Żywot
ś. Brygidy panienki Schodzkiej,
Sigebertus
i Marianus i Uswardus i Ado o niej piszą.
Żyła około roku
Pańskiego, 500.1
2Człowiek
jeden w Hiberniej w mieście Laginie, mając żonę, kupił jednę
niewolną niewiastę, z którą upadł, i miał tę ś. Brygidę.
Żona jego tak długo nań wołała, aż onę niewiastę i z córką
jednemu Poganinowi czarnoksiężnikowi przedał. U którego w domu
jeden Chrześcianin gościem będąc, widział nad oną małą
panienką, jakoby koło ogniste – i powiedział to
czarnoksiężnikowi – który na to niedbał – aż gdy obaczył iż
Brygida żadnej jego potrawy jeść nie mogła, ale wszytko zjadszy
zwracała – począł na nię baczenie mieć i mówić: Jam
nieczysty człowiek, a ta panienka Ducha Bożego pełna jest, i
przetoż potraw moich jeść nie może. I dał jej jednę krowę na
wyżywienie, aby z jej mleka żywa była. 3Ona
tedy z maluczkich dzieci, w dobrych obyczajach wychowana, a prawie
cnoty wszytkie Chrześciańskie wlane od Pana Boga mając – zaraz
cudy wsławić ją Pan Bóg raczył, jeszcze w małych leciech. Pasła
krowy tego to czarnoksiężnika – a iż mlekiem ubogie karmiła,
zdało się panu jej, iż w dzieżce mało masła było – skąd się
pocznie na nię barzo frasować. A ona uciekła się do Pana Boga,
prosząc aby ją z onego gniewu wybawić raczył. Wysłuchał ją Pan
Bóg, wnet onego masła tak przyczynił, iż dzieżka pełna została.
Ten cud Boży obaczył on Poganin – i poznał w niej moc Bożą, i
uwierzył w Pana naszego Jezusa Chrystusa, za pomocą onej niewolnice
swej, i był ochrzczon. Za takie wielkie dobrodziejstwo, do którego
za modlitwą i nauką Brygidy ś. przywiedzion był – onę wolną
wespółek z matką uczynił, i krów jej dwanaście darował.
Szła
potym w dom ojca swego, który jako człowiek gruby, a o P. Boga
niedbający, i onym dziwnym darem córki takiej gardzący, bacząc iż
ś. Brygida barzo hojna na ubogie, a jego majętność rozdaje –
znowu ją przedać królowi onej ziemie chciał. A król jej spytał:
czemu tak ojcowi bierzesz, a ubogim dajesz? 4Ona
rzekła: Chrystusowi daję. I ciebie królu, i ojca mego, by Chrystus
u mnie chciał ze wszytką majętnością waszą, Jemubych was dała,
ilebych mogła. Co usłyszawszy król, rzekł do jej ojca: Wielka to
a zacna córka twoja – i ty jej przedać, i ja kupić nie mogę.
Wieczną
czystość P. Bogu ofiarowała, skoro ku latom była przyszła –
nie miała od przyjaciół pokoju, którzy ją za mąż dać, i od
młodzieńców, którzy ją za żonę mieć chcieli. 5Tedy
prosiła Pana Boga, aby ją jaką niemocą, i na ciele niedostatkiem
skarał, i oszpecił, aby tak pokój mieć mogła. I tak się zstało,
chorzejąc na oko, oko straciła. I tym się oni od jej małżeństwa
odrazili. Potym pozyskawszy Panu Bogu trzy panienki, na chowanie
czystości, poszła do Machille biskupa, ś. Patrycego ucznia –
prosząc aby ją na wieczną czystość, i żywot zakonny poświęcił.
Skoro panieńską zasłonę i poświęcenie wzięła – zaraz się
jej ono oko przywróciło, i była tej urody i zdrowia, jako pierwej.
W
klasztorze z panienkami swemi żyjąc, wielce świątobliwy żywot
wiodła, który Pan Bóg dziwnemi a niewypowiedzianemi cudy, które
czyniła, wsławić raczył. Piwo raz zwarzyła, i do kościołów
rozsyłając, z onego małego waru, ośmnaście kościołów bliskich
podzieliła – iż go przez cały tydzień wszyscy Duchowni i ubodzy
dostatek mieli. 6Jeden
trędowaty prosił u niej jałmużny, jakiej krowy na domowe
gospodarstwo – a ona rzekła jako Piotr ś. – krowyć nie mam –
ale chceszli, zemną proś Pana Boga, a od tego cię trądu oczyści.
A on krzyknie, mówiąc: Stałoby mi za wielką majętność –
proszę uczyń to. 7I
pokropiwszy go ś. Brygida wodą święconą – moc Boską wnetże
nad nim pokaże, oczyściony się zstał, jakoby nigdy onej
szpetności nie miał. I na dzięki Panu Bogu, póki był żyw on
człowiek, przy klasztorze ś. Brygidy mieszkał. Także dwie pannie
powietrzem ruszone, wziąwszy od Brygidy świętej soli i wody
święconej, uzdrowione były. Dwaj ślepi z Brytaniej, od
trędowatego trzeciego prowadzeni, przyszli do niej, prosząc aby je
zleczyła. A ona poczekać im mało każe, a do szpitala je odeśle,
aby jedli a sobie odpoczynęli – żeby tym czasem swoje za nie
modlitwy ofiarować mogła. A oni się o tę odwłokę rozgniewali,
mówiąc: Swego narodu ludzi leczysz, a nas cudzoziemców niechcesz.
A ona to słysząc, wielką wiarą, wodą ich święconą pokropiła,
i uzdrowiła.
Niewiasta
jedna wszeteczna z naprawy, zmówiła na Biskupa Broona człowieka
niewinnego, którego przez nię szatan ludziom obrzydzić chciał,
aby jego im nauka nie tak pożyteczna była, jakoby z nim dzieciątko,
które nosiła, powić miała. Wsławiło się to po wszytkiej onej
ziemi, i obraziła ta rzecz ś. Brygidę – 8a
bacząc w tym szatańskie zastrzały, wzowie k sobie onej niewiasty –
i spyta jej: kto jest tego dziecięcia ojcem? Ona rzekła: Biskup
Broon. Tedy ś. Brygida na jej usta krzyż ś. włożyła – i wnet
jej srodze gęba spuchła, i głowa. A kładąc zasię krzyż ś. na
język dzieciąteczka niemowięcia, rzecze: Powiedz nam dziecino, kto
jest twoim ojcem? A Pan Bóg jako usta oślice, tak onego dzieciątka
usta otworzył, iż rzekło: Nie jest biskup Broon ojcem moim. Tak
Bóg wszechmogący w oczyścieniu niewinności ś. biskupa pochwalon
był od wszytkich ludzi – a szatan hańbę odniósł – i ona
niewiasta, w pokucie jawnej grzech swój opłakała. Jednego
opętanego przywieść chcieli do ś. Brygidy – ale on tak się
barzo opierał, mówiąc: żadną miarą do niej nie pójdę. I nie
mogli go ruszyć z miejsca – wskazali tedy prosząc ś. panny, aby
do nich przyszła. Jeszcze święta w drodze była, a nieczysty duch
obecności jej wytrwać nie mogąc, prędko z człowieka onego
wyszedł.
Jednego
Książęcia córka, obiecała była czystości swojej P. Bogu
dochować, ociec ją za mąż poniewolnie obiecał. Gdy czas ślubowi
przyszedł – panna do klasztora ś. Brygidy uciekła. Ociec ją
gonić z niemałym jezdnych pocztem począł – gdy blisko klasztora
był, święta Brygida krzyż ś. na drodze uczyniwszy, wszytki
zastanowiła iż się z miejsca ruszyć nie mogli. Co obaczywszy
ociec – żałować grzechu swego począł, i wolnym został. A
córka jego w wiecznej czystości w zakonie Brygidy ś. żywota
dokonała. Wiele i innych niezliczonych cudów nad choremi czyniła,
ta dziwnej świątobliwości, a prawie Apostolska panna – które
się prze długość nie wyliczą. Jedna jej chowania panienka,
nieopatrznie okiem swoim szafując, w wielką pożądliwość ku
jednemu młodzieńcowi wpadła – który tąż pokusą zwiedziony
był. I już się była na czas z nim zmówiła. W nocy tedy
wstawszy, gdy ś. Brygida z panienkami się uspokoiła – ona chcąc
wyniść, a jeszcze się na Pana Boga oglądając, a z drugiej strony
wielkie a prawie piekielne płomienie w ciele swoim czując –
prosiła P. Boga, aby jej upadać nie dał, a w onej złej godzinie,
pomoc niebieską spuścił, i tonącej rękę swoję świętą podał.
9Wnet
jej P. Bóg taką myśl w serce puścił, wziąwszy świeczkę, topić
ognisty wosk na swoje nogi poczęła – skoro ból wielki cielesny
uczuła – wnet chuci złe w ciele swoim ugasiła – i k sobie
przychodząc, wielkie czci Bogu i śpiewania za swe ono prawie z
piekła wybawienie oddawała. Objawił był i to Pan Bóg świętej
Brygidzie, ale milczała – doznawając stateczności onej panienki
– skoro dzień, ona wybawiona powiadać jej wszytko pocznie – a
ona takie jej błogosławieństwo dała: Iżeś sobie nocy tej mężnie
poczęła, a twojeś nogi popaliła – i na tym świecie ogień cię
nieczystości i chuci nieporządnej nie spali, i na onym piekielny
cię płomień nie dotknie – i wnet jej one rany na nogach
zleczyła, iż znaku żadnego obrażenia nie było. A kto się
wyliczy z takich cudów, które ta panna osobliwie tym od Pana Boga
uczczona, bez liczby czyniła? Dziecięciu ślepo narodzonemu wzrok
wróciła, z kamienia sól krzyżem świętym uczyniła, wodę w piwo
pragnącym ubogim obróciła.
10Zacna
jedna pani z Szkockiej ziemie, córkę miała niemą od porodzenia –
przywiodła ją do ś. Brygidy, gdy już lat dwanaście miała –
wziąwszy ją za rękę ś. Brygida, spyta jej: chcesz prze miłość
Pana twego Jezusa Chrystusa, czystość cielesną wiecznie chować? A
niewiedziała żeby niemą była. Powie matka, iż niema jest. A ona
rzecze: a ja jej ręki nie puszczę, aż w imię Pana mego Jezusa
Chrystusa przemówi – i spyta jej drugi raz w też słowa jako
pierwej – a ona odpowie: uczynię co mi każesz – i została
panną Chrystusową w klasztorze, a potym wymowniejszej nad nię nie
było. Daria panna na oczy ciemna, rzekła ś. Brygidzie: użycz
swego błogosławieństwa oczom moim, abych ten świat widzieć
mogła. I tak uczyniła święta Brygida, zleczyła oczy jej iż
przejźrzała. Ale patrząc na ten świat, a już długo onemu się
niewidomemu pilniej ona panna przypatrując – uprzykrzył się jej,
i czynił jej świat ten widomy w modlitwie i w myślach
roztargnienie. 11Tedy
zasię prosiła ś. Brygidy, aby ją do pierwszej ślepoty
przywróciła, mówiąc tak: Im człowiek od tego świata jest
dalszy, tym jest Panu Bogu przytomniejszy. I tak ś. Brygida
uczyniła, mocą Pana i Oblubieńca swego. Niezliczona rzecz,
dziwnych a świętych spraw jej, po których i wielkiej pracej dla
Pana naszego Jezusa Chrystusa, jednej panience wychowańcy swej, o
swojej śmierci godzinie powiedziawszy – na jej ręku nędzny ten
świat zostawiła, a do swego Oblubieńca z weselem Anielskiem
prowadzona była. I tam Go chwali wiecznie wiekom ze wszytkiemi
Świętymi. Amen.
12Z niewolnice i z cudzołóstwa urodzoną tę panienkę, tak Pan Bóg sobie obrał i poświęcił, i cudy Apostolskiemi uczcił. Dobrze dał znać, iż u Niego stany i zacności świetckiego rodzaju, nic nie są. Osobami nie brakuje (mówi Pismo)13 bo wszystkich jednakim Panem jest – nie ogląda się na niczyją zacność. Bo On uczynił i małego i wielkiego – a jednakie ma staranie o wszytkich – i obiera sobie, jako mówi Apostoł,14 wzgardzone i podłe, aby zacne i szlachetne poniżył. Bo u Niego wszytko równo, 15a na tego tylo oczy obraca, który mu się w stanie wszelakim ukarza, jako kto nauboższy, i drży na słowo Jego. Co się łoża takiego dotycze, prawda iż potomstwo z takiego grzechu idące, póki się własną cnotą nie zaleci, nosi niejaką niecześć u ludzi (nie u Pana Boga) i w prawach świetckich cierpi pokaranie – wszakże za występek rodziców swoich to odnosi, iż nie swoję, ale ich sromotę cierpi, i rozsławia grzech, a niepoczesność ich. W czym więcej snadź rodzicy oni cierpią, dla których to jest karanie, a niżli potomstwo takie ich. Przeto na to by się pomnieć miało, abyśmy się nie osobami tak urodzonemi, ale raczej grzechem rodziców ich brzydzili. Ma się zaprawdę taki zbytecznik czym karać – iż sromota jego po ziemi chodzi, a dla niego obraz Boży niejako rodzeniem takiem zelżon u ludzi jest.
1 VII. Febru. Lutego. Mart.
R. 1. Februa.
2 Brygidy ś. rodzaj podły.
3 Z młodości cudy wsławiona
ś. Brygida.
4 Mądre słowa ś. Brygidy.
5 Oszpecenie twarzy swojej od P.
Boga uprosiła.
6 Cudo Brygidy ś.
7 Wodą święconą cuda
czyniła.
8 Potwarz na Biskupa od
niewiasty.
9 W pokusie cielesnej, jako
jedna panna zwycięstwo otrzymała.
10 Niemą zleczyła.
11 Ślepą być pragnęła jedna
panna i bacz dla czego.
12 Obrok duchowny.
13 Mdr 6.
14 1 Kor 1.
15 Iz 66.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz