Męczeństwo
i żywot Ś. Anastazego Persjanina,
pisany
przez Symeona Metafrasta.
Cierpiał około roku Pańskiego, 610.
Umęczon roku Pańskiego, 627.1
Gdy
on krzyż i drzewo, na którym wisiało odkupienie nasze, od króla
perskiego Kozdrasa pojmane – wielkim postrachem Persjany, i wszytko
państwo ich przestraszyło – tak iż wszyscy niewierni Boga się
Chrześciańskiego bali, mówiąc: Bóg Chrześciański na Persją
idzie – 2szerzyła
się sława śmierci, żywota i cudów Pana naszego Zbawiciela,
miedzy Persjany – i niektórym światłość wiary naszej w sercu
świecić i k sobie je pociągać poczęła. Tak iż nie bez
wielkiego pożytku, rozsławienia czci Chrześciańskiej, ono drzewo
święte tam przemieszkiwało. Miedzy inemi pożytek jego był, ten
chwalebny męczennik Anastazjus – który będąc synem jednego
Maga, abo czarnoksiężnika, dobrze w rzemięśle ojcowskim ćwiczonym
– gdy usłyszał o krzyżu, wzbudziło się serce jego, i ogniem
Ducha Ś. zapaliło – iż się barzo pilnie on młodzieniec pytać
począł, coby to był za krzyż? A gdy mu powiadano, iż to drzewo
jest na którym Bóg Chrześciański umarł – pytał się, dla
czegoby umarł, skąd przyszedł, jako w śmierci został? I jednego
z drugiego dowiadując się, skarb już sobie wiary świętej
zbierał. A służąc żołnierską
już młodzieńcem, z wojskiem Perskim aż do Kalcedonu zaszedł.
Skąd gdy Persy Heraklius Cesarz poraził, iż nazad musieli – on
miedzy Chrześciany został w Hierapolu, i tam się u jednego
złotnika rzemięsła uczył – woląc miedzy Chrześciany
rzemieśnikiem być, niżli się do bogatego ojca, i domu, w którym
służba czartowska, i grzechy kwitnęły, wrócić. Tak mu był
Chrystusów krzyż zasmakował, iż go chciał uczestnikiem być.
3Tam
miedzy Chrześciany mieszkając, do chrztu świętego przyszedł –
i wziął imię Anastazjus, będąc pierwej zwany Magundat.
Postępując
dalej w cnotach Chrześciańskich, gdy ociec jego chrzesny Heliasz
kapłan, po ośmdziesiątym dniu, w którym się już godziło
nowochrzczonym wychodzić, spytał go, jakoby stan swój wieść
chciał? Powiedział, iż zakonnym być, a dla Pana swego, wieczne
ubóstwo i ciasny żywot wieść miał wolą. Na co rad przyzwolił
Heliasz, znając go już (jako mówią) po skórze, iż się do
doskonałego stanu i do wielkiej służby Bożej miał. 4I
zalecił go nie
daleko
od Jeruzalem do klasztoru ś. Anastazego, także jako i on nazwanego.
Gdy się barzo dobrze zachował, i w domowych posługach, około
kuchniej, i ogrodu, i w duchownych nabożeństwach – 5nauczywszy
się Greckiego języka, w czytaniu żywotów świętych barzo się
kochał, a na to rad uszy podnosił – a zwłaszcza gdy czytał
męczenników świętych wojny i cierpliwości, już w sercu ich się
cnocie dziwując, takiego ich szczęścia uczestnikiem być pragnął.
6Tak
iż nic więcej, jedno one żywoty męczenników, nie czytał. Skusił
go potym czart, domowe jemu dobre mienie, i ono ojcowskie
czarnoksięskie rzemiosło, na pamięć przywodząc, a myśl jego
targając. Lecz za radą swoich w duchu mistrzów, wszytkie
czartowskie sieci potargał. I przez siedm lat w onym klasztorze
wielki sobie skarb cnót świętych Chrześciańskich i doskonałych
zebrał.
7Po
siedmi leciech, w nocy śpiąc takie miał widzenie – zdał się
być na jednej wysokiej górze, i przyszedł do niego niejaki mąż,
podając mu kusz wina, złotem i drogimi kamieńmi oprawiony, mówiąc:
Pij – i wziął, i wypił, i uczuł jakąś dziwną słodkość, i
pociechę niewypowiedzianą – i zrozumiał jeszcze śpiąc, iż ten
napój i kielich znaczył męczeński koniec, na który powołanym
się być od Boga poznał. Ocknąwszy się, tedy był wielce w duchu
uweselon – iż mu P. Bóg w tak pewnej nadziei doczekać dał tego,
czego wielce pragnął. 8Potym
na Jutrznią idąc w dzień Wielkonocny, spowiednika swego do
Zakrystiej przyzwał, i prawie go żegnać począł z wielkim płaczem
– za naukę i skarby duchowne dziękując. Tyś mnie, rzekąc,
ojcze miły, z pogańskiej ciemności wyrwał, i przywiodłeś mię
do tej światłości Chrześciańskiej, w której znam Pana i Boga
mego Jezusa Chrystusa – tyś mnie i do naśladowania drogi tej
doskonałej zakonnej przyprawił – a jam się tobie i temu świętemu
towarzystwu nie tak zachował, jako wdzięcznemu takiego
dobrodziejstwa przystało. Wiele grzechów moich miedzy wami
popełnionych znosiliście w miłości – wydziękować się Bogu za
tę łaskę nie mogę. A iż czas mój przychodzi, iż się
rozdzielić z wami ciałem mam – proszę błogosław mi, a grzechów
moich zapomni. A ten się mistrz jego zdziwi: i czemuż mię żegnasz,
rzecze, a gdzie iść masz? A on mu z wielkim a gorącym wzdychaniem
sen powie – i dołoży, iż już pewnie umrzeć miał, abo
przyrodzoną śmiercią, abo inaczej – a nie śmiał dołożyć o
męczeńskiej nadziei i oczekawaniu onej korony, aby mu jako myśli
nie rozerwał. On go cieszył uprzejmie, nie każąc mu o tym myślić.
Jutrznią potym śpiewali, i tego dnia Anastazjus nachwalebniejszą
się świątością opatrzył.
9A
mało śpiąc przyszłej nocy, niewiedząc jako miał oną chuć do
męczeństwa ugasić, a słodkości wina onego, którego był w
widzeniu skosztował, użyć – potajemnie z klasztora poszedł –
nic zsobą, okrom szat w których chodził, nie biorąc. Wyszedszy,
bieżał miedzy Persjany – i widząc niektóre Magi abo burtniki
próżnościam onym i diabelskim zabobonom służące – karać ich
począł, powiadając, żem ja też był także w tych błędach, a
oświecony Duchem Chrystusowym jestem – i znam Boga jednego, i Syna
Jego Jezusa Chrystusa, a temi się diabelskiemi kuglarstwy i
omamieniem brzydzę – i wam to radzę, abyście gniewu Bożego
ujść, i żywot on bez końca mieć mogli. To mówił święty, ale
na ten czas nic nie pomógł, jedno sobie koronę gotował. 10Bo
oni Persowie wnet go do starosty Marzabana odnieśli, który go
pojmać i w więzieniu mieć kazał. A dowiedziawszy się iż jest
Persa, i rodzaj jego znając – namawiał go pilnie, aby się do
ojcowskiej wiary wrócił. Ale mu stale swój umysł oznajmiał –
iżby wolał tysiąc śmierci podjąć, niżliby miał prawdy
poznanej odstąpić.
11I
kazał go okować, z drugim pospołu, na takąż mękę potępionym –
a kamienie do muru nosić – a tym czasem do króla pisał, coby z
nim czynić kazał. Widząc go tak nędznym drudzy jego sąsiedzi,
którzy dom i naród jego znali – wielce się z niego urągali –
i nogami gdy one ciężary nosił, popychali. A on rad dla Pana
swego, naśmiewiska one i wzgardy odnosił – pomniąc, jakie też
samemu Panu Jezusowi Żydowie czynili. Potym ten Marzaban gdy go
baczył tak jako pierwej statecznego – bić go knutlami kazał, tak
długo, ażby się Chrystusa zarzekł. 12Na
tę mękę szedł dobrowolnie – tylo prosił aby go słudzy nie
trzymali – obiecując im leżeć, i obracać się, jako i pókiby
kazali. Bo dobrowolna jest, powiada, męka moja – ja dla Pana tego,
w którego wierzę i krzyż Jego noszę, cierpieć tak pragnę, jako
w letnim upaleniu wody, i jako jakiej wielkiej rozkoszy. A druga,
żeby z niego suknią wielebnego zakonu zjęli, a w gołe ciało
bili. Żebych ja tylo i ciało moje zelżywość miało – a zakon
święty Chrześciański i żywot Mniski, nic w tym takim znaku
zelżon nie był. Tak sobie wielce ważył nie tylo wiarę świętą
i zakon – 13ale
i znaki powołania Chrześciaństwa doskonałego. I był tak srodze
zbity – a w onym okrutnym bólu, i męce, ani się ruszył, ani
wołał, ani stękał. Jedno do swego Pana, dla którego cierpiał,
serce i oczy podnosił – trzymany był mocno nie rękoma, ale
męstwem niezwyciężonego serca swego – i przyrodzoną boleść,
wolną wolą swoją w Bogu zwyciężał – a niniejszą nędzę,
przyszłą nadzieją cieszył.
Gdy
widział Marzaban iż nic nie wygrał, a cierpliwości się
męczennikowi przyczyniało – przestać onego bicia rozkazał, a
królem mu Perskim groził – temi go pęcherzynami jakoby jakie
dziecię strasząc. Napiszę, powiada, do króla, że cię gardłem
karać każe. A co ja dbam, odpowiedział Anastazjus, i owszem tego
pragnę. Gdy się to działo, dowiedział się on mistrz jego w
klasztorze, iż jest więźniem Chrystusowym. O Boże mój jako się
uradował – jako go modlitwie braterskiej zalecał, jako z nim być
w więzieniu onym pragnął. A jednak na jego pociechę dwu z braciej
do niego wysłali. Siedział męczennik w ciężkich okowach, do nogi
drugiego o łotrostwo posadzonego, przypięty. To mu było naciężej,
iż gdy w pułnocy wedle zwyczaju (którego i w tak zły czas nie
opuszczał) modlitwy czynić miał, iż musiał onego towarzysza
obudzić. 14Co
mu się zdało przeciw miłości bliźniego spracowanego, i wtejże
nędzy, którą sam czuł na sobie, aby go budzić i jego
odpoczynieniu przeszkadzać miał. Przeto szyję tylo do modlitwy
podnosił, a nogi nie ruszał, niechcąc mu się przykrzyć. Gdy miał
on już starosta od króla odpis, co z świętym męczennikiem czynić
miał – wezwawszy Anastazego ś. rzekł: Tylo już słowem się
Chrystusa zaprzy, a idź gdzie chcesz – Chrześcianinemli i
Mnichem, abo Kabalistą być chcesz, to na twej wolej będzie. 15A
on rzecze: Nie daj tego Panie Jezu Chryste, aby się usta moje,
bluźnieniem imienia Twego mazać miały.
Potym
mu rzecze tajemnie: Podobno się wstydzisz przed temi Persjany, i
statku twego szanujesz – już ja to przyjmę a wolno cię puszczę,
gdy tylo przedemną samym a dwiema świadki, wiarę Chrześciańską
odwołasz. 16A
on rzecze, ani ty, ani żywe które stworzenie nie doczeka tego,
abych się miał Ciebie Panie Jezu Chryste, i przez sen zaprzeć. Gdy
widział niezwyciężony statek, rzekł starosta: otóż cię do
króla związanego poślę. Odpowie Anastazjus ś. – I bez wiązania
tambych szedł. Wierzże mi iż nic poniewolnie nie cierpię. I
posadzić go kazał do więzienia. Po kilkanaście dni posłał go do
Persjej do króla. A jeden brat z klasztoru onego był wyprawion z
nim, od wiernych, dla jego posługi – iżeby mógł żywym
świadkiem być, a im o jego końcu oznajmić. Gdy przyszli do
Persjej, posadzić go z złoczyńcami król kazał – a posławszy
do niego, pytał, czemu ojcowską wiarę wzgardził, wiedząc iż Bóg
Chrześciański miedzy łotry ukrzyżowany jest? On odpowiedział:
prawda, ukrzyżowany – ale z dobrej wolej swej. 17Bo
dla nas z nieba zstąpił, a jako Bóg cuda czynił – i po śmierci,
naszę śmierć zwojowawszy, w niebo wstąpił, i króluje na wieki –
a światłość w serca ludzkie posyła, aby sprośność czartowską
obaczyli, a nie służyli dalej stworzeniu, ale Stworzycielowi. A
jako się wy swego bałwochwalstwa wstydzić jeszcze niechcecie? A
słońce, miesiąc, i ogień za boga macie? Za czym i górom, i
lasom, i innemu stworzeniu, cześć boską dajecie. A co głupszego
być może, jako to, aby nierozumnemu stworzeniu człowiek, który
panem jest tego wszytkiego kłaniać się, i temu jako Bogu ofiarę
czynić miał?
Gdy
widzieli iż na to jemu nic powiedzieć nie mogli – obiecować od
króla dary wielkie poczęli. Na co on nic niedbał, i namniej myśli
skłonić niechciał. 18Tedy
kazano go kijmi okrutnie bić, i potym golenie jego w prasie ściskać.
I po kila dni zasię także te jemu męki zadawali. A widząc iż był
nieużyty – jeszcze go zawiesić za jednę rękę, a u jednej nogi
wielki kamień uwiązać, i tak przez dwie godzinie trzymać kazali.
19A
widząc wielki statek jego, i niewysłowioną cierpliwość –
radzili królowi aby sobie sromoty dalej nie czynił. I kazał król
stracić ś. Anastazego, a z nim innych Chrześcian siedmdziesiąt,
tych które z nim było z Cezareej przywiedziono. I wiedziono je nad
rzekę, i tam przed oczyma ś. Anastazego, dawiono je powrozy, i
miotano w wodę. Za każdym mówili katowie Anastazemu: tak tobie
będzie, co króla słuchać a zacnym u niego być niechcesz. A on w
niebo oczy podnosząc i drugich posilając mówił: O P. Jezu
Chryste, jeszczem ja więcej dla Ciebie cierpieć, i w sztuki
rozsiekany być pragnął. A teraz już zapłatę mi gotujesz, a
krótką tą śmiercią, miedzy święte Twoje męczenniki, mnie
poczytać i do onego wiecznego pokoju wzywać raczysz. To mówiącego
także zadawili – głowę na znak śmierci uciąwszy, Królowi
ukazali. Ciało jego od Chrześcian tajemnych, i onego brata jemu
przydanego, zachowane – potym do Jeruzalem, nakoniec do Rzymu
przeniesione jest. Gdzie z wielką uczciwością przed Rzymem u wód
Salvias
leży.20
Na którem miejscu Bernat ś. klasztor swój potym założył, na
cześć jednorodnemu Synowi Bożemu, który z Ojcem i z Duchem
Świętym króluje na wieki. Amen.
21Jaki jest pożytek czytania żywotów Świętych, i jako się w tym Chrześcianie pilni zbawienia swego kochali, pokazało się na tym Świętym, który się do męczeństwa takim pośrzodkiem pobudził. Powiem jeden temu równy przykład, który ś. Augustyn kładzie22 – jego słowa są które tam położył. Gdy cesarz, prawi, był w Trewirze, i na widokach i gonitwach zabawiał się po obiedzie – kila par dworzanów jego szli na przechadzkę do ogrodów, przy murze miejsckim uczynionych – tam dwa chodząc pospołu, trafili do jednej chałupki, gdzie niegdy mieszkali słudzy Boży, w duchu ubodzy, jakowych jest królestwo niebieskie – 23i tam naleźli księgi, w których był wypisany żywot świętego Antoniego z Egyptu – które gdy jeden z nich czytał, zdziwił się, i zapalać się wnet do jego onego żywota począł, aby opuściwszy żołnierstwo, Bogu służył. A był człowiek w sprawach świetckich barzo dzielny. Tedy wnetże napełnił się świętą ku Bogu miłością, i zawstydził się żywota swego. I gniewając się sam na się, wejźrzawszy na towarzysza, rzekł: Powiedz mi co wżdy za koniec u tych panów naszych i za wysługę mieć możem? Na cóż wżdy tak barzo pracujem? Najwiętsza nas wysługa potka, gdy nas Cesarz za swoje przyjaciele poczyta. Byśmy dobrze już ku temu przyszli – a długoż to trwać może? Małoli odmian, niestatku i bojaźni, w takim szczęściu, do którego przez tak trudną drogę idziem – a przez wielkie niebezpieczności do więtszych się garniem? A długoż wżdy tego ma być? Lecz jeśli zechcę, dziś Bożym przyjacielem być, i pewniejszą a nigdy nieodmienną wysługę mieć u Niego mogę. To mówiąc oczy do czytania obracał, a serce na nowy żywot odmieniał – 24i postanowiwszy stateczną w sobie myśl, rzecze towarzyszowi: już ja świetckiej nadzieje wszytkiej odstępuję – chcę Bogu służyć, a dziś to począć, i z tego miejsca nie wychodzić. Ty niechceszli mi takiego żywota pomagać, proszę cię niechciej mi do niego przeszkadzać. A on zaraz rzecze: nie odstąpię cię wierny towarzyszu, a tegoć żołnierstwa, za którym taka idzie zapłata, pomóc chcę. I tak zostali w onej chałupce. Drudzy towarzysze szukając ich, gdy je tam naleźli, wzywali ich do domu, powiadając iż już wieczór. A oni o swym postanowieniu powiedzieli – radząc też im, aby toż uczynili, abo je w pokoju zostawili. 25Oni nad nimi płakali, ale się sami do tego przywieść nie dali – radzi widzieli taką ich odmianę, i zalecając się ich modlitwie, serce w ziemi utopione mając, do dworu się wrócili – a ci dwa serce w niebo przybite mając, w chałupce onej zostali. Obadwa już mieli panny w małżeństwo zmówione. 26Które gdy się dowiedziały, iż ich oblubieńcy tak uczynili, samy też dziewictwo swoje Bogu poślubiły. Póty są słowa świętego Augustyna – z których gdy je uważysz, wiele się nauczyć, i czytanie żywotów Świętych dobrze sobie zalecić możesz.
1 XXIII. Ianuar. Stycznia. Mart.
R. 22. Ianua.
2 Drzewo Krzyża ś. z jakim
pożytkiem w Persjej przemieszkało.
4 Anastazjus został
zakonnikiem.
5 Pożytek czytania żywotów
świętych.
6 Patrz co się o tym mówi w
Obroku.
7 Widzenie Anastazego ś. o
koronie męczeńskiej.
8 Anastazjus ś. jako żegna
mistrza swego.
9 Bieżał ś. Anastazjus miedzy
niewierne męczeństwa dla Chrystusa pragnąc.
10 Pojmany ś. Anastazjus.
11 Okowany z towarzyszem.
12 O dwie rzeczy w mękach prosił
Anastazjus ś.
13 Dziwne a gorące czci
Chrześciańskiej zamiłowanie.
14 Miłość ku bliźniemu i w
czynieniu modlitwy.
15 Usty samemi Chrystusa się
zaprzeć nie godzi.
16 I przez sen Chrystusa się
zaprzeć boi.
17 Wolne wyznanie ś. męczennika.
18 Męki okrutne.
19 Męczenników siedmdziesiąt z
ś. Anastazym straconych.
20 Ad aquas Salvias extra mænia.
21 Obrok duchowny.
22 Confess. lib. 8. c. 6.
23 Czytanie żywotów śś. jako jest pożyteczne.
24 Nie odwłoczna pokuta.
25 Małżeństwa i żon zmówionych odstąpili pokutujący.
26 Poświęcenie panieńskiego dziewictwa.
26 Poświęcenie panieńskiego dziewictwa.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz