Żywot
Męczennika Tyburcjusa,
pisany
od Pisarzów diakonów Kościoła Rzymskiego, na to na on czas
wysadzonych, za Gaja Papieża, zaraz z męczeństwem świętego
Sebastiana około roku Pańskiego, 286.1
Gdy
Sebastian ś. w dworskim stanie i szatach, Chrześciańskiej wiary do
czasu w sobie, dla pomocy więźniów Chrystusowych taił, wespołek
z Polikarpem kapłanem – miedzy innymi, onę wielką rybę,
sieciami dziwnego żywota i kazania swego pojmał – 2to
jest Chromacjusa, starostę Rzymskiego, na mordowanie Chrześcian i
na sądy wszytkie, i sprawy wysadzonego, Chrystusowi pozyskał –
który gdy i na podagrę dawną a nieuleczoną niemoc, cudownie
zleczony był – 3syn
też jego Tyburcjus, młody i barzo urodziwy młodzieniec, gdy
obaczył uzdrowionego ojca, przypadszy do nóg ś. Sebastiana,
zawołał: Jeden jest, prawi, Bóg Pan Jezus Chrystus, wszechmocnego
Boga jedyny Syn, którego wy dobrzy słudzy Jego sławicie. Tedy
radził ś. Sebastian Chromacjusowi – aby urząd, wymówką
niemocy, złożył – żeby się na naukę z synem swym upróżnił
– a na widokach i igrzyskach pogańskich nie bywał, i od sądów,
na których też Chrześciany sądzić i męczyćby musiał, wolnym
być mógł. 4Gdy
tedy do Chrztu idącego Chromacjusa pytano: wierzysz w Boga i to
wszytko coś słyszał? Rzekł: wierzę. Odrzekasz się bałwanów?
Rzekł: odrzekam. Gdy go zaś spytał Połikarpus kapłan: Zarzekasz
się grzechów wszytkich? Powie: o toś mię pierwej spytać miał.
Oblokę się znowu, a Chrztu ś. brać nie będę – żebych pierwej
wszytkim odpuścił, na którem gniew i złe serce miał – żebych
dłużnikom moim zapisy i cyrografy wrócił, a jeślim komu co mocą
wziął, abych to nagrodził. 5Po
śmierci żony mej – dwiem miał nałożnice – dam je z posagiem
za męże, a niewolniki wszystkie wolnością daruję – i wszystkie
moje urzędowe i domowe sprawy, bez grzechu, wedle Boga
postanowiwszy, dopiero obiecować będę, iż diabelskich grzechów,
i świeckiej rozkoszy, poprzestanę. Dał mu czas do tego Polikarpus
kapłan, i nic nie mieszkając wszystko postanowił – 6i
tysiąc i czterysta męczenników domu swego, do wiary ś.
obróciwszy, i pochrzciwszy, wolność im z upominki i żywnością
darował, mówiąc: 7nie
godzi się takim niewolnikami być na ziemi, którzy tak wielkiego
mają Ojca na niebie. To mienił, wiedząc iż się każdy synem
Bożym na chrzcie zstaje.
Na
te tak pobożne sprawy ojca swego patrząc Tyburcjus, wielką ochotę
brał w miłości Chrystusowej, i wzgardzie świata tego – i był
zaraz z ojcem ochrzczony. 8Czasu
onego było tak srogie na Chrześciany prześladowanie, iż żywności
kupić, i wody dostać sobie w Rzymie, bez niebezpieczeństwa swego
nie mogli. Przeto iż przekupniom wszytkim rozkazano, i straż u wód
wszytkich postawiono, aby żadnemu nic nie przedali ku żywności,
ani wody brać dopuścili – ażby pierwej bałwanom małym, które
przy nich stały, każdy co kupić i brać chciał, ofiarę z trochy
kadzidła uczynił – chcąc aby się tym Chrześcianie na pojmanie
wydawali. 9To
bacząc Chromacjusz, wszystkim Chrześcianom tajemnie z domu swego
brać żywność kazał – a złożywszy urząd, wyprawił się z
Rzymu do imion swoich, których barzo wiele miał – gdzie żeby
Chrześcianie bezpiecznie żyli, a z gardły ujść mogli, wszytkim
za sobą z Rzymu ciągnąć tajemnie kazał. I opatrować je tam
wszytkiemi potrzebami obiecował.
10Tedy
Papież Gajus zacny z narodu Dioklecjanowego z Dalmacjej, zebrał w
dom Chromacego Chrześciany, w dzień Niedzielny, i służbę Bożą
odprawiwszy, tak je na onę drogę wyprawował. 11Pan
nasz, prawi, Jezus Chrystus znając ludzką krewkość, dwie drodze
wierzącym w się ukazał – jednę umęczenia, a drugą wyznania –
ktoby się do znoszenia męczeństwa nieudolnym czuł, aby na łasce
wyznania przestał, a o innych mężniejszych żołnierzach
Chrystusowych, którzy za imię Jego cierpiąc walczą, staranie
miał. Przeto kto chce niechaj uchodzi, z synmi naszemi miłemi
Chromacjusem i Tyburcym – a kto chce, niech zemną w mieście
zostanie. Żadna dalekość dzielić tych nie może, którzy łaską
Chrystusową spojeni są. Ja chociaż oczyma na was patrzeć nie
będę, ale w sercu mym zawżdy obecnemi u mnie zostaniecie. Gdy to
mówił Papież, zawołał syn Chromacego Tyburcjus: Proszę cię
ojcze Biskupie Biskupów, niechaj ja nie uciekam. 12Bo
wielce pragnę za Boga mego, i tysiąc kroć, by to można, być
zabity – tylo żebych się przy onym żywocie został, którego
czas odjąć, ani żaden nieprzyjaciel wydrzeć nie może. Tedy
Papież weseląc się z jego wiary, nad nim płakał – i prosił
Pana Boga, aby wszyscy którzy z nim zostaną, na tym boju
Chrystusowym wygranej bitwy, przez śmierć męczeńską dostali. Gdy
tedy Chromacjus odjachał, a Chrześcianie za nim z Rzymu wyciągnęli,
Tyburcjus syn jego z Sebastianem i inemi przy Papieżu Gaju, na
męczeńskiej korony otrzymanie, w Rzymie został.
I
raz przez miasto idąc, potkał człowieka z wysoka spadnieniem
zgruchotanego – nad którym jego rodzicy płacząc, już o
pogrzebie myślili – tedy użaliwszy się nad nim Tyburcjus,
rzecze: niechaj mu jedno słowo powiem, azali ku zdrowiu przyjdzie.
13I
zmówił nad nim Ojcze nasz, i Wierzę w Boga, abo Kredo – i wnet
spuściły się stawy jego, i kości się jego i członki
sprostowały, i głowa jego zdrowa została. To sprawiwszy, szedł w
swą drogę Tyburcjus. A rodzicy widząc zdrowego syna, wściągać
go poczęli, mówiąc: pódź a weźmi tego syna naszego sobie za
niewolnika – dobra wszytkie nasze z nimci damy (bo nie mamy inych
dzieci), ponieważeś go ty z umarłego żywym uczynił. A on rzekł:
uczyńcie to o co was prosić będę, a na tym przestanę. A oni
powiedzieli: by dobrze i nas za niewolniki swe wziąć chciał, i z
tego się nie wymówimy. Tedy wziąwszy je za ręce – oznajmił im
moc imienia Chrystusowego. A widząc je w bojaźni Bożej stateczne,
doprowadził je do Gaja Papieża, mówiąc: 14Wielebny
Ojcze, owo moja młoda wiara, jako drzewko małe poczyna rodzić –
tych Chrystus przez mię sobie pozyskać raczył. I ochrzcił
młodzieńca onego z rodzicami jego Papież, chwalące Pana Boga.
15W
tym czasie Torkwatus niejaki Gajowi Papieżowi towarzyszem się zstał
– mieniąc się być Chrześcianinem, a on był zdrajcą, chytrym w
słowach, i obłudnym w postępkach swoich – tego często
Tyburcjus, jako zacny, mądry i święty młodzieniec, upominał i
karał o to, iż włosy swoje barwierskiemi przyprawami na czele
stroił i kędzierzył – iż rad biesiadował, przy stole grał, i
w patrzeniu się na niewiasty kochał – iż od postów i modlitwy
uciekał – i jutrzen i nocnego śpiewania, spaniem zbytnim
omieszkiwał. 16Na
takie karanie, i drugdy ostre gromienie, ten się obłudnik w rzeczy
korzył – i poprawę obiecując, za upominanie dziękował. Lecz
zdrajca zmówiwszy się z pogaństwem, i ukazawszy miejsce gdzie się
modlił ś. Tyburcjus – 17wydał
go i pojmać kazał, a sam się też przy nim wiązać dopuścił. I
gdy do sędziego Fabiana przywiedzieni byli – spytał onego
Torkwata sędzia, coby zacz był. Odpowiedział iżem jest
Chrześcianinem. Rzecze sędzia: ofiarujże bogom wedle Cesarskiego
rozkazania. A on odpowie: Mam tu swego mistrza zsobą (ukazując na
ś. Tyburcego) co on uczyni to ja też uczynię. Obróci się
starosta do Tyburcego, mówiąc: a słyszysz co ten mówi? A Tyburcy
rzecze:
Dawno
Torkwatus Chrześcianinem się być kłama – nie cierpi tego moc
Boża, aby się tym imieniem pokrywał, kto Go nie miłuje –
18zaprawdę
nie lada co jest imię Chrześciańskie, zacnie wielmożny mężu,
ale moc jest Boża, a naśladownikom tylo Chrystusowym służy –
którzy prawdziwie światem wzgardzili, i żądze a zbytki cielesne,
mężnie z nimi walcząc, w sobie zwojowali. 19I
chcesz wierzyć żeby to był Chrześcianin, który tak jako
nierządnica jaka, kędziory na głowie swej trafi, i niewieściuchem
się i w chodzie i w postawie pokazuje, na białegłowy dwornie a
bezpiecznie patrzy? Nigdy takich sług Chrystus i takiej zarazy
ludzkiej nie przypuszcza. Lecz iż mówi, żeby to chciał czynić co
u mnie ujźrzy, po tym poznasz kłamstwo jego. Bo się teraz pokaże
jakim on zawżdy był. Rzecze Fabianus: Lepiejbyś oto o dobrym swym
radził, a uczynił to co Cesarzowie każą. Odpowie Tyburcjus:
Lepiej sobie poradzić nie mogę, jedno gdy bogami i boginiami twoimi
gardzę, a samego Jezusa Chrystusa Boga mego wyznawam.
20Dopiero
on zły zdrajca Torkwatus począł ś. Tyburcego potwarzać,
powiadając: nie tylo jest wierutnym Chrześcianinem – ale i drugie
zwodzi, nauczając, aby wszyscy naszy bogowie diabłami byli. Czary
się z swoim towarzystwem bawi, we dnie i w nocy burdy strojąc.
Odpowie Tyburcjus: Fałszywy świadek, karania nie ujdzie – ten
człowiek którego widzisz, zacny a wielmożny mężu, będąc złości
pełen, nie przecz inego do Chrześcian się przygarnął, jedno aby
nas oszukawał, a innym dobrym się być zdał. Jam w nim karał
obżarstwo, i pijaństwo, i zaniedbanie wszelkiej świątobliwości –
z pijaństwa zawżdy pragnął, i znowu pić chciał, a objadszy się
zrzucał, i żył nie jako Chrześcianin, ale jako Antonianin. A
teraz Chrześciany potwarza, a miecz tobie na nas w ręce podaje, i
nam radzi, abyśmy się diabłom kłaniali. Widzim już czegoś
zawżdy pragnął Torkwacie, a jakie są jadowite i na krew naszę
nasadzone myśli twoje – 21i
na co wyszły one zaraźliwe a obłudne słowa i postępki twoje.
Weźmisz miecz w rękę okrutniku, a sam nad nami katem zostań: pal,
wieś, ścinaj, męcz, nie ustraszysz nas żadnym okrucieństwem
twoim. 22Jeśli
nam wywołaniem z ziemie grozisz, wszytek świat mamy – jeśli
śmiercią, z więzienia nas do miłej ojczyzny poślesz – jeśli
ogniem, jużeśmy więtszy złej pożądliwości ogień w sobie
zwyciężyli. Czyń co chcesz, nic nam w dobrym sumnieniu nie ciężko.
Tedy
sędzia rzekł: Nie czyń sromoty wielkiemu i zacnemu rodzajowi
twemu. Wielkiegoś ojca syn, a na takiś sprośny stan się udał, za
którym śmierć i męki i niesława idzie. Odpowie Tyburcjus: Tym
sromotę czynię krwi mojej – iż wszetecznicy Wenusowej, i
cudzołożnikowi Jowiszowi, i dzieci mordercy Saturnusowi się nie
kłaniam – a samego Jezusa Króla nieba i ziemie, za Boga prawego
wyznawam? Dziwuję się gdzie się twoja mądrość podziała –
czyńże co chcesz, ja w tym stoję co słyszysz, i stać będę.
Tedy kazał sędzia węgle rozpalone przed jego nogami wysypać, i
rzekł mu: abo ofiaruj, abo bosymi nogami po tym węglu depcy. 23Wnet
ś. Tyburcjus krzyżem się świętym przeżegnawszy, boso po węglu
chodził, i wołał na starostę: Porzuć niedowiarstwo, a obacz iż
jest Bóg mój prawy, który wszytkiemu stworzeniu i żywiołom
rozkazuje – w imię swego Jowisza, włóż ty rękę tylo w samę
gorącą wodę, a ujźrzę jeśli wytrwasz. Oto ja w imię Pana mego
Jezusa Chrystusa, po tym ogniu, jako po rosistej łące i kwiatkach,
depcę – przeto iż Stworzycielowi memu wszytko Jego stworzenie
służy. Rzecze sędzia: Wiem ja iż wasz Chrystus was tych czarów
nauczył. 24Zawoła
Tyburcjusz: Zamilcz niezbożniku, a nie śmiej tak wielkiego i
straszliwego imienia, usty twemi jadowitemi mianować – nie czyń
uszom moim tej krzywdy, abych cię tak szczekającego słyszał.
Tedy, rozgniewany Fabianus, na śmierć go skazał. Wiedzion był na
drogę Lawikańską, i tam ścięty jest, i pogrzebiony od niejakiego
Chrześcianina. U grobu jego do tego czasu wiele P. Bóg
dobrodziejstwa ludziom pokazować raczy, ku czci swej wielkiej,
któremu sława na wieki wiekom. Amen.
25[1.]
Wielka w tym żywocie Theologia,
w
której się nakrótce nauczyć możesz, co to jest Chrześcianinem
być, a jako stan ten nie tylo grzechów śmiertelnych, ale i
zmazania świetckich a cielesnych miękkości nie cierpi. Nie mówił
Tyburcjus temu Torkwatowi, oto zabijasz, kradniesz, plugawie żywiesz
– ale tylo mówił, stroisz się, biesiad pilnujesz, na Jutrzniach
i modlitwie nie bywasz, oczyma źle szafujesz – przeto nic w sobie
Chrześciańskiego nie masz. O jako się tu zawstydzić dobrze możem,
a wejźrzeć w się jakie jest nasze Chrześciaństwo.
2.
I z postępku tego Chromacjusa, wspomnieć sobie możem – cośmy na
Chrzcie przez kmotry nasze obiecali Panu Bogu, czegośmy się
zarzekali, i na jakiśmy się żywot odrodzili. Światem tym i
rzeczami widomemi gardzić – niebieskich, na które do wiary ś.
przystajem, zawżdy pragnąć i czekać – 26z
nierządnemi chuciami cielesnemi wojnę wieść, a im się i wszytkim
grzechom sprzeciwić, a tej się służby diabelskiej w śmiertelnych
występkach wiarować – toć to jest Chrześcianinem być. Obyśmy
to zarzekanie grzechów na Chrzcie uczynione, dobrze a na przykład
tych ludzi, na spowiedzi i pokucie oddawali. Gdy u kapłana
rozgrzeszenia prosząc, słyszym ono kapłańskie pytanie: a chcesz
tego przestać? Zarzekasz się tego a tego grzechu? Wrócisz,
uczynisz to a to? Mielibyśmy z dobrym rozmysłem obiecować, i
zarzekać się grzechu, tak żebyśmy Panem Bogiem nie skłamali –
lepiejby wstać od spowiedzi, a uczynić to pierwej, co obiecać dla
otrzymania rozgrzeszenia musisz. Toć i Pan radzi: Zostaw ofiarę, a
idź zjednaj się z bratem twoim: pożyteczniejby pierwej wyrzucić
nierząd z domu, wrócić cudze, nagrodzić krzywdę, zjednać się z
nieprzyjacielem – toż dopiero do spowiednika przyjść a mówić:
jużem uczynił, już mię rozgrzesz – a niżli obietnice takie i
zarzekania czynić, w których wnetże Bogiem skłamasz, a więtszego
potępienia użyjesz. Nie dufaj sobie – bo odwłoką a obietnicą
prędko z lenistwa, z zabaw świata, i diabelskiej namowy, człowiek
osłabieje – lepiej z Zacheuszem zaraz mówić: Oto Panie daję,
wracam – nie mówi: dam, wrócę, porzucę, odpuszczę, &ć.
4 Pytanie przed Chrztem.
5 Do chrztu jaka była
przyprawa.
6 1400. niewolników wolnością
darował dla Chrystusa Chromacjus.
7 Złote słowa.
8 Wielkie prześladowanie.
9 Chromacjus wszytkie
Chrześciany w Rzymie żywił i do imion swoich bojaźliwsze
przeprowadził.
10 Żegnanie Gaja Papieża.
11 Dwie drodze Chrystus pokazał.
12 Chuć do męczeńskiej korony
Tyburcego ś.
13 Zmówienim Pacierza i Kreda
ozdrowił chorego Tyburcjus.
14 Wiara rodzi dobre a miłosierne
uczynki.
15 Torkwatus zdrajca
Chrześciański.
16 Karność i przykładność
Chrześciańska.
17 Pojmany Tyburcjus ś. za
zdradą Torkwata.
18 Co to jest być
Chrześcianinem.
19 Co Chrześcianinowi nie
przystoi.
20 Torkwatus potwarzał ś.
Tyburcego u sądu.
21 Mężne słowa ś. Tyburcego.
22 Ogień złej żądzej
zwyciężyć, jest jedno męczeństwo.
23 Po węglach bosemi nogami
przeżegnawszy się ś. krzyżem chodził.
24 Mianować imienia Chrystusowego niewiernemu nie dopuścił.
25 Obrok duchowny.
26 Co to jest Chrześcianinem być.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz