nieprzewrotnego sędziego i na odpłatę wieczną patrzyli.
   Tym czasem trafiło się, iż żołnierze biesiadę jakąś znaczną mieli, na której też byli ci, których dziś święto obchodzim. Miedzy rozmowami gdy jedni stare lata, drudzy teraźniejsze chwalili – ci święci rzekli: I żyć się teraz i na słońce patrzyć niechce, gdy Zakon Boży tak zdeptany jest, i wiara jego święta zwojowana. Wzgardziwszy ludzie Stworzyciela swego, smrodem i paleniem bałwochwalskich ofiar, wszytko zarazili – iż człowiek i dobrego powietrza mieć nie może. Bacz na którym miejscu i z jakim nabożeństwem te słowa mówili. Bo jeśli tę żałość miedzy pijanemi pokazali, cóż rozumiesz jako sami doma takiej wzgardy Boskiej żałowali? Jeśli tacy byli na biesiedzie, a cóż w poście i w modlitwie? Te słowa ich jeden pochlebca do Cesarza onego, chcąc mu się przysłużyć, odniósł – wnet dobra ich spisać i na królewski skarb obrócić kazano, niechcąc ich męczeńską koroną wsławić. Oni z tego się radowali mówiąc: a co nam idzie o majętność, i tej nabliższej koszule, to jest ciał naszych, dla Pana naszego Jezusa Chrystusa odstąpim z chęcią radzi. Tak oni majętność swoję do nieba przed sobą posłali. 6Bo nie tylo te pieniądze i ta majętność, którą dajem na jałmużny, w niebo idzie – ale i z tego czego nam nieprzyjaciele wiary świętej, i prześladowce dobrych wydrą, skarb mamy w niebie. Niemniejszy to jest nad on – słuchaj co Apostoł mówi: Wydarcie, powiada, majętności waszych, z weselemeście znosili – wiedząc iż macie lepszą i trwalszą majętność w niebie.
   Kazał zaś samy do więzienia posadzać. Gdzie się wiele wiernych do nich zbiegało – chociaż to im zakazano było – i wiele dla ich towarzystwa które z nimi mieli – uczestnicy się zstali korony męczeńskiej. I tam w ich więzieniu Psalmy i modlitwy sprawując, gdy kościoły od tyranna zamknione były, z ciemnic kościoły sobie Chrześcianie czynili. Cesarz chcąc je oszukać, posłał do nich niektóre zdrajce do więzienia – aby ich sami od siebie, nie od króla, namową do tego zmiękczyli, aby Chrześciańską wiarę porzucili, wiele im obiecując – i na inne żołnierze którzy odstępowali, a czci od Cesarza wielkiej dostali, ukazując. Lecz święci odpowiedź taką czynili: Jeśli kto stanu rycerskiego od wiary ś. odstąpił, my utratę ich nagrodzić a ofiarować się za nie chcemy. 7A cóż to jest umrzeć? Wszak jeśli nie teraz, tedy to potym być musi. Azaż nie lepiej umrzeć za Króla królów, i Pana Aniołów – niżli za króla tak niepobożnego? Gdy na wojnie za króla umierają, a co za to przystojnego takiej utracie odnieść mogą? A co może dobrego król umarłemu uczynić by dobrze chciał? A często i bez pogrzebu psi je i ptacy pojedzą. A tak radzi barzo dla Króla Aniołów gardła położym. Gdy o ich takiej stateczności sprawę Cesarzowi dano – wskazał do nich – iż je potracą jako zdrajce żadnej wzmianki o wierze Chrześciańskiej nie czyniąc – jeśli tego Chrystusa nie odstąpią, tajemnie bez wiadomości wszytkich poginą. Ale P. Bóg który tajemne objawia, i tę zdradę tego króla objawił. Bo jako onej niewiasty Egiptskiej słowa,8 które do Józefa tajemnie w komorze gdzie nikt nie słyszał mówiła, wszytkiemu światu jawne się zstały – tak i to co król ten przez posły do tych świętych wskazował, zataić się nie mogło – bo potomkowie o wszytkich zwycięstwach męczennickich dowiedzieli się.
   9Gdy tak długo statku ich przekonać on niezbożnik nie mógł – o pułnocy ściąć ich w ciemnej wieży kazał. Lecz głowy ich były diabłu straszliwe, więcej niżli kiedy mówiły. 10Jako i głowa Jana ś. nie tak była straszliwa gdy mówiła, jako gdy na misie była przyniesiona. Bo ma też swoję mowę krew męczeńska, która acz nie przez uszy wchodzi, ale sumnienie morderców swoich przenika i ściska. Po zamordowaniu ich, niektórzy ważyli gardła swoje, aby ciała ich porwali i pogrzebli. Na które ci co patrzyli, taką jasność i wdzięczność widzieli, jaką niegdy Żydowie na twarzy Szczepanowej, jako ś. Łukasz mówi. Wołali sławiąc je Chrześcianie, i na ich ciała patrząc a mówiąc – za żywota spólnie żyli, i w śmierci się nie rozdzielili – zaraz spólnie wyznali, spólnie też więzienie i męczeństwo odnieśli, i w jednym grobie położeni leżą, i w jednym przybytku niebieskim zostaną, gdy jeszcze więtszą chwałę na odmienieniu wezmą. Przystojnie je tedy i słupami, i opokami, świeczniki, i wieżami, i wołmi nazywamy. Bo Kościół, jako słupy wspierają, jako wieże go bronią, jako opoki nawałności morskie odpychają, jako świece ciemność niewierności rozbijają, a jako wołowie jednaką chęcią i sercem, jarzmo słodkie Chrystusowe pociągnęli. 11A tak często je nawiedzajmy, groby ich przybierajmy, wielką wiarą kości się ich dotykajmy, abychmy z nich błogosławieństwo jakie odnieśli. Bo jako żołnierze, blizny na wojnie wzięte ukazując, z królem bezpiecznie rozmawiają – 12tak i ci w ręku ucięte głowy przynosząc, wszytko co chcą u Króla niebieskiego uprosić mogą. Przetoż z wielką wiarą i ochotą tu przychodźmy – abyśmy patrząc na ich groby, i na ich zapłatę, skarby rozmaite zbierać mogli – a żywot ten z wolej Bożej tak przebieżecieśmy mogli, jakobyśmy na on brzeg z wielkiemi bogactwy przepłynęli – ku używaniu królestwa wiecznego, w Chrystusie Jezusie Panu naszym – któremu bądź chwała na wiek wiekom. Amen.

   13Baczysz, cny Czytelniku, co ten tak wielki Doktor Chryzostom święty, o przyczynie Świętych za nami, i o kościach abo relikwiach ich, i o święceniu ich świąt, i powiedaniu ludziom żywotów ich trzyma – a jako te kacerstwa dzisiejsze tępi. Położę i drugie słowa jego (Lib. contra Gentiles de vita S. Babilae Antiocheni Episcopi.) Mógł, powiada, Pan Bóg Babilę przenieść jako Enocha i Eliasza (bo obudwu naśladownikiem był) 14ale prze łaskawość swoję, ku ludzkiemu rodzajowi, miedzy innemi obyczajmi niezlicznemi, które nam do zbawienia daje, i tę też nam dał drogę do siebie, to jest kości Świętych przy nas zostawując, jako pobudkę do cnoty. Bo po mowie i kazaniu, groby Świętych napierwsze, zaprawdę, mają miejsce, iż dusze ludzkie na Świętych patrząc, jemi się ku ich naśladowaniu pobudzają. Gdy kto przy ich grobie stoi, czuje się wnetże tą mocą, o której mówię, odmienionym. Bo patrzenie na truny ich, myśl przerazi, i pobudzi, i tak sprawi, jakoby ten który tam leży, zaraz się z nim modlił, i przytomnym tam był. I niżej: Ale co mówię o miejscach i o grobach, ponieważ częstokroć, i suknia umarłego, i słowo jedno na sercu, pobudzi wnetże myśl naszę. Dla tegoż Pan Bóg nam kości Świętych zostawił. I niżej: 15Taka jest moc Świętych, iż gdyby żyli na świecie, czarci się cienia ich, i szat bali – a po śmierci zasię, grobami ich zastraszają.

1  VIII. Febru. Lutego. Mart. R. 25. Ianua. Drudzy to święto kładą 25 dnia Stycznia.
Święta starych i młodszych laty świętych.
Julian Apostata jawnie męczyć Chrześcian czemu niechciał.
Kościół ś. prześladowanim roście.
Chytrość Juliana na poniżenie wiary świętej.
Jałmużna z dóbr które nam dla Boga wydzierają.
Umrzeć żołnierzowi za króla, a umrzeć za Boga jaka jest różność.
8  Rdz 39.
Śmierć ś. Juwentyna i Maksyma.
10  Kości śś. diabłu straszliwe.
11  Kości ś. dają błogosławieństwo.
12  Przyczyna śś. do Boga.
13  Obrok duchowny.
14  Dla czego P. Bóg kości ś. nam zostawił.
15  Grobów śś. czarci się boją.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz