Dziecko
jeszcze o sobie nie decyduje, więc rodzice mogą zadecydować za
nie, póki nie jest ono zdolne decydować samo o sobie. Tak jest z wieloma czynnościami dziecka. W wielu sprawach nie jest ono
samowładne i wtedy rodzice muszą rozporządzać w jego imieniu, tak
że nawet bez tego decydowania za dziecko, mogłoby dojść do
śmierci. Na przykład dziecko chce jeść i gdyby decydowało samo o
sobie, mogłoby zjeść coś szkodliwego albo niejadalnego, tak że
przez zatrucie albo zadławienie straciłoby życie. Rodzice więc
decydują za dziecko, aby otrzymało odpowiedni pokarm i czuwają nad
tym, aby nie przyjęło czegoś szkodliwego. Podobnie sprawa się ma
z pokarmem duchowym, do którego przygotowaniem jest przyjęcie
chrztu. Chrzcząc dziecko, dajemy dziecku łaskę Ducha Świętego –
pierwszy zadatek pokarmu, który z nieba zstąpił. Nie chcemy, aby
dziecko wzięło w siebie ducha tego świata, ale już na samym
początku karmimy je świętością. Ciało chce pokarmu i ciepła, a
dusza – świętości. Czemu mielibyśmy odmawiać dziecku
zaspokojenia tej podstawowej potrzeby duszy, jaką jest świętość,
tylko przez to, że nie umie jeszcze wypowiedzieć słowa i nie
decyduje samo o sobie? Widzimy, że żyje i chce miłości, więc ją
dajemy w całości już u samego początku, obejmując duszę i
ciało.
Nigdy
nie jesteśmy sami w wierze. Zawsze mamy na sobie ramiona ojców,
matek, braci i sióstr Kościoła. Nawet gdy wpadniemy w potrzask,
oni pomagają nam ujrzeć wiarę. Nawet gdy brak nam stanowczej
decyzji, wzmocnieni przykładem wiary Kościoła, otrzymujemy siłę
do podjęcia postanowienia. Nawet gdy nasza wiara jest słaba i w
powijakach, otrzymujemy wsparcie od tych, którzy z miłości i
dzięki nadziei już z wyprzedzeniem wiedzą, że zasiew został
złożony i Duch zaczął swe dzieło w duszy. Nie odmawiajmy naszym
dzieciom tej pięknej, wspólnotowej wiary, wspieranej ramionami
nadziei, tchnącej kochającym, troskliwym duchem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz