Były dwa
żuczki, którym przytrafił się ten sam wypadek – oba
nieszczęśliwie upadły na swoje grzbiety, tak że nie mogły
obrócić się na drugą stronę i stanąć na nóżki. I chociaż
przytrafiło im się to samo, to jeden i drugi inaczej się zachował.
Jeden po kilku bezradnych próbach obrotów wokół własnej osi i
wierzganiu nóżkami zauważył, że nie da rady i tak położył się
nieruchomo, skurczył nóżki i czekał spokojnie na śmierć. Drugi
również po kilku bezradnych próbach obrotów wokół własnej osi
i wierzganiu nóżkami zauważył, że nie da rady, ale nagle, po
czasie, usłyszał z oddali słowika śpiewającego piosenkę, której
refren brzmiał tak: „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Żuczek nie rozumiał słów tej piosenki, ale spodobała mu się.
Pomyślał: „chociaż widzę, że nie daję rady i nie ma sposobu,
abym mógł wyjść z tego bezradnego położenia, nie przestanę
walczyć i spróbuję wytrwać do końca, tak jak śpiewa ten słowik.
Śpiew słowika jest piękny i brzmi przekonująco. Zobaczmy, jak to
jest”.
I co się
stało? Okazało się, że tą samą leśną drogą, na której
leżały dwa żuczki, przechodził człowiek o dobrym wzroku i
dostrzegł najpierw jednego, a później drugiego żuczka. Pierwszy
leżał nieruchomo, jakby martwy. Człowiek więc przeszedł
obojętnie i poszedł dalej swoją drogą. Następnie, po paru
krokach natrafił na drugiego żuczka, ale ten nie sprawiał wrażenia
martwego – ciągle jeszcze obracał się wokół własnej osi i
wierzgał nóżkami, chociaż był już bardzo zmęczony. Człowiek
bez zastanowienia pochylił się nad nim i obrócił z powrotem na
nóżki, tak że ten po chwili mógł znowu chodzić, tak jak
przedtem.
Żuczek
ten znalazł sobie później pokarm i żył jeszcze długo z radosnym
wspomnieniem doświadczonej dobroci. Bardzo polubił piosenkę
słowika i często ją sobie śpiewał, tak że stała się ona
przebojem w małym żuczkowym świecie. Była tak sławna, że ciężko
było znaleźć żuczka, który by jej nie słyszał. Różny był
jednak odbiór piosenki. Dla niektórych była to tylko ładna
melodia – coś co umila życie, ale w środku jest puste i bez
znaczenia; inni mieli piosenki dosyć po krańce swych czułków –
znienawidzili ją i uciekali na sam jej dźwięk; jeszcze inni tak
bardzo ją polubili, że wypełnili nią swoje życie i stała się
dla nich pieśnią nadziei. Od tego czasu jedno się zmieniło w
małym żuczkowym świecie – chociaż żuczki upadały na grzbiety
jak wcześniej, to znajdowały się wśród nich coraz częściej
takie, które wstawały. Bo miały w sercu piosenkę.
Żuczkiem,
który przestał się ruszać, jest człowiek małej wiary, który
zaufał tylko własnemu rozumowi i własnemu objawieniu. Żuczkiem,
który przetrwał, jest ten, który oprócz wiary zdobył jeszcze
nadzieję, gdyż zawierzył głosowi, jaki wyszedł z Kościoła –
pierw z Kościoła Trójcy Świętej – Tego Słowika Jezusa, potem
z Kościoła dzieci Bożych – tych żuczków ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz