Żywot
Isaacjusa ś. który był mąż Boży,
pisany
od Symeona Metafrasta. Żył około roku Pańskiego, 368.1
2Za
panowania niezbożnego Cesarza Walensa Arianina, wielkie uciśnienie
cierpieli prawowierni Katolicy. Bo kościoły Boże Ariani zamykali,
i ofiar świętych czynić w nim mocą zakazowali, i z niektórych
stajnie i chlewy czynili – a to wszytko za panowaniem złego pana –
i był wielce kościół Boży i wierni jego zasmuceni, póki ona
hardość i krnąbrność heretycka trwała. A gdy P. Bóg przysłał
czas, iż on zły pan zginąć, a zgubą swoją wolność kościołowi
Bożemu przywrócić miał – wzbudził P. Bóg sługę swego mnicha
Isaacjusa, jako niegdy na wyzwolenie Zuzanny Daniela. Ten z Heliaszem
na pustyni żywot Anielski długo wiodąc – gdy się dowiedział,
iż Cesarz taki ucisk czyni kościołowi Bożemu – barzo żałością
zjęty, P. Boga prosił, aby wejźrzał tak, jako niegdy na Faraona,
gdy ściskał lud Boży – i wysłuchał go Pan Bóg – bo gdy od
Dunaja na Cesarza lud postronny powstał, i jego państwo wojował, i
do Carogrodu się przybliżał – on też wojsko zebrawszy, przeciw
nim się wybierał, tak jako Saul nieprzyjaciel Dawidów, na taką
wojnę z której się potym nie wrócił.
3Gdy
tedy on zły Cesarz wyjeżdżał, ten Isaacjus zaszedł mu drogę, i
mówił mu: Cesarzu otwórz kościoły prawowiernych, a P. Bóg
poszczęści drogę twoję. A Cesarz ani nań patrzyć chciał, ale
im jako chłopem gardząc ujeżdżał. Drugiego dnia dogonił
Isaacjus Cesarza, i także nań wołał: Cesarzu otwórz kościoły
prawowiernych, a wojnę wygrasz, i wrócisz się w pokoju. Tedy się
Cesarz ujmować począł, myśląc co to jest, wrócisz się w pokoju
– i już chciał kazać kościoły Katolikom otworzyć – i
zezwawszy o tym radę, dał się jednemu staroście swemu Arianowi
uwieść, iż w uporze został, a onemi słowy świętego sługi
Bożego wzgardził. Po kila dni zasię dogonił Cesarza w drodze
Isaacjus, i uchwyciwszy wodze konia jego, o toż go prosił –
gromiąc go już słowy, i twardość serca jego krusząc, aby się
nieszczęścia i skarania Bożego bał na tej wojnie, o ten srogi
grzech przeciw Bogu. A Cesarz niechciał nic uczynić. 4A
widząc gęste barzo i krzewiste ciernie, przez które i źwierz się
przecisnąć nie mógł – tam go wrzucić
kazał,
żeby tam zginął.
Leżał
on ś. Isaacjus, i ruszyć się w gęstwinie onej ciernia i głogów
ostrych nie mógł – ale mu Pan Bóg posłał trzech mężów w
białych szatach, którzy go stamtąd bez szkody żadnej wynieśli. A
iż ich nie znał, gdy mu zniknęli, domyślił się iż to byli
Aniołowie Boży. Tedy wielce ochotnie i z płaczem za wybawienie
Panu Bogu dziękując – przedsię za Cesarzem, Duchem świętym
posłany bieżał – i dogoniwszy go, stanął przed nim. Zadziwił
się Cesarz gdy go ujźrzał – bo mniemał aby w onym cierniu
zginął, tak iż słowa przemówić nie mógł – a święty do
niego rzecze: tyś mnie zgubić chciał – ale Bóg mię przez
Anioły swe wybawił – 5słuchajże
mię Cesarzu, a proszę cię rozkaż otworzyć kościoły
prawowiernym – co jeśli uczynisz, porazisz nieprzyjacioły twoje,
i z wielką się sławą wrócisz – a jeśli w tym uporze
zostaniesz, na tej wojnie zginiesz.
Cesarz
acz się barzo dziwował takiej jego śmiałości i wolnemu językowi
jego, wszakże nic nie uczynił. Bo serce jego zatwardziałe było i
odwrócone od Boga. I kazał go dwiema Senatorom swoim wziąć ku
straży, Saturninowi i Wiktorowi, mówiąc: każcie mi go schować, a
gdy się w pokoju wrócę – tę jego hardość dobrze będę skarać
umiał. A ś. Isaacy już Ducha Bożego pełny, tak jako niegdy
Micheasz Prorok królowi Achabowi, rzekł: wróciszli się w pokoju,
wiedzieć będziesz iż to ja nie z Boga, ani z jego poruczenia
mówię. Bo ty wiedziesz bitwę z nieprzyjacioły, ale z niej
ucieczesz, i pojman a żywo spalon będziesz. Gdy tedy pod spalon
będziesz. Gdy tedy pod strażą był ś. Isaacjus, Cesarz zwiódszy
bitwę u Dunaja, mocy nieprzyjacielskiej wytrwać nie mógł. 6I
uciekając do jednej karczmy trafił, w której się z onym panem
swym radnym Arianinem zataić chciał – ale skryć się od ręki
Bożej nie mógł – bo dowiedziawszy się tam o nim nieprzyjaciele,
dom słomą obtoczywszy zapalili – i tam niezbożny pan z onym swym
zdrajcą zgorzał. A wojsko puściło się do Tessaloniki, gdzie
Gracjanusa cesarza czekało, który im dał towarzysza swego za
Cesarza, Teodozjusa chwalebnego i wielkiego Katolika – i sam się
do Rzymu wracając, Teodozjusa do Carogrodu z rycerstwem odprawił.
A
Saturninus i Wiktor, którzy w więzieniu mieli ś. Isaacjusa, widząc
jako się jego proroctwo spełniło, mając go za świętego Proroka,
wielce go czcić i ważyć poczęli, jeden go drugiemu wydzierając,
i w domu swoim mieć chcąc – i obadwa mu dom, każdy swym kosztem,
w którymby Pana Boga chwalił i za nie się modlił, zbudować
chcieli. A on rzekł: który pierwej zbuduje, w tym mieszkać będę
– i stanął pierwej dom, który zbudował na swej dzierżawie
Saturninus, i tam mieszkał z bracią i uczniami swemi, których się
do niego nazbierało niemało – u Saturnina i Wiktora często w
domu przebywał – w dobrych uczynkach, i w miłosierdziu ku
bliźnim, i w ustawicznych modlitwach i postach służył Panu swemu.
Często gdy ubodzy o jałmużnę prosili, nie mając co dać, płaszcz
swój z siebie zjąwszy im pomiatał, a dawał – i innych wiele
spraw świętych pilnując, ducha Panu Bogu oddał. Miasto wszytko z
wielką czcią ciało jego do kościoła ś. Szczepana prowadziło,
gdzie pogrzebiony ciałem, a duszą w niebie królujący, za nas
modły czyni – przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje
na wieki z Ojcem i z Duchem ś. Amen.
1 XXVI. Martii. Marca.
2 Walens Cesarz heretyk.
3 Isaacjus wołał na Cesarza.
4 Wrzucony w ciernie gęste.
5 Proroctwo i karanie o
kacerstwo.
6 Walens heretyk Cesarz od P.
Boga skarany.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz