Wy
zatem tak się módlcie:
9
Ojcze
nasz, który jesteś w niebie,
niech się święci Twoje imię!
10
Niech
przyjdzie Twoje królestwo;
niech Twoja wola się spełnia na ziemi,
tak jak w niebie.
11
Naszego
chleba powszedniego daj nam dzisiaj;
12
i
przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy
przeciw nam zawinili;
13
i
nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego.
14
Jeśli
bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec
wasz niebieski.
15
Lecz
jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także
waszych przewinień. (Mt 6,8b-15)
(…)
7
Proście,
a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam. 8
Albowiem
każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu
otworzą. 9
Gdy
któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu
kamień? 10
Albo
gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? 11
Jeśli
więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da
to, co dobre, tym, którzy Go proszą. (Mt 7,7-11)
[Uwaga.
Mowa, jaką Ewangelia wg św. Mateusza podaje przed Modlitwą Pańską,
w Poemacie Boga-Człowieka jest częścią przemówienia, jakie Jezus
wygłosił na tzw. Górze Błogosławieństw. Zob. Modlitwa.]
1
Jezus,
przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył,
rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak
jak i Jan nauczył swoich uczniów». 2
A
On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie:
Ojcze,
niech się święci Twoje imię;
niech przyjdzie Twoje królestwo!
3
Naszego
chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień
4
i
przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw
nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
5
Dalej
mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o
północy i powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, 6
bo
mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać. 7
Lecz
tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już
zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i
dać tobie. 8
Powiadam
wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego
przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile
potrzebuje. 9
I
Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. 10
Każdy
bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu
zostanie otworzone. 11
Jeżeli
któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień?
Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? 12
Lub
też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? 13
Jeśli
więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego
tym, którzy Go proszą. (Łk 11,1-13)
9
Οὕτως οὖν προσεύχεσθε ὑμεῖς·
Πάτερ
ἡμῶν ὁ ἐν τοῖς οὐρανοῖς·
ἁγιασθήτω
τὸ ὄνομά σου·
10
ἐλθέτω ἡ βασιλεία
σου·
γενηθήτω
τὸ θέλημά σου,
ὡς ἐν οὐρανῷ
καὶ ἐπὶ γῆς·
11
τὸν ἄρτον ἡμῶν
τὸν ἐπιούσιον δὸς ἡμῖν σήμερον·
12
καὶ ἄφες ἡμῖν τὰ
ὀφειλήματα ἡμῶν,
ὡς καὶ
ἡμεῖς ἀφήκαμεν τοῖς ὀφειλέταις
ἡμῶν·
13
καὶ μὴ εἰσενέγκῃς
ἡμᾶς εἰς πειρασμόν,
ἀλλὰ ῥῦσαι
ἡμᾶς ἀπὸ τοῦ πονηροῦ.
14
Ἐὰν γὰρ ἀφῆτε τοῖς ἀνθρώποις
τὰ παραπτώματα αὐτῶν, ἀφήσει καὶ
ὑμῖν ὁ πατὴρ ὑμῶν ὁ οὐράνιος· 15
ἐὰν δὲ μὴ ἀφῆτε τοῖς ἀνθρώποις,
οὐδὲ ὁ πατὴρ ὑμῶν ἀφήσει τὰ
παραπτώματα ὑμῶν. (Mt
6,9-15)
(…)
7
Αἰτεῖτε καὶ δοθήσεται
ὑμῖν, ζητεῖτε καὶ εὑρήσετε, κρούετε
καὶ ἀνοιγήσεται ὑμῖν· 8
πᾶς γὰρ ὁ αἰτῶν λαμβάνει καὶ
ὁ ζητῶν εὑρίσκει καὶ τῷ κρούοντι
ἀνοιγήσεται. 9
ἢ τίς ἐστιν ἐξ ὑμῶν ἄνθρωπος,
ὃν αἰτήσει ὁ υἱὸς αὐτοῦ ἄρτον, μὴ
λίθον ἐπιδώσει αὐτῷ; 10
ἢ καὶ ἰχθὺν αἰτήσει, μὴ ὄφιν
ἐπιδώσει αὐτῷ; 11
εἰ οὖν ὑμεῖς πονηροὶ ὄντες
οἴδατε δόματα ἀγαθὰ διδόναι τοῖς
τέκνοις ὑμῶν, πόσῳ μᾶλλον ὁ πατὴρ
ὑμῶν ὁ ἐν τοῖς οὐρανοῖς δώσει ἀγαθὰ
τοῖς αἰτοῦσιν αὐτόν. (Mt
7,7-11)
1
Καὶ ἐγένετο ἐν τῷ εἶναι αὐτὸν
ἐν τόπῳ τινὶ προσευχόμενον, ὡς
ἐπαύσατο, εἶπέν τις τῶν μαθητῶν αὐτοῦ
πρὸς αὐτόν· κύριε, δίδαξον ἡμᾶς
προσεύχεσθαι, καθὼς καὶ Ἰωάννης
ἐδίδαξεν τοὺς μαθητὰς αὐτοῦ. 2
εἶπεν δὲ αὐτοῖς· ὅταν
προσεύχησθε λέγετε·
Πάτερ,
ἁγιασθήτω
τὸ ὄνομά σου·
ἐλθέτω ἡ
βασιλεία σου·
3
τὸν ἄρτον ἡμῶν
τὸν ἐπιούσιον δίδου ἡμῖν τὸ καθ’
ἡμέραν·
4
καὶ ἄφες ἡμῖν τὰς
ἁμαρτίας ἡμῶν,
καὶ γὰρ
αὐτοὶ ἀφίομεν παντὶ ὀφείλοντι ἡμῖν·
καὶ μὴ
εἰσενέγκῃς ἡμᾶς εἰς πειρασμόν.
5
Καὶ εἶπεν πρὸς αὐτούς· τίς
ἐξ ὑμῶν ἕξει φίλον καὶ πορεύσεται
πρὸς αὐτὸν μεσονυκτίου καὶ εἴπῃ
αὐτῷ· φίλε, χρῆσόν μοι τρεῖς ἄρτους,
6 ἐπειδὴ
φίλος μου παρεγένετο ἐξ ὁδοῦ πρός
με καὶ οὐκ ἔχω ὃ παραθήσω αὐτῷ· 7
κἀκεῖνος ἔσωθεν ἀποκριθεὶς
εἴπῃ· μή μοι κόπους πάρεχε· ἤδη ἡ
θύρα κέκλεισται καὶ τὰ παιδία μου
μετ’ ἐμοῦ εἰς τὴν κοίτην εἰσίν· οὐ
δύναμαι ἀναστὰς δοῦναί σοι. 8
λέγω ὑμῖν, εἰ καὶ οὐ δώσει
αὐτῷ ἀναστὰς διὰ τὸ εἶναι φίλον
αὐτοῦ, διά γε τὴν ἀναίδειαν αὐτοῦ
ἐγερθεὶς δώσει αὐτῷ ὅσων χρῄζει. 9
Κἀγὼ ὑμῖν λέγω, αἰτεῖτε καὶ
δοθήσεται ὑμῖν, ζητεῖτε καὶ εὑρήσετε,
κρούετε καὶ ἀνοιγήσεται ὑμῖν· 10
πᾶς γὰρ ὁ αἰτῶν λαμβάνει καὶ
ὁ ζητῶν εὑρίσκει καὶ τῷ κρούοντι
ἀνοιγ [ήσ]εται. 11
τίνα δὲ ἐξ ὑμῶν τὸν πατέρα
αἰτήσει ὁ υἱὸς ἰχθύν, καὶ ἀντὶ
ἰχθύος ὄφιν αὐτῷ ἐπιδώσει; 12
ἢ καὶ αἰτήσει ᾠόν, ἐπιδώσει
αὐτῷ σκορπίον; 13
εἰ οὖν ὑμεῖς πονηροὶ ὑπάρχοντες
οἴδατε δόματα ἀγαθὰ διδόναι τοῖς
τέκνοις ὑμῶν, πόσῳ μᾶλλον ὁ πατὴρ
[ὁ] ἐξ οὐρανοῦ δώσει πνεῦμα ἅγιον
τοῖς αἰτοῦσιν αὐτόν. (Łk
11,1-13)
Jezus
wychodzi z uczniami z domu, znajdującego się blisko murów. Myślę,
że jest to wciąż dzielnica Bezeta, bo – aby wyjść poza mury –
trzeba przejść przed domem Józefa. Znajduje się on blisko Bramy,
którą – jak słyszałam – nazywa się Bramą Heroda. Miasto
jest częściowo opustoszałe, w ten spokojny księżycowy wieczór.
Uświadamiam sobie, że Paschę spożyto w jednym z domów Łazarza.
Nie jest to Wieczernik, bo ten dom znajduje się po przeciwnej
stronie, na północy, a [Wieczernik] jest w południowej części
Jerozolimy.
Na
progu domu Jezus żegna się bardzo uprzejmie z Janem z Endor.
Pozostawia go na straży kobiet i dziękuje mu za strzeżenie ich.
Całuje Margcjama, który też przyszedł na próg domu. Potem oddala
się przez Bramę, zwaną Bramą Heroda.
«Dokąd
idziemy, Panie?»
«Chodźcie
ze Mną. Prowadzę was, aby uwieńczyć Paschę perłą rzadką i
upragnioną. Dlatego właśnie chciałem być tylko z wami. Moi
apostołowie! Dziękuję, Moi przyjaciele, za waszą wielką miłość
do Mnie. Gdybyście wiedzieli, jak Mnie ona pociesza, zdziwilibyście
się. Widzicie, że kroczę pośród przeszkód i ciągłych
rozczarowań – waszych rozczarowań. Co do Mnie bowiem – wiedzcie
o tym – Ja nie doznaję rozczarowań, gdyż nie został Mi
udzielony dar nieznajomości... Dlatego też radzę wam, abyście
pozwolili Mi was prowadzić. Jeśli zezwalam na to lub na tamto, nie
przeszkadzajcie. Jeśli zatem Ja nie działam, aby czemuś położyć
kres, także i wy nie myślcie o tym, by to uczynić. Każda rzecz w
swoim czasie. Miejcie ufność we Mnie, ponad wszystko».
Znajdują
się na północno-wschodnim skrzydle obrębu murów. Zakręcają i
idą w pobliże góry Moria – aż do miejsca, gdzie można przejść
przez mały most na Cedronie.
«Idziemy
do Getsemani?» – pyta Jakub, syn Alfeusza.
«Nie.
Wyżej. Na Górę Oliwną».
«O,
to będzie piękne!» – mówi Jan.
«To
sprawiłoby też radość małemu...» – szepcze Piotr.
«O,
on przyjdzie tu jeszcze wiele razy! Był zmęczony. To dziecko. Chcę
wam dać coś
wielkiego.
Teraz jest właściwy czas, byście to posiedli».
Idą
pod górę – pomiędzy drzewami oliwnymi, mając Getsemani po
prawej stronie – i wspinają się jeszcze dalej, aż na szczyt, na
którym szumią oliwki. Jezus zatrzymuje się i mówi:
«Zatrzymajmy
się... Moi drodzy, jakże drodzy uczniowie i Moi przyszli następcy,
podejdźcie do Mnie. Kiedyś – i to nie jeden raz –
powiedzieliście Mi: „Naucz nas modlić się, jak Ty się modlisz.
Naucz nas tak, jak Jan nauczył swoich uczniów, abyśmy, jako
uczniowie, umieli się modlić takimi samymi słowami jak
Nauczyciel.” Ciągle odpowiadałem wam: „Uczynię to, kiedy
zobaczę w was minimum przygotowania potrzebnego do tego, by modlitwa
nie stała się próżną formułką ludzkich słów, lecz prawdziwą
rozmową z Ojcem”. Nadeszła właśnie ta [chwila]. Posiadacie już
to, co konieczne, aby rozumieć słowa, które należy mówić do
Boga. I chcę was ich nauczyć dziś wieczorem – w pokoju i
miłości, panujących pomiędzy nami oraz w miłości i pokoju z
Bogiem, w Bożym pokoju i miłości».
(…)
«Posłuchajcie.
Kiedy modlicie się, mówcie tak: Ojcze nasz, któryś jest w Niebie,
święć się imię Twoje, niech przyjdzie na ziemię Twoje
królestwo, jak jest w Niebie. A na ziemi niech będzie spełniana
Twoja wola, jak w Niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam
dzisiaj. I daruj nam nasze długi, jako i my odpuszczamy naszym
dłużnikom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode Złego.
Amen».
Jezus
wstał, aby odmówić modlitwę. Wszyscy poszli za Jego przykładem,
skupieni i wzruszeni.
«Nie
trzeba nic innego, Moi przyjaciele. W tych słowach zawiera się jak
w złocistym kręgu wszystko, czego potrzeba człowiekowi dla ducha,
dla ciała i krwi. Tym samym prosicie o to, co jest jemu i im
potrzebne. A jeśli będziecie czynić to, o co prosicie, osiągniecie
życie wieczne. Jest to modlitwa tak doskonała, że fale herezji ani
wieki jej nie naruszą. Chrześcijaństwo będzie podzielone z powodu
kąsania szatana. Liczne części Mojego mistycznego Ciała
porozrywają się i rozdzielą. Powstaną komórki odizolowane.
Stanie się to z powodu próżnego pragnienia utworzenia ciała
doskonałego, jakim będzie Ciało mistyczne Chrystusa, to znaczy
utworzone ze wszystkich wiernych zjednoczonych w Kościele
apostolskim, który – dopóki będzie istniała ziemia –
pozostanie jedynym prawdziwym Kościołem. Te cząsteczki
pooddzielane – a przez to pozbawione darów które zostawię Mojemu
Kościołowi – Matce, mającej żywić Moje dzieci – będą się
jednak zawsze nazywać chrześcijanami. Będą oddawać cześć
Chrystusowi, przypominając sobie zawsze w swoim błędzie, że od
Niego pochodzą. Otóż i one będą się modlić słowami tej
powszechnej modlitwy. Zapamiętajcie sobie ją dobrze. Rozważajcie
ją stale. Stosujcie się do niej w waszym postępowaniu. Nie trzeba
niczego innego, aby się uświęcić. Gdyby ktoś był sam, w
środowisku pogańskim – bez świątyni, bez książek – miałby
już całą prawdę do rozważenia w tej modlitwie i kościół
otwarty w swoim sercu przez tę modlitwę. Posiadałby normę
[postępowania prowadzącą] w sposób niezawodny do uświęcenia.
‘Ojcze
nasz’
Ja
Go wzywam: ‘Ojcze’. To Ojciec Słowa, Ojciec Wcielonego. Chcę,
abyście i wy Go tak nazywali, bo jesteście zjednoczeni ze Mną,
jeśli we Mnie pozostajecie. Był taki czas, kiedy człowiek musiał
padać twarzą do ziemi, aby wzdychać i drżeć z przerażenia:
‘Boże!’ Kto nie wierzy we Mnie i w Moje słowa, trwa jeszcze w
tym paraliżującym przerażeniu... Przyjrzyjcie się wnętrzu
Świątyni. Nie tylko Bóg, lecz także to, co przypomina Boga, jest
ukryte za potrójną zasłoną przed oczyma wiernych. Oddzielenie
przestrzenią, oddzielenie zasłonami, wszystko to zostało
zastosowane, aby powiedzieć modlącemu się: „Jesteś błotem, a
On jest Światłością; jesteś nikczemny, a On jest Święty;
jesteś niewolnikiem, a On jest Królem”.
A
teraz!... Wstańcie! Zbliżcie się! Jestem Kapłanem Wiecznym. Mogę
wziąć was za rękę i powiedzieć: „Chodźcie”. Mogę chwycić
zasłony i zerwać je, odsłaniając całkowicie miejsce niedostępne,
aż dotąd zamknięte. Zamknięte? Dlaczego? Zamknięte z powodu
Grzechu, tak, ale jeszcze bardziej – przez znikczemniałą myśl
ludzi. Dlaczego jest zamknięte, skoro Bóg jest Miłością, skoro
Bóg jest Ojcem? Ja mogę, muszę i chcę was wprowadzić nie w
proch, lecz w błękity; nie jako oddalonych, lecz bliskich; nie w
szatach niewolników, lecz jako dzieci [spoczywające] na sercu Boga.
Mówcie: „Ojcze! Ojcze!”. I nie ustawajcie w powtarzaniu tego
słowa. Czy nie wiecie, że za każdym razem, gdy je wypowiadacie,
Niebo promienieje radością Boga? Gdybyście tylko tyle mówili –
ale z prawdziwą miłością – modlilibyście się już w sposób
miły Panu. „Ojcze, ojcze mój!” – mówią dzieci do swego
ojca. Jednym z pierwszych słów, które wypowiadają jest: „Matka,
ojciec”. Wy jesteście dziećmi Bożymi. Odrodziłem was ze starego
człowieka, którym byliście. Zniszczyłem go Moją miłością, aby
dokonać narodzenia człowieka nowego, chrześcijanina. Nazywajcie
więc słowem, które najwcześniej znają dzieci, Ojca
Najświętszego, który jest w Niebiosach.
‘Święć
się Imię Twoje’
O!
Imię bardziej od każdego innego święte i słodkie; Imię, które
przerażenie grzesznika kazało wam zasłaniać innym [określeniem].
Nie, już nie Adonai, już nie! To Bóg: ten Bóg, który w nadmiarze
miłości stworzył Ludzkość. Niech Ludzkość odtąd – wargami
oczyszczonymi w kąpieli, którą Ja przygotowuję – nazywa Go
zawsze Jego Imieniem. Niech usiłuje pojąć pełnią mądrości
prawdziwe znaczenie tego Niezrozumiałego, gdy – zespolona z Nim w
swoich najlepszych synach – zostanie wyniesiona do Królestwa,
które Ja przyszedłem ustanowić.
‘Niech
przyjdzie na ziemię Twoje królestwo, jak jest w Niebie’
Pragnijcie
z całych sił tego przyjścia. Panowałaby radość na ziemi, gdyby
ono przyszło: Królestwo Boże w sercach, w rodzinach, między
współobywatelami, między narodami. Ponoście cierpienia, trud i
ofiary dla tego Królestwa, aby ziemia stała się zwierciadłem
odbijającym w każdym człowieku życie Nieba. Ono nadejdzie.
Któregoś dnia to wszystko przyjdzie. Całe wieki łez i krwi,
błędów i prześladowań, zaćmienia rozpraszanego przez strumienie
światła promieniującego z mistycznej Latarni Mojego Kościoła
poprzedzą chwilę, gdy ziemia posiądzie Królestwo Boże. Ten
Kościół jest łodzią, która nigdy nie zatonie. Jest także
podwodną skałą, której nie może naruszyć żadna fala. Będzie
on przechowywać Światło, Moje Światło, Światło Boże. To
będzie jak intensywne rozpalenie się gwiazdy, która osiągnąwszy
doskonałość istnienia, rozpada się – kwiat niezmierzonych
ogrodów niebieskich – aby w jaśniejącym drżeniu złożyć u
stóp swego Stwórcy swe istnienie i miłość. To jednak nadejdzie.
A potem nastanie Królestwo doskonałe, błogosławione, wieczne –
Niebieskie.
‘Niech
na ziemi, jak i w Niebie, będzie spełniana Twoja wola’
Unicestwienie
własnej woli – [by dać pierwszeństwo] woli kogoś innego –
może się dokonać tylko wtedy, gdy osiąga się doskonałą miłość
do tej istoty stworzonej. Zrezygnowanie
z własnej woli na rzecz Woli Bożej może mieć miejsce tylko wtedy,
gdy dochodzi się do posiadania cnót teologalnych w stopniu
heroicznym.
W Niebie, gdzie wszystko jest bez braków, spełniana jest wola Boża.
Obyście umieli, wy, synowie Niebios, czynić to, co czyni się w
Niebie.
‘Daj
nam chleba naszego powszedniego’
Kiedy
osiągniecie Niebo, będziecie się karmić tylko Bogiem. Szczęście
będzie waszym pokarmem. Tu jednak wciąż potrzebujecie chleba.
Jesteście dziećmi Boga, słuszne jest więc mówić do Niego:
„Ojcze, daj nam chleba”. Obawiacie się, że was nie wysłucha?
O, nie!
Pomyślcie
tylko, że jeden z was ma przyjaciela. Spostrzega, że brak mu
chleba, aby nakarmić innego przyjaciela lub krewnego, który
przyszedł do niego przy końcu drugiej straży. Idzie więc do
przyjaciela, mówiąc: „Przyjacielu, pożyć mi trzy chleby, bo
przyszedł do mnie gość i nie mam mu co dać jeść”. Czyż może
usłyszeć odpowiedź z wnętrza domu: „Nie naprzykrzaj mi się, bo
zamknąłem już drzwi, zabezpieczyłem okiennice i moje dzieci śpią
u mego boku; nie mogę wstać i dać ci tego, czego pragniesz”?
Nie. Jeśli się zwrócił do prawdziwego przyjaciela i jeśli
nalega, otrzyma to, o co prosi. Mogłoby się zdarzyć, że ten, do
którego się zwrócił, jest niezbyt dobrym przyjacielem. A jednak
też otrzyma z powodu swego nalegania. Proszony bowiem o tę
przysługę człowiek, aby nie być dłużej niepokojonym, pośpieszy
się, aby dać mu, ile tylko chce.
Wy
jednak, prosząc Ojca, nie zwracacie się do ziemskiego przyjaciela,
lecz do Przyjaciela Doskonałego, którym jest Ojciec Niebieski.
Dlatego mówię wam: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Faktycznie, kto prosi,
ten otrzymuje; kto szuka, w końcu znajduje; a kto puka, temu
otwierają drzwi. Które z ludzkich dzieci widzi, że dostaje do rąk
kamień, jeśli prosi swego ojca o chleb? Kto widzi, że otrzymuje
węża zamiast pieczonej ryby? Nikczemnikiem byłby ojciec, gdyby tak
postąpił wobec dziecka. Już to powiedziałem i powtarzam, aby was
przekonać o znaczeniu dobroci i ufności. Skoro człowiek o zdrowych
zmysłach nie da wam skorpiona zamiast jajka, to z tym większą
dobrocią da wam Bóg to, o co prosicie! Ponieważ On jest dobry, a
wy bardziej lub mniej źli jesteście. Proście zatem z miłością
pokorną i dziecięcą waszego Ojca o chleb.
‘Odpuść
nam nasze długi, jako i my je odpuszczamy naszym dłużnikom’
Istnieją
długi materialne i duchowe. Są też długi moralne. Jest długiem
materialnym moneta lub towar pożyczony, który ma być zwrócony.
Długiem moralnym jest szacunek wymuszony, a nie odwzajemniony oraz
miłość chciana, lecz nie okazywana. Długiem duchowym jest
posłuszeństwo [należne] Bogu – od którego wymaga się wiele,
chociaż daje się mało – i miłość wobec Niego. On nas kocha i
powinien być stale kochany, jak winna być kochana matka, żona,
dziecko, od których wymagamy tak wiele. Egoista chce mieć, ale nie
daje. Ale egoista
– to antypody Nieba.
Mamy długi wobec wszystkich. Od Boga po rodziców, od nich aż po
przyjaciela, od przyjaciela po bliźniego, od bliźniego po sługę i
niewolnika. Oni wszyscy są bowiem takimi samymi istotami jak my.
Biada
temu, kto nie przebacza! Nie będzie mu przebaczone. Przez wzgląd na
sprawiedliwość Bóg nie może darować człowiekowi długu –
[jaki ten ma] wobec Niego, Najświętszego – jeśli człowiek nie
przebacza równemu sobie bliźniemu.
‘Nie
wódź nas na pokuszenie, ale wybaw nas ode Złego’
Człowiek,
który nie odczuwał potrzeby dzielenia z nami uczty Paschalnej,
zapytał Mnie prawie rok temu: „Jak to, Ty prosiłeś o to, by nie
być kuszonym, i o pomoc w samej pokusie?” Byliśmy tylko my
sami... i odpowiedziałem mu. Potem byliśmy we czwórkę, w
opustoszałej okolicy, i ponownie udzieliłem mu odpowiedzi. Jeszcze
mu nie wystarczyło, bo w duchu twardym trzeba zrobić wyłom i
zniszczyć złą twierdzę zaciętości. Dlatego powtórzę to
jeszcze jeden raz, dziesięć, sto razy, aż wszystko zostanie
zrozumiane. Ale wy – nie opancerzeni nieszczęsnymi naukami ani
jeszcze bardziej nikczemnymi namiętnościami – zechciejcie się
modlić w ten sposób. Proście pokornie, aby Bóg stawiał
przeszkody pokusom. O, pokoro! Znać siebie takim jakim się jest!
Znać się, ale bez nienawidzenia siebie. Mówcie: „Mogę upaść,
nawet jeśli wydaje mi się, że tak się nie stanie, bo mój osąd
samego siebie nie jest doskonały. Dlatego, mój Ojcze, daj mi, o ile
to możliwe, wolność od pokus, trzymając mnie tak blisko Ciebie,
żeby Zły nie mógł mi szkodzić”. Pamiętajcie o tym, że to nie
Bóg kusi do Zła, lecz że to Zło kusi. Proście Ojca, aby
podtrzymywał was w waszej słabości do tego stopnia, żeby szatan
nie mógł jej wodzić na pokuszenie.
Skończyłem,
Moi umiłowani. To jest Moja druga Pascha z wami. W ubiegłym roku
podzieliliśmy się tylko chlebem i barankiem. W tym roku daję wam
modlitwę. Inne dary ofiaruję wam w czasie innych świąt Paschy,
jakie spędzę z wami, abyście – kiedy pójdę tam, gdzie chce
Ojciec – w czasie każdego święta baranka mojżeszowego,
wspominali Mnie, Baranka.
Powstańcie.
Chodźmy. Wejdziemy ponownie do miasta o świcie. Jutro też ty,
Szymonie, i ty, bracie Mój (wskazuje Judę), pójdziecie po
niewiasty i dziecko. Ty, Szymonie, synu Jony, i wy pozostali,
będziecie ze Mną aż oni powrócą. Następnie udamy się razem do
Betanii».
Schodzą
do Getsemani. Wchodzą do domu na spoczynek. (III (cz. 1-2), 64: 28
czerwca 1945. A, 5466-5478)
Gesù
esce con i suoi da una casa prossima alle mura e credo sempre nel
rione di Bezeta, perché per uscire dalle mura si deve ancora passare
davanti alla casa di Giuseppe, che è presso la porta che ho sentito
definire 'di Erode'. La città è semideserta nella sera placida e
lunare. Comprendo che è stata consumata la Pasqua in una delle case
di Lazzaro, che però non è per nulla la casa del Cenacolo. Questa è
proprio agli antipodi di quella. Una a nord, l'altra a sud di
Gerusalemme.
Sulla
porta di casa Gesù si accomiata, col suo garbo gentile, da Giovanni
di Endor, che Egli lascia a custodia delle donne e che ringrazia per
questa custodia. Bacia Marjziam, che è venuto anche lui sulla porta
e poi si avvia fuori della porta detta di Erode.
"Dove
andiamo, Signore?"
"Venite
con Me. Vi porto a coronare con una perla rara e desiderata la
Pasqua. Per questo ho voluto stare con voi soli. I miei apostoli!
Grazie, amici, del vostro grande amore per Me. Se poteste vedere come
esso mi consola, voi restereste stupiti. Vedete, Io procedo fra
continui attriti e delusioni. Delusioni per voi. Per Me,
persuadetevene, non ho nessuna delusione, non essendomi concesso il
dono di ignorare... Anche per questo vi consiglio a lasciarvi guidare
da Me. Se Io permetto questo o quello, non ostacolatelo. Se Io non
intervengo a porre fine ad una cosa, non pensatevi di farlo voi. Ogni
cosa a suo tempo. Abbiate fiducia in Me, su tutto".
Sono
all'angolo nord-est della cerchia delle mura; le girano e costeggiano
il monte Moria fino al punto in cui, per un ponticello, possono
valicare il Cedron.
"Andiamo
al Getsemani? chiede Giacomo d'Alfeo.
"No.
Più su. Sul Monte degli Ulivi".
"Oh!
sarà bello!" dice Giovanni.
"Sarebbe
piaciuto anche al bambino" mormora Pietro.
"Oh!
ci verrà molte altre volte! Era stanco. Ed è bambino. Io voglio
darvi una grande cosa, perché ormai è giusto che voi l'abbiate".
Salgono
fra gli ulivi, lasciando alla loro destra il Getsemani e elevandosi
ancora, su per il monte, sino a raggiungerne la cresta su cui gli
ulivi fanno un pettine frusciante.
Gesù
si ferma e dice: "Sostiamo... Miei cari, cari tanto, discepoli
miei e miei continuatori in futuro, venite a Me vicino. Un giorno, e
non uno solo, voi mi avete detto: 'Insegnaci a pregare come Tu
preghi. Insegnaci come Giovanni lo insegnò ai suoi, acciò noi
discepoli si possa pregare con le stesse parole del Maestro'. Ed Io
vi ho sempre risposto: 'Vi farò questo quando vedrò in voi un
minimo di preparazione sufficiente, acciò la preghiera non sia
formula vana di parole umane, ma vera conversazione col Padre'. A
questo siamo giunti. Voi siete possessori di quanto basta per poter
conoscere le parole degne di essere dette a Dio. E ve le voglio
insegnare questa sera, nella pace e nell'amore che è tra noi, nella
pace e nell'amore di Dio e con Dio..."
(…)
"Udite.
Quando pregate dite così: 'Padre nostro che sei nei Cieli sia
santificato il Nome tuo, venga il Regno tuo in terra come lo è in
Cielo, e in terra come in Cielo sia fatta la Volontà tua. Dàcci
oggi il nostro pane quotidiano, rimetti a noi i nostri debiti come
noi li rimettiamo ai nostri debitori, non ci indurre in tentazione,
ma liberaci dal Maligno'."
Gesù
si è alzato per dire la preghiera e tutti lo hanno imitato, attenti,
commossi.
"Non
occorre altro, amici miei. In queste parole è chiuso come in un
cerchio d'oro tutto quanto abbisogna all'uomo per lo spirito e per la
carne e per il sangue. Con questo chiedete ciò che è utile a quello
e a questi. E se farete ciò che chiedete, acquisterete la vita
eterna. E' una preghiera tanto perfetta che i marosi delle eresie e
il corso dei secoli non l'intaccheranno. Il cristianesimo sarà
spezzettato dal morso di Satana e molte parti della mia carne mistica
verranno staccate, separate, facenti cellule a sé, nel vano
desiderio di crearsi a corpo perfetto come sarà il Corpo mistico del
Cristo, ossia quello dato da tutti i fedeli uniti nella Chiesa
apostolica che sarà, finché sarà la terra, l'unica vera Chiesa. Ma
queste particelle separate, prive perciò dei doni che Io lascerò
alla Chiesa Madre per nutrire i miei figli, si chiameranno però
sempre cristiane, avendo culto al Cristo, e sempre si ricorderanno,
nel loro errore, di essere venute dal Cristo. Ebbene, esse pure
pregheranno con questa universale preghiera. Ricordatevela bene.
Meditatela continuamente. Applicatela alle vostre azioni. Non occorre
altro per santificarsi. Se uno fosse solo, in un posto di pagani,
senza chiese, senza libri, avrebbe già tutto lo scibile da meditare
in questa preghiera e una chiesa aperta nel suo cuore per questa
preghiera. Avrebbe una regola e una santificazione sicura.
'Padre
nostro'
Io
lo chiamo: 'Padre'. Padre è del Verbo, Padre è dell'Incarnato. Così
voglio lo chiamiate voi, perché voi siete uni con Me se voi in Me
permanete.
Un
tempo era che l'uomo doveva gettarsi volto a terra per sospirare, fra
i tremori dello spavento: 'Dio!' Chi non crede in Me e nella mia
parola ancora è in questo tremore paralizzante... Osservate nel
Tempio. Non Dio, ma anche il ricordo di Dio è celato dietro triplice
velo agli occhi dei fedeli. Separazioni di distanze, separazioni di
velami, tutto è stato preso e applicato per dire a chi prega: 'Tu
sei fango. Egli è Luce. Tu sei abbietto. Egli è Santo. Tu sei
schiavo. Egli è Re'.
Ma
ora!... Alzatevi! Accostatevi! Io sono il Sacerdote eterno. Io posso
prendervi per mano e dire: 'Venite'. Io posso afferrare le tende del
velario e aprirle, spalancando l'inaccessibile luogo chiuso fino ad
ora. Chiuso? Perché? Chiuso per la Colpa, sì. Ma ancor più serrato
dall'avvilito pensiero degli uomini. Perché chiuso se Dio è Amore,
se Dio è Padre? Io posso, Io devo, Io voglio portarvi non nella
polvere, ma nell'azzurro; non lontani, ma vicini; non in veste di
schiavi, ma di figli sul cuore di Dio.
'Padre!
Padre!' dite. E non stancatevi di dire questa parola. Non sapete che
ogni volta che la dite il Cielo sfavilla per la gioia di Dio? Non
diceste che questa, e con vero amore, fareste già orazione gradita
al Signore.
'Padre!
Padre mio!' dicono i piccoli al padre loro. E' la parola che dicono
per prima: 'Madre, padre'. Voi siete i pargoli di Dio. Io vi ho
generati dal vecchio uomo che eravate e che Io ho distrutto col mio
amore per far nascere l'uomo nuovo, il cristiano. Chiamate dunque,
con la parola che per prima conoscono i pargoli, il Padre Santissimo
che è nie Cieli.
'Sia
santificato il Tuo Nome'.
Oh!
Nome più di ogni altro santo e soave. Nome che il terrore del
colpevole vi ha insegnato a velare sotto un altro. No, non più
Adonai, non più. E' Dio. E' il Dio che in un eccesso di amore ha
creato l'Umanità. L'Umanità, d'ora in poi, con le labbra mondate
dal lavacro che Io preparo, lo chiami col suo Nome, riservandosi di
comprendere con pienezza di sapienza il vero significato di questo
Incomprensibile quando, fusa con Esso, l'Umanità, nei suoi figli
migliori, sarà assurta al Regno che Io sono venuto a stabilire.
'Venga
il Regno tuo in terra come in Cielo'.
Desideratelo
con tutte le vostre forze questo avvento. Sarebbe la gioia sulla
terra, se esso venisse. Il Regno di Dio nei cuori, nelle famiglie,
fra i cittadini, fra le nazioni. Soffrite, faticate, sacrificatevi
per questo Regno. Sia la terra uno specchio che riflette nei singoli
la vita dei Cieli. Verrà. Un giorno tutto questo verrà. Secoli e
secoli di lacrime e sangue, di errori, di persecuzioni, di caligine
rotta da sprazzi di luce irraggianti dal Faro mistico della mia
Chiesa – che, se barca è, e non verrà sommersa, è anche
scogliera incrollabile ad ogni maroso, e alta terrà la Luce, la mia
Luce, la Luce di Dio – precederanno il momento in cui la terra
possederà il Regno di Dio. E sarà allora come il fiammeggiare
intenso di un astro che, raggiunto il perfetto del suo esistere, si
disgrega, fiore smisurato dei giardini eterei, per esalare in un
rutilante palpito la sua esistenza e il suo amore ai piedi del suo
Creatore. Ma venire verrà. E poi sarà il Regno perfetto, beato,
eterno del Cielo.
'E
in terra come in Cielo sia fatta la sua Volontà'.
L'annullamento
della volontà propria in quella di un altro si può fare solamente
quando si è raggiunto il perfetto amore verso quella creatura.
L'annullamento della volontà propria in quella di Dio si può fare
solo quando si è raggiunto il possesso delle teologali virtù in
forma eroica. In Cielo, dove tutto è senza difetti, si fa la volontà
di Dio. Sappiate, voi, figli del Cielo, fare ciò che in Cielo si fa.
'Dacci
il nostro pane quotidiano'.
Quando
sarete nel Cielo vi nutrirete soltanto di Dio. La beatitudine sarà
vostro cibo. Ma qui ancora abbisognate di pane. E siete pargoli di
Dio. Giusto dunque dire. 'Padre, dacci il pane'.
Avete
timore di non essere ascoltati? Oh! no! Considerate. Se uno di voi ha
un amico e, accorgendosi di essere privo di pane per sfamare un altro
amico o parente, giunto da lui sulla fine della seconda vigilia, va
ad esso dicendo: 'Amico, prestami tre pani perché m'è venuto un
ospite e non ho che dargli da mangiare', può mai sentirsi rispondere
dal di dentro della casa: 'Non mi dare noia perché ho già chiuso
l'uscio e assicurati i battenti e i miei figli dormono già al mio
fianco. Non posso alzarmi e darti quanto vuoi'? No. Se egli si è
rivolto ad un vero amico e se insiste, avrà ciò che chiede.
L'avrebbe anche se colui che a cui si è rivolto fosse un amico poco
buono. Lo avrebbe per la sua insistenza, perché il richiesto di tal
favore, pur di non essere più importunato, si affretterà a
dargliene quanti ne vuole.
Ma
voi, pregando il Padre, non vi rivolgete ad un amico della terra, ma
vi rivolgete all'Amico perfetto che è il Padre del Cielo. Perciò Io
vi dico: 'Chiedete e vi sarà dato, cercate e troverete, picchiate e
vi sarà aperto'. Infatti a chi chiede viene dato, chi cerca finisce
col trovare, e a chi bussa si apre la porta.
Chi
fra i figli degli uomini si vede porre in mano un sasso se chiede al
proprio padre un pane? E chi si vede dare un serpente al posto di un
pesce arrostito? Delinquente sarebbe quel padre se così facesse alla
propria prole. Già l'ho detto e lo ripeto per persuadervi a sensi di
bontà e di fiducia. Come dunque uno di sana mente non darebbe uno
scorpione al posto di un uovo, con quale maggiore bontà non vi darà
il vostro Dio ciò che chiedete! Poiché Egli è buono, mentre voi,
più o meno, malvagi siete. Chiedete dunque con amore umile e
figliale il vostro pane al Padre.
'Rimetti
a noi i nostri debiti come noi li rimettiamo ai nostri debitori,'.
Vi
sono i debiti materiali e quelli spirituali. Vi sono anche i debiti
morali. E' debito materiale la moneta o la merce che avuta in
prestito va restituita. E' debito morale la stima carpita e non resa
e l'amore voluto e non dato. E' debito spirituale l'ubbidienza a Dio
dal quale molto si esigerebbe salvo dare ben poco, e l'amore verso di
Lui. Egli ci ama e va amato, così come va amata una madre, una
moglie, un figlio da cui si esigono tante cose. L'egoista vuole avere
e non dà. Ma l'egoista è agli antipodi del Cielo. Abbiamo debiti
con tutti. Da Dio al parente, da questo all'amico, dall'amico al
prossimo, dal prossimo al servo e allo schiavo, essendo tutti esseri
come noi. Guai a chi non perdona! Non sarà perdonato. Dio non può,
per giustizia, condonare il debito dell'uomo a Lui Santissimo se
l'uomo non perdona al suo simile.
'Non
ci indurre in tentazione, ma liberaci dal Maligno'.
L'uomo
che non ha sentito il bisogno di spartire con noi la cena di Pasqua
mi ha chiesto, or è meno di un anno: 'Come? Tu hai chiesto di non
essere tentato e di essere aiutato, nella tentazione, contro la
stessa?'. Eravamo noi due soli... e ho risposto. Eravamo poi in
quattro, in una solitaria plaga, ed ho risposto ancora. Ma non è
ancora servito, perché in uno spirito tetragono occorre fare breccia
demolendo la mala fortezza della sua caparbietà. E perciò lo dirò
ancora una, dieci, cento volte, fino a che tutto sarà compiuto.
Ma
voi, non corazzati di infelici dottrine e di ancora più infelici
passioni, vogliate pregare così. Pregate con umiltà perché Dio
impedisca le tentazioni. Oh! L'umiltà! Conoscersi per quello che si
é! Senza avvilirsi, ma conoscersi. Dire: 'Potrei cedere anche se non
mi sembra poterlo fare, perché io sono un giudice imperfetto di me
stesso. Perciò, Padre mio, dàmmi, possibilmente, libertà dalle
tentazioni col tenermi tanto vicino a Te da non permettere al Maligno
di nuocermi'. Perché, ricordatelo, non è Dio che tenta al Male, ma
è il Male che tenta. Pregate il Padre perché sorregga la vostra
debolezza al punto che essa non possa essere indotta in tentazione
dal Maligno.
Ho
detto, miei diletti. Questa è la mia seconda Pasqua fra voi. Lo
scorso anno spezzammo soltanto il pane e l'agnello. Quest'anno vi
dono la preghiera. Altri doni avrò per le altre mie Pasque fra voi,
acciò, quando Io sarò andato dove il Padre vuole, voi abbiate un
ricordo di Me, Agnello, in ogni festa dell'agnello mosaico.
Alzatevi
e andiamo. Rientreremo in città all'aurora. Anzi, domani tu, Simone,
e tu, fratello mio (indica Giuda), andrete a prendere le donne e il
bambino. Tu, Simone di Giona, e voi altri, starete con Me finché
costoro tornano. Poi andremo insieme a Betania".
E
scendono fino al Getsemani nella cui casa entrano per il riposo. (3,
203)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz