To drugie opisane przez Ewangelie i Marię Valtortę uzdrowienie trędowatego różni się okolicznościami i czasem. Ewangelia wg św. Mateusza przedstawia to drugie uzdrowienie po zejściu Jezusa z góry, kiedy przekazał On słynne błogosławieństwa i następujące po nich pouczenia. Natomiast pierwsze uzdrowienie przedstawione jest na początku działalności Jezusa, jeszcze wcześniej, jak wydaje się to wskazywać Ewangelia wg św. Marka i Ewangelia wg św. Łukasza. Nie jest to jednak zupełnie wyraźne i stąd często te dwa uzdrowienia są uważane za jedno. Nie miałem możliwości zbadać, jak wyjaśniano tę sprawę w pismach Ojców na przestrzeni wieków. Por. (32) Uzdrowienie trędowatego.
1 Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. 2 A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». 3 [Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!» I natychmiast został oczyszczony z trądu. 4 Jezus powiedział do niego: «Uważaj, nie mów [o tym] nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». (Mt 8,1-4)
1 Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. 2 A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». 3 [Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!» I natychmiast został oczyszczony z trądu. 4 Jezus powiedział do niego: «Uważaj, nie mów [o tym] nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». (Mt 8,1-4)
1
Καταβάντος δὲ αὐτοῦ ἀπὸ τοῦ ὄρους
ἠκολούθησαν αὐτῷ ὄχλοι πολλοί. 2
καὶ ἰδοὺ λεπρὸς προσελθὼν προσεκύνει
αὐτῷ λέγων· κύριε, ἐὰν θέλῃς δύνασαί
με καθαρίσαι. 3
καὶ ἐκτείνας τὴν χεῖρα ἥψατο αὐτοῦ
λέγων· θέλω, καθαρίσθητι· καὶ εὐθέως
ἐκαθαρίσθη αὐτοῦ ἡ λέπρα. 4
καὶ λέγει αὐτῷ ὁ Ἰησοῦς· ὅρα μηδενὶ
εἴπῃς, ἀλλ’ ὕπαγε σεαυτὸν δεῖξον τῷ
ἱερεῖ καὶ προσένεγκον τὸ δῶρον ὃ
προσέταξεν Μωϋσῆς, εἰς μαρτύριον
αὐτοῖς. (Mt 8,1-4)
«Skończyłem.
Schodzę teraz w stronę jeziora. Błogosławię was w imię Boga
Jednego w Trójcy. Niech Mój pokój będzie z wami».
Tłum
jednak krzyczy:
«Idziemy
z Tobą. Pozwól nam iść! Nikt nie ma takich słów jak Twoje!»
I
idą za Jezusem, który nie schodzi tym zboczem, którym wszedł,
lecz przeciwległym. Idzie prosto do Kafarnaum. Droga biegnąca w dół
jest bardziej stroma, dzięki czemu można zejść szybciej. Schodzą
pośpiesznie do podnóża góry, usadowionej na równinie zielonej i
ukwieconej. (III (cz. 1-2), 34: 12 sierpnia 1944. A, 5184-5211 i
3296-3303)
Pośród
niezliczonych kwiatów, które nasycają zapachem ziemię i cieszą
oczy, wznosi się straszliwe widmo trędowatego: pokryty ranami,
cuchnący, wyniszczony. Ludzie krzyczą przerażeni i oddalają się
na zbocza góry. Niektórzy nawet biorą kamienie, ażeby cisnąć
nimi w nieostrożnego. Jezus odwraca się z otwartymi ramionami,
wołając:
«Pokój!
Pozostańcie tam, gdzie jesteście, i nie bójcie się. Odłóżcie
kamienie. Miejcie litość nad tym biednym bratem. On także jest
synem Bożym».
Ludzie
słuchają, ulegając autorytetowi Nauczyciela. On zaś podchodzi
poprzez wysokie ukwiecone trawy na odległość kilku kroków od
trędowatego, który z kolei zbliżył się, gdy zrozumiał, że
Jezus go obronił. Kiedy podszedł do Jezusa, upadł na twarz, a
usiana kwiatami trawa przyjęła go i okryła jak świeża i pachnąca
woda. Poruszające się kwiaty wydają się zasłoną nad nędzą,
którą ukryły. Jedynie żałosny głos, który spośród nich się
wydobywa, przypomina, że jest tam ta biedna istota. Mówi:
«Panie,
jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Ulituj się nade mną!»
Jezus
odpowiada:
«Podnieś
głowę i popatrz na Mnie. Człowiek musi umieć patrzeć w Niebo,
jeśli w nie wierzy. A ty wierzysz, bo błagasz».
Trawa
porusza się i ponownie rozchyla. Twarz trędowatego wyłania się
jak głowa topielca pogrążonego w morzu. Nie ma włosów ani brody.
Czaszka już prawie całkiem ogołocona z resztek tkanki. Jezus
jednak ośmiela się dotknąć koniuszkiem palców czoła tam, gdzie
jest ono czyste, bez ran, gdzie skóra jest woskowata, łuszcząca
się, miedzy dwoma gnijącymi nadżerkami, z których jedna
zniszczyła owłosioną skórę, a druga otwarła dziurę w miejscu
prawego oka. Nie potrafiłabym powiedzieć, czy w tym ogromnym
otworze – ciągnącym się od skroni do nosa, obnażając kość
jarzmową i chrząstkę nosa, napełnioną brudem – znajduje się
jeszcze gałka oczna czy nie. Jezus mówi, opierając [na jego
głowie] Swą piękną dłoń:
«Chcę.
Bądź oczyszczony».
I
oto trąd znika tak, jak gdyby człowiek ten nie był wyżarty trądem
i okryty ranami, lecz jedynie pokryty brudem, na który wylano płynny
środek czyszczący. Najpierw zamykają się rany, skóra staje się
czysta, prawe oko wyłania się spod powiek, które się odbudowały,
wargi okrywają żółtawe zęby. Jedynie brak mu włosów i brody.
Rzadkie kępki włosów są tylko tam, gdzie znajdowały się jeszcze
resztki zdrowej skóry.
Zaskoczony
tłum krzyczy, a mężczyzna – słysząc radosne wołania –
pojmuje, że jest uzdrowiony. Podnosi ręce, dotąd ukryte w trawie,
dotyka oka w miejscu, gdzie znajdowała się ogromna dziura. Dotyka
głowy tam, gdzie była wielka rana odkrywająca czaszkę i czuje
nową skórę. Podnosi się i ogląda klatkę piersiową, biodra...
Wszystko jest zdrowe i czyste... Mężczyzna na nowo przykucnął w
ukwieconej trawie, płacząc z radości.
«Nie
płacz. Wstań i posłuchaj Mnie. Powróć do życia zachowując ryt
i nikomu o tym nie mów, aż zostanie on dopełniony. Pokaż się jak
najszybciej kapłanowi. Złóż ofiarę przepisaną przez Mojżesza
na świadectwo dokonanego cudu twego uzdrowienia».
«To
Tobie musiałbym dawać świadectwo, Panie!»
«Uczynisz
to, miłując Moją naukę. Idź».
Tłum
zbliża się na nowo i, zachowując przepisaną odległość, wyraża
radość uzdrowionemu. Niektórzy odczuwają potrzebę dania mu
wsparcia na drogę: rzucają mu monety. Inni – chleb i jedzenie.
Jakiś mężczyzna – widząc odzienie trędowatego, które jest
strzępem źle go okrywającym – zdejmuje płaszcz, robi z niego
pakunek i rzuca trędowatemu, który może w ten sposób odpowiednio
się przyodziać. Inny – ponieważ miłość jest zaraźliwa, kiedy
jest się w grupie – nie umie powstrzymać pragnienia dania mu
sandałów. Zdejmuje swoje i rzuca je.
«A
ty?» – pyta go Jezus, widząc, co robi.
«O!
Mieszkam niedaleko stąd. Mogę iść boso. On ma długą drogę
przed sobą».
«Niech
cię Bóg błogosławi i wszystkich, którzy usłużyli temu bratu.
Mężu, pomódl się za nich».
«Tak,
tak, za nich i za Ciebie, aby świat w Ciebie wierzył».
«Żegnaj.
Idź w pokoju».
Mężczyzna
robi kilka kroków, a potem się odwraca i woła:
«A
kapłanowi mogę powiedzieć, że to Ty mnie uzdrowiłeś?»
«Nie.
Nie trzeba. Powiedz jedynie: ‘Pan ulitował się nade mną’. To
jest sama prawda. Nie trzeba nic innego». (III
(cz. 1-2), 35: 30 maja 1945. A, 5211-5218 i 5220-5221)
«Ho
finito. Ora Io scendo verso il lago e vi benedico nel nome di Dio uno
e trino. La mia pace sia con voi».
Ma
la folla urla: «Veniamo con Te. Lasciaci venire! Nessuno ha le tue
parole!». E si dànno a seguire Gesù, che scende non dalla parte
presa nel salire ma da quella opposta e che va in direzione diretta
di Cafarnao. La discesa è più ripida, ma è molto più svelta, e
presto giungono ai piedi del monte che si adagia in una pianura verde
e fiorita. (3, 174)
Fra
i tanti fiori che profumano il suolo e allietano la vista si drizza
l'orrendo spettro di un lebbroso, piagato, fetente, corroso. La gente
urla di spavento e si rovescia di nuovo sulle prime pendici del
monte. Qualcuno afferra anche selci per tirarle all'imprudente.
Ma
Gesù si volge a braccia aperte gridando: «Pace! State dove siete e
non abbiate paura. Posate le pietre. Abbiate pietà del povero
fratello. E’ lui pure figlio di Dio».
La
gente ubbidisce, soggiogata dal potere del Maestro. Il quale si
avanza attraverso le alte erbe in fiore sino a pochi passi dal
lebbroso, che a sua volta, quando ha capito di essere protetto da
Gesù, si è avvicinato. Giunto vicino a Gesù, si prostra, e l'erba
fiorita lo accoglie e sommerge come un'acqua fresca e profumata. I
fiori ondeggiano e si riuniscono quasi facendo velo sulla miseria che
in essi si è celata. Solo la voce che esce lamentosa di là dentro
ricorda che un povero essere è presente.
Essa
dice: «Signore, se Tu vuoi, puoi mondarmi. Abbi pietà anche di me!»
Gesù
risponde: «Alza il tuo volto e guardami. L'uomo deve sapere guardare
il Cielo quando crede in esso. E tu credi, poiché chiedi».
Le
erbe si scuotono e si aprono di nuovo. Appare, come capo di naufrago
che emerga dal mare, il volto, denudato dei capelli e della barba,
del lebbroso. Un capo di teschio non ancora del tutto spoglio dei
resti della carne. Pure Gesù osa posare la punta delle sue dita su
quella fronte, là nel punto dove è netta, ossia senza piaghe, dove
è solo pelle cinerea, scagliosa, fra due marciose erosioni di cui
una ha distrutto il cuoio capelluto e l'altra ha aperto un buco dove
era l'occhio destro, di modo che non saprei dire se fra quell'enorme
buco che va dalla tempia al naso scoprendo lo zigomo e la cartilagine
nasale, pieno di lordura, sia ancora il globo oculare o no.
E
dice Gesù, tenendo la sua bella mano appoggiata, per la punta, lì:
«Lo voglio. Sii mondato».
E
come se l'uomo non fosse corroso e impiagato; ma solo ricoperto di
sudiciume e su questo si riversassero acque detergenti, ecco che la
lebbra sparisce. Per prime le piaghe si chiudono, poi torna chiara la
pelle, l'occhio destro riappare fra la rinata palpebra, le labbra si
rinchiudono sui denti giallastri. Solo i capelli e la barba rimangono
assenti, ossia con rari ciuffetti di peli, là dove prima era ancora
un pezzettino di epidermide sana. La folla urla di stupore. E l'uomo
capisce di essere guarito per quelle urla di giubilo. Alza le mani,
fino allora nascoste dalle erbe, e si tocca l'occhio, là dove era
l'enorme buco; si tocca il capo, là dove era la grande piaga
scoprente l'osso cranico, e sente la nuova pelle. Allora si alza e si
guarda il petto, le anche... Tutto è sano e mondo... L'uomo si
riaccascia nel prato fiorito piangendo di gioia.
«Non
piangere. Alzati e ascoltami. Torna alla vita secondo il rito e non
parlare ad alcuno finché non lo hai compito. Mostrati al più presto
al sacerdote, fa' l'offerta prescritta da Mosè in testimonianza del
miracolo avvenuto della tua guarigione».
«A
Te lo dovrei testimoniare, Signore!».
«Me
lo testimonierai amando la mia dottrina. Va'»…
La
folla si è accostata di nuovo e, pur a dovuta distanza, si felicita
col miracolato. C'è chi sente bisogno di dargli un viatico per il
viaggio e gli getta delle monete. Altri lanciano pani e cibarie e
uno, vedendo che la veste del lebbroso non è che uno sbrendolo
sfrangiato che lascia tutto visibile, si leva il mantello, lo annoda
come fosse un fazzolettone e lo getta al lebbroso, che può così
ricoprirsi in maniera decente. Un altro, poiché la carità è
contagiosa quando è in comune, non resiste alla voglia di fornirgli
i sandali e se li leva e li getta.
«Ma,
e tu?» chiede Gesù che vede l'atto.
«Oh!
io sto qui vicino. Posso camminare scalzo. Lui deve fare molta
strada».
«Dio
benedica te e tutti coloro che hanno beneficato il fratello. Uomo,
pregherai per questi».
«Sì,
sì, per essi e per Te, perché il mondo abbia fede in Te».
«Addio.
Va' in pace».
L'uomo
si allontana di qualche metro e poi si volge e grida: «Ma al
sacerdote lo posso dire che Tu mi hai guarito?».
«Non
occorre. Di' solo: "Il Signore ha avuto di me misericordia".
C'è tutta la verità e non occorre altro». (3, 175)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz