7. Modlitwa.
O
Wieczny,
i najłaskawszy
Boże,
któryś dawał swoim
sługom na pustyni, twoją Mannę,
chleb tak uwarunkowany, tak uprawniony,
że, dla każdego człowieka Manna
smakowała jak to, co człowiek lubi najbardziej,
pokornie cię błagam, spraw aby ta poprawka, którą uznaję jako
część mojego
chleba
powszedniego,
zasmakowała mi tak, żeby to nie jakobym ja, ale jakobyś ty tego
smakował, i aby
dostroiła ona
mój smak, i uczyniła go zgodnym z twoją
wolą. Sprawiłbyś że twoje poprawki miałyby smak poniżenia,
ale miałyby także smak pocieszenia;
smak zagrożenia,
ale także zabezpieczenia.
Ponieważ więc odcisnąłeś we wszystkich twoich
Żywiołach,
z których składają się nasze ciała, dwie jawne właściwości,
tak że, gdy twój ogień wysusza,
to też ogrzewa;
i gdy twoja
woda nawilża,
to też chłodzi,
więc O
Panie,
w tych poprawkach, będących żywiołami
naszego odrodzenia,
przez które nasze dusze
są
czynione twoimi, odciśnij twoje dwie właściwości, te dwa zabiegi,
aby gdy nas chłoszczą, chłostali nas na drogę do ciebie: aby
kiedy nam pokazują,
że sami w sobie jesteśmy niczym, mogli pokazać nam także, że ty
jesteś wszystkim ku nam. Dlatego kiedy w tej szczególnej
okoliczności, O
Panie
(ależ żadne z twoich Sądów nie są okolicznościami;
są one wszystkie z substancji
Twojego
dobrego zamiaru ku nam), kiedy w tej szczególnej, w której Ten,
którego posłałeś, aby mnie wspierał, potrzebował wspierających
dla
siebie, dałeś mi zobaczyć, jak w kilka godzin możesz wyrzucić
mnie poza pomoc ludzi, niech zobaczę tym samym światłem, że żadna
gwałtowność choroby, żadne kuszenie Szatana, żadna winność
grzechu, żadne więzienie śmierci, ani to pierwsze, to chore
łoże,
ani drugie więzienie, zamknięty i ciemny grób,
nie może odsunąć mnie od wytyczonego, i dobrego zamiaru, który
wobec mnie zapieczętowałeś. Niech nie myślę o żadnym stopniu
tej Twojej poprawki, przypadkowa,
lub bez znaczenia;
skoro jednak odczytałem ją w tym języku, tak jak jest poprawką,
niech przetłumaczę ją na inny, i odczytam jako miłosierdzie;
a co z nich jest Źródłowe, a co Tłumaczeniem;
czy Twoje Miłosierdzie,
czy Twoja Poprawka,
była pierwotnym i źródłowym zamysłem w tej chorobie, nie mogę
wywnioskować, chociaż śmierć o mnie wnioskuje; ponieważ tak jak
musi się ona koniecznie wydawać poprawką,
tak nie mogę mieć większego dowodu twojego miłosierdzia,
aniżeli umrzeć w tobie,
i przez tę śmierć, być zjednoczonym z tym, który umarł za mnie.
Przekład
z angielskiego: Jakub Szukalski
Źródła:
John
Donne, Devotions
Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes,
London
1624
John
Donne, Devotions
Upon Emergent Occasions,
Cambridge
1923
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz