czyli tej Ewangelii, która została objawiona przez Marii Valtorcie
Narodziny Maryi przypadają na
okres suszy. Najświętsza rodziła się jakby w piecu przyrody. Ta,
którą naszedł Duch Święty ze Swoim ogniem i która stała się
nosicielką tego ognia, teraz przychodzi w ogniu dusznej przyrody.
Przyroda współgra z działaniem Bożej łaski, przyrodzoność jest
przenikana przez nadprzyrodzoność. „Dom jest gorący jak piec”,
jednak chłodniejszy niż powietrze na zewnątrz, tak że Anna
wychodzi do ogrodu, aby wezwać do środka Joachima. Upał jest tak
dotkliwy, że mąż wydaje się tracić nadzieję na przyjście
deszczu. Żona doświadcza jednak w tym czasie pokoju i oznajmia, że
jest to pokój nadzwyczajny, „bez ludzkiego porównania”.
W czym ujawnia się
nadzwyczajność pokoju Anny? Pogoda jest nieznośna – taka, przy
której przyroda doznaje znoju i utrudzenia. W takiej okoliczności
udręczenie i niepokój jest czymś zwyczajnym, a pokój okazuje się
nadzwyczajny. Anna sięga też do własnego doświadczenia. Korzysta
tutaj z dwóch zwierciadeł – zwierciadła swego życia i
zwierciadła życia ludu Bożego. Pierwsze zwierciadło to
wspomnienia – własne przeżycia, a drugie to pamięć przekazywana
– objawienie Boga w życiu innych.
W pierwszym zwierciadle własnego
życia Anna widzi, że pokój, którego obecnie doświadcza nie jest
podobny do pokoju, jakiego doświadczała u boku męża. Nie jest to
więc pokój, który jest zwykłym poczuciem bezpieczeństwa,
zapewnieniem miłości i opieki ludzkiego małżonka. To wskazuje na
nadzwyczajność tego pokoju.
W
drugim zwierciadle objawienia Boga, Anna przywołuje wydarzenia
zapisane w Piśmie Świętym i wydaje jej się, że pokój, którego
obecnie doświadcza przypomina ten właśnie pokój, jakiego
doświadczał ojciec Jakub po swoim śnie o aniołach (Rdz
28,12) oraz
radosny pokój Tobiaszów po tym, jak ukazał im się Rafał (Tb
12).
Skąd może wiedzieć, jaki był
to pokój? Nie widziała przecież ani tych aniołów, których
widział Jakub, ani nie była przy Tobiaszach, żeby zaświadczyć
„taki był właśnie ich pokój”. Jak więc? Usłyszała o tym, a
słysząc, zobaczyła duchowo pod wpływem natchnienia Ducha
Świętego, który otwiera oczy wiary. W tym widzeniu mogła
doświadczyć namiastki tego, co odczuwał Jakub i Tobiasze. Na
podstawie tego doświadczenia mogła mieć pewne wyobrażenie,
odniesienie i wspomnienie, w którym przeglądała się jak w
zwierciadle i odnajdywała posmak wszelkich błogosławieństw i
istotę Bożego pokoju.
Pojawia się jeszcze w Annie
natchnienie inne, dotyczące tej dzieciny, która właśnie ma się z
niej narodzić. To natchnienie przerasta wszelkie ludzkie
oczekiwania, wszelkie wyobrażenia i wydaje się zuchwałością. W
dziecku, które ma się właśnie narodzić, Anna widzi kogoś, kto
według zapowiedzi ma odbudować w Jerozolimie Przybytek Boga
Prawdziwego.
Matka
wynosi się na jeszcze większą zuchwałość, mówiąc, iż wydaje
jej się, że to już nie o mieście świętym, ale o jej stworzonku
przepowiada pieśń Tobiasza, kiedy
mówi:
„Wspaniałe światło promieniować będzie na wszystkie krańce
ziemi. Liczne narody przyjdą do ciebie z daleka i mieszkańcy
wszystkich krańców ziemi do świętego twego imienia. Dary mają w
swych rękach dla Króla nieba. Całe pokolenia będą cię radowały,
a imię «Wybranej»
przejdzie na pokolenia, na wieki. Wtedy idź i raduj się z powodu
synów sprawiedliwych, bo wszyscy będą zgromadzeni i uwielbiać
będą Pana wieków. Szczęśliwi, którzy cię miłują, i
szczęśliwi którzy się cieszą z twego pokoju…” (Tb
13,13.15).1
Tutaj
konieczna będzie krótka uwaga o wspomnianej Księdze Tobiasza.
Annie znane są słowa tej księgi. Przytaczając je, wskazuje ona,
że księga była wówczas znana Izraelitom. Maria Valtorta oddając
słowa tej pieśni, sięga do włoskiego
przekładu
Pisma Świętego, który został dokonany przez Eusebio Tintori i
wydany w San Paolo (1931).
My tutaj przytaczamy słowa tej księgi za piątym wydaniem Biblii
Tysiąclecia. Księga Tobiasza nie jest włączana do Pisma Świętego
przez protestantów, dlatego że nie znalazła się ona w zbiorze
Świętych Pism żydowskich nazwanym Tanach (tānāḵ)
lub
Mikra (miqrāʼ ).
Do Pisma Świętego jest ona natomiast zaliczona przez katolików i
prawosławnych.
W
związku z tym przytoczeniem Pisma Świętego przez Marię Valtortę,
zwrócić należy uwagę, skąd się to przytoczenie wzięło. Maria
pisząc swoje dzieło, daje nam do zrozumienia, że pisze z
objawienia, to znaczy z widzenia, które ukazuje się jej duszy. Obok
tego otrzymuje ona również słyszenie rozmów i nauk, które
dochodzi do niej przez tajemniczego tłumacza. Tłumaczem tym jest
albo Duch Święty, albo jakiś anioł. Tutaj jednak Maria opisując
zdarzenie, sięga nagle do włoskiego tłumaczenia Pisma Świętego,
które było dla niej w owym czasie dostępne. To budzi pytanie, skąd
w jej dziele dokładny odpis czyjegoś tłumaczenia, skoro ponoć
spisuje widzenie na żywo.
Nie
mamy w
czasie obecnym
dostępu do rękopisu Marii, żeby to sprawdzić, ale możemy tutaj
polegać na pewnych wyjaśnieniach, których udzielił jej ojciec
duchowy. Czasopismo Bullettino
Valtortiano przedstawia
następujące świadectwo:2
„Kiedy przeciwne okoliczności opóźniały jej [Marii Valtorty] spisywanie objawienia i ograniczały jej pamięć o nim wtedy, gdy później próbowała je zapisać, otrzymywała ona pomoc Boską zarówno w dokładnym spisywaniu objawienia – czasami powtarzał je dla niej Chrystus – jak i w poprawianiu wszelkich błędów w „surowym” odpisie sporządzonym na maszynie z jej źródłowych rękopisów przez jej ojca duchowego, ks. Romualda Migliorini OSM”.
W
jednym z pouczeń sam Jezus mówi do Marii Valtorty i jej kierownika
duchowego:3
„Nie mogę pozwolić, aby ta praca stała się żartem albo czymś mniejszym, ani nawet aby pozostała rękopisem i nie została zapisana na maszynie i poprawiona. Mamy do czynienia ze światem tępym i nikczemnym, także jeśli jest to świat kościelny, ze światem, który nie zajmuje się rozpatrywaniem dla dowodzenia, słysząc Mnie w dziele, który jednak z całą swoją uwagą pokroiłby dzieło żywcem, aby znaleźć jedno słowo, które albo przez trudne pismo rzeczniczki, albo przez błąd kopii mogłoby okazać się błędem teologicznym czy też zwyczajnie historycznym. Taka jest prawda. Ja zaś zapewniam, że złośliwość pozostanie zawiedziona”.
Na
podstawie tych wypowiedzi możemy zauważyć, że treść Poematu
Boga-Człowieka,
która dociera do naszych rąk, nie jest dokładnym odpisem rękopisu,
ale uporządkowaną pracą wydawniczą. Dowiadujemy się, że praca
będąc przepisywana, była też poprawiana. W tym poprawianiu
pomagała również sama Maria.4
Dokładne przytoczenie słów Pisma Świętego, z którym mamy tutaj
do czynienia (powyżej) mogło być w ten sposób późniejszą pracą
wydawniczą.
Opowiedziawszy
trochę o przytoczeniu słów Pisma Świętego, wróćmy do dalszej
części opowiadania o narodzinach Najświętszej Matki. W czasie jej
narodzin, w przyrodzie ukazują się niecodzienne znaki. Na początku
duszne i gorące powietrze, później ciemne chmury, gwałtowna
burza, czarna i dymiąca dziura pozostawiona przez piorun w ziemi
ogrodu przed domem, aż w końcu ogromna tęcza zdająca się
wschodzić ze szczytu góry Hermon,5
pięknie oświetlanej przez słońce, któremu towarzyszy na niebie
księżyc w pełni i dziwna gwiazda błyszcząca jak ogromny diament.
W
zwykłym życiu te zjawiska pogodowe ukazują się od czasu do czasu
i nic to dziwnego. Tutaj jednak połączyły się one
razem
i zbiegły się w czasie z narodzinami świętej dzieciny. W tej
niecodzienności zjawisk zostaje nam więc ukazany znak
nadprzyrodzoności wydarzenia. W wielkich wydarzeniach towarzyszy
ziemia i niebo. Niecodzienność tych wydarzeń wznosi ludzkie myśli
ku nadprzyrodzoności, i tak umysły przejęte nadprzyrodzonością
uprzytamniają sobie Boga, który przekracza wszelkie umysły.
Słyszymy to też tutaj, przy narodzinach Maryi, że niektóre osoby
widząc te zjawiska pogodowe, zaczynają mówić o działaniu
szatana, demonów i o Michale archaniele. W pewien sposób więc ich
umysły uprzytamniają sobie nadprzyrodzoność.
Wydaje
się, że nadprzyrodzoność może być w złu i w dobru. W złu
byłaby wtedy, kiedy zło staje się nad wyraz silne, dręczące i
niszczycielskie, kiedy okazuje się ono wykraczać ponad zwykłą
przyrodę. Natomiast w dobru wtedy, kiedy dobro staje się nad wyraz
silne, kojące i ożywiające, kiedy pokazuje, że góruje nad
przyrodą i wprowadza porządek w jej nieporządku. Tu widzimy
uspokojenie – zstąpiła święta osoba, narodziła się
Niepokalana. Ten, który ucisza żywioły, znów sprawił, że
ucichło wszystko.
Zostaje
ukazany ludzki
wygląd
Maryi i dowiadujemy się, że jest ona w przeważającej mierze
podobna do swego ojca, Joachima, i będzie to widoczne szczególnie
później, w dorosłym wieku. Te cechy wyglądu dziedziczy też
Jezus, ale w
podobieństwie do babci
jest On wyższy
i Jego skóra jest bardziej barwy kości słoniowej.
Przypisy:
1 Przekład:
ks. Stanisław Grzybek, w: Biblia
Tysiąclecia,
wyd. 5.
2 Emilio
Pisani and Maria Valtorta,
w: Bolletino
Valtortiano,
nr 75, styczeń-czerwiec 2008. (Tłumaczenie angielskie:
http://www.bardstown.com/~brchrys/Valtorta.html
– dostęp: 15-11-2022.) Przekład tych zdań z języka
angielskiego: Jakub Szukalski.
3 Maria
Valtorta, Quaderni dal
1945 al 1950,
capitolo 528, 21 gennaio 1946, za wydaniem internetowym:
http://www.valtortamaria.com/operaminore/quaderno/3/manoscritto/64/21-gennaio-1946-2
(dostęp: 19-11-2022). Przekład tych zdań z języka włoskiego:
Jakub Szukalski.
4 Por.
Lettere a Padre Migliorini,
w: Bollettino
Valtortiano,
nr 81, styczeń-czerwiec 2011, s. 2-4.
5 Nazywana
też Syjonem (Pwt 4,48).
Napisał Jakub Szukalski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz