Żywot
ś. Katarzyny dziewice Szwedki,
córki ś. Brygidy,
od
niemianowanego, ale wiernego składacza wypisany.
Surius Tom. 2. Żyła
około roku Pańskiego,
1378.
Żywota świętej Brygidy matki jej, patrz w miesiącu Lipcu.1
Katarzyna
wielebna, z ojca Ulfona Neryckiego książęcia, i z matki Brygidy,
którą Kościół wszytek sławi, 2jeszcze
z młodości znaki swej przyszłej świątobliwości pokazowała. Bo
mamki swej piersi sać przez sprośność, acz tajemną, nieczystego
żywota jej, niechciała – a macierzyńskich i innych uczciwych żon
rada pożywała, innemi się niepowściągliwymi niewiastami przez
płakanie brzydząc. Na wychowanie dała ją matka do klasztoru
Rysabergeńskiego, gdzie jest w służbie Bożej i w uczciwych
obyczajach wychowana. 3Mając
siedm lat, dała się rówienniczkam swoim do grania dziecinnego użyć
– i tego jej P. Bóg nie przepuścił, do statku ją jeszcze z
młodości prowadząc. Bo tej nocy przez sen, czarci w osobie
dzieweczek do niej się przez okna cisnący, barzo ją przestraszyli.
Od tego czasu w żadną się grę i próżność młodym latom
własną, nie wdawała – ale poważność i dostałość obyczajów,
zawżdy zachowała. Gdy lat męża godnych dorosła – ociec chciał
aby zamąż szła. 4W
nadzieję Boga swego Chrystusa, i niepokalanej Matki Jego, wzięła
męża zacnego Egharda – ale go na chowanie czystości namówiła –
tak iż oboje poślubili Bogu czystość wieczną chować. Z czym się
tając, świeckim odzienim i spólnym życiem, dar on Boży
pokrywali, postem, niespaniem, modlitwami gęstymi, i twardym na
ziemi, jednym tylo suknem pokrytej, leganim, ciała swego bystrość
krócili. Powiadała często mężowi swemu przykłady cnót świętej
matki swojej Brygidy – do których się bliskim naśladowanim
sposabiali, i dla Chrystusa, i od tego co im było wolno, powściągali
się. 5Wiedzieli
bowiem jaka jest moc świętej powściągliwości, która żywota
przedłuża, czystości strzeże, Boga nam jedna, czarty odgania,
rozum oświeca, myśl w dobrym potwierdza, zbytki burzy, i ciało
uśmierza, i miłość Boską w sercu zapala. Szczęśliwe to
małżeństwo, które się nie cielesnym złączenim, ale uprzejmym w
Chrystusie zamiłowanim
spajało – przed Bogiem jako lilie czystością woniało, a przed
bliźniemi
cnót wszystkich wzorem i dobrymi przykłady świeciło.
Brat
ś. Katarzyny Karolus, nieco o ich nabożeństwie sprawiony, wdarł
się do ich łożnice – a widząc ich grube a twarde i rozdzielne
na ziemi spanie – śmiał się z nich jako z jakich głupich, jako
zwykli ci, co ziemią śmierdzą, a niebieskiej w sobie wonności nie
mają. Lecz oni na swym przedsięwzięciu słabymi nie zostali. Do
czystości świętej pokorę, bez której czystość, jako i bez
innych cnót, nie płaci, przydała – ubiory zbytnie pomiatając, i
nowych, które się wszczynały, zaniechywając. Chwały się
ludzkiej barzo strzegła – a ktoby się był o jej czystości z
mężem dowiedział, prosiła barzo aby taił. Potym gdy ociec jej
umarł, a matka ś. Brygida do Rzymu zajachała, w pięć lat potym
barzo się do Rzymu za matką wstęskniła – 6i
z wielką trudnością u męża się uprosiwszy, z Marszałkiem
Szwedzkim Gorstanem mężem nabożnym, i z innymi
dwiema cnymi paniami, mając dopiero lat ośmnaście zajachała.
Gdzie nalazszy matkę, i nieco pomieszkawszy w Rzymie, chciała się
do Szwecjej wrócić – 7lecz
jej matka prosiła, aby z nią została, a wszytkie niewczasy i
powłóczenia w cudzej stronie dla Chrystusa cierpiała. A ona Duchem
Ś. sprawiona, obiecała dla Chrystusa nie tylo ojczyznę,
przyjacioły, imienia i rozkoszy, ale i męża swego, którego więcej
niżli zdrowie swoje miłowała, opuścić – a wszytki z matką
trudności podjąć. Od tego czasu objawił P. Bóg Brygidzie ś. iż
miała być nierozdzielną jej w pielgrzymowaniu onym towarzyszką. I
dał od tegoż czasu P. Bóg Katarzynie ś. wielką naukę w Piśmie,
i wymowę – 8tak
iż z podziwienim i w rozmowie Papieża Urbana szóstego, dary Boże
wielkie w sobie pokazała – do niej rzekł Papież: Córko, znać
iżeś mleka matki twej pożywała. 9A
jednak z ludzkiej i niewieściej ułomności, skuszona od czarta, do
Szwecjej się prosiła.
Przywodził
jej na myśl wolność życia, rozkoszy, miłą ojczyznę – tesknić
też w onym powłóczeniu, i matczynym ciasnym posłuszeństwie,
poczęła. Obaczyła matka niebezpieczną jej pokusę – i udając
się na modlitwy, zjawi jej Chrystus, iż mąż Katarzyny Eghardus
umarł, i powiedzieć jej kazał, aby przy matce została. Co gdy
usłyszała ś. Katarzyna, poddała się wolej Chrystusowej, i
rozumem a wolą w tym stałą była – ale teskność i pokusa nie
ustawała – z którą mając co długo czynić, prosiła matki, aby
o niej radziła. A matka ś. nie mając innej rady – tę, acz ciału
ciężką, ale samejże córce miłą, nałazła. 10Po
kilakroć bić ją rózgami kazała – tak długo, aż się ona
pokusa w dym obróciła. Nie mógł hardy czart takiej się już
pokorze stawić, ale jakoby sam był usieczony, z zelżywością
uciekł. Czasów onych, gdy Papież w Awinionie we Francjej mieszkał,
niebezpieczne było w Rzymie do kościołów, zwłaszcza młodym
białymgłowom chodzenie – i rozkazała jej matka, aby w domu
nabożeństwa czyniła, a bez wiela towarzyszek nie chodziła na
odpusty.
11Katarzynę
ś. tak barzo tym czart skusił – iż od matki jachać chciała. A
gdy matka od kościołów przyszła – tak ją smutną nalazła, iż
się dopytać u niej nic nie mogła, jedno tego, iż mówić nie
mogę. Tej nocy miała ś. panna widzenie, jako ze wszytkiego świata
ogień na nię bił, a ona wołała na Pannę Matkę Bożą: wspomóż
mię namilsza Pani moja – a Ona rzekła: a jakoć pomóc mam, a ty
i matki i spowiednego ojca swego nie słuchasz, a tego coś obiecała
pełnić niechcesz? Obudzona do matki z płaczem bieżała, to jej
oznajmując, a wznawiając dobrą wolą i obietnicę swoję, aby z
nią na onym wygnaniu dobrowolnym trwała. Matka mądra, chcąc o jej
zbawieniu lepiej jeszcze radzić, użyła spowiednika jej, i swego
Piotra Olausa, widząc go być Duchem Bożym obdarzonego, i człowieka
świętego, aby obietnice posłuszeństwa od jej córki przyjął.
12Uczyniła
to ś. Katarzyna, jemu zupełne posłuszeństwo obiecawszy, nic bez
jego wolej nie czyniła – i tak się za mocą świętego
posłuszeństwa w cnotach wielkich i w prawym nabożeństwie
pomnożyła – i duchownego żołnierstwa ćwiczenie szczęśliwiej
prowadziła, i na ciało swe, bojąc się o upadek, twardą wodzę
kładła. Bo acz i z mężem od skazy Pan Bóg ją zachował, jednak
krewkość cielesna zawżdy trwała. 13Przetoż
mając się sama sobie podejźrzaną – raz ciało Boże biorąc,
przed przyjęcim, co słyszał kapłan, tak się modliła:
Odkupicielu łaskawy, Tyś to ciało z Niepokalanej Dziewice przyjął,
i na krzyżu srodze rozpiąć je dla nas raczył – proszę Ciebie
grzesznica, nie dopuść mi w grzech upadać – 14a
iżeś mi wziął stróża czystości mej męża mego, proszę daj mi
na miejsce jego ś. Sebastiana, żołnierza i męczennika Twego, a
porucz mię obronie jego.
Od
tego czasu cudownie ją Pan z wielkich niebezpieczeństw wyrywał.
Żyła u matki jako w klasztorze, spowiednika swego we wszytkim
słuchała, matki naśladując, czasów swych milczenie chowała –
a o wolej Bożej, z ubogiemi, zwłaszcza pielgrzymami, rada mówiła,
wedle Pisma: powieść twoja, prawi, niech będzie wszytka około
przykazania Boga nawyższego – do cierpliwości i miłości
Chrystusowej wszytkich pobudzając. Miedzy nimi był jeden pielgrzym
ubogi, którego rada przyzywać sobie kazała – i czytała mu jaki
żywot świętych, abo cokolwiek o P. Bogu nauczała. A iż była
barzo piękna i urodziwa, Hrabia jeden Włoski za mąż jej chciał.
W czym gdy żadnej potuchy nie miał – idącą do ś. Sebastiana
porwać chciał, by jej był osobliwie Pan Bóg nie obronił. 15Bo
gdy ze krzów ze sługami wypadł, jeleń im w oczy zabieżał – iż
się za nim puścić musieli. A tym czasem ś. Katarzyna jako ptak z
sieci uszła. Od tego czasu matka jej nigdzież, jedno do bliskiego
kościoła, wychodzić nie dopuściła. A jednak gdy jej Chrystus
objawił, z nią zaraz przed miasto do kościoła chodziła.
I
raz idąc z nią do ś. Wawrzyńca, tenże Hrabia drogę im
zaskoczył, chcąc ś. Katarzynę porwać – ale go Pan Bóg ślepotą
zaraził – tak iż się obaczywszy, za nimi do kościoła prowadzić
się kazał, i upadszy do nóg matki i córki, o modlitwę i
zleczenie prosił, i otrzymał. Ten cud sam Hrabia i przed Papieżem
powiadał – a potym wielkim był obrońcą i dobrodziejem Katarzyny
ś. Drugi raz także, gdy z dozwolenia matki do Assyżu do ś.
Franciszka szła – w nocy łotrzykowie na gospodę, gdzie była na
noc ś. Katarzyna, uderzyli – i już plugawie mówiąc, o czystość
się jej panieńską kusić chcieli – aż je P. Bóg cudem swym i
mocą odstraszył. Bo usłyszeli jakoby urząd na nie przyjachał, i
wołał, chwytajcie te łotrzyki, chwytajcie. I tak się z bojaźnią
rozbieżeli.
16Miłosierdzie
wielkie przeciw chorym i niemocnym, jeszcze się z nią z matki
urodziło. Bo ją maluczką matka do szpitalów brała – gdy nogi
wrzodowate i sprośne umywała, toż też ona, w naśladowaniu matki
czyniła – w cierpliwości była barzo umocniona, iż ją żadna
nędza, ani niedostatek, ani ludzka nieprzyjaźń zwyciężyć nie
mogła. Przez dwadzieścia i pięć lat z matką będąc, i wszędzie
się z nią włócząc, i dobrowolne wygnanie cierpiąc, i do
Jeruzalem do Bożego grobu z nią pielgrzymowała. Gdzie matka jej
febrą zachorzawszy, i z nią się do Rzymu wróciwszy, żywota
dokonała. Której ona ciało do Szwecjej przeniosła. Gdy wiele osób
męskich i żeńskich ciało ono nawiedzało – wszystkich do
wzgardy świata tego upominała, i wiele ich ku dobremu pozyskała.
17A
przypłynąwszy do Gdańska, grzechy srogie krzyżaków wolną mową
karała, i pomstę im bliską opowiadała. Każdy się oną jej zacną
a dziwną i w Duchu gorącą wymową ujmował, i dziwował się takim
darom Bożym w panience onej. Przyjachawszy do Szwecjej, processje
kościołów, biskupów i wszytkiego kapłaństwa, i skupienie
wielkie ludzi było, do onych świętych kości. 18Bo
nie tylo ciało ś. Brygidy, ale wiele innych ś. kości z Rzymu z
sobą wieźli – które miała ś. Brygida i córka jej od
Kardynałów, od królowej Neapolitańskiej, od panów i pań zacnych
Rzymskich i klasztorów rozmaitych. Pogrzebszy ciało matki swej w
klasztorze Watstenie, tamże sama w tym klasztorze została, i
zamkniona na służbie Bożej, panienki zakonne sprawowała –
19regułę
im Zbawicielowę stawiąc, której się od matki swej była nauczyła.
A gdy ś. Brygida i po śmierci cudy słynęła – zdało się
królowi Szwedzkiemu i radzie jego, aby do Rzymu jachała ś.
Katarzyna, o kanonizacją matce swej, jako ta, która jej spraw
dobrze świadoma była. 20Zajachała
znowu do Rzymu, i gdy tam sprawy jej wszytki i cuda spisowała, nie
mniej się u Rzymian świątobliwość jej wsławiła, i do niej się
w wielkich swych potrzebach uciekali.
Mąż
jeden Włoch na imię Latinus, żony swej chorej a jego wiadomością
grzesznej, do spowiedzi namówić nie mogąc – ś. Katarzyny w tym
używał – która gdy ją nawiedziła, acz na przodku twardą się
ona niewiasta pokazała – ale od czarta za jej modlitwą
przestraszona, wszystko potym uczyniła, i w dobrej nadziei i pokucie
umarła. Gdy Tyber barzo wylał i wiele już był Rzymu zatopił –
Rzymianie wszyscy do ś. Katarzyny posłali, aby wyszła, a rzekę
modlitwą swoją uskromiła – a ona wymawiając się i niegodną
mieniąc, niechciała, aż ją mocą z domu wzięli, i wstąpić jej
nogami do rzeki kazali. Skoro rzeka nóg się dotknęła, wnetże
upadała do morza, i w swych brzegach pomału stanęła. 21Tamże
jedna zacna Rzymianka siedmioro dzieci nieżywych rodząc, o pomoc
jej i radę prosiła, już ósmy raz brzemienną będąc. Ona jej
relikwie matki swej dała – aby je aż do porodzenia na sobie
nosiła – a kazała jej sobie dać znać o czasu swoim. Gdy była
na czas przyzwana – modlić się w domu jej nie przestała, aż
żywą dzieweczkę porodziła – którą ona imieniem matki swej
Brygidą ochrzciła. 22Gdy
była w Neapolim, jedna białagłowa barzo bogata, długo tego dla
wstydu tając, jej się zwierzyła – iż od nocnego czarta gabanie
miała. Ona, mówiąc pierwej pozdrowienie Panny czystej (bo ten
obyczaj miała, gdy się kto o co duchownego radził) tę radę dała:
naprzód aby się dobrze grzechów swoich wyspowiadała – mieniąc
iż dla zatajenia jednego grzechu, takie nagrawania rad czart czyni –
a ktemu żeby bosemi nogami, bez płóciennej koszule, pokornie przez
ośm dni, do kościoła Krzyża ś. na pamiątkę męki Pańskiej
chodząc, siedm Ojcze nasz, i siedm Zdrowaś Maryj, zmówiła – a
sama jej modlitwę swoję obiecała. Uczyniła tak ona pani, i z
pomocy Bożej wolną została.
Przez
pięć lat we Włoszech mieszkając, a prze rozerwanie
odszczepieńskie nic sprawić nie mogąc – wziąwszy od Papieża
potwierdzenie reguły Zbawicielowej, i przywileje niektóre na
klasztor Watsteneński, do Szwecjej się wracała, z pracą wielką i
trudzeniem dla P. Boga swego, czując już w sobie chorobę w onej
wszytkiej drodze – a przyjachawszy do Szwecjej do klasztora swego,
już barzo niemocą zjęta była. W której jednego klasztornego
czeladnika, który spadszy z wysoka kości połamał, cudownie
złeczyła, iż się wnet do roboty wrócił. 23Często
w tej niemocy ciało Pańskie przyjmując, nakoniec prze boleści i
niezatrzymanie żołądka, przyjąć nie śmiała – znaki tylo
którymi mogła, przenaświętsze ciało, które jej było
przyniesione, czcąc, i jemu pokłon czyniąc, świętą duszę
wypuściła. Wiele ludzi gwiazdę nad jej ciałem aż do pogrzebu na
powietrzu widziało. Król ją sam Erykus z panięty do grobu niósł
– a jeden zacny i uczony Biskup Stregneński Tordo, który z nią
wielką przyjaźń w Bogu wiódł, rękę jej uchwycił o modlitwę
prosząc – a ona jego rękę jakoby żywa ścisnęła, jako gdy kto
komu co obiecuje. Pogrzebiona roku Pańskiego, 1381. na cześć Bogu
nieśmiertelnemu, którego państwo i moc na wieki wiekom. Amen.
24Grzechy
Krzyżaków, które ta ś. Katarzyna karała, tak dawno pomsty od
Pana Boga wołały – gdy zapomniawszy ślubów Bogu samemu na
chowanie czystości i obronę wiary Chrześciańskiej, przeciw
nieprzyjacielom Krzyża świętego uczynionych, w nieczystości i
cielesnych grzechach brodzili – 25a
dobre mienie którego w Prusiech i Iflanciech dostali, na rozkoszy
swe, nakoniec miecz swój na Chrześciany króle Polskie, dobrodzieje
swoje, którzy ich przeciw pogańskiej mocy przyzwali i imiony
nadali, obrócili. Karał ich Pan Bóg rozmaicie, długo ich pokuty
czekając, a do zguby się ich nie skwapiając – aż gdy na
złościach ich on nawyższy i nacięższy grzech, to jest kacerstwo,
owoc przeklęty z złego drzewa z cielesności i z rozkoszy urósł –
przepuścić im dalej Pan Bóg niechciał. Co się roku tego 1577.
nawięcej na Iflanciech pokazało. Bo ta ziemia skoro sheretyczała,
wnetże około roku Pańskiego 1550. moc Moskiewską, z której się
pierwej śmiali, czuć poczęła, tak znacznie, że za tą samą
przyczyną – 26iż
kościoły pustoszyli, rozjuszony Moskiewski serce na nie wziął, i
zstał się jako biczem na kacerstwo ich, co dzień się więcej
umocniając nad tymi, którym wszytkę moc i męstwo i szczęście
prze wzgardę wiary i kacerstwo Pan Bóg odejmował. A grzechów
przyczyniając i głębiej w kacerstwo idąc – posłuszeństwo
Kościelne i Papieskie zrzucili – i Biskupy wygnali, imiona
kościelne na chwałę Bożą nadane, na pożytki swe rozebrali – i
księżą poożeniali, i klasztory męskie i panieńskie rozegnali, i
na nieczystość obrócili – i zgoła wiary ś. odstąpili, a za
Lutrem idąc, Kościół ś. powszechny i Rzymski, i z nim Pana Boga
ojców swoich, z Iflant wygnali. A gdy im dalej tym więcej
Moskiewski silen był – nie ukarali się w kacerstwie swym, i czasu
nawiedzenia swego od Pana Boga nie znali – ale się do królów
Polskich i W. Ks. Litewskich, po obronę, Pana Boga zaniechawszy,
uciekli. Królowie nie drożnie ich bronili – bo mieli pierwej
grzech ich ukarać, i chwałę Bożą u nich spustoszoną naprawić,
i o krzywdę Bożą, i wiarę Katolicką z nimi czynić – ale tego
zaniechawszy, i owszem o Pana Boga się i wiarę świętą nie
zastawiając, i im kacerstwa za złą radą panów heretyckich
pozwalając, w obronę je swoję przyjęli. Ale jako trudno ogień
gasić, póki słoma przy nim trwa – tak trudno było Iflant
bronić, póki ich kacerstwa kwitnęły. Takie Boga zapomnienie w
tych Iflanciech było przez te lata, iż tam jednego Katolickiego
kapłana we wszytkich Iflanciech nie nalazł – ani ofiary, ani
służby Bożej, tak iż żadnego tam znaku Chrześciańskiej
starożytnej wiary nie zostawało – chyba na spustoszonych
kościelnych murach, na podeptanych obrazach, na zwojowanych
ołtarzach, na pustych klasztorach, i na innej brzydkości
spustoszenia, znać było wyrodki nieszczęsne cnych Chrześcian
ojców swoich.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski