czwartek, 27 października 2016

Początkowe nauczanie katechizmu: Część trzecia (16)

[s. 37>]

CZĘŚĆ TRZECIA
Praktyczne przykłady dłuższego i krótszego przygotowania katechumenów.

XVI.

24   Przypuśćmy już tedy, że przyszedł ktoś do nas, który chce być chrześcijaninem i jest ze stanu prostego, ale nie wiejskiego, lecz miejskiego, jakich wielu bez wątpienia możesz poznać w Kartaginie.
   Gdy go tedy zapytasz, czy ze względu na jaką doczesnego życia korzyść, lub czy ze względu na pokój po tem życiu spodziewany pragnie zostać chrześcijaninem – a on odpowie, że ze względu na przyszły pokój, wtedy taką mniej więcej, pouczyłbyś go przemową:
   Dzięki Bogu, bracie. Wielce mi jest miło złożyć ci życzenia, i cieszę się tobą, żeś wśród tak wielkich i tak niebezpiecznych burz tego świata pomyślał o jakiemś prawdziwem i pewnem swem zabezpieczeniu. Albowiem ludzie i w tem życiu, wśród wszelkich mozołów szukają pokoju i bezpieczeństwa, ale przez złe skłonności nie znajdują. Chcą bowiem znaleźć odpoczynek w przedmiotach niespokojnych i nietrwałych, a ponieważ czas je zabiera i przemijają, dlatego obawy i boleści takimi ludźmi miotają i nie dozwalają im zażywać pokoju.
   Jeśli bowiem w bogactwach szuka człowiek zaspokojenia – staje się raczej pyszny, niż bezpieczny. Czyż nie widzimy również, jak wielu rychło je straciło, wielu także przez nie zginęło, gdy je albo mieć pragną, albo z niemi, przez większych chciwców gwałtem zabranemi, tracą nawet życie? [s. 38>] A choćby one przez całe życie z człowiekiem przetrwały i nie opuściły miłośnika swego, to on przez samą śmierć je opuści. Jak długie bowiem jest życie człowieka, choćby się i zestarzał? Albo gdy ludzie życzą sobie starości, czegóż innego sobie życzą, jak nie długiej słabości? Podobnie i zaszczyty tego świata czemże są, jeśli nie odurzeniem, próżnością i niebezpieczeństwem zagłady? Bo tak Pismo św. mówi: „Wszelkie ciało trawa, a wszelka chwała człowieka, jako kwiat polny. Uschła trawa i opadł kwiat, lecz słowo Pana naszego trwa na wieki”.1 A zatem kto pragnie prawdziwego pokoju i prawdziwej szczęśliwości, oderwać powinien swą nadzieję od rzeczy znikomych i przemijających, a pokładać ją w słowie Pańskiem, aby lgnąc do tego, co trwa na wieki, sam także z tem trwał na wieki.
25   Bywają też ludzie, którzy ani bogactw nie szukają ani do czczej okazałości zaszczytów dojść nie usiłują, lecz chcą bawić się i znaleźć pokój w karczmach i porubstwach, w teatrach i marnych widowiskach, jakie w wielkich miastach mają zadarmo. Ale w ten sposób nawet sami dopełniają przez rozpustę miary swego ubóstwa, albo następnie z nędzy przerzucają się do kradzieży i włamań, a niekiedy także do zbójectwa, przyczem znagła ogarniają ich mnogie i wielkie strachy, a ci, którzy na krótki czas przedtem w karczmie śpiewali, już w snach przeżywają więzienne narzekania. Przez namiętne zaś upodobanie w widowiskach stają się podobni do złych duchów, bo krzykami swemi podniecają ludzi,2 aby się wzajemnie zabijali – i by, nie mając do siebie nawet żadnej urazy, zawzięte walki z sobą prowadzili, byle tylko podobać się szalonemu tłumowi. Jeśliby zaś spostrzegli, że przeciwnicy się zgadzają, wtedy ich nienawidzą i prześladują i, chociaż w walkach czynnego udziału nie biorą, jednak wołają, by tamtych siec rózgami, a co więcej, nawet zmuszają [s. 39>] sędziego, mściciela krzywd, aby właśnie rozkazał uczynić tę krzywdę. Jeśli zaś poznają, że okropną nawzajem nieprzyjaźnią pałają tak zwani zapaśnicy, czyto zażarci rozbójnicy, czyto aktorzy, czy muzykanci, czy woźnice, czy ci nieszczęśliwi ludzie, których nietylko z ludźmi, lecz także ze zwierzętami puszczają do zapasów i walki, czyli im większy wyczuwają w nich szał niezgody, tem bardziej ich kochają i nimi się rozkoszują i wzburzonym sprzyjają, a sprzyjając podburzają. W ten sposób sami widze jeden ponad drugiego więcej przeciw sobie samym szaleją, aniżeli owi, których szaleństwo szaleni wywołują, ale szałem opętani, pragną się im napatrzyć.
   W jakiże więc sposób zdrowy spokój może zachować ten duch, który karmi się waśniami i walkami? Albowiem każdy ci to powie, że jaki twój pokarm, takie twoje zdrowie.3
   Wkońcu, aczkolwiek niezdrowe radości nie są radościami, jednak jakiekolwiek są i jak wielce bawiłyby chełpliwość z bogactw i szumne zaszczyty i nory karczemne i teatralne zapaśnictwo i nieczystość porubstwa i łazien lubieżność – to wszystko zabiera jedna niepozorna gorączka i jeszcze żyjącym całą fałszywą szczęśliwość niweczy; pozostaje czcze i poranione sumienie, mające poznać Boga jako sędziego, którego nie chciało mieć jako stróża, i mające znaleźć surowego Pana, do którego dążeniem i miłością, jako do słodkiego Ojca, wzgardziło. Ty zaś, ponieważ szukasz prawdziwego pokoju, jaki po tem życiu jest dla chrześcijan przyobiecany, także tu już zakosztujesz miłego i przyjemnego szczęścia, pośród najbardziej gorzkich utrapień tego życia, jeśli umiłujesz przykazania Tego, który pokój przyobiecał. Wnet bowiem doznasz, że słodsze są owoce sprawiedliwości, niż nieprawości, i że prawdziwiej i przyjemniej cieszy człowieka dobre sumienie wśród utrapień, aniżeli złe wśród rozkoszy. Bo nie poto przyszedłeś połączyć się z Kościołem Bożym, aby szukać w nim jakiej korzyści doczesnej.

XVI. Przykład przemowy katechety. Zaczerpnięcie początku od chwalebnego postanowienia przyjęcia religii chrześcijańskiej przez wzgląd na przyszły pokój. Pokoju nie należy szukać w przedmiotach niepokoju. Nie w bogactwach ani zaszczytach. Poszukiwacze pokoju w rozkoszach ciała i widowiskach.
1  Iz 40,6nn.
2  Tzw. gladjatorów.
3  W przekładzie W. Budzika chyba przez omyłkę: „taki twój pokarm, takie twoje zdrowie”. Tymczasem u Augustyna wyraźnie jaki..., takie...” („Qualis enim cibus sumitur, talis valetudo consequitur”.) [Przyp. J. Szukalski.]

Z dzieła św. Augustyna: De Catechizandis redibus
Przekład: ks. Władysław Budzik
Wydanie: Jan Jachowski, Poznań 1929

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz