Żywot
Ś. Saby Gotta męczennika,
pisany
od kościoła Gotskiego, położony u Metafrasta.
Lipom.
Tom. 7. Surius Tom. 2. Żył
około roku Pańskiego, 368.1
Kościół
Boży który jest w Gocjej, Kościołowi Bożemu który jest w
Kappadocjej, i wszystkim kościołom powszechnym Chrześcijańskim
gdziekolwiek mieszkającym – miłosierdzie, pokój, i miłość
Boga Ojca i Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech się spełni nad
nami. To co święty Piotr powiedział,2
iż z każdego narodu kto się kolwiek Pana Boga boi, jest przyjemny
jemu – to się teraz na ś. Sabbie ziściło, który się zstał
męczennikiem Boga naszego Pana Jezusa Chrystusa. Bo będąc rodzaju
Gottem, i miedzy złym narodem mieszkając – umiał świętych
ludzi naśladować, iż z nimi w cnocie wszelakiej chwalił
Chrystusa, i jako gwiazda na świecie świecił.3
Od młodości wiarę mając Chrześcijańską,
to brał przed się, aby się w znajomości Syna Bożego pomnażając,
urósł doskonałym mężem – a walcząc z nieprzyjacielem, i
zwyciężyć się nieszczęściu tego świata nie dając
–
dostąpił niebieskiej zapłaty. Przeto zataicieśmy
tego dla zbudowania wiernych nie chcieli, gdy już
w Panu zasnął – aleśmy oznajmić wam cne sprawy jego umyślili.
Był
mąż w wierze prosty, nabożny, w posłuszeństwie ochotny, cichy, w
mowie nieumiejętny, ale nie w nauce, ze wszytkimi pokój zachowując,
a o prawdę mówiąc, i usta bałwochwałców zamykając – nie
był pyszny, ale jako pokornym przystoi, poddany, spokojny, w mowie
nie wszeteczny, a do wszego dobrego skłonny. 4W
kościele śpiewał, i o kościół się pilnie starał, pieniądzmi
i majętnością gardził, ku potrzebie tylo jej używając –
trzeźwy,
powściągliwy, towarzystwem niewieścim nie bawiący się – postów
i modlitwy pilnujący, próżnej chwały wiarujący się, wszytkich
ku dobremu życiu pobudzał, i całą wiarę w miłości robiącą,
zachowywał – a
nigdy wolnie o Bogu mówić nie przestawał – i nie raz, ale często
wielkim się obrońcą wiary być pokazował – bo
gdy
panowie i urzędnicy w Gocjej,
Chrześcijany
prześladowali – każąc im tego pożywać co było czartom
ofiarowano
–
niektórzy poganie mając powinowate
Chrześcijany,
podmiatali im to mięso, które ofiarowane nie było – radząc im,
aby tak prześladowniki
oszukawali.
5Ale
Sabba
ś. o to się zastawił, mieniąc iż kto to uczyni, Chrześcijaninem
być nie może, ponieważ to jest ku zgorszeniu pogaństwa, którzy
je
za takie,
jako oni chcieli (za tym
oszukanim) mieli. Przeto przestrzegał, aby się łowić czartu nie
dali. Dla tegoż oni poganie, którzy tak Chrześcijany
swe
powinne
zachować i obronić chcieli, z miasta Sabbę
ś. wygnali – acz go zasię rychło przyzwali. Na wtórym
prześladowaniu, mieszczanie sąsiedzi jego, przysięgać chcieli, iż
miedzy
nimi żadnego nie masz Chrześcijanina
– 6a
Sabba
ś. powstał jawnie, mówiąc: za
mię
nie przysięgajcie, bom ja jest Chrześcijanin.
A oni zataiwszy swych powinowatych, świętego Sabbę
wydali, powiadając: iż tylko jeden jest miedzy
nami. 7Tedy
go pojmało
książę i pytało,
jeśli ma jaką majętność. Powiedziano: nie
ma, jedno to w czym
chodzi. A on im wzgardził, mówiąc: taki
nie może nic
zaszkodzić, ani pomóc – i kazał go z więzienia wyrzucić.
Na
trzecim prześladowaniu, gdy był bliski dzień wielkonocny,
bieżał ś. Sabba
do jednego miasta, szukając kapłana na imię Guttyka,
aby z nim dzień święty mógł święcić. I w drodze spotkał go
mąż wielki i jasny, mówiąc: aby nie chodził do Guttyki,
ale do Zanzale
kapłana bliższego.
Powiedział
ś. Sabba:
iż go nie masz, uciekł do Romaniej
– bo nie wiedział iż się już był wrócił. I chcąc przedsię
iść tam gdzie umyślił do Guttyka,
przed wielkim wiatrem i śniegiem, dalej postąpić nie mógł – i
wróciwszy się, a nalazszy Zanzalę, to mu powiedział – i
Wielkąnoc
z nim święcił.
Trzeciego dnia po Wielkiejnocy, przyjachał
do onego miasteczka Atarydus, Kotesta Książęcia
syn,
z wielkim pocztem ludzi niezbożnych – i wdarł się w miasteczko
ono – i doma
w nocy pojmał śpiącego onego kapłana Zanzalę,
i Sabbę
z nim – 8i
wsadzili na wóz kapłana, a Sabbę
nagiego tak jako się urodził, za koniem wlekli – i po cierniu
ostrym
i gęstym
włóczyli, kijmi i biczmi go bijąc. Tak byli okrutni na sługi Boże
i nieludzcy – lecz
okrucieństwo ich na wysługę się cierpliwości i wiary sług
Bożych obracało. Skoro dzień, rzekł ś. Sabba
do swych nieprzyjaciół: Coście mi w nocy czynili, wspomnicie, a
patrzcie teraz jeśli którą ranę na mnie najdziecie? Którzy
widząc iż żadnego na nim znaku nie masz okrucieństwa onego –
rozciągnęli go i przywiązali mocno na palach,
i wznak położyli, ciągnąc i męcząc go cały dzień aż długo w
noc – a
gdy straż zasnęła – kucharka, która rano wstała jeść czynić,
odwiązała go – a on wstawszy, nic
nie uciekając, w kuchni jej służył. 9Skoro
dzień, Atarydus związanego zawiesić u tramu kazał – a
przywiódszy do niego onego kapłana z którym był pojman, mówili
im aby jedli ofiary, a tym
się od śmierci wykupili. Lecz kapłan powiedział, iż tego nie
uczynim, niechaj nas zabić abo ukrzyżować książę każe. A Sabba
ś.
rzekł: Potrawy to zguby wiecznej, jako i ten który to rozkazuje.
Tedy sługa, gdy to mówił, uderzył go w piersi garncem, tak barzo,
iż mniemali aby go już zabił. Lecz on żadnej rany nie odniósł,
jakoby kto wełnę nań rzucił, tak onym
naczyniem obrażony nie był.
10Tedy
Atarydus kazał kapłana puścić, a Sabbę
w rzece utopić. Zawołał
Sabba
wiernie bliźniego miłujący, iż kapłan dla Chrystusa z nim nie
cierpiał, i mówił, ale
co zgrzeszył kapłan, iż zemną nie umiera? Szedł tedy z wielkim
weselem
chwaląc Pana Boga. A gdy byli nad rzeką słudzy poczęli mówić:
puśćmy
tego niewinnego człowieka, wszak się Atarydus tego nie dowie. 11A
on im mówił: co
pleciecie – czyńcie co wam kazano, nie widzicie tego co ja widzę.
Oto
przedemną stoją ci, co mię do wiecznej chwały wezmą. Tedy go
wrzucili z wielkim u szyje
drzewem, i utopili dnia piątego po Wielkiejnocy
– za panowania Walentyniana
i Walensa, za Consulatu
abo rocznego urzędu Rzymskiego
z
Modesta i Aryntea, Roku
Pańskiego, 372. Przetoż dnia tego, którego męczennik koronowany
jest, ofiarując, braciej
to oznajmujcie – aby chwalili Pana Boga, który swe sługi sobie
obrał. Pozdrówcie wszytki święte.
Pozdrawiają was bracia, którzy z nami prześladowanie cierpią. A
temu
który nas wszytkich z łaski swej, do wiecznego królestwa przywieść
może – chwała, cześć, i rozkazowanie z Synem i z Duchem
świętym,
na wieki wiekom.
Amen.
1 XV. April. Kwietnia. Mart. R. 12. April.
2 Dz 10.
3 Flp 2.
4 Cnoty Sabby ś. prawie męczennickie.
5 Zmyślenia żadnego święci w wyznaniu nie cierpieli.
6 Taić się ś. Sabba niechciał.
7 Ubóstwo ś. Sabby wzgardzone.
8 Pojmany i po cierniu włóczony.
9 Uciekać niechciał.
10 Utopić go kazano.
11 Widział Anioły idąc na śmierć.
Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz