czwartek, 30 sierpnia 2018
sobota, 25 sierpnia 2018
(103) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Ojciec wyciągający skarby
51
«Zrozumieliście
to wszystko?»
Odpowiedzieli Mu: «Tak».
52
A
On rzekł do nich: «Dlatego
każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa
niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca
wydobywa rzeczy nowe i stare».
(Mt 13,51-52)
51
Συνήκατε
ταῦτα πάντα; λέγουσιν αὐτῷ· ναί. 52
ὁ
δὲ εἶπεν αὐτοῖς· διὰ τοῦτο πᾶς
γραμματεὺς μαθητευθεὶς τῇ βασιλείᾳ
τῶν οὐρανῶν ὅμοιός ἐστιν ἀνθρώπῳ
οἰκοδεσπότῃ, ὅστις ἐκβάλλει ἐκ τοῦ
θησαυροῦ αὐτοῦ καινὰ καὶ παλαιά. (Mt
13,51-52)
«Czy
rozumiecie to, co mówię do was przez porównania znalezione w
rzeczach codziennych, rozświetlonych jednak nadprzyrodzonym
światłem, które sprawia, że wyjaśniają się sprawy wieczne?»
«Tak,
Nauczycielu».
«Zapamiętajcie
zatem, jakim sposobem pouczać tłumy. To jest bowiem jedna z
tajemnic uczonych w Piśmie i rabbich: przypominać. Zaprawdę
powiadam wam, że każdy z was – pouczony przez mądrość,
zapewniającą posiadanie Królestwa Niebieskiego – podobny jest do
ojca rodziny, który wyciąga ze swego skarbca rzeczy pożyteczne dla
niej, który wykorzystuje rzeczy stare i nowe w jedynym celu: dla
zapewnienia dobrobytu swoim dzieciom». (III (cz. 3–4), 102: 31
lipca 1945. A, 5847-5862)
«Comprendete
ciò che Io dico con paragoni trovati nelle cose di ogni giorno,
illuminate però da una luce soprannaturale che ne fa spiegazione a
cose eterne?».
«Si,
Maestro».
«Ricordatevi
allora il metodo per istruire le turbe. Perché questo è uno dei
segreti degli scribi e dei rabbi: ricordare. In verità vi dico che
ognuno di voi, istruito nella sapienza di possedere il Regno dei
Cieli, è simile ad un padre di famiglia che trae fuori dal suo
tesoro ciò che serve alla famiglia, usando cose antiche o cose
nuove, ma tutte per l'unico scopo di procurare il benessere ai propri
figli». (4,
239)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
piątek, 24 sierpnia 2018
Drobiazgi języka miłości
w języku
miłości
wyczul się
na głoski nieme
na nieme
znaki
potem
nasłuchuj
wyraźnych
głosów
słów zdań
i składni
a gdy
zobaczysz znaczenie
przechodzące
określenie
daj
odpowiedź
milczeniem
dźwiękiem
mową
wyrażeniem
wiecznym
zapatrzeniem
dopasuj
odpowiedzi
do języka
wypowiedzi
w
przestrzeni niemych głosek
nie dawaj
wyraźnych głosów
w
przestrzeni wyraźnych głosów
nie odzywaj
się niemymi głoskami
dopiero w
porozumieniu
gdy głoski
i głosy zgodne
dotykaj
głębszych przestrzeni
czwartek, 23 sierpnia 2018
(55) Żywoty Świętych: Filorom i Fileas
Męczeństwo
ś. Filoroma i Fileasa,
i wiela innych w Aleksandriej,
pisane
od Eusebiego w Kościelnej Historiej słowo od słowa.
Lib.
8. cap. 10. Żyli
około roku Pańskiego, 260.1
Aczkolwiek
wszyscy na on czas męczennicy, wielkiego podziwienia godni byli, ale
miedzy innemi ci dwa, Filoromus i Fileas, byli barzo znaczni, którzy
będąc bogaci, rodem zacni, sławy wielkiej, wymowni, i w nauce
Filozofskiej wielce biegli – wszakże tym wszytkim, dla wiary ś. i
dla Zbawiciela naszego Pana Jezusa Chrystusa, porzucili. Taki był
Filoromus, człowiek nie na urzędzie którym małym, ale na wielkim
wysadzony, i sprawca Cesarski w Aleksandriej – który urząd z
niemałą sławą i czcią, tak jako Rzymianie zwykli, sprawował –
i mając koło siebie sług zgraję wielką, codzień na sądzie
siedział, appellacje odprawując, i skaźni czyniąc. Taki też był
Fileas Tmuiteńskiego kościoła biskup, człowiek i w sprawach
Rzeczyposp. i w kościelnej służbie dzielny, a ktemu w Filozofiej
dziwnie uczony. Ci dwa, gdy od przyjaciół i powinowatych byli
proszeni – i drudzy przedniejszy urzędnicy, i sam nakoniec sędzia
o to ich używał, i pilnie prosił, by się sami nad sobą
zmiłowali, i na dziateczki swoje, i na żony pomnieli – 2żadną
miarą, idąc na męczeństwo, użyć się nie dali, aby dla tego
żywota doczesnego, i dla rozkoszy która na nim jest, zakon Boży
porzucić, a wyznania, i wiary Pana naszego Zbawiciela, odstąpić
mieli. Lecz mężnym, i prawie jako Filozofom przystało, barzo
nabożnym sercem, wszytki groźby i męki ludzkie podeptali, i obadwa
zabić się o to z chucią dali. A iż Fileas ten, prze naukę
krasomówską, sławnym jest – niech sam świadectwo daje, co się
w Aleksandriej, i około niego, i około inych męczenników działo
– dostateczniej to przed oczy przełożyć może, a niżli ja.
Słowa jego w liście do Tmuitów te są:
Święci
męczennicy, którzy u nas zeszli, przykładów onych, i zbawiennego
upominania, w Piśmie Ś. nam podanego, naśladując – oczy swoje
do Pana w niebo obracali, i przy powołaniu swym mocnie barzo stali.
A iż ci święci męczennicy pewnie wiedzieli, iż Pan nasz Jezus,
dla nas naturę naszę przyjął, aby grzechy nasze oczyścił, i
gościniec nam do nieba przeprawił, 3(bo
nie z wydarcia miał, iż był równym Bogu – ale sam siebie
wyniszczył, obraz niewolniczy na się biorąc, i w postawie nalezion
był jako człowiek, poniżył samego siebie aż na śmierć, a
śmierć krzyżową) ci mówię woleli sobie lepsze obierać, a dla
tego męczenia, i wszytki sposoby haniebnej śmierci, które jedno
rozum ludzki wymyślić mógł, nie raz ani dwa, ale wielekroć
podejmowali. A bojaźnią wszytkich onych katów, którą im nie
słowy, ale samą rzeczą czynili, serca nie spuścili, ani się
odstraszyć dali – bo doskonała miłość, bojaźń precz odmiata
– której osobliwe męstwo i w każdej onej męce myśl wielką a
niezwyciężoną, a które słowa wypowiedzieć mogą? Gdy dano moc
nad nimi wszystkim, aby je bił ktoby jedno chciał, jedni kijmi,
drudzy rózgami, drudzy biczami, drudzy rzemieniami, drudzy je
powrozami siekli – patrzyć było na ich one rany, to tym, to owym
naczyniem odnowione. 4Patrzyć
było na one zelżone a podeptane osoby ich. Jedni ręce nazad mając
związane, na drzewie zawieszeni, i pewnym naczyniem byli
rościągnieni, po wszytkich członkach, potym wszytko ich ciało bić
kazali – nie tak jako złoczyńce, po bokach tylo, ale po brzuchu,
po goleniach, po twarzy, żelaznemi je łańcuszki siekano. Drudzy
wisieli za jednę rękę nad wroty, drudzy po członkach
rościągnieni, boleść onę która wszytkę ciężkość
przechodzi, cierpieli. Drugie do siebie twarzą obrócone, a do słupa
przywiązane, i w górę nogami postawione, zawiesili i ciągnęli –
gdzie same ciała ciężąc na dół,
dosyć ciężkości czyniły.
A
to nie tylo się przez ten czas działo, póki sędzia na stolicy
siedział – ale przez cały dzień prawie tak wisieli. Bo gdy
sędzia od jednych do drugich jachał, pierwszy pod onych katów mocą
zostali – którzy ich strzegli pilnując, jeśliby który
przekonany był oną boleścią, a żeby je wiszące powrozy bez
przestanku targali. Drugie gdy już konali a umierali, jeszcze po
ziemi włóczyli, żadnej na nas baczności nie mieli, ale tak
czynili, jako nie z ludźmi. Nad ine męki, i te jeszcze wymyślili –
ubiwszy, a rany ciężkie po wszystkim ciele poczyniwszy, wsadzili –
do kłody, nogę od nogi rozkraczoną do czwartej dziury kładąc, iż
wznak leżeć musieli – a prze rany dopiero po wszytkim ciele
zadane, ruszyć się nie mogli. Drudzy po wielkim zbiciu, napoły
martwi na ziemi leżeli, a kto na nie patrzył, barziej się ich
użalić musiał, niżli gdy mordowani byli. Drudzy tak zmęczeni
umierali, a osobliwym swym męstwem nieprzyjaciela hańbili. Drudzy
posadzeni w więzieniu skonali – a drudzy ku zdrowiu przyszedszy,
teraz daleko na to co już raz cierpieli, śmielszemi zostali.
Tak
gdy im dano obierać, abo przeklętą ofiarę czynić, a wolnymi być
od wszytkiego, abo nie ofiarując, na śmierć iść, z wielką
chucią śmierć obierali. Wiedzieli ci co to jest w Piśmie Ś.
zakazano:5
Kto, powiada, cudzym bogom ofiaruje, będzie wykorzeniony, 6a
iż boga innego nie masz mieć nad Mię. Te są słowa Fileasa, które
pisał przedtym, niżli na śmierć był wywiedziony, słowa mądrości
i gorącości ku Panu Bogu pełne, które w więzieniu posłał do
braciej kościelnej, których był przełożonym. I dla tego aby
wiedzieli co się z nim dzieje, i dla upominania ich, aby po śmierci
jego, w wierze Chrystusowej mężnie stali. Amen.
7Tylo
się tak dziwujmy okrutnemu męczeństwu, a wielkiej się
cierpliwości Świętych przypatrzmy, a obaczmy jako drogo sobie
miłość Chrystusowę kupowali. Dla której jeśli my trochę
pieniędzy na jałmużny i uczynki miłosierne, i trudzenia
cielesnego, i znoszenia małej krzywdy, żałujem, a jako krwie za
nię nastawiem?
1 XX. Februar. Lutego. Mart.
R. 4. Februa.
2 Na dziatki i żony nie
pomnieli męczennicy.
3 Flp 2. [U Skargi w obu wydaniach
– 1605 i 1598 – podane błędnie
1 J 4. Przyp. J.Sz.]
4 Patrz na wielkie męki ŚŚ.
Bożych.
5 Wj 22.
6 Wj 20.
7 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
poniedziałek, 20 sierpnia 2018
(102) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Rzadka perła
45
Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych
pereł. 46
Gdy
znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co
miał, i kupił ją. (Mt 13,45-46)
45
Πάλιν ὁμοία ἐστὶν ἡ βασιλεία
τῶν οὐρανῶν ἀνθρώπῳ ἐμπόρῳ ζητοῦντι
καλοὺς μαργαρίτας· 46
εὑρὼν δὲ ἕνα πολύτιμον
μαργαρίτην ἀπελθὼν πέπρακεν πάντα
ὅσα εἶχεν καὶ ἠγόρασεν αὐτόν. (Mt
13,45-46)
Lepiej
być pozbawionym wszystkiego, niż posiadać bogactwa nic nie warte i
złudne. Umiejcie działać jak mądrzy złotnicy. Kiedy wiedzą, że
w jakimś miejscu wyłowiono rzadką perłę, nie troszczą się o
przechowywanie w swych skrzyniach wielkich ilości małych klejnotów,
lecz wszystkiego się pozbywają, żeby zakupić tę niezwykłą
perłę. (III (cz. 3–4), 102: 31
lipca 1945. A, 5847-5862)
Vale
meglio essere spogli di tutto anziché avere ricchezze irrisorie e
illusorie. Sappiate fare come i saggi gioiellieri, i quali, saputo
che in un luogo è stata pescata una perla rarissima, non si
preoccupano di trattenere tante piccole gioie nei loro forzieri, ma
di tutto si liberano per acquistare quella perla meravigliosa. (4,
239)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
niedziela, 19 sierpnia 2018
(54) Żywoty Świętych: Małgorzata Węgierska
Żywot
Ś. Małgorzaty Królewny Węgierskiej,
pisany
od B. Garynusa Dominikana w Awionie.
Żyła około roku Pańskiego –
1248. Surius
Tom. 1.1
Gdy
za czasu króla Węgierskiego Bele, i małżonki jego Mariej, córki
Cesarza Carogrodzkiego, Tatarowie inne ziemie przyległe wojowali –
2bojąc
się Bela aby też na jego królestwo nie przyszli, ślubem się Panu
Bogu z małżonką swoją obwiązał, jeśliby P. Bóg od tych
pohańców jego ziemię obronił, a córkę im dał – iż ją na
służbę Jego do zakonu ś. Dominika Jemu ofiarować mieli.
Wysłuchał ich Pan Bóg, i oboję rzecz łaskawie dał, i pokój od
Tatarów, i córkę, którą oni Małgorzatą na Chrzcie ś.
nazwawszy, gdy miała pułczwarta lata, oddali Panu Bogu do klasztora
Wesprymskiego. Dla której też Grabina Olimpia, która jej była
mamką, tenże zakon na się wzięła. Jeszcze Małgorzacie cztery
się lata nie spełniły, a czytać już i Godzinki Panny Bogarodzice
mówić umiała. 3Cztery
lata mając, ujźrzawszy krzyż ieden – spytała coby to było?
Powiedziały siostry, iż to jest znak krzyża, na którym Bóg Syn
Boży, dla zbawienia naszego krew swoję nadroższą przelał. A ona
to słysząc – całować krzyż święty poczęła – i padszy na
oblicze swoje, Ukrzyżowanemu się pokłoniła, mówiąc: Panie Tobie
się oddaję i polecam. Od tego czasu dał jej P. Bóg wielkie
nabożeństwo i kochanie, w rozmyślaniu męki Pańskiej – kiedy i
gdziekolwiek ujźrzała krzyż, zawżdy i w nawiętszej trudności
upadszy kłaniała się. Krzyż z drzewa ś. który z skarbu
Królewskiego rodziców swoich miała, na piersiach nosząc we dnie i
w nocy go całowała. 4Modlitwa
jej wszytka była przed Krucyfiksem. Trudno wymówić, jako ochotną
i jako z
młodu
jeszcze gorącą była do modlitwy – której gdy jej kazano dla
wielkiego spracowania przestać – tak długo płakała, aż jej
znowu się modlić dozwolono. Imię Jezus tak jej w myśli, i
wspominaniu, i w uściech słodkie było – iż nic inego z więtszym
kochaniem mówić i myślić nie mogła. Nikt jej do modlitwy nie
uprzedził, na której tak była zachwycona częstokroć, iż się
jej nie dowołał gdy było potrzeba. Płakaniem i łzami prawie
ustawicznemi, modlitwy swoje polewała – tak iż jagody jej sine
zawżdy a jako spalone były, a pokrycie głowy zawżdy mokre
zostawało. A zwłaszcza przy Mszej przy podniesieniu ciała Bożego
do którego używania idąc, dzień przedtem o samym chlebie i wodzie
pościła, a całą noc na modlitwie nie spała. Brała Naświętszy
Sakrament, z wielkim uczuciem duchownej pociechy – w której drugdy
od siebie odchodziła. A sama wziąwszy, rada drugim biorącym
obrusiec trzymała, aby tylo na ciało Boże patrzyć była częściej
mogła. Dzień ten którego używała Przenaświętszej Świątości,
wszytek na modlitwie trawiła, barzo mało weń jedząc.
5Gdy
ją kto zwał królewną – barzo jej było niewdzięczno – tak
jako drugiemu jakie złe słowo – i słysząc to, jako o jaką
krzywdę płakała, mówiąc: wolałabych się była w ubogim domu
urodzić, abych pokorniejszą sługą Bożą być mogła. Przetoż
barzo rzadko z rodzicami mówić chciała, aby jej z tego czci jakiej
nie przybywało. Szaty jej podlejsze były nad inne i grubsze. Płótna
żadnego nie używała, ani na ciele, ani na głowie, ani w łożu.
Przez cały Wielki Post nigdy się nie przewłóczyła, acz i inych
czasów rzadko, i wszom się nie barzo sprzeciwiając – dla których
drugdy inne się jej strzegły siostry. Które gdy jej mówiły, aby
uprać szaty dała, odpowiedziała im: Niech ciało moje dla Pana
mego Jezusa Chrystusa robacy
jedzą. 6Siedm
lat mając, włosiennicę nosić poczęła – której aż do śmierci
przez cały Adwent, przez Post Wielki, na suche
dni,
w wigilie Matki Bożej, i Apostolskie, i przedniejszych świąt nie
składała – a innych dni od czwartku aż do Komplety sobotniej, na
każdy tydzień. A od lata dwunastego po professjej – dał jej
spowiednik tajemnie, barzo grubą włosiennicę, z końskich włosów,
i z szczecin wieprzowych, z węzełkami jako sieć jaką gęstą –
i z tym się barzo taiła. 7Miała
ktemu obręcz żelazną na ciele, którą się ściskała – a na
noc pas z skóry jeżowej. Prosiła drugdy aby jej ramiona wiązano
powrozmi konopnemi, któreby się w ciało wpiły, a mękę zadawały,
i w trzewikach niejakie goździki miała, któreby ją chodzącą
dolegały. Dyscypliny, to jest biczowania, czyniła z inymi pospołu
– ale gdy drugie odeszły, sama dłużej nad nich trwała.
Często
prosiła której siostry, aby ją dyscyplinowała aż do krwie –
które acz niechcialy, ale jej prośbami zniewolone, biły ją samy
nad nią płacząc – jednej nocy gdy użyła siostry jednej,
odwiódszy się z nią na tajemne miejsce, aby ją dyscyplinowała –
światłość ją wielka ogarnęła, która trwała tak długo, aż
szaty na się wzięła. Powiadała, iż nigdy się na modlitwie
spracować nie mogła, ani żadnej ciężkości w niej czuła. A po
modlitwie często twarz jej tak dziwna a objaśniona była, że
siostry na nią patrzyć nie mogły. Przy stole gdy drugie często
jadły – ona zasłoniwszy twarz, modliła się P. Bogu. Gdy jej co
osobnego ku jedzeniu dano, abo wino insze, niechciała – jedno to
co i drugie miały. Począwszy od Podniesienia Krzyża Ś. aż do
Wielkiejnocy, co rok pościła. A gdy starsza chciała z nią dla jej
słabego zdrowia odpustów, to jest rozgrzeszenia używać – tak
długo płakała, aż u niej wolność do postów uprosiła. Wigilie
wszytki, chlebem a wodą odprawowała. Mięsa nigdy przez cały żywot
swój nie jadła, jedno w wielkiej niemocy. 8I
dla tego chorób swoich taiła, aby jej mięsa jeść nie kazano.
Trzy dni przed Wielką nocą nie jadła, a przez cały żywot swój
ani piła ani legła, ale przed ołtarzem krzyża ś. abo stała, abo
na twarz leżała. Ku posłudze domowej i sióstr swych barzo była
ochotną, zwłaszcza chorych – ona naprzód wiedziała o chorobie
siostry której, a do jej posługi była pierwszą. 9Ustawy
zakonne przez cały żywot swój, doskonale chowała, prawie nad ine
wszytkie. W posłuszeństwie barzo była gorącą – gdy co wszytkim
starsza rozkazała, ona była do czynienia pierwszą. A z karania,
które ine miały, nigdy wyjęta być niechciała – i prosiła
Prowincjała, aby także jej karanie dawano, o przerwanie milczenia:
Łaskawość wielka, cichość, i miłosierdzie w niej niezmierne
kwitnęło. 10Gdy
jej która siostra co krzywdy uczyniła – do jej nóg wnetże
upadła, przepraszając, a poprawę obiecując. Niezgodne barzo rada
jednała. A gdy która z nią kila dni nie mówiła – pytała jeśli
w czym jej nie obraziła, i wnet przepraszała.
11Gdy
jej za mąż chciało Książę Polskie, i Król Czeski i Karolus
Król Sycylijski, słowa na to rzec nie dała. A gdy jej Papieskim
rozgrzeszeniem od ślubów wiecznej czystości grożono, rzekła:
Rychlejbych sobie nos i usta urznęła i oczy wyłupiła, niżlibych
na które małżeństwo zezwolić miała. Dla tegoż aby od takich
rzeczy pokój miała, od Arcybiskupa Strygońskiego jawnie na wieczną
zakonną czystość, poświęcenie wzięła. Grożono iż się
Tatarowie wrócić, a pannom czystość brać mieli. Ona powiedziała:
wiem cobych ja uczyniła. Obrzezałabych sobie usta, tedyby mi
oszpeconej dali pokój. 12Gdy
jej rodzice słali kolędy, i upominki, złoto abo śrebro – ręką
się swoją nigdy nie dotykała – ale do starszej nieść, a ubogim
rozdać kazała – abo klasztorom, abo kapłanom. Także gdy jej
szaty dobre posłano, brała od ubogich sióstr podłe, a im lepsze
one dawała. Gdy przez kratkę w korze13
ubogiego ujźrzała – biegła do starszej aby jałmużnę jemu dać
kazała. 14Raz
zimie ujźrzy prawie nagiego ubogiego, wnet za dozwoleniem starszej,
suknią mu swoję zjąwszy z siebie, posłała. Potrawy posłane od
rodziców siostrom rozdawała, a sama ich drugdy nie skusiła.
Prosiła często sióstr, które dać jałmużny cielesnej ubogiemu
nie mogły, aby duchowną dały, zań się i za jego nędzę P. Bogu
modląc. Siostrę którą sfrasowaną o co widziała, abo chorą, z
nią płakała, a onę cieszyła jako mogła. Nigdy jutrzniej i inych
godzin, i Mszej przez cały swój żywot nie omieszkała, okrom
niemocy. Niżli na jutrznią dzwoniono, pierwej ona wstała – i
przed łóżkiem się swoim modliła – a skoro poczęto dzwonić,
legła, aby jej siostry na modlitwie nie zastały – po jutrzniej aż
do świtania, także się modliła – tak iż prawie przez całą
noc nie spała – wiedzieć nikt nie mógł, jeśli kiedy na łóżku
sypiała – bo ją zastawano na ziemi, na skórze, a z kamieniem w
głowach leżącą. Od świtania aż do obiadu w kościele – po
obiedzie, robotą się a posługą sióstr bawiła.
15Czytając
żywoty śś. męczenników i męczenniczek, wielce krew swoję
roźlać za Pana swego pragnęła – i onych czasów gorącym duchem
żądała, kiedy to wolno było za Pana umrzeć. Dnia jednego w
Adwent, będąc na modlitwie, w zachwyceniu była – a koło ogniste
nad jej głową się ukazało. Siostra która przy niej była,
zawołała na nię – a ona się nie czuje – i przyzowie sióstr
inych, które dosyć głosem mówiąc, i prędko bieżąc, toż
widziały – a ona przedsię nie czuła. Aż nie rychło gdy k sobie
przyszła, rzekły jej siostry: Oto masz ogień na głowie – a ona
zmiatać gi poczęła jako jakie węgle. Powiedzą jej co widziały.
A ona prosiła barzo aby to milczenim pokrywały. Raz panew
rozgorzałą, gołą ręką z wielkiego ognia, bez szkody swej
wyjęła.
Dzieweczkę
po suknią posłała w nocy – ona szukając sukniej, w studnią
wpadła, której długo patrząc, nie rychło ją w studni naleźli,
bez władzej, bez tchu, prawie umarłą – kładli na ś. Małgorzatę
przyczynę śmierci jej – a ona ją świętą modlitwą swoją
ożywiła, iż żadnego urazu znać na niej nie było, i długo potym
żywa była. Siostra jedna chorzejąc barzo na palec, prosiła jej,
jeśliby miała niejaki pierścionek, na takie lekarstwo, a ona
ścisnąwszy jej palec, wnet ją zleczyła. Prowincjał za jednym
bratem konwirszem, prosił jej, aby go od kwartany modlitwą swoją
wybawiła – i był prędko wolen. 16Ojcu
swemu Beli o zwycięstwie nad Książęciem Rakuskim, przedtym daleko
opowiedziała. Jednej nowej siestrze myśli wszytkie wypowiedziała,
jako myśląc o ubiorach świeckich, wyniść chciała – do czego
się ona przyznawszy, od ś. Małgorzaty w zakonie posilona była.
Rok przedtym o swej śmierci prorokowała. Gdy czas przyszedł, będąc
zdrową, iż dziesiątego dnia umrzeć miała, oznajmiła wielom
sióstr. I tak się zstało – trzeciego dnia potym zachorzała, i
mówiąc on Psalm: W Tobie Panie nadzieję mam, z onemi słowy: W
ręce Twe Panie polecam ducha mego – świata tego skończyła. Roku
Pańskiego, 1270. Roku żywota swego, dwudziestego ósmego. Cudy po
śmierci Pan Bóg ją wsławić raczył.
17Na
obronę czystości panieńskiej, obacz jaką radę najdowała ta
święta panna: usta sobie i wargi chcąc oberznąć, gdyby
zniewolona od pohańców czystość tracić miała, i pewnieby była
uczyniła w takiej niewolej, której jej P. Bóg uchował. 18Tu
przypomnieć słusznie mam, drugi także dziwny dowcip i wielkie
męstwo na obronę Bogu poślubionej czystości w takiej niewoli i
przygodzie, jednej zakonniczki, o której
Polskie Kroniki
piszą.19
Gdy od Litewskiego wojska pojmana była, a
jeden ją już na odjęcie panieństwa prowadził –
prosiła się pilnie, aby jej czystość uczcił, obiecując
go takiego nauczyć misterstwa, iż jego ciało żadnym
się żelazem zranić i obrazić nie miało, mówiąc: oto
ja to umiem, iż ciało moje takie jest, iż go żelazo nie zrani –
a chceszli doświadcz tego na szyi mojej. Uwierzył Litwin on, i
będąc rad takiej niesłychanej nauce, gdy szyję ściągnęła,
mocnie mieczem w nię ciął, iż jej zaraz głowa z szyje spadła. I
tak śmiercią mężną i dowcipem wielkim czystość swoję okupiła,
a niewstyd i sprośność pogańską oszukała. To się przypomina
dla tego, aby do chowania i pilnej strażej czystości, zwłaszcza
Chrystusowi poślubionej, pobudka więtsza była – ponieważ te
święte panienki drożej ją sobie niżli urodę cielesną, zdrowie,
i żywot ważyły.
2 Córkę jeszcze nie narodzoną
Chrystusowi Król Bela poślubił.
3 Pożytek znaku ś. Krzyża.
4 Ochota do modlitwy.
5 Królewną nie dopuściła się
zwać.
6 Włosiennice
używanie.
7 Obręcz żelazna, powrózki, i
goździki w trzewikach.
8 Choroby dla jedzenia mięsa
taiła.
9 Reguły chowane.
10 Przepraszanie sióstr, chociaż
jej krzywdę jaką uczyniły.
11 Gdy jej za mąż chciano co
mówiła.
12 Upominków od rodziców brać
niechciała.
13 Tzn. w chórze. Przyp. J.Sz.
14 Miłosierdzie nad ubogiemi.
15 Pragnienie męczeństwa.
16 Duch prorocki.
17 Obrok duchowny.
18 Polki jednej dowcip na obronę
czystości.
19 Cromer 9 lib. 11.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
piątek, 17 sierpnia 2018
Szacunek dla dzieci
W dzieciach
budzą się dorosłe uczucia i myśli.
Traktuj dzieci poważnie wedle
ich uczuć i myśli.
Milczenie
(Silence, szczegół z obrazu małej Akiane Kramarik,
zamieszczono za zgodą akiane.com)
środa, 15 sierpnia 2018
poniedziałek, 13 sierpnia 2018
(101) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Sieć i połów
47
Dalej,
podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i
zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. 48
Gdy
się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre
zebrali w naczynia, a złe odrzucili. 49
Tak
będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych
spośród sprawiedliwych 50
i
wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
(Mt 13,47-50)
47
Πάλιν ὁμοία ἐστὶν ἡ βασιλεία
τῶν οὐρανῶν σαγήνῃ βληθείσῃ εἰς
τὴν θάλασσαν καὶ ἐκ παντὸς γένους
συναγαγούσῃ· 48
ἣν ὅτε ἐπληρώθη ἀναβιβάσαντες
ἐπὶ τὸν αἰγιαλὸν καὶ καθίσαντες
συνέλεξαν τὰ καλὰ εἰς ἄγγη, τὰ δὲ
σαπρὰ ἔξω ἔβαλον. 49
οὕτως ἔσται ἐν τῇ συντελείᾳ
τοῦ αἰῶνος· ἐξελεύσονται οἱ ἄγγελοι
καὶ ἀφοριοῦσιν τοὺς πονηροὺς ἐκ
μέσου τῶν δικαίων 50
καὶ βαλοῦσιν αὐτοὺς εἰς τὴν
κάμινον τοῦ πυρός· ἐκεῖ ἔσται ὁ
κλαυθμὸς καὶ ὁ βρυγμὸς τῶν ὀδόντων. (Mt 13,47-50)
Rybacy
wypłynęli na głęboką wodę i zarzucili w morze swe sieci, a po
stosownym czasie wyciągnęli je na brzeg. Z wielkim trudem
wypełniali w ten sposób pracę nakazaną im przez pana. On bowiem
obarczył ich [zadaniem] dostarczania do jego miasta ryb
najwyśmienitszych. Powiedział im: „Nie wyciągajcie na ląd ryb
szkodliwych lub złego gatunku. Wrzucajcie je ponownie w morze. Inni
rybacy je wezmą. Pracują dla innego pana, zaniosą je do jego
miasta, bo tam je się to, co szkodliwe, i to, co powoduje, że coraz
straszniejsze staje się miasto mojego nieprzyjaciela. Do mojego
miasta – pięknego, promiennego, świętego – nie może wchodzić
nic, co jest niezdrowe”.
Wyciągnąwszy
sieci na brzeg, rybacy zaczęli sortowanie. Ryby były liczne, o
rozmaitym wyglądzie, wielkości i kolorze. [Niektóre] były piękne
z wyglądu, lecz posiadały wiele ości i niedobry smak. Ich gruby
brzuch pełen był mułu, robactwa, rozkładających się roślin,
które nasilały niedobry smak. Inne, przeciwnie, miały nieprzyjemny
wygląd, pysk przypominający złoczyńcę lub koszmarną zjawę,
lecz rybacy wiedzieli, że ich mięso jest wyśmienite. Na inne,
ponieważ były bezwartościowe, nie zwracali uwagi. Rybacy
pracowali, pracowali... Kosze były już napełnione wspaniałymi
rybami, a w sieciach pozostały ryby bez wartości. „Już
wystarczy. Kosze są pełne. Rzućmy całą resztę w morze” –
stwierdziło wielu rybaków. Jeden z nich jednak – ten, który
niewiele mówił, podczas gdy inni chwalili lub wyśmiewali ryby,
jakie wpadały im w ręce – nadal szukał w sieci pomiędzy małymi
rybkami. Znalazł jeszcze dwie lub trzy ryby, które położył na
innych, w koszach. „Ależ co robisz?” – pytali jedni, [a inni
dodawali:] – „Przecież kosze są pełne wspaniałych [ryb].
Uszkadzasz je, wkładając na górę w poprzek tę biedną rybę.
Wydaje się, że chcesz, aby uznano ją za najpiękniejszą”. „Nie
przeszkadzajcie mi. Znam ten gatunek ryb i wiem, jaką dają korzyść
i przyjemność”.
Oto
przypowieść, którą kończy błogosławieństwo pana dla rybaka
cierpliwego, milczącego, znającego się na rzeczy, dla rybaka,
który potrafił rozróżnić w masie najlepsze ryby.
A
teraz posłuchajcie Mojego wyjaśnienia [przypowieści]:
Władcą
pięknego, promiennego, świętego miasta jest Pan. Miasto to
Królestwo Niebieskie. Rybacy to Moi apostołowie. Ryby w morzu to
ludzkość, w której znajdują się wszelkie rodzaje osób. Dobre
ryby to święci.
Panem
straszliwego miasta jest szatan. Ohydne miasto to piekło. Jego
rybacy to świat, ciało, złe namiętności, wcielone w sługi
szatana duchy, czyli demony bądź ludzie, czyli tacy ludzie, którzy
psują swych bliźnich. Złe ryby to ludzie niegodni Królestwa
Niebieskiego: potępieni.
Pomiędzy
tymi, którzy łowią dusze dla Miasta Bożego, zawsze znajdą się
tacy, którzy będą rywalizować z wytrwałą umiejętnością
rybaka. On potrafi nie ustawać w poszukiwaniach właśnie w tych
pokładach ludzkości, z których inni, towarzysze bardziej
niecierpliwi, podnieśli jedynie to, co wydawało się dobre na
pierwszy rzut oka. I niestety, będą też rybacy, którzy,
roztargnieni lub gadatliwi – sortowanie zaś wymaga uwagi i
milczenia, aby usłyszeć głosy dusz i nadprzyrodzone wskazówki –
nie ujrzą dobrych ryb i stracą je. I będą też tacy, którzy z
powodu zbyt wielkiej zaciętości odrzucą dusze, które nie są
doskonałe z zewnątrz, lecz wspaniałe w całej reszcie.
Czy
ma dla was znaczenie, że jedna z ryb, jakie łowicie dla Mnie, nosi
znaki minionych walk, pokazuje blizny wywołane tak licznymi
przyczynami, które jednak nie uszkodziły jej ducha? Czy was to
obchodzi, że jedna z nich, chcąc się uwolnić od nieprzyjaciela,
zraniła się i ukazuje się ze swymi ranami, a jej wnętrze ujawnia
jasną wolę przynależenia do Boga? Dusze doświadczone – dusze
pewne... Bardziej niż te, które są jak dzieci chronione przez
pieluszki, kołyskę, matkę, które śpią nakarmione i dobre lub
uśmiechają się spokojne, lecz które potem, po dojściu do
pełniejszej rozumności, z wiekiem i w zmiennych kolejach życia,
jakie nadchodzą, mogą boleśnie zaskoczyć odstępstwami od [zasad]
moralnych.
Przypominam
wam przypowieść o synu marnotrawnym.200
Usłyszycie jeszcze inne, będę się bowiem wciąż starał, żeby
przeniknęła was prawość rozeznawania w dziedzinie badania sumień
i wybierania sposobu kierowania sumieniami. Każde z nich jest
wyjątkowe, a w konsekwencji ma swój szczególny sposób odczuwania
i reagowania na pokusy i pouczenia. Nie sądźcie, że jest łatwo
dokonać sortowania dusz. Jest całkiem inaczej. To wymaga duchowego
oka całkowicie oświetlonego Boskim światłem; to wymaga
inteligencji przenikniętej Bożą mądrością; to wymaga posiadania
cnót w stopniu heroicznym, a przede wszystkim – miłości. To
wymaga zdolności koncentrowania się na rozmyślaniu, gdyż każda
dusza jest [jakby] przyciemnionym tekstem, który trzeba przeczytać
i przemyśleć. To wymaga stałej łączności z Bogiem i zapomnienia
o wszelkich egoistycznych korzyściach. Żyć dla dusz i dla Boga.
Przezwyciężyć uprzedzenia, niechęci, antypatie. Być łagodnym
jak ojcowie i niezłomnym jak wojownicy. [Powinniście być] łagodni,
żeby doradzać i przywracać odwagę; nieugięci, żeby powiedzieć:
„Tego nie wolno i nie zrobisz tego” lub: „To jest dobre i to
zrobisz”. Ponieważ – przemyślcie to dobrze – wiele dusz
zostanie wrzuconych w bagna piekielne. Jednak nie będą tam
wyłącznie dusze grzeszników. Będą tam także dusze
ewangelicznych rybaków: dusze tych, którzy uchybili swojej
posłudze, przyczyniając się do zguby wielu duchów.
Nadejdzie
dzień, ostatni dzień na ziemi, pierwszy dzień Jeruzalem
doskonałego i wiecznego, gdy aniołowie, jak rybacy z przypowieści,
oddzielą sprawiedliwych od złych, aby na polecenie nieubłaganego
Sędziego dobrzy poszli do Nieba, a źli – w ogień piekielny.
Wtedy zostanie poznana prawda o rybakach i o tych, których wyłowili.
Skończy się obłuda i lud Boży ukaże się taki, jaki jest, ze
swymi przywódcami oraz z tymi, których ocalili. Ujrzymy wtedy, że
bardzo wielu z tych, którzy zewnętrznie są najmniej znaczący lub
zewnętrznie najbardziej sponiewierani, stanowią wspaniałość
Nieba. [Zobaczymy też], że rybacy spokojni i cierpliwi są tymi,
którzy uczynili najwięcej, i teraz jaśnieją jak drogocenne
kamienie – dzięki tym wszystkim, których ocalili. Opowiedziałem
i wyjaśniłem przypowieść. (III (cz.
3–4), 102: 31 lipca 1945. A,
5847-5862)
200 Zob. wizja nr 66 w opublikowanej przez „Vox Domini” Księdze
III, część 1-2.
Dei
pescatori uscirono al largo e gettarono nel mare la loro rete, e dopo
il tempo dovuto la tirarono a bordo. Con molta fatica compivano così
il loro lavoro per ordine di un padrone che li aveva incaricati di
fornire di pesce prelibato la sua città, dicendo loro anche: "Però
quei pesci che sono nocivi o scadenti non state neppure a
trasportarli a terra. Ributtateli in mare. Altri pescatori li
pescheranno e, poiché sono pescatori di un altro padrone, li
porteranno alla città dello stesso, perché là si consuma ciò che
è nocivo e che rende sempre più orrida la città del mio nemico.
Nella mia, bella, luminosa, santa, non deve entrare nulla di
malsano". Tirata perciò a bordo la rete, i pescatori iniziarono
il lavoro di cernita. I pesci erano molti, di diverso aspetto,
grossezza e colore. Ve ne erano di bell'aspetto, ma con una carne
piena di spine, dal cattivo sapore, dal grosso buzzo pieno di
fanghiglia, di vermi, di erbe marce che aumentavano il sapore cattivo
della carne del pesce. Altri invece erano di brutto aspetto, un muso
che pareva il ceffo del delinquente o di un mostro da incubo, ma i
pescatori sapevano che la loro carne è squisita. Altri, per essere
insignificanti, passavano inavvertiti. I pescatori lavoravano,
lavoravano. Le ceste erano colme di pesce squisito ormai e nella rete
erano i pesci insignificanti. "Ormai basta. Le ceste sono colme.
Gettiamo tutto il resto a mare", dissero molti pescatori. Ma
uno, che poco aveva parlato, mentre gli altri avevano magnificato o
deriso ogni pesce che capitava loro fra le mani, rimase a frugare
nella rete e tra la minutaglia insignificante scoperse ancora due o
tre pesci, che mise al disopra di tutti nelle ceste. "Ma che
fai?", chiesero gli altri. "Le ceste sono complete, belle.
Tu le sciupi mettendovi sopra per traverso quel povero pesce li.
Sembra che tu lo voglia celebrare come il più bello".
"Lasciatemi fare. Io conosco questa razza di pesci e so che
rendimento e che piacere danno. Questa è la parabola, che finisce
con la benedizione del padrone al pescatore paziente, esperto e
silenzioso, che ha saputo discernere fra la massa i migliori pesci.
Ora
udite l'applicazione di essa. Il padrone della città bella, luminosa
e santa, è il Signore. La città è il Regno dei Cieli. I pescatori,
i miei apostoli. I pesci del mare, l'umanità nella quale è presente
ogni categoria di persone. I pesci buoni, i santi. Il padrone della
città orrida è Satana. La città orrida, l'Inferno. I suoi
pescatori, il mondo, la carne, le passioni malvagie incarnate nei
servi di Satana sia spirituali, ossia demoni, sia umani, ossia uomini
che sono i corruttori dei loro simili. I pesci cattivi, l'umanità
non degna del Regno dei Cieli: i dannati. Fra i pescatori delle anime
per la Città di Dio ci saranno sempre quelli che emuleranno la
capacità paziente del pescatore che są perseverare nella ricerca,
proprio negli strati dell'umanità, dove altri suoi compagni, più
impazienti, hanno levato solo le bontà che appaiono tali a prima
vista. E vi saranno purtroppo anche pescatori che, per essere troppo
svagati e ciarlieri, mentre il lavoro di cernita esige attenzione e
silenzio per udire le voci delle anime e le indicazioni
soprannaturali, non vedranno pesci buoni e li perderanno. E vi
saranno quelli che per troppa intransigenza respingono anche anime
che non sono perfette nell'aspetto esteriore ma ottime per tutto il
resto. Che vi importa se uno dei pesci che catturate per Me mostra i
segni di lotte passate, presenta mutilazioni prodotte da tante cause,
se poi queste non ledono il suo spirito? Che vi importa se uno di
questi, per liberarsi dal Nemico, si è ferito e si presenta con
queste ferite, se il suo interno mostra la sua chiara volontà di
voler essere di Dio? Anime provate, anime sicure. Più di quelle che
sono come infanti salvaguardati dalle fasce, dalla cuna e dalla
mamma, e che dormono sazi e buoni, o sorridono tranquilli, ma che
però possono in seguito, con la ragione e l'età, e le vicende della
vita che avanzano, dare dolorose sorprese di deviazioni morali. Vi
ricordo la parabola del figliuol prodigo. Altre ne udrete, perché
sempre Io mi studierò a infondervi un retto discernimento nel modo
di vagliare le coscienze e di scegliere il modo con cui guidare le
coscienze, che sono singole, ed ognuna, perciò, ha il suo speciale
modo di sentire e di reagire alle tentazioni e agli insegnamenti. Non
crediate facile l'essere cernitore di animi. Tutt'altro. Ci vuole
occhio spirituale tutto luminoso di luce divina, ci vuole intelletto
infuso di divina sapienza, ci vuole possesso delle virtù in forma
eroica, prima fra tutte la carità. Ci vuole capacità di
concentrarsi nella meditazione, perché ogni anima è un testo oscuro
che va letto e meditato. Ci vuole unione continua con Dio,
dimenticando tutti gli interessi egoisti. Vivere per le anime e per
Dio. Superare prevenzioni, risentimenti, antipatie. Essere dolci come
padri e ferrei come guerrieri. Dolci per consigliare e rincuorare.
Ferrei per dire: "Ciò non è lecito e non lo farai".
Oppure: "Ciò è bene si faccia e tu lo farai". Perché,
pensatelo bene, molte anime saranno gettate negli stagni infernali.
Ma non saranno solo anime di peccatori. Anche anime di pescatori
evangelici vi saranno: quelle di coloro che avranno mancato al loro
ministero, contribuendo alla perdita di molti spiriti. Verrà il
giorno – l'ultimo giorno della Terra, il primo della Gerusalemme
completata ed eterna – in cui gli angeli, come i pescatori della
parabola, separeranno i giusti dai malvagi, perché al comando
inesorabile del Giudice i buoni passino al Cielo e i cattivi nel
fuoco eterno. E allora sarà resa nota la verità circa i pescatori
ed i pescati, cadranno le ipocrisie e apparirà il popolo di Dio
quale è, coi suoi duci e i salvati dai duci. Vedremo allora che
tanti, fra i più insignificanti all'esterno o i più malmenati
all'esterno, sono gli splendori del Cielo, e che i pescatori quieti e
pazienti sono quelli che più hanno fatto, splendendo ora di gemme
per quanti sono i loro salvati. La parabola è detta e spiegata. (4,
239)
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
niedziela, 12 sierpnia 2018
(53) Żywoty Świętych: Melania Młodsza
Żywot
Ś. Melaniej mniejszej Rzymianki,
pisany
od Metafrasta i Palladiusa. Żyła około roku Pańskiego 414.
I
Augustyn ś. ją wspomina Epist.
224. 225.
i Hieronim ś. Epist.
79.1
Jest insza Melania, którą
starszą zowią, baba tej, o której się tu pisze, którą Hieronym
ś. pisząc o Blezylli do Paule wdowy wysławia. O której czytaj w
Rocznych dziejach, u których Rufinus kapłan był duchownym
Mistrzem.
Wielkiego
a wysokiego rodu pierwszych Rzymskich Senatorów będąc Melania, gdy
podrosła, nasienie czystości ś. na rolą serca swego wsiane od
Ducha Ś. Miała – i prosiła barzo rodziców, aby jej w małżeński
stan nie dawali. Lecz oni mając tak wielką majętność, której
ona dziedziczką była, chcąc się z potomstwa jej weselić, prawie
poniewolną, gdy lat miała czternaście, za mąż dali, za takiego
który jej rodzajem wysokim i młodością, mając około siedmnaście
lat, był równy Apenianus, abo jako go drudzy zową, Pinianus. Będąc
za mężem, myśli swej ku czystości ś. nie mieniła, ale często z
płaczem męża namawiała, mówiąc: 2Jakobyśwa
błogosławionymi została, gdybyśmy oboje w czystości na służbie
Bożej, młodość naszę Bogu ofiarując, żyli? Jakom ja tego
zawżdy gorąco pragnęła. Jeśli młodość twoja tego tobie broni
– ja moje wszytko dziedzictwo tobie opiszę, jedno mię z prawa
małżeńskiego wypuść, a niechaj się u ciebie tak na życie
powściągliwe okupię. On się długo wzbraniając, gdy tak często
nalegała, a prośbę swoję łzami polewała – rzekł jej
nakoniec: Jabych się też tobie białejgłowie do rzeczy tak dobrych
i Boskich uprzedzić nie rad dał – wszakże poczekaj, iż Pan Bóg
tej majętności, którą mawa, da nama dziedzica – tedy oboje taki
sobie żywot powściągliwy ku służbie Bożej obierzem. 3Ona
na tym przestała. I dał im P. Bóg córeczkę. Była z niej
pocieszona Melania, i wnet ją P. Bogu na wieczną czystość
ofiarowała – swojego dziewictwa utratę tak nagradzając. I
porzuciła drogie ubiory i ine świeckie kochania, już się na
inakszy żywot przyprawując – przestała łazien i inego
ochędóstwa. Jeśli kiedy poniewolnie do łaźni szła – tedy tylo
twarz obmywszy wychodziła – a sługi aby nie powiadały,
przenajmowała. I pocznie się obietnice mężowi upominać – ale
on jeszcze niechciał
– pragnąc innych dziatek. A ona umyśli
uciec i wszytkiego odbieżeć – coby była uczyniła, by jej byli
niektórzy oni ludzie tego nie odradzili, nadzieją nawrócenia
mężowego, wedle Apostoła4
– iż może niewiasta męża pozyskać. I została – ale pod
szaty swe już na ciało włosiennicę włożyła – do łoża ją
tylo czasów pewnych zejmując. I nosiła drugie brzemię – i w
święto Wawrzyńca ś. powiła syna – który skoro go ochrzczono
umarł, a ona się też z rodzenia ciężkiego źle barzo miała. O
co gdy się srodze mąż zafrasował, i do kościoła płacząc, a
pomocy od Boga z ołtarza szukając, napoły umarły bieżał –
5ona
do niego wskazała, widząc już dobrą na to co myśliła pogodę:
Chceli abych zdrową była – niechaj mi przed Bogiem obiecuje, już
zemną
żyć w czystości, a światu i ciału nie służyć. On tej pociechy
pragnąc, z chucią to obiecał. I ochłodzona na myśli swej
Melania, na ciele też lepiej się mieć poczęła. Ona ozdrowiała,
a córka im pirworodna ona umarła.
Jej
śmierć dopiero prawie wzbudzi męża, iż z serca na onym przestał
co radziła Melania – zwłaszcza gdy mówiła: widzisz iż P. Bóg
do czystego nas żywota i takim braniem niedorosłych dziatek wzywa.
By jego wola była abyśmy służyli małżeństwu,
tymby nas osieroceniem nie nawiedzał. I postanowili sobie wszystkę
majętność na ubogie darować Chrystusowi – a sami sobie żywot
ubogi i ciasny obrać. Lecz rodzicy im do tego przeszkadzali, tak iż
tajemnie oboje uciec myślili – a Pan Bóg iną im do tego drogę
ukazał. Bo gdy ociec Melaniej umarł, już się śmiercią jego
ułacnili, tak iż zaraz z miasta wyjechali, a na wsi swoje w pokoju
czynili nabożeństwa.
6Gdy
ten żywot poczęli, Pinianus miał lat dwadzieścia i cztery, a
Melania dwadzieścia – te lata które nawiętszą mają w czystości
trudność i niebezpieczeństwo. Przeto Melania sama siebie i męża
ostrożnie jako mądra sługa Boża strzegła – gasząc chuci
młode, włosiennicą, postami, pracą, i grubością szat, i długą
modlitwą. W czym Melania wodzem była mężowi. Drugdy widząc iż
jeszcze ochędożne szaty rad na się kładł – z niego się śmiała
– a prowadząc go do chorych, do więźniów, do ubogich, zabawy mu
przystojne takiemu żywotowi zadawała.
Tym
czasem brat Piniana Sewerus bacząc ich żywot, gardzić imi i
wydzierać im imiona pocznie. 7Ale
oni Bogu za to nawiedzenie dziękując, nic mu się nie sprzeciwili,
tego tylo żałowali, iż za jego wydarciem mniej Chrystusowi
ofiarować mogli. A Pan Bóg obrońca niewinnych, wzbudził Cesarzową
Werynę, iż o ich się krzywdach dowiedziawszy, żałować ich, i o
nie się u Cesarza zastawiać poczęła. 8I
przyzwała Melaniej do siebie, mówiąc: Błogosławionaś ty
niewiasta, któraś sobie taki żywot obrała – i dziwowała się
pokorze jej, znając ją czym była, a jakiego rodzaju, i jako
wielkiej majętności – i obiecała jej pomścić się nad Sewerem
krzywdy jej. Ale ona i z mężem swym prosiła, aby miał pokój –
tylo żeby więcej nie wydzierał. O nas, mówili, nic nie idzie –
myśmy gotowi cierpieć, i drugiej strony, na policzek nastawić –
ale iż to już są dobra Chrystusowe i ubogich. 9I
prosili aby swoję majętność wolnie poprzedawać mogli – co im
wnetże zjednała u Cesarza. Ta majętność ich była wielka barzo,
nie tylo u Rzymu mieli bogate imiona, ale po wszytkiej Włoskiej
ziemi, w Sycyliej, w Hiszpaniej, we Francjej, w Afryce, w Brytaniej,
tak iż po Cesarzu nie było ludzi bogatszych. Chciała siestrze
Cesarskiej niejakie dać upominki Melania – ale Cesarzowa
niechciała, mówiąc: już to jest Chrystusowi na ofiarę dano –
miałabych to sobie za świętokradztwo. I przedawali dobra one swoje
nieprzepłacone.
A
potym znać jako byli bogaci – iż ich pałacu w Rzymie żaden prze
wielką jego cenę zapłacić nie mógł – który potym spalony od
Gotów tańszy został, i potym go na jałmużny przedali. Więtszą
rzecz zaprawdę czynili, niżli Job ś. który nie tak dobrowolnie
majętności utracił – a ci z umysłu i chuci dla Chrystusowego
naśladowania, z wielkich panów, ubogimi się barzo zstali. Gdy im
pieniędzy i złota za imiona tak wiele a niezliczoną rzecz
nanoszono – piękność ona złota uczyniła im niejaką pokusę, i
chęć do chowania. Ale wnetże się ocucili, a tego czarta który je
tak kusił starli, tym gardząc jako błotem wedle swego
przedsięwzięcia statecznego. 10Powiadała
Melania, iż jej jednego barzo pięknego i wesołego nad morzem zamku
żal było – w którym były sady, źwierzyńce, łaźnie, rury,
śpiewanie ptaków, łowy i wszytkie wdzięczne widoki na morze i na
ziemię. I tym mię chciał szatan usidlić – alem, powiada,
wspomniała na ono co w Raju i w niebie Chrystus nam obiecał – i
takęm onę pokusę zwyciężyła za łaską Bożą. Zdał się im na
przodku żywot on barzo trudny – ale potym był im dziwnie
wdzięczny, i niewysłowionej rozkoszy – gdy serca ich nadzieją o
onym co ich potkać miało po śmierci, napełnione były. A żeby
znał każdy, jakie w tej mierze w tym takich imion przedawaniu
przejźrzenie Boże było – potym się znaczy – iż skoro one
imiona przedali, przyszli Gotowie którzy Rzym obalili, i prawie
wszystko Rzymskie państwo zniszczyli. Żaden dzierżawca do swego
nie przyszedł – abo sam zginął, abo w ręku nieprzyjacielskich
na swoje imiona patrzył. 11Tym
P. Bóg dał taki rozum, iż się jako Lot z Sodomy wynieśli, a co
miało poniewolnie bez żadnej wysługi u Boga zginąć, to
dobrowolnie Chrystusowi z wielką zapłatą swoją i wieczną
pociechą darowali.
Z
tych ich bogactw rzeki dobrodziejstwa ich, na wszytek prawie świat
płynęły. Posyłali jałmużny po wszytkim świecie, zakonom,
klasztorom, wdowom, ubogim, więźniom, do Mezopotamiej, Fenicjej,
Syriej, Egyptu, Afryki, Palestyny. Za te pieniądze na spokojnych
miejscach imiona kościołom, klasztorom, szpitalom męskim i
niewieścim kupowali – i drugdy całe ostrowy, kościołowi
darowali, i srebrem, złotem, i drogiemi ornaty opatrowali. We
Włoskiej ziemi posprzedawszy, i kościołom porozdawszy, a nieco
jeszcze zostawiwszy, jachali do Sycyliej, aby także tam uczynili,
a ś. Paulina Biskupa Nolańskiego, ojca swego w duchu, nawiedzili. Z
Sycyliej jachali do Afryki, do Libiej, tam też wiele imion kościołom
nadali, i klasztorom, i wiele pieniędzy na ubogie wysypali –
zwłaszcza w Tagaście, gdzie był Alipius wielki kaznodzieja –
którego kościół dary wielkiemi ubogacili, i przy nim klasztor
męski na ośmdziesiąt – a panieński na sto i trzydzieści osób,
wiecznie fundowali. A Melania ś. w więtsze się posty wprawowała,
pierwej wtórego, potym trzeciego, aż drugdy raz tylo w tydzień
jadła, Pismo Ś. pięknie i dobrze pisząc, wiele czasu na tym
trawiła – na czytaniu także i pamiętaniu Pisma Ś. i na
modlitwie – drugdy dwie tylo godzinie spała na kocykach na ziemi –
do tego też i swoje panienki przyuczając. 12Pisanie
swojej ręki, iż było piękne a nie fałszywe, przedawać kazała –
i z tego jako z wyrobku rąk swoich, miłą jałmużnę dawała. Też
czyniła szaty ręką swoją, na ubogie robiąc. Wiele też
młodzieńców i panienek, nie tylo Chrześciańskich, ale i
Pogańskich, P. Bogu, przykładem swym pozyskowała, i ku czystości
ś. oddawała.
Po
siedmi leciech, z Kartaginy jachała do Jeruzalem, z matką swoją i
z mężem – i tam bywszy w Aleksandriej u ś. Cyrylla, i miejsca ś.
nawiedziwszy w Jeruzalem, wszędzie hojną ręką jałmużny siejąc,
puściła się do Egiptu do onych sławnych pustelników i zakonów.
A matkę już starą w Jeruzalem zostawiła, aby tam kazała i dla
niej i dla siebie dom zbudować – mając się nazad wolą z mężem
wrócić – oglądawszy one święte ojce, i wszędzie ich
niedostatki opatrzywszy, i z ich nauki, i przykładów, i modlitwy
miłości sobie Bożej przyczyniwszy, wróciła się do Jeruzalem.
Tam matkę umarłą pogrzebła, a sama się w cięmnym
i małym domeczku zamknęła – jako pierwej w Kartaginie przez
siedm lat, tak tu przez dwie lecie, z niego nie wychodząc –
ustawiczną modlitwę, z płaczem i posty P. Bogu ofiarując. Potym
wiele się do niej panienek na chowanie dziewictwa, i tych które źle
żyły niewiast, na czynienie pokuty, zbiegać poczęło – iż ich
przeszło dziewięćdziesiąt miała, które ona dziwną nauką, i
przykładem Panu Bogu pozyskowała. 13Sama
być nad nimi starszą niechciała, jedno u wszytkich sługą, a inej
ten urząd zleciła, którą być w cnotach śś. i w modlitwie,
pierwszą baczyła. 14Tak
wielką miłość u sióstr miała – iż gdy co rozkazała starsza,
co się ciężko innym widziało, ona każdą ubłagała, i pięknemi
słowy a żywemi przykłady uskromiła.
Gdy
wielkie posty czyniły – słabszym tajemnie podmiatała u łóżek
co ku jedzeniu – lecz one wiedziały, iż to Melania czyniła jako
matka. Nauczała ich, aby nie tylo ciała ale i dusze czyste chować
umiały. W modlitwy, w wstawanie północne, i naprzód w miłość
spólną, siostry pilnie wprawowała – mieniąc iż czart pościć
może, ale miłości mieć nie może, która matką jest wszytkich
cnót – toż o pokorze ś. mówiła. 15Gdy
widziała iż się panny w poście kochają, a o ine cnoty nie taką
mają pieczą – tego podobieństwa używała. Inne cnoty, to jest
miłość, pokora, cichość, posłuszeństwo, głowę i twarz, i ine
członki zdobią, a post tylo nogi pokrywa. Barzoby się tedy panna
źle przybrała, gdyby tylo nogi ochędożone mając, o inych
członków ochędóstwo nie
dbała.
16Bez
posłuszeństwa, powiadała, i świat staćby nie mógł, ani żadne
miasto, ani żadne królestwo. Bez niego rząd wszytek ginie, a z nim
wszytko dobre. I powiadała taką historią: Młodzieniec jeden
prosił się do klasztoru – rzekł mu starszy: Bij w ten słup
kijem, łaj mu i fukaj nań. On tak uczynił. Spytał go: a coć ten
słup mówił? Rzecze: A jako ma mówić? Odpowie starzec: Chceszli
ty takim być jako ten słup, tak cierpliwym i posłusznym, tedyć
wrota otworzę – a jeśli być takim nie możesz, wróćże się do
domu. Tak ich nauczała ś. Melania. W tym Pinianus mąż jej wedle
ciała i brat wedle ducha ten świat nędzny pożegnał. A ona
jeszcze drugi klasztor męski zbudowała – i gotując się sama ku
śmierci, w więtsze się ćwiczenia duchowne wdała. 17A
w tym przyniosą jej listy, od jej stryja Woluzjana pisane z
Konstantynopola, gdzie był wielkim posłem od Cesarza – 18prosił
ją ten strij jej, aby do niego na czas przyjachała, chcąc ją z
silną ochotą jeszcze oglądać – ona wiedząc iż był jeszcze
poganinem, pragnąc jego zbawienia, za radą ludzi duchownych, tam
jachawszy, onego do Chrztu świętego przywiodła – i wiele ludzi
od kacerstwa Nestoriuszowego, dziwną nauką swoją wybawiła. I od
cesarza Teodozego i Eudoksjej żony jego wielce uczczona, nazad się
do Jeruzalem wróciła i tam świątobliwie żywota dokonała,
wielkiemi cudy, które za żywota i po śmierci czyniła, wsławioną
od Boga zostając – na cześć Bogu Ojcu, i Synu, i Duchu Świętemu,
którym w Bóstwie jednym równa cześć i chwała na wieki. Amen.
19Tego stryja jej Woluzjana Augustyn święty Doktor kościelny pozyskać P. Bogu nie mógł, i pisał do niego Epist. 1. 2. 3. 4. – ta białagłowa święta więtsze w tej mierze szczęście miała. A kto wymówi jako wielka a niewysławiona miłość ku Panu Bogu, w sercu tej niewiasty dziwnej gorzała? W czystości żyć, a ubogą dla Chrystusa z tak wielkiej paniej zostać, barziej tego pragnęła, niżli drugie bogactwa i wielkich rozkoszy pragną. Dziwuj się jako sobie drogo czystość poważała, iż ją okupować wszytką swoją majętnością i ubogą dla niej zostać chciała. A Pan Bóg jej poszczęścił, iż rozumem duchownym nie tylo do czystości, ale i do ubóstwa dla Chrystusa, męża pięknie przywiodła – wolą mu Bożą i z tego ukazując, iż im dziateczki Pan Bóg brał. Widzisz stanie małżeński, jako cię Chrystus i tym do świętej czystości przywodzi, gdy cię na potomstwie nie cieszy. Rozmaicie nie tylo wolne, ale i obwiązane małżeństwem, do powściągliwości Pan Bóg powoływa, by się na głos Jego i wolą oglądać chcieli – ci zwłaszcza, którzy niepłodnością nawiedzeni, abo inną jaką przyczyną dotknięci są – aby wedle rady Apostolskiej w powściągliwości świętej i umartwieniu ciał swoich, stan święty i Sakrament małżeński czcili, i w nim hojniejszej łaski Bożej sobie szukali.
Obacz
i ten Boski rozum w tych ludziach, jako z tej majętności, która
rychło zginąć i w ręce nieprzyjacielskie wpaść miała, wielkich
sobie skarbów niebieskich, czas zguby uprzedzając, nabyli – a
zginąć im bez pożytku żadnego z ich wielką żałością mogła,
gdyby się byli w niej kochali, a onej dla Chrystusa nie wzgardzili.
Bo z drugiej strony wielkie jest głupstwo kto ma skazitelną i
prędko mijającą majętność,
iż sobie za nię przybytków wiecznych nie kupuje, póki mu nie
zginie, abo śmiercią odjęta nie będzie. Taki rozum Chrystus w
onym włodarzu chwali, którego daj Boże naśladować tym, którzy w
tym się błocie i ziemi kochają, za nie, póki ta cena na tym
błocie trwa, złota sobie niebieskich skarbów kupować
niechcą.
2 Kupowała czystość u męża.
3 Utrata dziewictwa w
małżeństwie czym się nagradza.
4 1 Kor 7.
5 Mądrość wielka w pozyskaniu
męża do czystości.
6 Ostrożność w młodych
leciech na pokusy cielesne.
7 Wydarcie imion jako znosili.
8 Cesarzowej Weryny rozmowa z
Melanią.
9 Doskonałość Ewangeliej.
10 Pokusa około opuszczenia
jednego zamku.
11 Rozum duchowny, co prędko ma
zginąć z tego sobie wysługę u Boga gotować.
12 Jałmużna z pracej ręcznej.
13 Starszą być nad inemi
niechciała.
14 Ćwiczenie białychgłów.
15 Do postu trzeba innych cnót.
16 Posłuszeństwo.
17 Stryja swego Wolusjana
pozyskała.
18 Do Carogrodu jachawszy, wiele
ludzi pozyskała.
19 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Subskrybuj:
Posty (Atom)