Męczeństwo
zacne Marka Aretuzjańskiego,
pisane
od ś. Grzegorza Nazjańskiego,
Oratione
Invectiva prima in Iulianum Imperatorem.
Cierpiał około roku Pańskiego, 361.1
Wszytek
świat wie, co się działo z Markiem Aretuzjańskim. Ten gdy za
bogobojnego Cesarza Konstancjusa, z tej wolności która była dana
Chrześcianom, jeden bałwochwalski Pogański kościół, mieszkanie
diabelskie, obalił i zburzył – i wiele Chrześcian od błędów
Pogańskich do zbawiennej prawdy,
żywotem świętym swoim, i szczęśliwą wymową,
wybawił – a wiele upornych i w bałwochwalstwie zatwardziałych
sobie pogniewał – odmieniło się szczęście Chrześciańskie, a
nastał pan zły Cesarz Julian, za którym pogaństwo znowu rogi
podniosło, tak iż ich ręku i okrucieństwa Marek ś. nie uszedł.
Widząc lud na się barzo zwaśniony, który się już radą ani
namową żadną ująć nie mógł – uciekł z miasta, nie z bojaźni
jakiej, jedno z nauki Pańskiej,2
który uciekać od miasta do miasta, a ustępować gniewu
prześladowników kazał. 3Bo
Chrześcianinowi bynamniejszemu, nie tylo się o swoje zbawienie
starać potrzeba – ale też i o duszach prześladowników swoich
radzić im przystoi, ile z nich jest, aby przyczyny z nas do swego
grzechu i dusznej zguby swej niemieli.
Ale
gdy usłyszał, iż dla niego Chrześciany pogaństwo pojmało i
wiązało, i wiele ich o niebezpieczeństwo duszne przychodziło –
wytrwać nie mógł mąż on zacny, aby jego uciekaniem drudzy co
cierpieć mieli – i przesławną a prawie Filozofską radą, wrócił
się do miasta – i dobrowolnie w oczach wszytkich ludzi jawnie
chodził, i ludowi się onemu, swym niepzyjaciołom pohańcom, w ręce
podał – dobrze się na onę przygodę cierpliwością
przyprawiwszy. Tedy go z wielkim jadem porwali, wrócenie jego za
wzgardę sobie biorąc. Wodzili starca onego po mieście, czci od
wszytkich ludzi godnego – szedł za nim młody i stary, bogaty i
ubogi – wszyscy tego pragnąc, by co naokrutniej mordowanym był i
zmęczonym – a jeden nad drugiego cięższe nad nim męki wymyślał,
o to, iż się wszytkiemu miastu sprzeciwił, a kościół ich
pogański tak wielki i sławny obalić śmiał.
4Tedy
go po ulicach i błocie włóczyli, w nieczyste błotne miejsca
miotali, za włosy, za brodę, gdzie kto mógł zachwycić, targali,
dzieciom go też i żaczętom zawiesiwszy skrypturalikami kłóć i
rzezać kazali – i niejakiemi katowniami goleni jego i kości
szczepali, i niciami cienkiemi uszy mu odstrzygali.
5A
nakoniec namazawszy go miodem, i tłustą polewką polawszy, w koszu
wzgorę zawiesili, pszczołom go, ossom, i robactwu rozmaitemu do
kąsania i szczypania podając – a starzec mężny, a na taką
wojnę młody, śmiał się z nich, mówiąc: mnie ku górze, wam na
dół – znać iż ja nad wami górę mam i mieć będę – i tak
jakoby na jakim obiedzie rozkosznym siedział, w onym męczeństwie
wesołe serce i twarz mając. Tak wielka cnota, mogła i
nasproszniejszego wzruszyć – i wiele ich ku miłosierdziu
pobudzała – ale pomóc nic nie mogła, prze wzburzenie onego
okrucieństwa i Cesarską złość, który chytro takie morderstwa
nad Chrześciany, po urzędnikach i miastach swoich rad widział.
Wyciągało
na to ś. Marka pogaństwao, żeby abo pieniędzy tak wiele, jako on
kościół stał, położył, abo żeby go swym nakładem zbudował –
a on się z nimi żartem targując – gdy go małej summy, którąby
był pewnie zapłacić mógł (i owszem przyjaciele mu więtszą
postępowali) przyszło, i jednego im złotego postąpić niechciał.
Skąd wielki znak jest, iż nie dla zapłaty i pieniędzy, ale dla
Chrystusa i wiary jego cierpiał.
6Bo
już pogaństwu nie szło o pieniądze, jedno żeby byli tylo jego
umysł zwyciężyli, a cokolwiek od niego pieniędzy wzięli na znak
odmiany wiary jego i przyzwolenia na bałwochwalstwo. A im tego oni
więcej pragnęli, tym się on więcej sprzeciwiał, a jednego
pieniądza dać niechciał. 7Oną
jego wielką cierpliwością starosta, imieniem i zwierzchu poganin,
ale sercem Chrześcianin, zwyciężony, do Cesarza ono dziwne słowo
rzekł: jako się nie wstydzim Cesarzu, iż nad Chrześciany góry
mieć, a jednego staruszka przekonać i na nasze myśli takiemi
mękami i mocą wszytką przewieść nie możem? A zwyciężywszy
jednego, nam nie wielka sława – lecz od jednego nam wszytkim
zwyciężonym zostać wielka jest sromota. Tak ś. męczennik koronę
swoim otrzymał, i w onych mękach dokonał. Z czego wiara ś.
Chrześciańska powyższona i Król nad królmi uczczony jest –
którego państwo trwa na wieki. Amen.
8Domyślają
się niektórzy dzisiejszy, żeby ten Marek Biskup Arianinem w onym
męczeństwie umarł. Ale podobniej tym wierzyć, którzy na on czas
żyli, wielcy i kościelni Doktorowie, którzyby nigdy jego tak nie
wysławiali. Bo wiedzieli, iż bez miłości kacerstwo żadne
męczennika Chrystusowego nie czyni. Nie tylo go wysławia ś.
Grzegorz Nazjanzeński, ale i Teodoretus
lib. Hist. 3. cap. 6.
i Cassiodorus
Tripar. Lib. 6. cap. 12.
Wielkie podobieństwo iż się był upamiętał, a tak w onym
kacerstwie nie został, i męczeństwem takim grzechy wszytki swoje
oczyścił. A też Grekowie wszyscy starzy in
Menologio za
wielkiego męczennika i świętego tego Marka mają, którego tak
piękny przykład o budowaniu bóżnic pogańskich i heretyckich
wielce do nauki i przestrogi służy. Bo bez srogiego grzechu nie są
nie tylo ci którzy takie jaskinie budują – ale którzy na nie i
na ich budowanie przyzwalają. Umrzeć ten i tak srogą męką wolał
– niżli złotym się jednym na ono szatańskie budowanie od
śmierci onej srogiej męki wykupić.
1 XXVII. Martii. Marca.
2 Mt 10.
3 Święci uciekając dusz
nieprzyjaciół swych szanowali.
4 O obalenie kościoła
pogańskiego męczony.
5 Patrz jakie okrucieństwo.
6 Wolał umrzeć niżli
pogaństwu na budowanie kościoła ich złoty jeden dać.
7 Słowa starosty do Cesarza.
8 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz