10
Gdy
Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i
grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. 11
Widząc
to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel
jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» 12
On,
usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci,
którzy się źle mają. 13
Idźcie
i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę
raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo
nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
(Mt 9,10-13)
15
Gdy
Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników
siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Wielu bowiem było tych,
którzy szli za Nim. 16
Niektórzy
uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z
grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i
pije z celnikami i grzesznikami?» 17
Jezus,
usłyszawszy to, rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi,
lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać
sprawiedliwych, ale grzeszników». (Mk 2,15-17)
29
Lewi
zaś wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był
spory tłum celników oraz innych [ludzi], którzy zasiadali z nimi
do stołu. 30
Na
to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego
uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» 31
Lecz
Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci,
którzy się źle mają. 32
Nie
przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz
grzeszników». (Łk 5,29-32)
10
καὶ ἐγένετο αὐτοῦ ἀνακειμένου ἐν
τῇ οἰκίᾳ, καὶ ἰδοὺ πολλοὶ τελῶναι
καὶ ἁμαρτωλοὶ ἐλθόντες συνανέκειντο
τῷ Ἰησοῦ καὶ τοῖς μαθηταῖς αὐτοῦ.
11
καὶ ἰδόντες οἱ Φαρισαῖοι ἔλεγον τοῖς
μαθηταῖς αὐτοῦ· διὰ τί μετὰ τῶν
τελωνῶν καὶ ἁμαρτωλῶν ἐσθίει ὁ
διδάσκαλος ὑμῶν; 12
Ὁ δὲ ἀκούσας εἶπεν· οὐ χρείαν ἔχουσιν
οἱ ἰσχύοντες ἰατροῦ ἀλλ’ οἱ κακῶς
ἔχοντες. 13
πορευθέντες δὲ μάθετε τί ἐστιν· ἔλεος
θέλω καὶ οὐ θυσίαν· οὐ γὰρ ἦλθον
καλέσαι δικαίους ἀλλ’ ἁμαρτωλούς.
(Mt 9,10-13)
15
Καὶ γίνεται κατακεῖσθαι αὐτὸν ἐν τῇ
οἰκίᾳ αὐτοῦ, καὶ πολλοὶ τελῶναι καὶ
ἁμαρτωλοὶ συνανέκειντο τῷ Ἰησοῦ καὶ
τοῖς μαθηταῖς αὐτοῦ· ἦσαν γὰρ πολλοὶ
καὶ ἠκολούθουν αὐτῷ 16
καὶ οἱ γραμματεῖς τῶν Φαρισαίων
ἰδόντες ὅτι ἐσθίει μετὰ τῶν ἁμαρτωλῶν
καὶ τελωνῶν ἔλεγον τοῖς μαθηταῖς
αὐτοῦ· ὅτι μετὰ τῶν τελωνῶν καὶ
ἁμαρτωλῶν ἐσθίει; 17
καὶ ἀκούσας ὁ Ἰησοῦς λέγει αὐτοῖς
[ὅτι] οὐ χρείαν ἔχουσιν οἱ ἰσχύοντες
ἰατροῦ ἀλλ’ οἱ κακῶς ἔχοντες· οὐκ
ἦλθον καλέσαι δικαίους ἀλλ’ ἁμαρτωλούς.
(Mk 2,15-17)
29
Καὶ ἐποίησεν δοχὴν μεγάλην Λευὶς
αὐτῷ ἐν τῇ οἰκίᾳ αὐτοῦ, καὶ ἦν
ὄχλος πολὺς τελωνῶν καὶ ἄλλων οἳ
ἦσαν μετ’ αὐτῶν κατακείμενοι. 30
καὶ ἐγόγγυζον οἱ Φαρισαῖοι καὶ οἱ
γραμματεῖς αὐτῶν πρὸς τοὺς μαθητὰς
αὐτοῦ λέγοντες· διὰ τί μετὰ τῶν
τελωνῶν καὶ ἁμαρτωλῶν ἐσθίετε καὶ
πίνετε; 31
καὶ ἀποκριθεὶς ὁ Ἰησοῦς εἶπεν πρὸς
αὐτούς· οὐ χρείαν ἔχουσιν οἱ
ὑγιαίνοντες ἰατροῦ ἀλλ’ οἱ κακῶς
ἔχοντες· 32
οὐκ ἐλήλυθα καλέσαι δικαίους ἀλλ’
ἁμαρτωλοὺς εἰς μετάνοιαν. (Łk 5,29-32)
Mateusz
wchodzi z innymi mężczyznami i rozpoczyna się posiłek. Jezus jest
na centralnym miejscu, pomiędzy Piotrem i Mateuszem. Mówią na
różne tematy. Jezus cierpliwie wyjaśnia Tycjuszowi i Kajuszowi to,
o co Go pytają. Skarżą się też na gardzących nimi faryzeuszy.
«Zatem
przyjdźcie do Tego, który wami nie gardzi, a potem postępujcie
tak, aby przynajmniej dobrzy wami nie gardzili» – odpowiada Jezus.
«Ty
jesteś dobry. Jednak jesteś jeden!»
«Nie,
oni są jak Ja i jeszcze... Bóg Ojciec kocha tego, kto się nawraca
i chce się stać Jego przyjacielem. Gdyby komuś wszystkiego
zabrakło z wyjątkiem Ojca, czyż radość tego człowieka nie
byłaby pełna?»
Jest
już deser, kiedy sługa daje znak panu domu. Mówi coś do niego.
[Mateusz zwraca się do Jezusa:]
«Nauczycielu,
Eliasz, Szymon i Joachim pytają, czy mogą wejść z Tobą
porozmawiać. Czy chcesz się z nimi zobaczyć?»
«Oczywiście».
«Ale...
moi przyjaciele są celnikami» [– zauważa Mateusz.]
«Dlatego
właśnie tamci przyszli. Niech zobaczą. Na nic się nie zda
udawanie. To nie służyłoby dobru. Złośliwość wyolbrzymiłaby
wszystko i zaczęto by mówić, że są tu nierządnice. Niech więc
wejdą».
Wchodzi
trzech faryzeuszów. Rozglądają się wokół siebie ze złośliwym
śmiechem i zamierzają się odezwać. Jednak Jezus, który wstał i
wyszedł im na spotkanie, uprzedza ich. Kładzie rękę na ramieniu
Mateusza i mówi:
«O,
prawdziwi synowie Izraela, pozdrawiam was i dzielę się z wami
wielką nowiną. Z pewnością napełni ona radością wasze serca
doskonałych Izraelitów, tęskniących za tym, by wszystkie serca
zachowywały Prawo i oddawały chwałę Bogu. Oto Mateusz, syn
Alfeusza, nie jest już od dziś grzesznikiem, zgorszeniem dla
Kafarnaum. Parszywa owieczka z Izraela została uzdrowiona. Cieszcie
się! Po niej inne grzeszne owce staną się na nowo święte i wasze
miasto, o którego świętość tak się troszczycie, będzie przez
świętość miłe Panu. On wszystko pozostawia, by służyć Bogu.
Dajcie pocałunek pokoju zagubionemu Izraelicie, który powraca na
łono Abrahama».
«I
powraca na nie z celnikami? W czasie radosnej uczty? O! Naprawdę to
korzystne nawrócenie! Popatrz, patrz tam, Eliaszu, to Jozjasz,
stręczyciel».
«A
tamten to Szymon, syn Izaaka, cudzołożnik».
«A
ten? To Azariasz, właściciel speluny, do której Rzymianie i żydzi
chodzą grać, kłócić się, upijać i oddawać rozpuście».
«Ale,
Nauczycielu, czy Ty przynajmniej wiesz, kim są ci ludzie? Wiedziałeś
o tym?»
«Wiedziałem».
«A
wy z Kafarnaum, wy – uczniowie, dlaczego pozwoliliście na coś
takiego? Zaskakujesz mnie, Szymonie, synu Jony!»
«A
ty, Filipie, dobrze tu znany, i ty, Natanaelu! Jestem bardzo
zaskoczony! Ty, prawdziwy Izraelita! Jakże mogłeś znieść to, że
twój Nauczyciel je z celnikami i grzesznikami?»
«Czyż
więc nie ma już wstydu w Izraelu?»
Trzej
[faryzeusze] są całkowicie zgorszeni. Jezus mówi:
«Pozostawcie
w spokoju Moich uczniów. Ja tego chciałem, Ja sam».
«O,
tak! Rozumiemy to. Gdy chce się udawać świętego, lecz nim się
nie jest, szybko wpada się w niewybaczalne błędy!»
«A
kiedy przyzwyczaja się uczniów do nieokazywania szacunku, wtedy
można być jedynie człowiekiem, który nie szanuje Prawa. Jeszcze
pali mnie wybuch szyderczego śmiechu tego tu, Judejczyka ze
Świątyni, wobec mnie – faryzeusza Eliasza! Uczymy tego, co
wiemy».
«Mylisz
się, Eliaszu. Wszyscy się mylicie. Uczymy tego, co wiemy – to
prawda. A Ja, który znam Prawo, uczę go tych, którzy go nie
znają, a więc: grzeszników. Wy... wiem dobrze, że jesteście już
panami swoich dusz. Grzesznicy nimi nie są. Ja szukam ich dusz,
oddaję im je, aby oni sami przynieśli je do Mnie, takie jakie są:
chore, zranione, brudne, abym je opatrzył i oczyścił. Po to
przyszedłem. To grzesznicy potrzebują Zbawiciela, a Ja przychodzę
ich zbawić. Zrozumcie Mnie... i nie żywcie do Mnie bezpodstawnej
nienawiści».
Jezus
jest łagodny, przekonywujący, pokorny... ale trzej są jak trzy
osty najeżone kolcami... Wychodzą z minami [wyrażającymi]
obrzydzenie.
«Poszli...
Teraz będą nas wszędzie krytykować» – mruczy Judasz Iskariota.
«Niech
tak robią! Ty działaj tylko tak, aby Ojciec nie musiał ciebie
krytykować. Nie dręcz się, Mateuszu, ani wy, jego przyjaciele.
Sumienie mówi nam: „Nie czynicie zła”. To wystarczy». –
Jezus siada na Swoim miejscu. (II, 62: 4 lutego 1945. A,
4378-4389)
Rientra
Matteo con altri uomini, e il convito ha luogo. Gesù è al centro,
tra Pietro e Matteo. Parlano di molte cose e Gesù con pazienza
spiega a questo e a quello quanto vogliono. Vi sono anche lamenti sui
farisei che li sprezzano.
«Ebbene,
venite a chi non vi sprezza. E poi agite in modo che i buoni, almeno,
non vi possano sprezzare», risponde Gesù.
«Tu
sei buono. Ma sei solo!».
«No.
Questi sono come Me, e poi... c'è il Padre Iddio che ama chi si
pente e vuole tornare suo amico. E mancasse all'uomo ogni cosa, ma
restasse il Padre, non sarebbe già piena la gioia dell'uomo?».
Il
convito è ai dolciumi quando un servo fa un cenno al padrone di casa
e gli dice qualche cosa.
«Maestro:
Eh, Simone e Gioachino chiedono di entrare e parlarti. Li vuoi
vedere?».
«Certo».
«Ma...
i miei amici sono pubblicani».
«Ed
essi vengono per vedere proprio questo. Lasciamolo loro vedere. Non
servirebbe il nasconderlo. Non servirebbe per il bene, ché il male
aumenterebbe l'episodio sino a dire che qui erano anche meretrici.
Entrino».
Entrano
i tre farisei, si guardano intorno con un riso cattivo e stanno per
parlare. Ma Gesù, che si è alzato e andato loro incontro insieme a
Matteo, li precede. Mette una mano sulla spalla di Matteo e dice:
«O
veri figli di Israele, Io vi saluto e vi do una grande notizia che
certo farà giubilante il vostro cuore di perfetti israeliti, che
sospira all'osservanza della Legge da parte di tutti i cuori per dare
gloria a Dio. Ecco: Matteo, figlio di Alfeo, da oggi non è più il
peccatore, lo scandalo di Cafarnao. Una pecora rognosa di Israele si
è sanata. Giubilate! Dietro a lui altre pecore peccatrici si
saneranno e la vostra città, della cui santità tanto vi
interessate, diverrà gradita al Signore come santa. Egli lascia
tutto per servire Dio. Date il bacio di pace all'israelita sviato che
torna nel seno di Abramo».
«E
vi torna coi pubblicani? In gaio convito? Oh! invero che è una
conversione propizia! Guarda là, Eh, quello è Giosia, il
procacciatore di femmine».
«E
quello Simon d'Isacco, l'adultero».
«E
quello? Ecco Azaria, il biscazziere nella cui bisca romani e giudei
giocano, rissano, si ubriacano e vanno a donne».
«Ma,
Maestro. Sai almeno chi sono costoro? Lo sapevi?».
«Lo
sapevo».
«E
voi, allora, voi di Cafarnao, voi discepoli, perché lo avete
permesso? Mi fa stupore, Simone di Giona!».
«E
tu, Filippo, noto anche qui, e tu Natanaele! Ma io trasecolo! Tu,
vero israelita! Come mai hai permesso che il tuo Maestro mangiasse
coi pubblicani e i peccatori?».
«Ma
non c'è dunque più ritegno in Israele».
I
tre sono scandalizzati del tutto. Gesù dice: «Lasciate in pace i
miei discepoli. Io l'ho voluto. Io solo».
«Eh!
già! si capisce. Quando si vuol fare i santi e non lo si è, si cade
presto in errori imperdonabili!»
«E
quando si allevano al non rispetto i discepoli – e ancor mi brucia
la risata irriverente di costui, giudeo e del Tempio, a me Eh il
fariseo! – non si può che esser senza rispetto per la Legge. Si
insegna ciò che si sa».
«Ti
sbagli, Eh. Vi sbagliate tutti. Si insegna ciò che si sa. È vero.
Ed Io, che so la Legge, la insegno a chi non la sa: ai peccatori,
perciò. Voi... vi so già padroni della vostra anima. I peccatori
non lo sono. Io ricerco la loro anima, la ridò loro, perché a loro
volta me la portino, così come è: malata, ferita, sporca, ed Io la
curi e mondi. Sono venuto per questo. Sono i peccatori che hanno
bisogno del Salvatore. Ed Io vengo a salvarli. Comprendetemi... e non
mi odiate senza ragione».
Gesù
è dolce, persuasivo, umile... Ma i tre sono tre ispidi cardi tutti
aculei... ed escono con mosse di disgusto.
«Sono
andati... Ora ci criticheranno dovunque», mormora Giuda Iscariota.
«E
lasciali fare! Fa' solo che il Padre non ti abbia a criticare. Non
esser mortificato, Matteo, né voi, suoi amici. La coscienza ci dice:
"Non fate del male". Basta così».
Gesù
si risiede al suo posto e tutto ha fine. (2, 97)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz