4
Gdy
przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i
zarzućcie sieci na połów!» 5
A
Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie
ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». 6
Skoro
to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich
zaczynały się rwać. 7
Skinęli
więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z
pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się
prawie zanurzały. 8
Widząc
to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Wyjdź ode
mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny». 9
I
jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów
ryb, jakiego dokonali; 10
jak
również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami
Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi
będziesz łowił». 11
I
wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.
(Łk 5,4-11)
4
Ὡς δὲ ἐπαύσατο λαλῶν, εἶπεν πρὸς τὸν
Σίμωνα· ἐπανάγαγε εἰς τὸ βάθος καὶ
χαλάσατε τὰ δίκτυα ὑμῶν εἰς ἄγραν.
5
καὶ ἀποκριθεὶς Σίμων εἶπεν· ἐπιστάτα,
δι’ ὅλης νυκτὸς κοπιάσαντες οὐδὲν
ἐλάβομεν· ἐπὶ δὲ τῷ ῥήματί σου
χαλάσω τὰ δίκτυα. 6
καὶ τοῦτο ποιήσαντες συνέκλεισαν
πλῆθος ἰχθύων πολύ, διερρήσσετο δὲ
τὰ δίκτυα αὐτῶν. 7
καὶ κατένευσαν τοῖς μετόχοις ἐν τῷ
ἑτέρῳ πλοίῳ τοῦ ἐλθόντας συλλαβέσθαι
αὐτοῖς· καὶ ἦλθον καὶ ἔπλησαν ἀμφότερα
τὰ πλοῖα ὥστε βυθίζεσθαι αὐτά. 8
Ἰδὼν δὲ Σίμων Πέτρος προσέπεσεν τοῖς
γόνασιν Ἰησοῦ λέγων· ἔξελθε ἀπ’
ἐμοῦ, ὅτι ἀνὴρ ἁμαρτωλός εἰμι, κύριε.
9
θάμβος γὰρ περιέσχεν αὐτὸν καὶ πάντας
τοὺς σὺν αὐτῷ ἐπὶ τῇ ἄγρᾳ τῶν ἰχθύων
ὧν συνέλαβον, 10
ὁμοίως δὲ καὶ Ἰάκωβον καὶ Ἰωάννην
υἱοὺς Ζεβεδαίου, οἳ ἦσαν κοινωνοὶ
τῷ Σίμωνι. καὶ εἶπεν πρὸς τὸν Σίμωνα
ὁ Ἰησοῦς· μὴ φοβοῦ· ἀπὸ τοῦ νῦν
ἀνθρώπους ἔσῃ ζωγρῶν. 11
καὶ καταγαγόντες τὰ πλοῖα ἐπὶ τὴν
γῆν ἀφέντες πάντα ἠκολούθησαν αὐτῷ.
(Łk 5,4-11)
Jezus
zwraca się do Szymona:
«Zawołaj
dwóch pozostałych. Wypłyniemy na jezioro zarzucić sieci».
«Nauczycielu,
mam przemęczone ręce od zarzucania i podnoszenia przez całą noc
sieci. Wszystko to było na nic. Ryby są w głębinach, nie wiadomo
gdzie» [– sprzeciwia się Piotr.]
«Rób,
co ci mówię, Piotrze. Słuchaj zawsze Tego, kto cię kocha».
«Uczynię,
jak mówisz, z szacunku dla Twego słowa».
Piotr
woła głośno dwóch wspólników oraz Jakuba i Jana:
«Płyniemy
na połów. Nauczyciel tak chce».
Kiedy
odpływają, Piotr mówi do Jezusa:
«A
jednak, Nauczycielu, zapewniam Cię, że to nie jest właściwy czas.
O tej porze... Któż wie, gdzie odpoczywają sobie ryby!...»
Jezus,
usiadłszy na dziobie łodzi, uśmiecha się i milczy. Zataczają
półokrąg na jeziorze, a potem zarzucają sieci. Po kilku minutach
oczekiwania [odczuwają] dziwny wstrząs łodzi: dziwny – bo słońce
jest już wysoko i jezioro jest gładkie jak stopione szkło.
«Ależ
to ryby, Nauczycielu!» – woła Piotr wytrzeszczając oczy.
Jezus
uśmiecha się i milczy.
«Podnoście!
Podnoście!» – wydaje Piotr rozkaz wspólnikom. Jednak łódź
przechyla się w stronę sieci.
«O!
Jakubie! Janie! Szybko! Płyńcie! Wiosłujcie! Szybko!»
Dopływają
i dzięki wysiłkom rybaków udaje się im podnieść sieć bez
uszkodzenia połowu. Łodzie dobijają do brzegu. Są dokładnie
jedna przy drugiej. Jeden kosz, dwa, pięć, dziesięć: wszystkie
wypełnione zaskakującym połowem. W sieci jest jeszcze bardzo dużo
trzepoczących się ryb: srebrne i brunatne, żywe, ruszają się,
chcąc wymknąć się śmierci. Nie ma już innego rozwiązania, jak
wyrzucić całą resztę [ryb] z sieci na dno łodzi. Robią to i
wtedy następuje drganie zamierającego życia. Rybacy mają nogi
zanurzone aż po kostki w tej niezwykłej obfitości, a zanurzenie
łodzi przekracza linię wodnicy – z powodu nadmiernego obciążenia.
«Na
ląd! Obrót! Naprężyć żagle! Uwaga na dno! Przygotujcie tyki,
aby uniknąć wstrząsu. To zbyt duży ciężar!»
Podczas
manewru Piotr nie zastanawia się, ale kiedy cumują, otwiera oczy i
pojmuje. Jest przerażony.
«Nauczycielu,
Panie! Odejdź ode mnie! Jestem człowiekiem grzesznym. Nie jestem
godzien znajdować się przy Tobie!»
Klęczy
na wilgotnym brzegu. Jezus spogląda na niego i uśmiecha się:
«Wstań!
Chodź za Mną! Już cię nie wypuszczę. Odtąd będziesz łowił
ludzi. Wraz z tobą będą to czynić ci oto, twoi towarzysze. Nie
lękajcie się już więcej niczego. Wzywam was, chodźcie!»
«Już,
Panie. Wy tam, zajmijcie się łodziami. Zanieście wszystko do
Zebedeusza i do mojego szwagra. Chodźmy, wszystko dla Ciebie, Jezu!
Niech Przedwieczny będzie błogosławiony za ten wybór». (II,
28: 10 listopada 1944.
A, 3979-3984)
Gesù
dice a Simone: «Chiama anche gli altri due. Andiamo sul lago a
gettare la rete».
«Maestro,
ho le braccia rotte dall'aver gettato e rialzato la rete per tutta la
notte, e per nulla. Il pesce è nel profondo e chissà dove».
«Fa'
quel che ti dico, Pietro. Ascolta sempre chi ti ama».
«Farò
quel che Tu dici, per rispetto alla tua parola» e chiama forte i
garzoni e anche Giacomo e Giovanni.
«Usciamo
alla pesca. Il Maestro lo vuole». E mentre si allontanano dice a
Gesù: «Però, Maestro, ti assicuro che non è ora propizia. A
quest'ora i pesci chissà dove sono a riposo!... »
Gesù,
seduto a prora, sorride e tace.
Fanno
un arco di cerchio sul lago e poi gettano la rete. Pochi minuti di
attesa e poi la barca riceve scosse strane, dato che il lago è
liscio come di vetro fuso sotto il sole ormai alto.
«Ma
questo è pesce, Maestro!» dice Pietro ad occhi spalancati.
Gesù
sorride e tace.
«Issa!
Issa!» ordina Pietro ai garzoni. Ma la barca piega di bordo dal lato
della rete. «Ohè! Giacomo! Giovanni! Presto! Venite! Coi remi!
Presto!».
Quelli
corrono, e gli sforzi delle due ciurme riescono ad issare la rete
senza sciupare la preda.
Le
barche accostano. Sono proprio unite. Un cesto, due, cinque, dieci.
Sono tutti pieni di preda stupenda, e ce ne sono ancor tanti di pesci
guizzanti nella rete: argento e bronzo vivo che si muove per sfuggire
alla morte. Allora non c'è che un rimedio: rovesciare il resto nel
fondo delle barche. Lo fanno, e il fondo è tutto un agitarsi di vite
in agonia. La ciurma è dentro a questa dovizia sino a oltre il
malleolo, e le barche affondano oltre la linea di immersione per il
peso eccessivo.
«A
terra! Vira! Forza! Di vela! Attenti al fondale! Pertiche pronte per
riparare l'urto! È troppo il peso!».
Finché
dura la manovra, Pietro non riflette. Ma giunti a terra lo fa.
Capisce. Ne ha sgomento. «Maestro Signore! Allontanati da me! Io
sono uomo peccatore. Non son degno di starti presso!». È in
ginocchio sul greto umido.
Gesù
lo guarda e sorride. «Alzati! Seguimi! Più non ti lascio! D'ora in
poi tu sarai pescatore d'uomini, e con te questi tuoi compagni. Non
temete più nulla. Io vi chiamo. Venite!».
«Subito,
Signore. Voi occupatevi delle barche. Portate tutto a Zebedeo e a mio
cognato. Andiamo. Tutti per Te, Gesù! Sia benedetto l'Eterno per
questa elezione». (1, 65)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz