Miała być
piosenka
tysiące
uroków
niezmiernej
Miłości
nagle
odcięto drogę
i straciłem
całą pieśń
smutek
ogarnął do kości
już
śpiewać nie mogę
dawne
karmicielki łzy
znowu mnie
wzywają
w głuszę
opuszczenia
zniżam
czoło i gaszę w nim światło
padam i
spuszczam powietrze z piersi
niech mnie
ziemia przykryje
niech
wszystko na mnie spadnie
teraz
jestem wyjcem nocy
w ciemne
knieje się zapuszczam
nie szukaj
mnie
nie
znajdziesz
tu tylko
cienie
tu nikt jak
ja
zdławiony
śpiew
dochodzący
do jednego ucha
najbardziej
czułego
Przyjaciela
Ludzkości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz