Błogosławić to zapalać słowem
przyzywającym łaskę Ducha.
środa, 27 listopada 2019
piątek, 22 listopada 2019
(129) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Nielitościwy sługa
23
Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się
rozliczyć ze swymi sługami. 24
Gdy
zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu
winien dziesięć tysięcy talentów. 25
Ponieważ
nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną,
dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. 26
Wtedy
sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość,
a wszystko ci oddam”. 27
Pan
ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. 28
Lecz
gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu
był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc:
„Oddaj, coś winien!” 29
Jego
współsługa padł przed nim i prosił go: Okaż mi cierpliwość, a
oddam tobie. 30
On
jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia,
dopóki nie odda długu. 31
Współsłudzy
jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i
opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. 32
Wtedy
pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci
cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. 33
Czyż
więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą,
jak ja ulitowałem się nad tobą?” 34
I
uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu
nie odda całego długu. 35
Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy
z serca swemu bratu. (Mt 18,23-35)
23
Διὰ τοῦτο ὡμοιώθη ἡ βασιλεία τῶν
οὐρανῶν ἀνθρώπῳ βασιλεῖ, ὃς ἠθέλησεν
συνᾶραι λόγον μετὰ τῶν δούλων αὐτοῦ.
24
ἀρξαμένου δὲ αὐτοῦ συναίρειν
προσηνέχθη αὐτῷ εἷς ὀφειλέτης μυρίων
ταλάντων. 25
μὴ ἔχοντος δὲ αὐτοῦ ἀποδοῦναι
ἐκέλευσεν αὐτὸν ὁ κύριος πραθῆναι
καὶ τὴν γυναῖκα καὶ τὰ τέκνα καὶ
πάντα ὅσα ἔχει, καὶ ἀποδοθῆναι. 26
πεσὼν οὖν ὁ δοῦλος προσεκύνει
αὐτῷ λέγων· μακροθύμησον ἐπ’ ἐμοί,
καὶ πάντα ἀποδώσω σοι. 27
Σπλαγχνισθεὶς δὲ ὁ κύριος τοῦ
δούλου ἐκείνου ἀπέλυσεν αὐτὸν καὶ
τὸ δάνειον ἀφῆκεν αὐτῷ. 28
ἐξελθὼν δὲ ὁ δοῦλος ἐκεῖνος
εὗρεν ἕνα τῶν συνδούλων αὐτοῦ, ὃς
ὤφειλεν αὐτῷ ἑκατὸν δηνάρια, καὶ
κρατήσας αὐτὸν ἔπνιγεν λέγων· ἀπόδος
εἴ τι ὀφείλεις. 29
πεσὼν οὖν ὁ σύνδουλος αὐτοῦ
παρεκάλει αὐτὸν λέγων· μακροθύμησον
ἐπ’ ἐμοί, καὶ ἀποδώσω σοι. 30
ὁ δὲ οὐκ ἤθελεν ἀλλ’ ἀπελθὼν
ἔβαλεν αὐτὸν εἰς φυλακὴν ἕως ἀποδῷ
τὸ ὀφειλόμενον. 31
ἰδόντες οὖν οἱ σύνδουλοι
αὐτοῦ τὰ γενόμενα ἐλυπήθησαν σφόδρα
καὶ ἐλθόντες διεσάφησαν τῷ κυρίῳ
ἑαυτῶν πάντα τὰ γενόμενα. 32
Τότε προσκαλεσάμενος αὐτὸν
ὁ κύριος αὐτοῦ λέγει αὐτῷ· δοῦλε
πονηρέ, πᾶσαν τὴν ὀφειλὴν ἐκείνην
ἀφῆκά σοι, ἐπεὶ παρεκάλεσάς με· 33
οὐκ ἔδει καὶ σὲ ἐλεῆσαι τὸν
σύνδουλόν σου, ὡς κἀγὼ σὲ ἠλέησα;
34 καὶ
ὀργισθεὶς ὁ κύριος αὐτοῦ παρέδωκεν
αὐτὸν τοῖς βασανισταῖς ἕως οὗ ἀποδῷ
πᾶν τὸ ὀφειλόμενον. 35
οὕτως καὶ ὁ πατήρ μου ὁ οὐράνιος
ποιήσει ὑμῖν, ἐὰν μὴ ἀφῆτε ἕκαστος
τῷ ἀδελφῷ αὐτοῦ ἀπὸ τῶν καρδιῶν
ὑμῶν. (Mt 18,23-35)
I
Jezus, którego otaczali jedynie apostołowie w miejscu zamkniętym
przez krzewy, zwraca się do uczniów zgromadzonych z szacunkiem na
uboczu, na polanie ozdobionej zbiornikiem pełnym przejrzystej wody.
Uśmiech Jezusa jest jakby znakiem, że będzie przemawiał. I idzie
[ku nim] Swym powolnym, długim krokiem, dzięki któremu – nie
śpiesząc się – w niewielkim czasie pokonuje dużą odległość.
Wszyscy się cieszą i otaczają Go kołem, jak dzieci [stojące]
wokół kogoś, kto sprawia im radość. Jezus [ma wokół Siebie]
wieniec uważnych twarzy. Znajduje miejsce i opierając się o drzewo
zaczyna mówić.
«To,
co powiedziałem najpierw do ludu, [przedstawię] wam w doskonalszej
[formie], bo jesteście wybranymi. Apostoł Szymon, syn Jony, zapytał
Mnie: „Ile razy mam przebaczyć? Komu? Dlaczego?” Odpowiedziałem
tylko jemu, a teraz powtórzę wszystkim Moją odpowiedź, gdyż
powinniście ją odtąd znać.
Posłuchajcie
dobrze, ile razy i jak, i dlaczego trzeba wybaczać. Trzeba wybaczać,
jak Bóg przebacza. On, wobec którego grzeszy się tysiące razy,
[przebacza], jeśli [człowiek] nawraca się tysiące razy. Byle
tylko widział, że u winnego nie ma pragnienia grzeszenia,
poszukiwania tego, co skłania do grzechu, lecz przeciwnie – grzech
jest tylko owocem ludzkiej słabości. Kiedy jednak [człowiek]
chętnie1
trwa w grzechu, nie może być wybaczenia za znieważanie Prawa.
Nawet jeśli czyjeś błędy zasmucają was osobiście,
przebaczajcie. Przebaczajcie zawsze temu, kto was krzywdzi.
Przebaczajcie, żeby uzyskać przebaczenie, gdyż i wy popełniacie
błędy wobec Boga i waszych braci. Przebaczenie otwiera Królestwo
Niebieskie tak człowiekowi otrzymującemu przebaczenie, jak i temu,
który go udziela. To przypomina wydarzenie, do jakiego doszło
pomiędzy królem i jego sługami.
Pewien
król chciał uregulować rachunki ze swymi sługami. Przywoływał
jednego po drugim, rozpoczynając od tych, którzy byli najwyżsi
rangą. Przybył jeden, który był mu winien dziesięć tysięcy
talentów, lecz nie miał z czego spłacić pożyczek danych mu przez
króla na wybudowanie domów i [nabycie] różnych dóbr. Stało się
tak, gdyż w rzeczywistości – z powodów mniej lub bardziej
słusznych – nie używał ze zbytnią starannością sumy
otrzymanej na [realizację] swych planów. Król-pan uniósł się
gniewem z powodu jego lenistwa i niedotrzymania słowa. Nakazał,
żeby sprzedano jego samego, jego żonę, dzieci i wszystko, co
posiadał, aż zostanie spłacony dług. Sługa jednak rzucił się
do stóp króla i prosił go ze łzami i z błaganiami: „Pozwól mi
odejść. Miej jeszcze trochę cierpliwości, a oddam ci wszystko, co
jestem ci winien, aż do ostatniego denara”. Król poruszony tak
wielkim bólem – bo to był dobry król – nie tylko zgodził się
na jego prośbę, ale dowiedziawszy się, że pomiędzy przyczynami
jego braku pilności i niespłacenia [długu] były też choroby,
darował mu dług.
Poddany
odszedł szczęśliwy. Wychodząc jednak stamtąd, spotkał na drodze
innego poddanego, ubogiego, któremu pożyczył sto denarów z
dziesięciu tysięcy talentów otrzymanych od króla. Przekonany
przez [otrzymaną od] króla łaskę, że wolno mu wszystko, schwytał
nieszczęśliwego za gardło i powiedział mu: „Oddaj mi
natychmiast to, co mi jesteś winien”. Daremnie człowiek pochylał
się, płacząc, całując jego stopy, jęcząc: „Miej nade mną
litość, spotkało mnie tyle nieszczęść! Miej jeszcze trochę
cierpliwości, a oddam ci wszystko aż do ostatniego pieniążka.”
Bezlitosny sługa wezwał żołnierzy i kazał odprowadzić
nieszczęśliwca do więzienia, żeby go zmusić do zapłacenia,
grożąc mu utratą wolności, a nawet życia.
O
sprawie dowiedzieli się przyjaciele nieszczęśnika. Głęboko
zasmuceni poszli donieść o tym królowi i panu. On zaś,
dowiedziawszy się, co zaszło, rozkazał, żeby mu przyprowadzono
nielitościwego sługę. Patrząc na niego surowo, rzekł mu: „Zły
sługo, ja przedtem pomogłem ci, żebyś się stał miłosiernym.
Uczyniłem cię bogatym i pomogłem ci jeszcze darując twój dług,
kiedy tak bardzo prosiłeś mnie o cierpliwość. Ty nie miałeś
litości nad jednym z twoich bliźnich, a ja, król, miałem ją dla
ciebie. Dlaczego nie uczyniłeś tego, co ja zrobiłem dla ciebie?”
I oburzony oddał go strażnikom więzienia, żeby go zatrzymali aż
wszystko zapłaci. Powiedział: „Nie miał litości wobec kogoś,
kto był mu winien bardzo mało, ja zaś, choć jestem królem,
miałem dla niego tak wiele litości. Niech więc [teraz] i on nie
korzysta z mojej litości.”
W
taki sam sposób Ojciec Mój postąpi wobec was, jeśli będziecie
nielitościwi wobec waszych braci; jeśli, otrzymawszy od Boga tak
wiele, staniecie się winnymi bardziej niż jakiś wierny.
Pamiętajcie, że macie obowiązek być bez winy bardziej niż
wszyscy inni. Pamiętajcie, że Bóg pożycza wam wielki skarb, lecz
chce, żebyście się rozliczyli z niego przed Nim. Pamiętajcie, że
bardziej niż inni powinniście praktykować miłość i
przebaczenie. (III (cz. 3-4), 142: 17
września 1945. A, 6456-6466)
1 W
tłumaczeniu polskim Ewy Bromboszcz podano błędnie „dobrowolnie”.
Nie jest możliwe dobrowolne trwanie w grzechu, ponieważ grzech
jest złem i trwanie w nim w sposób chętny nie jest dobrowolne,
ale złowolne. Można sobie jeszcze wyobrazić dobrowolne poddanie
się skutkom grzechu, jak Pan Jezus przez oddanie swego życia na
krzyżu; lecz to nie ten przypadek chęci („dobrowolności”), o
którym mowa jest tutaj. Przyp. Jakub Szukalski.
E
Gesù, che era circondato dai soli apostoli in un chioschetto di
bossi, si avvia verso i discepoli che sono invece
rispettosamente aggruppati su uno spiazzo decorato di una vasca piena
di limpide acque. Il sorriso di Gesù è come un segnale di parola. E
mentre Lui va col suo passo lento e lungo, per cui percorre molto
spazio in pochi momenti, e senza affrettarsi perciò, essi si
rallegrano tutti e, come bambini intorno a chi li fa felici, si
stringono in cerchio. Una corona di visi attenti, finché Gesù si
mette contro un alto albero e inizia a parlare. «Quanto ho detto
prima al popolo va perfezionato per voi che siete gli eletti fra
esso. Dall'apostolo Simone di Giona mi è stato detto: "Quante
volte devo perdonare? A chi? Perché?". Ho risposto a lui in
privato ed ora a tutti ripeto la mia risposta in ciò che è giusto
voi sappiate sin da ora. Udite quante volte e come e perché va
perdonato. Perdonare bisogna come perdona Dio, il quale, se mille
volte uno pecca e se ne pente, perdona mille volte. Purché veda che
nel colpevole non c'è la volontà del peccato, la ricerca di ciò
che fa peccare, ma sibbene il peccato è solo frutto di una debolezza
dell'uomo. Nel caso di persistenza volontaria nel peccato, non può
esservi perdono per le colpe fatte alla Legge. Ma per quanto queste
colpe vi danno di dolore, a voi, individualmente, perdonate.
Perdonate sempre a chi vi fa del male. Perdonate per essere
perdonati, perché anche voi avete colpe verso Dio e i fratelli. Il
perdono apre il Regno dei Cieli tanto al perdonato come al
perdonante. Esso è simile a questo fatto che avvenne fra un re ed i
suoi servi.
Un
re volle fare i conti coi suoi servi. Li chiamò dunque uno dopo
l'altro cominciando da quelli che erano i più in alto. Venne uno che
gli era debitore di diecimila talenti. Ma il suddito non aveva con
che pagare l'anticipo che il re gli aveva fatto per potersi costruire
case e beni d'ogni genere, perché in verità non aveva, per molti
motivi più o meno giusti, con molta solerzia usato della somma
ricevuta per questo. Il re-padrone, sdegnato della sua infingardia e
della mancanza di parola, comandò fosse venduto lui, la moglie, i
figli e quanto aveva, finché avesse saldato il suo debito. Ma il
servo si gettò ai piedi del re e con pianti e suppliche lo pregava:
"Lasciami andare. Abbi un poco di pazienza ancora ed io ti
renderò tutto quanto ti devo, fino all'ultimo denaro". Il re,
impietosito da tanto dolore – era un re buono – non solo
acconsentì a questo ma, saputo che fra le cause della poca solerzia
e del mancato pagamento erano anche delle malattie, giunse a
condonargli il debito. Il suddito se ne andò felice. Uscendo di li,
però, trovò sulla sua via un altro suddito, un povero suddito al
quale egli aveva prestato cento denari tolti ai diecimila talenti
avuti dal re. Persuaso del favore sovrano, si credette tutto lecito
e, preso quell'infelice per la gola, gli disse: "Rendimi subito
quanto mi devi". Inutilmente l'uomo piangendo si curvò a
baciargli i piedi gemendo: "Abbi pietà di me che ho tante
disgrazie. Porta un poco di pazienza ancora e ti renderò tutto, fino
all'ultimo spicciolo".
Il
servo, spietato, chiamò i militi e fece condurre in prigione
l'infelice perché si decidesse a pagarlo, pena la perdita della
libertà o anche della vita. La cosa fu risaputa dagli amici del
disgraziato i quali, tutti contristati, andarono a riferirlo al re e
padrone. Questi, saputa la cosa, ordinò gli fosse tradotto davanti
il servitore spietato e, guardandolo severamente, disse: "Servo
iniquo, io ti avevo aiutato prima perché tu diventassi
misericordioso, perché ti facessi una ricchezza, poi ti ho aiutato
ancora col condonarti il debito per il quale tanto ti raccomandavi
che io avessi pazienza. Tu non hai avuto pietà di un tuo simile
mentre io, re, per te ne avevo avuta tanta. Perché non hai fatto ciò
che io ti ho fatto?". E lo consegnò sdegnato ai carcerieri,
perché lo tenessero finché avesse tutto pagato, dicendo: "Come
non ebbe pietà di uno che ben poco gli doveva, mentre tanta pietà
ebbe da me che re sono, così non trovi da me pietà".
Così
pure farà il Padre mio con voi se voi sarete spietati ai fratelli,
se voi, avendo avuto tanto da Dio, sarete colpevoli più di quanto
non lo è un fedele. Ricordate che in voi è l'obbligo di essere più
di ogni altro senza colpe. Ricordate che Dio vi anticipa un gran
tesoro, ma vuole che gliene rendiate ragione. Ricordate che nessuno
come voi deve saper praticare amore e perdono. (4, 278)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
poniedziałek, 18 listopada 2019
(82) Żywoty Świętych: Ludger
Żywot
ś. Ludgera Biskupa Monasterskiego, Apostoła Saskiego –
pisany
od Mnichów Werduńskiego klasztoru,
który on naprzód fundował.
Żył około roku Pańskiego, 780. Tritemius
lib. 3. cap. 196.
Albertus Crancius in Metrop. Saxonum lib. 2. cap.
16.1
Ludgerus
z Fryzjej rodem, rodzice miał zacne i Chrześciańskie – dziad
jego pierwszym był w domu jego Chrześcianinem, na imię Wurysyngus.
Matka jego była Liafburga, którą P. Bóg skoro się urodziła, z
dziwnego niebezpieczeństwa wybawić, dla tego owocu żywota jej,
raczył. Bo baba jej niewierną będąc – gniewała się o to, iż
matka jej dziewki wszytko rodziła – 2przetoż
skoro ta Liafburga matka ś. Ludgera na świat wyszła, utopić ją
służebnicy kazała. Gdy ją topiła w cebrze wody – dzieciątko
dopiero urodzone, rączkami się u wierzchu cebra uwiesiło, iż się
z nim biedzić ona niewiasta poczęła – a w tym sąsiada
przybieży, zawoła na nię, i odjęła jej ono dzieciątko –
któremu skusić trochy miodu dała, dla bezpieczności zdrowia jej –
bo ono pogaństwo miało ten obyczaj – iż tego dziecięcia zabić
i gubić już nie mogli, które narodziwszy się, czego skusiło –
i tak od śmierci wybawiona, a potym matce wrócona – gdy szła za
mąż, urodziła tego to Ludgera świętego. 3Z
dzieciństwa zaraz od Pana Boga na stan duchowny naznaczony był.
Żadnego jego igrania innego nie było, jedno książki, które ze
skóry drzewianej czynił, i lada czym po nich kreślił. A gdy go
spytano: coś dziś robił? Nie rzekł, jedno iżem pisał, abo
czytał. A gdy go spytano: kto cię nauczył? Odpowiadał, Pan Bóg –
prawie Duchem to Bożym mówiąc. Przetoż skoro podrósł, w
mniejszych się szkołach początków nauk nauczywszy, do wielkich
się szkół prosił. 4I
pierwej u Grzegorza niejakiego w Trajektońskim kościele – a potym
u onego zacnego Doktora Alkwina w klasztorze Eboraceńskim w Angliej
w Piśmie Świętem wyćwiczony był. Świecką się Filozofią nie
bawił – to tylo do serca niósł, i w uściech miał, co ku czci
Bożej, i rozumieniu Pisma, a do potwierdzenia wiary Katolickiej i
żywota pobożnego służyło.
Alkwinowi
był tak miłym uczniem, iż go namilszym synem swym zwał. Bo
człowiek był wielkich cnót, i barzo do miłości ludzkiej udatny,
tak żywotem, jako obcowaniem i rozmową. U tego Alkwina pułpięta
się lata ucząc, nie tylo wykładaniu się Świętego Pisma
przypatrzył, i niektóre z nim świeckie księgi przeczytał – ale
się też u niego Reguły mniskiej nauczył, i żywota ich doskonale
dostąpił. Gdy został diakonem, Biskup Trajekteński Albrykus,
widząc cny żywot i nauki jego, używać go począł na szczepienie
wiary miedzy pogaństwem w Fryzyjskiej i Saskiej ziemi. 5I
naprzód go posłał do Fryzjej – tam gdzie też przedtym Wulfranus
wiarę Chrystusowę rozsiewał, aby tam bałwochwalską i szatańską
służbę psował, a Boską znajomość szczepił. Co on z wielką
ochotą, na to zdrowie swoje ważąc, uczynił. I poszczęścił Pan
Bóg, iż w Fryzjej tak sobie śmiało poczynał – iż ich bałwany
i bogi obalał, psował, rozmiatał – złoto z nich i śrebro
łupił, a ubogim dawał, gdy samoż pogaństwo na to patrzyło – a
nikt mu żadnej przykrości uczynić nie śmiał. Tak cześć Bożą
miłującego, ręka Boża mocna broniła, i postrach na serca
pogańskie puściła.
Przyzwał
go potym Biskup Albrykus do siebie, i kapłanem go poświęciwszy,
Doktorowską mu katedrę do czasu poruczył. 6Potym
gdy Saskie Książę poganin Windekindus Fryzją opanował, a
Fryzowie się zasię do starego pogaństwa obrócili (kaznodziej
jednak i kapłanów nie zabijał, precz im tylo wychodzić kazał) ś.
Ludgerus żałując iż męczeńskiej korony odnieść nie mógł, do
Rzymu poszedł, i tam od Leona papieża uczczon, i kościami świętymi
obdarowan, szedł do klasztoru Benewentańskiego – gdzie Reguła ś.
Benedykta statecznie kwitnęła. I tam dwie lecie sam się u drugich
żywota doskonałego uczył – i drugie zakonniki wielkim a dziwnym
swym przykładem naprawował. Bo to, co w regule mieli, to wszytko w
jego obyczajach widzieć mogli. Lecz w klasztorze nie mogła się
długo ta świeca taić – 7gdy
Alkwina Karolus wielki pierwszy z Francjej Cesarz, do siebie
przyzwał, za radą jego po ś. Ludgera pisał, aby mu na opatrowanie
Kościoła Bożego przybył. Bo ten cesarz gorące barzo o
rozmnożenie wiary Chrześciańskiej staranie czynił. Acz nie rad
pokój klasztorny opuścił – wszakże prze miłość ku Alkwinowi
mistrzowi swemu – a naprzód, aby innym dla P. Boga pożyteczny
był, jachał do Cesarza. Gdy do rozmowy przyszedł – pytał Cesarz
czegoby się podjąć wolał – jeśli wielki klasztor białychgłów,
czyli mniejszy mężczyzny, w którym byli Kanonicy, sprawować? On
mądrze powiedział: wielkim wielkie, mnie małemu mały męski niech
dany będzie, gdy to wola Boża jest. 8Trudniejsze
jest sprawowanie białychgłów, i pokusy więtsze, i obmowy – ja
na męskim, powiada, przestanę. I polecił mu klasztor, Lotuse
nazwany, gdzie bracią w wielkiej pokorze i usługowaniu im w Bogu
sprawował – nic nie rozkazując, czegoby sam pierwej nie wypełnił.
9Potym
gdy pięć miast w Fryzjej dobrowolnie się Karolusowi poddało –
tam miedzy pogany Ludgera ś. posłał. On tam szedszy, wiarę ś.
szczepił, bałwany obalał, kościoły budował, i nauką
Chrześciańską serca ludzkie napełniał – do żywota ich
bogobojnego przyprawując. A z ochotą ku czci Chrystusowej, i do
innych pogan, którzy jeszcze Karolusowi poddani nie byli, wyciekał.
A potym gdy Karolus Saską ziemię opanował, jego tam na takież
wiary świętej szczepienie posłał. I był na biskupstwie
Monasterskim, wszystkie Apostolskie posługi czyniąc, i Saski naród
do wiary ś. z pogaństwa przywodząc. Acz długo bez biskupiego
poświęcenia lud on sprawował, pracą sobie biorąc, a czci
biskupiej nie pragnąc – wszakże potym prawie przymuszony od
Gildebalda Arcybiskupa Koleńskiego, poświęcenie biskupie wziął.
Wielkiej pracej użył około ludu onego, który nie tylo nauką, ale
i cudy wielkimi ku Chrystusowi przywodził. Takie o jego
świątobliwości ludzie mniemanie mieli, iż mu raz ślepego
jednego, który im pieśni o wojnach cudnie śpiewał, przywiedli –
prosząc aby mu wzrok u P. Boga uprosił. 10Spytał
ślepego jeśli się spowiadać, a za grzechy swoje pokutę czynićby
chciał. On gdy na to zezwolił, kazał mu przyść nazajutrz do
siebie. Ślepy on nie zamieszkał – a Ludgerus święty odwiódszy
się z nim na stronę, spowiedzi go wysłuchał, i do pokuty go
przywiódł, i krzyżem ś. jemu wzrok przywrócił. Był potym z
tego oświeconego dobry człowiek, i miły ś. Ludgerowi – tak iż
go tajemnie do Fryzjej, która była od wiary świętej odstąpiła,
w domy pogańskie, którzy się go jako znajomego nie strzegli,
posyłał – aby niewiasty skłonniejsze do nabożeństwa tajemnie
namawiał – 11żeby
dzieci swoje prostą wodą chrzciły, mówiąc: ja ciebie chrzczę, w
imię Ojca, i Syna, i Ducha Ś. Co uczynił ten oświecony, i wiele
tak dzieci P. Bogu pozyskał. Tak czynili święci gdy w dorosłe
zbawienia wmówić nie mogli – na dzieciach się cieszyli, z nich
Panu Bogu chwałę zbierając.
Raz
mu niewiasta rodzajem szlachetna, ale nierządnie z powinowatym w
małżeństwie mieszkająca, miodu przyniosła – aby jej z mężem
nie rozwodził. On miodu wziąć niechciał – a kapłani jego
tajemnie gi od niej wzięli – a nie mając gdzie indziej, pod
ołtarz włożyli. Gdy tego dnia Mszą miał Ludgerus na onym
ołtarzu, a modlitwę zaczął, naczynie się z onym miodem rozpukło,
i wszytek miód z niego wyciekł. Tak on nieczysty dar i łakomstwo
swoich potępił, i moc swej modlitwy pokazał. Gdy swoję parafią
nawiedzał – w obiad ślepy jeden wołał u okna, aby się nad
ślepym zmiłował – dano mu jałmużnę – a on powie: nie tego
mi trzeba, prowadź mię do biskupa. I gdy go prowadzono, rzekł:
proszę cię księże biskupie, ja ubogi ślepy, uczyń to dla Boga
abych przejźrzeć mógł. A biskup rzecze: przejźrzy dla Boga. Na
to słowo dał mu Pan Bóg wnetże wzrok, iż z nimi dobrze widzący
za stołem siedział. I jednego też umarłego wskrzesił. I drugiego
gdy wieśniacy w Niedzielę wiesili, a on się do tego trafił –
prosił ich aby go dla niego wypuścili, abo wżdy na inszy czas to
karanie odwlekli, a tym czasem do kościoła na Mszą szli. 12A
oni go przedsię obiesili. Gdy się zań we Mszej święty Ludgerus
modlił – on obieszony rano, przyszedł wieczór do biskupa, który
już był po obiedzie sześć mil z onego miejsca ujachał –
dziękując mu za dobrodziejstwo, że go wybawił od śmierci. On go
pytał: jakoś jest wybawion, wszak cię byli obiesili? A on rzekł:
dwa jacyś mężowie drewno mi, na którymem stać mógł, podłożyli
– aż gdy się ludzie rozeszli, a ku wieczoru się skłaniało,
odwiązawszy mię, ciebie mi gonić, a za takie dobrodziejstwo
dziękować kazali. Wielki to cud był, i jako zatrzyman, i jako
odwiązan i tak daleką drogę uszedł. Wiele cudów innych czynił
P. Bóg przezeń, które się opuszczają.
Był
w nauce Pisma Świętego barzo biegły, co z niektórego jego pisania
znać. Wypisał żywot Bonifacjusza męczennika, także Grzegorza i
Albryka nauczycielów swoich. W którym piśmie i wielki dowcip jego,
i osobliwa wymowa się pokazuje. Uczniom swoim zawżdy w nawiętszym
zabawieniu Pismo Święte, tajemnice jego otwarzając, wykładał.
Kapice dla tego nie nosił, iż nigdy był professjej abo obietnice
żadnej na zakon nie uczynił, ale w kanoniczym ubierze chodząc,
zakonniczy żywot doskonale wypełnił. Włosiennicę tajemnie przez
cały żywot swój nosił, ciało swoje posty, niespanim, modlitwą
dręcząc. Pewnych czasów mięso jadał – ale się nigdy pokarmem
ani piciem nie obciążał. Do stołu swego jako biskup, drugdy i
bogatych i ubogich wzywał – ciała ich potrawami a dusze świętemi
rozmowami karmiąc.
Wolności
swej przed pany i Cesarzem nigdy nie tracił. Jednego czasu Karolus
Cesarz poń dla pewnych spraw i rady posłał – skoro przyjachał a
stanął w gospodzie, komornika poń posłał, aby się z Cesarzem
widział. 13On
godziny swe w ten czas odprawował, i zaraz iść nie mógł. Drugi
raz także posłał, przedsię iść aż po skończeniu pacierzy
niechciał. Co drudzy źle wykładali, i tym go Cesarzowi hydzili. Po
służbie Bożej gdy przyszedł, Cesarz go pytać począł, czemu
zaraz nie przyszedł? Odpowiedział: więtszemum Panu służył,
niżli ty – i za cięm P. Boga prosił – ja rozkazanie twoje
wielce sobie ważę, ale Boskie więcej. 14Oną
wolną mową nic się Cesarz bogobojny nie obraził, ale raczej
rzekł: To com o tobie zawżdy trzymał, takimem cię być prawdziwie
poznał – a na potym nic o tobie powiadać sobie nie dam. Tak
zazdrościwi ludzie, skąd go obrzydzić chcieli, stąd go Cesarzowi
milszym uczynili – a dobre jego serce i w Bogu postępki uprzejme,
tracić mu i na tym nie dały. 15Ojczyznę
swoję, którą miał, na zbudowanie klasztoru Werdeńskiego,
i na uczynienie miejsca uczciwego onym kościom świętym, które z
Rzymu miał, obrócił – i on klasztor nadał. Zachorzawszy na
drodze, na której Diocezją
swoję
objeżdżał,
gdy sam czytać Pisma Świętego
nie mógł – czytać przed sobą kazał, a przedsię w onej niemocy
mało nie co dzień Mszą
miewał. Na
której ostatnie lud pożegnawszy, kapłanów do siebie przyzwał –
i o jutrzejszym
swoim
z tego świata zeszciu
opowiedział – prosząc, aby go w Werdunie w klasztorze przed
kościołem pochowali. Oznajmując
im iż tego lud nie dopuści – aż Cesarz
sam rozkaże – i po tym
poznacie, powiada, iż to wola Boża, abych tam dnia sądnego czekał.
A iż cesarz na to zezwoli, po tym
poznacie, gdy po śmierci
mojej nieco krwie
z nosa mego ciekącej obaczycie. Co się wszytko tak zstało,
gdy szczęśliwie do chwały niebieskiej z ciała się przeniósł,
roku Pańskiego 809. Po śmierci jego wielkie się cuda na ludzkie
dobrodziejstwa działy – do których wyczytania
czytelnika odsyłam – aby zemną
chwaląc Pana nad pany, a tego się świętego
modlitwie polecając,
pokłon dał Bogu – przez
Pana naszego Jezusa, który z Ojcem i z Duchem Świętym
w jednym
Bóstwie rozkazuje na wieki, Amen.
16Iż
się dziś do niejakiej Saskiej
wiary głupie
dosyć, niektórzy odzywają – niech czytają jaka wiara i od
jakich ludzi, Saskiej
ziemi, od sześciset lat przyniesiona jest. A tą, którą niedawno
diabelski
posłaniec, i ślubów Bogu uczynionych gwałtownik, cielesny i
rozpustny Luter przyniósł – a nie tylo jej cudy
nie potwierdził, ale ją sprośnym
żywotem pomazał – niech się słusznie brzydzą. Bo
nie jest wiara Chrystusowa – ale tajemne, i do pogaństwa wiodące
bałwochwalstwo.
1 XVII. Martii. Marca.
Mart. R. 26. Mart.
2 Pogańskie okrucieństwo nad
dziatkami.
3 Naznaczony od P. Boga z
dzieciństwa na stan duchowny.
4 Alkwinus zacny Doktor, którego
jest glosa
ordinaria na Biblią.
5 Posłany miedzy pogany na
szczepienie wiary do Fryzjej.
6 Fryzowie Chrześciańską
wiarę porzucili.
7 Karolus wielki uczone a
dobre ludzie na rozszerzenie wiary Chrześciańskiej zbierał.
8 Trudniejsze rządzenie
białychgłów niżli mężczyzny.
9 Posłany miedzy pogany drugi
raz.
10 Spowiedź do ucha
kapłańskiego.
11 Pogańskie niewiasty chrzciły
dzieci swe z naprawy ś. Ludgera.
12 Obieszonego cudownie wyzwolił
abo wskrzesił.
13 Do Cesarza od godzin iść
swych niechciał.
14 Wolności swojej u Panów i
Cesarzów nie tracił.
15 Ojczyznę na uczczenie kości
ś. i zbudowanie klasztorów obrócił.
16 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
sobota, 9 listopada 2019
(128) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Przebaczanie
21
Wtedy
Piotr podszedł do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć,
jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy? 22
Jezus
mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż
siedemdziesiąt siedem razy. (Mt
18,21-22)
21
Τότε προσελθὼν ὁ Πέτρος εἶπεν
αὐτῷ· κύριε, ποσάκις ἁμαρτήσει εἰς
ἐμὲ ὁ ἀδελφός μου καὶ ἀφήσω αὐτῷ;
ἕως ἑπτάκις; 22
λέγει αὐτῷ ὁ Ἰησοῦς· οὐ λέγω
σοι ἕως ἑπτάκις ἀλλ’ ἕως ἑβδομηκοντάκις
ἑπτά. (Mt 18,21-22)
Piotr
jest zamyślony. Jezus widzi to i pyta go o przyczynę. Piotr
wyjaśnia:
«Zastanawiam
się, do jak wielkiego zadania jesteśmy przeznaczeni i boję się.
Obawiam się, że nie będę umiał dobrze tego zrobić».
«Istotnie,
Szymon, syn Jony, ani Jakub, syn Alfeusza, ani Filip czy ktoś inny
nie potrafiłby tego dobrze zrobić. Jednak kapłan Piotr, kapłan
Jakub, kapłan Filip czy Tomasz będą umieli to zrobić, gdyż będą
działali razem z Boską Mądrością».
«A...
ile razy powinniśmy przebaczyć braciom? Ile razy, jeśli zgrzeszą
wobec kapłanów? I ile razy – jeśli zgrzeszą wobec Boga? Jeśli
bowiem będzie tak, jak teraz, to z pewnością będą grzeszyć
wobec nas, gdyż tak wiele razy grzeszą przeciw Tobie. Powiedz mi,
czy powinienem zawsze przebaczyć czy tylko ileś razy. Siedem razy
czy na przykład jeszcze więcej?»
«Nie
mówię ci siedem razy, lecz siedemdziesiąt razy siedem. To liczba
nieograniczona, bo Ojciec Niebieski przebaczy wam wiele razy, wielką
ilość razy – wam, którzy powinniście być doskonali. I jak On
zachowuje się wobec was, tak wy powinniście się zachowywać, gdyż
reprezentujecie Boga na ziemi». (III (cz. 3-4), 142: 17
września 1945. A, 6456-6466)
Pietro
è pensieroso. Gesù lo vede e gliene chiede ragione. E Pietro
spiega: «Penso a che gran dovere siamo destinati. E ne ho paura.
Paura di non sapere fare bene».
«Infatti
Simone di Giona o Giacomo di Alfeo o Filippo e così via non
saprebbero fare bene. Ma il sacerdote Pietro, il sacerdote Giacomo,
il sacerdote Filippo, o Tommaso, sapranno fare bene perché faranno
insieme alla divina Sapienza».
«E...
quante volte dovremo perdonare ai fratelli? Quante, se peccano contro
i sacerdoti; e quante, se peccano contro Dio? Perché, se succederà
allora come ora, certo peccheranno contro di noi, visto che peccano
contro di Te tante e tante volte. Dimmi se devo perdonare sempre o se
un numero di volte. Sette volte, o più ancora, ad esempio?».
«Non
ti dico sette, ma settanta volte sette. Un numero senza misura.
Perché anche il Padre dei Cieli perdonerà a voi molte volte, un
numero grande di volte, a voi che dovreste essere perfetti. E come
Egli fa con voi, così voi dovete fare, perché voi rappresenterete
Dio in Terra». (4, 278)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
piątek, 8 listopada 2019
sobota, 2 listopada 2019
(81) Żywoty Świętych: Rupert z Salzburga
Żywot
ś. Ruperta,
pierwej
Wangiońskiego, a potym Regenszpurskiego Biskupa, Apostoła
Bawarskiego. Surius
Tom. 2. & in Annalibus Boiorum.
Żył około roku Pańskiego 718.1
Za
panowania we Francjej Childeberta Króla – Święty Rupertus, z
narodu królów Francuskich idący, biskupstwo w ziemi Wangiońskiej
sprawując, świecką i królewską zacność, wiarą i mocną ku
Panu Bogu miłością i wzgardą samego siebie, ozdobił – krótko
mówiąc – wielką na sercu cichość i pokorę, 2a
na ciele wielką czystość zachował – w prostocie gołębiczej,
miał wężową mądrość – w poradzie ostrożny, w sądzie
sprawiedliwy, w modlitwie ustawiczny, i Ducha Ś. pełny – i z
prawej i lewej strony dobrze był cnotami śś. ostrożny – i lud
swój z pożytkiem czci Bożej i zbawienia bliźnich sprawował. 3Na
ubogie tak był do miłosierdzia skłonny, iż im rozdając sam się
ubożył, a to tylo swym zwał, co im dla Boga wydał. Sławą
świątobliwości jego, wiele się pogaństwa, do niego przychodząc,
od czartowskiej mocy, światłością wiary Katolickiej wybawiało.
4Czym
wzruszeni heretykowie Ariani, których w onej stronie wiele jeszcze
było – nie mogąc cierpieć wielkich cnót jego, i onego zbawienia
ludzi przezeń do jedności kościelnej – pojmawszy go, sromotnie
zelżyli, i ubitego, a rózgami schwostanego, z jego biskupstwa
wygnali – za czym Pan Bóg koronując cierpliwość jego, więtszą
mu drogę do nawrócenia i pozyskania pogaństwa ukazał.
Bo
tych czasów Teodo książę Bawarskie wzruszony Duchem Ś.
usłyszawszy o takim człowieku, i o świętym żywocie i cudach jego
– posłał poń sobie, prosząc aby do niego przyjachał, a prawdę
mu zbawienną chwały prawego Boga przyniósł. Widząc Rupertus ś.
sprawę i radę Bożą – posławszy przed sobą niektóre swoje
kapłany, sam za nimi rychło do Książęcia do Ratysbony abo
Regenszpurku przyjachał. Z wielką radością przyjęty jest, i z
pany wszytkimi przeciwko jemu Teodo wyjachawszy, a onego wszelakim
obyczajem uczciwszy – wiary się świętej od niego uczył, i z
synmi i ze wszystkim domem i dworem swoim – którego ś. Biskup
postem i inym nabożeństwem przyprawiwszy – gdy się służby
bałwochwalskiej zarzekł, ochrzcił go, i inne z nim ludzie
przedniejsze – za którymi potym szli do wiary ś. wszyscy
pospolici. Sławiło się tedy imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, w
oświeceniu ludzi onych – którzy próżność i zdradę fałszywych
czartów bacząc – za prawdę i światłość Chrystusowę mocnie
się chwytali. 5Nie
przestając ś. Rupert na onym tak wielkim ryb rozumnych pojmaniu –
prosił Książęcia aby go wodą do innych
miast w Noryku posłał na opowiadanie Ewangeliej ś. innemu
pogaństwu – uczynił to rad, i jeździł Święty od miasta do
miasta, rozsiewając słowo zbawienne po Noryku, aż do niższej
Panoniej – wszędzie wielki poczet ludzi P. Bogu pozyskując. A
wracając się nazad, gdziekolwiek o głębszych ciemnościach
pogańskich usłyszał, tam szedł, zdrowiu swemu nie przepuszczając,
a czarty burząc – jednego prawdziwego Boga narodzonego z Dziewice,
do serc ludzkich wnosił.
6Gdy
się do Teodona książęcia wrócił – prosiło go książę, aby
sobie miejsce na osadzenie stolice Biskupiej obrał. I obrał stare,
acz na ten czas spustoszone, miasto Iuvanium,
nad rzeką Juwą, abo iną leżące – w którym kościół ś.
Piotra zbudował i poświęcił – który książę hojnie opatrzyło
i nadało. 7Potym
i klasztor dla ludzi zakonnych, na miejsce od Boga samego cudem i
światłością niebieską naznaczonym, w jednej puszczej, Bongonia
nazwanej, zbudował, i ludzie w nim zakonne osadził. Przyszedł czas
śmierci Teodona książęcia – przy której zawołał sobie syna
swego Teoberta – i czyniąc go po sobie panem, polecił mu, i
rozkazał, aby Ruperta Biskupa we wszystkim słuchał – a wiarę
świętą Chrześciańską rozmnażał. Uczynił to barzo nie
leniwie. Bo skoro po śmierci ojca swego, jachał sam do ś. Ruperta
– który w klasztorze onym nowo zbudowanym przemieszkiwał,
nawiedzając go, a wszytkę mu swoję pracą i moc, na Chrystusowej
sławy i rozmnożenie ofiarując.
Dał
klasztorowi onemu trzy mile puszczej na wyżywienie zakonników, i
innych wiele dobrodziejstw i jałmużn kościołom czynił. A Rupert
ś. jachawszy do ojczyzny swej, dwanaście sobie pomocników kapłanów
na nawrócenie ostatka ludu, w Bawarskiej ziemi przywiódł, miedzy
któremi byli przedniejszy, Kunibaldus i Gizylarius ludzie święci.
8Przywiódł
i synowicę swoję
Erentrudę, na rozmnożenie dziewiczej czystości – której, gdy
był w Juwaniej
na
wyższym zamku klasztor zbudowany, i od króla nadany, wiele panienek
nazbierawszy, czystą z nich i Bogu miłą służbę i ustawiczne
modlitwy na pożytki zbawienne ludzkie uczynił – i one statecznym
postanowieniem i porządkiem zachowania zakonnego w onym żywocie
święty
Biskup
umocnił. Chodząc z towarzyszmi swymi po wszytkim onym
państwie – ludzie
od
czartowskiej służby odwodził – i wszytkę
ziemię do Chrystusa nawróciwszy, i Witalisza
na swoje miejsce naznaczywszy, w post wielki zachorzał. 9I
mając Mszą
w Wielkonocny
dzień, po miłym
a gorącym
ludzi upominaniu, aby mocnie
w
wierze świętej zostawali, w ręku
uczniów
swoich tamże w Juwaniej
szczęśliwie świata tego dokończył, a na wieczne z Chrystusem
królestwo nastąpił – którego chwali, a za nas prosi abyśmy się
zstali
jego uczestnicy,
i chwalce
Trójce
niewysławionej na wieki wiekom.
Amen.
2 Cnoty Ruperta ś.
3 To nasze co damy dla
Chrystusa.
4 Heretykowie ubili i wygnali ś.
Biskupa.
5 W Noryku opowiadał Ewangelią
świętą.
6 Biskupa stolica. Podobno dziś
zowią to miasto Patavium.
7 Klasztor zbudował.
8 Synowicę swoję dla
panieńskiego klasztoru przywiódł Rupertus ś.
9 Po Mszej skoro Wielkonocnej umarł.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Subskrybuj:
Posty (Atom)