Na dzień Gromnic,
abo
Oczyścienia przenaświętszej Matki Bożej,
kazanie
krótkie.1
Owo
idzie w Kościół swój panujący Pan, któregośmy szukali, i Anioł
Testamentu, któregośmy pragnęli2
– na Jego przywitanie wynidźmy, wierni synowie kościelni, i
narodzie na Jego obietnicach fundowany. Bierzmy świece i pochodnie w
rękach zapalone – a to co mamy wewnątrz ku usprawiedliwieniu,
wyznajmy zwierzchu ku zbawieniu.3
Takiemi się najdujemy na sercu, jakiemi się być na wierzchu, tą
świecą pokazujemy4
– to jest oświeconymi wiarą, i gorąjącemi miłością ku Bogu i
Panu naszemu Jezusowi. Duszą i ciałem, sercem i zwierzchnym
kościelnym obrządkiem, co i jakie jest to maluczkie Pacholę, które
nam na zbawienie białagłowa w kościół dziś wnosi, uważyć się
godzi, a z Jego się przyszcia bezmiernie radując, pienie
chwalebnego starca Symeona, niechaj zabrzmi w uściech naszych. Boże
abychmy z tego Pana przyszcia uczuć z tym Prorokiem pociechę taką
mogli, któraby nam i nędzę świata tego, i tę nakoniec gorzką
śmierć, przyrodzeniu nastraszliwszą, słodką, i w Panu Bogu
pożądaną, uczyniła. Co niesie błogosławiona ta Matka, i dla
czego zakon ten oczyścienia niewiast po porodzeniu, i ofiarowania,
na który powinną nie jest, tak pokornie pełni, dobrze się
przypatrzmy.
Niesie
Tego, co Ją nosi, karmi Tego, co Ją karmi – maluczki na ciele,
ale w Bóstwie nieogarniony w Jej się żywocie zamknął, na Jej
ręku odpoczywa, Jej piersi pożywa. O jakie to cudo dla zbawienia
naszego uczynione – na które się i wszyscy w niebie Aniołowie
zdumiewają. 5Jako
Cię wysłowić mam Matko Pana mego, któraś tak jest uczczona?
Znamy Cię błogosławioną miedzy niewiastami, i inakszą nad ine,
które w kościół z synmi pierworodnemi na oczyścienie przyszły.
Ty jako jedna z nich miedzy nimi pokorną stoisz – miedzy
nieczystemi, jakoby nieczysta – miedzy córkami Jewy, jakoby z
boleścią i pomazaniem rodząca. Ale oczy wiarą oświecone, które
miał ten starzec Symeon, i serce Duchem Bożym wzbudzone, inakszą
Cię być znają. Tyś jest miedzy córkami Jerozolimskiemi jako
między cierniem lilia, jako palma miedzy drzewy, i jako słońce
miedzy gwiazdami. Tyś przeszła wszytkie błogosławiona miedzy
niewiastami – prze taki owoc żywota Twego – który rodząc
dziewictwa nie tracisz, i przeklęctwa Jewy matki naszej nie znasz.
6Oboja
rzecz w Tobie zgodę nalazła, która w żadnej inej pospołu stać
nie mogła – to jest macierzyństwo z panieństwem. Płodne
dziewictwo Twoje i matką Cię czyni, i panieńskiej czystości nie
traci. Ty sama miedzy córkami Sjońskiemi, jako złoto miedzy
kruszcami świecisz. Na Tobie widzim, dziwnie świetny a drogi u
piersi Twoich zawieszony kamień – to jest Dzieciątko które jest
Bogiem i Panem naszym. Na ręku Twoich niebo, a na ramionach Twoich
Boga zastępów trzymasz. I patrzym na Cię jako na stolicę rozumną
majestatu Bożego, iżeś wszytka jest słońcem ogarniona. O jako
dziwna jesteś w oczach naszych, iżeś Ty Panienko Rodziciela Twego
porodziła, swegoś żywota Dawcę żywiła, rękoma Twemi, niebo i
ziemię Noszącego, powiła. Znamy Cię Matką bez skazy, Niewiastą
nie niewieścią, Rolą polną, i Niwę nieoraną, któraś bez
nasienia kwiat światu wszytkiemu woniający wypuściła.
7Czemuż
tedy Zakonowi na niewiasty skażone i nieczyste danemu, Ty Panno bez
skazy podlegasz, a oczyścienia i dni czterdzieści czekasz, zawżdy
czysta i nigdy niezmazana będąc? Rozumiem iż dla tego – abyś
się być Matką Tego pokazała, który nie przyszedł Zakonu psować,
ale wypełnić – a wypełniwszy ten twardy i cielesny a
niepożyteczny, iny nam lekczejszy, serdeczny i pożyteczniejszy
postawił. Pewnie i dla tego, abyśmy się grzeszni barzo i pomazani,
przykładu Twego zawstydzili – gdy Ty Panno lekarstwo bierzesz, a
niemocy nie masz – oczyścienia zakonnego prosisz, a zmazy żadnej
nie znasz – a my rany i ciężkie grzechów choroby mając, do
lekarstwa ochotni nie jesteśmy – i owszem je odwłóczym często,
i onych się głupie barzo wstydzim. Ukazałaś nam nieczystym, jako
się o oczyścieniu w kościelnych Sakramentach i ofiarach starać
mamy – i przez świętą modlitwę Twoję, do tego Syna którego
nosisz – który gładzi grzechy świata – abychmy na duchu i na
ciele oczyścieni, godnemi się sługami Jego zstali, i Jemu się z
duszą i z ciałem ofiarowali.
8A
to co za ptaszęta w ręku Twoich Panno? Z parą Synogardlic na
ofiarę, okupować miłego pierworodnego Syna Twego, i żywność dać
kapłanom i sługom kościelnym, idziesz. I to dziwna tajemnica, jako
Syn ten Twój okupu potrzebuje, który nas sam okupuje? On
jednorodzony Ojcu, w niebie wszytko stworzył, i Jego jest świat i
niebo – i pierworodny w żywocie Twoim, tą krwią, którą z
czystego ciała Twego wziął, odkupić nas ma – a Ty zań jako za
niewolnika, i okupu potrzebującego, taką ofiarę niesiesz? Co to za
tajemnice? Daj nam zrozumieć Skrzynio Zakonu, i Stolico mądrości
Bożej, a czemu baranka wedle Zakonu nie niesiesz? Nie przestanie Bóg
na Twych synogardlicach – i my z takiej ofiary u Boga łaski nie
najdziem – i Kościół się z tak ubogich darów nie wzbogaci.
Chce Bóg Baranka tego, którego tak mile u piersi nosisz, aby był
za nas zakłóty. My potrzebujem krwie Jego, bez której wyniść z
Egyptu, i ziemie obiecanej dostąpić nie możem, i zgładzone złości
nasze nie będą, i niebo się nam nie otworzy. Skarbu wielkiego
Kościołowi trzeba, zasług i męki tego Synaczka Twego, z któregoby
syny swe wszytkie poświęcić, i wierzące ubogacać mógł, aż do
końca świata. Przeto temi Synagordlicami tego nie odprawisz Matko
niepokalana, musisz Tego, którego teraz całujesz i obłapiasz, pod
krzyżem z żałością opłakać – to Kochanie Twoje, które u
piersi wisi, na srogich gwoździach zawieszone być ma – a Temu
któremu tak ścielesz te pieluszki, łoża krzyżowego będzie
potrzeba. Owo Symeon na takiej ofierze nie przestaje – ale o Twoim
mieczu Opowiada, który duszę Twoję przeniknąć ma – gdy będzie
ten miły Syn Twój jako za cel położony, do którego złości
nasze strzelając, na nim umorzone i zgładzone będą. 9Lecz
podobno w tych Synogardlicach, Zakonowi tylo dosyć czynisz,
posłuszeństwo Twoje i pokorę pokazujesz, ubóstwo tu na świecie
Pana i Syna Twego dajesz znać. Wiedziałaś iż tak będzie, iż na
to przyszedł w żywot Twój, ten Syn Twój namilszy, aby się za nas
Barankiem zstał Bożym, i zabity był, i na krzyżu ofiarowany. Ale
czekać było trzeba, aby dorósł, Ten który wzrost i pomnożenie
wszytkiemu stworzeniu daje, a żeby nam pierwej zbawienną naukę
podał, i rozsiał swoję świętą Ewangelią, i przykłady nam
żywota niebieskiego zostawił.
10Tym
czasem gdy Panna z Synaczkiem, i z oną ofiarą ku drzwiom się
kościelnym z dalekiej drogi przybliżała – Duch Boży który w
Symeonie Proroku przebywał, zawołał nań: Co teraz starcze w domu
czynisz? wynidź a podnieś zgrzybiałe członki twoje – bież do
kościoła, najdziesz oczekiwaną pociechę, na ręku białejgłowy –
ujźrzysz Messjasza – oglądasz Boga w ciele – a weźmiesz
zapłatę cierpliwości, wiary i czekania twego – i poznasz jakoć
się wierny Bóg w obietnicach swych uiścił. On na ten głos porwał
się jako młodzieniec, a na one słowa ożył prawie duch jego, i
ciało laty spróchniałe nową moc uczuło. Przybieży do kościoła,
oświecone oczy jego, miedzy cierniem poznają różą, miedzy
rodzącemi i pierworodne syny noszącemi, Pannę bez skazy, a na ręku
Jej jednorodnego przed wieki z Boga rodzonego Boga – i przypadszy
do nóg Matki onej, wiarą i obyczajem onych trzech królów, pokłon
uczyniwszy i modłę, wyznał Pana i Zbawiciela swego – a prze
radość wielką, pragnął Go też sam na ręku swoich nosić – i
pokornie Matki onej czystej prosił – aby mu się dała dotknąć
Źrzódła żywota – 11żeby
już Nowego Zakonu kapłaństwo zaczął, a piastunem był Bożym –
i już w ręku trzymając, nie krew bydlęcą, ale ono Zbawienie
świata, i Ubłaganie grzesznych, i Baranka złości gładzącego –
ukazał się z bogatym podarzem przed oczyma Boga swego – aby miał
już nie figury a prawie gołe ręce do ofiary – ale pełne, i
bogactwa wszytkiego nieba niosące. Panna tedy ściągnąwszy czyste
ręce swoje – podała starcowi kochanie swe. A on wziąwszy
Dzieciątko – jako stary orzeł odmłodnął w duchu, i członki
jego, dotykając się żywota dającego ciała, krzepić się
poczęły.
12Tedy
go radość niewypowiedziana opanowała, lepiej niż pragnący jeleń
u wody ochłodzonym się czuł – i jakoby już był do nieba
przeniesiony, ledwie się w ciele być pomniał – i długo się
zdumiewając, a łzy bez miary wylawszy, jakoby jaki biały łabędź
gdy umiera, słodko barzo i nad zwyczaj śpiewać począł pieśń
onę: Teraz, powiada, Panie, wypuść mię z ciała tego w pokoju –
który mam, który noszę, któregom doczekał wedle słowa twego.
Oglądały te oczy moje rzeczy dziwne, nigdy niesłychane –
oglądałem Cię Boga mego w ciele niestworzonego stworzonym,
nieoglądanego widomym, niecierpiętliwego cierpiącym – oglądałem
wielkość Boską w małości, światłość nieprzestępną, w
obłoku ciała śmiertelnego. 13Widzę
to, co wszyscy przedemną Prorocy i Królowie widzieć chcieli, a nie
widzieli – szczęśliwszym nad Abraama i wszytkie Patriarchy. O
jakoś mię uczcił, i te lata moje ubłogosławił. Niewiem jakie
Tobie dzięki czynić mam. Oto patrzę na Światłość, którą mają
być wszytkie narody oświecone – patrzę na sławę ludu i narodu
sprawiedliwego – na kamień maluczki bez ręku uciosany, który ma
uróść na wielką górę i zastąpić świat wszytek.14
Ziściłeś ludu Twemu obietnicę, i mnie słudze Twemu wypełniłeś
spuszczone słowo Twoje. Napełniłem się radości, a czegóż
innego pragnąć mam? Wypuść mię Panie z ciała Twego, w tym
pokoju który mam, który noszę. Niechcę patrzyć na niewdzięczność
ludu mego, który się Tobie sprzeciwiać będzie. 15Niechaj
one głosy w uszy moje nie wchodzą: godzien jest śmierci – w radę
mężobójców niechaj nie wchodzi dusza moja, którzy wołać będą:
ukrzyżuj ukrzyżuj, za króla go mieć niechcemy. Niech nie patrzę
na rany, i sromotną śmierć Twoję, zadaną z domu tego,16
i onych wielkich sług i Proroków i królów Twoich, którzy Cię
miłowali. Niech nie widzę smutku tej miłej Matki Twojej, i na
miecz serce jej przenikający, niech nie patrzą oczy moje, wypuść
mię w pokoju – pośli mię do otchłani, a ja onym ojcom, którzy
cię tam czekają szczęśliwym posłem zostanę – powiem im tę
dawno oczekiwaną nowinę, iżem ja Ciebie Pana mego, już na ręku
moich nosił. Wolę Cię tam czekać miedzy sprawiedliwemi – niżli
tu żyć miedzy niewdzięcznemi, którzy krew Twoję rozleją. Rozkaż
mi abych ten żywot na dzięki za to coś mi uczynił, oddać Tobie
mógł – Światłości moja, poprowadź mię do odpoczynienia ojców
moich.
O
wdzięczna pieśni i słodkie pienie starca tego, przy tak
szczęśliwym tego nędznego żywota dokonaniu. Taką nam daj Boże
pieśń zaśpiewać wesołym sercem, gdy kończyć tego świata
krótkie i złe dni będziem, przy noszeniu i używaniu tegoż Jezu
Chrysta w Przenaświętszym Sakramencie, w którym się nam Szczęście
tego Symeona podaje, w którym jest prawdziwie i rzeczywiście ta
Światłość nasza, która nas do widzenia jawnego Światłości i
samego siebie przyprowadzi, i przez wszytkie ciemności i
niebezpieczeństwa przeprowadzi. Amen.
1 II. Februar. Lutego.
2 Ml 3.
3 Rz 10.
4 Świece co znaczą.
5 Pokora Panny przeczystej.
6 Macierzyństwo z dziewictwem w
Pannie zgodę nalazło.
7 Dla czego dni oczyścienia
chowała Panna.
8 Czemu Panna Matka Boża ofiarę
i okup za Syna niosła.
9 Zakonne dosyć czynienie,
posłuszeństwa i ubóstwa zalecenie.
10 Głos Ducha ś. do Symeona.
11 Symeon piastun Boży na wzór
kapłanów Zakonu Nowego.
12 Symeon Łabędź biały
napiękniej przed śmiercią śpiewający.
13 Łk 10.
14 Dn 2.
15 Symeon nie chciał czekać śmierci Chrystusowej.
16 Za 13.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz