sobota, 15 stycznia 2022

(113) Żywoty Świętych: Elfeg

Żywot ś. Elfega,
Arcybiskupa Kantuaryjskiego i męczennika,

pisany od Osberna, tegoż kościoła mnicha i Kanonika.
Położony u Suriusza
Tom. 2. Żył około roku Pańskiego, 910.1


   Z niepłodnych rodziców idący święty Elfegus, dany na naukę z młodości, wszystkę swoję Filozofią na miłowanie Pana Boga obrócił – o nim się pytać, w nim się kochać, jemu służyć, ta jego była nauka – i przetoż z młodości w wielkiej pokorze i mądrości żywot swój prowadził. I zapomniawszy ojczyzny i matki, która go zbytnie miłowała, świat opuścił, i do klasztoru Derbirskiego poszedł – 2gdzie wziąwszy mniskie odzienie, własną wolą i chęci jej posłuszeństwem morzył, wszytkim tam służył, postem i niewyspaniem się trudził. Tam przeżywszy kilka lat, gdy go już młodzieńskie niebezpieczne lata minęły, cieśniejszą drogę zaczął – i wojnę z nieprzyjacielem dusznym ostrzejszą stoczyć chcąc, szedł na pustynią, na miejsce Batonia nazwane – i tam się zamknąwszy, ciężki a ciału przykry, ale duszy zyskowny żywot wiódł. 3Prędko się do niego uczniów wiele zebrało – które on upominał, aby z mniską szatą żywot przystojny brali – bo to wielkie, powiada, matactwo, inną rzecz na sukni pokazować, a inną w sercu mieć. Lepiej daleko ubioru nie mienić, niżli pod ubiorem zły żywot taić. Nie wszyscy go słuchali – i owszem drudzy nie pomniąc na Pana Boga, i przedsięwzięcie swoje, do sprośności się i opilstwa wracali – 4i skarał Pan Bóg jednego barzo straszliwą śmiercią – iż barzo nagle i sprośnie umarł. A skoro zachorzał, widział Elfegus ś. nad nim męże czarne, straszliwe, a oni go ognistymi biczami sieką a mówią: Nie słuchałeś Boga, my też ciebie nie posłuchamy. A on ogromnie wrzeszcząc i rycząc, umarł.
   Czym się inni poprawili i do pokuty przywiedli. Gdy umarł Biskup Wintonijski, a zgodzić się na obranie Biskupa nie możono – Dunstanowi świętemu Arcybiskupowi Kantuaryjskiemu objawił Pan Bóg, aby im Elfega z pustyniej onej wziąwszy, za Biskupa poświęcił. I tak uczynił. Na Biskupstwie, pięknymi a przystojnymi obyczajmi, wszytkim się podobał – tak iż (co rzadko miedzy ludźmi bywa) żaden o nim nic złego nie mówił, ani jego sławie zajźrzał. Wszytkim miłosierny, a sam sobie ciężki był. 5Bo zimie w wielkie mrozy, stojąc nogami w zimnej wodzie, jedną suknią przykryty, w nocy modlitwę aż do dnia czynił – u stołu jako siadł, tak odszedł, często prze posty nic nie jedząc – i miał tak wysuszone ciało – iż gdy ręce z przenaświętszym ciałem Bożym u ołtarza podnosił, przejźrzeć było dłonie jego. Żadnemu z swej Parafiej abo Biskupstwa żebrać nie dopuścił – za grzech sobie mając to, co Pan Bóg spólnie wszytkim dał, własną a pojedynkową dzierżawą zatrzymawać. 6I mówił, iż nie może być członkiem Pańskim, kto nad ubogimi, którzy są członkowie jego, politowania nie ma. Bo, by był tegoż ciała członkiem, wżdyby go boleść i niedostatek spojonego z nim członku ruszyła. 7A gdy mu dochodów kościelnych nie zstawało, skarby kościelne których samże nabywał, rozdawał ubogim mówiąc: czasu szczęśliwego niech to ku czci kościołom zostaje – ale czasu potrzebnego niech się na ubogie wydaje.
   Błogosławiony Dunstanus umierając prosił Pana Boga, aby na jego miejsce dać Elfega raczył – uczynił tak Pan Bóg, iż na stolicę Arcybiskupią Kantuaryjską przeniesiony jest, aby na niej męczennikiem został – miał już lat pięćdziesiąt i dwie. Szedł sam do Rzymu, i Palliusz abo Arcybiskupią moc otrzymał. Za jego wieku Duńczykowie poganie, za powodem Turkilla książęcia, Anglią wojowali – i oblegwszy Kantuarią (gdzie się był ś. Elfegus z owcami swymi posilając ich do modlitwy i cierpliwości zamknął) dwudziestego dnia miasto wzięli, i wielkie morderstwa czynili, i nad niewiastami i nad dziatkami.
8A Elfegus wybieżawszy z kościoła, gdzie się był z kapłany swemi zawarł, puścił się miedzy nieprzyjacielskie żelaza ostre – wołając, aby nad niewinnymi dziatkami okrucieństwa i mocy swej nie pokazowali – na mię raczej, wołał, ty miecze i włócznie obróćcie.

   Tam go pojmali Duńczykowie, bijąc go i wiążąc – spalili i kościół, i wszytki w nim kapłany i kleryki pozabijali – a Arcybiskupa do ciężkiego więzienia dali. Lecz je za to morderstwo, wielkim powietrzem P. Bóg karał, tak iż ich już mało w mieście zostawało. Poradzili im niektórzy wierni, aby Arcybiskupa przeprosili a uczcili – jeśli uciszenie onego powietrza mieć chcieli. Posłuchali rady onej, i z wielką czcią ś. Elfega wywiedli, i ludziom go ukazali – przepraszając go z pokorą i z płaczem, aby za nie Pana Boga swego prosił. A on im powiedział: aczeście tego niegodni prze wielkie morderstwo któreście nad kapłany, ludem, i niewinnymi dziatkami uczynili – wszakże ja naśladownikiem będąc Pana Jezusa, który swym nieprzyjaciołom dobrze czynił, i zdrajcy swemu nogi umywał – modlić się za was będę.
9I przeżegnawszy chleb, rozdawał onym Duńczykom – kto go jedno skusił, był od powietrza i wrzodów onych za łaską i cudem Bożym wolny – gdy ozdrowieli – posłali do Arcybiskupa, dziękując mu za dobrodziejstwo, ale jednak okupu od niego pragnąc – aby im dał trzy tysiące grzywien. On tego uczynić niechciał – widząc żeby to było z uciśnieniem ubogich strapionych ludzi jego, gdyby onę na nich summę dla zdrowia swego wyciskać miał – i przeto nie tylko znowu pojmany – ale w dzień Wielkonocny okrutnie męczony był od nich.
  
10Będąc w więzieniu, przyszedł do niego czart w osobie żołnierza, mówiąc: wynidź a uciekaj, wszak i Paweł ś. z Damaszku uciekał, i Piotr ś. przez Anioła wywiedziony jest z ciemnice – i Chrystus gdy go chcieli kamionować, uchodził – on się dał zwieść, i szedł za onym obłudnikiem, mniemając aby był Anioł Boży – i wprowadziwszy go w wielkie błota i trzcinę, sam zniknął. Obaczył się ś. Elfegus, i wołać pocznie do Pana Jezusa, obmawiając prostotę swoję, aby go nie opuszczał, a dał mu w onym błocie wielkim, z którego wyniść nie mógł, pomoc swoję Boską – bo innej nie było. I posłał mu Pan Bóg anioła swego, który go posilił i wyprowadził, i skarawszy go iż tak lekkomyślny był ku wierzeniu, na miejsce na którym miał wziąć koronę męczeńską, iść kazał. Gdzie skoro przyszedł, srodze był o ono uciekanie ubity, i z zranioną głową wrzucony do ciemnice – 11w której sprośnym i śmierdzącym dymem dusili go i męczyli przez noc całą – gdzie był ś. Dunstana i innych świętych Bożych nawiedzeniem posilony – a ony smrody w wonność się wielką obróciły.
   Wywiedziony nazajutrz i na osła wsadzony, przywiedziony był miedzy zbrojny lud – i mówili mu: daj nam złoto, bo wnet zginiesz. A on im mówił: złoto wam daję, drogę mądrości Bożej, upominając was, abyście jednego prawdziwego Boga żywego poznali, i jemu służyli. A oni ciskali nań, i kamieńmi go na ziemi przykryli – a on wstając a porywając się, za nie się modlił, a kościół swój i owce swoje Panu Bogu oddawał.
12Zatym jeden przystąpił, którego pierwej był swoją ręką ochrzcił, i siekierę w głowie jego utopił, i tak wnet ducha Chrystusowi oddał. Wrzucił ciało jego w wodę – ale utonąć nie mogło. I przyszli Chrześcijanie zbrojno, i wziąć je chcieli – bronili Duńczykowie, i swarząc się tak się zgodzili – rzekli Duńczykowie: owo suche drzewo stoi, jeśli to u Boga swego zjedna, aby się to drzewo przez noc ożywiło, a jutro zielone było – damy wam ciało. Przestali na tym Chrześcijanie, Pana Boga prosząc, aby tym uczcił sługę swego – i nie omylili się w tym – nazajutrz kwitnące i zielone drzewo wszyscy oglądali. Dopiero żałować swych złych spraw Duńczykowie poczęli – a wiele się ich z przedniejszych do wiary świętej obróciło, którzy chrzest święty przyjęli – wiele też chorych i ułomnych dotykaniem się onego ciała świętego zleczyło. Mężobójce jego wszyscy źle zginęli – jedni się sami zabijali – drudzy w rozmaitych przygodach zły koniec wzięli – koronowan krwią swoją roku Pańskiego, 1012. w dzień wielkiej Soboty. Ciało jego leży w Lundunie zmartwychwstania czekając – na które daj nam Boże oglądać twarz twoję – przez Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i z Duchem Świętym króluje na wieki wieków. Amen.

  
13Rychło po tym ś. Elfegu, w lat kiladziesiąt – nastąpił na tęż stolicę Kantuaryjską Lanfrankus on, nauką i żywotem, swych czasów barzo u świata sławny – który Berengariusza ojca Zwinglianów dzisiejszych, i kacerstwo jego Sakramentarskie, na on czas się wszczynające, pismem swoim burzył.14 Ten przyjachawszy do Angliej, gdy widział iż kościół Angielski tegoż Elfega za męczennika święci – nie przystawał sercem do tego – rozumiejąc, iż ten co dla pieniędzy, których dać i okupić się nie chciał, umarł, męczennikiem być nie mógł – gdyż dla wiary i Chrystusa, krwie swojej nie rozlał. O tym gdy miał rozmowę z Anzelmem ś. którego żywot za tym idzie – mądrze mu tak to wywiódł Anzelmus, mówiąc: kto dla uwiarowania mniejszego grzechu, żywot traci, pewnieby go dla więtszego żałować nie umiał – więtszyby grzech był, ktoby się Chrystusa zaprzał – niżli ktoby dla zdrowia swego niesprawiedliwie poddane swoje uciskał, pieniądze na nich wyciągał – jeśli dla tego mniejszego grzechu Elfegus gardło dał – dalekoby je był hojniej i rychlej położył, gdyby mu się byli oni pohańcy zaprzeć Chrystusa kazali. Stądże znać iż w sercu jego szczera sprawiedliwość panowała – gdy wolał zdrowie tracić, niżli zaniechawszy miłości, bliźniego w czym zgorszyć. Mym zdaniem, słusznie miedzy męczenniki poczytany jest, iż dobrowolnie dla sprawiedliwości umarł. 15Bo i Jan święty Chrzciciel, którego kościół za osobnego męczennika wychwala, zabity jest nie dla tego, iż się Chrystusa zaprzeć, ale iż prawdy zamilczeć niechciał – a cóż za różność jest, miedzy sprawiedliwością i prawdą? A iż Chrystus jest sprawiedliwość i prawda, 16kto dla sprawiedliwości i prawdy umiera, dla Chrystusa umiera. Tak święty Elfegus dla sprawiedliwości, jako Jan święty dla prawdy, żywot położył – przetoż jako o świętym Janie nie wątpim iż męczennikiem jest – tak też i o świętym Elfegu wątpić nie mamy. Tak się mnie zda przewielebny ojcze – wszakże twój urząd jest, jeśli błądzę, mnie nauczyć, i co o tym trzymać ma kościół, podać. Na to mu Lanfrankus powiedział – iż mu się ono zdanie jego barzo podobało – i od tego czasu miał świętego Elfega za wielkiego męczennika – i żywot jego Osbernowi mnichowi napisać, i pieśń o nim ludowi pospolitemu złożyć, i śpiewać ją w kościele kazał.

1  XVI. April. Kwietnia.
Umorzenie własnej wolej.
Upominanie do mnichów.
Mnicha nieposłusznego straszliwe karanie.

Patrz jakie umartwienie ciała.

O jałmużnie i miłosierdziu złote słowa.

Skarby kościelne na ubogie.

W dobyciu miasta jako się zachował.

Jakie cudo z przeżegnanego chleba.

10  Czart go wywiódł z więzienia zdradliwie.

11  Męczony dymem i smrodem.

12  Śmierć męczeńska.

13  Obrok duchowny.

14  Vide in vita D. Anselmi ab Edinero Anglo conscripta. Lib. 3. circa finem.

15  Jan święty Chrzciciel dla prawdy umarł.
16  Kto dla prawdy i sprawiedliwości umiera, męczennikiem umiera.

Źródło:

Ks. Piotr Skarga,
Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598

Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz