1
Znowu zaczął
nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim.
Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej, na jeziorze, a cały tłum
stał na brzegu jeziora.
2
Nauczał
ich wiele w przypowieściach... (Mk 4,1-2)
1
Pewnego
razu – gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa
Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – 2
zobaczył
dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i
płukali sieci. 3
Wszedłszy
do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby
nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. (Łk
5,1-3)
1
Καὶ πάλιν ἤρξατο διδάσκειν παρὰ τὴν
θάλασσαν· καὶ συνάγεται πρὸς αὐτὸν
ὄχλος πλεῖστος, ὥστε αὐτὸν εἰς πλοῖον
ἐμβάντα καθῆσθαι ἐν τῇ θαλάσσῃ, καὶ
πᾶς ὁ ὄχλος πρὸς τὴν θάλασσαν ἐπὶ
τῆς γῆς ἦσαν. 2
καὶ ἐδίδασκεν αὐτοὺς ἐν παραβολαῖς
πολλὰ καὶ ἔλεγεν αὐτοῖς ἐν τῇ διδαχῇ
αὐτοῦ· (Mk 4,1-2)
1
Ἐγένετο δὲ ἐν τῷ τὸν ὄχλον ἐπικεῖσθαι
αὐτῷ καὶ ἀκούειν τὸν λόγον τοῦ θεοῦ
καὶ αὐτὸς ἦν ἑστὼς παρὰ τὴν λίμνην
Γεννησαρὲτ 2
καὶ εἶδεν δύο πλοῖα ἑστῶτα παρὰ τὴν
λίμνην· οἱ δὲ ἁλιεῖς ἀπ’ αὐτῶν
ἀποβάντες ἔπλυνον τὰ δίκτυα. 3
ἐμβὰς δὲ εἰς ἓν τῶν πλοίων, ὃ ἦν
Σίμωνος, ἠρώτησεν αὐτὸν ἀπὸ τῆς γῆς
ἐπαναγαγεῖν ὀλίγον· καθίσας δὲ ἐκ
τοῦ πλοίου ἐδίδασκεν τοὺς ὄχλους.
(Łk 5,1-3)
Jezus
błogosławi i wychodzi. Idzie na próg, gdzie znajduje się chory
cierpiący na wysoką gorączkę.
«Nauczycielu,
okaż dobroć!»
«Ty
także. Oddaj sprawiedliwości odzyskane siły».
Jezus
głaska go i wychodzi. Idzie na brzeg. Za Nim i przed Nim postępują
ludzie w wielkiej liczbie. Błagają Go:
«Nie
mogliśmy Cię usłyszeć. Nie udało nam się wejść. Mów także
do nas».
Jezus
daje znak, że się zgadza i kiedy tłum tłoczy się wokół Niego –
tak że mógłby Go zadusić – wchodzi do Piotrowej łodzi. To
jednak nie wystarczy. Idą za Nim aż do łodzi. [Jezus mówi do
Piotra:]
«Wypłyń
łodzią i oddal się nieco od brzegu». (II,
27: 9 listopada 1944)
Widzę
kontynuację [poprzedniej] wizji. Rozpoczyna się od słów Jezusa:
«Kiedy
na wiosnę wszystko jest w kwiatach, rolnik mówi zadowolony: „Będzie
wiele owoców”. Nadzieja ta napełnia radością jego serce. Jednak
od wiosny do jesieni, od miesiąca kwiatów do miesiąca owoców
[mija wiele] dni. Nadchodzi wiatr, deszcz i słońce, gwałtowne
zawieruchy. A potem [przychodzi] wojna lub okrucieństwo mocnych,
choroby roślin i choroby wieśniaków. Wtedy roślinność nie jest
już okopywana, obsypywana, podlewana, podpierana, pielona. Drzewa,
które zapowiadały wiele owoców, karłowacieją i całkiem umierają
lub tracą swe płody!
Idziecie
za Mną. Kochacie Mnie. Jak rośliny na wiosnę strojni jesteście
dobrymi intencjami, gorącymi uczuciami. To prawda: o świcie Mojego
apostolstwa Izrael przypomina nasze słodkie wioski w promiennym
miesiącu Nisan. A jednak, posłuchajcie... Jak [rośliny] pali
susza, tak wy ujrzycie szatana przychodzącego wysuszyć was
zazdrosnym tchnieniem. Potem ludzie swoim lodowatym wiatrem sprawią,
że zmarzną wasze kwiaty. Przyjdą gwałtowne wichry burzliwych
uczuć i odraza podobna do rzęsistego deszczu. Wszyscy Moi i wasi
wrogowie przyjdą, by zniszczyć wszelkie owoce pragnień rozkwitłych
w Bogu.
Uprzedzam
was o tym, bo Ja wiem. Czy więc wszystko zostanie stracone, gdy Ja,
jak chory rolnik – więcej niż chory: umarły – nie będę już
mógł dawać wam słów ani cudów? Nie. Ja sieję i uprawiam tak
długo, jak długo trwa Mój czas, a potem w was [dokona się] wzrost
i dojrzewanie, jeśli będziecie tego strzec.
Popatrzcie
na ten figowiec przy domu Szymona, syna Jony. Ten, kto go posadził,
nie znalazł miejsca odpowiedniego i dobrego. Posadzony blisko
wilgotnego muru, od strony północnej, obumarłby, gdyby sam nie
zaczął się ochraniać, by żyć. Szukał słońca i światła.
Teraz jest powyginany, lecz – mocny i dumny. Pije słońce od świtu
i produkuje dzięki niemu sok dla setek, dla wielu setek swoich jakże
słodkich owoców. Sam się obronił. Powiedział: „Stworzyciel
chciał, abym dawał człowiekowi radość i pożywienie. Chcę do
Jego woli dołączyć swoją!” Zwykły figowiec! Niema roślina!
Bez duszy!
A
wy, synowie Boga, synowie ludzcy, czyż będziecie gorsi od tego
drzewa? Strzeżcie się, by wydawać owoce życia wiecznego. To Ja
was uprawiam i na koniec dam wam taki sok, że mocniejszy nie może
już istnieć. Nie pozwólcie, by szatan śmiał się szyderczo na
ruinach Mojej pracy, Mojej ofiary i waszych dusz. Szukajcie światła.
Szukajcie słońca. Szukajcie siły. Szukajcie życia. Ja jestem
Życiem, Siłą, Słońcem, Światłem tego, kto kocha. Jestem tu, by
was poprowadzić tam, skąd przyszedłem.
Mówię
to tutaj, aby was wszystkich wezwać i ukazać wam Prawo Dekalogu
dającego życie wieczne. Daję wam nakaz miłości: „Kochajcie
Boga i bliźniego”. To pierwszy warunek, aby wypełnić wszystko,
co dobre. To najświętsze z dziesięciu przykazań: miłujcie. Ci,
którzy będą miłować Boga i dla których Bóg stanie się Panem,
będą mieć na ziemi i w Niebiosach pokój. Będzie on dla nich
namiotem i koroną».
Po
błogosławieństwie Jezusa ludzie oddalają się z żalem. Nie ma
chorych ani ubogich. (II, 28: 10 listopada 1944. A,
3979-3984)
Gesù
benedice e passa. Va sulla soglia dove è il malato di gran febbre.
«Maestro!
Sii buono!».
«E
tu pure. Usa la salute nella giustizia». Lo carezza ed esce.
Torna
sulla riva, seguito, preceduto, benedetto da molti che supplicano:
«Noi non ti abbiamo udito. Non potevamo entrare. Parla a noi pure».
Gesù
fa cenno di si e, siccome la folla lo stringe sino a soffocarlo,
monta sulla barca di Pietro. Non basta. L'assedio è incalzante.
«Metti la barca in mare e scostati alquanto».
La
visione cessa qui. (1, 64)
«Quando
a primavera tutto fiorisce, l'uomo del campo dice, contento: "Avrò
molto frutto". E giubila in cuor suo per questa speranza. Ma
dalla primavera all'autunno, dal mese dei fiori a quello delle
frutta, quanti giorni, quanti venti, e piogge, e sole, e burrasche
hanno da passare, e talora guerra o crudeltà di potenti, e malattie
delle piante, e talora malattia dell'uomo del campo, per cui – non
più scalzate e rincalzate, irrigate, potate, sorrette, pulite – le
piante, promettenti gran frutto, intristiscono e muoiono o totalmente
o nel loro raccolto!
Voi
mi seguite. Voi mi amate. Voi, come piante a primavera, vi ornate di
propositi e di amore. Veramente Israele in quest'alba del mio
apostolato è come le nostre dolci campagne nel luminoso mese di
nisam. Ma udite. Come arsione di siccità, verrà Satana a bruciarvi
col suo alito che mi invidia. Verrà il mondo col suo vento gelato a
ghiacciare il vostro fiorire. Verranno le passioni come burrasche.
Verrà il tedio come pioggia ostinata. Tutti i nemici miei e vostri
verranno per isterilire ciò che dovrebbe venire da questa santa
vostra tendenza a fiorire in Dio. Io ve ne avverto, perché so.
Ma
tutto allor sarà perso, quando Io, come agricoltore malato – più
che malato, morto – più non potrò dare a voi parole e miracoli?
No. Io semino e coltivo sinché è il mio tempo. Poi su voi crescerà
e maturerà, se voi farete buona guardia.
Guardate
quel fico della casa di Simone di Giona. Chi lo piantò non trovò il
punto giusto e propizio. Messo a dimora presso l'umido muro di
settentrione, sarebbe morto se, da sé stesso, non avesse voluto
tutelarsi per vivere. Ed ha cercato sole e luce. Eccolo là, tutto
piegato, ma forte e fiero, che beve dall'aurora il sole, e se ne fa
succo per i suoi cento e cento e cento dolci frutti. Si è difeso da
sé. Ha detto: "Il Creatore m'ha voluto per dar gioia e cibo
all'uomo. Io voglio che il suo volere abbia a compagno il mio!".
Un fico! Una pianta senza parola! Senza anima! E voi, figli di Dio,
figli dell'uomo, sarete da meno della legnosa pianta?
Fate
buona guardia per dar frutti di vita eterna. Io vi coltivo, e per
ultimo vi darò un succo che più potente non ne esiste. Non fate,
non fate che Satana rida sulle rovine del mio lavoro, del mio
sacrificio e della vostra anima. Cercate la luce. Cercate il sole.
Cercate la forza. Cercate la vita. Io sono Vita, Forza, Sole, Luce di
chi mi ama. Qui sono per portare voi là da dove Io sono venuto. Qui
parlo per chiamarvi tutti e additarvi la Legge dai dieci comandi che
danno la vita eterna. E con consiglio d'amore vi dico: "Amate
Dio e il prossimo". Condizione prima per compiere tutto ogni
altro bene. Il più santo dei dieci comandi santi. Amate. Coloro che
ameranno in Dio, Dio e prossimo, e per il Signore Iddio, avranno in
terra e in Cielo la pace per loro tenda e per loro corona».
La
gente si allontana a fatica dopo la benedizione di Gesù. Non ci sono
malati né poveri. (1, 65)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz