Żywot
Ś. Witalisza zakonnika,
pisany
od Metafrasta, w żywocie Jana Jałmużnika.
Żył około roku
Pańskiego, 615.1
Witalisz
w klasztorze niejakiego Serydona, na on czas w świątobliwości
żywota sławnego, w cnotach doskonałych wychowany – gdy już miał
nad sześćdziesiąt lat, wziął to przed się, aby ofiarę P. Bogu
z nawrócenia grzesznych czynił – 2a
sam siebie u ludzi dla tego końca zelżył. I szedszy do
Aleksandriej miasta wielkiego, spisał sobie wszytkie wszeteczne
niewiasty, w złych domach – i za każdą z nich, ofiarę modlitwy
swej gorącej ofiarował P. Bogu. A robiąc dzień cały, za dzienną
pracą, brał dwanaście pieniędzy – za jeden kupował sobie
trochę grochu, i wieczór jadł, cały dzień poszcząc a robiąc –
a jedennaście pieniędzy szedszy w dom nierządny, dawał jednej
mówiąc: Proszę cię za te pieniądze zachowaj się dziś w
czystości – 3a
sam wlazszy w jeden kąt, całą noc ręce podnosząc, modlił się i
chwalił P. Boga, prosząc za jej upamiętanie, i ku P. Bogu
nawrócenie. I czynił to co dzień, do inej a do inej chodząc, a
każdej prosząc, aby nikomu nie powiadała spraw jego. I poszczęścił
mu P. Bóg w onej takiej posłudze około dusz, krwią Chrystusową
drogą kupionych. Bo wiele ich się najdowało, które jego się
modlitwy i cnoty wielkiej zawstydziwszy, swój niewstyd, i sromotny
żywot hańbiły – i porwawszy się z łóżka, z nim zaraz
poklękały, i modlitwę z nim czyniły, a nawrócenie prawe
obiecowały, i obietnicom dosyć czyniły. Przestawały onego
niepoczciwego żywota, za namową jego – jedny męże brały –
drugie się w klasztorze na pokutę zamykały – drugie na pustynię
uciekały – abo więc wyrabiając, żywot pobożny wiodły.
4Wszakże
żadna onego Witalisza nauczyciela swego, i w Bogu ojca,
świątobliwości oznajmić nikomu nie śmiała. Bo gdy się tego
jedna ważyła, wnet od czarta opętana była – i tak jej
przykładem, drugie się karały. Wiele się tedy ludzi onym jego
postępkiem wzgorszyło – bo już mało nie wszyscy o tym
wiedzieli, i jedni mu łajali, drudzy nań plwali, drudzy go
upominali. A on znosił wszytko skromnie, i w tym się kochał, iż
tak o nim źle ludzie trzymali. Drugdy mówił: Patrzcie sami siebie,
a mym sprawom dajcie pokój – nie wam liczbę czynić będę, ale
temu który świat wszytek sądzić będzie. Drudzy go do Patriarchy
Aleksandryjskiego, to jest, Jana onego Jałmużnika odnosili. Lecz on
złego o nim mniemania żadną miarą brać niechciał, przestrzeżony
z onego drugiego także mnicha, którego był dał niewinnie bić –
zwłaszcza iż widział i lata jego, i takie posty a pracą. Radził,
aby się na potępienie i posądzanie nie skwapiali, zwłaszcza na
duchowne. 5I
przypominał im słowa Konstantyna wielkiego, przed którym gdy się
na zborze Niceńskim jeden Biskup na drugiego przez pisanie żałował
– wszytkie napisane ich grzechy ręką swoją popalił, mówiąc:
Bych Biskupa abo zakonnika w grzechu oczyma swemi widział –
sambych go swym płaszczem przykrył, aby nikt baczyć jego grzechu
nie mógł. Bo wiedział iż za ich grzechy nie tylo się święty a
czci godny stan ich kapłański lży, ale też i inni się ku
grzeszeniu pobudzają. A tak onych obmów Jan ś. przypuszczać do
uszu swoich niechciał. A Witalisz onego dziwnego około dusz, z
paszczęki lwa piekielnego wyjęcia, nie przestawał. Aczkolwiek
wielce się być dla tego wzgardzonym baczył.
6Czasu
jednego, gdy wychodził z komory, jeden młodzieniec, wybił mu
ciężki policzek, mówiąc: Długoż naśmiewco Chrystusów źle
czynić nie przestaniesz? Na to mu rzekł: Nędzniku, tobie wybiją
taki policzek, iż się na twoje wołanie wszytka zbieży
Aleksandria. 7Po
małym czasie mąż on ś. Witalisz zamknąwszy się w małej celi
którą był sobie u bramy, słoneczną nazwanej, zbudował, z
światem się tym rozstał. I skoro się tego dowiedziały niewiasty
one, którym był do nawrócenia ich przyczyną – zbieżały się
do jego komórki płacząc. I jeszcze się z tego ludzie więcej
gorszyli, mówiąc: także ich wiele miał ten zdrajca Boży? 8Tym
czasem do onego człowieka, który mu był wybił policzek,
przystąpił jeden czarny sprośny murzyn, i wytnie mu ciężki
policzek, mówiąc: Ten policzek weźmi, któryć posłał Witalisz
zakonnik. I wnet pocznie go po ziemi szatan trząść, i targać, i w
nim wołać, aż się wszytko miasto do niego zbieżało, tak jako
był ś. Witalisz prorokował. Tedy on opętany podrapawszy szaty na
sobie, gdy k sobie przyszedł, bieżał do komórki onej gdzie umarły
leżał Witalisz, wołając: Zmiłuj się nademną sługo Boży
Witalisie, bom wielce przeciw Bogu i przeciw tobie zgrzeszył. 9Na
to patrzali wszyscy – i skoro przybieżał do onej komórki –
wnet on czart drapając go i ściskając wyszedł. I widzieli wszyscy
cud nad onym człowiekiem, i poczną lepiej rozumieć o żywocie
świętego Witalisza.
10A
wszedszy do onej celle jego, ujźrzą go jeszcze na kolanach po
śmierci klęczącego i tak okrzepłego, a w ręku jego kartę z tymi
słowy: Mężowie Aleksandryjscy, nie sądźcie przed czasem, aż
przyjdzie sam Pan. A on który był wybawiony od czarta, opowiadał
grzech swój przed wszytkiemi, jako mu był policzek wybił, a jako o
onej przygodzie prorokował. Tedy one niewiasty nawrócone z świecami
Doktora swego prowadziły – i nakład na jego pogrzeb wielki
uczyniły, płacząc nauczyciela swego, który je tak dziwnym
obyczajem z taką utratą sławy swej, Panu Bogu pozyskował.
Powiadając, iż się żadnej z nas i ręką nigdy nie dotknął. A
ludzie na nie narzekali, iż tego taiły. Lecz się one sprawowały,
mówiąc: zakazał nam srodze, i jednę która go była wydawać
poczęła, złym czartem pokarał. A on który miał od czarta
policzek, zakonnikiem został, i do klasztora, w którym się ś.
Witalisz uchował, na wieczną pokutę wstąpił. Jan ś. Patriarcha
gdy się tego dowiedział, wielce chwalił Pana Boga, iż się uwieść
onym powieściom o nim nie dał, ani złego mniemania do serca
przypuścił. I wiele innych z Aleksandriej żywota z tego przykładu
poprawując około obmowy i posądzania więtszą przestrogę i
pilność mieli.
11Wielka
to zaprawdę i niewymowna cnota, takie na sławie i mniemaniu ludzkim
umartwienie. Bo wiele ich napoły doskonałych, którzy w tym się do
końca zwyciężyć nie mogą, aby o ludzkie o sobie dobre rozumienie
dbać nieco nie mieli – ale to jeszcze więtsza, iż ten człowiek
ś. tak grzesznych krwią Bożą odkupionych zbawienie, dla czci
Chrystusowej, zamiłował – iż mu z nieczcią i wielką utratą
sławy swej służył i pomóc chciał. Niechaj ja, powiada, będę
shańbion, tylo Chrystus (którego pokarm jest nawrócenie
grzesznych)12
nakarmion, i wsławion niech będzie. Co się wzgorszenia dotycze –
prawda iż dla bliźniego dobrą sławę, a dla Boga dobre sumnienie
zachować mamy – i obrażenie takiego przykładu złego, jako
kamień z drogi odmiatać, aby się bliźni nie potknął, winna
rzecz jest, i miłość ją braterska wyciąga.13
Wszakże źle też na to uczyć ludzie, aby rozsądzili, czego się
tylo domyślają, a o czym pewnie niewiedzą. Jednak gdyby tego ś.
Witalisza naśladować kto chciał, bez osobnej sprawy i nauki Ducha
Świętego nie dobrzeby czynił. Boby wiele ludzi zgorszył,
zwłaszcza te, które Apostoł zowie mdłą bracią,14
a podobnoby ich zasię nie naprawił. Widział ś. Witalisz Duchem
Bożym, iż oni wzgorszeni, naprawić się i zbudować po jego
śmierci, i świątobliwość żywota jego odkryć się wszystkim
miała. Jako się to pokazało. Bo nie tylo się w onym omylnym
posądzaniu swym upamiętali – ale się też i na potym
przestrzegali, aby się na takie rozumienia o ludziach nie skwapiali.
Dokończenie
Miesiąca Stycznia.
1 XXXI. Ianuar. Stycznia.
2 Pozyskanie wszetecznych
niewiast P. Bogu, wziął sobie za pracą.
3 Umartwienie wielkie na sławie
a chęć do poratowania zbawienia ludzkiego.
4 Tajenie świątobliwości.
5 Konstantego wielkiego o
kapłańskich grzechach nauka.
6 Policzek ś. Witalisza.
7 Śmierć ś. Witalisza.
8 Policzek Witaliszów oddany.
9 Przyczyna śś. po ich
śmierci.
10 Karta ś. Witalisza około
posądzania.
11 Obrok duchowny.
12 J 4.
13 Mt 18.
14 1 Kor 8.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz