niedziela, 22 lipca 2018

(51) Żywoty Świętych: Juliana z Nikomedii

Żywot i męczeństwo Ś. Juliany dziewice,
wypisany od Symeona Metafrasta.
Umęczona za czasu Maksymina, około roku Pańskiego, 290.1

   W Nikomediej za czasu Maksymina Cesarza, Eleuzjus poganin i surowy bałwochwalca, córkę miał z żoną także poganką, Julianę – która słysząc o Chrystusie i Ewangeliej, tajemnie uwierzyła w Pana Boga naszego, i mądrze we wszytkich sprawach swoich postępując, urodą i wszytkiemi cnotami, wielką okrasą domowi swemu była. A mając zacne rodzice, i Cesarskie przyjaciele, zacnego jej też męża raiła. 2Lecz ona na sercu wolą mając w czystości ś. Chrystusa samego małżonką być, nieśmiejąc się z tym rodzicom odkryć – gdy czas jej za mąż wydania przychodził, a jej oblubieniec poganin do niej upominki posyłał – 3szukała takich przyczyn, jakoby wolną zostać mogła. I między innemi tę nalazła. Wskazała do onego który jej w małżeństwo pragnął: Niechaj wie, iż ja zacnego rodu będąc, zelżyć domu swego nie chcę – póki on starostą tej ziemie nie zostanie, małżonki ze mnie nie ma – rzecz się jej to zdała na poły niepodobną. Lecz czart który jej przedsięwzięcie skazić chciał, tak pomógł onemu człowieku, iż przez dary i przyczyny starostą został. I zostawszy, wskazał do ś. Juliany: już się, powiada, niech weseli, iż męża tak wielkim urzędem uczczonego mieć będzie – a niechaj dalej nie odwłóczy. A ona widząc, iż się jej na jednej nie powiodło, drugą przyczynę nalazła, mówiąc: 4Jeśli tej wiary co i ja nie będzie, niechaj sobie inej szuka – Juliana zań nie pójdzie – bo ona jest Chrześcianka, a on bałwochwalca inemu begu abo raczej diabłom służy.
   Przestraszony nad mniemanie tym poselstwem, do ojca jej bieżał, ten mu żal opowiadając. A ociec tego się po córce swej nie spodziewając – barziej jeszcze niżli on starosta rozjadły, przyzwał Juliany – pierwej jej chędogo pytał: Czemu ty starostą gardzisz? Ona rzekła: Bom ja jest wiary różnej od niego – a cóżby to mój namilszy panie ojcze za małżeństwo było, ciałem się jednoczyć, a sercem i myślą rozłączać? 5A jako ja z takim miałabych mieszkać, abo jemu przyjaźń pokazować, który jest nieprzyjacielem Bogu memu? Gdybych ja za twego nieprzyjaciela poszła, a tego małżonką zostawała, któryby tobie stał na gardło, izaliby to rad widział? A ociec zamilczawszy odpowiedzi, grozić jej biczem począł. A ona bezpiecznie powie: By mię miał na wiele śmierci wydać, tego nie uczynię – abych wierze swej żelżywość, i Chrystusowi swemu, takim małżeństwem uczynić miała. I tobie się dziwuję panie ojcze, jako się tym niemym i głuchym bogom kłaniać możesz? izali takim jako oni zostać chcesz? Rozgniewany ociec, zamknął ją w jednej komorze, aby jej nastraszył, a statku jej doznał. A ona zawżdy jednaka była, wołając na ojca: Chrystusa ja Boga mam, twoim się diabłom nigdy nie pokłonię. 6Tedy ojcowskie serce i przyrodzenie zmieniwszy, pierwej ją w domu swym srodze bić kazał, a potym ją onemu staroście, który o jej małżeństwo stał, w ręce i w moc podał. I wpadła w ręce oblubieńca swego onego, na urzędzie już siedzącego – który domową namową zmiękczyć serca jej nie mogąc, jawnie ją jako sędzia, do swej stolice sądowej przywieść rozkazał. A uroda jej, wielce serce jego mdliła, iż nic srogo do niej przemówić długo nie mógł – i owszem te miękkie słowa z ust wypuścić musiał: Obierz mię namilsza za małżonka sobie, a wolna od wszytkiego będziesz. Już cię i z ofiary bogom wypuszczam, jedno niech twym małżonkiem zostanę. Odpowie święta: Nigdy tego nie uczynię, aż ty zostaniesz Chrześcianinem, i Chrzest ś. przijmiesz. Rzecze starosta: Proszę cię nie życz mi tego, bobych wpadł w wielką niełaskę Cesarską, i w niebezpieczeństwo, i urządby mi wziął, i gardło. Tu dopiero trafi weń panna i rzecze: 7Ty się króla i pana świeckiego, który umiera i nie trwa, boisz – a ja się bać nie mam onego Króla nad królmi, wszytkiemu niebu i ziemi rozkazującego, wiecznej a nieodmiennej i nieuwiarowanej Boskiej mocy? Coby to był za rozum mój – abych z tym się złączyć i przyjażń wieść miała, który Bogu memu krzywdę czyni, i taką zelżywość? 8Gdyby sługa twój zbracił się z nieprzyjacielem twoim, jakoby9 to od niego przyjmował? Pewnie z gniewemby10 się nań wielkim oburzył. A ja gniewu się bać Boga mego nie mam, z tobą się nieprzyjacielem Jego, i bałwochwalcą w przyjaźń wdając? Nigdy tego nie uczynię – czyń co chcesz, masz ogień, masz kije, masz bestie, użyj na mnie i skosztuj wszytkiego – serca mego nigdy nie przełomisz.
   Takimi słowy rozjadły, na czterech ją powrozach rościągnąć, i suchymi żyłami, i świeżymi rózgami bić kazał. Zmordowani byli katowie, a jej cierpliwość świeża a mocna została. I kazał przestać, grożąc jej czym więtszym, jeśliby Dianie nie czyniła ofiar. 11A ona rzecze: Głupcze szalony, mniemasz abyś mię tym zwyciężył? Jeszcze więcej cierpieciem, w nadzieję Pana mego Jezusa gotowa, a niżli ty masz wolą czynić. Tedy ją kazał za włosy zawiesić, przez kila godzin – tak iż za włosami skóra wzgórę oczy zasłoniła i twarz podniosła. Wołał na nię starosta: upamiętaj się Juliano. Jeszcze mu ona miłość, którą miał ku niej, nadzieję czyniła, o jej sercu odmianie. 12Ale jako skałą mocną a niedobytą została. A on jeszcze przyczynił jej męki – i palić ją blachami żelaznymi po bokach, i pod pachami rozkazał. I na te boleści nic inego, okrom modlitwy Bogu i dzięki, słyszeć z ust jej nie było. Widząc iż próżno ją męczył – zjąć ją a mocno związać, a przewlekszy jedno długie żelazo, przez przebodzione łysty jej, do ciemnice ją wrzucić kazał. Tam leżąc na ziemi, do P. Boga wołała: Wybaw mię z boleści tych Panie Oblubieńcze mój, jako Daniela ode lwów, i Teklę z ognia. Ociec mój i matka moja opuścili mię, przijmi mię, Ojcze osierociałych, i pociecho zmordowanych.
   13Gdy się tak modliła, przijdzie do niej nieprzyjaciel ludzkiego zbawienia, Aniołem się Bożym uczyniwszy. I rzecze jej: Cierpisz ciężkie męki Juliano, a już im nie wytrwasz – radzę skoro cię wywiodą, abyś ofiarę czyniła. Bo już siła twoja ciężkości tych nie przemoże. A ona rzecze: a ktoś ty jest? Odpowie czart: Jam jest Anioł Boży, Bóg mię posłał, aby już dalej ciało twoje trapione nie było. Jużci odpuści, chociaż tego pogaństwa posłuchasz – bo już mdłość widzi ciała twego. Tedy się barzo strwoży, i myślić pocznie: na wejźrzeniu Anioł, ale na radzie nieprzyjaciel jest. I głęboko westchnie do P. Boga, łzami oczy swe polawszy: Panie stworzenia wszytkiego, Ciebie wybrani Twoi Aniołowie chwalą, a czarci imienia się Twego straszliwego boją – nie daj mi się pośliznąć. Ty wiesz, iż dla imienia Twego cierpię, ukaż mi sidła, któreby na mię czart zamiatał – a kto to jest co ze mną mówi. To zmawia, a głos usłyszy: Nie bój się, Jam z tobą. Pojmaj tego co z tobą mówi, dajęć nad nim moc. 14I wnetże opadły powrozy i okowy z ręku jej, i ono żelazo, przez jej łysty przewleczone, wyszło – i stanie sobą władnąc mocna, i wiązać onego co z nią mówił, pocznie – i związawszy go jako na sąd więźnia, pytała go: coś jest, kto cię posłał? I powiedział żem ja jest szatan ludzki nieprzyjaciel, ciebie niezwyciężoną zwyciężyciem chciał, posłany od nawyższego diabła. Tedy ten który go jej więźniem uczynił, mocą Boską swoją, Ten jej też dał tę dziwną moc, iż go trzymać w ręku i powrozy bić poczęła. A on się prosił i modlił – i narzekał na swego starszego mówiąc: O jakom ich wiele zwyciężył, a nikt mię tak srodze nie pojmał i nie związał. O ojcze przełożony nasz, jakoś tej mojej przygody widzieć nie mógł – czemuś mię tu posłał? Jakoś nie wiedział, iż dziewictwo rzecz jest niezwyciężona, a nad modlitwę męczenników, nic mocniejszego być nie może?
   15W tym posłał starosta, aby wywiedziona była, jeśliby jeszcze żywa została. Wywiedziono ją tak piękną, jako kiedy ją naprzód pojmano – i tak zdrową jakoby nic nie cierpiała, a gdzie na czci rozkosznej była – i wlokła za sobą swego więźnia czarta. Zadziwuje się starosta jej takiemu zdrowiu i nowej okrasie, i spyta: Powiedz mi co to za czary, z którycheś tak ozdrowiała, iż i znaku żadnego ran onych na tobie nie masz? Ona odpowie: Czarów ja nieumiem, ale ich wynalaźcę, i tego któremu ty służysz, i wolą jego czynisz, zwyciężyłam przez Chrystusa czarta, i pojmała. I ty i pan twój diabeł pod nogamiście mojemi – a za tym zwycięstwem na rozkoszy wieczne tego, który mię zleczył, pójdę – a ty z twoim czartem na wieczne więzienie i potępienie oddany będziesz. 16Tedy wielki ogień z smolnej materiej uczyniono – a gdy się wysoko płomień podniósł, wrzucono weń panienkę Bożą. 17A ona Panu się swemu poruczając, łzy wylewać poczęła – i z onych jej trochy łez, jako dwie rzece wyszły i ogień wszytek zalały. Tu już wszytek pogański lud wołać począł, tak dziwny cud widząc: jeden Bóg, jeden jest Ten, którego Juliana sławi. 18I mychmy są Chrześcianie, ognia się i miecza nie boim. Takich się obrało pięć set mężów, a sto i trzydzieści niewiast – którzy to mówiąc wystąpili, i pojmani koronę męczeńską szczęśliwie chrzcząc się we krwi swej odnieśli. 19Jeszcze się tyran kusił – w kocieł pannę włożyć, i smażyć w ogniu wielkim rozkazał. On ogień na stojące się około sługi obrócił, i one popalił – a panna jakoby się w łaźni rozkosznej myła, tak jej nic nie doległo. Dopiero włosy starosta rwać i szaty drzeć na sobie, i łajać bogom swoim począł – a widząc iż już wszytkie jego morderstwa ustają, a panienka nad wszytkimi górę ma – musiał na nię uczynić dekret, aby ścięta była. 20Szła męczennica na śmierć, jako inne do tańca, i do rozkosznego obiadu – uczyniwszy modlitwę, rada z chęcią szyję niepokalaną ściągnęła, a ono czyste ciało na ofiarę Bogu swemu, na on ołtarz podała. 21Pani jedna Rzymianka jadąc do Rzymu na on czas, jej z sobą ciało wzięła, z wielką uczciwością – i w Rzymie ku jej pamiątce kościół nad jej grobem postawiła, Bogu ku czci wiecznej. W dziewiąci leciech zaręczona za mąż, w ośminaściu ucierpiała. Ociec jej gdy jednego czasu na morzu jadąc z okrętem się rozbił, i na jeden wysep wypłynął – od wilków i bestij pożarty jest. Słusznie odniósł za swe okrucieństwo i niepokajane serce, karanie tu na ziemi, i tam wieczne – którego Chryste nas uchowaj, a rozmnóż sławę Twoję wszędzie. Bo Tobie z Ojcem i z Duchem Ś. Bogu w Trójcy jedynemu wszystko się stworzenie kłania – cześć Twoja na wieki. Amen.

   22Aczkolwiek heretykowie Chrzest ś. mają, i byli niegdy Chrześcianie – wszakże iż od wiary świętej odstąpili, miedzy niewierne poczytani są. 23Przetoż Kościół święty rozkazuje i przestrzega, aby z nimi Chrześcianie i Katolicy, tak jako z niewiernymi i odstępcy wiary świętej spólnego małżeństwa nie mieli – dla tych nawięcej przyczyn.24
   Pierwsza: Iż jest grzech wielki, jako tu mówi ś. Juliana – z tym przyjaźń, zwłaszcza tak nierozdzielną i wielką wieść, który Panu Bogu nieprzyjacielem jest, i uchodząc grzechu tego, pierwej wolała ta święta męki tak wielkie cierpieć, i żywot stracić, niżli to przeciw Bogu uczynić – chociaż jej wolno w wierze Chrześciańskiej trwać dopuszczono.
   2. Iż jest niebezpieczeństwo duszne od tego, który zawżdy przy boku twoim będąc, namówić cię i użyć miękkością, abo i srogością odstraszyć od wiary może – acz nie zaraz, ale pomału się wkradając i wzgrażając – jako się to wielom ich w oczach i wiadomości naszej przydało. A więcej się takiego małżeństwa najduje, gdzie rychlej dobry da się skazić, niżli zły naprawić. A wszakby się takiego strzegł barzo, któryby co dzień na twój stół truciznę dawał – chociażby o niej wiedział – przedsięby się bał, aby kiedy z omyłki do niej ręki nie ściągnął. Daleko ostrożniej trucizny tej dusznej strzec się przystoi.
   3. Iż potomstwo, które Pan Bóg daje w takim rozerwaniu, nie może być dobrze wychowane – gdyż bogobojność pierwszy jest fundament wychowania dobrego – a gdy jeden tak, drugi owak będzie chciał, bojaźń Bożą szczepić w dziateczkach – roztargnienie mieć będą, niewiedząc za kim iść. A ponieważ przedniejszy jest koniec małżeństwa, aby się w nim dziateczki Panu Bogu na cześć w pobożności wychowały – dla tego samego strzec się heretyckiego towarzystwa w małżeństwie potrzeba.
   4. Nakoniec gdy Katolik ma, i mieć ma, małżeństwo święte za Sakrament i tajemnicę Kościelną – tym grzeszy, iż do tego Sakramentu niewiernego przypuszcza, a sam swoję wiarę lży, i Bożych tajemnic, które okrom Kościoła ku dobremu nie służą, zda się za nic sobie nie ważyć.

1  XVI. Februar. Lutego. Mart. R. Ibidem.
Czystość Bogu poślubiona.
Juliana ś. aby nieszła za mąż, przyczyn szuka.
Za męża inej wiary iść niechce ś. Juliana.
Z nieprzyjacielem Bożym bracić się nie godzi.
Ociec córkę dał na męki.
Mądre słowa ś. Juliany.
Jako sługa z nieprzyjacielem się pana swego bracąc, pana zdradza – tak w małżeństwo heretyczkę abo heretyka kto biorąc.
9  Raczej „jakobyś”. Ale dawniej, i również obecnie w niektórych gwarach, stosowano także czasownik w postaci trzeciej osoby w zwrotach do osoby drugiej. Przyp. J.Sz.
10  Raczej „z gniewembyś”. Jw. Przyp. J.Sz.
11  Wielkie męstwo ś. Juliany.
12  Wielkie męki.
13  Czart się ś. Julianie ukazał w więzieniu.
14  Czarta ś. Juliana związała.
15  Uzdrowiona od Boga ś. Juliana.
16  W ogień wrzucona.
17  Łzy ś. Juliany wielki ugasiły ogień.
18  630. męczenników.
19  W kotle smażona ś. Juliana.
20  Śmierć ś. Juliany.
21  Do Rzymu ciało jej przeniesiono.
22  Obrok duchowny.
23  Z heretyki spólne być nie ma małżeństwo.
24 Nauka już w Kościele nieobowiązująca i niezgodna z wolą Boga, który zbliża się tak do wiernych, jak i niewiernych, a przez to zbliżenie może niewiernych uświęcić i nawrócić. Przyp. J.Sz.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz