Żywot
i męczeństwo Ś. Juliany dziewice,
wypisany
od Symeona Metafrasta.
Umęczona za czasu Maksymina, około roku
Pańskiego, 290.1
W
Nikomediej za czasu Maksymina Cesarza, Eleuzjus poganin i surowy
bałwochwalca, córkę miał z żoną także poganką, Julianę –
która słysząc o Chrystusie i Ewangeliej, tajemnie uwierzyła w
Pana Boga naszego, i mądrze we wszytkich sprawach swoich postępując,
urodą i wszytkiemi cnotami, wielką okrasą domowi swemu była. A
mając zacne rodzice, i Cesarskie przyjaciele, zacnego jej też męża
raiła. 2Lecz
ona na sercu wolą mając w czystości ś. Chrystusa samego małżonką
być, nieśmiejąc się z tym rodzicom odkryć – gdy czas jej za
mąż wydania przychodził, a jej oblubieniec poganin do niej
upominki posyłał – 3szukała
takich przyczyn, jakoby wolną zostać mogła. I między innemi tę
nalazła. Wskazała do onego który jej w małżeństwo pragnął:
Niechaj wie, iż ja zacnego rodu będąc, zelżyć domu swego nie
chcę – póki on starostą tej ziemie nie zostanie, małżonki ze
mnie nie ma – rzecz się jej to zdała na poły niepodobną. Lecz
czart który jej przedsięwzięcie skazić chciał, tak pomógł
onemu człowieku, iż przez dary i przyczyny starostą został. I
zostawszy, wskazał do ś. Juliany: już się, powiada, niech weseli,
iż męża tak wielkim urzędem uczczonego mieć będzie – a
niechaj dalej nie odwłóczy. A ona widząc, iż się jej na jednej
nie powiodło, drugą przyczynę nalazła, mówiąc: 4Jeśli
tej wiary co i ja nie będzie, niechaj sobie inej szuka – Juliana
zań nie pójdzie – bo ona jest Chrześcianka, a on bałwochwalca
inemu begu abo raczej diabłom służy.
Przestraszony
nad mniemanie tym poselstwem, do ojca jej bieżał, ten mu żal
opowiadając. A ociec tego się po córce swej nie spodziewając –
barziej jeszcze niżli on starosta rozjadły, przyzwał Juliany –
pierwej jej chędogo pytał: Czemu ty starostą gardzisz? Ona rzekła:
Bom ja jest wiary różnej od niego – a cóżby to mój namilszy
panie ojcze za małżeństwo było, ciałem się jednoczyć, a sercem
i myślą rozłączać? 5A
jako ja z takim miałabych mieszkać, abo jemu przyjaźń pokazować,
który jest nieprzyjacielem Bogu memu? Gdybych ja za twego
nieprzyjaciela poszła, a tego małżonką zostawała, któryby tobie
stał na gardło, izaliby to rad widział? A ociec zamilczawszy
odpowiedzi, grozić jej biczem począł. A ona bezpiecznie powie: By
mię miał na wiele śmierci wydać, tego nie uczynię – abych
wierze swej żelżywość, i Chrystusowi swemu, takim małżeństwem
uczynić miała. I tobie się dziwuję panie ojcze, jako się tym
niemym i głuchym bogom kłaniać możesz? izali takim jako oni
zostać chcesz? Rozgniewany ociec, zamknął ją w jednej komorze,
aby jej nastraszył, a statku jej doznał. A ona zawżdy jednaka
była, wołając na ojca: Chrystusa ja Boga mam, twoim się diabłom
nigdy nie pokłonię. 6Tedy
ojcowskie serce i przyrodzenie zmieniwszy, pierwej ją w domu swym
srodze bić kazał, a potym ją onemu staroście, który o jej
małżeństwo stał, w ręce i w moc podał. I wpadła w ręce
oblubieńca swego onego, na urzędzie już siedzącego – który
domową namową zmiękczyć serca jej nie mogąc, jawnie ją jako
sędzia, do swej stolice sądowej przywieść rozkazał. A uroda jej,
wielce serce jego mdliła, iż nic srogo do niej przemówić długo
nie mógł – i owszem te miękkie słowa z ust wypuścić musiał:
Obierz mię namilsza za małżonka sobie, a wolna od wszytkiego
będziesz. Już cię i z ofiary bogom wypuszczam, jedno niech twym
małżonkiem zostanę. Odpowie święta: Nigdy tego nie uczynię, aż
ty zostaniesz Chrześcianinem, i Chrzest ś. przijmiesz. Rzecze
starosta: Proszę cię nie życz mi tego, bobych wpadł w wielką
niełaskę Cesarską, i w niebezpieczeństwo, i urządby
mi wziął, i gardło. Tu dopiero trafi weń panna i rzecze: 7Ty
się króla i pana świeckiego, który umiera i nie trwa, boisz – a
ja się bać nie mam onego Króla nad królmi, wszytkiemu niebu i
ziemi rozkazującego, wiecznej a nieodmiennej i nieuwiarowanej
Boskiej mocy? Coby to był za rozum mój – abych z tym się złączyć
i przyjażń wieść miała, który Bogu memu krzywdę czyni, i taką
zelżywość? 8Gdyby
sługa twój zbracił się z nieprzyjacielem twoim, jakoby9
to od niego przyjmował? Pewnie z gniewemby10
się nań wielkim oburzył. A ja gniewu się bać Boga mego nie mam,
z tobą się nieprzyjacielem Jego, i bałwochwalcą w przyjaźń
wdając? Nigdy tego nie uczynię – czyń co chcesz, masz ogień,
masz kije, masz bestie, użyj na mnie i skosztuj wszytkiego – serca
mego nigdy nie przełomisz.
Takimi
słowy rozjadły, na czterech ją powrozach rościągnąć, i suchymi
żyłami, i świeżymi rózgami bić kazał. Zmordowani byli katowie,
a jej cierpliwość świeża a mocna została. I kazał przestać,
grożąc jej czym więtszym, jeśliby Dianie nie czyniła ofiar. 11A
ona rzecze: Głupcze szalony, mniemasz abyś mię tym zwyciężył?
Jeszcze więcej cierpieciem, w nadzieję
Pana mego Jezusa gotowa, a niżli ty masz wolą czynić. Tedy ją
kazał za włosy zawiesić, przez kila godzin – tak iż za włosami
skóra wzgórę oczy zasłoniła i twarz podniosła. Wołał na nię
starosta: upamiętaj się Juliano. Jeszcze mu ona miłość, którą
miał ku niej, nadzieję czyniła, o jej sercu odmianie. 12Ale
jako skałą mocną a niedobytą została. A on jeszcze przyczynił
jej męki – i palić ją blachami żelaznymi po bokach, i pod
pachami rozkazał. I na te boleści nic inego, okrom modlitwy Bogu i
dzięki, słyszeć z ust jej nie było. Widząc iż próżno ją
męczył – zjąć ją a mocno związać, a przewlekszy jedno długie
żelazo, przez przebodzione łysty jej, do ciemnice ją wrzucić
kazał. Tam leżąc na ziemi, do P. Boga wołała: Wybaw mię z
boleści tych Panie Oblubieńcze mój, jako Daniela ode lwów, i
Teklę z ognia. Ociec mój i matka moja opuścili mię, przijmi mię,
Ojcze osierociałych, i pociecho zmordowanych.
13Gdy
się tak modliła, przijdzie do niej nieprzyjaciel ludzkiego
zbawienia, Aniołem się Bożym uczyniwszy. I rzecze jej: Cierpisz
ciężkie męki Juliano, a już im nie wytrwasz – radzę skoro cię
wywiodą, abyś ofiarę czyniła. Bo już siła twoja ciężkości
tych nie przemoże. A ona rzecze: a ktoś ty jest? Odpowie czart: Jam
jest Anioł Boży, Bóg mię posłał, aby już dalej ciało twoje
trapione nie było. Jużci odpuści, chociaż tego pogaństwa
posłuchasz – bo już mdłość widzi ciała twego. Tedy się barzo
strwoży, i myślić pocznie: na wejźrzeniu Anioł, ale na radzie
nieprzyjaciel jest. I głęboko westchnie do P. Boga, łzami oczy swe
polawszy: Panie stworzenia wszytkiego, Ciebie wybrani Twoi Aniołowie
chwalą, a czarci imienia się Twego straszliwego boją – nie daj
mi się pośliznąć. Ty wiesz, iż dla imienia Twego cierpię, ukaż
mi sidła, któreby na mię czart zamiatał – a kto to jest co ze
mną mówi. To zmawia, a głos usłyszy: Nie bój się,
Jam
z tobą. Pojmaj tego co z tobą mówi, dajęć nad nim moc. 14I
wnetże opadły powrozy i okowy z ręku jej, i ono żelazo, przez jej
łysty przewleczone, wyszło – i stanie sobą władnąc mocna, i
wiązać onego co z nią mówił, pocznie – i związawszy go jako
na sąd więźnia, pytała go: coś jest, kto cię posłał? I
powiedział żem ja jest szatan ludzki nieprzyjaciel, ciebie
niezwyciężoną zwyciężyciem chciał, posłany od nawyższego
diabła. Tedy ten który go jej więźniem uczynił, mocą Boską
swoją, Ten jej też dał tę dziwną moc, iż go trzymać w ręku i
powrozy bić poczęła. A on się prosił i modlił – i narzekał
na swego starszego mówiąc: O jakom ich wiele zwyciężył, a nikt
mię tak srodze nie pojmał i nie związał. O ojcze przełożony
nasz, jakoś tej mojej przygody widzieć nie mógł – czemuś mię
tu posłał? Jakoś nie wiedział, iż dziewictwo rzecz jest
niezwyciężona, a nad modlitwę męczenników, nic mocniejszego być
nie może?
15W
tym posłał starosta, aby wywiedziona była, jeśliby jeszcze żywa
została. Wywiedziono ją tak piękną, jako kiedy ją naprzód
pojmano – i tak zdrową jakoby nic nie cierpiała, a gdzie na czci
rozkosznej była – i wlokła za sobą swego więźnia czarta.
Zadziwuje się starosta jej takiemu zdrowiu i nowej okrasie, i spyta:
Powiedz mi co to za czary, z którycheś tak ozdrowiała, iż i znaku
żadnego ran onych na tobie nie
masz?
Ona odpowie: Czarów ja nieumiem,
ale ich wynalaźcę, i tego któremu ty służysz, i wolą jego
czynisz, zwyciężyłam przez Chrystusa czarta,
i pojmała.
I ty i pan twój diabeł pod nogamiście mojemi – a za tym
zwycięstwem na rozkoszy wieczne tego, który mię zleczył, pójdę
– a ty z twoim czartem na wieczne więzienie i potępienie oddany
będziesz. 16Tedy
wielki ogień z smolnej materiej uczyniono – a gdy się wysoko
płomień podniósł, wrzucono weń panienkę Bożą. 17A
ona Panu się swemu poruczając, łzy wylewać poczęła – i z
onych jej trochy łez, jako dwie rzece
wyszły i ogień wszytek zalały. Tu już wszytek pogański lud wołać
począł, tak dziwny cud widząc: jeden Bóg, jeden jest Ten, którego
Juliana sławi. 18I
mychmy są Chrześcianie, ognia się i miecza nie
boim.
Takich się obrało pięć set mężów, a sto i trzydzieści
niewiast – którzy to mówiąc wystąpili, i pojmani koronę
męczeńską szczęśliwie chrzcząc się we krwi swej odnieśli.
19Jeszcze
się tyran kusił – w kocieł pannę włożyć, i smażyć w ogniu
wielkim rozkazał. On ogień na stojące się około sługi obrócił,
i one popalił – a panna jakoby się w łaźni rozkosznej myła,
tak jej nic nie doległo. Dopiero włosy starosta rwać i szaty drzeć
na sobie, i łajać bogom swoim począł – a widząc iż już
wszytkie jego morderstwa ustają, a panienka nad wszytkimi górę ma
– musiał na nię uczynić dekret, aby ścięta była. 20Szła
męczennica na śmierć, jako inne do tańca, i do rozkosznego obiadu
– uczyniwszy modlitwę, rada z chęcią szyję niepokalaną
ściągnęła, a ono czyste ciało na ofiarę Bogu swemu, na on
ołtarz podała. 21Pani
jedna Rzymianka jadąc do Rzymu na on czas, jej z
sobą
ciało wzięła, z wielką uczciwością – i w Rzymie ku jej
pamiątce kościół nad jej grobem postawiła, Bogu ku czci
wiecznej. W dziewiąci leciech zaręczona za mąż, w ośminaściu
ucierpiała. Ociec jej gdy jednego czasu na morzu jadąc z okrętem
się rozbił, i na jeden wysep wypłynął – od wilków i bestij
pożarty jest. Słusznie odniósł za swe okrucieństwo i niepokajane
serce, karanie tu na ziemi, i tam wieczne – którego Chryste nas
uchowaj, a rozmnóż sławę Twoję wszędzie. Bo Tobie z Ojcem i z
Duchem Ś. Bogu w Trójcy jedynemu wszystko się stworzenie kłania –
cześć Twoja na wieki. Amen.
22Aczkolwiek
heretykowie Chrzest ś. mają, i byli niegdy Chrześcianie –
wszakże iż od wiary świętej odstąpili, miedzy niewierne
poczytani są. 23Przetoż
Kościół święty rozkazuje i przestrzega, aby z nimi Chrześcianie
i Katolicy, tak jako z niewiernymi i odstępcy wiary świętej
spólnego małżeństwa nie mieli – dla tych nawięcej przyczyn.24
Pierwsza:
Iż jest grzech wielki, jako tu mówi ś. Juliana – z tym przyjaźń,
zwłaszcza tak nierozdzielną i wielką wieść, który Panu Bogu
nieprzyjacielem jest, i uchodząc grzechu tego, pierwej wolała ta
święta męki tak wielkie cierpieć, i żywot stracić, niżli to
przeciw Bogu uczynić – chociaż jej wolno w wierze Chrześciańskiej
trwać dopuszczono.
2.
Iż jest niebezpieczeństwo duszne od tego, który zawżdy przy boku
twoim będąc, namówić cię i użyć miękkością, abo i srogością
odstraszyć od wiary może – acz nie zaraz, ale pomału się
wkradając i wzgrażając – jako się to wielom ich w oczach i
wiadomości naszej przydało. A więcej się takiego małżeństwa
najduje, gdzie rychlej dobry da się skazić, niżli zły naprawić.
A wszakby się takiego strzegł barzo, któryby co dzień na twój
stół truciznę dawał – chociażby o niej wiedział –
przedsięby się bał, aby kiedy z omyłki do niej ręki nie
ściągnął. Daleko ostrożniej trucizny tej dusznej strzec się
przystoi.
3.
Iż potomstwo, które Pan Bóg daje w takim rozerwaniu, nie może być
dobrze wychowane – gdyż bogobojność pierwszy jest fundament
wychowania dobrego – a gdy jeden tak, drugi owak będzie chciał,
bojaźń Bożą szczepić w dziateczkach – roztargnienie mieć
będą, niewiedząc za kim iść. A ponieważ przedniejszy jest
koniec małżeństwa, aby się w nim dziateczki Panu Bogu na cześć
w pobożności wychowały – dla tego samego strzec się
heretyckiego towarzystwa w małżeństwie potrzeba.
4.
Nakoniec gdy Katolik ma, i mieć ma, małżeństwo święte za
Sakrament i tajemnicę Kościelną – tym grzeszy, iż do tego
Sakramentu niewiernego przypuszcza, a sam swoję wiarę lży, i
Bożych tajemnic, które okrom Kościoła ku dobremu nie służą,
zda się za nic sobie nie ważyć.
1 XVI. Februar. Lutego. Mart.
R. Ibidem.
2 Czystość Bogu poślubiona.
3 Juliana ś. aby nieszła za
mąż, przyczyn szuka.
4 Za męża inej wiary iść
niechce ś. Juliana.
5 Z nieprzyjacielem Bożym
bracić się nie godzi.
6 Ociec córkę dał na męki.
7 Mądre słowa ś. Juliany.
8 Jako sługa z nieprzyjacielem
się pana swego bracąc, pana zdradza – tak w małżeństwo
heretyczkę abo heretyka kto biorąc.
9 Raczej „jakobyś”. Ale dawniej, i również obecnie w niektórych
gwarach, stosowano także czasownik w postaci trzeciej osoby w
zwrotach do osoby drugiej. Przyp. J.Sz.
10 Raczej „z gniewembyś”. Jw. Przyp. J.Sz.
11 Wielkie męstwo ś. Juliany.
12 Wielkie męki.
13 Czart się ś.
Julianie ukazał w więzieniu.
14 Czarta ś. Juliana związała.
15 Uzdrowiona od Boga ś. Juliana.
16 W ogień wrzucona.
17 Łzy ś. Juliany wielki ugasiły ogień.
18 630. męczenników.
19 W kotle smażona ś. Juliana.
20 Śmierć ś. Juliany.
21 Do Rzymu ciało jej przeniesiono.
22 Obrok duchowny.
23 Z heretyki spólne być nie ma małżeństwo.
24 Nauka już w Kościele nieobowiązująca i niezgodna z wolą Boga,
który zbliża się tak do wiernych, jak i niewiernych, a przez to
zbliżenie może niewiernych uświęcić i nawrócić. Przyp. J.Sz.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz