Odsłony Poematu Boga-Człowieka
czyli tej Ewangelii, która została objawiona Marii Valtorcie
Ale
najwyższy Umysł, któremu znane są wszystkie najodleglejsze w
wiekach wydarzenia, którego wzrok widzi nieustannie wszystko, co
było, jest i będzie; i który podczas oglądania przeszłości i
patrzenia na teraźniejszość; otóż, który zagłębia spojrzenie
w ostatecznej przyszłości i nie jest nieświadomy tego, jaka będzie
śmierć ostatniego człowieka, bez zamętu czy nieciągłości, nie
stał się nigdy nieświadomy tego, że król przez Niego stworzony
do bycia półboskim u Jego boku w Niebie, dziedzicem Ojca, który
dotarł
do dorosłości w Jego Królestwie po życiu w domu matki – ziemi,
z której został uczyniony – w ciągu swego dzieciństwa
dziecięcia Przedwiecznego, przez swoją młodość na ziemi, miał
popełnić wobec samego siebie zbrodnię zabicia siebie w Łasce i
kradzież ograbienia siebie z Nieba.
Król
stworzenia, człowiek, znany był Bogu i poznany zanim został
uczyniony. Umysł Boga – „najwyższy Umysł” – zna wszystkie
wydarzenia na przestrzeni wieków. Jego „wzrok widzi nieustannie
wszystko, co było, jest i będzie”. Ten właśnie Umysł podczas
swojego nieustannego spoglądania na rzeczywistość, a więc i
„podczas oglądania przeszłości”, i podczas „patrzenia na
teraźniejszość”, a także wtedy, gdy „zagłębia spojrzenie w
ostatecznej przyszłości” – ten właśnie Umysł – nie stał
się nigdy nieświadomy tego, że człowiek przez niego stworzony
pozbawi siebie Łaski i Nieba.
Ten
Umysł, który „nie jest nieświadomy tego, jaka będzie śmierć
ostatniego człowieka”, nie stał się nigdy nieświadomy tego, że
człowiek, którego stworzył w czystości – w Łasce, w Niebie –
dopuści się wobec siebie grzechu. Najwyższy Umysł wie to wszystko
dobrze – „bez zamętu czy nieciągłości”. Ten Umysł nie
pozwala sobie na wpadanie w pomieszanie, ten Umysł nie zasypia i
jest ciągły w swym działaniu. Wiedział, że człowiek przez Niego
stworzony do tego, aby być „półboskim” u boku samego Boga „w
Niebie” – ten człowiek, który został stworzony do tego, aby
być „dziedzicem Ojca”, czyli kimś, kto ma dotrzeć do
dorosłości w Królestwie Bożym po tym, jak żył na ziemi – ten
właśnie człowiek – zbłądzi w swoim dzieciństwie „przez swoją
młodość” – przez swoją nierozwagę. A przecież to ten
człowiek z matki-ziemi miał dojść do Domu Ojca w niebie. Dobry
Tata wiedział już przed czasem, że Jego dzieciaczek potknie się i
przewróci zanim się wyprostuje i nauczy chodzić.
I
nie było Ojcu obojętne, że dziecko się trudzi. Był obecny przy
każdym jego kroku, był wrażliwy na każde jego najmniejsze
stłuczenie. Dziecko jednak zanim powstało i nauczyło się chodzić,
dopuściło się wielkiej zuchwałości – pozwoliło sobie na
zbrodnię zabicia siebie w Bożej Łasce. Nie był to czyn błahy.
Dziecko puściło rękę Ojca – zechciało samo wstawać i samo
chodzić. Dopuściło się wielkiej zuchwałości – kradzieży
ograbienia siebie z tego, czym jest życie w Niebie. Zamiast chodzić
z Ojcem, podniosło się nieudolnie o własnych siłach, i zataczało
się i chwiało, upadając wciąż na ziemię.
Wiedział
o tym wszystkim Ten, który kocha i rozumie. I nie zniechęcił się
tym wcale – ani przed czasem, gdy wiedział, że dziecko takim się
stanie, ani w czasie, gdy widział, że dziecko samo się potyka.
Napisał Jakub Szukalski.
Powyższe tłumaczenie zdań Poematu Boga-Człowieka
z języka włoskiego: Jakub Szukalski.
⋘ ⋙
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz