Żywot
ś. Ludgera Biskupa Monasterskiego, Apostoła Saskiego –
pisany
od Mnichów Werduńskiego klasztoru,
który on naprzód fundował.
Żył około roku Pańskiego, 780. Tritemius
lib. 3. cap. 196.
Albertus Crancius in Metrop. Saxonum lib. 2. cap.
16.1
Ludgerus
z Fryzjej rodem, rodzice miał zacne i Chrześciańskie – dziad
jego pierwszym był w domu jego Chrześcianinem, na imię Wurysyngus.
Matka jego była Liafburga, którą P. Bóg skoro się urodziła, z
dziwnego niebezpieczeństwa wybawić, dla tego owocu żywota jej,
raczył. Bo baba jej niewierną będąc – gniewała się o to, iż
matka jej dziewki wszytko rodziła – 2przetoż
skoro ta Liafburga matka ś. Ludgera na świat wyszła, utopić ją
służebnicy kazała. Gdy ją topiła w cebrze wody – dzieciątko
dopiero urodzone, rączkami się u wierzchu cebra uwiesiło, iż się
z nim biedzić ona niewiasta poczęła – a w tym sąsiada
przybieży, zawoła na nię, i odjęła jej ono dzieciątko –
któremu skusić trochy miodu dała, dla bezpieczności zdrowia jej –
bo ono pogaństwo miało ten obyczaj – iż tego dziecięcia zabić
i gubić już nie mogli, które narodziwszy się, czego skusiło –
i tak od śmierci wybawiona, a potym matce wrócona – gdy szła za
mąż, urodziła tego to Ludgera świętego. 3Z
dzieciństwa zaraz od Pana Boga na stan duchowny naznaczony był.
Żadnego jego igrania innego nie było, jedno książki, które ze
skóry drzewianej czynił, i lada czym po nich kreślił. A gdy go
spytano: coś dziś robił? Nie rzekł, jedno iżem pisał, abo
czytał. A gdy go spytano: kto cię nauczył? Odpowiadał, Pan Bóg –
prawie Duchem to Bożym mówiąc. Przetoż skoro podrósł, w
mniejszych się szkołach początków nauk nauczywszy, do wielkich
się szkół prosił. 4I
pierwej u Grzegorza niejakiego w Trajektońskim kościele – a potym
u onego zacnego Doktora Alkwina w klasztorze Eboraceńskim w Angliej
w Piśmie Świętem wyćwiczony był. Świecką się Filozofią nie
bawił – to tylo do serca niósł, i w uściech miał, co ku czci
Bożej, i rozumieniu Pisma, a do potwierdzenia wiary Katolickiej i
żywota pobożnego służyło.
Alkwinowi
był tak miłym uczniem, iż go namilszym synem swym zwał. Bo
człowiek był wielkich cnót, i barzo do miłości ludzkiej udatny,
tak żywotem, jako obcowaniem i rozmową. U tego Alkwina pułpięta
się lata ucząc, nie tylo wykładaniu się Świętego Pisma
przypatrzył, i niektóre z nim świeckie księgi przeczytał – ale
się też u niego Reguły mniskiej nauczył, i żywota ich doskonale
dostąpił. Gdy został diakonem, Biskup Trajekteński Albrykus,
widząc cny żywot i nauki jego, używać go począł na szczepienie
wiary miedzy pogaństwem w Fryzyjskiej i Saskiej ziemi. 5I
naprzód go posłał do Fryzjej – tam gdzie też przedtym Wulfranus
wiarę Chrystusowę rozsiewał, aby tam bałwochwalską i szatańską
służbę psował, a Boską znajomość szczepił. Co on z wielką
ochotą, na to zdrowie swoje ważąc, uczynił. I poszczęścił Pan
Bóg, iż w Fryzjej tak sobie śmiało poczynał – iż ich bałwany
i bogi obalał, psował, rozmiatał – złoto z nich i śrebro
łupił, a ubogim dawał, gdy samoż pogaństwo na to patrzyło – a
nikt mu żadnej przykrości uczynić nie śmiał. Tak cześć Bożą
miłującego, ręka Boża mocna broniła, i postrach na serca
pogańskie puściła.
Przyzwał
go potym Biskup Albrykus do siebie, i kapłanem go poświęciwszy,
Doktorowską mu katedrę do czasu poruczył. 6Potym
gdy Saskie Książę poganin Windekindus Fryzją opanował, a
Fryzowie się zasię do starego pogaństwa obrócili (kaznodziej
jednak i kapłanów nie zabijał, precz im tylo wychodzić kazał) ś.
Ludgerus żałując iż męczeńskiej korony odnieść nie mógł, do
Rzymu poszedł, i tam od Leona papieża uczczon, i kościami świętymi
obdarowan, szedł do klasztoru Benewentańskiego – gdzie Reguła ś.
Benedykta statecznie kwitnęła. I tam dwie lecie sam się u drugich
żywota doskonałego uczył – i drugie zakonniki wielkim a dziwnym
swym przykładem naprawował. Bo to, co w regule mieli, to wszytko w
jego obyczajach widzieć mogli. Lecz w klasztorze nie mogła się
długo ta świeca taić – 7gdy
Alkwina Karolus wielki pierwszy z Francjej Cesarz, do siebie
przyzwał, za radą jego po ś. Ludgera pisał, aby mu na opatrowanie
Kościoła Bożego przybył. Bo ten cesarz gorące barzo o
rozmnożenie wiary Chrześciańskiej staranie czynił. Acz nie rad
pokój klasztorny opuścił – wszakże prze miłość ku Alkwinowi
mistrzowi swemu – a naprzód, aby innym dla P. Boga pożyteczny
był, jachał do Cesarza. Gdy do rozmowy przyszedł – pytał Cesarz
czegoby się podjąć wolał – jeśli wielki klasztor białychgłów,
czyli mniejszy mężczyzny, w którym byli Kanonicy, sprawować? On
mądrze powiedział: wielkim wielkie, mnie małemu mały męski niech
dany będzie, gdy to wola Boża jest. 8Trudniejsze
jest sprawowanie białychgłów, i pokusy więtsze, i obmowy – ja
na męskim, powiada, przestanę. I polecił mu klasztor, Lotuse
nazwany, gdzie bracią w wielkiej pokorze i usługowaniu im w Bogu
sprawował – nic nie rozkazując, czegoby sam pierwej nie wypełnił.
9Potym
gdy pięć miast w Fryzjej dobrowolnie się Karolusowi poddało –
tam miedzy pogany Ludgera ś. posłał. On tam szedszy, wiarę ś.
szczepił, bałwany obalał, kościoły budował, i nauką
Chrześciańską serca ludzkie napełniał – do żywota ich
bogobojnego przyprawując. A z ochotą ku czci Chrystusowej, i do
innych pogan, którzy jeszcze Karolusowi poddani nie byli, wyciekał.
A potym gdy Karolus Saską ziemię opanował, jego tam na takież
wiary świętej szczepienie posłał. I był na biskupstwie
Monasterskim, wszystkie Apostolskie posługi czyniąc, i Saski naród
do wiary ś. z pogaństwa przywodząc. Acz długo bez biskupiego
poświęcenia lud on sprawował, pracą sobie biorąc, a czci
biskupiej nie pragnąc – wszakże potym prawie przymuszony od
Gildebalda Arcybiskupa Koleńskiego, poświęcenie biskupie wziął.
Wielkiej pracej użył około ludu onego, który nie tylo nauką, ale
i cudy wielkimi ku Chrystusowi przywodził. Takie o jego
świątobliwości ludzie mniemanie mieli, iż mu raz ślepego
jednego, który im pieśni o wojnach cudnie śpiewał, przywiedli –
prosząc aby mu wzrok u P. Boga uprosił. 10Spytał
ślepego jeśli się spowiadać, a za grzechy swoje pokutę czynićby
chciał. On gdy na to zezwolił, kazał mu przyść nazajutrz do
siebie. Ślepy on nie zamieszkał – a Ludgerus święty odwiódszy
się z nim na stronę, spowiedzi go wysłuchał, i do pokuty go
przywiódł, i krzyżem ś. jemu wzrok przywrócił. Był potym z
tego oświeconego dobry człowiek, i miły ś. Ludgerowi – tak iż
go tajemnie do Fryzjej, która była od wiary świętej odstąpiła,
w domy pogańskie, którzy się go jako znajomego nie strzegli,
posyłał – aby niewiasty skłonniejsze do nabożeństwa tajemnie
namawiał – 11żeby
dzieci swoje prostą wodą chrzciły, mówiąc: ja ciebie chrzczę, w
imię Ojca, i Syna, i Ducha Ś. Co uczynił ten oświecony, i wiele
tak dzieci P. Bogu pozyskał. Tak czynili święci gdy w dorosłe
zbawienia wmówić nie mogli – na dzieciach się cieszyli, z nich
Panu Bogu chwałę zbierając.
Raz
mu niewiasta rodzajem szlachetna, ale nierządnie z powinowatym w
małżeństwie mieszkająca, miodu przyniosła – aby jej z mężem
nie rozwodził. On miodu wziąć niechciał – a kapłani jego
tajemnie gi od niej wzięli – a nie mając gdzie indziej, pod
ołtarz włożyli. Gdy tego dnia Mszą miał Ludgerus na onym
ołtarzu, a modlitwę zaczął, naczynie się z onym miodem rozpukło,
i wszytek miód z niego wyciekł. Tak on nieczysty dar i łakomstwo
swoich potępił, i moc swej modlitwy pokazał. Gdy swoję parafią
nawiedzał – w obiad ślepy jeden wołał u okna, aby się nad
ślepym zmiłował – dano mu jałmużnę – a on powie: nie tego
mi trzeba, prowadź mię do biskupa. I gdy go prowadzono, rzekł:
proszę cię księże biskupie, ja ubogi ślepy, uczyń to dla Boga
abych przejźrzeć mógł. A biskup rzecze: przejźrzy dla Boga. Na
to słowo dał mu Pan Bóg wnetże wzrok, iż z nimi dobrze widzący
za stołem siedział. I jednego też umarłego wskrzesił. I drugiego
gdy wieśniacy w Niedzielę wiesili, a on się do tego trafił –
prosił ich aby go dla niego wypuścili, abo wżdy na inszy czas to
karanie odwlekli, a tym czasem do kościoła na Mszą szli. 12A
oni go przedsię obiesili. Gdy się zań we Mszej święty Ludgerus
modlił – on obieszony rano, przyszedł wieczór do biskupa, który
już był po obiedzie sześć mil z onego miejsca ujachał –
dziękując mu za dobrodziejstwo, że go wybawił od śmierci. On go
pytał: jakoś jest wybawion, wszak cię byli obiesili? A on rzekł:
dwa jacyś mężowie drewno mi, na którymem stać mógł, podłożyli
– aż gdy się ludzie rozeszli, a ku wieczoru się skłaniało,
odwiązawszy mię, ciebie mi gonić, a za takie dobrodziejstwo
dziękować kazali. Wielki to cud był, i jako zatrzyman, i jako
odwiązan i tak daleką drogę uszedł. Wiele cudów innych czynił
P. Bóg przezeń, które się opuszczają.
Był
w nauce Pisma Świętego barzo biegły, co z niektórego jego pisania
znać. Wypisał żywot Bonifacjusza męczennika, także Grzegorza i
Albryka nauczycielów swoich. W którym piśmie i wielki dowcip jego,
i osobliwa wymowa się pokazuje. Uczniom swoim zawżdy w nawiętszym
zabawieniu Pismo Święte, tajemnice jego otwarzając, wykładał.
Kapice dla tego nie nosił, iż nigdy był professjej abo obietnice
żadnej na zakon nie uczynił, ale w kanoniczym ubierze chodząc,
zakonniczy żywot doskonale wypełnił. Włosiennicę tajemnie przez
cały żywot swój nosił, ciało swoje posty, niespanim, modlitwą
dręcząc. Pewnych czasów mięso jadał – ale się nigdy pokarmem
ani piciem nie obciążał. Do stołu swego jako biskup, drugdy i
bogatych i ubogich wzywał – ciała ich potrawami a dusze świętemi
rozmowami karmiąc.
Wolności
swej przed pany i Cesarzem nigdy nie tracił. Jednego czasu Karolus
Cesarz poń dla pewnych spraw i rady posłał – skoro przyjachał a
stanął w gospodzie, komornika poń posłał, aby się z Cesarzem
widział. 13On
godziny swe w ten czas odprawował, i zaraz iść nie mógł. Drugi
raz także posłał, przedsię iść aż po skończeniu pacierzy
niechciał. Co drudzy źle wykładali, i tym go Cesarzowi hydzili. Po
służbie Bożej gdy przyszedł, Cesarz go pytać począł, czemu
zaraz nie przyszedł? Odpowiedział: więtszemum Panu służył,
niżli ty – i za cięm P. Boga prosił – ja rozkazanie twoje
wielce sobie ważę, ale Boskie więcej. 14Oną
wolną mową nic się Cesarz bogobojny nie obraził, ale raczej
rzekł: To com o tobie zawżdy trzymał, takimem cię być prawdziwie
poznał – a na potym nic o tobie powiadać sobie nie dam. Tak
zazdrościwi ludzie, skąd go obrzydzić chcieli, stąd go Cesarzowi
milszym uczynili – a dobre jego serce i w Bogu postępki uprzejme,
tracić mu i na tym nie dały. 15Ojczyznę
swoję, którą miał, na zbudowanie klasztoru Werdeńskiego,
i na uczynienie miejsca uczciwego onym kościom świętym, które z
Rzymu miał, obrócił – i on klasztor nadał. Zachorzawszy na
drodze, na której Diocezją
swoję
objeżdżał,
gdy sam czytać Pisma Świętego
nie mógł – czytać przed sobą kazał, a przedsię w onej niemocy
mało nie co dzień Mszą
miewał. Na
której ostatnie lud pożegnawszy, kapłanów do siebie przyzwał –
i o jutrzejszym
swoim
z tego świata zeszciu
opowiedział – prosząc, aby go w Werdunie w klasztorze przed
kościołem pochowali. Oznajmując
im iż tego lud nie dopuści – aż Cesarz
sam rozkaże – i po tym
poznacie, powiada, iż to wola Boża, abych tam dnia sądnego czekał.
A iż cesarz na to zezwoli, po tym
poznacie, gdy po śmierci
mojej nieco krwie
z nosa mego ciekącej obaczycie. Co się wszytko tak zstało,
gdy szczęśliwie do chwały niebieskiej z ciała się przeniósł,
roku Pańskiego 809. Po śmierci jego wielkie się cuda na ludzkie
dobrodziejstwa działy – do których wyczytania
czytelnika odsyłam – aby zemną
chwaląc Pana nad pany, a tego się świętego
modlitwie polecając,
pokłon dał Bogu – przez
Pana naszego Jezusa, który z Ojcem i z Duchem Świętym
w jednym
Bóstwie rozkazuje na wieki, Amen.
16Iż
się dziś do niejakiej Saskiej
wiary głupie
dosyć, niektórzy odzywają – niech czytają jaka wiara i od
jakich ludzi, Saskiej
ziemi, od sześciset lat przyniesiona jest. A tą, którą niedawno
diabelski
posłaniec, i ślubów Bogu uczynionych gwałtownik, cielesny i
rozpustny Luter przyniósł – a nie tylo jej cudy
nie potwierdził, ale ją sprośnym
żywotem pomazał – niech się słusznie brzydzą. Bo
nie jest wiara Chrystusowa – ale tajemne, i do pogaństwa wiodące
bałwochwalstwo.
1 XVII. Martii. Marca.
Mart. R. 26. Mart.
2 Pogańskie okrucieństwo nad
dziatkami.
3 Naznaczony od P. Boga z
dzieciństwa na stan duchowny.
4 Alkwinus zacny Doktor, którego
jest glosa
ordinaria na Biblią.
5 Posłany miedzy pogany na
szczepienie wiary do Fryzjej.
6 Fryzowie Chrześciańską
wiarę porzucili.
7 Karolus wielki uczone a
dobre ludzie na rozszerzenie wiary Chrześciańskiej zbierał.
8 Trudniejsze rządzenie
białychgłów niżli mężczyzny.
9 Posłany miedzy pogany drugi
raz.
10 Spowiedź do ucha
kapłańskiego.
11 Pogańskie niewiasty chrzciły
dzieci swe z naprawy ś. Ludgera.
12 Obieszonego cudownie wyzwolił
abo wskrzesił.
13 Do Cesarza od godzin iść
swych niechciał.
14 Wolności swojej u Panów i
Cesarzów nie tracił.
15 Ojczyznę na uczczenie kości
ś. i zbudowanie klasztorów obrócił.
16 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz