Żywot
ś. Jakuba Pustelnika,
grzeszącym
aby nie rozpaczali, barzo ku przykładu –
pisany od Symeona
Metafrasta. Żył około roku Pańskiego, 450. Lipom.
Tom. 7.1
Jakub
ten, wedle miasta Porfirionu obrał sobie pustynią, rzeczami
tego świata porzuciwszy, żył Anielskim żywotem – ustawicznie
chwałę czyniąc Bogu we dnie i w nocy, modłę Jemu w umartwieniu
ciała swego ofiarował, na dzięki za dobrodziejstwa, i na potrzeby
świata wszytkiego – w tym żywocie długi czas statecznie przez
lat piętnaście trwając, wdzięcznym był sługą P. Bogu, iż jego
świątobliwość i serca czystość, cudy wielkiemi potwierdzał. A
ludzie, którym z darów Bożych cudownie przez ręce swe dobrze
czynił, dziwując się świętemu żywotu jego – sławili go, i
dziwnym u innych czynili, tak iż zewsząd po naukę i
błogosławieństwo do niego bieżeli. Ale czart zawisny
dobrym, niektóre Samaryty, miedzy którymi wiele ich nauką Jakubową
i żywotem przykładnym tracił, iż się do Chrystusa obracali,
naprawił nań i pobudził, żeby go w hańbę jaką wprawiwszy,
wygnać z onego miejsca mogli. 2A
nie mając inszej drogi, przenajęli nań wszeteczną niewiastę,
która bieżawszy do niego na pustynią, u drzwi jego w nocy wołać
i zmiłowania prosić poczęła, mówiąc: Noc mię tu zaszła, idącą
z jednego klasztoru, jeśli mię ojcze święty w mieszkaniczko swe
nie przijmiesz, okrutny mię źwierz rozdrapa. On pierwej się
obłudności jakiej szatańskiej i zmyślonej twarzy obawiał, a
ozwać się niechciał,
potym gdy jej długie kołatanie i wołanie baczył – wiedząc iż
w onej puszczy srogich dosyć bestij przebywa – puścił ją, i w
sionce ją zostawiwszy, sam się we wnętrznej komórce zamknął. A
ona położywszy się, po małej chwilce wołać pocznie: 3Ach
mię toć boleję
na wnętrze, i na serce – pomóż, ojcze święty, a krzyżem ś.
pożegnaj członki moje. On wynidzie, i ogień napaliwszy, olejem
żegnanym lewej ręki swojej u ognia przygrzewając, w prostocie ją
mazać, a żegnać krzyżem ś. pocznie. A ona tym więcej prosi,
chcąc go już z ciała swego jadem pożądliwości zarazić, aby ją
dłużej mazał – on w prostocie wierzył niewieście, służąc
potrzebie jej w onej zmyślonej niemocy – ale też przy prostocie
gołębiej, zachował wężowę mądrość – uchodząc sidła złej
zapalczywości – czując jako chytry jest szatan w pokusie
cielesnej, i chcąc wszytkę nierządną popędliwość (która się
już z dotykania w sercu jego dobywała, a zezwolenie na grzech
wyciągała) mocnie od siebie odrazić, i jej w czas ode drzwi
zaskoczyć, 4onę
rękę lewą w ogień wraził, i przez długi czas tak mężnie
trzymał, iż mu palce ugorywać poczęły. To bacząc niewiasta,
jego się wielce użali, i widząc jego męstwo a niezwyciężony
statek czystości, wołać pocznie: Naprawionam na cię jest, ojcze
ś. zdradziciem cię i wprawić w pożądliwość nieczystości ciała
mego chciała – niestety żem tak czartu służyła. I powie mu
rzecz wszytkę, jako posłana była od Samarytów. A on naukę jej
niebieską dając, odesłał ją do biskupa Aleksandra, na czynienie
pokuty, i na przyjęcie Chrztu świętego – bo była poganka. Tak
czart gdzie chciał wygrać, szyję złomił i więtszą hańbę
wziął.
5Tym
i innymi świętymi postępki swemi, wsławion Jakub będąc, zewsząd
do siebie ludzie z swemi nędzami i potrzebami obrócił. Jednego
Senatora córkę opętaną, kładzenim ręku swych i modlitwą
uleczył, i czarta z niej wygnał. Za co jemu rodzicy trzy sta
złotych posłali – ale wziąć ich żadną miarą niechciał,
przedajnej łaski Bożej nie czyniąc. Drugi raz powietrzem
zarażonego, trzydniewym postem, i modlitwą, ku prawemu zdrowiu
przywrócił.
I rozmaite ine niemocy
leczył. 6Widząc
iż się tak wsławił u ludzi, strzegąc się próżnej chwały, na
inne miejsce czterdzieści mil dalsze na pustynią pobieżał, i w
jednej jaskini nad rzeką obrawszy sobie mieszkanie trzydzieści lat
w niej przemieszkał. W onej spokojnej bogomyślności, modlił się
Panu Bogu we dnie i w nocy, i żywił się długo zioły które nad
rzeką rosły. Potym sobie ogródek uczynił, w którym kila godzin
na dzień robiąc, żywność sobie obmyślał – wszakże zakryć
się przed ludźmi nie mógł. Z wiela klasztorów zakonnicy, i z
miast wiele księżej do niego bieżeli, po naukę i
błogosławieństwo. I żył w onej jaskini, jako jaki ziemski w
ciele Anioł, lat trzydzieści, jako się rzekło – 7czym
podobno się jako człowiek uwiódł, i w pychę a wielkie o sobie
rozumienie, jako krewkość ludzka niesie, podniósł.
Przetoż
srodze w wielkie grzechy upadł, za skuszenim szatańskiem – który
w jednego bogatego człowieka córkę wstąpiwszy, wołał: Jeśli
mię do Jakuba pustelnika nie dowiedziecie, nie wynidę. Długo się
dopytać o tym Jakubie rodzicy jej nie mogli – wszakże szukając
po klasztorach i pustyniach, potym go nie rychło naleźli – i do
nóg jego upadli, córkę mu swoję ofiarując, aby onego
nieprzyjaciela od niej odegnał. I modlił się nad nią tak gorąco,
iż się miejsce na którym stali zatrzęsło. A skończywszy modły,
chuchnął na czarta, mówiąc: W imię Pana naszego Jezusa
Chrystusa, wynidź z tej dziewki. I wnet czart jako ogniem jakim
wyparzony wyszedł, a pannę jako umarłą na ziemi porzucił –
którą Jakub podnosząc a jej błogosławiąc, zdrową rodzicom
oddał. Rodzicy bojąc się aby się czart do niej nie wrócił,
prosili go aby ona panienka przy nim została na kila dni – i tak
się zstało. Rodzicy odeszli, a on sam jeden z nią został.
8A
jako się cnoty tego to Jakuba ś. wyliczały – tak też i upadek
jego tajon być, na przestrogę ludzką, nie ma – jako wielka była
żywota jego przeszłego świątobliwość, tak szkaradszy nastąpił
jego upadek – a im upadek w grzechu więtszy, tym jego z łaski
Bożej powstanie i poprawa znamienitsza była. 9Będąc
sam na sam z oną panną, pobudką cielesną od czarta ciężko
zapalony, na myśli nieczyste przyzwołił – i złe chuci swe,
panieński wstyd psując, i czystość swoję tracąc, wypełnił –
on który od sprośności się cielesnej broniąc, rękę w ogniu
stracić wolał. On który takim dziwnym cudów czynieniem od Boga
uczczony był – o jako sobie źle począł, a przeszłą wszytkę
swoję pracą utracił. A jakoby mało było w jeden grzech wpaść
(jako ten który się raz z góry pośliźnie, z kamienia na kamień
leci) po spełnionym grzechu, smutny wielce będąc, chcąc uczynek
swój zataić, onęż panieneczkę niewinną ręką swoją zabił. I
jeszcze na tym nie przestając, bez lutości pogrzebu jej nie dał,
ale w rzekę ciało ono nieczystością swą zmazane, i okrucieństwem
zamordowane wrzucił. To pobroiwszy, w czwarty a ze wszytkich
nagłębszy rów wpaść
chciał – to jest w Kaimowę i Judaszowę rozpacz. Ale Pan Bóg
niewyczerpanego miłosierdzia dawca, po tak wielkich sprośnych
grzechach, w ten ostatni ze wszech nastraszliwszy i ciężki upaść
mu nie dał. W onej chałupce zafrasowanym a prawie od rozumu
odchodzącym będąc – nie jedzeniem się i biciem w piersi morzył,
a sam się w sobie ściśniony sumnieniem żarł. I potym wybieżał
z miejsca onego pustego – i chciał z rozpaczy już na starość,
światu i diabłu służyć.
Lecz
jako Anioła z nieba, jednego zakonnika, przeciw jemu Duchem Ś.
natchnionego P. Bóg wysłał – który go potkawszy w drodze, barzo
pilnie do celle swej prosił. I prosiwszy a nogi jego umywszy, jeść
przedeń położył. A on niechciał jeść tak długo, aż mu swój
wszytek upadek powiedział – a jako już snadź rozpaczając, do
miasta światu służyć bieżał. 10A
on dopiero zakonnik, język swój na lekarstwo onego struchlałego
serca otworzy – prosząc go dla Boga, aby w Bożym miłosierdziu
nie rozpaczał, Dawida sobie na przykład brał, Piotra, Magdalenę,
i inne – a Judasza przeklętego nie naśladował. Tedy się
Jakubowi dopiero jako z nieba światłość do nadzieje miłosierdzia,
otworzyła – iż tamże ciężko a rzewnie płakać, ryczeć i
wyznawać złość swoję począł. Ja, powiada, w tej mojej
niezbednej
starości, jako jaki młodzieniec i dziecię, uwichłanym jest tym
grzechem, po którym młodym będąc, takem mężnie deptał, i znaki
tego są na ciele moim, jakom się cielesnej żądzej odejmował. A
mało na tym upadku mając, jeszcze i duszęm niewinną zamordował –
takim niewdzięcznikiem darów Bożych zostając – małe piekło i
wszytkie męki jego na mię – zasłużyłem więcej – wszakże
nadzieje tracić nie będę, w nieprzebranym miłosierdziu Twoim
Panie Boże za mię ukrzyżowany.
Temi
i innemi słowy przyszedł k sobie, a na czynienie pokuty od onego
brata posilony, wrócił się nazad. I nalazszy grób jakiś stary,
złożywszy kości w jeden kąt, w nim się zamknął, abo raczej
pogrzebł, nigdzież nie wychodząc, ani z żadnym człowiekiem nie
gadając – a tylo dwakroć w tydzień jedząc to, co wedle grobu
onego ogródek mieć mógł. 11Tam
w ciężkiej i srogiej pokucie, Pana Boga przepraszał – nie śmiał
na przodku w usta swoje imienia tego straszliwego Jezus brać – ani
oczu swoich w niebo podnieść – aż za czasem więtsze ku P. Bogu
ufanie w onej pokucie brać począł. I wiódł sroższy daleko
żywot, niżli pierwej, w onym grobie przez lat dziesięć. A chcąc
P. Bóg pokazać moc pokuty ś. – a jako grzeszące, gdy się kają
z prawego serca, do pierwszej i więtszej dostojności łaski swej
przywodzi – przepuścił na onę ziemię i krainę, w której on
był, wielką suchość, deszczu im broniąc, którą wszytka żywność
ludzka wniwecz się obracała.
12Ludzie
gdy się z kapłany do postów i modlitw rzucili – objawił P. Bóg
Biskupowi onej strony tego to Jakuba, aby go w jednym grobie
zamknionego szukali, a jego modlitwy używali. Gdy długo szukanego
naleźli – do niego ze wszystkim duchowieństwem poszedł Biskup,
prosząc go o pomoc i świętą modlitwę jego w onej pospolitej
pladze. A on im żadnej dać odpowiedzi dać niechciał, ani oczu w
niebo wznosił – tylo się w piersi bijąc wołał: Jezu Chryste
bądź miłościw wielkim grzechom moim. Odeszli, nic na nim uprosić
nie mogąc – aż się drugi raz wróciwszy, o Boskim mu natchnieniu
i objawieniu, aby do niego szli, oznajmili – długo nad nim
wołając, aby się nad ich doległością zmiłował. Toż dopiero
oczy śmiał w niebo podnieść, i onej pierwszej uprzejmości, którą
miał z Panem Bogiem przed upadkiem, używać – i łzy Jemu ludzkie
i potrzeby w modlitwie ofiarować śmiał. I wnet był wysłuchan. Bo
hojnym dżdżem ziemię ich i urodzaje na niej ożywił Pan Bóg.
Potym z rozmaitemi chorobami szli do niego – 13a
on więcej niż pierwej, olejem ś. mażąc, cudownie chore leczył.
Rychło potym z ciała wyszedł, przyzwawszy pierwej Biskupa, i
prosiwszy aby go w tymże grobie pochować kazał. Żył lat
siedmdziesiąt i rok, ku czci przenasławniejszej Trójce, Ojca,
Syna, i Ducha ś. któremu cześć i chwała, a nam w pokucie świętej
wytrwanie aż do końca. Amen.
14Jako
się cnoty Świętych Bożych sławią, tak się też i grzechy ich
nie tają. I w Piśmie Pan Bóg przez Proroka o grzechu Dawidowym
mówi:15
Tyś to uczynił tajemnie, a ja rzecz tę tak jako słońce, uczynię
jawną wszytkiemu Izraelowi – aby nam często upadającym z ich
powstania wzór był pokuty i nadzieje w nawiętszych grzechach,
żebyśmy nigdy w nich rozpaczać nie śmieli. Upadali Święci w
grzech z przyrodzonej krewkości – ale się z niego gorąco
porywali z wielkiej swej cnoty – tak iż i upadek on, na pomnożenie
sobie łaski Bożej obracać umieli, iż im i grzech ku dobremu
posłużył. Bo po nim na więtsze się cnoty i skarby duchowne
zdobywali. Jako się na tym świętym Jakubie i na innych doznawa –
i nie tak są w tym dziwni Święci, iż się grzechów strzegli,
jako w tym, iż z grzechów tak rączo i ochotnie powstawali.
2.
Ucz się i pokory w nawiętszej doskonałości i świątobliwości
żywota. 16Bo
wytrwanie a dokonanie w dobrym nie za naszą wysługą idzie, ale na
szczerej jest łasce Bożej. Bo gdyby za zasługą szło, nigdyby
sprawiedliwi, którzy sobie zawżdy łaski u Boga przyczyniają, w
grzech i gniew Boży nie upadali. Przetoż Apostoł święty upomina:
Kto stoi, niech patrzy aby nie upadł. Abowiem jako woda za groblą,
tak człowiek gdy nie grzeszy, za łaską Bożą stoi – a nie tak
woda gdy stawidła nie ma ku cieczeniu, jako człowiek z swej natury
ku grzeszeniu skłonny jest. Dla tego jeden Święty gdy towarzysza
swego w grzech upadłego widział, płacząc mówił: co dziś jego,
to mnie jutro potkać może. By mię Pan Bóg nie trzymał, ja
bych
w więtsze grzechy wpaść mógł. Nie jestem ja lepszy, anim tak
Panu Bogu służył, jako ten którego już grzechem abo kacerstwem
pobitego przede mną widzę.
3.
W tym sobie niebacznie począł ten Święty, iż dufając dawności
pobożnego życia swego, i latom swoim – śmiał z białągłową
sam a sam zostawać. Lepiej z niedźwiedziem i lwem zostać, niżli
się człowieku w czystości stojącemu, z różnej płci osobą
zamykać, i społem mieszkać. Bo rychlej od bestiej nagniewnliwszej
rany ujdziesz – niżli od cielesnej pożądliwości, gdy ma czas i
miejsce do złego. Przeto jako jeden Święty nauczał: z innymi
grzechami możesz za pasy chodzić, i z nimi się w ręcz biedzić, i
tak o ziemię jemi rzucić – ale z nieczystością, ten nalepiej
walczy, i ten ją pokona, który przed nią nadalej ucieka. Jako
radzi Apostoł: Uciekajcie przed nieczystością, mówi:17
A cóż ci, którzy niewiasty w domu chowając i z nimi się
zamykając, o czystości swej potuszyć mogą? Gdyż i tak wielkim
Świętym, i cudy Bożymi wsławionym, tak się na tym źle powiodło.
Nie kładź, nędzniku, słomy blisko ognia – bo niepodobno aby się
zapalić nie miała.
2 Niewiasta wszeteczna na
pustelnika naprawiona.
3 Chytrość niewiasty.
4 Rękę w ogień Jakub ś.
wraził, na lekarstwo czystości.
5 Cuda Jakuba ś.
6 Uciekanie
przed sławą
ludzką.
7 Pycha z nabożeństwa jako się
karze.
8 Grzechy świętych nie tają
się.
9 Upadek srogi Jakuba ś.
10 Obrona
od rozpaczy.
11 Pokuta ś. Jakuba.
12 Objawienie świątobliwości
po grzechu ś. Jakuba.
13 Cuda mu Pan Bóg wrócił.
14 Obrok duchowny.
15 2 Sm 12.
16 Wytrwanie w dobrym na szczerej
łasce Bożej.
17 1 Kor 6.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz