13
A
ktoś z tłumu rzekł do Niego: «Nauczycielu,
powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem».
14
Lecz
On mu odpowiedział: «Człowieku,
któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?»
15
Powiedział
też do nich: «Uważajcie
i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma
[wszystkiego] w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego
mienia».
(Łk 12,13-15)
13
Εἶπεν δέ τις ἐκ τοῦ ὄχλου
αὐτῷ· διδάσκαλε, εἰπὲ τῷ ἀδελφῷ μου
μερίσασθαι μετ’ ἐμοῦ τὴν κληρονομίαν.
14 ὁ
δὲ εἶπεν αὐτῷ· ἄνθρωπε, τίς με
κατέστησεν κριτὴν ἢ μεριστὴν ἐφ’
ὑμᾶς; 15
Εἶπεν δὲ πρὸς αὐτούς· ὁρᾶτε
καὶ φυλάσσεσθε ἀπὸ πάσης πλεονεξίας,
ὅτι οὐκ ἐν τῷ περισσεύειν τινὶ ἡ ζωὴ
αὐτοῦ ἐστιν ἐκ τῶν ὑπαρχόντων αὐτῷ.
(Łk 12,13-15)
Jakiś
mężczyzna z tłumu podchodzi i mówi:
«Ja
nie jestem uczniem, lecz podziwiam Cię. Odpowiedz mi zatem na
pytanie: „Czy wolno komukolwiek zatrzymać sobie pieniądze
drugiego”?»
«Nie,
mężu. To kradzież taka jak przywłaszczenie sobie sakiewki
przechodnia» [– odpowiada Jezus.]
«Nawet
jeśli to są pieniądze [kogoś] z rodziny?»
«Tak.
Nie jest sprawiedliwe, żeby ktoś przywłaszczał sobie czyjeś
pieniądze».
«Zatem,
Nauczycielu, chodź do Abelmaim291
przy drodze do Damaszku. Nakażesz mojemu bratu, żeby podzielił się
ze mną spadkiem po ojcu. Umarł nie napisawszy ani słowa [o
spadku]. Brat wszystko wziął dla siebie... a zważ, że jesteśmy
bliźniakami, zrodzonymi w czasie jednego i jedynego porodu. Posiadam
więc te same prawa, co on».
Jezus
spogląda na niego i mówi:
«To
przykra sytuacja i z pewnością twój brat nie postępuje dobrze.
Wszystko jednak, co mogę uczynić, to modlić się za ciebie, a
jeszcze więcej za niego, żeby się nawrócił. Mogę też przyjść
do twojej miejscowości, żeby ewangelizować i poruszyć przez to
jego serce. Droga nie będzie Mi ciążyć, o ile będę mógł
doprowadzić do pokoju pomiędzy wami».
Mężczyzna
wybucha, rozgniewany:
«A
cóż Ty chcesz, żebym uczynił z Twoimi słowami? W tym wypadku
trzeba czegoś innego niż słowa!»
«Czyż
nie powiedziałeś Mi, żebym nakazał twemu bratu...»
«Nakazać
nie znaczy ewangelizować. Rozkazowi zawsze towarzyszy groźba.
Zagroź mu, że dosięgnie go cios, jeśli nie da mi tego, co do mnie
należy. Ty możesz to uczynić. Jak dajesz zdrowie, możesz też dać
chorobę».
«Mężu,
przyszedłem nawracać, a nie po to, by uderzać. Gdybyś jednak
uwierzył Moim słowom, znalazłbyś pokój».
«Jakim
słowom?»
«Powiedziałem
ci, że będę się modlił za ciebie i za twego brata, żebyś
doznał pociechy, a on, żeby się nawrócił».
«Bajki!
Bajki! Nie jestem tak naiwny, żeby w to wierzyć. Przyjdź i
rozkaż».
Jezus,
który był łagodny i cierpliwy, staje się majestatyczny i surowy.
Prostuje się, bo przedtem był nieco pochylony nad niskim, otyłym,
rozpalonym gniewem mężczyzną. Mówi:
«Człowieku,
któż ustanowił Mnie sędzią i rozjemcą nad wami? Nikt. Dla
wygaśnięcia jednak niezgody pomiędzy braćmi zgodziłem się
przyjść, żeby wypełnić Moje posłannictwo dawcy pokoju i
odkupiciela. Gdybyś uwierzył Moim słowom, wtedy – powróciwszy
do Abelmaim – znalazłbyś twego brata już nawróconego. Nie
potrafisz wierzyć, nie otrzymasz więc cudu. Gdybyś ty mógł
pierwszy położyć rękę na majątku, zachowałbyś go [dla
siebie], pozbawiając go brata. Jak bowiem urodziliście się
bliźniakami, tak macie też podobne żądze. Ty – tak samo jak
twój brat – masz jedną miłość: złoto, jedną wiarę: złoto.
Zostań więc ze swą wiarą. Żegnaj».
Mężczyzna
odchodzi, przeklinając i gorsząc tłum, który chciałby go ukarać.
Jezus jednak sprzeciwia się, mówiąc:
«Pozwólcie
mu odejść. Dlaczego chcecie skalać sobie ręce uderzając
bezrozumnego? Ja mu wybaczam, gdyż jest opętany przez demona złota,
który sprowadza go na złą drogę. I wy też to uczyńcie. Módlmy
się raczej za tego nieszczęśliwca, żeby odzyskał wolność i
stał się na nowo człowiekiem o duszy pięknej».
«To
prawda. Nawet jego twarz stała się straszna z powodu jego
chciwości. Widziałeś?» – pytają jeden drugiego uczniowie oraz
ci, którzy byli w pobliżu zachłannego człowieka.
«To
prawda! To prawda! Już nie był podobny do istoty, jaką był
wcześniej».
«Tak.
Kiedy potem odrzucił Nauczyciela, niemal Go uderzając i cały czas
przeklinając Go, jego twarz stała się jak u demona».
«Demona
kusiciela. On chciał doprowadzić Nauczyciela do podłości...»
«Posłuchajcie
– odzywa się Jezus – zepsucie duszy naprawdę odbija się na
twarzy. To jakby demon wynurzał się na powierzchnię człowieka,
którego opętał. Niewielu jest takich, którzy – będąc demonami
w swoich czynach lub postawach – nie zdradzają tego, czym są. Ci
nieliczni są doskonali w złu i w sposób doskonały opętani.
Oblicze
sprawiedliwego, przeciwnie, nawet jeśli jest fizycznie
zniekształcone, jest zawsze piękne, w następstwie nadprzyrodzonego
piękna, które się przedostaje z wnętrza na zewnątrz. I to nie
przez sposób mówienia, lecz przez prawdę faktów obserwujemy u
człowieka czystego od występku świeżość nawet ciała. Dusza
jest w nas i całych nas ogarnia. Odór duszy zepsutej psuje nawet
ciało, a zapachy duszy czystej zachowują je [od zepsucia]. Dusza
nieczysta popycha ciało do bezwstydnych grzechów, a one –
postarzają i deformują. Dusza czysta nakłania ciało do życia
czystego i przez to zachowuje jego świeżość i przekazuje [mu
swoją] wspaniałość.
Postępujcie
tak, żeby pozostawała w was czysta młodość ducha lub żeby
zmartwychwstała, jeśli już ją utraciliście. Czuwajcie,
wystrzegając się wszelkiej pożądliwości czy to zmysłów, czy
władzy. Życie człowieka nie zależy od obfitości posiadanych
bogactw. Ani to życie, ani tym bardziej – życie wieczne,
[zależące] od jego sposobu życia. A z życiem – szczęście
ziemskie i niebieskie. Występny bowiem nigdy nie jest szczęśliwy,
naprawdę szczęśliwy. Cnotliwy zaś zawsze jest uszczęśliwiony
radością niebiańską, nawet jeśli jest ubogi i sam. Nawet śmierć
go nie przeraża. Nie ma bowiem win ani wyrzutów sumienia, które
sprawiałyby, że musiałby się bać spotkania z Bogiem. Nie żałuje
też tego, co pozostawia na ziemi. Wie, że to w Niebie znajduje się
jego skarb. I jak ktoś, kto odchodzi objąć w posiadanie należne
mu dziedzictwo – dziedzictwo święte – radośnie, pospiesznie
odchodzi na spotkanie śmierci. Ona otwiera przed nim bramy
Królestwa, w którym znajduje się jego skarb.
Zajmijcie
się zaraz waszym skarbem. Zapoczątkujcie go od waszej młodości,
jeśli jesteście młodzi. Pracujcie niestrudzenie [nad jego
rozwojem] wy, najstarsi, którzy z powodu wieku jesteście bliżej
śmierci. Ponieważ jednak czas śmierci jest nieznany i często
dziecko ginie przed starcem, nie odkładajcie na jutro troski o
[posiadanie] skarbu cnoty oraz dobrych dzieł dla przyszłego życia,
by czasem śmierć nie dopadła was bez odłożonego w Niebie skarbu
zasług. Wielu mówi: „O! Jestem młody i silny! Na razie cieszę
się ziemią, potem się nawrócę”. To wielki błąd! (III (cz.
3–4), 140: 10
i 14 września 1945. A, 6428-6444)
291
Zob. mapa. Miejscowość na wysokości Tyru.
Uno
della folla si fa avanti e dice: «Io non sono discepolo. Ma ti
ammiro. Rispondi dunque a questa mia domanda: è lecito ad uno
trattenere il denaro di un altro?».
«No,
uomo. Ciò è furto, come lo è quello di levare la borsa ad un
passante».
«Anche
se è denaro della famiglia?».
«Anche.
Non è giusto che uno si appropri del denaro di tutti gli altri».
«Allora,
Maestro, vieni ad Abelmain sulla via di Damasco e ordina a mio
fratello di spartire meco la eredità del padre morto senza avere
lasciato scritto parola. Egli tutta se l'è presa. E nota che gemelli
siamo, nati da primo ed unico parto. Io ho dunque gli stessi diritti
che lui».
Gesù
lo guarda e dice: «É una penosa situazione, e tuo fratello certo
non agisce bene. Ma tutto quello che Io posso fare è pregare per te
e più per lui, che si converta, e venire al tuo paese ad
evangelizzare, toccandogli il cuore così. Non mi pesa il cammino se
posso mettere pace fra voi».
L'uomo,
inviperito, scatta: «E che vuoi che me ne faccia delle tue parole?
Ci vuol ben altro che parole in questo caso!».
«Ma
non mi hai detto di ordinare a tuo fratello di...».
«Ordinare
non è evangelizzare. Ordinare è sempre unito a minaccia. Minaccialo
di percuoterlo nella persona se non mi dà il mio. Tu lo puoi fare.
Come dai salute, puoi dare malattia».
«Uomo,
Io sono venuto a convertire, non a percuotere. Ma se tu avrai fede
nelle mie parole troverai pace».
«Quali
parole?».
«Ti
ho detto che pregherò per te e per tuo fratello, acciò tu sia
consolato ed egli si converta».
«Storie!
Storie! Io non ho la dabbenaggine di crederle. Vieni e ordina».
Gesù,
che era mite e paziente, si fa imponente e severo. Si raddrizza –
prima stava un po' curvo sull'ometto corpulento e acceso d'ira – e
dice: «Uomo, e chi mi ha costituito giudice e arbitro fra di voi?
Nessuno. Ma, per levare una scissura fra due fratelli, accettavo a
venire per esercitare la mia missione di pacificatore e di redentore
e, se tu avessi creduto nelle mie parole, tornando ad Abelmain
avresti trovato già convertito il fratello. Tu non sai credere. E
non avrai il miracolo. Tu, se per primo avessi potuto afferrare il
tesoro, te lo saresti tenuto privandone il fratello, perché, in
verità, come siete nati gemelli, così avete gemelle le passioni, e
tu come tuo fratello avete solo un amore: l'oro; una fede: l'oro.
Sta' dunque con la tua fede. Addio».
L'uomo
se ne va maledicendolo fra lo scandalo di tutti, che lo vorrebbero
punire. Ma Gesù si oppone. Dice: «Lasciatelo andare. Perché volete
sporcarvi le mani percuotendo un bruto? Io perdono perché è un
posseduto dal demone dell'oro che lo travia. Fatelo voi pure.
Piuttosto preghiamo per questo infelice che torni uomo dall'anima
bella di libertà».
«E’vero.
Anche nel volto è divenuto orrendo nella sua cupidigia. Hai visto?»,
si chiedono l'un coll'altro discepoli e astanti che erano vicini
all'avaro.
«É
vero! É vero! Non pareva più quello di prima».
«Sì.
Quando poi ha respinto il Maestro, per poco lo percuoteva mentre lo
malediceva, è divenuto un demone nel volto».
«Un
demone tentatore. Tentava il Maestro alla cattiveria... »
«Udite»,
dice Gesù. «Veramente le alterazioni dell'animo riflettono sul
volto. É come se il demonio affiorasse alla superficie di quel suo
possesso. Pochi sono quelli che, essendo demoni, o con atti o con
aspetto non tradiscano ciò che sono. E questi pochi sono i perfetti
nel male e i perfettamente posseduti. Il volto del giusto invece è
sempre bello, anche se materialmente deforme, per una bellezza
soprannaturale che si effonde dall'interno all'esterno. E, non per
modo di dire, ma per verità difatti, noi osserviamo nel puro dai
vizi una freschezza anche di carni. L'anima è in noi e ci abbraccia
tutti. E i fetori di un' anima corrotta corrompono anche le carni.
Mentre i profumi di un'anima pura preservano. L'anima corrotta spinge
la carne a peccati osceni, e questi invecchiano e deformano. L'anima
pura spinge la carne a vita pura. E ciò conserva freschezza e
comunica maestà. Fate che in voi permanga giovinezza pura di
spirito, o risorga se già perduta, e badate di guardarvi da ogni
cupidigia, sia del senso che del potere. La vita dell'uomo non
dipende dall'abbondanza dei beni che possiede. Né questa, né tanto
meno l'altra: quella eterna. Ma dalla sua maniera di vivere. E, con
la vita, la felicità di questa Terra e del Cielo. Perché il vizioso
non è mai felice, realmente felice. Mentre il virtuoso è sempre
felice di una letizia celeste anche se povero e solo. Neppure la
morte lo impressiona. Perché non ha colpe e rimorsi a fargli temere
l'incontro con Dio, e non ha rimpianti per ciò che lascia sulla
Terra. Egli sa che in Cielo è il suo tesoro e, come uno che vada a
prendere l'eredità che gli spetta, e eredità santa, va lieto,
sollecito, incontro alla morte che gli apre le porte del Regno dove è
il suo tesoro. Fatevi subito il vostro tesoro. Iniziatelo dalla
giovinezza, voi che giovani siete; indefessamente lavorate, voi
anziani che, per l'età, avete più prossima la morte. Ma, posto che
morte è scadenza ignota, e sovente cade il fanciullo prima del
vegliardo, non rimandate il lavoro di farvi un tesoro di virtù e di
buone opere per l'altra vita, onde non vi raggiunga la morte senza
che voi abbiate messo un tesoro di meriti in Cielo. Molti sono quelli
che dicono: "Oh! sono giovane e forte! Per ora godo sulla Terra,
poi mi convertirò". Grande errore! (4, 276)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz