Kazanie
ś. Chryzostoma
o męczeństwie ś. Juwentyna i Maksyma.
Tom.
3. na niektórych miejscach skrócone.
Żyli około roku Pańskiego,
356. Nicef. lib. 10. cap. 12.1
Wczora
nas tu ś. Babilas i troje dziatek zgromadziło – a dziś para
świętych żołnierzów postawiła nas w tej wojszcze Chrystusowej.
Nie równo laty, ale wiarą równo żyli – rozmaite ich męczeństwo,
ale męstwo jedno było. To tam starszy, a ci dzisiejszy nowszy są.
Taki jest kościelny skarb, iż ma nowe i stare perły, a przedsię
jednaka jest wszytkich zacność. Ich kwiat z czasem nie zbiega ani
mdleje – bo jasności tej żadna starość nie wadzi. Inne cielesne
dostatki z czasem giną, szaty się wycierają, domy upadają, i
złoto rdza zje, i wszytkie, krótko mówiąc, docześne bogactwa
czas traci i niszczy. 2Lecz
skarby te duchowne, to jest święci męczennicy, zawżdy w jednym
stanie trwają, zawżdy w tymże kwieciu młodość, jasności swej
sławę wypuszczają. I to my wiedząc, nie inaczej czcim stare
święte – a inaczej nowe – ale wszytkie z jednakim weselem
obchodzim. Bo się nie o czasie ale o męstwie, o wierze, o gorącej
chęci ich pytamy - i o tych cnotach które święci mają, ci, dla
których czci zeszlichmy się dnia tego. Był król (Cesarza Juliana
Apostatę chcę rzec) wieków tych naszych, o którym i wczoram
wzmiankę uczynił, inne którzy przed nim byli niezbożnością
przechodzący.
3Ten
gdy widział, iż wiara Chrześciańska więcej się sławiła
śmiercią męczenników – i gdy nie tylo dorosłe ale i małe
dziatki i panienki na męczeństwo za wiarę ś. bieżały –
frasując się o to, niechciał już jawnie Chrześcian męczyć. Bo
powiadał, na śmierć za wiarę swoję pójdą jako pszczoły do
ulów – i więcej się tym wsławią. A to miał i z przodków
swoich tyrannów, onych Cesarzów, którzy z ludem swym pogańskim,
na Kościół Boży powstawszy, i małą onę iskierkę
Chrześciaństwa zagasić chcący – temu dosyć nie uczynili, ale
sami zginęli. Iskierka ta żarzyła się i wzgórę postępowała, i
wszytek świat oświeciła. Gdy je zabijano, palono, wieszono, z gór
zmiatano, bestiom porzucano – szli na ogień jako na błoto, na
morze jako na jaką łąkę, pod miecz jako pod jaki wieniec i
koronę. Tak wszytkie wymyślone męki za nic sobie mieli – iż nie
tylo mężnie ale i z weselem i rozkoszą na nie szli. 4Jako
młode szczepy polewane lepiej rostą, tak wiara nasza
prześladowaniem kwitnie a więcej ku górze roście. Nie tak ogród
polewany owoc daje – jako Kościół gdy się męczeńską krwią
pokrapia. To gdy baczył ten to król (Juljanus Cesarz), bał się
jawnej wojny z Kościołem podnosić. Abychmy im, powiada, sami
zwycięstwa i sławy nie czynili. Ale patrz jaka złość, co
uczynił? Kazał wszytkim uczonym Chrześcianom, Doktorom i
Filozofom, i stanu rycerskiego ludziom, aby jedno z tych uczynili –
abo się niechaj wiary Chrześciańskiej zaprzą, abo niechaj
powołania swego i stanu odstąpią.
5I
tak chytro jakoby z daleka szkodliwą barzo wojnę z nami zaczął.
Bo jeśli kto wiary odstąpił, sromotę miał – przeto iż dla
świeckiego bogactwa i dostojeństwa wiarę Bogu stracił. A jeśli
kto statecznym był, tedy małą z tego cześć miał, iż tak małe
rzeczy, rzemięsło i stan swój dla wielkiej opuścił. Wszakże na
tym jego okrucieństwo nie przestawało. Bo jeśli kogo do niego
odniesiono, iż za onych dobrych królów, który Chrześcianin, abo
ołtarz pogański obalił, abo kościół spalił, abo ofiary
rozmiatał – tedy je na samo odniesienie, bez wywodów i
przeświadczenia zabijać kazał. Wymyślał i inne na Chrześciany
przyczyny, tak iż każdy ciężkość uczuł, a płakać musiał. A
to tylo czynił aby sławę onę i zwycięstwo męczeńskie zaćmił
i wzgardzonym uczynił – a przedsię niewinne zabijać, i tracić
mógł. Wszakże i tak tą chytrością nic nie wygrali. Bo Święci
tak tajemnie umierający, nie na świecką sławę u ludzi, ale na
onego nieprzewrotnego sędziego i na odpłatę wieczną patrzyli.
Tym
czasem trafiło się, iż żołnierze biesiadę jakąś znaczną
mieli, na której też byli ci, których dziś święto obchodzim.
Miedzy rozmowami gdy jedni stare lata, drudzy teraźniejsze chwalili
– ci święci rzekli: I żyć się teraz i na słońce patrzyć
niechce, gdy Zakon Boży tak zdeptany jest, i wiara jego święta
zwojowana. Wzgardziwszy ludzie Stworzyciela swego, smrodem i paleniem
bałwochwalskich ofiar, wszytko zarazili – iż człowiek i dobrego
powietrza mieć nie może. Bacz na którym miejscu i z jakim
nabożeństwem te słowa mówili. Bo jeśli tę żałość miedzy
pijanemi pokazali, cóż rozumiesz jako sami doma takiej wzgardy
Boskiej żałowali? Jeśli tacy byli na biesiedzie, a cóż w poście
i w modlitwie? Te słowa ich jeden pochlebca do Cesarza onego, chcąc
mu się przysłużyć, odniósł – wnet dobra ich spisać i na
królewski skarb obrócić kazano, niechcąc ich męczeńską koroną
wsławić. Oni z tego się radowali mówiąc: a co nam idzie o
majętność, i tej nabliższej koszule, to jest ciał naszych, dla
Pana naszego Jezusa Chrystusa odstąpim z chęcią radzi. Tak oni
majętność swoję do nieba przed sobą posłali. 6Bo
nie tylo te pieniądze i ta majętność, którą dajem na jałmużny,
w niebo idzie – ale i z tego czego nam nieprzyjaciele wiary
świętej, i prześladowce dobrych wydrą, skarb mamy w niebie.
Niemniejszy to jest nad on – słuchaj co Apostoł mówi: Wydarcie,
powiada, majętności waszych, z weselemeście znosili – wiedząc
iż macie lepszą i trwalszą majętność w niebie.
Kazał
zaś samy do więzienia posadzać. Gdzie się wiele wiernych do nich
zbiegało – chociaż to im zakazano było – i wiele dla ich
towarzystwa które z nimi mieli – uczestnicy się zstali korony
męczeńskiej. I tam w ich więzieniu Psalmy i modlitwy sprawując,
gdy kościoły od tyranna zamknione były, z ciemnic kościoły sobie
Chrześcianie czynili. Cesarz chcąc je oszukać, posłał do nich
niektóre zdrajce do więzienia – aby ich sami od siebie, nie od
króla, namową do tego zmiękczyli, aby Chrześciańską wiarę
porzucili, wiele im obiecując – i na inne żołnierze którzy
odstępowali, a czci od Cesarza wielkiej dostali, ukazując. Lecz
święci odpowiedź taką czynili: Jeśli kto stanu rycerskiego od
wiary ś. odstąpił, my utratę ich nagrodzić a ofiarować się za
nie chcemy. 7A
cóż to jest umrzeć? Wszak jeśli nie teraz, tedy to potym być
musi. Azaż nie lepiej umrzeć za Króla królów, i Pana Aniołów –
niżli za króla tak niepobożnego? Gdy na wojnie za króla umierają,
a co za to przystojnego takiej utracie odnieść mogą? A co może
dobrego król umarłemu uczynić by dobrze chciał? A często i bez
pogrzebu psi je i ptacy pojedzą. A tak radzi barzo dla Króla
Aniołów gardła położym. Gdy o ich takiej stateczności sprawę
Cesarzowi dano – wskazał do nich – iż je potracą jako zdrajce
żadnej wzmianki o wierze Chrześciańskiej nie czyniąc – jeśli
tego Chrystusa nie odstąpią, tajemnie bez wiadomości wszytkich
poginą. Ale P. Bóg który tajemne objawia, i tę zdradę tego króla
objawił. Bo jako onej niewiasty Egiptskiej słowa,8
które do Józefa tajemnie w komorze gdzie nikt nie słyszał mówiła,
wszytkiemu światu jawne się zstały – tak i to co król ten przez
posły do tych świętych wskazował, zataić się nie mogło – bo
potomkowie o wszytkich zwycięstwach męczennickich dowiedzieli się.
9Gdy
tak długo statku ich przekonać on niezbożnik nie mógł – o
pułnocy ściąć ich w ciemnej wieży kazał. Lecz głowy ich były
diabłu straszliwe, więcej niżli kiedy mówiły. 10Jako
i głowa Jana ś. nie tak była straszliwa gdy mówiła, jako gdy na
misie była przyniesiona. Bo ma też swoję mowę krew męczeńska,
która acz nie przez uszy wchodzi, ale sumnienie morderców swoich
przenika i ściska. Po zamordowaniu ich, niektórzy ważyli gardła
swoje, aby ciała ich porwali i pogrzebli. Na które ci co patrzyli,
taką jasność i wdzięczność widzieli, jaką niegdy Żydowie na
twarzy Szczepanowej, jako ś. Łukasz mówi. Wołali sławiąc je
Chrześcianie, i na ich ciała patrząc a mówiąc – za żywota
spólnie żyli, i w śmierci się nie rozdzielili – zaraz spólnie
wyznali, spólnie też więzienie i męczeństwo odnieśli, i w
jednym grobie położeni leżą, i w jednym przybytku niebieskim
zostaną, gdy jeszcze więtszą chwałę na odmienieniu wezmą.
Przystojnie je tedy i słupami, i opokami, świeczniki, i wieżami, i
wołmi nazywamy. Bo Kościół, jako słupy wspierają, jako wieże
go bronią, jako opoki nawałności morskie odpychają, jako świece
ciemność niewierności rozbijają, a jako wołowie jednaką chęcią
i sercem, jarzmo słodkie Chrystusowe pociągnęli. 11A
tak często je nawiedzajmy, groby ich przybierajmy, wielką wiarą
kości się ich dotykajmy, abychmy z nich błogosławieństwo jakie
odnieśli. Bo jako żołnierze, blizny na wojnie wzięte ukazując, z
królem bezpiecznie rozmawiają – 12tak
i ci w ręku ucięte głowy przynosząc, wszytko co chcą u Króla
niebieskiego uprosić mogą. Przetoż z wielką wiarą i ochotą tu
przychodźmy – abyśmy patrząc na ich groby, i na ich zapłatę,
skarby rozmaite zbierać mogli – a żywot ten z wolej Bożej tak
przebieżecieśmy mogli, jakobyśmy na on brzeg z wielkiemi bogactwy
przepłynęli – ku używaniu królestwa wiecznego, w Chrystusie
Jezusie Panu naszym – któremu bądź chwała na wiek wiekom. Amen.
13Baczysz, cny Czytelniku, co ten tak wielki Doktor Chryzostom święty, o przyczynie Świętych za nami, i o kościach abo relikwiach ich, i o święceniu ich świąt, i powiedaniu ludziom żywotów ich trzyma – a jako te kacerstwa dzisiejsze tępi. Położę i drugie słowa jego (Lib. contra Gentiles de vita S. Babilae Antiocheni Episcopi.) Mógł, powiada, Pan Bóg Babilę przenieść jako Enocha i Eliasza (bo obudwu naśladownikiem był) 14ale prze łaskawość swoję, ku ludzkiemu rodzajowi, miedzy innemi obyczajmi niezlicznemi, które nam do zbawienia daje, i tę też nam dał drogę do siebie, to jest kości Świętych przy nas zostawując, jako pobudkę do cnoty. Bo po mowie i kazaniu, groby Świętych napierwsze, zaprawdę, mają miejsce, iż dusze ludzkie na Świętych patrząc, jemi się ku ich naśladowaniu pobudzają. Gdy kto przy ich grobie stoi, czuje się wnetże tą mocą, o której mówię, odmienionym. Bo patrzenie na truny ich, myśl przerazi, i pobudzi, i tak sprawi, jakoby ten który tam leży, zaraz się z nim modlił, i przytomnym tam był. I niżej: Ale co mówię o miejscach i o grobach, ponieważ częstokroć, i suknia umarłego, i słowo jedno na sercu, pobudzi wnetże myśl naszę. Dla tegoż Pan Bóg nam kości Świętych zostawił. I niżej: 15Taka jest moc Świętych, iż gdyby żyli na świecie, czarci się cienia ich, i szat bali – a po śmierci zasię, grobami ich zastraszają.
1 VIII. Febru. Lutego. Mart.
R. 25. Ianua. Drudzy to
święto kładą 25 dnia Stycznia.
2 Święta starych i młodszych
laty świętych.
3 Julian Apostata jawnie męczyć
Chrześcian czemu niechciał.
4 Kościół ś. prześladowanim
roście.
5 Chytrość Juliana na
poniżenie wiary świętej.
6 Jałmużna z dóbr które nam
dla Boga wydzierają.
7 Umrzeć żołnierzowi za
króla, a umrzeć za Boga jaka jest różność.
8 Rdz 39.
9 Śmierć ś. Juwentyna i
Maksyma.
10 Kości śś. diabłu
straszliwe.
11 Kości ś. dają
błogosławieństwo.
12 Przyczyna śś. do Boga.
13 Obrok duchowny.
14 Dla czego P. Bóg kości ś.
nam zostawił.
15 Grobów śś. czarci się
boją.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz