Żywot
Abrahama
Patriarchy i Ojca wszystkich wiernych,
z
pisma świętego wyjęty. Żył po stworzeniu świata roku 2049.1
Gdyż
ojcem wszystkich wiernych ten wielki Patriarcha Abraham od Apostoła
świętego Pawła nazwany jest,2
i na łonie jego wszyscy umarli Chrystusa oczekawający,3
oni ojcowie święci, jako u ojca ojców odpoczywali – nie godziło
się wzoru cnót wszytkich Chrześcijańskich, i pnia wiary, z
którego różczki wszech wierzących idą, zaniechać – ale żywot
i sprawy jego w oczach i sercu postawić nam synom jego w wierze,
wielce pożyteczne i zbawienne jest. Był Abraham od Noego, przez
Sema syna jego idący, dziesiąty potomek – urodził się jeszcze
za żywota Noego w ziemi Chaldejskiej, w mieście Ur (acz drudzy Ur
nie za miasto, ale za ogień, który w Chaldei za boga miano,
wykładają) z ojca Tare, we dwieście dziewięćdziesiąt i pięć
lat po potopie – i gdy Noe umarł lat już miał 65 – od którego
naukę o Panu Bogu i wiela rzeczy wiadomość mieć mógł. O nim
Jozue mówi,4
iż z ojcem swym obcym bogom służyli, niż od Pana Boga z ziemie
Chaldejskiej wyzwani są – wszakże tak się to rozumieć ma, iż
jednak przy nich jako przy potomstwie, które szło od Sema syna
Noego, zostawała znajomość i służba i nauka Boga jednego, od
Noego i synów jego przez ręce podana – ale iż się towarzystwem
bałwochwalców mazali – przeto tę przymówkę odnosili. 5Chcąc
tedy Pan Bóg zachować czyste nasienie chwalców swoich, i oczyścić
Kościół swój, oddzielił sobie Abrahama, i z złego towarzystwa
niezbożnych wywiódł – i dla tego aby już dom i gniazdo
naznaczył na danie onego obiecanego zbawiciela świata Messjasza –
w którym go wszytkie narody szukać miały6
– bo od tego Abrahama, Hebrejski się rodzaj, z którego Chrystus
wedle ciała idzie, zaczyna.
Już
było dwanaście lat po śmierci Noego, a Abraham miał lat 70, gdy
mu się Pan Bóg ukazał, tym obyczajem jako pojąć mógł, i swego
wielkiego a straszliwego imienia znajomość w sercu jego wznowił,
rozkazując mu i mówiąc: Wynidź z ziemie twej, i od powinowatych
twoich, i z domu ojca twego, a pódź do ziemie, którą ja tobie
ukażę, uczynię z ciebie naród wielki, i ubłogosławię cię, i
uwielbię imię twoje, i błogosławionym będziesz, i w tobie
ubłogosławione będą wszytkie narody ziemie. 7Tymi
słowy doświadczał Pan Bóg wiary i posłuszeństwa jego – kazał
mu opuścić rzeczy miłe które miał – a spodziewać się czego
nie miał – a na samym go słowie swym i na wierze zawiesił. A nad
inne miłe człowieku rzeczy, namilsza jest ojczyzna, naród, i dom,
i powinni – miedzy którymi się kto urodzi i wychowa. Okrom nich,
by się z człowiekiem nalepiej działo, przyrodzona jednak tam
teskliwość ciągnie, i nalepszą krainę za wygnanie sobie poczyta.
A co jeszcze trudniej było – nie mianuje mu tej abo owej krainy,
bliskiej abo dalekiej, urodzajnej abo niepłodnej, spokojnej abo
niespokojnej – jedno zgoła tę którą ukazać miał – porzuć
dom gotowy, budowanie, przedaj role, statki, i to czego wieść i
nieść z sobą nie możesz, a pódź tak odarty za głosem moim. O
wielka wiara i dufanie P. Bogu, i bez wymówki posłuszeństwo –
przetoż nie darmo się ojcem wiernych wszytkich zowie. Tym się
cieszył, iż mu wznowił obietnice o Messjaszu, o którym słyszał
od ojców swoich – który świat wszytek naprawić i raj
przywrócić, a do nieba utraconego ludzie przywieść miał.
Nie
mieszkając Abraham, dom swój, i role, i statek, abo przedał jako
mógł najprędzej, abo zostawił, abo darował, nic o to co widział
niedbając – a w samej obietnicy Boskiej bogactwo swe poczytając –
puścił się w drogę daleką, niewiadomą, i trudną – biorąc z
sobą żonę Sarę i starego ojca swego Tare, i synowca swego Lota.
Na tej drodze zmieszkali niemały czas w Haran – gdzie ociec
Abrahamów umarł, mając dwieście i pięć lat – po którego
śmierci ruszył się z Haran na rozkazanie Boskie, mając synowca
Lota w towarzystwie – i przyszedł do ziemie Chananejskiej, tej
którą potym obiecaną ziemią zwano – która w on czas była pod
mocą Królów Chananejskich – to jest ludu tego, który szedł od
syna Noego przeklętego Chama. Tam mu się znowu ukazał Pan Bóg,
mówiąc: nasieniu twemu tę ziemię dam.8
Nie mówi: daję ją już tobie za tę ojczyznę którąś opuścił
– ale go jeszcze na słowie i dalszej odwłoce zostawił. 9A
on się tym nie obraził, ani mówił: na cóż mię tu wyzwał ten
Pan z ojczyzny mej? Tamem wiele opuścił, tu nic nie mam – ta
ziemia pana ma, budować na niej i sadzić się nie mogę –
spodziewałem się czego pewnego – a tu teraz słyszę, iż moim
potomkom gdy ja umrę, dać ją chce – a ja jeszcze i potomka nie
mam, a żonę niepłodną mam – a chociaż go mieć kiedy będę,10
a co mi za odpłata od Boga, gdy się ja tu sam nędze i powłóczenia
pod tymi namiotami, jako postronny i wygnany miedzy ludem nieznajomym
nacierpię?
Nie
mówił tego, ani na taką myśl i pokusę przyzwalał – ale
usłyszawszy iż ta była obiecana ziemia – 11postawił
na niej ołtarz, kościelne budowanie i znajomość Boga fundując
już w ziemi onej. Na ołtarzu ofiary czynił, i dziękował Panu
Bogu za dobrodziejstwa, obronę, prowadzenie, i nadzieję a obietnice
one – i postępując głębiej w onę ziemię na południe –
gdzie jedno w polu pod namiotkami pomieszkał, wszędzie pierwej
ołtarz stawił P. Bogu – bojaźń jego i służbę w domu swym i w
ziemi onej zasadzając, i czeladkę do chwały Bożej przyprawując.
Tam
rychło nań wielki głód i nieurodzaje Pan Bóg przepuścił – 12i
padła druga trwoga na Abrahama, którego P. Bóg doświadczał
rozmaitym nieszczęściem – wywiódszy go z pokoju, niepokoje nań
dopuszczał na pielgrzymstwie onym – a Abraham tak mocny w wierze i
cierpliwości był, iż nie szemrał ani mówił: cóż to za ziemia
tak głodna którą mi Pan Bóg obiecuje? Tak mię do tego głodu
wygnał? Cóżem ja tu w tak złym kraju czynić miał? Takież to
błogosławieństwo które mi obiecał, gdy mi z mej miłej ojczyzny,
gdziem nic takiego nie cierpiał, wyniść kazał? 13Nic
takiego w sercu nie nosząc, radził o sobie, i umyślił dla chleba
iść do Egiptu, i włóczyć się do drugiej także obcej ziemie,
miedzy lud nieznajomy, z onym wszystkim domostwem swoim. A gdy był
blisko Egiptu – padła nań druga a jeszcze cięższa bojaźń.
Żonę, powiada, mam urodziwą, dla niej Egipcjanie (ludzie jako
słyszę niepowściągliwi) zabiją mię, a sobie ją wezmą – co
mam czynić? I w długim a troskliwym rozmyślaniu tę radę nalazł.
Nauczył żonę i prosił, aby go bratem zwała a nie mężem –
żeby dla niej u onych ludzi bezpieczniejszy być mógł – ona to
uczyniła, i nic kłamliwego w tym nie było – bo też była i
siostrą jego. I skoro Egiptski król Farao dowiedział się o tak
pięknej niewieście, a iż męża nie ma – wziął ją, i sobie za
żonę mieć chciał – a Abrahama dla niej czcić kazał.
14Rozumiej
w jakim smutku Abraham był – a gdy innej pomocy nie miał, gorącą
modlitwą polecał czystość jej Panu Bogu swemu – dufając mu, iż
zmazaną być grzechem za jego obroną i przestrogą nie miała – i
nie omylił się na swej ufności w Panie swym. Bo skoro w dom
królewski weszła, nim ją do łożnice królewskiej wedle zwyczaju
maściami i olejki przyprawiono, karać Pan Bóg począł Faraona
króla na dziatkach jego, na sługach, na majętności. 15Dziwował
się dla czego ony plagi cierpiał – i objawił mu P. Bóg
puszczając to w serce jego, iż dla niewiasty onej Sary, której się
jemu dotykać nie godziło, gdyż ona męża miała Abrahama, gniew
on Boży cierpiał. Tedy król przyzwał do siebie Abrahama, i mówił
mu: coś mi to uczynił? Czemuś mi nie oznajmił, iż to żona
twoja? Czemuś powiedział że to siostra twoja, i mogłem ją za
żonę wziąć? A teraz oto żona twoja – weźmiż ją, a odchodź.
Tedy ochotnie niepokalaną Sarę wrócił Abrahamowi, i tym go więcej
czcił i udarował, im opiekę i łaskę Boską nad nim więtszą
widział – a Abraham i z Sarą tym więcej Pana Boga się swego
bał, który wyrywa z przygód sługi swoje.
Wyszedł
tedy wolno z Egiptu Abraham,16
i wracał się do ziemie onej, którą mu obiecał Pan Bóg – mając
wiele bogactwa, w złocie i w srebrze. A iż miał synowiec jego Lot
swoję majętność i ojczyznę przy Abrahamie stryju swoim, w bydle,
sługach, pieniądzach i inych ruchomych rzeczach – mieszkać
pospołu nie mogli, prze wielkość dobytków – a zwłaszcza gdy
słudzy ich i pasterze o miejsca i pasze bydłu swarzyć się
poczęli. 17Abraham
aby z synowcem w jaką nieprzyjaźń nie zachodził – prosił go
żeby osobno mieszkał, a miejsce sobie obrał: jeśli ty, powiada, w
lewo pójdziesz, ja w prawo – a jeśli ty w prawo, ja w lewo –
aby swarów miedzy nami i sługami naszymi nie było. Jesteśwa sobie
krwią powinni – nie godzi się nam do niezgody przyczyny żadnej
cierpieć. I rozstali się – obrał sobie Lot pola ku Sodomie idące
nad Jordanem, piękną barzo stronę jako Raj Boży – i tam
mieszkał w Sodomie miedzy barzo złymi i grzesznymi ludźmi. O jaka
życzliwość, miłość, i pokora Patriarchy tego – tak sobie
miłość miłego synowca ważył – tak się każdej przyczyny do
rozerwania przyjaźni chronił – tak swego prawa starszy młodszemu
pokornie ustąpił, dając mu obieranie.
Nie
dobrze się powiodło Lotowi mieszkanie w Sodomie – bo rychło
potym gdy król Sodomski z inymi okolicznymi pany na wojnie porażony
był, nieprzyjaciele jego Sodomę wybrali,18
i pojmali też Lota, i wszytkę majętność jego. O czym gdy się
Abraham dowiedział, na poratowanie miłego synowca swego zebrał
domowe sługi swe, i miał trzysta i ośmnaście mężów do boju –
i bieżał w pogonią za królmi onymi – 19i
jako mądry a mężny hetman, uszykowawszy lud mały swój, uderzył
na wielkie wojska ich w nocy, i rozgromił, poraził i wszytkę
korzyść z ręku ich wybił i odjął – a chcąc synowca swego
Lota wybawić, wszytkie przy nim więźnie wybawił, i wszytka się
majętność poddanym króla Sodomskiego i Gomorskiego i towarzyszów
ich wróciła. Wielkie i sławne to było zwycięstwo, którym się
męstwo i hetmańska umiejętność Abrahamowa wsławiła. Za które
kapłan Melchisedech dziękując, ofiarował Panu Bogu chleb i wino –
ofiarą oną wyznawając moc Bożą, a Jemu zwycięstwo ono
przypisując.
20Ten
to Melchisedech, którego Apostoł święty więtszym i zacniejszym
kapłanem zowie niżeli był Abraham – bo znaczył ofiarę przyszłą
i kapłaństwo nowego zakonu – która mając w osobiech chleba i
wina Ciało i Krew Messjaszowę Boga naszego, daleko jest
doskonalsza, niżli one krwawe i bydlęce ofiary potomków
Abrahamowych – to jest, Aarona i Lewitów starego zakonu kapłanów.
Przetoż ten Melchisedech daje błogosławieństwo Abrahamowi – i
Abraham się jako niższy pod jego rękę poniżył – bo starszy
mniejszego błogosławi (jako Paweł święty mówi)21
i dał mu Abraham dziesięciny ze wszytkiej majętności swej, jako
poddany duchownemu przełożonemu, syn ojcu, owca pasterzowi swemu. W
czym i potomkowie jego, jako mówi Apostoł, to jest Aaron, i
Lewitowie, którzy jeszcze byli w lędźwiach tego Abrahama ojca
swego, jako więtszemu dziesięcinę też dali – ci którym
dziesięciny w starym zakonie brać kazano – 22a
to wszytko dla tego, aby się pokazało, iż kapłaństwo nowego
zakonu (które ten Melchisedech znaczył, a które dziś już nie
prosty chleb i wino, ale pod osobą chleba i wina ma ciało i krew
Chrystusowę) starsze, doskonalsze, i wieczne jest, któremu Aaronowe
ustąpić musiało.
23Widzim
tedy jako ten wielki Patriarcha w pomocy bliźniego miłosierdzia, w
boju męstwa, w poddaności ku kapłanowi Bożemu pokory, w dawaniu
dziesięciny sprawiedliwości, przykład nam prawie ojcowski
zostawuje. Patrzmy już jako na szczodrobliwości i nie na łakomym
sercu, takąż cnotę pokazał – król Sodomski dawał mu za onę
pracą i zwycięstwo wszytkę majętność swą, i korzyść z onej
wojny, tylo go o ludzie prosił: a on jako hojny w swym, a na cudze
nie łakomy, rzekł: podnoszę rękę moję, którą Bóg umocnił na
zwycięstwo, do Pana Boga na wysokości, dzierżawcę nieba i ziemie
– iż jednej nici i rzemyszczka nie wezmę, miej wszytko swe, abyś
nie rzekł: Abraham się z mego wzbogacił. 24O
wspaniałe serce, a nad otrzymanie świata wszytkiego więtsze –
które pragnienie dobrego mienia, łakomstwo ludzkie, a na dary i
upominki skwapliwość, potępiło – ukazał iż bliźniemu winien
pomoc człowiek bez utraty jego, gdy może.
Potym
czasu jednego, rzekł Pan Bóg w widzeniu do niego: Abrahamie nie
bójże się, jam jest obrońca twój, i nagroda twoja wielka barzo –
a on wspomniawszy na obietnicę iż mu Messjasza z jego krwie
obiecał,25
rzekł: jeśli mi tego nie dasz, a cóż mi dasz Panie Boże? Toć u
mnie nadroższa rzecz, której czekam – króla tego który ma świat
odkupić, i nas do wiecznego żywota wprowadzić. A gdy nie mam
potomstwa, jako się go spodziewać mam? Niewolnikowi memu dałeś
syna tego Eliezera, który będzie dziedzicem moim – a mnieś nie
dał syna. A Pan Bóg gdy to rzekł, powiedział: Nie ten Eliezer
dziedzicem twym będzie, ale krew i owoc żywota twego – i wywiódł
go Pan Bóg z namiotku, i rzekł mu: wejźrzy w niebo, a policz
gwiazdy te możeszli – 26tak
będzie plemię twoje. I uwierzył Abraham Panu Bogu i ku
sprawiedliwości jemu poczytano jest – acz tego jeszcze trzynaście
lat czekał, aby się barziej z Sarą swoją zstarzał – a imby
starszy był z żoną swoją niepłodną – tymby na więtszy cud
Boży w rodzeniu potomka patrzyć i moc Bożą sławić mógł.
I
gdy miał lat dziewięćdziesiąt i dziewięć, a Sara ośmdziesiąt
i dziewięć – 27wznowił
z nim Pan Bóg zmowę, iż ze krwie jego miał dać Messjasza – a
żeby się krew i potomstwo jego z innemi ludźmi i narodami nie
mieszało, ale było jako pewne gniazdo, króla tego światu
wszytkiemu obiecanego – ustawił mu obrzezanie – 28aby
się każdy potomek jego obrzezował, na znak zmowy i obietnice Bożej
o Messjaszu Abrahamowi uczynionej. Tamże mu powtóre wznowił
uiszczenie potomka ze krwie jego, i oznajmił jako onego syna zwać
miał Izaakiem z Sary starej żony jego, mówiąc: Ubłogosławię
Sarę twoję, a damci z niej syna, którego ubłogosławię i
rozmnożę – i króle i narody wynidą z niego. Na to słowo
Abraham rośmiał się w sercu z wielkiej radości, mówiąc – i
takąż mi to łaskę Pan mój okaże, iż mnie starcowi stoletniemu
syna dać, a Sara dziewięćdziesiąt lat stara będąc, rodzić ma?
I uwierzył Panu Bogu, jako mówi Apostoł,29
temu który i umarłe ożywia – u którego tak jest pewne to czego
niemasz, jako to co jest – 30uwierzył
w nadzieję nad nadzieję, iż się zstać miał ojcem wiela narodów,
wedle tego jako mu rzeczono: plemię twoje będzie jako gwiazdy na
niebie i piasek w morzu – a nie osłabiał w wierze, ani patrzył
na ciało swe umarłe, mając już mało nie sto lat, i widząc
obumarły żywot Sary swej – jednak w obietnicy Boskiej nie zwątpił
– ale się wiarą umocnił, dając chwałę Bogu, i zupełnie
wiedząc, iż cokolwiek Bóg obiecuje, uczynić to może.
31Gdy
tak zupełną wiarę dał Bogu swemu, ziścił mu to Pan Bóg wszytko
co obiecał – bo raz chcąc być gościem u swego Abrahama, mijał
namiot jego w osobie trzech mężów podróżnych, na objaśnienie
Trójce świętej niewypowiedzianej. Abraham ujźrzał trzech, ale
się jednemu pokłonił32
– i mniemając aby byli goście, prosił ich pilnie na swój chleb,
mówiąc: Panie, jeślim nalazł łaskę w oczach twoich, nie mijaj
mię sługi twego, umyję nogi wasze, a odpoczyniecie sobie pod
drzewem – i posiliwszy się jakim pokarmem, pójdziecie. 33Oni
przyzwolili – a Abraham kazał żenie napiec kołaczów, a sam
zabił tłuste cielątko – k
temu
masłem i mlekiem częstował miłych goście
swoje.
A gdy się najedli
– rzekli do Abrahama: gdzie
Sara żona twoja? Powie: owo
w namiotku
jest – i
rzecze Pan Bóg: wracając
się tu we
zdrowiu o tymże czasie, najdę syna u żony twej Sary. A Sara to
słysząc za drzwiami, rośmiała się, bo już byli oboje starzy, i
już Sara miesiącnic nie miewała – i przeto się śmiała
tajemnie, mówiąc w sercu: babą
będąc, gdy też i pan mój star jest, dopiero rozkoszy służyć
mam? I rzecze Pan Bóg do Abrahama: czemu
się śmieje
Sara żona twoja, mówiąc: mogęli ja taka baba syna urodzić?
Izali która rzecz jest Bogu trudna? Jakom rzekł, o tymże czasie we
zdrowiu wrócę się do ciebie, a już Sara syna mieć będzie. 34A
Sara się dopiero przelękła, i zaprzała się mówiąc: nie
śmiałamci się – a
Pan jej rzekł: nie
tak jest, aleś się śmiała. 35O
jaka łaskawa rozmowa, a
jako Bóg wszechmogący do naszych się ludzkich obyczajów schyla, i
jako który człowiek z ludźmi obcuje – już
to był wzór i figura namilszego Syna
Bożego – który się już nie w figurze, jako tu, ale prawym
człowiekiem zstawszy,
z miłości ku ludziom, jadł i pił, i towarzyszył prawdziwie z
nami prochem swoim.
Zstało
się tak jako rzekł Pan Bóg – urodziła
Sara syna, i dał
mu imię Izaak, i
mówiła Sara: śmiesznąć
mi rzecz P. Bóg uczynił – każdy który usłyszy, śmiać się ze
mną
będzie – a
ktoby temu był wierzył, iż Sara chowa syna Abrahamowi, którego mu
już staremu urodziła? A gdy go odsadzić od piersi miała, uczynił
Abraham wielki obiad na dzień odsadzenia jego –
i
rosło dziecię.
Gdy
już dorósł Izaak, a był krasnym młodzieńcem, skusił Pan Bóg
Abrahama i rzekł: Abrahamie, Abrahamie – a
on rzecze: owom
ja sługa twój. A Pan Bóg: weźmi,
powiada, syna twego jednorodnego którego miłujesz Izaaka – a idź
z nim do ziemie
widzenia, i tam mi go zabijesz na ofiarę, na jednej górze którąć
ukażę. Co za myśli padły na Abrahama i jaka pokusa? Nie miał nic
po Bogu, w czymby
się kochał, jako w synie
onym, którego miał z obietnice
w takiej starości, i tak go długo czekał, i z którego się
rozmnożenia potomstwa wedle Boskiego słowa spodziewał. Wszakże
nie mówił tak: okrutna
rzecz, aby ociec miał zabić syna swego – cóż to za Pan Bóg tak
odmienny – co raz z taką trudnością i cudem dał, tak łacno
zgubić każe? Jakaż to łaska jego
ku mnie którą mi tak obiecuje? Jako na tę tak miłą krew moję
okrutnym
być mam? Lepiej mi go było nigdy nie dawać, niżli
mię taką i tak okrutną z rąk moich śmiercią zasmucać. Nic
takiego nie szemrząc, na wysokie się, a niesłychane posłuszeństwo
i zarzeczenie wolej
swej, i umartwienie miłości swej i żądzej
ku dziecięciu wyniósł. 36A
nic nie mieszkając w nocy zaraz z łoża się porwał, syna obudził
i
dwu
sług, i nabrawszy drew na osła, szedł z nimi w drogę, tam gdzie
mu Pan Bóg ukazać miejsce miał, na onę
dziwną ofiarę. By wżdy zaraz tej godziny abo tego dnia zbył z
siebie onych tak trudnych myśli, a odprawił tę rzecz – ale go
Pan w tej trwodze i onej wielkiej pokusie, w której z cielesnością
i z przyrodzoną miłością walczył, trzy dni trzymać chciał –
37pomyśl
sobie co za pokusy przez one trzy dni użył – a wszakże zwyciężyć
się jej nie dał, i mówił sam do siebie: słuchać
trzeba Boga twego Abrahamie – on
Pan i Bóg, tyś sługa i proch pod nogą jego
– onci
dał syna tego, on
go niech obróci jako chce – może on
tobie innego dać, abo tego wskrzesić – a jako ja ziemia i popiół
jego,
sprzeciwiać się wolej
jego
Boskiej mam? I
skoro mu ono miejsce ukazał Pan Bóg, mężnym
a wielkim sercem związawszy syna, i na drwa go włożywszy, podniósł
miecz na zabicie jego. 38Ale
wnet Anioł
Boży zawołał nań, mówiąc: już
nie ściągaj ręki twej na młodzieńca, a nic
mu nie czyń – poznałem iż czcisz Pana Boga, a nie żałowałeś
jedynego syna twego dla mnie – i
ukazał mu baranka w chróście zawiązłego, i ofiarował go
i zabił miasto syna swego – i
doznał Pan Bóg wielkiego posłuszeństwa jego – a przestając na
ochotnej woli miłego sługi swego – nie tylo mu wrócił syna
zdrowego, ale go i
innymi
więtszymi
obietnicami ubogacił znowu, mówiąc: na
mniem samego przysiągł, mówi Pan Bóg, iżeś to uczynił, a nie
przepuściłeś synowi twemu jedynemu dla mnie – ubłogosławię
cię, i rozmnożę plemię twoje jako gwiazdy na niebie, i jako
piasek na brzegach morskich – plemię twoje opanuje zamki
nieprzyjaciół swoich, i w nasieniu twym
wszytki narody błogosławione zostaną – przeto iżeś ty
posłuchał głosu mego.
39Obacz
jako posłuszeństwo świata wszytkiego wybawienie przywiodło, iż
za oną powolnością, w dom swój Messjasza
sobie zjednał – który nam utracone zamki niebieskie przywrócić,
i nieprzyjaciele
narodu ludzkiego, grzech, czarta, śmierć
zetrzeć, i wszytkę
nędzę oddalić błogosławieństwem swoim
miał. Uczmyż my się takich wielkich cnót, które ten ociec
wszytkich wiernych na swej wierze budował, abyśmy na łonie jego z
Łazarzem odpoczywać, i w niebie z nim królować mogli.40
Potym
Sara, mając lat sto dwadzieścia i siedm, umarła, i pogrzebł ją w
kupionej jaskini Hebron,41
gdzie też sam położyć się kazał – i
przeżywszy sto siedmdziesiąt i pięć lat, umarł w dobrej starości
i dniów pełny, i przygarniony jest do ludu swego42
– gdzie dziś króluje z tym
którego czekał Jezusem Chrystusem, synem
swym wedle ciała, którego królestwo z Ojcem i z Duchem świętym
na wieki wieków. Amen.
1 I. April. Kwietnia.
2 Rz 4.
3 Łk 16.
4 Joz 24.
5 Czemu Abraham wyzwany z ziemie
swej.
6 Rz 9.
7 Wiara i posłuszeństwo
Abrahamowe doświadczone.
8 Rdz 12.
9 Wielka cierpliwość i wiara
Abrahamowa.
10 Rdz 12.
11 Od ołtarza i kościelnego
budowania zaczął mieszkanie w ziemi obiecanej.
12 Nieszczęściem rozmaitym
doświadczany i trwogą po trwodze Abraham.
13 Dla głodu uciekał do Egiptu.
14 Drugi smutek na Abrahama o
wzięcie żony.
15 Cudzołóstwo chociaż niewiadome jako barzo Pan Bóg karał, i
poganie się im brzydzili.
16 Rdz 13.
17 Abraham się strzegł przyczyny
do nieprzyjaźni z synowcem swoim.
18 Rdz 14.
19 Męstwo Abrahamowe, jako poraził
wielkie wojsko na obronę synowca swego.
20 Melchisedech co za kapłan był,
i jaka ofiara jego.
21 Hbr 7.
22 Kapłaństwo nowego zakonu
starsze i zacniejsze niżli starego.
23 Cnoty wielkie Abrahama.
24 Wspaniałe a hojne i nie łakome
serce Abrahamowe, a na politowanie bliźniego i pomoc prędka.
25 Rdz 15.
26 O potomka uwierzył Abraham Panu
Bogu.
27 Rdz 16.
28 Obrzezanie czemu dał Pan Bóg.
29 Rz 4.
30 Wiara wielka Abrahamowa.
31 Pan Bóg gościem u Abrahama, w
osobie trzech Trójca ś.
32 Rdz 18.
33 Hojność i przyjmowanie gości
podróżnych.
34 Zaprzała się śmiechu swego Sara.
35 Pan Bóg Syn Boży, pierwej w figurze, potym w rzeczy samej
towarzyszył z ludźmi.
36 Wielkie posłuszeństwo.
37 Pokusom zwyciężyć się nie dał, a co mówił w sercu.
38 Pan Bóg wolej tylo naszej pragnie.
39 Posłuszeństwo świata wszytkiego wybawienie przywiodło.
40 Łk 16.
41 Rdz 23.
42 Rdz 25.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz