niedziela, 27 grudnia 2020

(98) Żywoty Świętych: Abraham

Żywot Abrahama
Patriarchy i Ojca wszystkich wiernych,

z pisma świętego wyjęty. Żył po stworzeniu świata roku 2049.1


   Gdyż ojcem wszystkich wiernych ten wielki Patriarcha Abraham od Apostoła świętego Pawła nazwany jest,
2 i na łonie jego wszyscy umarli Chrystusa oczekawający,3 oni ojcowie święci, jako u ojca ojców odpoczywali – nie godziło się wzoru cnót wszytkich Chrześcijańskich, i pnia wiary, z którego różczki wszech wierzących idą, zaniechać – ale żywot i sprawy jego w oczach i sercu postawić nam synom jego w wierze, wielce pożyteczne i zbawienne jest. Był Abraham od Noego, przez Sema syna jego idący, dziesiąty potomek – urodził się jeszcze za żywota Noego w ziemi Chaldejskiej, w mieście Ur (acz drudzy Ur nie za miasto, ale za ogień, który w Chaldei za boga miano, wykładają) z ojca Tare, we dwieście dziewięćdziesiąt i pięć lat po potopie – i gdy Noe umarł lat już miał 65 – od którego naukę o Panu Bogu i wiela rzeczy wiadomość mieć mógł. O nim Jozue mówi,4 iż z ojcem swym obcym bogom służyli, niż od Pana Boga z ziemie Chaldejskiej wyzwani są – wszakże tak się to rozumieć ma, iż jednak przy nich jako przy potomstwie, które szło od Sema syna Noego, zostawała znajomość i służba i nauka Boga jednego, od Noego i synów jego przez ręce podana – ale iż się towarzystwem bałwochwalców mazali – przeto tę przymówkę odnosili. 5Chcąc tedy Pan Bóg zachować czyste nasienie chwalców swoich, i oczyścić Kościół swój, oddzielił sobie Abrahama, i z złego towarzystwa niezbożnych wywiódł – i dla tego aby już dom i gniazdo naznaczył na danie onego obiecanego zbawiciela świata Messjasza – w którym go wszytkie narody szukać miały6 – bo od tego Abrahama, Hebrejski się rodzaj, z którego Chrystus wedle ciała idzie, zaczyna.
   Już było dwanaście lat po śmierci Noego, a Abraham miał lat 70, gdy mu się Pan Bóg ukazał, tym obyczajem jako pojąć mógł, i swego wielkiego a straszliwego imienia znajomość w sercu jego wznowił, rozkazując mu i mówiąc: Wynidź z ziemie twej, i od powinowatych twoich, i z domu ojca twego, a pódź do ziemie, którą ja tobie ukażę, uczynię z ciebie naród wielki, i ubłogosławię cię, i uwielbię imię twoje, i błogosławionym będziesz, i w tobie ubłogosławione będą wszytkie narody ziemie.
7Tymi słowy doświadczał Pan Bóg wiary i posłuszeństwa jego – kazał mu opuścić rzeczy miłe które miał – a spodziewać się czego nie miał – a na samym go słowie swym i na wierze zawiesił. A nad inne miłe człowieku rzeczy, namilsza jest ojczyzna, naród, i dom, i powinni – miedzy którymi się kto urodzi i wychowa. Okrom nich, by się z człowiekiem nalepiej działo, przyrodzona jednak tam teskliwość ciągnie, i nalepszą krainę za wygnanie sobie poczyta. A co jeszcze trudniej było – nie mianuje mu tej abo owej krainy, bliskiej abo dalekiej, urodzajnej abo niepłodnej, spokojnej abo niespokojnej – jedno zgoła tę którą ukazać miał – porzuć dom gotowy, budowanie, przedaj role, statki, i to czego wieść i nieść z sobą nie możesz, a pódź tak odarty za głosem moim. O wielka wiara i dufanie P. Bogu, i bez wymówki posłuszeństwo – przetoż nie darmo się ojcem wiernych wszytkich zowie. Tym się cieszył, iż mu wznowił obietnice o Messjaszu, o którym słyszał od ojców swoich – który świat wszytek naprawić i raj przywrócić, a do nieba utraconego ludzie przywieść miał.
   Nie mieszkając Abraham, dom swój, i role, i statek, abo przedał jako mógł najprędzej, abo zostawił, abo darował, nic o to co widział niedbając – a w samej obietnicy Boskiej bogactwo swe poczytając – puścił się w drogę daleką, niewiadomą, i trudną – biorąc z sobą żonę Sarę i starego ojca swego Tare, i synowca swego Lota. Na tej drodze zmieszkali niemały czas w Haran – gdzie ociec Abrahamów umarł, mając dwieście i pięć lat – po którego śmierci ruszył się z Haran na rozkazanie Boskie, mając synowca Lota w towarzystwie – i przyszedł do ziemie Chananejskiej, tej którą potym obiecaną ziemią zwano – która w on czas była pod mocą Królów Chananejskich – to jest ludu tego, który szedł od syna Noego przeklętego Chama. Tam mu się znowu ukazał Pan Bóg, mówiąc: nasieniu twemu tę ziemię dam.8 Nie mówi: daję ją już tobie za tę ojczyznę którąś opuścił – ale go jeszcze na słowie i dalszej odwłoce zostawił. 9A on się tym nie obraził, ani mówił: na cóż mię tu wyzwał ten Pan z ojczyzny mej? Tamem wiele opuścił, tu nic nie mam – ta ziemia pana ma, budować na niej i sadzić się nie mogę – spodziewałem się czego pewnego – a tu teraz słyszę, iż moim potomkom gdy ja umrę, dać ją chce – a ja jeszcze i potomka nie mam, a żonę niepłodną mam – a chociaż go mieć kiedy będę,10 a co mi za odpłata od Boga, gdy się ja tu sam nędze i powłóczenia pod tymi namiotami, jako postronny i wygnany miedzy ludem nieznajomym nacierpię?
   Nie mówił tego, ani na taką myśl i pokusę przyzwalał – ale usłyszawszy iż ta była obiecana ziemia – 11postawił na niej ołtarz, kościelne budowanie i znajomość Boga fundując już w ziemi onej. Na ołtarzu ofiary czynił, i dziękował Panu Bogu za dobrodziejstwa, obronę, prowadzenie, i nadzieję a obietnice one – i postępując głębiej w onę ziemię na południe – gdzie jedno w polu pod namiotkami pomieszkał, wszędzie pierwej ołtarz stawił P. Bogu – bojaźń jego i służbę w domu swym i w ziemi onej zasadzając, i czeladkę do chwały Bożej przyprawując.
   Tam rychło nań wielki głód i nieurodzaje Pan Bóg przepuścił – 12i padła druga trwoga na Abrahama, którego P. Bóg doświadczał rozmaitym nieszczęściem – wywiódszy go z pokoju, niepokoje nań dopuszczał na pielgrzymstwie onym – a Abraham tak mocny w wierze i cierpliwości był, iż nie szemrał ani mówił: cóż to za ziemia tak głodna którą mi Pan Bóg obiecuje? Tak mię do tego głodu wygnał? Cóżem ja tu w tak złym kraju czynić miał? Takież to błogosławieństwo które mi obiecał, gdy mi z mej miłej ojczyzny, gdziem nic takiego nie cierpiał, wyniść kazał? 13Nic takiego w sercu nie nosząc, radził o sobie, i umyślił dla chleba iść do Egiptu, i włóczyć się do drugiej także obcej ziemie, miedzy lud nieznajomy, z onym wszystkim domostwem swoim. A gdy był blisko Egiptu – padła nań druga a jeszcze cięższa bojaźń. Żonę, powiada, mam urodziwą, dla niej Egipcjanie (ludzie jako słyszę niepowściągliwi) zabiją mię, a sobie ją wezmą – co mam czynić? I w długim a troskliwym rozmyślaniu tę radę nalazł. Nauczył żonę i prosił, aby go bratem zwała a nie mężem – żeby dla niej u onych ludzi bezpieczniejszy być mógł – ona to uczyniła, i nic kłamliwego w tym nie było – bo też była i siostrą jego. I skoro Egiptski król Farao dowiedział się o tak pięknej niewieście, a iż męża nie ma – wziął ją, i sobie za żonę mieć chciał – a Abrahama dla niej czcić kazał.
   14Rozumiej w jakim smutku Abraham był – a gdy innej pomocy nie miał, gorącą modlitwą polecał czystość jej Panu Bogu swemu – dufając mu, iż zmazaną być grzechem za jego obroną i przestrogą nie miała – i nie omylił się na swej ufności w Panie swym. Bo skoro w dom królewski weszła, nim ją do łożnice królewskiej wedle zwyczaju maściami i olejki przyprawiono, karać Pan Bóg począł Faraona króla na dziatkach jego, na sługach, na majętności. 15Dziwował się dla czego ony plagi cierpiał – i objawił mu P. Bóg puszczając to w serce jego, iż dla niewiasty onej Sary, której się jemu dotykać nie godziło, gdyż ona męża miała Abrahama, gniew on Boży cierpiał. Tedy król przyzwał do siebie Abrahama, i mówił mu: coś mi to uczynił? Czemuś mi nie oznajmił, iż to żona twoja? Czemuś powiedział że to siostra twoja, i mogłem ją za żonę wziąć? A teraz oto żona twoja – weźmiż ją, a odchodź. Tedy ochotnie niepokalaną Sarę wrócił Abrahamowi, i tym go więcej czcił i udarował, im opiekę i łaskę Boską nad nim więtszą widział – a Abraham i z Sarą tym więcej Pana Boga się swego bał, który wyrywa z przygód sługi swoje.
   Wyszedł tedy wolno z Egiptu Abraham,16 i wracał się do ziemie onej, którą mu obiecał Pan Bóg – mając wiele bogactwa, w złocie i w srebrze. A iż miał synowiec jego Lot swoję majętność i ojczyznę przy Abrahamie stryju swoim, w bydle, sługach, pieniądzach i inych ruchomych rzeczach – mieszkać pospołu nie mogli, prze wielkość dobytków – a zwłaszcza gdy słudzy ich i pasterze o miejsca i pasze bydłu swarzyć się poczęli. 17Abraham aby z synowcem w jaką nieprzyjaźń nie zachodził – prosił go żeby osobno mieszkał, a miejsce sobie obrał: jeśli ty, powiada, w lewo pójdziesz, ja w prawo – a jeśli ty w prawo, ja w lewo – aby swarów miedzy nami i sługami naszymi nie było. Jesteśwa sobie krwią powinni – nie godzi się nam do niezgody przyczyny żadnej cierpieć. I rozstali się – obrał sobie Lot pola ku Sodomie idące nad Jordanem, piękną barzo stronę jako Raj Boży – i tam mieszkał w Sodomie miedzy barzo złymi i grzesznymi ludźmi. O jaka życzliwość, miłość, i pokora Patriarchy tego – tak sobie miłość miłego synowca ważył – tak się każdej przyczyny do rozerwania przyjaźni chronił – tak swego prawa starszy młodszemu pokornie ustąpił, dając mu obieranie.
   Nie dobrze się powiodło Lotowi mieszkanie w Sodomie – bo rychło potym gdy król Sodomski z inymi okolicznymi pany na wojnie porażony był, nieprzyjaciele jego Sodomę wybrali,18 i pojmali też Lota, i wszytkę majętność jego. O czym gdy się Abraham dowiedział, na poratowanie miłego synowca swego zebrał domowe sługi swe, i miał trzysta i ośmnaście mężów do boju – i bieżał w pogonią za królmi onymi – 19i jako mądry a mężny hetman, uszykowawszy lud mały swój, uderzył na wielkie wojska ich w nocy, i rozgromił, poraził i wszytkę korzyść z ręku ich wybił i odjął – a chcąc synowca swego Lota wybawić, wszytkie przy nim więźnie wybawił, i wszytka się majętność poddanym króla Sodomskiego i Gomorskiego i towarzyszów ich wróciła. Wielkie i sławne to było zwycięstwo, którym się męstwo i hetmańska umiejętność Abrahamowa wsławiła. Za które kapłan Melchisedech dziękując, ofiarował Panu Bogu chleb i wino – ofiarą oną wyznawając moc Bożą, a Jemu zwycięstwo ono przypisując.
   20Ten to Melchisedech, którego Apostoł święty więtszym i zacniejszym kapłanem zowie niżeli był Abraham – bo znaczył ofiarę przyszłą i kapłaństwo nowego zakonu – która mając w osobiech chleba i wina Ciało i Krew Messjaszowę Boga naszego, daleko jest doskonalsza, niżli one krwawe i bydlęce ofiary potomków Abrahamowych – to jest, Aarona i Lewitów starego zakonu kapłanów. Przetoż ten Melchisedech daje błogosławieństwo Abrahamowi – i Abraham się jako niższy pod jego rękę poniżył – bo starszy mniejszego błogosławi (jako Paweł święty mówi)21 i dał mu Abraham dziesięciny ze wszytkiej majętności swej, jako poddany duchownemu przełożonemu, syn ojcu, owca pasterzowi swemu. W czym i potomkowie jego, jako mówi Apostoł, to jest Aaron, i Lewitowie, którzy jeszcze byli w lędźwiach tego Abrahama ojca swego, jako więtszemu dziesięcinę też dali – ci którym dziesięciny w starym zakonie brać kazano – 22a to wszytko dla tego, aby się pokazało, iż kapłaństwo nowego zakonu (które ten Melchisedech znaczył, a które dziś już nie prosty chleb i wino, ale pod osobą chleba i wina ma ciało i krew Chrystusowę) starsze, doskonalsze, i wieczne jest, któremu Aaronowe ustąpić musiało.
   23Widzim tedy jako ten wielki Patriarcha w pomocy bliźniego miłosierdzia, w boju męstwa, w poddaności ku kapłanowi Bożemu pokory, w dawaniu dziesięciny sprawiedliwości, przykład nam prawie ojcowski zostawuje. Patrzmy już jako na szczodrobliwości i nie na łakomym sercu, takąż cnotę pokazał – król Sodomski dawał mu za onę pracą i zwycięstwo wszytkę majętność swą, i korzyść z onej wojny, tylo go o ludzie prosił: a on jako hojny w swym, a na cudze nie łakomy, rzekł: podnoszę rękę moję, którą Bóg umocnił na zwycięstwo, do Pana Boga na wysokości, dzierżawcę nieba i ziemie – iż jednej nici i rzemyszczka nie wezmę, miej wszytko swe, abyś nie rzekł: Abraham się z mego wzbogacił. 24O wspaniałe serce, a nad otrzymanie świata wszytkiego więtsze – które pragnienie dobrego mienia, łakomstwo ludzkie, a na dary i upominki skwapliwość, potępiło – ukazał iż bliźniemu winien pomoc człowiek bez utraty jego, gdy może.
   Potym czasu jednego, rzekł Pan Bóg w widzeniu do niego: Abrahamie nie bójże się, jam jest obrońca twój, i nagroda twoja wielka barzo – a on wspomniawszy na obietnicę iż mu Messjasza z jego krwie obiecał,25 rzekł: jeśli mi tego nie dasz, a cóż mi dasz Panie Boże? Toć u mnie nadroższa rzecz, której czekam – króla tego który ma świat odkupić, i nas do wiecznego żywota wprowadzić. A gdy nie mam potomstwa, jako się go spodziewać mam? Niewolnikowi memu dałeś syna tego Eliezera, który będzie dziedzicem moim – a mnieś nie dał syna. A Pan Bóg gdy to rzekł, powiedział: Nie ten Eliezer dziedzicem twym będzie, ale krew i owoc żywota twego – i wywiódł go Pan Bóg z namiotku, i rzekł mu: wejźrzy w niebo, a policz gwiazdy te możeszli – 26tak będzie plemię twoje. I uwierzył Abraham Panu Bogu i ku sprawiedliwości jemu poczytano jest – acz tego jeszcze trzynaście lat czekał, aby się barziej z Sarą swoją zstarzał – a imby starszy był z żoną swoją niepłodną – tymby na więtszy cud Boży w rodzeniu potomka patrzyć i moc Bożą sławić mógł.
   I gdy miał lat dziewięćdziesiąt i dziewięć, a Sara ośmdziesiąt i dziewięć – 27wznowił z nim Pan Bóg zmowę, iż ze krwie jego miał dać Messjasza – a żeby się krew i potomstwo jego z innemi ludźmi i narodami nie mieszało, ale było jako pewne gniazdo, króla tego światu wszytkiemu obiecanego – ustawił mu obrzezanie – 28aby się każdy potomek jego obrzezował, na znak zmowy i obietnice Bożej o Messjaszu Abrahamowi uczynionej. Tamże mu powtóre wznowił uiszczenie potomka ze krwie jego, i oznajmił jako onego syna zwać miał Izaakiem z Sary starej żony jego, mówiąc: Ubłogosławię Sarę twoję, a damci z niej syna, którego ubłogosławię i rozmnożę – i króle i narody wynidą z niego. Na to słowo Abraham rośmiał się w sercu z wielkiej radości, mówiąc – i takąż mi to łaskę Pan mój okaże, iż mnie starcowi stoletniemu syna dać, a Sara dziewięćdziesiąt lat stara będąc, rodzić ma? I uwierzył Panu Bogu, jako mówi Apostoł,29 temu który i umarłe ożywia – u którego tak jest pewne to czego niemasz, jako to co jest – 30uwierzył w nadzieję nad nadzieję, iż się zstać miał ojcem wiela narodów, wedle tego jako mu rzeczono: plemię twoje będzie jako gwiazdy na niebie i piasek w morzu – a nie osłabiał w wierze, ani patrzył na ciało swe umarłe, mając już mało nie sto lat, i widząc obumarły żywot Sary swej – jednak w obietnicy Boskiej nie zwątpił – ale się wiarą umocnił, dając chwałę Bogu, i zupełnie wiedząc, iż cokolwiek Bóg obiecuje, uczynić to może.
   31Gdy tak zupełną wiarę dał Bogu swemu, ziścił mu to Pan Bóg wszytko co obiecał – bo raz chcąc być gościem u swego Abrahama, mijał namiot jego w osobie trzech mężów podróżnych, na objaśnienie Trójce świętej niewypowiedzianej. Abraham ujźrzał trzech, ale się jednemu pokłonił32 – i mniemając aby byli goście, prosił ich pilnie na swój chleb, mówiąc: Panie, jeślim nalazł łaskę w oczach twoich, nie mijaj mię sługi twego, umyję nogi wasze, a odpoczyniecie sobie pod drzewem – i posiliwszy się jakim pokarmem, pójdziecie. 33Oni przyzwolili – a Abraham kazał żenie napiec kołaczów, a sam zabił tłuste cielątko – k temu masłem i mlekiem częstował miłych goście swoje. A gdy się najedli – rzekli do Abrahama: gdzie Sara żona twoja? Powie: owo w namiotku jest – i rzecze Pan Bóg: wracając się tu we zdrowiu o tymże czasie, najdę syna u żony twej Sary. A Sara to słysząc za drzwiami, rośmiała się, bo już byli oboje starzy, i już Sara miesiącnic nie miewała – i przeto się śmiała tajemnie, mówiąc w sercu: babą będąc, gdy też i pan mój star jest, dopiero rozkoszy służyć mam? I rzecze Pan Bóg do Abrahama: czemu się śmieje Sara żona twoja, mówiąc: mogęli ja taka baba syna urodzić? Izali która rzecz jest Bogu trudna? Jakom rzekł, o tymże czasie we zdrowiu wrócę się do ciebie, a już Sara syna mieć będzie. 34A Sara się dopiero przelękła, i zaprzała się mówiąc: nie śmiałamci się – a Pan jej rzekł: nie tak jest, aleś się śmiała. 35O jaka łaskawa rozmowa, a jako Bóg wszechmogący do naszych się ludzkich obyczajów schyla, i jako który człowiek z ludźmi obcuje – już to był wzór i figura namilszego Syna Bożego – który się już nie w figurze, jako tu, ale prawym człowiekiem zstawszy, z miłości ku ludziom, jadł i pił, i towarzyszył prawdziwie z nami prochem swoim.
   Zstało się tak jako rzekł Pan Bóg – urodziła Sara syna, i dał mu imię Izaak, i mówiła Sara: śmiesznąć mi rzecz P. Bóg uczynił – każdy który usłyszy, śmiać się ze mną będzie – a ktoby temu był wierzył, iż Sara chowa syna Abrahamowi, którego mu już staremu urodziła? A gdy go odsadzić od piersi miała, uczynił Abraham wielki obiad na dzień odsadzenia jego – i rosło dziecię.
   Gdy już dorósł Izaak, a był krasnym młodzieńcem, skusił Pan Bóg Abrahama i rzekł: Abrahamie, Abrahamie – a on rzecze: owom ja sługa twój. A Pan Bóg: weźmi, powiada, syna twego jednorodnego którego miłujesz Izaaka – a idź z nim do ziemie widzenia, i tam mi go zabijesz na ofiarę, na jednej górze którąć ukażę. Co za myśli padły na Abrahama i jaka pokusa? Nie miał nic po Bogu, w czymby się kochał, jako w synie onym, którego miał z obietnice w takiej starości, i tak go długo czekał, i z którego się rozmnożenia potomstwa wedle Boskiego słowa spodziewał. Wszakże nie mówił tak: okrutna rzecz, aby ociec miał zabić syna swego – cóż to za Pan Bóg tak odmienny – co raz z taką trudnością i cudem dał, tak łacno zgubić każe? Jakaż to łaska jego ku mnie którą mi tak obiecuje? Jako na tę tak miłą krew moję okrutnym być mam? Lepiej mi go było nigdy nie dawać, niżli mię taką i tak okrutną z rąk moich śmiercią zasmucać. Nic takiego nie szemrząc, na wysokie się, a niesłychane posłuszeństwo i zarzeczenie wolej swej, i umartwienie miłości swej i żądzej ku dziecięciu wyniósł. 36A nic nie mieszkając w nocy zaraz z łoża się porwał, syna obudził i dwu sług, i nabrawszy drew na osła, szedł z nimi w drogę, tam gdzie mu Pan Bóg ukazać miejsce miał, na onę dziwną ofiarę. By wżdy zaraz tej godziny abo tego dnia zbył z siebie onych tak trudnych myśli, a odprawił tę rzecz – ale go Pan w tej trwodze i onej wielkiej pokusie, w której z cielesnością i z przyrodzoną miłością walczył, trzy dni trzymać chciał – 37pomyśl sobie co za pokusy przez one trzy dni użył – a wszakże zwyciężyć się jej nie dał, i mówił sam do siebie: słuchać trzeba Boga twego Abrahamie – on Pan i Bóg, tyś sługa i proch pod nogą jego – onci dał syna tego, on go niech obróci jako chce – może on tobie innego dać, abo tego wskrzesić – a jako ja ziemia i popiół jego, sprzeciwiać się wolej jego Boskiej mam? I skoro mu ono miejsce ukazał Pan Bóg, mężnym a wielkim sercem związawszy syna, i na drwa go włożywszy, podniósł miecz na zabicie jego. 38Ale wnet Anioł Boży zawołał nań, mówiąc: już nie ściągaj ręki twej na młodzieńca, a nic mu nie czyń – poznałem iż czcisz Pana Boga, a nie żałowałeś jedynego syna twego dla mnie – i ukazał mu baranka w chróście zawiązłego, i ofiarował go i zabił miasto syna swego – i doznał Pan Bóg wielkiego posłuszeństwa jego – a przestając na ochotnej woli miłego sługi swego – nie tylo mu wrócił syna zdrowego, ale go i innymi więtszymi obietnicami ubogacił znowu, mówiąc: na mniem samego przysiągł, mówi Pan Bóg, iżeś to uczynił, a nie przepuściłeś synowi twemu jedynemu dla mnie – ubłogosławię cię, i rozmnożę plemię twoje jako gwiazdy na niebie, i jako piasek na brzegach morskich – plemię twoje opanuje zamki nieprzyjaciół swoich, i w nasieniu twym wszytki narody błogosławione zostaną – przeto iżeś ty posłuchał głosu mego.
   39Obacz jako posłuszeństwo świata wszytkiego wybawienie przywiodło, iż za oną powolnością, w dom swój Messjasza sobie zjednał – który nam utracone zamki niebieskie przywrócić, i nieprzyjaciele narodu ludzkiego, grzech, czarta, śmierć zetrzeć, i wszytkę nędzę oddalić błogosławieństwem swoim miał. Uczmyż my się takich wielkich cnót, które ten ociec wszytkich wiernych na swej wierze budował, abyśmy na łonie jego z Łazarzem odpoczywać, i w niebie z nim królować mogli.40 Potym Sara, mając lat sto dwadzieścia i siedm, umarła, i pogrzebł ją w kupionej jaskini Hebron,41 gdzie też sam położyć się kazał – i przeżywszy sto siedmdziesiąt i pięć lat, umarł w dobrej starości i dniów pełny, i przygarniony jest do ludu swego42 – gdzie dziś króluje z tym którego czekał Jezusem Chrystusem, synem swym wedle ciała, którego królestwo z Ojcem i z Duchem świętym na wieki wieków. Amen.

1  I. April. Kwietnia.
2  Rz 4.
3  Łk 16.
4  Joz 24.
Czemu Abraham wyzwany z ziemie swej.
6  Rz 9.
Wiara i posłuszeństwo Abrahamowe doświadczone.
8  Rdz 12.
Wielka cierpliwość i wiara Abrahamowa.
10  Rdz 12.
11  Od ołtarza i kościelnego budowania zaczął mieszkanie w ziemi obiecanej.
12  Nieszczęściem rozmaitym doświadczany i trwogą po trwodze Abraham.
13  Dla głodu uciekał do Egiptu.
14  Drugi smutek na Abrahama o wzięcie żony.
15  Cudzołóstwo chociaż niewiadome jako barzo Pan Bóg karał, i poganie się im brzydzili.
16  Rdz 13.
17  Abraham się strzegł przyczyny do nieprzyjaźni z synowcem swoim.
18  Rdz 14.
19  Męstwo Abrahamowe, jako poraził wielkie wojsko na obronę synowca swego.
20  Melchisedech co za kapłan był, i jaka ofiara jego.
21  Hbr 7.
22  Kapłaństwo nowego zakonu starsze i zacniejsze niżli starego.
23  Cnoty wielkie Abrahama.
24  Wspaniałe a hojne i nie łakome serce Abrahamowe, a na politowanie bliźniego i pomoc prędka.
25  Rdz 15.
26  O potomka uwierzył Abraham Panu Bogu.
27  Rdz 16.
28  Obrzezanie czemu dał Pan Bóg.
29  Rz 4.
30  Wiara wielka Abrahamowa.
31  Pan Bóg gościem u Abrahama, w osobie trzech Trójca ś.
32  Rdz 18.
33  Hojność i przyjmowanie gości podróżnych.
34  Zaprzała się śmiechu swego Sara.
35  Pan Bóg Syn Boży, pierwej w figurze, potym w rzeczy samej towarzyszył z ludźmi.
36  Wielkie posłuszeństwo.
37  Pokusom zwyciężyć się nie dał, a co mówił w sercu.
38  Pan Bóg wolej tylo naszej pragnie.
39  Posłuszeństwo świata wszytkiego wybawienie przywiodło.
40  Łk 16.
41  Rdz 23.
42  Rdz 25.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga,
Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz