„Gdybym
Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby
prawdziwe. Jest ktoś inny, kto wydaje świadectwo o Mnie; a wiem, że
świadectwo, które o Mnie wydaje, jest prawdziwe.
Wysłaliście
poselstwo do Jana, i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na
świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni”.
(J 5,31-34)
Jezus wskazuje na to, że świadectwo nie jest ważne, jeśli ktoś je wydaje o sobie samym. Dlatego sam powołuje się na Jana, który zaświadczył o Nim, że jest prawdziwie Barankiem Bożym. Jednakże czyni to tylko po to, aby przekonać niewiernych Żydów, którzy słuchali głosu proroka. Sam Pan Jezus nie zważa na świadectwo człowieka-proroka – nie potrzebuje potwierdzenia swojej tożsamości u kogoś z zewnątrz. Powołuje się na człowieka tylko po to, aby przekonać niedowierzających słuchaczy – aby dać im rozwiązanie, to znaczy zbawienie, zrozumienie.
Wielu odnosi to określenie „inny” do Boga Ojca. Trudno to przyjąć i ze względu na treść i znaczenie, a także przez to, i może przede wszystkim przez to, że mało prawdopodobne, aby Jezus, stojący zawsze w obecności Boga, nazywał innym Tego, z którym zawsze rozmawiał w sposób zażyły jako ze swoim Ojcem. Jest On Jego Ojcem, swoim Ojcem, moim Ojcem, naszym Ojcem, ale nie innym. W czasie II wojny światowej pojawili się ludzie, tacy jak Levinas, którzy zaczęli nazywać Boga Innym, przez to, że stracili poczucie Jego Obecności. Mieli w tym swój powód (gdyż poczuli się wyobcowani).1 Ale wierny Jezus, będący w wielkiej zażyłości z Bogiem i stojący stale przed Jego Obliczem,2 nawet w opuszczeniu wołał: „Boże mój, Boże mój” (Mk 15,34).
(J 5,31-34)
Jezus wskazuje na to, że świadectwo nie jest ważne, jeśli ktoś je wydaje o sobie samym. Dlatego sam powołuje się na Jana, który zaświadczył o Nim, że jest prawdziwie Barankiem Bożym. Jednakże czyni to tylko po to, aby przekonać niewiernych Żydów, którzy słuchali głosu proroka. Sam Pan Jezus nie zważa na świadectwo człowieka-proroka – nie potrzebuje potwierdzenia swojej tożsamości u kogoś z zewnątrz. Powołuje się na człowieka tylko po to, aby przekonać niedowierzających słuchaczy – aby dać im rozwiązanie, to znaczy zbawienie, zrozumienie.
*
Wielu odnosi to określenie „inny” do Boga Ojca. Trudno to przyjąć i ze względu na treść i znaczenie, a także przez to, i może przede wszystkim przez to, że mało prawdopodobne, aby Jezus, stojący zawsze w obecności Boga, nazywał innym Tego, z którym zawsze rozmawiał w sposób zażyły jako ze swoim Ojcem. Jest On Jego Ojcem, swoim Ojcem, moim Ojcem, naszym Ojcem, ale nie innym. W czasie II wojny światowej pojawili się ludzie, tacy jak Levinas, którzy zaczęli nazywać Boga Innym, przez to, że stracili poczucie Jego Obecności. Mieli w tym swój powód (gdyż poczuli się wyobcowani).1 Ale wierny Jezus, będący w wielkiej zażyłości z Bogiem i stojący stale przed Jego Obliczem,2 nawet w opuszczeniu wołał: „Boże mój, Boże mój” (Mk 15,34).
1 Wszakże
mówi sam Bóg do Samuela: „nie tak bowiem, jak człowiek widzi,
widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan
widzi serce” (1 Sm 16,7). I jeszcze do Izajasza: „Bo myśli moje
nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (Iz 55,8).
2 Zaiste Jemu współistotny.
2 Zaiste Jemu współistotny.
W żadnej z czterech Ewangelii Bóg nie jest nazywany „innym”. To kolejny powód, dla którego należałoby odrzucić pojęcie, że ów „inny” (J 5,32) jest Bogiem, a nie Janem Chrzcicielem.
OdpowiedzUsuń