22
Potem
przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili,
żeby się go dotknął. 23
On
ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył
mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś
widzisz?» 24
A
gdy [ten] przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą,
dostrzegam ich niby drzewa». 25
Potem
znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i
został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. 26
Jezus
odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!» (Mk 8,22-26)
22
Καὶ ἔρχονται εἰς Βηθσαϊδάν.
Καὶ φέρουσιν αὐτῷ τυφλὸν καὶ
παρακαλοῦσιν αὐτὸν ἵνα αὐτοῦ ἅψηται.
23 καὶ
ἐπιλαβόμενος τῆς χειρὸς τοῦ τυφλοῦ
ἐξήνεγκεν αὐτὸν ἔξω τῆς κώμης καὶ
πτύσας εἰς τὰ ὄμματα αὐτοῦ, ἐπιθεὶς
τὰς χεῖρας αὐτῷ ἐπηρώτα αὐτόν· εἴ
τι βλέπεις; 24
καὶ ἀναβλέψας ἔλεγεν· βλέπω
τοὺς ἀνθρώπους ὅτι ὡς δένδρα ὁρῶ
περιπατοῦντας. 25
εἶτα πάλιν ἐπέθηκεν τὰς χεῖρας
ἐπὶ τοὺς ὀφθαλμοὺς αὐτοῦ, καὶ
διέβλεψεν καὶ ἀπεκατέστη καὶ ἐνέβλεπεν
τηλαυγῶς ἅπαντα. 26
καὶ ἀπέστειλεν αὐτὸν εἰς
οἶκον αὐτοῦ λέγων· μηδὲ εἰς τὴν
κώμην εἰσέλθῃς. (Mk
8,22-26)
Idą
pierwszą uliczką Betsaidy, między ogrodami pełnymi świeżej
zieleni. Piotr, wraz z innymi mieszkańcami Betsaidy, właśnie
prowadzi do Jezusa jakiegoś niewidomego człowieka. Margcjama nie
ma. Z pewnością został, żeby pomóc Porfirei. Z ludźmi z
Betsaidy i z rodzicami niewidomego jest wielu uczniów, którzy
przybyli do Betsaidy z Szikaminon oraz z innych miast. Pomiędzy nimi
znajduje się Szczepan, Hermas, kapłan Jan oraz uczony w Piśmie Jan
i wielu innych. Mam wielki kłopot z zapamiętaniem [ich imion]! Jest
ich tak wielu.
«Przyprowadziłem
Ci go, Panie. Czekał tutaj od wielu dni» – wyjaśnia Piotr,
podczas gdy niewidomy i jego krewni nie przestają zawodzić:
«Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nad nami!»
«Połóż
rękę na oczach mojego syna, a przejrzy!»
«Miej
litość nade mną, Panie! Wierzę w Ciebie!»
Jezus
bierze niewidomego za rękę i odchodzi z nim na odległość kilku
kroków, żeby stanąć w cieniu, a nie w słońcu, które zalewa
teraz ulicę. Ustawia go plecami w stronę domu, całego okrytego
liśćmi. To pierwszy dom osady. Sam staje naprzeciw niego. Ślini
Swoje palce wskazujące i pociera jego powieki wilgotnymi palcami.
Potem przykrywa mu oczy dłońmi. Czubki palców ma we włosach
nieszczęsnego. Modli się w tej [postawie], potem odejmuje dłonie i
pyta: «Co widzisz?»
«Widzę
ludzi... to z pewnością są ludzie. Tak wyobrażałem sobie drzewa
okryte kwiatami. Ale to są na pewno ludzie, bo się poruszają i
podchodzą do mnie».
Jezus
na nowo kładzie mu dłonie na oczach, a potem odejmuje je i mówi:
«A teraz?»
«O!
Teraz widzę dobrze różnicę pomiędzy drzewami wrośniętymi w
ziemię i tymi ludźmi, którzy na mnie patrzą... I widzę Ciebie!
Jaki jesteś piękny! Twoje oczy przypominają niebo, a Twoje włosy
są jak promienie słońca... a Twoje spojrzenie i uśmiech są od
Boga. Panie, uwielbiam Ciebie!»
I
klęka, żeby ucałować kraj Jego szaty.
«Wstań
i idź do twojej matki, która przez tak wiele lat była dla ciebie
światłem i pociechą. Znasz jedynie jej miłość».
Bierze
go za rękę i prowadzi do matki, która klęczy w odległości kilku
kroków, uwielbiając Jezusa tak samo, jak przedtem Go błagała.
«Wstań,
niewiasto. Oto twój syn. Widzi światło dnia. Niech jego serce
zechce iść za Światłością wieczną. Wróćcie do domu. Bądźcie
szczęśliwi i święci z wdzięczności dla Boga. Ale przechodząc
przez wioski, nie mówcie nikomu, że to Ja go uzdrowiłem. Tłum
bowiem pospieszyłby tutaj i przeszkodziłby Mi udać się tam, gdzie
powinienem pójść, żeby zanieść umocnienie wiary, światła i
radości innym dzieciom Mojego Ojca».
Małą
ścieżką przez ogrody żwawo kieruje się ku domowi Piotra. Wchodzi
tam, pozdrawiając Swym słodkim powitaniem Porfireę. (IV [cz.
1-2],
35: 1
grudnia 1945. A, 7164-7170)
Entrano
nella prima via di Betsaida, fra ortaglie piene di verde novello.
Pietro, con altri di Betsaida, sta conducendo a Gesù un cieco.
Marziam non c’è. Certo è rimasto ad aiutare Porfirea. Con quelli
di Betsaida e i parenti del cieco sono molti discepoli venuti a
Betsaida da Sicaminon e altre città, fra i quali Stefano, Erma, il
sacerdote Giovanni e Giovanni lo scriba e molti altri. (Ormai a
tenerli a mente è un bel pasticcio. Sono tanti).
«Te
l’ho condotto, Signore. Era qui in attesa da più giorni », spiega
Pietro mentre il cieco e i parenti fanno una nenia di: «Gesù,
Figlio di Davide, pietà di noi», «poni la tua mano sugli occhi del
figlio mio ed egli vedrà», «abbi pietà di me, Signore! Io credo
in Te!».
Gesù
prende per mano il cieco e retrocede con lui di qualche metro per
metterlo al riparo dal sole che innonda ormai la via. Lo addossa al
muro fronzuto di una casa, la prima del paese, e gli si pone di
fronte. Si bagna i due indici di saliva e gli strofina le palpebre
con le dita umide, poi gli preme le mani sugli occhi, con la base
della mano nell’incavo delle occhiaie e le dita sperse fra i
capelli dell’infelice. Prega così. Poi leva le mani: «Che vedi?»,
chiede al cieco.
«Vedo
degli uomini. Certo sono uomini. Ma così mi figuravo gli alberi
vestiti di fiori. Ma certo sono uomini perché camminano e si agitano
verso di me».
Gesù
impone nuovamente le mani e poi le torna a levare dicendo: «Ed
ora?».
«Oh!
ora vedo bene la differenza fra gli alberi piantati nella terra e
questi uomini che mi guardano… E vedo Te! Come sei bello! I tuoi
occhi sono uguali al cielo e i tuoi capelli sembrano raggi di sole…
e il tuo sguardo e il tuo sorriso sono da Dio. Signore, io ti
adoro!», e si inginocchia a baciargli l’orlo della veste.
«Alzati
e vieni da tua madre, che per tanti anni ti è stata luce e conforto
e della quale tu conosci solo l’amore».
Lo
prende per mano e lo conduce alla madre, che è inginocchiata a
qualche passo di distanza in adorazione come prima lo era in
supplicazione.
«Alzati,
donna. Ecco tuo figlio. Egli vede la luce del giorno, e voglia il suo
cuore seguire la Luce eterna. Và a casa. Siate felici. E siate santi
per riconoscenza a Dio. Ma passando dai villaggi non dite a nessuno
che Io ti ho guarito, acciò la folla non si precipiti qui per
impedirmi di andare dove è giusto che Io vada a portare conferma di
fede e luce e gioia ad altri figli del Padre mio».
E
rapido, per un sentierino fra gli orti, scantona andando verso la
casa di Pietro, nella quale entra salutando Porfirea col suo dolce
saluto. (5, 347)
Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz