środa, 7 grudnia 2022

(118) Żywoty Świętych: Jakub

Żywot Patriarchy Jakóba,
wyjęty z pisma świętego, Gene. 25. 27. 28. &c.
1
 
   Jakób syn Izaaka trzeci Patriarcha, wnęk Abrahamów, jeszcze w żywocie matki swej od Pana Boga umiłowany, i nad starszego bliźnięcego brata swego Ezauego przełożony – gdzie podrósł, prostym się być pokazał, nie bawiąc się łowy i rolą jako brat jego Ezau – ale domu i szkoły, jako na on czas o rzeczach Boskich u Melchisedecha abo u Hebera być mogła, pilnując, na wielką się przy prostocie mądrość zdobył – której i ten wielki znak pokazał. Wiedział od matki która go więcej niżli Ezauego miłowała, iż mu Pan Bóg dary i przywileje pierworodnego syna obiecał, a od Ezauego odjąć je miał – upatrzył czas na brata starszego, iż je u niego tanie barzo kupił. Bo czasu jednego gdy Ezau starszy brat jego spracowany z pola przyszedł – ujźrzał u niego pięknie uwarzoną szocewicę, abo jakieś z Egyptu przyniesione krupy, i wzruszony obżarstwem, prosił jej pilnie u niego. A on mu odmawiał, mówiąc: tyś brat starszy, możesz sobie uczynić to kiedy chcesz abo roskazać – ale jeśli mi spuścisz i przedać chcesz prawo twej pierworodności, dam ci tę potrawę. A Ezau nierozmyślnie a z małym uważaniem dobrodziejstwa tego Bożego, którym uczczon był powiedział: a co mi po prawie pierworodnym, gdy ja teraz głodem umieram? Co za głód był synowi starszemu w ojcowskim i prawie dostatecznym domu – jedno iż go łakoć szczera, a niepowściągliwość uwiodła? 2jako dziecię jakie głupie, za jabłko wieś przedał – słuszną kaźń swej niepowściągliwości odnosząc. A Jakób chciał aby mu ono poprzysiągł, iż mu pierworodność przedał – i z przysięgi się, głupi Ezau, nie wymówił – przedał, przysiągł, zjadł, i naprzedniejszy skarb dostojności kapłańskiej, i dziedzictwo obietnic Bożych o Messjaszu, i zwierzchność nad bracią utracił, nizacz sobie tego nie mając, a brzuch swój nad takie zacności i wielkie urzędy Boskie i dostojeństwa przekładając. 
   Przetoż Jakób za błogosławieństwem ojca Izaaka, i za przysięgą i radą matki, która go więcej niżli starszego miłowała – te przywileje pierworodności w osobie Ezauego wziął, i słusznie się Ezauem w tej mierze bez kłamstwa zwał. Wziął P. Bóg od niewdzięcznego dary swe, a dał je temu prostemu, pokornemu, który je sobie lepiej ważyć umiał. Żałował potym tego Ezau, ale jako mówi Paweł ś.3 – wypłakać sobie tego nie mógł, 4gdyż tym wzgardził, i tak to sobie lekceważył, a za nędzną potrawę z szczerej niepowściągliwości i niepostu, przedać i utracić śmiał. I poruszony niesłusznym gniewem na brata, któremu już ty przywileje ociec przez błogosławieństwo w dzierżawę dał (jako się w żywocie Izaaka powiedziało) zabić chciał Jakóba, i mówił: przyjdzieć śmierć ojca mego – skoro umrze, zamorduję brata mego. 
   Ale Jakóba prostego a świętego sługi swego bronił P. Bóg – bo matka Rebeka widząc iż się Ezau brat nań wzwaśnił, radziła o zdrowiu jego, mówiąc: przegraża się brat na śmierć twoję, słuchaj synu rady mej: wyślę cię do wuja twego, brata mego – tam przemieszkasz, aż ten gniew ucichnie, a tego zapomni coś mu uczynił. Bo się boję abych obudwu synu nie straciła. On jako posłuszny, zezwolił na mądrą radę matki swej – a ona szła do męża, i do tego go przywiodła. A Izaak przyzwawszy Jakóba, rozkazał mu, aby z tej ziemie, w której mieszkali, żony nie brał: ale idź, powiada, do Mezopotamiej Syrskiej, i tam z narodu swego żonę sobie weźmiesz. 5W czym Jakób powolność swoję ku miłym rodzicom i posłuszeństwo pokazał, i nad wolą i radę ojca swego, żony nie brał. Nie tak Ezau, który się już był nad wolą rodziców ożenił, i w tym się im był uprzykrzył – przetoż się przy błogosławieństwie ojcowskim nie został. Śląc tedy Jakóba do onej strony, z której był Abraham dziad jego wyszedł, błogosławił mu drugi raz, już jako pierworodnemu, dziedzictwo ono wielkie obietnic Bożych o Messjaszu nań wlewając, a mówiąc: Bóg wszechmogący niechaj ci błogosławi, abyś urósł, i rozmnożył się na tłumy ludów – daj ci błogosławieństwo Abrahamowe, i plemieniu twemu po tobie, abyś otrzymał ziemię pielgrzymowania twego, którą obiecał dziadowi twemu. 
   Z tym wyszedł w drogę Jakób w wielkim ubóstwie, nie mając jedno laskę w ręku, a trochę rzeczy strawnych – chociaż był tak bogatego ojca syn. 6Przeto go tak wyprawili, aby się z młodości nauczył nędze cierpieć, i wysługować sobie pożywienie pracą swoją umiał. W drodze,tej, gdy po zaszciu słońca, na jednym miejscu, Betel nazwanym, odpoczywać miał – wziął kamień, i włożył pod głowę swoję, i spał na miejscu onym, na tak twardym i ubogim łożu – miasto poduszki kamień, a niebo miasto pierzyny mając. Ale P. Bóg, któremu się ubóstwo i skromny a nie roskoszny żywot podoba, tej nocy ukazał mu się przez sen – potwierdzając tego błogosławieństwa, które wlał nań ociec jego. 7I widział drabinę od ziemie aż do nieba, po której Aniołowie jedni schodzili, drudzy wchodzili, a u wierzchu jej podpierał się Pan Bóg, i mówił do niego: Jam jest Pan Bóg Abrahama ojca twego, i Bóg Izaaków – ziemię tę na której śpisz, dam potomstwu twemu, i będzie plemię twoje jako proch ziemski, rozmnożon będziesz na wschód i zachód, i południe, i pułnocy – a w tobie błogosławione będą wszytkie narody ziemie, i będę stróżem twoim, gdzie się jedno obrócisz, i przywrócę cię do tej ziemie – a nie przestanę aż to wszystko wypełnię co mówię. Ocuciwszy się, dziwował się takiemu widzeniu Jakób – i zastraszony rzekł: Zaprawdę Pan Bóg jest prawdziwie na miejscu tym. O jako to straszliwe miejsce, nie jest inaczej, jedno iż tu jest dom Boży, i tu są niebieskie wrota. 
   Ono tedy miejsce, żeby było znaczne, a nie stracił go Jakób, dobrze je sobie naznaczył, kamień on na którym leżał stawiąc, jako za znak, a olejem go już jako kapłan pomazał i poświęcił – 8i tam naprzód uczynił ślub Panu Bogu na wdzięczność za ono dobrodziejstwo i obietnicę, mówiąc: Jeśli Pan Bóg będzie ze mną, a strzec mię będzie w tej drodze, na którą idę – a jeśli mi da chleb ku pożywaniu, i suknią ku odzieniu, a wrócę się szczęśliwie w dom ojca mego – będzie mi Pan Bogiem moim, a kamień ten którym na znak postawił, domem Bożym zwany będzie – i ze wszytkiego co mi dasz Panie, ofiarujęć dziesięciny – to jest, będę pilniej służyć Bogu memu – a na tym miejscu ołtarz abo kościół postawię, i dziesiątą część majętności mojej, na cześć jemu, i sług jego potrzeby, ofiaruję. Nie prosił o bogactwo, jedno o chleb a suknią – a mając już obietnicę Bożą, której uwierzył przez ono widzenie – przedsię aby mu się ziściła, dobrymi się uczynkami do tego przyczyniać chciał. Jako też i książę Apostolskie radzi,9 abyśmy przez dobre uczynki pewniejsze sobie nasze powołanie i wybranie czynili. I widzisz jako na dobre, prostemu przedsięwzięciu swemu nie dufa – ale się ślubem wiąże, aby to co umyślił, pewniej i pilniej za ślubem wypełnił – bo i my tegośmy u ludzi pewniejszy, czego nam zapisem abo przysięgą podpierają. 
   Za prowadzeniem tedy Boskim przyszedł w dom Labana wuja swego10 – i tam mu wiernie przez lat dwadzieścia służył, strzegąc owiec i bydła jego – tak iż za jego pilnością urosła wielka majętność Labanowi. 11A iż wiernej jego służby Laban nie nagradzał, Pan Bóg sam wielce nagrodził – i ubogacił go w bydło, w sługi, i w służebnice, wielbłądy, i osły, inne dostatki – i k temu rozmnożył go w dziatkach, iż po dwudziestu lat, dwanaście mu synów dał Pan Bóg, a jednę córkę. I z roskazania Bożego wracał się z tą wszytką majętnością i domowniki swemi do domu ojca swego Izaaka. 
   Ale iż Pan Bóg nawiedza swe, i doświadcza ich przygodami rozmaitymi, 12nigdy z krzyża ten święty i doległości nie wyprzągł, a jedna nędza po drugiej zawżdy nań biła. Naprzód w tym jego wracaniu wuj jego Laban gonił go jako zbiega, i pewnie by mu był co złego uczynił – ale Pan Bóg który bronił Jakóba, zastraszył przez sen Labana – roskazując mu aby i przykrego słowa nie mówił Jakóbowi – i rozstał się z nim w pokoju i miłości. Potym wielka nań trwoga padła, iż miał iść przez ziemię brata swego Ezauego, który się nań, jako się rzekło, gniewał – i bojąc się go, posłał przed sobą do niego posły, łaski i przyjaźni braterskiej prosząc. A on wskazał przez te posły, iż ja jadę przeciw bratu memu ze czterysta mężmi. Gdy to usłyszał Jakób, barzo się przelękł, i rozdzielił swój lud i dobytek na dwa hufce – myśląc sobie: jeśli jednę część pobije, wżdy druga zostanie. A modlił się pilnie Panu Bogu, mówiąc:13 Boże ojców moich, Abrahama i Izaaka, któryś powiedział: wróć się do ziemie w którejeś się urodził, a ja tobie dobrze uczynię – nie jestem godzien miłosierdzia twego i uiszczenia obietnic któreś mi spełnił słudze twemu – bom się przez ten Jordan z moim kijem przeprawił, a teraz się z dwiema półkami wracam – wyrwi mię z ręki brata mego Ezauego, boć się go barzo boję aby matki i z dziećmi nie pobił – tyś obiecał dobrodziejem moim być, iż plemię moje jako piasek morski rozmnożone być miało, a prze wielkość niezliczone. 
   14Tak modlitwą i pokorą do obietnic Boskich sobie pomagał – nie tylko im dufając, ale też pracą swoję do nich przykładając – i brał się za śrzodki do tego co Bóg obiecał wiodącemi – bo posłał upominki bratu swemu, łaski jego szukając, i barzo mu się korząc. Gdy tedy przeprawił swoje domostwo przez rzekę Jordan – sam został z tej strony – a owo na podparcie nadzieje, i posiłek jego przeciw onej bojaźni – 15w nocy mąż jeden biedził się z nim aż do świtania – a gdy Jakóba przemóc nie mógł, dotknął się żyły biodry jego, iż mu uschła – i mówił: puść mię oto już świta – a Jakób poznawszy iż było coś Boskiego, rzekł: nie puszczę aż mi błogosławić będziesz – a on spyta: jako cię zową? rzekł: Jakób. Powiedział mu: już nie Jakóbem, ale Izraelem zwan będziesz – bo jeśliś Bogu duży był, daleko więcej nad ludźmi górę mieć będziesz. A Jakób spytał: powiedz mi jako cię też zową? a on rzecze: czemu się pytasz imienia mego, które dziwne jest? I błogosławił mu na onym miejscu. Toć było jego myśli strwożonej i bojaźliwej naprawienie, iż za onym widzenim, dał mu znać Pan Bóg, iż jego modlitwa niejako Pana Boga zwyciężała – którego gdy mają święci na wolą swoję, nic się od ludzi bać nie mogą. Przetoż zaśpiewał już onę wesołą pieśń Jakób: Widziałem, powiada, Pana twarzą w twarz, i zbawiona jest dusza moja. To jest: jużem się zstał na wszytkim dobrej myśli, i żadnej się niebespieczności od brata nie boję. I tak się zstało – pięknie go brat i z wielką czcią przyjął, i w pokoju się i miłości braterskiej z sobą rozstali. 
   Lecz kłopoty jego drugie nie ustawały. Nastąpił drugi w rodzeniu syna Beniamina – 16umarła mu ona umiłowana Rachel żona jego, dla której lat czternaście służył. A gdy przyszedł do ziemie onej obiecanej – położył się przy mieście Sychem.17 I kupił sobie za sto owiec, część rolej – na której namioty rozbił – gdzie postawił ołtarz P. Bogu, i wzywał na nim przemożnego Boga Izraelowego. Od kościoła i chwały Bożej ci święci poczynali, gdziekolwiek się chocia na mały czas sadzili. Tam córka jego Dyna z dworności niepotrzebnej,18 szła do miasta poznać się z niewiastami onej strony – i gdy ją jako była piękna, syn książęcia onego, którego miasto było, ujźrzał – 19rozmiłował się jej, i porwał ją, i mocą swowolności swej dosyć uczynił. Lecz ubłagał rychło Dynę, i prosił ojca, aby ją za żonę mieć mógł. Ociec jachał sam do Jakóba prosząc aby córkę swoję dał synowi jego za żonę. Ale Jakób gdy się na syny dał, synowie jego barzo o siostrę rozgniewani, iż się tak sprośna rzecz zstała nad siostrą ich, na zdradzie zmówili się z onym książęciem – iż inaczej siostry nie damy, jedno aż się wszyscy z ludem waszym płci męzkiej obrzeżecie, i nasz zakon trzymać będziecie. Przestali na tym – i gdy się porzezali, dnia trzeciego którego nawiętszy ból w ranie jest, Symeon i Lewi bracia Dyny, wziąwszy miecze wpadli w miasto z wielką śmiałością, i pomordowali wszytkie otroki, i książę i syna jego zabili, i siostrę swoję Dynę wzięli. 20A potym inni bracia uderzyli na miasto, i wybrali wszytko, żony i dzieci w niewolą pędząc, i bydło i rzeczy wszytkie ich pojmając a wojując – na pomstę zelżenia panieńskiej czystości. Tak P. Bóg chciał tym przykładem niewstyd i wszeteczność ludzką ukarać – dopuszczając na sprośniki taką plagę, a zostawując w domu tych, którzy Boga znają, taką ohydę grzechu tego. Lecz ta rzecz barzo Jakóba stroskała – i przyzwawszy Symeona i Lewiego, gromił je mówiąc: strwożyliście mię i obrzydzili obywatelom ziemie tej – nas mały poczet, oni się skupiwszy pobiją nas, i wygładzon z domem moim będę. A oni powiedzieli: izali jako nierządnice używać mieli siostry naszej? 
   Tedy się Jakób w więtsze nabożeństwo w onym strachu i w modlitwy udał – 21i za przestrogą Boską ruszył się z onego miejsca, tam gdzie mu się P. Bóg napierwej w Betel ukazał – aby tam osobliwe nabożeństwo i ofiary Bogu uczynił. I przyprawował wszytek dom swój na onę nabożną drogę, i zwoławszy wszystkich, kazał im znieść bogi obce – to jest bałwany srebrne abo złote, które były u pogaństwa w onym zburzeniu miasta pobrali, i które była Rachel ojcu swemu Labanowi wykradła, i zakopał je pod jednym drzewem – aby jednemu prawemu Bogu służyć, a innymi fałszywymi i czynionymi gardzić umieli – i kazał im jako w święto szaty odświętne wziąć, i tak się ruszyli od Sychem. 22A P. Bóg puścił strach swój na one miasta okoliczne, iż ich gonić a mścić się onego zburzenia Sychemskiego nie śmieli. Tak Pan Bóg i z onej wielkiej przygody wybawił Jakóba i dom jego, gdy one takie śluby i nabożeństwa czynił. I przyjachawszy do Betel, ołtarz tam wedle ślubu swego założył i ofiarę czynił – i od Pana Boga wznowieniem obietnic i łaski ucieszony został. 
   23Lecz jeszcze nie koniec nędzy jego – teraz z córki swej pociechy nie miał, a potym z synmi ciężkości niemało użył. 24Bo naprzód starszy syn jego Ruben, wielkiego się grzechu dopuścił przeciw ojcu, krzywdę czyniąc czci jego i łożu jego. Z czego jaki miał smutek nędzny ociec, dobrze znać z tego jako P. Boga miłował – bo się o krzywdę jego którą widział w domu swym, wielce gniewał – żałując też dusze syna swego starszego. Nastąpiła i śmierć ojca jego Izaaka, który przemieszkawał w Hebronie, i żył lat 180 i pogrzebł go z bratem Ezauem tamże w grobie Abrahama ojca jego. Przypadł i iny ciężki kłopot na Jakóba – na syna tego którego nabarziej miłował (przeto iż go w starości miał) to jest na Józefa, tak się wzwaśnili ini bracia, iż go w niewolą przedali, i onę smutną nowinę do niego przynieśli – gdy szatę Józefowę we krwi koźlej zmaczawszy, powiedzieli: źwierz go srogi zjadł w polu. O jako starzec w płacz wielki wpadł – rozdarł szaty na sobie, i oblókł się we włosiennicę – żałował i płakał syna swego. 25A gdy go inni synowie wszyscy w kupie cieszyć chcieli – nie chciał od nich pociechy przyjąć, ale mówił: już tak płacząc pójdę do syna mego do krajów spodnich. Na koniec nawiedził go Pan Bóg wielkim głodem i nieurodzajem – iż chleba nie mając, musiał aż do Egiptu po chleb słać. Gdzie jako go P. Bóg pocieszył, w żywocie Józefowym przeczytasz.26 In summa: nie tylko go P. Bóg od głodu osobliwą opatrznością swoją bronił – ale mu dał onego namilszego syna Józefa żywego i wszytkiemu Egiptu roskazującego, oglądać – i na jego ręku w wielkiej pociesze i sławie żywota dokonać. Bo Józef, aby w one złe lata głodem nie umarł dom jego, wziął ojca ze wszytkim domostwem do Egiptu, i osadził je na ziemi co nalepszej, i dał im wszytkiego dostatek. 
   Wprowadził też i ojca onego starego do króla Faraona – i pytał go król, wiele by lat miał? powiedział: sto trzydzieści lat jest pielgrzymowania mego – trocha dni i to złych – a jeszcze nie przyszły do dni ojców moich – i błogosławiwszy króla, wyszedł. Przemieszkał w wielkim pokoju i pociesze siedmnaście lat w Egipcie. A gdy miał skonać, przyzwawszy Józefa, chciał aby mu przysiągł – 27iż go grześć w Egipcie nie miał, jedno w ziemi onej obiecanej, przy ojcu i dziadu jego. Co gdy przysiągł Józef, pokłonił się wierzchowi laski Józefowej28 – to jest, temu który nas na drzewie odkupić miał, przyszłemu Messjaszowi. Potym chciał widzieć dwu synów jego, Efraima i Manassego – które całując i obłapiając, chwalił Pana Boga, i mówił do Józefa: Nie tylko mi ciebie, ale i potomstwo twoje oglądać dał Pan Bóg. A Józef zjąwszy syny z łona jego, pokłonił się Panu Bogu aż do ziemie. 29A Jakób przełożywszy ręce na krzyż, dawał błogosławieństwo dwiema synom jego, młodszego nad starszego przekładając, a w krzyżu nadzieję ich ukazując. Potym wielkie i tajemne proroctwa zostawując, każdemu synowi z osobna oznajmił, co się z nimi dziać na potym miało. I tak im błogosławiąc, i onych nauczając i roskazanie dając, aby żyli w bojaźni Bożej, a czekali obiecanego Króla z narodu swego, włożył nogi na łóżko i umarł, przygarniony do ludu swego. Żył lat 147. Egipt go płakał, to jest w żałobie po nim chodził dni czterdzieści – i z wielką pompą i wojskiem był wieziony do ziemie onej obiecanej – położony w jaskini przy ojcu i dziadu swym u Mambry abo w Hebronie wielki Patriarcha, wszytkich cnót doskonałością świat wszytek, i kościół Boży budujący. Z którego naśladowania, daj nam Boże w takiej łasce Bożej i cierpliwości i pociesze duchownej żyć i wytrwać aż do końca – przez Pana naszego Jezusa, który z Ojcem i z Duchem świętym jedyny Bóg króluje na wieki. Amen. 
 
1  XXI. April. Kwietnia.
Kupił prawo pierworodności u brata.
3  Hbr 12.
Nieposzczenie i niepowściągliwość gęby jaką szkodę czyni.
Posłuszeństwo ku rodzicom.
Wyrabiać chleba bogaci ojcowie uczyli synów swoich.
Widzenie Jakóbowe.
Ślub Bogu uczynił Jakób.
9  2 P 1.
10  Rdz 29-31n.
11  Wierną służbę ludziom czynioną sam Bóg nagradza.
12  Jakób z krzyża nigdy nie wyprzągł.
13  Modlitwa w przestrachu. Rdz 32.
14  Pracej i starania trzeba na otrzymanie tego co Bóg obiecał.
15  Biedzenie Jakóba z Aniołem.
16  Rachel umarła.
17  Rdz 33.
18  Rdz 34.
19  Dyna córka Jakóbowa zesromocona.
20  O zgwałconą czystość jednej panny król z synem, i wszytko miasto zginęło.
21  Rdz 35.
22  P. Bóg postrach puścił na pogaństwo broniąc swoich wiernych.
23  Kłopoty domowe Jakóba ś.
24  Rdz 35.
25  Smutek wielki dla Józefa.
26  Rdz 42-44n. Patrz w żywocie Józefa Patriarchy 21. Maja.
27  O pogrzeb jako się starał i o miejsce.
28  Hbr 11.
29  Ręce na krzyż, w krzyżu błogosławieństwo.
 
Źródło: 
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598 
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz