wtorek, 13 lutego 2018

(37) Żywoty Świętych: Ofiarowanie Pańskie

Na dzień Gromnic,
abo Oczyścienia przenaświętszej Matki Bożej,
kazanie krótkie.1

   Owo idzie w Kościół swój panujący Pan, któregośmy szukali, i Anioł Testamentu, któregośmy pragnęli2 – na Jego przywitanie wynidźmy, wierni synowie kościelni, i narodzie na Jego obietnicach fundowany. Bierzmy świece i pochodnie w rękach zapalone – a to co mamy wewnątrz ku usprawiedliwieniu, wyznajmy zwierzchu ku zbawieniu.3 Takiemi się najdujemy na sercu, jakiemi się być na wierzchu, tą świecą pokazujemy4 – to jest oświeconymi wiarą, i gorąjącemi miłością ku Bogu i Panu naszemu Jezusowi. Duszą i ciałem, sercem i zwierzchnym kościelnym obrządkiem, co i jakie jest to maluczkie Pacholę, które nam na zbawienie białagłowa w kościół dziś wnosi, uważyć się godzi, a z Jego się przyszcia bezmiernie radując, pienie chwalebnego starca Symeona, niechaj zabrzmi w uściech naszych. Boże abychmy z tego Pana przyszcia uczuć z tym Prorokiem pociechę taką mogli, któraby nam i nędzę świata tego, i tę nakoniec gorzką śmierć, przyrodzeniu nastraszliwszą, słodką, i w Panu Bogu pożądaną, uczyniła. Co niesie błogosławiona ta Matka, i dla czego zakon ten oczyścienia niewiast po porodzeniu, i ofiarowania, na który powinną nie jest, tak pokornie pełni, dobrze się przypatrzmy.
   Niesie Tego, co Ją nosi, karmi Tego, co Ją karmi – maluczki na ciele, ale w Bóstwie nieogarniony w Jej się żywocie zamknął, na Jej ręku odpoczywa, Jej piersi pożywa. O jakie to cudo dla zbawienia naszego uczynione – na które się i wszyscy w niebie Aniołowie zdumiewają. 5Jako Cię wysłowić mam Matko Pana mego, któraś tak jest uczczona? Znamy Cię błogosławioną miedzy niewiastami, i inakszą nad ine, które w kościół z synmi pierworodnemi na oczyścienie przyszły. Ty jako jedna z nich miedzy nimi pokorną stoisz – miedzy nieczystemi, jakoby nieczysta – miedzy córkami Jewy, jakoby z boleścią i pomazaniem rodząca. Ale oczy wiarą oświecone, które miał ten starzec Symeon, i serce Duchem Bożym wzbudzone, inakszą Cię być znają. Tyś jest miedzy córkami Jerozolimskiemi jako między cierniem lilia, jako palma miedzy drzewy, i jako słońce miedzy gwiazdami. Tyś przeszła wszytkie błogosławiona miedzy niewiastami – prze taki owoc żywota Twego – który rodząc dziewictwa nie tracisz, i przeklęctwa Jewy matki naszej nie znasz. 6Oboja rzecz w Tobie zgodę nalazła, która w żadnej inej pospołu stać nie mogła – to jest macierzyństwo z panieństwem. Płodne dziewictwo Twoje i matką Cię czyni, i panieńskiej czystości nie traci. Ty sama miedzy córkami Sjońskiemi, jako złoto miedzy kruszcami świecisz. Na Tobie widzim, dziwnie świetny a drogi u piersi Twoich zawieszony kamień – to jest Dzieciątko które jest Bogiem i Panem naszym. Na ręku Twoich niebo, a na ramionach Twoich Boga zastępów trzymasz. I patrzym na Cię jako na stolicę rozumną majestatu Bożego, iżeś wszytka jest słońcem ogarniona. O jako dziwna jesteś w oczach naszych, iżeś Ty Panienko Rodziciela Twego porodziła, swegoś żywota Dawcę żywiła, rękoma Twemi, niebo i ziemię Noszącego, powiła. Znamy Cię Matką bez skazy, Niewiastą nie niewieścią, Rolą polną, i Niwę nieoraną, któraś bez nasienia kwiat światu wszytkiemu woniający wypuściła.
   7Czemuż tedy Zakonowi na niewiasty skażone i nieczyste danemu, Ty Panno bez skazy podlegasz, a oczyścienia i dni czterdzieści czekasz, zawżdy czysta i nigdy niezmazana będąc? Rozumiem iż dla tego – abyś się być Matką Tego pokazała, który nie przyszedł Zakonu psować, ale wypełnić – a wypełniwszy ten twardy i cielesny a niepożyteczny, iny nam lekczejszy, serdeczny i pożyteczniejszy postawił. Pewnie i dla tego, abyśmy się grzeszni barzo i pomazani, przykładu Twego zawstydzili – gdy Ty Panno lekarstwo bierzesz, a niemocy nie masz – oczyścienia zakonnego prosisz, a zmazy żadnej nie znasz – a my rany i ciężkie grzechów choroby mając, do lekarstwa ochotni nie jesteśmy – i owszem je odwłóczym często, i onych się głupie barzo wstydzim. Ukazałaś nam nieczystym, jako się o oczyścieniu w kościelnych Sakramentach i ofiarach starać mamy – i przez świętą modlitwę Twoję, do tego Syna którego nosisz – który gładzi grzechy świata – abychmy na duchu i na ciele oczyścieni, godnemi się sługami Jego zstali, i Jemu się z duszą i z ciałem ofiarowali.
   8A to co za ptaszęta w ręku Twoich Panno? Z parą Synogardlic na ofiarę, okupować miłego pierworodnego Syna Twego, i żywność dać kapłanom i sługom kościelnym, idziesz. I to dziwna tajemnica, jako Syn ten Twój okupu potrzebuje, który nas sam okupuje? On jednorodzony Ojcu, w niebie wszytko stworzył, i Jego jest świat i niebo – i pierworodny w żywocie Twoim, tą krwią, którą z czystego ciała Twego wziął, odkupić nas ma – a Ty zań jako za niewolnika, i okupu potrzebującego, taką ofiarę niesiesz? Co to za tajemnice? Daj nam zrozumieć Skrzynio Zakonu, i Stolico mądrości Bożej, a czemu baranka wedle Zakonu nie niesiesz? Nie przestanie Bóg na Twych synogardlicach – i my z takiej ofiary u Boga łaski nie najdziem – i Kościół się z tak ubogich darów nie wzbogaci. Chce Bóg Baranka tego, którego tak mile u piersi nosisz, aby był za nas zakłóty. My potrzebujem krwie Jego, bez której wyniść z Egyptu, i ziemie obiecanej dostąpić nie możem, i zgładzone złości nasze nie będą, i niebo się nam nie otworzy. Skarbu wielkiego Kościołowi trzeba, zasług i męki tego Synaczka Twego, z któregoby syny swe wszytkie poświęcić, i wierzące ubogacać mógł, aż do końca świata. Przeto temi Synagordlicami tego nie odprawisz Matko niepokalana, musisz Tego, którego teraz całujesz i obłapiasz, pod krzyżem z żałością opłakać – to Kochanie Twoje, które u piersi wisi, na srogich gwoździach zawieszone być ma – a Temu któremu tak ścielesz te pieluszki, łoża krzyżowego będzie potrzeba. Owo Symeon na takiej ofierze nie przestaje – ale o Twoim mieczu Opowiada, który duszę Twoję przeniknąć ma – gdy będzie ten miły Syn Twój jako za cel położony, do którego złości nasze strzelając, na nim umorzone i zgładzone będą. 9Lecz podobno w tych Synogardlicach, Zakonowi tylo dosyć czynisz, posłuszeństwo Twoje i pokorę pokazujesz, ubóstwo tu na świecie Pana i Syna Twego dajesz znać. Wiedziałaś iż tak będzie, iż na to przyszedł w żywot Twój, ten Syn Twój namilszy, aby się za nas Barankiem zstał Bożym, i zabity był, i na krzyżu ofiarowany. Ale czekać było trzeba, aby dorósł, Ten który wzrost i pomnożenie wszytkiemu stworzeniu daje, a żeby nam pierwej zbawienną naukę podał, i rozsiał swoję świętą Ewangelią, i przykłady nam żywota niebieskiego zostawił.
   10Tym czasem gdy Panna z Synaczkiem, i z oną ofiarą ku drzwiom się kościelnym z dalekiej drogi przybliżała – Duch Boży który w Symeonie Proroku przebywał, zawołał nań: Co teraz starcze w domu czynisz? wynidź a podnieś zgrzybiałe członki twoje – bież do kościoła, najdziesz oczekiwaną pociechę, na ręku białejgłowy – ujźrzysz Messjasza – oglądasz Boga w ciele – a weźmiesz zapłatę cierpliwości, wiary i czekania twego – i poznasz jakoć się wierny Bóg w obietnicach swych uiścił. On na ten głos porwał się jako młodzieniec, a na one słowa ożył prawie duch jego, i ciało laty spróchniałe nową moc uczuło. Przybieży do kościoła, oświecone oczy jego, miedzy cierniem poznają różą, miedzy rodzącemi i pierworodne syny noszącemi, Pannę bez skazy, a na ręku Jej jednorodnego przed wieki z Boga rodzonego Boga – i przypadszy do nóg Matki onej, wiarą i obyczajem onych trzech królów, pokłon uczyniwszy i modłę, wyznał Pana i Zbawiciela swego – a prze radość wielką, pragnął Go też sam na ręku swoich nosić – i pokornie Matki onej czystej prosił – aby mu się dała dotknąć Źrzódła żywota – 11żeby już Nowego Zakonu kapłaństwo zaczął, a piastunem był Bożym – i już w ręku trzymając, nie krew bydlęcą, ale ono Zbawienie świata, i Ubłaganie grzesznych, i Baranka złości gładzącego – ukazał się z bogatym podarzem przed oczyma Boga swego – aby miał już nie figury a prawie gołe ręce do ofiary – ale pełne, i bogactwa wszytkiego nieba niosące. Panna tedy ściągnąwszy czyste ręce swoje – podała starcowi kochanie swe. A on wziąwszy Dzieciątko – jako stary orzeł odmłodnął w duchu, i członki jego, dotykając się żywota dającego ciała, krzepić się poczęły.
   12Tedy go radość niewypowiedziana opanowała, lepiej niż pragnący jeleń u wody ochłodzonym się czuł – i jakoby już był do nieba przeniesiony, ledwie się w ciele być pomniał – i długo się zdumiewając, a łzy bez miary wylawszy, jakoby jaki biały łabędź gdy umiera, słodko barzo i nad zwyczaj śpiewać począł pieśń onę: Teraz, powiada, Panie, wypuść mię z ciała tego w pokoju – który mam, który noszę, któregom doczekał wedle słowa twego. Oglądały te oczy moje rzeczy dziwne, nigdy niesłychane – oglądałem Cię Boga mego w ciele niestworzonego stworzonym, nieoglądanego widomym, niecierpiętliwego cierpiącym – oglądałem wielkość Boską w małości, światłość nieprzestępną, w obłoku ciała śmiertelnego. 13Widzę to, co wszyscy przedemną Prorocy i Królowie widzieć chcieli, a nie widzieli – szczęśliwszym nad Abraama i wszytkie Patriarchy. O jakoś mię uczcił, i te lata moje ubłogosławił. Niewiem jakie Tobie dzięki czynić mam. Oto patrzę na Światłość, którą mają być wszytkie narody oświecone – patrzę na sławę ludu i narodu sprawiedliwego – na kamień maluczki bez ręku uciosany, który ma uróść na wielką górę i zastąpić świat wszytek.14 Ziściłeś ludu Twemu obietnicę, i mnie słudze Twemu wypełniłeś spuszczone słowo Twoje. Napełniłem się radości, a czegóż innego pragnąć mam? Wypuść mię Panie z ciała Twego, w tym pokoju który mam, który noszę. Niechcę patrzyć na niewdzięczność ludu mego, który się Tobie sprzeciwiać będzie. 15Niechaj one głosy w uszy moje nie wchodzą: godzien jest śmierci – w radę mężobójców niechaj nie wchodzi dusza moja, którzy wołać będą: ukrzyżuj ukrzyżuj, za króla go mieć niechcemy. Niech nie patrzę na rany, i sromotną śmierć Twoję, zadaną z domu tego,16 i onych wielkich sług i Proroków i królów Twoich, którzy Cię miłowali. Niech nie widzę smutku tej miłej Matki Twojej, i na miecz serce jej przenikający, niech nie patrzą oczy moje, wypuść mię w pokoju – pośli mię do otchłani, a ja onym ojcom, którzy cię tam czekają szczęśliwym posłem zostanę – powiem im tę dawno oczekiwaną nowinę, iżem ja Ciebie Pana mego, już na ręku moich nosił. Wolę Cię tam czekać miedzy sprawiedliwemi – niżli tu żyć miedzy niewdzięcznemi, którzy krew Twoję rozleją. Rozkaż mi abych ten żywot na dzięki za to coś mi uczynił, oddać Tobie mógł – Światłości moja, poprowadź mię do odpoczynienia ojców moich.
   O wdzięczna pieśni i słodkie pienie starca tego, przy tak szczęśliwym tego nędznego żywota dokonaniu. Taką nam daj Boże pieśń zaśpiewać wesołym sercem, gdy kończyć tego świata krótkie i złe dni będziem, przy noszeniu i używaniu tegoż Jezu Chrysta w Przenaświętszym Sakramencie, w którym się nam Szczęście tego Symeona podaje, w którym jest prawdziwie i rzeczywiście ta Światłość nasza, która nas do widzenia jawnego Światłości i samego siebie przyprowadzi, i przez wszytkie ciemności i niebezpieczeństwa przeprowadzi. Amen.

1  II. Februar. Lutego.
2  Ml 3.
3  Rz 10.
Świece co znaczą.
Pokora Panny przeczystej.
Macierzyństwo z dziewictwem w Pannie zgodę nalazło.
Dla czego dni oczyścienia chowała Panna.
Czemu Panna Matka Boża ofiarę i okup za Syna niosła.
Zakonne dosyć czynienie, posłuszeństwa i ubóstwa zalecenie.
10  Głos Ducha ś. do Symeona.
11  Symeon piastun Boży na wzór kapłanów Zakonu Nowego.
12  Symeon Łabędź biały napiękniej przed śmiercią śpiewający.
13  Łk 10.
14  Dn 2.
15  Symeon nie chciał czekać śmierci Chrystusowej.
16  Za 13.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz