Żywot
Pawła Ś. pierwszego pustelnika,
napisany
od Heronyma ś. Epist.
21.
Żył około roku Pańskiego, 298. –
wyszedł z ciała roku Pańskiego 343.1
Żył około roku Pańskiego, 298. –
wyszedł z ciała roku Pańskiego 343.1
2Wszytkim
pustelnikom przodek i powód był, Paweł z Tebaidu pierwszy
pustelnik. Ten za czasu Cesarza niewiernego, prześladownika i
morderce wielkiego Chrześciańskiej krwie, uchodząc nie tak
śmierci, jako cieżkiego a wymyślanego katowania (którym
przewłócząc skonanie, rozmaitością mordowania, ku
niecierpliwości przywodzili wierne Boże) mając bogate imienie,
zeszciem swych rodziców pozostałe, gdy wydał za mąż siostrę,
którą jednę miał – w piącinaście lat swoich, udał się na
puste miejsca, aby krom bojaźni mógł w wierze świętej żywota
swego dokonać, i cało ją P. Bogu, z niepokalaną duszą oddać –
żeby też na modlitwę, i rozmyślanie dobrodziejstwa Bożego, wolny
czas, i miejsce spokojne mieć mógł. Był młodzieniec dobrze w
Greckim i Egiptskim piśmie uczony – pokorą serdeczną, i miłością
gorącą ku Bogu zjęty. Przez niektóry czas doznawając sam siebie,
jeśliby mógł on żywot na puszczy wytrwać – wracał się często
do domu, do siostry i zięcia swego – jeszcze się nie śmiejąc na
wieczne osierocenie w pustynią puścić – 3aż
gdy niechuć i zdradę po zięciu swoim poznał, iż go pogaństwu,
jako Chrześcianina, na śmierć, dla nędznej majętności która
śmiercią jego przypaść nań miała, myślił – znając po tym
nieprzyjaźń, od którego się powinnej i krwią poprawionej
życzliwości spodziewał, w głęboką się pustynią udał.
I
idąc dalej a dalej, trafił to miejsce, gdzie z starodawna fałszywą
myńcę tajemnie kowano – gdzie był sklep w skale wykowany, i ine
komory, które się wielkim a gałęzistym palmowym drzewem
pokrywały. Miała i wodę żywą jaskinia ona, której strumyczek
tamże ponikał, dalej z jaskinie nie wyciekając. Gdy to miejsce
oglądał, Boga pełny młodzieniec, porozumiał, iż mu to Bóg
mieszkanie nagotował – aby w nim w pokoju chwaląc święte imię
Jego, na Bogomyślności żywota dokonał – a na świat się, który
w sprośnych grzechach, bałwanom służąc, bluźnił Boga prawego,
a wolnej służby Jego nie dopuścił, więcej nie ukazował – a
oczu i uszu swoich, od tak nieznośnych rzeczy uchronił. 4Wspomniał
sobie na Heliasza, który przez takąż przyczynę na pustynią
uchodząc, śmierć sobie raczej obierał, a niżli na rozsypanie
ołtarzów Bożych, i skrócenie czci Boskich patrzyć miał.5
6A
myśląc, jakoby bez wiadomości ludzkiej wyżywienie i odzienie mógł
mieć – ujźrzał na palmie owoc, który dactili
zowią: przestanę, powiada, na tym obroku, wszak nie samym chlebem
człowiek żyw – czego nie doje ciało, dusznym się pokarmem, na
którym mi schodzić nie może, nagrodzi. Owo i wodę, prawi, Bóg mi
ku ochłodzeniu zrządził. Jeśli dłużej żyć będę, niżli się
ta suknia zedrze, mogę sobie z palmowego listu inną udziać.
Niechże tu położę głowę moję – i zawoła gorącym sercem:
Boże Heliasza i Jana Chrzciciela, pierwszych żywota takiego
mistrzów – bądź przy mnie, a przyjmi mię osierociałego w
obronę Twoję, uczyń mię z Anioły Twemi uczestnikiem chwały
Twej, tu na ziemi, w duchu czystym, i niepokalanym ciele; straży
Twej i skrzydła Twego nie oddalaj ode mnie. 7Takiemi
i inemi się rozmowami ciesząc, postanowił do śmierci już z onej
jaskinie nie wychodzić. I żył tam aż do sta i trzynaście lat
żywota swego.
Jakie
jego tam życie, modlitwy, i zabawy, i bogomyślności były –
wiedzieć się nie może – na dzień się to sądny pokaże. Nie
chcąc P. Bóg takiego skarbu przed światem zataić, chcąc cnoty
jego i cierpliwość, nam wszystkim ku przykładu, obwieścić, i na
lichtarzu tę świecę postawić – 8przepuścił
taką myśl na sługę swego drugiego Antoniego, na on czas
pierwszego w wiadomości ludzkiej pustelnika – jakoby nadeń nie
było doskonalszego sługi Bogu. I usłyszał głos k sobie mówiący:
Jest iny doskonalszy niżli ty – szukaj go na puszczy, bo go
nawiedzić i poznać masz. Na ten głos ś. Antoni prędko się
porwał, szedł gdzie go oczy niosły – i sprawą a wodzem Ducha Ś.
nalazł onę jaskinią w której się był zamknął Paweł ś. –
zakołace, nie słyszy nic – otworzyć niechce, ten który przez
kila dziewięćdziesiąt i dalej lat człowieka nie widział. Aż
głosem wielkim z płaczem Antoni ś. pocznie go prosić, mówiąc:
Ty wiesz ktom jest, i pocom przyszedł – boć ten objawił, który
mi cię szukać kazał – aczem oczu twoich godzien nie jest,
wszakże kołatać nie przestanę, aż mię puścisz – bych i u
tych drzwi skonać miał, nie odejdę aż cię oglądam – wżdy mię
umarłego pogrzebiesz. Na takie słowa otworzy mu, mile się własnemi
imiony swemi przywitają, a obłapią, Boga za ono spólne poznanie
wychwalając.
I
rzecze Paweł ś. – po coś się tak daleko strudził? Ujźrzałeś
zgrubiałego starca, i te stare członki, które się wnet w proch
rozsypią – wszakże iżeś to zmiłości uczynił, powiedz proszę
cię, co się tam na świecie dzieje – jeśli już pogaństwo
kłania się Bogu jednemu i Panu naszemu Jezusowi, ustałoli
przelewanie krwie Chrześciańskiej? Kto teraz na Państwie Rzymskim
siedzi? 9O
czym gdy rozmawiają, kruk przyleciał, i bochenek chleba cały przed
nimi położył, i odleciał. Patrzy dziwując się takiej posłudze
Antoni – a Paweł ś. rzecze: już sześćdziesiąt lat jako mi ten
ptak po pułbochenka co dzień nosi, a dziś dla gościa przyczynił
P. Bóg obroku, i posłał żywność żołnierzom swoim – proszę
cię gościa mego miłego, z weselem pożywaj, a z drogi tak dalekiej
posil ciało swoje. 10Siadszy
tedy nad onym źrzódełkiem, w dziękowaniu i w chwaleniu P. Boga,
był spór miedzy nimi, kto on chleb pierwej w ręce wziąć i łamać
miał, i dzielić. Paweł mówił: tyś gość, na cię ta cześć
przyjdzie. A on mówił, nie: tyś jest starszy, tobie to przystoi,
niech mam z ręki i błogosławieństwa twego ten obrok Boga twego. I
tak się długo czestując, chleb na poły rozłomili i jedli, i wody
się onej nachyliwszy z samej rzeczki napili. Całą noc onę na
modlitwie i chwaleniu Pana Boga, i świętych rozmowach strawiwszy –
skoro słońce wschodziło, rzekł Paweł ku Antoniemu –
Wiedziałciem ja, bracie mój miły, żeś ty na tej pustyni
mieszkał, i miałemci spólnego towarzystwa pomóc, lecz już koniec
żywota mego i zeszcie z tego świata przychodzi, abych z Chrystusem
był, czegom zawżdy czekał i pragnął – ciebie dla tego tu P.
Bóg posłał, abyś mię pogrzebł, a tę ziemię ziemi oddał.
Co
słysząc Antoni ś. rzewno płakał – i prosił go, mówiąc:
zjednaj mi to u Pana swego, abych z tobą pospołu umarł, a tobie
towarzyszem na tę drogę został. 11Nie,
(powiedział Paweł ś.) nie patrz co tobie, ale co drugiemu
pożyteczno jest – jeszcze ciebie dla braciej zostawić chce P.
Bóg, abyś im nauką i przykładem, do zbawienia był powodem. Nie
mieszkaj a biegaj po ten płaszcz, który masz od Atanazego Biskupa,
żebyś im to moje ciało ku pogrzebu pokrył, bo niewiem jeśli mię
żywym zastaniesz. To słysząc Antoni, a dziwując się kto mu o tym
płaszczu powiedział – z pokorą go i z płaczem pożegnawszy, i
ręce jego i oczy całowawszy, po płaszcz pobieżał. 12Co
nie dla tego uczynił Paweł ś. żeby o przykrycie ciała swego
(które tak wiele lat plecioną z palm rogożą pokrywał) staranie
miał – ale żeby go boleści, swym konaniem nie nakarmił. Antoni
ś. prędko bieżał, i gdy przyjdzie na swe miejsce – pytają go
bracia: gdzieś tak długo był ojcze? A on nic nie rzekł, jedno:
Biada mnie grzesznikowi, który fałszywie się pustelnikiem i
mnichem zowię – widziałem Heliasza, widziałem Jana na puszczy,
widziałem Pawła w raju. Chcąc co więcej wiedzieć, pytają: co to
jest powiedz nam? A on: czas mówieniu, czas milczeniu, rzekąc:
płaszcz na się wziąwszy, nic nie odpoczywając, i nie jadszy
pobieżał – Pawła tylo na myśli i na oczu mając.
13Nazajutrz
gdy drogę konał, ujźrzał między chóry Anielskiemi, w Prorockim
i Apostolskim poczcie, duszę Pawła poniesioną w niebo – i padszy
na ziemię, prochem głowę posypując, płakał a wołał: Czemu mię
tak Pawle ś. towarzyszu miły opuszczasz? Czemuś mię nie pożegnał?
Tak nie rychłom cię poznał, a takem cię rychło stracił. 14Z
wielką potym prędkością do jaskinie przybieżawszy – nalazł
ciało Pawła ś. tak jako na modlitwie przyklękał – z prostą
głową, i z rękoma podniesionemi ku niebu – i mniemając aby
jeszcze był żyw, przystąpiwszy, ducha nie baczy, płaszczem onym
pokryje, 15Psalmy
i Hymny wedle zwyczaju Chrześciańskiego śpiewać pocznie – o
pogrzebie myśli. A iż był motyki prze wielkie kwapienie zsobą
wziąć zapomniał – zdała mu się wielka trudność i żałość.
I płacząc nad onym ciałem: cóż mam czynić, Panie mój, mówił
– trzy dni chodzenia po motykę – niż z nią przyjdę, boję się
aby ciała źwierz nie stargał – tu mieszkając nic nie sprawię:
wolę tu przy straży ciała tego umrzeć, jeśli mię nie
wspomożesz. 16Na
tę modlitwę posłał P. Bóg dwu wielkich lwów, którzy przed jego
oczyma dół dostateczny wygrzebli. W którym go uczciwie pogrzebszy,
do domu się do swych braciej wrócił – i wszytkę rzecz
dostatecznie opowiedział. A suknię z liścia palmowego jako
testamentem oddany skarb, i wielkie dziedzictwo, Antoni ś. sobie
wziął – i w takiej ją cenie miał, że jej jedno dwakroć do
roku na Wielkanoc, i Świątki używał – na cześć i chwałę
Ojcu, Synu, i Duchu Ś. jedynemu Bogu, któremu pokłon na wieki
wieków. Amen. Żył lat 113.
17Położę
napominanie ś. Hieronyma, którym ten żywot wypisując rzecz swoję
zamyka. Spytam tych, powiada, którzy tak wiele imion mają, tak
pyszne budowania, tak bogate odzienia, tak rozkoszne używania? Co
macie nad tego starca? Wy z złotych kubków pijecie, a on się
garścią wedle potrzeby wody napił. Wy w szatach złotem
przeplatanych chodzicie – a on i sukniej najpodlejszego sługi
waszego nie miał. Wy tak wiele rozkosznie używacie – a on na
chlebie, który mu kruk nosił, przestawał. (i był żyw jako i wy,
a podobno dłużej, i w lepszym zdrowiu) Lecz z drugiej strony – on
wiele ma nad was. On w rogoży do nieba – a wy we złocie do
piekła. On szaty Chrystusowej, to jest niewinności, którą wziął
na Chrzcie ś. w nagości swej nie stracił – a wy tak bogato
przybrani, obnażeni z niej jesteście. On w prochu pogrzebionym
leżąc, wstanie w wielkiej chwale – a wy z groby waszemi tak
ozdobionemi wstaniecie na ogień wieczny w niesławie. Nie traćcie
ale i tych bogactw które miłujecie – w złote suknie owijać
trupów przestańcie. Izali zgnić ciało jedno w jedwabiu nie może?
I w smutku a w płaczu, pysze swej czynić dosyć chcecie. Proszę
cię Czytelniku, wspomni na grzesznego Hieronyma – któremu gdyby
Pan Bóg dał obierać – wolałby suknią Pawłowę z wysługą
jego, a niżli królewskie odzienie z potępieniem ich.
1 XV. Ianuar. Stycznia. Mart.
R. 10. Ianu.
2 Paweł ś. przed okrutniki kryjąc się, na puszczą zabiegł.
3 Zdrada zięcia Pawła ś.
przeciw jemu.
4 Paweł ś. Heliasza
naśladownik.
5 1 Krl 19.
6 Roku Pańskiego 253.
zaczął pustelniczy żywot, miał na ten czas lat 23.
7 Jako długo w jaskini
przemieszkał Paweł ś.
8 Myśl ś. Antoniego, jakoby
nadeń nie było.
9 Kruk nosił chleb ś. Pawłowi.
10 Spór między śś. kto miał
żegnanie dać i chleb łamać.
11 Proroctwo ś. Pawła.
12 Niechciał Paweł ś. aby był
ś. Antoni przy śmierci jego.
13 Duszę Pawła ś. niesioną w
niebo widział Antoni ś.
14 Ciało Pawła ś. po śmierci
z rękoma w niebo podniesionemi.
15 Śpiewanie Psalmów przy
pogrzebie.
16 Lwi służyli ciału ś.
Pawła.
17 Obrok duchowny.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Por. Spis świętych.
Por. Spis świętych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz