niedziela, 22 stycznia 2023

(120) Żywoty Świętych: Wojciech

Żywot Ś. Wojciecha,
Arcybiskupa Gnieźnieńskiego,

męczennika sławnego, z starodawna od jego rówiennika mnicha Benedyktyna, barzo uczenie napisany, i w Rzymie w klasztorze ś. Cecyliej naleziony, i z Kronik Polskich wybrany. Surius Tom. 3. Sigebertus in Chron. Baronius Tom. 10. Żył około roku Pańskiego, 950
.1


   Sława i światłość wielkich narodów, Czeskiego, Polskiego, Węgierskiego, przenajchwalebniejszy mąż, kapłan i męczennik Chrystusów Wojciech – to jest, wojsko ciesząc – z narodu onego, od sławy nazwanego Słowieńskiego, z Czechów idący, zacne i z królmi krwią spojone rodzice miał – których on chwałę i stan wielki świecki, świętym i dziwnym żywotem swoim duchownym okrasił i wsławił. Będąc niemowlęciem zachorzał, i żałość niemałą rodzicom uczynił – którzy pragnieniem zdrowia jego ściśnieni, pociechy swej docześnej w nim odstąpili, a Panu Bogu na służbę go poślubili – woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widzieć – niż na smętną śmierć jego patrzyć. I nieśli go na poły umarłego do ołtarza przeczystej matki Bożej Maryjej – prosząc aby ona na służbę Synowi swemu nowego a maluczkiego sługę przykazała, a zdrowie mu do tego zjednała. Nie mieszkając dzieciątko ozdrowiało – Anielska i nasza Cesarzowa, świętą przyczyną swoją i cudem onym, naznaczyła sługę wielkiego Panu Bogu. Skoro trochę podrósł, oddali go rodzicy kapłanom i z sługą, który go z dzieciństwa pilnował. Ale gdy sługa on prze niestatek swój, od pacholęcia uciekł – Wojciech też święty po nim teskniąc, do ojca pobieżał. Niewdzięcznie go ociec przyjął, i jako zbiega rózgami ubił, i do szkoły oddał – a P. Bóg rozum Wojciechowi otwarzając, i baczenia zaraz z nauką przymnażać mu począł. Widząc dowcipne dziecię rodzicy – dali go Arcybiskupowi Magdeburskiemu na wychowanie, na imię Albertusowi, u którego tak był wdzięczny, iż mu swe imię przy bierzmowaniu dał. I przeto dwoje imię miał, i ze chrztu Wojciech, i z bierzmowania Adalbertus.
   Dziewięć lat na nauce strawiwszy, zstał się z niego uczony człowiek w każdej nauce, iż mało sobie równych towarzyszów w tej mierze miał.
2I wrócił się po skończonych naukach do domu ojca swego, gdzie go młodość i krew bujna uwiodła. Bo gdy z pracej szkolnej wyprzągł, a próżnowania sobie dopuścił, za światem się i jego próżnościami udał, na Pana Boga mało wspomnieć, roskoszy marnej kosztować, z rówienniki biesiad używać, i inne pochlebstwa a zwodzenia świata tego przyjmować począł. Niedługo w takim stanie nieprawej drogi trwał – Pan Bóg upominał go śmiercią pierwszego Biskupa Praskiego Drytmara, do której się był trafił – który iż umierając, straszliwie wołał, że go czarni czarci do piekła wlekli – wielki mu gwóźdź w serce wbił, iż o poprawie żywota swego i drogach Bożych, któremi pierwej chodził, statecznie myślił, i nie mieszkając, ukrócił obyczaje swoje i w klubę je bogobojności wprawił. 3Rychło potym na Pragskie Biskupstwo, jako swoję krew, i zacnego, uczonego, a cnót pełnego człowieka Czechowie po Drytmarze obrali. Po którym obieraniu klerycy, którzy czarta z ciała ludzkiego wyganiali, tak wołającego słyszeli: biada mnie, już się tu zostać nie mogę, bo dziś obran jest Biskup sługa Chrystusów, którego się bać muszę. Co słyszał Williko kapłan mądry i bogobojny, i to przed Opatem w Kassynie we Włoszech powiedział. Obrany będąc, jachał na poświęcenie do Arcybiskupa Mogunckiego, i przy Cesarzu Ottonie wtórym na dostojność biskupią poświęcony był. Wróciwszy się na biskupstwo, dochody kościelne na cztery części rozdzielił – jednę na kapłany i kleryki swe – drugą na ubogie – trzecią na poprawę kościołów i wykupno niewolników – czwartą na swoje wyżywienie.
   4Wiódł żywot świątobliwy – bogactwy gardził, złoto sobie za błoto miał, i roskoszy do piekła prowadzące o ziemię uderzył. To jedno jego pragnienie i staranie było – aby o Chrystusie myśląc, nic sobie innego nie smakował, niczegoż innego nie szukał – posty gęstymi i wielkimi trapił członki swoje – a modlitwa była mu chlebem powszednim, w której się ustawicznie za swe i ludzkie grzechy, P. Bogu skruszonym sercem korzył. Wszytką się siłą starał, jakoby był złe namiętności swe i chuć, i pokusy świeckie i cielesne, z serca swego wykorzenił. Znał się też na zastrzałach szatańskich, i umiał z nim wojnę wieść, a korzyści cnót świętych z pokut jego dostawać – tyle mu policzków dawał, ilekroć abo jawne poduszczenia jego zwyciężał, abo tajemnym mądrze zabieżeć umiał. Serce wolne od myśli świeckich chowając, na skrzydłach je rozmyślania nabożnego w niebo podnosił – i jako uczył, tak żył, iż mu nikt rzec nie mógł: Przyjacielu, zlecz sam pierwej siebie. W tym tylko nieszczęśliwy był, iż czujność około owiec swych wielką mając, mało im pomagał – bo na złą a zepsowaną rolą trafił. 5Ludzie nieukarani w zbytki wielkie i rospustność cielesną się wdawali – brać wiele żon i powinną krew mazać, i niewolniki Chrześcijańskie, i dzieci swe Żydom przedawać śmieli – święta gwałcić, postów nie chować, nikogoż nie słuchać, to ich obyczaje były.
   Klerykowie też i stan duchowny naprzód się był skaził, żenić się jawnie nie wstydali, karność kościelną zmiatali, Biskupa sobie nic nie ważyli, i świeckie przeciw jemu a możniejsze pany pobudzali. Leczył wrzody one upominanim, karanim, przykładem – ale jako szaleni, z ran tych tak szkodliwych, przywijania i maści drogie zdzierali – pracy było dosyć, a pożytku nic – upominanie gęste, ale sprzeciwienie więtsze. Co miał czynić święty Biskup? z jeziora niepołownego sieci zjął – a bojąc się aby przy złych rybach a głębokiej wodzie i sam nie utonął – myślić o sobie też począł.
6I postanowił udać się na pielgrzymowanie, do grobu Bożego do Jeruzalem – pierwej chcąc mieszkanie Apostolskie, święte miasto Rzymskie nawiedzić. Cesarzowa żona Ottona wtórego (który już był, źle żyjąc, i Chrześcijaństwu swym panowaniem szkodząc, nie dobrze i z małą nadzieją zbawienia umarł) gdy się o drodze jego dowiedziała, wielkie jałmużny za duszę męża swego czyniąc, jemu też wiele śrebra dała – które on nazajutrz ubogim rozdawszy, w ubóstwie pielgrzymskim do Rzymu się udał, i z nabożeństwa miejsce ono sławne ś. Benedykta Kassynum nawiedzając, zwierzył się myśli swoich ojcom onym, dla czego z biskupstwa wyszedł i gdzie się udawał. A oni odradzać mu onę drogę poczęli, mówiąc: stój na miejscu, a dobrze żyj, a owoc cnót świętych i skarb sobie zbieraj – nie w Jeruzalem żyć, jako mówi ś. Hieronym, ale w Jeruzalem dobrym być, chwalebno jest.
   Na te słowa rozmyślać się począł – a ostre oko na dobrą radę mając, rychło przyzwolił, aby się doskonałości żywota Chrześcijańskiego chwycił, a Chrystusowej Filozofiej uczniem jeszcze został.
7I tam mając doskonałych cnót mistrza Nilusa, Greczyna, do jego nóg upadł, podając się w posłuszeństwo jego. Nie odrzucił go Nilus – lecz mu tak poradził: jam Greczyn, mniejsząć pomoc prze nieumiejętność języka dać mogę – idź do Rzymu do Łacinników, a Opatowi Leonowi powiedz, iżem cię jako nowego żołnierza Chrystusowego do niego odesłał. 8Tak uczynił ś. Wojciech – w Rzymie u ś. Bonifacjusa, w zakonny się ubiór oblókł, i pod posłuszeństwem starszego, ochotnie się do zamiłowania Boskiego w żywocie onym zapałał – każdemu namniejszemu służył tym ochotniej, im mu co wzgardzeńszego poruczono – wzgardy się samego siebie a pokory pilnie ucząc, zstał się jako maluczkim już w leciech doskonały – miedzy małymi braty kuchnią umiata, miski i naczynie umywa, wodę nosi – wszytkiej się domowej służby u starszego domaga. Myśl każdą swoję i co mu kolwiek czart do serca przyniósł, starszemu oznajmił. A w tym jednak mądrze się o trudnościach pisma świętego pytał – i o sposobach i naturach cnót i występków, rad rozmów i nauki słuchał. I tak co dalej lepiej postępując, założył w sobie osnowanie pokory, na które inne cnoty szczęśliwie postawił, i zstał się domem i budowaniem Bożym – modlitwom, czytaniu, i bogomyślności tym lepiej służył, im więtszą na to czasu i miejsca wolność od świata ułacniony nalazł. Szemrania z ust jego nikt nie słyszał – a na fukanie starszego cierpliwości i niskiej pokory nastawiał – 9wesoło każde posłuszeństwo ku małym i wielkim wypełniał – bo to jest pierwsza cnota ludziom wzgórę ku niebu idącym. Przez pięć lat tam będąc – wszytkim się wdzięcznością obyczajów swych w miłość podał – wiele ich w cnotach doskonałości przechodząc – jeśli który zazdrością zjęty, oko nań nieżyczliwe obrócił, umiał go rychło pokorą ubłagać i ująć. 10Tak idąc z cnoty w cnotę, zstał się pięknym mieszkanim i kościołem Chrystusowym.
   W tym wstesknią się Czechowie i Prażanie bez swego Biskupa – i wyprawili dwu poń, Pappata i Chrystiana mnicha wymownego – którzy wziąwszy list od Arcybiskupa Mogunckiego, do Papieża jachali, prosząc – aby Biskupa ich posłał do sprawowania owiec, wszelaką poprawę ludu i posłuszeństwo pasterzowi swemu obiecując. Acz ta perła miła była Papieżowi, i nie rad z niej Rzym zubożył –
11wszakże dla ludzkiego zbawienia, Wojciechowi wrócić się na Biskupstwo kazał – toż mu i Opat jego poruczył. On posłuszeństwem wolą swoję przełomiwszy – wrócił się z onymi posły. Lecz skoro w jedno miasto Czeskie wszedł – uźrzał iż przekupują w dzień święty, i frasować się począł, mówiąc: takąście poprawę obiecali? Bawiąc się tedy dobry pasterz głodnego onego ludu odchowaniem, i żadnej pracej nie żałując, i owszem więcej czyniąc niżli pierwej, mało co pomagało. Trwał przedsię i cierpiał – upominać, karać, nie przestawał – aż mu taka rzecz zwątpić o ich poprawie kazała. Zgrzeszyła jedna zacna białagłowa z krewkości niewieściej małżonkowi wiary nie chowając, i jawnie w grzech wpadając – dowiedziawszy się o niej mąż, na gardło ją pojmać chciał – a ona do kościoła uciekła. Nie kazał jej wydawać Wojciech ś. za przywilejmi kościelnymi, gdyż się do ołtarza i pokuty ś. obróciła, żeby tylko od śmierci i nagłego gniewu męża swego wolną była. Ale on zmówiwszy się z innymi, i ludzi wiele możnych nazbierawszy – kościół mocą otworzyli, prawo i majestat kościelny zgwałcili – i wziąwszy niewiastę zaraz rozsiekali. Obruszyła ta rzecz barzo świętego Wojciecha – a gdy co dzień więtszych grzechów przyczyniali, a za stare nie pokutowali – umyślił ich drugi raz odbieżeć – i powiedział swemu wiernemu towarzyszowi Pappatowi: abo masz ze mną iść, abo mię więcej nie ujźrzysz.
  
12I puścił się do Węgier, gdzie mu się niejaka droga do szczepienia Chrześcijańskiej wiary otworzyła. Bo książę Węgierskie Gejssa wraz z żoną przychylnym się wierze świętej pokazował – i syna swego Stefana do chrztu, abo jako drudzy piszą, do bierzmowania świętemu Wojciechowi ofiarował. Tam nieco znajomości Bożej, przez rok i dalej z nimi mieszkając, w serca one pogańskie wsiawszy, i Chrystusa im opowiedziawszy – gdy do zupełnego fundowania tam wiary jeszcze pogody nie widział – znowu się do Rzymu do klasztoru swego do Benedyktynów wrócił. Dopiero na onych miłych obrokach bogomyślności, i świętych rozmów, i przykładów cnót doskonałych, w Greckich i Łacińskich osobach ochłodzony – prawie tam duszę swoję i raj ziemski nalazł. Był i za żywota cudy Boskimi obdarzony. Raz niosąc w glinianym naczyniu do posługi braterskiej wino, potknąwszy się powalił – słyszeli wszyscy iż się garniec zgruchotał – ale oglądawszy, cały a nienaruszony ujźrzeli, i cudo ono Boskie poznali. 13Córkę jednemu na oczy chorzejącą, kładzieniem ręku zleczył. Drugi z choroby żadnego chleba jeść nie mógł – Wojciech ś. przeżegnany chleb, gdy jemu podał – wnetże stracona chuć do chleba choremu się wróciła. Asteryzjus kleryk jego, z gniewem i łajaniem od niego iść precz chciał – ale skoro wyjachał, tak błądził w drodze, iż się do ś. Wojciecha wrócić musiał. W miłosierdziu był serca na ludzką nędzę nieuhamowanego – jałmużną i czym mógł nikogoż nie opuścił. Raz wdowa uboga, gdy gdzieś był przed miasto wyjachał, zawołała nań sukniej prosząc – powiedział: jutro przyjdziesz, tu nic z sobą nie mam. 14A rozmyśliwszy się zawołać jej kazał, mówiąc: a kto wie będęli do jutra żyw? niech jej dziś dobrze uczynię, abym ja sądu u Boga, a ona szkody nie cierpiała – i zjąwszy suknią ze siebie dał jej – ukazując przykładem, abyśmy z dobrymi uczynkami nie mieszkali – gdyż nie wiemy co jutro nas spotka.
   Gdy Otto trzeci Cesarz w Rzymie od Papieża koronowany był – Arcybiskup Moguncki pisał znowu do Papieża, aby do owiec Biskupa ś. Wojciecha z Rzymu wygnał. Długo się wymawiał, o pożytku swych owiec wątpiąc, a o swe się roztargnienie bojąc – wszakże iż nadzieję miał, że go męczeńska korona potkać miała – dla tej samej ochotnie się zasię wrócił.
15Wyjachał z Cesarzem, i puścił się przez Francją, chcąc świętych ciała nawiedzić, w Turonie ś. Marcina, w Paryżu ś. Dionizjusza Areopagity, w Floriaku, i indziej gdziekolwiek wiedział o którym świętym, a na onej drodze mógł temu dosyć uczynić, wszytkich pokornie nawiedzał, przyczyn ich świętych za sobą prosząc. Gdy przy Cesarzu kila dni był, tak był wdzięcznym u niego człowiekiem, iż mu i sypiać w swym pokoju kazał. Gdy czas upatrzył, dworzan jego upominać nie zaniechał, aby się w świecie nie kochali – a za krótką pociechę wiecznego wesela nie tracili.
   Przybliżając się do Czech nie chciał prosto na swe Biskupstwo jachać,
16ale się udał do Polski do Książęcia Polskiego Bolesława Chabrego, który napierwej Koroną Królewską Polskę ozdobił, który go już przedtym znał i wielce miłował. Przyjęty jest z wielką czcią od Bolesława jako człowiek święty – i stamtąd wysłał do Prażan i do Czech posły swe, jeśliby go za Biskupa i pasterza swego znać i przyjąć i poprawić się chcieli. A oni iż byli w niejakiej wojnie, czterech braciej rodzonych ś. Wojciecha zabili, i tego się bojąc, aby się nie mścił krwie braciej swojej, i w złych obyczajach a starych grzechach leżąc, wskazali do niego, aby się do nich nie ukazował – 17iż tego żadną miarą widzieć ani mieć za pasterza chcieli, który ich już kilkakroć odbiegał – a na przyczyny, dla których to uczynił, nie pamiętali. Z onej odpowiedzi był wesoły ś. Wojciech, iż go P. Bóg sam z onego węzła rozwiązał. Dopiero i Arcybiskupowi Mogunckiemu i Papieżowi pisał i sprawę dał – jako go próżno do tych ludzi upornych i nieukarnych trudzili – którzy go na koniec znać za pasterza i przyjąć nie chcą. 18A Bolesław Książę Polskie Papieża prosił, aby mu go za Arcybiskupa do Gniezna dał – w ten czas gdy Stolica po Robercie pierwszym Arcybiskupie osierociała. Tam w tym jako głównym mieście, jako pasterz nawyższy wszytkiej Polski, Polaki nowe Chrześcijany w wierze świętej posilił – zbawienną im drogę ukazując, i ojcem ich w Bogu tu na ziemi i w niebie Patronem zostając – 19których i pieśni onej, Bogarodzica, nauczył.
   Potym słysząc iż w Prusiech byli srodzy Poganie i możni, którzy królom Polskim wielkie i trudne wojny zadawali – ludzkiego zbawienia i chwały Chrystusowej rozmnożenia pragnąc – Bolesława prosił, aby go do Prus wodą, na nawrócenie pogaństwa do wiary Chrystusowej wyprawił. Acz mu żal było barzo z ziemie swej tak drogi skarb wypuścić – wszakże bacząc tak wielką i pilną około dusz ludzkich posługę, uczynił to –
20wyprawił go wodą, dobrze szkuty opatrzywszy. Dwu z sobą towarzyszów wziął kapłanów Wojciech ś. – Gaudencjusa i drugiego, na tę drogę już z tym umysłem jadąc, iż abo one pohańce nawrócić, abo wżdy mężną, i której dawno pragnął, śmierć za Chrystusa podjąć miał. O nienasycone miłości Bożej serce, małoliś już był prac dla Chrystusa podjął? kto cię z Polski wygania? izali niewdzięczność jaka abo niekarność owiec twoich? Nic takiego – jedno uprzejma miłość ku Chrystusowi, którąś chciał na pozyskaniu dusz ludzkich, i na swej krwi rozlaniu pokazać. Wysiadł Wojciech ś. z towarzyszmi na jeden wysep, który Wisła w Prusiech czyni – i tam się modląc, gdy sobie szczęśliwego weszcia na posługę Pańską prosili – Prusacy je niektórzy wypatrzyli, i cicho się do nich przewiózszy, ujźrzeli ludzie dziwne, niewidane, w odzieniu mniskim, ale jako owieczki pokorne – i umyślili je pojmać. Tedy jeden z nich nagorszy cicho schodząc na ś. Wojciecha, który w ten czas Psałterz mówiąc, drogę swoję P. Bogu polecał, 21okrutnie go wiosłem z tyłu miedzy łopatki uderzył. Padł o ziemię ś. Wojciech, a oni wołali: co tu czynicie? uciekajcie stąd, pozabijamy was i pomęczymy prędko. A ś. Wojciech on wielki ból cierpiąc, dziękował P. Bogu w sercu swym, mówiąc: bych dobrze więcej w tej tu ziemi nie zyskał, i na tym jednym wielkim upominku rany tej, i cierpienia dla Pana mego Jezusa ukrzyżowanego, przestanę. Lecz poczekaj mężu święty, uczci cię Pan Bóg więtszymi łaski swej w męczeństwie dary.
   Wyniść przedsię z onej Pruskiej ziemie nie chciał – ale szedł do jednego miasta, gdzie był zjazd ludzi wielki do przekupna – obstąpili je oni ludzie srodzy, pytając: coście zacz, co chcecie?
22A ś. Wojciech powiedział: idziem z Polski, niosąc wam zbawienie wasze – sługam jest Boga żywego, co stworzył niebo i ziemię i wszytko co jest na nich – poznajcie P. Boga jednego a wybawicie dusze wasze z mocy piekielnej i czartowskiej – wierzcie w Jezusa który świat odkupił, a chrzcicie się na grzechów waszych odpuszczenie. Takie i inne Ewangeliej ś. słowa, gdy chodząc po wsiach i miastach rozsiewał – Prusacy się śmiali, a słuchać nie chcąc, kazali im z ziemie wyniść – roskazując pod utratą gardła i majętności, aby ich nikt do gospody nie przyjmował. 23Szli wzgardzeni z miasta w pole się udając. Myślił i mówił ś. Wojciech: podobno się tym ubiorem naszym brzydzą, aboby odmienić nam te mniskie szaty, a wziąć kleryckie – zapuścim już brody, a tymczasem idźmy do Litwy – potym się już z lepszym szczęściem wrócim – abo tu gdzie wyrabiajmy chleba, u jakiego wieśniaka – wżdyć abo co ich zbawieniu pomożem, abo wżdy koronę męczeńską najdziem.
  
24I puszczając się ku Litwie, w polu Mszą świętą odsłużywszy, a trochę się chlebem posiliwszy, w drogę swoję szli – a gdy czas nocny na odpocznienie przychodził – położyli się w polu i spali, P. Bogu drogę i zdrowie swoje polecając. A gdy nazajutrz służbę świętą rano w polu czynili – Prusacy z poduszczenia nawyższego ich kapłana, którego Krywe zwali – żałowali iż ś. Wojciecha zdrowo puścili – i goniąc z gniewem, naleźli je niedaleko miasta Romowe nazwanego, na onejże służbie Bożej. 25Tam wnet porwawszy ś. Wojciecha, siedm włóczeń w nim utopili – i rozsiekawszy na drzewie zawiesili. Roku Pańskiego 997. Tak ten wiełki święty oddał ofiarę swoję Bogu swemu, a męczeńskiej korony, której długo w rozlaniu krwie swej dla Chrystusa Boga swego pragnął, uczestnikiem się zstał. Dwa jego towarzysze pojmani są od onych okrutników, a ciało trzy dni tak leżąc rozsiekane, straż od jednego orła miało – aż się jeden zmiłował, i ono pogrzebł. Gdy się tego dowiedział Bolesław książę Polskie, barzo wielką żałością zjęty – posłał zacne posły do Prus, żądając ich o ciało Wojciecha ś. A oni widząc iż się tak pilnie o nim król pyta i stara – chlubili się z tego, mówiąc: Bogaśmy Polskiego zabili, i nie damy go inaczej, aż nam tak wiele srebra przywieść król każe, jako ciało samo zaważy. Nie żałował się na tak wielką utratę, pan on pobożny – wiedząc jako go Pan Bóg w wielkich a sławnych zwycięstwach za przyczyną tego świętego szczęścił – nad wszystkie skarby nadrożej sobie członki, w których Duch święty przemieszkawał, i pałac Boskiego przebywania poczytając – zebrał wielką kupę śrebra, i posłał do Prus. Ale Pan Bóg nabożeństwo i chęć pobożną Bolesławowę, cudem wielkim uczcił, i swego męczennika zasługę wsławił – bo ciało ono tak się lekkie na wagach zstało, iż barzo mało śrebra wzięło. Z jaką czcią i radością, triumfem i pokorą on król z kapłaństwem i ludem swym ciało ono pierwej do Trzemeszna, potym do Gniezna prowadził, baczeniu twemu polecam czytelniku – gdzie cudami wielkimi słynie po dziś dzień, i korony Polskiej której wielkim obrońcą i patronem zostaje, przed sędzią i Bogiem naszym Jezusem – którego z Ojcem i z Duchem świętym moc, sława, i roskazowanie na wieki. Amen.
 

O cnotach i szczęściu tego Bolesława Chabrego, i korony otrzymaniu za przyczyną świętego Wojciecha, i o nauce tego świętego, w Bogarodzicy zamknionej.26


   Im więcej Panowie i Królowie świeccy Panu Bogu pokorni byli – tym sroższy i hardszy nieprzyjaciołom swoim zostawali – im szerzej chwałę Bożą rozmnażali, tym szerzej i dalej państwa ich Pan Bóg rozmnażał – im więcej kapłany abo raczej Chrystusa w nich czcili – i kościoły nadawali – i na wzór Dawida króla miłowali cześć domów Bożych –
27tym je więcej czcił i wynosił Pan Bóg – i państwa ich wszelkim dobrym bogacił. Piszą Kroniki nasze, jako to był gorący Chabry w nabożeństwie i rozmnożeniu wiary ś. Katolickiej, z Rzymu od stolice Apostolskiej za ojca jego wziętej – kościołów i Biskupów wiele fundował – klasztorów nabudował – dla drzewa Krzyża świętego klasztor na Łysej górze postawił. O żadną się rzecz pilniej nie starał, jako o rozszerzenie wiary Chrystusowej a wykorzenienie bałwochwalstwa z onych nowo nawróconych ludzi swoich. O żadną się rzecz barziej nie gniewał, jako o wzgardę rzeczy Bogu i wierze służących. Żadnego występku srodzej nie karał, jako krzywdy kościelne i duchowieństwa – gdy się kto śmiał na kapłany i duchowne dobra targać. Wszytkie kościoły od ciężarów pospolitych wojennych i podatkowych wyzwolił – i wieczną wolnością darował – sam objeżdżając powiaty, doglądał – jeśliby się jeszcze gdzie co pogaństwa i zabobonów ich zawadzało. Czcił wielce kapłany, tak iż żadnemu nigdy stać przed sobą nie dopuścił – ale siedzieć, gdy sam siedział, kazał. A ś. Wojciecha męczennika Bożego i pasterza swego tak uczcił – iż po dziś dzień to znaczno w Gnieznie i w Gnieznieńskim kościele – którego sobie za osobnego Patrona i obrońcę w niebie królestwa swego obrał. Na czym jako się nie omylił, jako go P. Bóg niezliczonymi prawie zwycięstwami wsławił, i państwa jego rozszerzył – miło barzo czytać i słuchać. 28Na wschód słońca postawił granice i żelazne słupy u Niepru – na zachód u rzeki Sale w Saskiej ziemi – na pułnocy słupy jednakież granicząc państwo swe u rzeki Ossy, sławnie i zwycięzką ręką zasadził. Zwojował Ruskie wielkie i szerokie, z którymi Cesarze Carogrodzcy mieli ciężkie wojny, państwo bogate i zacne – skrócił i zhołdował Prusy – starł Niemce i Sasy – podbił pod się Czechy, Morawce, Kaszuby, Pomorzany – więcej bitew wygrał niżli drugi o nich czytał – rząd wielki – doma sprawiedliwość i wielką u poddanych miłość zachował – a lud swój w sławę i cnotę wprawił.
  
29Nakoniec patrz co mu ś. Wojciech, którego tak żywego jako umarłego a w nim Chrystusa uczcił, zjednał. Cesarz Otto trzeci, mając w znajomości i miłości Wojciecha ś. gdy się o jego męczeństwie dowiedział – w potrzebie swej, aby go Pan Bóg przez jego przyczynę wysłuchał – ślubował Bogu nawiedzić grób męczennika ś. i siedm mil iść pieszemi nogami do niego. O czym Bolesław wiedząc, z wielką go czcią przyjął jako gościa swego w Poznaniu – i suknem siedm mil drogę z Poznania do Gniezna usławszy, sam z nim szedł pieszo, aż na miejsce – gdzie Cesarz z pokorą krzyżem leżąc przed grobem, nabożeństwo swoje i śluby odprawował. A Bolesław umiał tak wielkiego gościa częstować – wszytkę mu hojność, ludzkość, układność, w dostatku, w upominkach bogatych i darach pokazał. Widząc Cesarz sprawę i mądrość, i mężność, i dostatek Bolesława i ludu jego rycerskiego, sprawą Bożą a modlitwą ś. Wojciecha, którego tak Bolesław czcił, Cesarz wzruszony – na tym miejscu na którym on męczennika zacnym drogim grobem uczcił, koroną królewską od tego Cesarza uczczony i koronowany jest, 30
w tymże kościele przez ucznia ś. Wojciecha Gaudencjusa, który był na jego miejsce nastąpił – acz Baronius Kardynał wywody daje, iż nie od Cesarza tego, ale od Papieża koronę wziął, Tom. 10. i od niego sława Polska szerzyć się i wznosić, i korona Polska róść we wszytko dobre za rozszerzeniem Katolickiej wiary poczęła – i za takiemiż postępki, za nabożeństwem i pokorą ku Bogu i świętym jego, inych królów, rad i rycerstwa ich, trwała i trwa ta Korona.
   Jaką wiarę ś. Wojciech w Polszcze szczepił – dochowanie jej stateczne i podanie od miłych a cnych przodków naszych pokazuje – zwłaszcza w pieśni onej, którą Bogarodzicą zowią – której Wojciech ś. Polaków nauczył – która iż ma w krótkości mądre, prawowierne Katolickie wyznanie – aby jej starożytność w te złe czasy naśmiewców i wszem dobrym od przodków podaniem gardzących heretyków, nie zginęła – słowo ją od słowa z wykładem, dla staropolszczyzny trudnej, położę.

 

Bogarodzica, Ś. Wojciecha pieśń, Polakom podana.


  
31Bogarodzica dziewica, Bogiem sławiona Maryja – u twego Syna hospodyna, Matko zwolona Maryja, ziści nam, spuści nam (Kyrie eleison) twego Syna Chrzciciela zbożny czas – usłysz głosy, napełni myśli człowiecze – słysz modlitwę, jenże cię prosimy – to dać raczy jegoż prosimy – daj na świecie zbożny pobyt, po żywocie Rajski przebyt, Kyrie eleison.
   To jest. Ty któraś nam porodziła Boga i człowieka, Pana naszego, Matko z wolej Bożej obrana – ziści nam w przyczynie twej obietnice Boże, spusczając nam czas łaski, a podając nam syna twego – który nas sam w Chrzcie ś. z grzechów naszych obmył, którego prosimy w przyczynie twej, aby nam dał tu na świecie pobożne życie, a po śmierci rajskie mieszkanie.
   Narodził się dla nas Syn Boży, w to wierzy człowiecze zbożny, iż przez trud (to jest mękę swą) Bóg swój lud, odjął diabłu z strażej. Przydał nam zdrowia wiecznego – starostę skował piekielnego – śmierć podjął, wspomionął, człowieka pierwszego – jeszcze trudy cierpiał bezmierne, jeszcze był nie przyspiał za wierne, aże sam Bóg zmartwychwstał.
   To jest: nie skończył zbawienia naszego, aż w sławnym zwycięstwie i zmartwychwstaniu swym – gdy cierpiał jako człowiek, ale wzbudził się od śmierci jako Bóg – i nas też i żywot nasz z sobą wskrzesił.
   Adamie ty Boży kmieciu, ty siedzisz u Boga w wiecu,
32 domieść nas swe dzieci, gdzie królują Anieli – tam radość, tam miłość, tam widzenie twórca Anielskie bez końca – tu się nam zjawiło diable potępienie.
   Ni srebrem ni złotem nas z piekła odkupił, swą mocą zastąpił. Ciebie dla człowiecze dał Bóg przekłóć sobie, bok, ręce, nodze obie, krew święta szła z boku na zbawienie tobie. Wierzże w to człowiecze, iż Jezu Chryst prawy, cierpiał za nas rany, swą świętą krew przelał, za nas Chrześcijany.
   Już nam czas godzina grzechów się kajaci, Bogu chwałę daci, ze wszemi siłami Boga miłowaci. Maryja dziewica, prosi Syna swego, Króla niebieskiego, aby nas uchował ode wszego złego. Wszyscy Święci proście, nas grzesznych wspomóżcie – byśmy z wami przebyli – Jezu Chrysta chwalili. Tegoż nas domieści, Jezu Chryste miły, byśmy z tobą byli, gdzie się nam radują, już niebieskie siły.
   Amen Amen Amen, Amen Amen Amen, Amen tako Bóg daj, byśmy poszli wszyscy w Raj – gdzie królują Anieli.

   1.
33W tej pieśni pokazuje się naprzód prawa a szczera wiara Katolicka, wszytkie kacerstwa główniejsze potępiająca – a to w tym jednym słówku i tytule Panny przenaświętszej, Bogarodzica. Bo wszytkie kacerstwa wiarę świętą psujące – abo biją na człowieczeństwo prawe Chrystusowe – abo na Bóstwo, uwłócząc mu której natury z tych dwu – żeby nie był, abo prawy człowiek, abo prawy szczery Bóg. Lecz gdy wyznawamy, iż z panny narodził się i prawy człowiek, jako z człowieka – i prawy Bóg ten który się przedwiecznie z Ojca jako Bóg z Boga rodzi, wszytkie fałsze kacerskie potępiamy – a fundament wiary prawowierny snujem, na Panie i Bogu naszym Jezusie Chrystusie, oboję prawą naturę mającym.
   2.
34Tu się też w tej pieśni pokazuje przyczyna przyszcia Chrystusowego i wcielenia jego na świat, to jest, grzech pierworodny, przodków naszych Jadama i Jewy – w których wszyscy byliśmy potępieni i dani w moc diabelską – tak iż nam takiego odkupiciela było potrzeba – na czym też zawisły wszytkie prawie artykuły wiary naszej.
   3.
35Jest też ucieszne wyznanie, iż nie jesteśmy srebrem ani złotem odkupieni, jedno krwią i rany i śmiercią Pana Boga naszego Jezusa – i żadnej innej rzeczy nie dufamy jedno tej wysłudze jego.
   4.
36Jest też nauka jako pożytek z męki Chrystusowej przywieść mamy – bo za pokutą a miłością prawą ku Bogu w pełnieniu wolej i przykazania jego z całego serca – gdy nawyższe dobrodziejstwo Boskie w naszym tak drogim odkupieniu wspominamy, mówim z Apostołem: już nam czas godzina grzechów się kajaci, pokutę czyniąc za grzechy nasze, Bogu chwałę daci, w miłości i w pełnieniu wolej świętej jego. Bo te są dwie części prawej pokuty.
   5.
37Ukazuje się też nadzieja nasza, czego się za takiemi postępki spodziewać mamy po śmierci, gdy mówim: gdzie królują Anieli, tam radość, tam miłość, tam widzenie twórca Anielskie bez końca – tam nam ona prawa wolność, gdy diabła i moc jego potępim.
   6.
38Jest i summa wszytkiego, czego od Pana Boga prosić mamy w onych słowiech pięknych a krótkich: Daj nam Panie tu na świecie zbożny pobyt, a po żywocie rajski przebyt – to jest abyśmy tu pobożnie wedle wolej twej żyli, a po śmierci wiecznie z tobą przebywali.
   7.
39Jest tu i pokorne Świętych do przyczyny wzywanie – bez którego kościół Boży nie idzie przed majestat Boski, jedno z tymi przyjaciółmi Bożymi, i z Litaniami. A to wszytko przez Chrysta Pana, w czym mu jest więtsza cześć, gdy na pokłon jego, wszytkie Święte i Anioły budzim, aby nam czci jego w prośbie z nami pomogli. A obacz iż na Świętych nie przestaniem w tej pieśni – ani im czci Boskiej przypisujem, ani je Bogami zowiemy – ale za towarzysze je mamy, lepsze i zasłużeńsze a niżli my jesteśmy. Z nimi do Chrystusa idziem i mówim: Chryste zmiłuj się, Panie zmiłuj się. A chociaż mówim Pannie czystej: ziści nam, spuści nam, ale kogoż? twego Syna który nas sam odkupił, nadał, i zbawił – a ciebie nam dał za matkę, i przez ręce twe, dał nam sam siebie i z sobą zbożny czas – to jest, czas łaski i odpuszczenia grzechów. Jegoż prosimy przez twoję przyczynę, daj nam na świecie &ć. Widzisz iż do Chrystusa i przez Chrystusa z przyczyną Świętych Bożych a z pokorną modlitwą idzie.
   Mądre tedy to jest w tej pieśni wszytkiej wiary wkrótce wyznanie, utwierdzenie nadziejej, i nauka pokuty, trzeźwa i roztropna modlitwa, nabożne a proste do Boga serce. Z tym sercem szli przodkowie naszy, to śpiewając a wyznawając na ostre pogańskie żelaza i włócznie, tak ochotnie jako Święci Boży na męczeństwo. Z tą pieśnią, abo raczej wiarą i sumnieniem dobrym, w wojszcze swej kapłany mając, i od nich błogosławieństwo i rozgrzeszenie biorąc – huffy nieprzyjacielskie daleko liczbą i mocą nierówne, starli, i siłę ich rozsypali – państwo z koroną rozmnożyli. Z tego co wygrali, kościół Boży i chwałę jego szczepili – cnotę i pobożność rozmnażali – sławę królestwa tego wynieśli – państwo rozszerzyli – wieczną pamięć, a potomkom przykład zostawili – którego jako naśladują, niech się sami sądzą – a jeśli nabożeństwa, wiary i cnoty przodków ich pochybili w nich – zguby docześnej i wiecznej (której uchowaj Boże) czekać mają.


1  XXIII. April. Kwietnia. Mart. R. ibidem.
Zachwianie jego do świata.
Obrany na biskupstwo Pragskie.
Cnoty ś. Wojciecha.
Niekarność jego owiec.
Poszedł z Biskupstwa.
Mnichem został Wojciech ś. i Nilusowi się Greczynowi poruczył.
Zachowanie jego w zakonie.
Posłuszeństwo pierwsza cnota.
10  Zazdrości jako zabieżeć umiał.
11  Wrócić się mu Papież na Biskupstwo Praskie kazał.
12  Drugi raz poszedł od Prażan do Węgier.
13  Cudy wsławiony.
14  Obacz złote słowa i przykład jałmużny.
15  Świętych groby wracając się na Biskupstwo nawiedzał.
16  Udał się do Polski do Króla Bolesława.
17  Prażanie im wzgardzili.
18  Na Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie dany.
19  Bogarodzice pieśni Polaków nauczył.
20  Do Prus się puścił.
21  Zabity ś. Wojciech od Prusów.
22  Kazanie ś. Wojciecha.
23  Wygnani z miasta po polu się tułali.
24  Chciał do Litwy.
25  Męczeństwo Wojciecha ś.
26  Obrok duchowny.
27  Królowie i państwa ich czym stoją.
28  Granice Polskie jako rozszerzył Chabry.
29  Ślub Cesarza Ottona i pielgrzymowanie i piesze szcie do grobu Wojciecha ś.
30  Korona Polszcze dana.
31  Wyznanie wiary.
32  W wiecu, to jest w radzie – i stąd zowiem wieca. In concilio iustorum. Ps 111(110).
33  1. Wyznanie Katolickiej wiary.
34  2. Przyczyna przyszcia Chrystusowego.
35  3. Wiara i nadzieja w Chrystusowej męce.
36  4. Śrzodek do pożytku męki Pańskiej.
37  5. Nadzieja.
38  6. O co prosić Pana Boga.
39  7. Przyczyna świętych.


Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz